2 lutego 2013

Chapter 77 „Pieprzony dżentelmen”


Chapter 77
„Pieprzony dżentelmen”
+18


Otworzyłam oczy czując duży dyskomfort. Kręgosłup bolał mnie okropnie, do tego zaschło mi w ustach i czułam się ogólnie źle. Moje sumienie nie dawało mi spokoju. Pożegnanie z Chrisem nie było takie jak być powinno, ale nadal miałam w pamięci ten sen. Bałam się go, w końcu miałam Mata, dlaczego więc to właśnie Chris mi się śnił? Popatrzyłam w bok na śpiącą Gosię. Biedactwo od kiedy pożegnała się z Rou stała się przygaszona. Nie wiem jak oni chcą być dalej ze sobą, gdy dzieli ich taka odległość. Chociaż… jeśli to prawdziwa miłość, a na taką mam nadzieję, to przetrwają te rozłąki. Byle tylko ich nie zniszczyły. Delord był odwrócony do mnie plecami i co chwila ciężko wzdychał. Także spał, zresztą jak większa część pasażerów. Tylko ja musiałam się obudzić. Ale skoro już się to stało, postanowiłam przeanalizować rozmowę z Chrisem. Zamknęłam ponownie oczy próbując przypomnieć sobie każdy szczegół tego spotkania. Jak podszedł do mnie, gdy akurat Mata nie było w pobliżu i poprosił, bym wyszła z nim na krótki spacer po okolicy. Zgodziłam się, bo przez te kilka dni Gosia zwiedziła całe miasto, a ja siedziałam z tą dwójką w domu. Ubraliśmy się w ciepłe kurtki i wyszliśmy tylnym wyjściem, by reszta nie zadawała głupich pytań. Zresztą spacer miał być krótki, więc jeśli by się poszczęściło to nikt, by nie zauważył naszego wyjścia. Na początku szliśmy oddzielnie, obok siebie w zupełnej ciszy. Nie wiedziałam, jak rozpocząć rozmowę, czy on w ogóle chce ze mną rozmawiać. Zresztą on także chyba nie wiedział tego. Jego dom otaczał las, w który weszliśmy. Śnieg leżał cienką warstwą rozjaśniając trochę ciemności spowodowane wysokimi koronami drzew, które utrudniały dostęp światła słonecznego do runa leśnego.
- Masz jakieś zwierzę? –zapytałam nie chcąc dalej iść w takim milczeniu.
- Psa. I 2 koty.- powiedział patrząc na mnie.- Ale na sylwestra wywiozłem je do rodziców. Nie chciałem by nam przeszkadzały, poza tym trzeba się nimi zajmować, szczególnie psem, bo boi się wystrzałów.
- Nie wiedziałam, że masz psa!- powiedziałam zaskoczona.- Jak się bawi?
- Carlsberg.- odpowiedział zmieszany, na co parsknęłam śmiechem.
- Jak mogłeś psa nazwać marką piwa?- zapytałam wciąż się śmiejąc.
- Wychlał mi jak był szczeniakiem całą zgrzewkę. Zostawiliśmy z kumplami otwarte piwa na podłodze i wyszliśmy na chwilę z pokoju. Jak wróciliśmy to ten mały dziad leżał pijany w trzy dupy. Wypił 6 butelek piwa! Szczeniak!
- Jaki pan taki kram.- mruknęłam, na co Anglik popatrzył na mnie karcąco.
- Ja tyle nie piję.
Tym razem wybuchłam takim głośnym śmiechem, że przestraszyłam dwa czarne ptaki siedzące na gałęzi. Obydwoje czuliśmy się teraz o wiele lepiej. Nie czuć było tego stresu, który nas otaczał, gdy wychodziliśmy z domu. Wszystko stało się takie naturalne i swobodne. Odruchowo jakoś złapałam się za jego ramię i tak szliśmy tylko jemu znaną ścieżką.
- Miałem nadzieję na taki spacer. W końcu sami.- powiedział po chwili idąc żwawym tempem przed siebie.- Jak ci się układa z Matem?
- Dobrze. Jestem z nim szczęśliwa.- powiedziałam, czekając na jego reakcje, lecz on tylko łagodnie się uśmiechnął.
- Chyba odwaliłem z Gosią kawał dobrej roboty, co?- zaśmiał się.
- Tak. A ty biedaku teraz jesteś sam?
- Chwilowo. Ale nie martw się, powoli zabieram fanki Roughtonowi. To ja jestem ten przystojniejszy.- zaśmiał się tak naturalnie, że aż byłam w szoku.
Myślałam, że będzie trochę jęczał z powodu samotności, a jemu to się nawet podobało. Jeszcze kilka godzin temu zachowywał się jak tykająca bomba, która w szczególności na mojego chłopaka była w stanie eksplodować, a teraz był rozluźniony i wydawał się być całkowicie szczery.
- Mam nadzieję, że Mat mi wybaczy ostatnie humory. Naprawdę nie chciałem być jakiś niemiły dla niego. Lubię go, ale jak jeszcze raz obrazi moją dziewczynkę to mu przywalę.
- Jaką dziewczynkę?- zapytałam zdezorientowana.
- No mój samochód. No ja nie wiem, jak można lubić takie ferrari. Okropieństwo. Małe, ciasne, umarłoby na naszych drogach.- prychnął robiąc prześmieszną minę.
- Wiesz, ale on jest kierowcą wyścigowym. Taki samochód to u niego podstawa. Musi być szybki, niewielki i opływowy. Do tego to Stany. Trochę inne drogi niż u was. A tak w ogóle to od kiedy ty interesujesz się samochodami?
- Interesuję się jeszcze piłką nożną. Jak prawdziwy mężczyzna.
- No tak.- zaczęłam się śmiać. – Piwo w łapie i meczyk.
Nagle Chris ucichł i pokazał mi coś za drzewami. Na początku nie widziałam co to, ale gdy podeszliśmy bliżej okazało się, że to sarna z małym sarniątkiem, czy jak to małe się tam zwie. Maleństwo piło mleko matki, a ona z uwagą strzygła uszami rozglądając się na boki. Zaczęliśmy się do nich skradać uważając by nie nadepnąć na jakąś gałązkę i ich nie spłoszyć. Byłam zdziwiona, że sarna jeszcze nie uciekła, a w końcu byliśmy całkiem niedaleko. Zatrzymaliśmy się przy ostatnich krzakach i obserwowaliśmy to zwierzę. Maleństwo otrzepało się i radosnym krokiem skoczyło na matkę, by zachęcić ją do zabawy, lecz sarna była zajęta czymś innym. Coś jej nie pasowało, nadal czujnie strzegła uszami. Poczułam, że kręci mnie w nosie i przeklinając siebie w duchu kichnęłam. Zwierzęta od razu zerwały się do biegu i zniknęły po drugiej stronie zarośli. Popatrzyłam przepraszająco na Battiego, który wyciągnął do mnie rękę z chusteczką.
- Czemu ona nas nie czuła?- zapytałam zdziwiona.
-Szliśmy pod wiatr, nie była w stanie wyczuć naszego zapachu, dodatkowo ten wiatr na tyle zagłusza nasze kroki, że nie była pewna niebezpieczeństwa.
- Boże, ty polujesz, że to wszystko wiesz? –zapytałam zaskoczona.
- Coś ty. Za bardzo kocham zwierzęta. Nigdy żadnemu nie zrobiłbym krzywdy.
Westchnęłam uspokojona. Dobrze, że on kocha zwierzęta. Wyprostowaliśmy się i popatrzyliśmy na siebie. Kocham patrzeć w jego ciemne oczy. Mają bardzo ładny brązowy odcień. Przypominają mi trochę oczy Mata Devine’a. Ten moment przypomniał mi sen, który miałam z nim w nocy. Batten pochylił się nade mną, a ja wiedziałam, że mnie zaraz pocałuje. Nawet chciałam żeby to zrobił. Jakie zaskoczenie przeżyłam, gdy on po prostu przytulił się do mnie. Objął mnie ramionami i mocno przytulił. W tej kurtce był jeszcze miększy niż zazwyczaj.
- Jesteś wspaniałą dziewczyną. Szkoda, że już wyjeżdżacie. Mam nadzieję, że dasz się zaprosić z Matem na jakiś nasz koncert jakoś w tym roku.
- Jak przyjedziecie do Stanów to oczywiście, że będę.- powiedziałam całkowicie poważnie.
- Ale tutaj. Przyjedźcie na Reading Festival. Spodoba się wam. Tylko błagam, nie zabieraj Jareda.- zaśmiał się.
- Nie no, oczywiście.- odpowiedziałam także z uśmiechem, mimo że nadal czułam zaskoczenie z tego jak ta sytuacja sprzed chwili się potoczyła.
Ruszyliśmy w drogę powrotną. Myślałam, że jesteśmy jakoś strasznie daleko od domu, ale okazało się, że zrobiliśmy tylko niewielkie kółko. Cały spacer zajął nam 20 minut. Żałowałam, że tak krótko, ale dowiedziałam się kilku rzeczy, a poza tym zdałam sobie sprawę, że przesadzam. Powinnam skupić się na Delordzie, bo Batten traktuje mnie na szczęście tylko jako przyjaciółkę. No ja nie wiem, ten Rob to zawsze sobie coś ubzdura.
Wróciłam myślami do rzeczywistości. Ponownie otworzyłam oczy i spojrzałam na mężczyznę śpiącego obok mnie. Zazdrościłam Gosi tego, że poszła do łóżka z ukochanym facetem. Mnie to chyba nigdy nie spotka. Mat jest zbyt… porządny by zaciągnąć mnie tam, a ja niestety jestem zbyt nieśmiała w tym aspekcie by go oto prosić. Kocham tego faceta, jest wspaniały, ale brakuje mu tej drapieżności, która mnie pociąga u Battiego. Ale ponoć wszystkiego mieć nie można, nikt nie jest idealny.
Na lotnisko w LA przylecieliśmy o 19. Zanim się ogarnęliśmy i zabraliśmy bagaże minęło trochę czasu. Złapaliśmy taksówkę i szczęśliwi, że mamy tę podróż już za sobą skierowaliśmy się do domu.
- Pojedziesz ze mną do domu? Muszę wziąć jedną rzecz z pokoju u mamy.- poprosił mnie Mat.
Kiwnęłam twierdząco głową i poprosiłam Gosię, by zabrała moją walizkę. Gdy wysiadała szepnęła mi „powodzenia”, co mnie tylko zirytowało. Powodzenia w czym? Na pewno ten pieprzony dżentelmen coś zrobi. Uhh…
Uśmiechnęłam się sztucznie do niej i po chwili znów jechaliśmy samochodem. Delord milczał, ja zresztą też. Byłam zła i nie miałam ochoty na rozmowy z nim. Swoją drogą nie wiem po co w ogóle tam z nim szłam. Co ja mam do tego?
Taksówkarz wysadził nas przed jego domem i ruszyliśmy do środka. Mat otworzył kluczami drzwi wejściowe i od razu skoczył na nas border collie. Crystal merdała ogonem jak szalona piszcząc i szczekając na zmianę. Psiak był uroczy z tą swoją radością na widok chłopaka. W końcu jakoś udało się nam wejść do środka. Zdjęłam buty i kurtkę rozglądając się wokół siebie. Delord wyjaśnił mi, że jego mama jest na spotkaniu z jakąś koleżanką i wróci dopiero za jakieś 2-3 godziny. Kuchnia w jasnych barwach była połączona z niewielkim salonem. W porównaniu z domem Leto to wszystko było takie niewielkie, choć i tak większe niż moje mieszkanie w Polsce. Mat poprowadził mnie po schodach na górę, skręcając w prawo do swojego pokoju. Był niewielki, ale uporządkowany i czysty. Widać, że rzadko kiedy tu mieszkał. Gdy on zaczął się rozpakowywać, ja usiadłam na łóżku i przyglądałam się ścianom. Dwa duże plakaty z jakąś datą wyścigu i dwa małe dyplomy. Nic więcej. Trochę goło na tych ścianach, trzeba przyznać. Nagle Mat położył mi rękę na udzie, którą od razu strzepnęłam.
- Co się dzieję? Czemu siedzisz taka naburmuszona? – zapytał kucając przede mną.
Przewróciłam oczami i prychnęłam ze złością. To jak mnie wkurzał w tamtym momencie jest nie do opisania. Jak można być tak niedomyślnym, ślepym i… aż brak mi słów by określić tego bęcwała. Wstałam, stwierdzając że nic tu po mnie. Niby trzeba rozmawiać z drugą połówką, ale nie mam na to ochoty. Moja irytacja powili osiągała punkt kulminacyjny. I oto Mat, złapał moją dłoń przyciągając do siebie.
- Czemu od kiedy zniknęłaś razem z Chrisem jesteś taka podminowana? Coś ci zrobił? A może wolisz po prostu jego? – powiedział podnosząc głos, co mnie trochę zaskoczyło.
Delord zawsze był taki spokojny, cierpliwy, a tu proszę. Cóż, zdarza się nawet takim osobom.
- Po pierwsze to chyba jesteś ślepy skoro myślisz że zaczęło się po mojej rozmowie z Chrisem. – warknęłam odwracając się do niego i patrząc w jego oczy. – Po drugie, tak. Wolę Chrisa. On nie jest taki ślepy jak ty! – wykrzyknęłam zła.
- O co ci chodzi? Ślepy na co? – zapytał znów zupełnie spokojnie Amerykanin.
- Chris jakoś się domyślił! Ale nie! Ty nie możesz!
- Nie jestem wszechwiedzący.
- A szkoda. Tak byś wiedział, że po prostu zazdroszczę Gosi. Że ma faceta, który wiedział czego ona potrzebuje i dał jej to!
- Chodzi ci o seks? – zapytał totalnie zaskoczony.
- Nie, o możliwość rozcięcia tobie połowy twarzy łyżwą! – wykrzyknęłam i opadłam na łóżko.
- Myślałem, że to chyba dobrze, że bardziej mi zależy na Tobie niż na seksie…
- Pieprzony dżentelmen. Przy tobie do końca życia zostanę dziewicą! – warknęłam i odwróciłam się do niego plecami.
- Dziewicą? – zapytał dotykając dłonią mojego ramienia. – Myślałem że już spałaś z Chrisem. – walnął prosto z mostu.
- No jasne! Może jeszcze mi powiesz że spałam z Jaredem i  w ogóle z całym Los Angeles! – wrzasnęłam stając na równe nogi. – I wiesz co? Bardzo chciałam właśnie z nim przeżyć swój pierwszy raz! Ale nie, wy pieprzeni dżentelmeni to tylko do otwierania drzwi się nadajecie! Zawsze ślepi na to co chciałabym przeżyć! W ogóle to zejdź mi z oczu. – dodałam ciszej i ominęłam go, czym prędzej próbując dostać się do drzwi. Oczywiście Crystal zerwała się z legowiska i zaczęła plątać mi się pod nogami. Złapałam ją za obroże i poklepując po głowie odepchnęłam ją na bok. Lecz w ostatniej chwili złapał mnie ten idiota. Trochę zbyt gwałtownie obrócił mnie w swoją stronę, tak że straciłam równowagę, ale przyciągnął mnie do siebie i wpił się w moje usta. Nie powiem, byłam zaskoczona i to bardzo. Czegoś takiego po nim się nie spodziewałam. Ale jeśli to miała być jego reakcja, to ja podziękuję. Odsunęłam się od niego zła, że tak postąpił.
- Teraz to so… - chciałam powiedzieć, ale on znów zamknął mi usta pocałunkiem.
Nigdy wcześniej nikt mnie tak nie całował, więc nie dziwne, że po chwili dołączyłam się do tego. No dobra, wygrał. Poddałam się jego ustom, jak dotykał każdego centymetra mojej skóry. Zadrżałam, gdy zaczął całować moją szyje i kark od razu sprawiając, że zapomniałam o złości.
- Nadal się gniewasz? – powiedział gardłowym tonem i popatrzył mi w oczy ze swoim szelmowskim uśmiechem.
- Co? – zapytałam rozanielona tą początkową dawką pieszczot.
Uśmiechnął się do mnie i zaprowadził mnie do swojego pokoju. Cały czas całując mnie, zamknął drzwi i po tej czynności obydwie jego ręce znalazły się na moim ciele. Mimo że wszystko działo się tak szybko, rejestrowałam każdy jego ruch. Podświadomie czułam co zaraz zrobi, gdzie położy rękę. Nie zawsze udawało mi się przewidzieć gdzie mnie dotknie, ale zawsze sprawiał mi tym ogromną przyjemność. Szybko zdjął z siebie t-shirt, który odrzucił gdzieś za siebie. Zupełnie zapomniałam gdzie jestem, co miałam zrobić. Skupiona byłam na jego mięśniach klatki piersiowej, które napięły się gdy tylko dotknęłam ich opuszkami palców. Jego dłonie w zawrotnym tempie poradziły sobie z moimi ubraniami zostawiając mnie w samej bieliźnie. By odpiąć zamek od moich spodni, zaszedł mnie od tyłu i pieszcząc mój kark oraz prawe ramię ustami, jego dłonie odpinały guzik, zsuwając delikatnie materiał po moich biodrach. Nie wiem nawet jak, ale znalazł się przede mną i położył mnie na łóżku ściągając ze mnie spodnie do końca. Jego dłoń powędrowała do moich włosów i jak najdelikatniej zdjęła z nich gumkę podtrzymującą mój koński ogon.
- Wolę cię w rozpuszczonych. – powiedział nawet na mnie nie patrząc, tylko szybko zdjął swoje jeansy i zostając w samych bokserkach przekroczył moje już rozpalone ciało. Tylko dwa razy w życiu doznałam czegoś takiego. W tym raz we śnie. A żeby było jeszcze śmieszniej to w obydwu sprawiał to Chris. Tym razem jednak to Mat zawisł nade mną i sprawił, że moje serce miało zaraz wyskoczyć mi z piersi. Gdzieś w głębi siebie czułam okropny strach, który chciał żebym odpuściła, żeby to się stało innym razem. Jednak pragnienie spróbowania tego o czym ci wszyscy ludzie mówią, czym się zachwycają. Zresztą jestem na tyle dorosła, że powinnam tego spróbować. To czego wcześniej najbardziej się bałam to nie był ból, a raczej fakt że zrobię to z niewłaściwą osobą. Jednak teraz czułam całym swoim ciałem, że to jest właśnie ten mężczyzna. W jakiś sposób, trochę nieświadomi, byłam pewna, że mnie nie skrzywdzi. Że wybaczy każdy mój błąd, potknięcie. Każdy jego pocałunek był delikatny, przesunięcie rąk ostrożne, a jednak pewne siebie. Podniosłam głowę akurat, gdy jego język dotknął przez delikatny materiał mój lewy sutek. Nigdy, ale to nigdy wcześniej nie czułam czegoś takiego, więc całe moje ciało zareagowało drżeniem. Nawet nie wiedziałam, że tak prozaiczna czynność może wywołać tak ogromne emocje. Szybko rozpiął mi stanik, tak że nawet nie zauważyłam kiedy to zrobił. Mat przełączył w moim mózgu przycisk „myślenie” na „emocje”. Nie umiem tego opisać, ale dochodziła do mnie tylko rozkosz, podniecenie, napięcie i zaciekawienie. Nie wiedziałam gdzie jestem, nawet jak mam na imię. To było niepotrzebne. Delord ani na sekundę się nie zatrzymał, nie przystopował. Myślę, że gdyby to zrobił sprawiłby że znów zacznę myśleć, a strach przed tym pierwszym razem by powrócił. Jak przez mgłę pamiętam gdy pozbył się zarówno moich jak i jego majtek. Dalszymi pieszczotami dał mi możliwość przyzwyczajenia się do swojej jak i jego nagości. W końcu było to dla mnie obce.
- Wiesz, że będzie trochę bolało, ale postaram się by jak najbardziej to zniwelować. – powiedział pochylając się nade mną.
Zanim zdążyłam choćby kiwnąć głową, poczułam jak jego penis ociera się o wewnętrzną stronę uda. Dłońmi rozchylił mi nogi i powoli zaczął się we mnie wsuwać. Na samym początku było to nawet przyjemne, ale potem poczułam naprawdę duży dyskomfort. Zagryzłam mocno zęby i zamknęłam oczy odchylając głowę do tyłu, a rękoma trzymając się prześcieradła. Teraz już nie ma odwrotu. Nadgarstki aż zbielały mi od trzymania materiału, gdy Mat mocniej wbił się we mnie, ale nawet nie jęknęłam. Starałam się reagować jak zawsze. Boli? Masz milczeć i nie płakać i nagle poczułam ulgę. Z jednej strony byłam wciąż przerażona i spięta tym całym bólem, z drugiej strony, zaskoczona jak nagle zniknął. Otworzyłam oczy i rozluźniłam się na tyle by popatrzeć przed siebie. Jasne niebieskie tęczówki wpatrywały się we mnie ze spokojem i dobrocią.
- Jesteś niesamowicie dzielna. – wyszeptał Delord i delikatnie pocałował mnie w czoło. – Shh… teraz już będzie lepiej. Bardzo bolało?
- Czemu to my, kobiety zawsze musimy cierpieć? – jęknęłam cicho czując jeszcze ból w okolicach krocza.
- Bo my mężczyźni byśmy tego nie wytrzymali. – powiedział Mat, gładząc delikatnie mój policzek.
- Czy… czy kiedyś już to robiłeś? – zapytałam gdy położył się obok mnie.
- Hym… Jeszcze żadna kobieta mnie o to nie prosiła. – powiedział po chwili zastanowienia, gładząc kciukiem wierzch mojej dłoni. – Wiesz, że w życiu bym nie powiedział, że jesteś, znaczy byłaś dziewicą. – powiedział uśmiechając się do mnie. – Zawsze taka odważna, wyszczekana. A tu proszę, jakie zaskoczenie.
- Przynajmniej się ze mną nie nudzisz. – zaśmiałam się cicho słysząc te słowa. – Spróbujemy jeszcze raz? – zapytałam nieśmiało. – Ani ja, ani ty nie mieliśmy z tamtego raczej żadnej przyjemności…
- Jesteś pewna? Może na dzi…
- Mat!
- Okey, wolałem się upewnić mój uparciuchu i złośnico. – powiedział i zanim zdążyłam to skomentować przeturlał się na mnie i zaczął całować. I tym razem po chwili zapomniałam o całym świecie. Byłam skupiona tylko na swoich wybudzających się pragnieniach, które dość szybko przyćmiły ból oraz złe wspomnienia pierwszego razu. Miałam ogromne szczęście, że trafił mi się właśnie taki facet. Rozumiał moje potrzeby, eliminował większość niedogodności i starał się by to było dla mnie jak najlepsze wspomnienie. Przygryzłam lekko jego dolną wargę, na co mruknął zadowolony, jeżdżąc palcem po moim ramieniu w sposób, który doprowadzał mnie do ekstazy. Uwielbiałam to, a on bardzo dobrze zdawał sobie z tego sprawę. Gdy dotknął dłonią mojego uda, od razu wszystkie moje mięśnie się napięły, mając w pamięci co się działo ostatnim razem. Nie umiałam powstrzymać tego odruchu, rozluźnić się. Mat widząc to uśmiechnął się do mnie przebiegle i powoli zaczął zsuwać w dół. Nie miałam zielonego pojęcia co chce zrobić, więc starałam się grzecznie czekać na jego działanie. Nagle zatrzymał się z głową na wysokości mojego krocza i swoimi dłońmi ponownie rozszerzył mi nogi. Prawdopodobnie nigdy wcześniej nie miałam tak napiętych mięśni nóg, ale co ja poradzę? Ten strach przed bólem był silniejszy ode mnie. Nagle jego usta musnęły wewnętrzną stronę uda i powoli zaczęły się zbliżać do źródła mojej kobiecości. To było zarazem delikatne, ale dodatkowo wywołujące ogromne podniecenie. Gdy jego usta wraz z językiem pieściły moje obolałe miejsce, ja praktycznie odleciałam. Fala rozkoszy, przepełnienia rozlewała się po każdym zakątku mojego ciała, sprawiając że nie byłam w stanie pomyśleć choćby o tym co on robi. Jego starania opłaciły się, bo moje ciało rozluźniło się do tego stopnia, że gdy we mnie wchodził, nie czułam już żadnego bólu. Początkowo nasze ruchy były niezgrane, jednak szybko przystosowałam się do jego tempa. W końcu w jeździectwie chodzi o to samo. Trzeba zgrać się z ruchem konia, tak poruszać biodrami by zwierzak czuł czego od niego się chce. Jak widać w seksie chodziło o to samo. By stać się jedną, zależną od obojga istotą. Amerykanin nadal starał się być delikatny, ale przyspieszył swoje ruchy i każdy nieznacznie pogłębiał. Tym razem muszę przyznać, że zaczęło sprawiać mi to przyjemność. Nawet zaczęłam chcieć więcej. Napięcie we mnie rosło z każdym ułamkiem sekundy, by potem po najgłębszym pchnięciu Mata poczuć jak rozlewa się po mnie fala satysfakcji i rozkoszy nie do opisania. Ten jeden moment przyćmił wszystko inne. Ledwo co oddychałam wykończona tym wysiłkiem fizycznym, ale gdzieś tam w oddali czułam jak sam Delord sztywnieje a potem opada na moje spocone ciało. Podniosłam prawą dłoń i pogłaskałam go po włosach, nadal leżąc na plecach. Wspomnienie pierwszego stosunku poszło w niepamięć, zastąpione tym co przed chwilą przeżyłam. Mat nagle się poruszył i wyszedł ze mnie, by położyć się obok. Zużytą prezerwatywę rzucił gdzieś na podłogę, a mnie objął swoim ramieniem tak, że wtuliłam się w jego ciepłą skórę i w końcu otworzyłam oczy. Radość która mnie przepełniała zdawała się nie mieć granic. Ten kto mówił, że seks jest wspaniały… miał rację. Cienka pościel przykryła nas obydwoje, a ja wzięłam jego dłoń i przyłożyłam knykcie do ust składając na nich pocałunek.
- Gdybym cię sam nie rozdziewiczył, w życiu bym nie powiedział, że to twój drugi raz. – w końcu się odezwał.
- Tak źle było? – zapytałam starając się mówić to obojętnie, ale w głębi czułam zawód, że nie sprostałam zadaniu.
- Kobieto, byłaś świetna! Nie wiedziałem, że umiesz tak ruszać biodrami! – powiedział podekscytowany, a ja oblałam się rumieńcem.
- Ech… to. Wiesz, myślę że to dzięki jeździe konnej.
- Musisz nauczyć mnie jeździć konno, skoro to tak pomaga. – powiedział całkowicie poważnie, a ja zaczęłam się śmiać.
Mój organizm powoli powracał do normalnego biegu. Westchnęłam szczęśliwa i wtuliłam się w jego ciało. Właśnie tak chciałam zasnąć.
Otworzyłam oczy słysząc szczekanie psa. Popatrzyłam w bok i widząc mojego chłopaka aż serce zaczęło mi bić szybciej. Boże, zrobiłam to w końcu. I było tak cudownie! Życie w końcu zaczęło się układać tak jak powinno. Uśmiechnęłam się radośnie i pocałowałam śpiącego chłopaka w usta. Mruknął przez sen i także się uśmiechnął. Było mi gorąco, więc odrzuciłam kołdrę i dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, że jestem kompletnie naga. Szybko rozejrzałam się po pokoju i zaczęłam szukać swoich rzeczy. Znalazłam bieliznę, którą szybko na siebie założyłam. Jeansy leżały przy szafce nocnej więc musiałam okrążyć łóżko i je stamtąd wziąć. Akurat gdy zapinałam guzik poczułam jak ręce Mata oplatają się wokół mojego pasa, a on sam składa mi wzdłuż mojego kręgosłupa pocałunki.
- Czemu się ubrałaś? – zapytał. – Pomógłbym ci.
- Wydawało mi się, że mężczyźni potrafią tylko rozbierać kobiety. – zaśmiałam się gdy pocałował mnie w policzek.
- Widzisz, ty masz mężczyznę który potrafi także działać w drugą stronę. – zaśmiał się. – To co, śniadanko?
- Najchętniej to bym się umyła, ale zrobię to już w domu. Musze iść, niedługo musze być na uczelni.
- Dzisiaj? – zapytał zaskoczony.
- Niestety. – powiedziałam robiąc smutną minkę. – Ale wieczór mam wolny.
- Mam wyścig. – jęknął.
- To ja się wyśpię. – odpowiedziałam, bo nie wyspałam się tej nocy.
Mat trochę przygasł, więc dostał ode mnie najbardziej namiętny pocałunek, na jaki było mnie stać. Znów z uśmiechem także się ubrał i podał mi torebkę. Zeszliśmy na dół i o mało co nie dostałam zawału gdy zobaczyłam jego mamę, która stała przy blacie kuchennym z kubkiem kawy i przyglądała się nam. O jasna cholera, totalnie o niej zapomniałam.
- Dzień dobry. – powiedziałam niepewnie, chcąc jak najszybciej stąd uciec.
- Bez śniadanie? – zapytała gdy zaczęłam ubierać buty.
- Eee… No tak. Spieszę się na uczelnię. Trochę zaspałam.
Na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech, na co ja poczułam jak pieką mnie policzki. Musiałam być pewnie cała czerwona. Ta kobieta miała coś w sobie, że nie mogłam opuścić wzroku, tak jakby coś kazało mi na nią patrzeć. Odłożyła naczynie do zlewu i zabrała z koszyka banana.
- Masz dziecko. – powiedziała podając mi żółty owoc.
- Dziękuję. – bąknęłam i założyłam szybko płaszcz, który podał mi Mat.
Okręciłam się szalikiem i założyłam czapkę.
- Nie odwieziesz jej? – zapytała ponownie jego mama.
- Ja mieszkam niedaleko. – szybko odpowiedziałam za niego. – Cześć. – pożegnałam się z Matem, próbując jak najszybciej pocałować go w policzek i uciec.
Myślałam, że pożegnanie będzie dłuższe, ale wolałam już sobie iść. Nie mam przecież pojęcia kiedy ona wróciła, czy słyszała coś wczoraj w nocy. To chyba fail mojego życia. Gdy tylko wyszłam za bramę, szybkim krokiem skierowałam się w stronę domu Leto. Po 20 minutach byłam już przy bramie. Zaczęłam szukać kluczy, ale akurat wtedy wyszła z psami Ciacho. Z dwoma.
- Shamal? – zapytałam widząc bordera, który zaczął biec w moim kierunku, tak samo jak Sky. – Stęskniłam się za wami psiaki! – powiedziałam drapiąc obydwa za uszami. – Cześć mamuś!
Renata wyszczerzyła zęby patrząc w moją stronę i konspiracyjnym szeptem powiedziała.
- Ależ wkurzyłaś Jareda.
- Ja? Jareda? On już jest? – zapytałam zaskoczona.
- Przyleciał wcześniej bo ta jego „dziewczyna” musiała wcześniej wracać do pracy. Wkurzony jest z tego powodu, a poza tym… nie pojawiłaś się wczoraj w domu.
Prychnęłam już nieco wkurzona, że powtarza się sytuacja z grudnia. Jeśli i tym razem Jared tak zareaguje to zamorduję. Przyrzekam! Chwilę jeszcze stałam z Ciastko i psami na dworze, po czym szybko wślizgnęłam się do domu. Akurat udało mi się tak wejść, że nie spotkałam na swojej drodze młodszego z braci Leto i czym prędzej weszłam do łazienki. Prysznic z ubraniem się zajął mi 15 minut. Naprawdę nie miałam czasu. Złapałam za torbę, którą brałam na uczelnię i zbiegłam po schodach na dół. Tym razem jednak napotkałam Jay’a.
- A tobie gdzie tak spieszno? – zapytał zagradzając mi wyjście.
- Na uczelnię.
- A nie przywitasz się?
Przewróciłam oczami i poczułam jak telefon wibruje mi w torbie. Szybko zaczęłam szukać go w niej, a gdy wyjęłam ze zdziwieniem stwierdziłam, że to mail. I to odwołujący dzisiejsze zajęcia na uczelni. No nie! A ja odmówiłam memu chłopakowi! Nie mogli wcześniej go wysłać?! Westchnęłam i włożyłam ponownie urządzenie do torby.
- Cześć! – powiedziałam widząc wzrok Jay’a i ruszyłam w stronę kuchni.
Byłam okropnie głodna, cóż się dziwić. Wieczorem, a raczej już w nocy miałam całkiem porządny wysiłek fizyczny.
- Proszę cię, dawaj mi znać gdzie jesteś, a nie znikasz. Naprawdę się o ciebie martwię. –zaczął potulnym głosem aktor, co mnie zupełnie zbiło z pantałyku.
- Eee… sorry. Po prostu to wszystko działo się tak szybko, że sama trochę tego nie ogarniam. – westchnęłam.
- Mat jest lepszy od Chrisa? – zapytał prosto z mostu, po raz kolejny mnie zaskakując.
- Jared! – warknęłam czując napływającą złość w związku z jego nienawiścią Battena. – Nie wiem jaki jest Chris.
- Jak to nie wiesz? – zapytał głupkowato.
- Skąd mam wiedzieć?! – powiedziałam poddenerwowana tym tematem, bo w mońcu nigdy o czymś takim nie rozmawiałam, tym bardziej to był Jared.
- Nie spałaś z nim?
- Nie.
Jestem z ciebie dumny. – powiedział całkowicie poważnie, rozchmurzony.
Dobra, denerwowało mnie to, ale nie miałam już siły się z nim kłócić o to jak traktuje mojego przyjaciela. Po prostu to przemilczałam i dobrze zrobiłam. Skupił się na opowiadaniu o swoim wyjeździe. Muszę przyznać, że coś mu chyba się w głowie poprzestawiało od tej choroby, bo pierwszy raz opowiadał o kobiecie a nie o przedmiocie. Miałam mu ochotę powiedzieć, że jestem z niego dumna, ale nie chciałam przerywać tej opowieści. Oczy błyszczały się mu jakby dostał wspaniały prezent, a uśmiech w ogóle nie schodził z twarzy. Oh kiedy ja ostatnio widziałam te białe zęby w pełnej okazałości?
- Zawiozę cię do konia, co ty na to? – zaproponował szczerząc się do mnie, jak głupi do sera.
- Z chęcią. Ale nie mam tutaj nawet bryczesów. – przypomniałam sobie o moim braku sprzętu jeździeckiego.
- Czyli wpierw do sklepu?
Pokiwałam głową czując, że ten dobry humor nie prędko się powtórzy. Jared oczywiście prowadził. Egzamin miałam dopiero 12 stycznia, więc jeszcze trochę czasu mi zostało. Nie miałam zielonego pojęcia gdzie w LA są takie sklepy . Ale cóż, zdałam się na mojego ojca.
 _____________________________

Nowy rozdział, nowe wyzwania. To był naprawdę ciężki fragment do napisania, chciałam jak najlepiej opisać uczucia Klaudii w związku z tym wszystkim. Ale to wy ocenicie czy mi się udało. Rozdział krótszy niż te kilka ostatnich, ale no... 10 stron to nie mało :) 

Przykro mi trochę, że w ogóle przestajecie komentować. To tak ważne dla nas autorów rzeczy (w sensie komentarze), a wy za nic nie możecie zrozumieć, że jedno głupie zdanie wywołuje uśmiech na naszych twarzach i chęć do dalszego pisania.

Tym razem rozdział dedykuję Tośce, że w końcu odważyła się skomentować! :) Oby tak dalej!








20 komentarzy:

  1. No witam, ja zaraz po dodaniu rozdziału, dupę się sprężyło bo Claudia nie chce mieć zaległości :D
    Znowu mi to robicie! Jak ja mam skomentować tę scenkę?! Ja nawet pełnoletnia nie jestem no, cholera! xD
    Na początku nie wiedziałam co się dzieje bo okazało się, że ominęłam jedną linijkę w tekście i wszystko mi się pomieszało *geniusz*, ale potem dowiedziałam się, że Chruścik kocha zwierzęta! :D I nazwać psa marką piwa… Jezus, to powinno być nielegalne. Ej, podobno psy nie mogą się upić! Chyba, że coś poknociłam :P Ale żeby tak od razu całą zgrzewkę?
    Jaki właściciel taki pies, nie? :D
    No i… ja wolę, żeby jednak Mat był Twoim chłopakiem xD Chruścik mi nie odpowiada jednak bo on… bo on źle traktuje kobitki, o :< No weźmy na przykład to co powiedział – zabieram Rou fanki… drugi Dziadu o.o [sorry, musiałam D:] Chociaż mam wrażenie, że dla Ciebie byłby skłonny się zmienić, ale coś w środku mówi mi, że Chris to już zamknięty rozdział. No, wreszcie wszystko na swoim miejscu! ;)
    Chris chce być miły dla Mata? Serio przechodzisz na gatunek „fantasy”? xD
    Cholera! Myślałam, że jak Chris mówi o dziewczynie to ma na myśli Ciebie, a ten, że samochód. Co za sierota
    „Przyjedźcie na Reading Festival. Spodoba się wam. Tylko błagam, nie zabieraj Jareda.” – on chce coś zrobić! Wie, że Dziad go nie lubi i dlatego nie chce, żebyś go zabierała, a tak naprawdę knuje jak Cię odbić! *joke* :D
    By the way – czy na Reading nie mieli grać Marsi? *fail* xD
    Błagam, błagam, błagam, powiedz mi, kiedy będą Jared i Fancy bo ja już nie mogę na fotelu wysiedzieć! :c W sumie to najpierw byłam lekko zawiedziona, że ich teraz nie było, ale mi przeszło bo rozdział naprawdę fajnie Ci wyszedł. :) Macie talent do pisania TAKICH scen! *zue dziecko :D*
    Zauważyłaś, że każdy Twój blog zaznacza takie scenki podświadomie na biało? Serio, na blog.pl też tak było bo pamiętam, że się z tym męczyłaś. JUST LOL.
    Dobra, jednak trochę powiem na temat tamtej scenki :P – Mat się wręcz idealnie spisał *-* taki delikatny i aasdfghjk :D Wiedziałam, że jak zaczniesz się kłócić to on Cię uciszy pocałunkami i będzie dooobrze! Scenariusz idealny :D
    Twoje opisówki, jak Klaudia się czuła i tak dalej – mistrzostwo. No mówię Ci, powinnaś więcej pisać takich scenek bo nieźle Ci to wychodzi :D [czyt. Dziadu i Fancy xD]
    Żarty o tym ruchu biodrami – ale żeby tak w łóżku?! Omg, wy to jesteście do wszystkiego zdolni :D
    Ty, co on w końcu chciał od tej mamy i po co on jechał do tego domu? Bo najpierw myślałam, że chce z Tobą zrobić to, ale potem, że niby coś chciał i… no nie wiem już :C
    Spodziewałam się kłótni, że Mat nie będzie miał dla Ciebie już więcej czasu, a tu pokojowo, no, no, idealna familia będzie z Was :D
    Wyłapałam literówkę tak przy okazji – „bez śniadanie” :P
    Niedaleko – dwadzieścia minut drogi. W sumie… ja idę do szkoły piętnaście, super szybkim krokiem [bo zawsze za późno wychodzę xD], w dodatku z plecakiem i jeszcze muszę iść pod górkę bo taką mam drogę… padam na mordę jak dochodzę do szkoły :P
    Ciacho u ciebie mieszka? Co? Co?
    Zgubiłam się >.<
    Albo ją Shann przywiózł… To ona nie powinna być u Shannona? xD
    „-Przyleciał wcześniej bo ta jego „dziewczyna” musiała wcześniej wracać do pracy. Wkurzony jest z tego powodu, a poza tym… nie pojawiłaś się wczoraj w domu.” – ta jego „dziewczyna” – wpierdy ode mnie, nie ma co ! On musi z nią być *-* cholera, ja ich tak obśliniam, że asdfghjkl :D Ale też głupio, że chce Cię cały czas kontrolować. No może i się martwi, ale cholera, nie jesteś już małym dzieckiem O.o
    Rozwala mnie ta bezpośredniość bohaterów :D Nie spałaś z Chrisem?! Nie! Naprawdę?! Naprawdę! xD
    Ty mu powiesz, że robiłaś to z Matem? No przepraszam, ale to aż ciekawe :D Pewnie się wkurwi, że to zrobiłaś. Co z tego, że z Matem, z porządnym chłopakiem, masz zostać dziewicą do końca swojego życia. Co za Dziad! xD
    Idealnie odwołali zajęcia, no idealnie :P
    Ale grunt, że Jaredowi oczka się świecą *u* czujesz to? :D
    To co – w następnym zakupy, huh? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak już pisałam na twitterze. Pies może się upić. A nazywanie psa Carlsberg... cóż :D nie miałam lepszego imienia dla niego, a nie pamiętam jak naprawdę ten pies się nazywa.
      jezzz...ale on z tymi fankami to nie oto chodziło. Po pierwsze było to dla żartów, po drugie chodziło mu oto że z fanek sobie wybierze jakąś dziewczynę :)
      Eee... on po prostu nie lubi Jareda tak mocno jak Jared jego. No i chodziło oto by Jared właśnie z 30stm nie przyjechał na ten festival :)
      Coż... możliwe, ze to jakiś znak. A raczej to się dzieję gdy gdzieś z trasy wrzucam taki rozdział :/ niestety... jak przyjade do domu to postaram sie naprawić.
      Haha,, okey będe pisać, ale masz je szczegółowo komentować moje dziecie :)
      oni nie żartowali z tym ruchem biodrami. Zresztą to jest trochę na podstawie tekstów które słyszę w stajni xD
      A bo Mat chciał coś jej dać, ale kompletnie o tym zapomniał :D
      ej, ale czemu kłótnia? wtf? ona nie jest aż taką zrzęda :) rozumie, że facet musi czasem pobyć z innymi facetami itd. (haha tak w przeciwieństwie do pewnej bohaterki, która się pojawi w opo kiedyś tam).
      wtf? jak mogłaś nie ogarnąć że ciastko mieszka z shannonem? a to przecież wspólny dom braci Leto!
      nie wkurwi się. PRzecież durniem nie jest i się domyślił. on lubi Mata. nienawidzi tylko chrisa. Bo chris jest "gorszym" muzykiem od niego.
      a no zakupy :))

      Usuń
  2. Dobra, przygotuj się bo robię eksperyment :D nie odpowiadam za błędy w zdaniach xP otóż to będzie komentarz bez cytowania! tak dobrze usłyszałaś, znaczy przeczytałaś, bez cytowania :D
    Och, biedna ja :( Też nie ogarniam tego jak można być razem gdy partnerów dzieli tak odległość, ale cóż... nam się uda xD
    Jak przeczytałam że obok ciebie leży Mat to się zaczęłam zastanawiać co my kuźwa razem wszyscy w łóżku robimy ahahahahaha xD
    aaa czyli jesteśmy w samolocie :O
    pfff piszesz o siedzeniu z nimi w domu jakby to była kara :P też mogliście sobie gdzieś iść xD a poza tym na kuligu pół miasta przejechałaś :P
    Trzeba było zapytać o pogodę, to zawsze dobry temat do rozmowy :D pięknie ochrzciłam jego psa, a swoją drogą czy to możliwe żeby pies przeżył po wypiciu takiej ilości? O_O
    fujka, rozmowa o samotności Chrisa... ale spokojnie, będzie Amy..... :/
    On jest tym przystojniejszym??? never :D a tak poza tym to wszyscy wiedzą że najprzystojniejszy z zespołu to jest Rob xD
    Nie ogarniam, K jest z Matem, marzy o pocałunku z Chrisem, mind fuck :<
    No to jak? jedziem na Reading? :D
    No tak ja mam tachać rzeczy a ty jedziesz z facetem do jego pustego mieszkania #zazdrosna...
    Jaka mała złośnica <3 ale z tym tekstem o łyżwie to pojechałaś, kocham go <3
    a tak poza tym za słowa o tym że wolisz Chrisa i to z nim chciałaś się przespać to ode mnie dostałabyś w twarz, ale o tym to już ci pisałam :)
    Głupio mi komentować scenę seksu...napisze tylko tyle że Mat się postarał :D aa i scena seksu oralnego totalnie mnie zaskoczyła, nie spodziewałam się tego :)
    chyba muszę zacząć jeździć na Fallen... XD
    Nie wierzę w to że on by cię ubrał, skończyło by się na tym że ponownie byś straciła bieliznę, wszyscy o tym wiemy :P
    Jego mama jest moim mistrzem xD ale czy musiała ci akurat dawać banana? jakieś dziwne skojarzenia mam xD
    Jea, Jared wkurzony przez Fancy, jak dobrze że nie wrócił aż taki rozanielony bo chyba byśmy w domu tęczą rzygali :D
    No to z perspektywy czasu, Klaudia, czy Mat jest lepszy od Chrisa? :P
    Zakupy z Jaredem? nie wiem czemu ale mam złe przeczucia :(
    No to tyle, koniec eksperymentu :)
    Kurcze, nie wiem jak ja przeżyję brak Enterowych gópków w rozdziałach, jakoś tak pusto będzie :'(
    Jestem ciekawa co szykujesz na następny raz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ale ja lubię nawet takie z cytowaniem xD
      "och biedna ja" BUHAHAHAHAHHAHAHAHHAHAHA SORRY XD
      ahahahaha omg, co Ty ćpałaś czytając to?XD w jednym łóżku razem... ja rozumiem trójkąciki Ci ostatnio tylko w głowie, ale żeby aż tak xD
      idź sobie, gdy obydwaj faceci warczą na siebie, poza tym nie znasz miasta a jesteś na jakimś zadupiu z lasem xD
      oj wierz mi, że możliwe. ja znam psa który regularnie chleje ze swoimi włascicielami. gdy oni są pijani i już nie ogarniają, pies podbiera im alkohol i wypija. i potem wszyscy pijani leżą... a pies jakoś żyje i nawet nie choruje xD
      dlaczego fujka? xD
      BUHAHAHAHHAHAHAHAHHAHAHAHAH z tym robem to pojechałaś. ale wiesz... seksualność nie ma nic do przystojności XD
      oj bo ona nie wie czego chce. w sensie takim nadal gdzieś tam kocha chrisa, bo to on jej zwrócił wiarę w to że jeszcze może z kimś być, ale kocha Mata i czuje się z nim szcześliwa. a tak serio, to ciężko mi się pisze o macie obecnie... kiedyś było to proste i w ogóle, teraz gdy znam chrisa lepiej i tak mi sie cholerenie podoba to wiesz... uhhh
      no pojedziemy ale reading jest w sierpniu :P
      na szczeście Klaudia nie jest z Gosia a z Matem, a on olewa takie teksty xD jedyny, który ma równo pod sufitem i jest nad wyraz spokojny. przy kimś takim jak Klaudia trzeba mieć nieograniczoną cierpliwość.
      czemu się nie spodziewałaś tej sceny? w jakim sensie?
      jak pierwszy raz czytałam o jeździe na fallen to nie ogarnęłam o co chodzi ahhahahaha xD ale wiesz.. ona jeszcze jest niezajeżdżona xD
      kufffaaaa to jest Mat a nie Chris! to chris by rozebrał xD
      jezu, tak bo banany (czerwone) za mną wciaż chodzą xD
      ahahhahaha wyobrażasz sobie jakby wrócił. wszyscy mieliby go dosyć bardziej niż jak jest wkurwiony xD
      em.. skąd ona ma wiedzieć? xD nie spała z chrisem xD
      czemu złe przeczucia? będzie fun :D
      ty??? a co ja mam powiedzieć? dobrze mi się o nich pisze xD

      Usuń
    2. ale teraz już będą tylko takie bez cytowania :P
      nic nie ćpałam... piłam piwo...
      I wcale nie tylko trójkąciki mi w głowie!
      No właśnie, na zadupiu, może któryś by się zgubił i zostałabyś tylko z jednym :D
      no ale to był szczeniak O_O
      nie pamiętam dlaczego napisałam fujka :(
      no wiem :< na szczęście shota pisze ci się łatwiej xD
      No i bardzo dobrze że Klaudia nie jest z Gosią bo by się nawzajem pozagryzały :D
      po prostu. nie spodziewałam się że Mat zrobi coś takiego :)
      No wiesz co, jak mogłaś się nie zorientować o co mi chodzi! xD
      Jesus szczęśliwy Jared jest jeszcze gorszy niż zły na maksa xD
      No ale tak z perspektywy czasu to byś mogła mi powiedzieć xD
      zauważyłam że dobrze ci się o nich pisze xD

      Usuń
    3. no jak nie jak tak?XD (z tymi trójkącikami)
      no tak... to oczywiste że tlyko Mat mógłby się zgubić :P
      w ogóle to przestałaś go lubic?XD
      no i co z tego... myślisz, że to co Ci opowiadam to o dużym psie było? Szczeniaki nieźle chłoną alkohol xD ale pewnie wyjdzie to później :/
      wiesz... mogę ją zrobić bi xD
      ale to dobrze czy źle, że zrobił?
      w sensie... że przysłościowo? Hym... nie da sie porównać, zresztą dowiesz się czemu :)

      Usuń
    4. uwierz mi że wolę standardowe kombinacje xD
      czy ja wiem? zastanawiam się czy kiedykolwiek tak naprawdę go lubiłam xD nie no dobra, darzę go jakąś tam sympatią :P ale on jest kuźwa trochę za idealny, weź mu dopraw różki :D
      pffff co z tego że z K zrobisz bi jak ja się nie zgodzę na zrobienie bi z M xD
      nie no bardzo dobrze, skoro K była zadowolona to nawet bardzo dobrze xD
      a kiedy się dowiem? :P

      Usuń
    5. ale... wiesz. bycie idealnym jest już samo wkurzające ;)
      no i co z tego?xd mogę Gosię zrobić homo xD
      kiedy przyjdzie na to pora XD

      Usuń
  3. I wreszcie jest!
    W czasie sesji nie mam weny na dłuższe komentarze, więc znowu napiszę, że podoba mi się.
    PS: Osobiście wolę więcej Enterów niż Leto :)
    Rozdział dla mnie? Uwielbiam Cię!
    Tośka :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to się cieszę :) dzięki że w ogóle skomentowałaś!
      haha, to "ps" mnie bardzo cieszy :D na szczęście oni się jeszcze pojawią... za kilka/kilkanaście rozdziałów :)

      Usuń
  4. Wow! Rozdział naprawdę świetny! I cieszę się, że był w nim Chris *.* kolejny raz napiszę, że go kocham <3 I Mat wreszcie zachował się tak jak powinien! Całą tą scenę opisałaś naprawdę... genialnie. Pytanie Jareda '- Mat jest lepszy od Chrisa?' po prostu mnie rozwaliło xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, widzę że moi czytelnicy bardzo polubili Chrisa :-) to dobrze, bo będę pisać shota z nim.. to może ktoś zechce przeczytać :)

      Usuń
  5. Hej, wybacz,że dawno nie komentowałam (ostatnio chyba na starym blogu), ale nie mam za bardzo dostępu do laptopa, a w komórce niestety nie da się ;/. Zaskoczył mnie ten rozdział. Oczywiście pozytywnie. :P. Fajnie ,że Klaudia przeżyła swój pierwszy raz. Może bardziej oczekiwałam jej zbliżenia z Chrisem , ale to mnie również satysfakcjonuje ;). Ja również wolę Enterów od Leto, od kiedy wprowadziłaś ich do opowiadania :P.
    PS Mój stary nick to Izuu. ,ale że tutaj potrzebne jest konto, a ja już takowe miałam, więc nie będę zmieniać ...
    Do następnej ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dopiero teraz zobaczyłam, że jest nowy rozdział więc komentuje z opóźnieniem. Co do komentowania to staram się to robić na bieżąco, więc ode mnie będzie na bieżąco:)
    Cieszę się, że Klaudia wreszcie przeżyła ten moment a Matt, w końcu się do tego zabrał. Nie chcę wiedzieć co się z nim stanie jak się Jay dowie. Spotkanie z 'dziewczyną' dobrze mu zrobiło, bo choć na chwilę przestał być zrzędą:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Hey, kiedy nowy rozdział? ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Buu i gdzie ten nowy rozdział? :(

    OdpowiedzUsuń
  9. Jest jakakolwiek szansa, że Klaudia będzie z Chrisem? Nie znoszę tego Mata ;d

    OdpowiedzUsuń
  10. nie mam nic do pisania Gosi, ale miło było przeczytać rozdział pisany przez Ciebie, w LA, bez Enterów (do nich też już nic nie mam :P), tak trochę "wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej" :D kolejna nam się dziewczyna rozkręca :P bardzo mi się podobało jak to opisałaś, można wyczuć, że z serca chciałaś to napisać, że się bardzo starałaś, za to Cię kocham :* no i Mat zaskoczył Klaudię, chociaż się dziwię, że się nie wkurzył na to, że go tak chamsko porównała do Chrisa, ale on ma taki charakter to postanowił działać, nie fochać się :D i co się dziwić Jaredowi, że taki miły, przecież od Fancy wrócił :P i rozwaliła mnie Ciacho: jego "dziewczyna" xD oh, jak ona się z Jaredem kochaa xD trochę mi smutno się pisze komentarze i czyta, bo to mi bardziej przypomina o tym jak za Tobą tęsknię, a z drugiej strony, czuję się wtedy bliżej Ciebie i to wygrywa :P

    OdpowiedzUsuń