Chapter 16
"Jeszcze nie czas by wybaczyć"
ROZDZIAŁ OCZAMI SHANNONA LETO
Usiadłem na kanapie w
garderobie. Szczerze mówiąc nie wiedziałem co robić. Niby miałem pracę, trzeba
było przecież wszystkiego dopilnować, ale w tym stanie to raczej zrobiłbym
jeszcze większy burdel. Zdecydowałem się więc nikomu nie pomagać i zaufać
naszym technicznym, że nie zgubią ani jednej części mojego skarbu. Założyłem na
siebie bluzę i gdy już miałem wychodzić, natrafiłem na Tima. Stwierdziłem, że
trzeba mu podziękować.
-
Dzięki stary,
że mnie powstrzymałeś przed zamordowaniem Jareda.
-
Nie ma
sprawy.- powiedział zatrzymując się i lekko wzruszając ramionami.- Nie chciałem
żeby doszło do bratobójstwa. Wasza matka, by się załamała.
-
Heh, wracam
do hotelu.- oznajmiłem.
-
Nie
sprawdzisz, jak zawsze czy...- zaczął, lecz mu szybko przerwałem.
-
Nie...
Dzisiaj zaufam Rupertowi. W końcu nie pierwszy raz składa moją dziecinę.
Widziałeś może tego idiotę, który zwie się moim bratem?
-
Pojechał do
hotelu.
Ta wiadomość sprawiła, że cały zesztywniałem.
Nie podobało mi się to. Przecież zawsze wychodził do naszych prawdziwych fanów
i... No tak! Pojechał pewnie dręczyć Klaudię. Ech... Żebym to ja sam wychowywał
swojego młodszego brata to już szczyt wszystkiego. Szybko pożegnałem się z
Timem i nałożyłem kaptur na głowę. Jednak zanim wyszedłem jeden z technicznych
oznajmił mi, że na zewnątrz czeka jakaś 30 osobowa grupka fanów. Zadecydowałem
więc, że pomacham im i wsiądę do samochodu. Gdy wyszedłem na świeże powietrze i
popatrzyłem na tych ludzi zrobiło mi się głupio. Za siebie i Jareda. Oni
wszyscy wiernie czekali aż się pokażemy, chwilę z nimi pogadamy czy podpiszemy
jakieś rzeczy. Jak można było olać tych prawdziwych fanów? Jared i te jego
chore pomysły na zdobycie jeszcze większej kasy za nic. Ruszyłem w ich stronę,
słysząc prośby bym podszedł. Wiecie co? Lubię patrzeć na te ich roześmiane
twarze i lubię ich uszczęśliwiać. W końcu mnie machnięcie ręką nic nie
kosztuje, a dla nich to wielki skarb. Od razu dostałem fleszem po oczach. Niby
powinienem się już po tylu latach przyzwyczaić, ale... nie umiałem. Od razu
zaczęli wystawiać rzeczy do podpisania, a niektórzy wręczali mi jakieś torby i
zdjęcia czy rysunki jako prezenty. I jak ich można nie kochać? Wspaniali
ludzie!
-
Shannon! Co
się stało, że tak kiepsko zagraliście?
Coraz częściej słyszałem to pytanie, aż w
końcu stwierdziłem, że nie ma sensu go ignorować.
-
Mieliśmy małe
problemy z dźwiękiem i kilka rzeczy nie dojechało. Wybaczcie.- gładko
skłamałem.
Uwierzyli. Nie wszyscy, ale większość.
Przecież nie mogłem im powiedzieć, że mój brat zachowywał się jakby najadł się
szaleju i świrował. Chwilę jeszcze podpisywałem i nawet pozowałem z jakaś
francuską flagą. Gdy już miałem iść, oni zajęczeli żebym jeszcze nie odchodzi i
z nimi trochę pogadał. Co prawda śpieszyło mi się do hotelu, bo zastać go
jeszcze w całości, ale z drugiej strony ci ludzie sprawili, że się uspokoiłem.
-
A kim jest ta
dziewczyna co z wami ostatnio ciągle przebywa?- zapytała się mnie jakaś śliczna
blond włosa kobieta.
-
A to moja
przyjaciółka. Pomaga nam w trasie.- powiedziałem słysząc, że już zyskała miano
dziwki.
Dopiero wtedy spadł na mnie grad pytań.
Stwierdziłem, że już koniec i muszę jechać. Pożegnałem się z Echelonem i
wsiadłem do auta. Opuściłem szybę i pomachałem im na pożegnanie słysząc w
zamian „we love you Shannon!”. Na pewno było to miłe. Dobrze, że wyszedłem do
nich, bo naprawdę zasługiwali. Gdy
samochód zatrzymał się przed hotelem, na szczęście nie spotkałem żadnych fanek.
Jednak zanim udałem się do pokoju wstąpiłem do hotelowego baru i zamówiłem
sobie szampana. A co mi tam. Wjechałem windą na górę i udałem się od razu do
pokoju. Nie było żadnych krzyków na korytarzu, więc spokojnie mogłem się
zrelaksować. Zdjąłem z siebie rzeczy i wszedłem pod prysznic. Akurat, gdy
nuciłem sobie Bjork usłyszałem pukanie do drzwi. Cholera! Zapomniałem o
szampanie! Wytarłem się jako tako ręcznikiem i obwiązałem się nim w pasie, po
czym na bosaka wyszedłem zastanawiając się, jaki tu jest numer do agencji
towarzyskiej. W końcu noc bez seksu to noc stracona. Otworzyłem drzwi, lecz
zamiast zobaczyć za nimi kelnera czy kelnerkę z napojem, ujrzałem Klaudię.
Włosy miała rozpuszczone, a sama stała w szlafroku i pidżamie. No pięknie, a ja
w ręczniku. Trudno się mówi. Cofnąłem się do tyłu i zaprosiłem ją gestem ręki
do środka.
-
Ale...-
zaczęła niepewnie.
-
No wchodź.
Siadaj na łóżku, a ja się tylko ubiorę.
Ona pokiwała głową, a na jej twarzy zobaczyłem
rumieńce. To było słodkie. Zamknąłem drzwi do łazienki i dokończyłem prysznic.
Szybko przebrałem się w spodnie, lecz stwierdziłem, że są przepocone i je
zdjąłem. Wzruszyłem ramionami i włożyłem swój strój w którym zazwyczaj spałem i
założyłem na to szlafrok. Uchyliłem drzwi i oznajmiłem dziewczynie, że jeszcze
umyję zęby. Gdy szczotkowałem swoje zadbane uzębienie, usłyszałem ponowne
pukanie. Jednak Klaudia mnie uprzedziła i otworzyła je. Wypłukałem jamę ustną i
wytarłem twarz ręcznikiem, po czym wyszedłem z łazienki. Mężczyzna, który
przyniósł szampana popatrzył na mnie, a potem na zakłopotaną dziewczynę i
ustawił stoliczek z szampanem w rogu pokoju, po czym szybko wyszedł.
-
Po co ci
szampan?- zapytała patrząc na butelkę z alkoholem.
-
A tak dla
towarzystwa.- palnąłem pierwszą lepszą głupotę.
Przecież nie powiem tej małej, że chciałem
wynająć dziwkę i żebym nie był takim oschłym draniem to zamówiłem szampana.
Dziewczyna popatrzyła na mnie zaskoczona, lecz tego nie skomentowała. Wziąłem
dwa kieliszki i nalałem do nich złotej cieczy. Podałem jeden młodej. Myślałem,
że nie weźmie, a jednak wzięła i upiła łyczek.
-
Co cię do
mnie sprowadza?- zapytałem, bo wciąż nie wiedziałem co ona tutaj robi.
Chwilę milczała, a potem odstawiła kieliszek i
nagle znalazła się obok mnie, obejmując mnie ramionami.
-
Dlaczego on
się dzisiaj tak zachował? Czy on zawsze jest taki agresywny?- zapytała, a ja
usłyszałem, że płacze.
Niezdarnie pogłaskałem ją po plecach i sam
odstawiłem alkohol na szafkę.
-
Nie mam
pojęcia co w niego wstąpiło. Chyba ten profesjonalizm i chęć zarobienia jak
największej kasy totalnie odebrała mu mózg.- starałem się też przed sobą
wytłumaczyć zachowanie brata.
-
Przepraszam,
że przeze mnie...- zaczęła, lecz od razu jej przerwałem.
-
Oj przestań.
Za nic nie musisz przepraszać. To ja nie zauważyłem, że już jest ta godzina.
Widać, bardzo dobrze się z tobą bawiłem.
Dziewczyna odkleiła się ode mnie i popatrzyła
mi w oczy. Barwą były prawie, że identyczne jak Jareda. Miała śliczne
niebieskie zapłakane oczy. Uśmiechnęła się lekko i usiadła znów na łóżku, a mój
wzrok od razu powędrował na jej nogi. Miała na sobie krótkie spodenki od
pidżamy, w których wyglądała naprawdę... cholera. Chyba muszę wybić sobie z
głowy ten dzisiejszy seks. Trudno, ta mała jest ważniejsza. Jared mi jeszcze za
to zapłaci. Usiadłem obok niej, a ona zaczęła opowiadać o tym, jak bardzo jej
się podobała wycieczka po stadionie i że Manchester United to jej ulubiona
drużyna piłkarska. Co prawda, nie interesowałem się piłką nożną z takim zapałem
jak ona, ale czasem zdarzało mi się obejrzeć jakiś mecz. Później temat zmienił
się chyba na filmy i włączyliśmy telewizor. Akurat leciała jakaś głupawa
komedia romantyczna i żeby dziewczyna nabrała trochę lepszego humoru,
zostawiłem ją. Po jakiejś godzinie oglądania okazało się, że szampan już dawno
się skończył, więc wyjąłem z barku dwa piwa i jedno z nich podałem Klaudii. Ona
jednak stwierdziła, że na dzień dzisiejszy, alkoholu ma dość. Zapytała mnie czy
naprawdę mam psa o imieniu Sky, a ja uśmiechnąłem się przypominając sobie, co
ten rozrabiaka potrafi zrobić w domu. Zacząłem jej opowiadać, jak to kiedyś Sky
zabrał bokserki Jaredowi i biegał z nimi w pysku po całej ulicy. No a Jay za
nim, krzycząc, by mu oddał jego własność. To były jaja. Dziewczyna zaczęła się
robić senna, więc objąłem ją ramieniem, a gdy tylko dotknąłem jej ręki ona
podskoczyła i szybko się odsunęła. Zdziwiony popatrzyłem na nią.
-
Co jest?-
zapytałem.
-
Nic.-
odpowiedziała unikając mojego wzroku.- Trochę mnie tylko ramię boli.
-
Co?-
zapytałem zdziwiony.
-
Mówię, że to
nic takiego.-odpowiedziała chłodno.
-
Jakby nie
było to byś tak nie uciekała.
Popatrzyłem na jej ramiona i zauważyłem, że
prawe ma całe sine. Polka widząc, że patrzę się na nią szybko zasłoniła się
szlafrokiem i groźnie wpatrywała się we mnie. Przez chwilę myślałem nad tym i
to co wymyśliłem, wcale mnie nie zachwyciło.
-
To przez
Jareda?- zapytałem ostro.
-
N...nie.-wyjąkała
dziewczyna, lecz od razu widać było, że kłamie.
-
Zabiję tego
sukinsyna!- warknąłem czując jak wzbiera we mnie złość.
Wstałem i szybkim krokiem ruszyłem do drzwi.
Och ten mój braciak się doigrał. Rozumiem, że może być chamski i niemiły, ale
nie miał prawa robić tej małej krzywdy. Przed samymi drzwiami pojawiła się
Klaudia i błagającym spojrzeniem próbowała mnie zatrzymać.
-
Proszę
Shannon, zostań. To nic takiego.- szepnęła.
-
Masz siniaki!
Jak to nic takiego?!- wykrzyknąłem ostatkiem sił panując nad emocjami.
-
Proszę...
W końcu jej uległem. Obiecałem nie iść do
Jareda i go nie zamordować, jeśli pokaże mi co jej dokładnie zrobił. Dziewczyna
zdjęła szlafrok i pokazała na obydwu ramionach siniaki. Po prostu krew mnie
zalewała, jak widziałem fioletowe miejsca na jej ramionach. Wypiłem drugie piwo
i popatrzyłem na zegarek. Cholera, 3 w nocy! Mała powinna iść spać. Jednak na
szczęście dziewczynie już samej się kleiły powieki. Wystarczyło, że przez
chwilę pooglądaliśmy jakiś film i już spała. Przykryłem ją kołdrą, a sam
położyłem się na pościeli w szlafroku. Miałem dziś zaliczyć jakąś kobitkę, lecz
zamiast tego pocieszałem adoptowaną córę brata. Po prostu jakaś paranoja. I
jeszcze młoda w najlepsze śpi obok mnie, a ja muszę być grzecznym chłopcem, bo
to w końcu rodzina. No, ale muszę przyznać, że polubiłem tę dziewczynę i to
bardzo. Charakterek ma z całą pewnością i pewnie nieźle dokopie Jay’owi.
Uśmiechnąłem się sam do siebie i nawet nie wiem kiedy zasnąłem. Obudziło mnie
dopiero wiercenie się kogoś obok mnie. Stwierdziłem jednak, że to mi się śni i
dalej próbowałem spać, jednak usłyszałem huk, a później ciche „fuck!”.
Otworzyłem oczy i zobaczyłem jakaś postać w białym stroju, która się schylała.
Otrząsnąłem się i przetarłem oczy starając się odzyskać ostrość widzenia.
Dziewczyna wydawała się znajoma.
-
Och
przepraszam, że cię obudziłam.- powiedziała odwracając się w moją stronę.-
Starałam się być cicho, ale oczywiście, jak chcę być cicho to mi to nie
wychodzi.
Dopiero wtedy dotarło do mnie, że to Klaudia.
Mruknąłem coś, że nie szkodzi i wstałem. Na zegarku była 7:00, więc do pobudki
była jeszcze godzina, ale... cóż trudno. Innym razem odeśpię tę godzinkę.
Wstałem z łóżka i podszedłem do dziewczyny przypominając sobie naszą nocną
rozmowę.
-
Dziś będzie
lepiej.- powiedziałem i uśmiechnąłem się do niej.
Obydwoje wyglądaliśmy niezbyt pięknie.
Potargane włosy, zaspane oczy i pogniecione szlafroki. No, ale szczerze mówiąc
to byłem wyspany.
-
Mam taką
nadzieję.- mruknęła i zerknęła na drzwi.- Wiesz co, idę do pokoju się ubrać i
spakować.
Jej wzrok był nadal przygaszony i nie
widziałem w jej oczach tej radości do której już zdążyłem przywyknąć. Ech, co
ten mój braciszek zrobił. Złapała za klamkę od drzwi i smutno się uśmiechnęła.
Jednak, gdy już chciała wyjść, nagle przed nią wyrósł Jared, który zatrzymał
się gwałtownie. Dziewczyna zaskoczona zrobiła krok do tyłu i wpadła na mnie. Ja
jednak wpatrywałem się w brata, który rozdziawił usta i otworzył szeroko oczy.
Trwało to może sekundę, gdy zobaczyłem, jak wyraz jego twarzy ulega zupełnej
zmianie. Przymrużył złowrogo oczy, rysy twarzy stały się ostrzejsze, a całe
jego ciało nagle się napięło. Zauważyłem też, że Klaudia cała się spięła i
spoglądała złowrogo na Jay’a. Po kilku sekundach ciszy ruszyła przed siebie i
przepchnęła się obok Jareda. Ten od razu odwrócił się do niej i złapał ją za
rękę, a wtedy dziewczyna odwróciła się i warknęła na niego tak ostro, by puścił
jej nadgarstek, że sam się wzdrygnąłem. Nie zdziwiłem się, gdy Jared puścił jej
rękę, a on szybko odeszła.
-
Ej! Ty z nim...-
zaczął niepewnie mój brat, lecz dziewczyna totalnie go zignorowała.- Klaudia!
Chodź tu natychmiast!
Uśmiechnąłem się pod nosem widząc, jak Młoda
pokazuje mu środkowy palec i znika w swoim pokoju. Młodszy odwrócił się w moją
stronę, a ja zmroziłem go chłodnym spojrzeniem.
-
Czekaj, czy
wy...? – zaczął znów Jared, lecz i ja pokazałem mu wdzięczny znak środkowego
palca, po czym zatrzasnąłem drzwi.
Właśnie wpadłem na
pomysł, jak zdenerwować do granic możliwości Szefuńcia. Och! Wybacz Jaredzie,
ale sam się oto prosiłeś i zresztą nadal to robisz. Umyłem się i przebrałem w
czyste ciuchy. Chwilę rozglądałem się po pokoju, by w końcu rozpocząć
pakowanie. Nienawidzę tego robić, więc tak jak zawsze wrzuciłem wszystko byle
jak do walizki i siadając na niej zapiąłem ją. Gotowy wyszedłem na korytarz i
akurat spotkałem na nim przyklejonych do siebie Tomo z Vicky. Cicho
odchrząknąłem, lecz oni byli zbyt zajęci wymienianiem swojej śliny żeby mnie
zauważyć. Dopiero, jak udałem, ze na nich wpadam i przez przypadek ich rozdzielam,
zorientowali się, że nie są sami.
-
Siemano!-
powiedziałem szczerząc się do nich.
-
No witaj
Shannon!- przywitał się Tomo obejmując Bosanko w pasie i przytulając policzek
do jej włosów.- Widzę, że masz dobry humor.
-
Może nie tyle
dobry humor, co... mam misję i bardzo mi się ona podoba.- odpowiedziałem
uśmiechając się tajemniczo.- Szalejesz chłopie!
-
Co?- zapytał
zdezorientowany, a Vicky zaczęła się śmiać.
No przynajmniej jego kobieta ma trochę oleju w
głowie i szybko kojarzy oraz rozumie moje skróty myślowe. Mądra babka. I
inteligentna do tego. Tomuś nieźle się ustawił, kto by pomyślał. Być z jedną
babą 10 lat i dopiero jej się oświadczyć. Tylko Milicevic mógł tak zrobić.
-
Ah Vicky! Co
za przygłupa sobie wzięłaś za narzeczonego!- westchnąłem teatralnie.
-
Wiesz, nie
miałam wyboru.- zaśmiała się cicho, a Milicevic zmierzył ją ostrzegawczym
spojrzeniem.
-
A ty Shann,
to największy inteligent! Nauczyłeś się 5 cytatów Buddhy na krzyż i szpanujesz
nimi na twitterze.- odciął się Chorwat.- Jeszcze żebyś je chociaż rozumiał!
-
No wiesz...
Ja tam nie jestem z zawodu filozofem. Ty za to jesteś cukiernikiem i nawet nie
wiesz, że do szarlotki* potrzebne są jabłka!- odpowiedziałem z szerokim
uśmiechem.
Uwielbiałem takie gadki z Tomo. Fajny z niego
koleś, trochę dziwny, ale to lepiej. Nie lubię normalnych, nudnych ludzi.
Zacząłem się śmiać widząc, jak Tomo robi facepalm, a potem kręci z zażenowaniem
głową.
-
Boże,
Shannon, ale z ciebie kretyn! Przecież ja wtedy...
-
Chyba z
ciebie.- odpowiedziałem śmiejąc się już w głos.
Winda nadjechała i załadowaliśmy się do niej
wszyscy, nasze walizki też. Wysiedliśmy na parterze i zostawiliśmy walizki przy
recepcji. W dobrych humorach weszliśmy na salę, w której mogliśmy skonsumować
śniadanie. W ogóle to uwielbiam to słowo. Skonsumować. Jared zawsze dostaje
białej gorączki kiedy je słyszy. Wiem, okropne że mam taki stosunek do brata,
ale... chyba każde rodzeństwo tak ma, że dokucza temu drugiemu. U nas i tak to
jest rzadkością. Ale co tam. Jared zasłużył sobie na takie traktowanie. Zamówiliśmy
sobie wszyscy podwójne angielskie śniadanie i usiedliśmy przy jednym z wolnych
stolików. Rozglądając się po sali zauważyłem, że pod oknem siedzi samotnie mój
brat. Pomimo tej całej złości na niego, zrobiło mi się jakoś tak głupio i
smutno. Siedział sam jeden przy stoliku i trącał widelcem pomidora. Wzrok miał
utkwiony w widelcu, lecz był strasznie przygnębiony. Tak biednie wyglądał, że
postanowiłem wstać i pójść do niego. W końcu to mój brat, którego kocham nad
życie. Czasami popełnia głupoty, lecz kto ich nie robi. Jednak on spostrzegł,
że mu się przypatruję i obrzucił mnie pełnym frustracji oraz nienawiści
spojrzeniem. Opadłem te kilka centymetrów na krzesło stwierdzając, ze nie pora
mu wybaczyć. Z tego co widziałem, Młoda nadal jest na niego wściekła, lecz mu
wybaczyła. Ba! Nawet w pewnym momencie, gdy rozmawialiśmy zaczęła go bronić.
Obydwoje jednak pomimo tego co czuliśmy w związku z Jaredem, postanowiliśmy na
razie udawać, że nie znamy go. Zachowanie jak u dzieci w podstawówce, ale
wiedziałem, że to jest dla niego najgorsza z możliwych kar. W końcu dostaliśmy
wielkie talerze z fasolką, kiełbaskami i innymi angielskimi przysmakami. Po
sytym śniadaniu udaliśmy się od razu do samochodów, które nas miały zawieźć do
autokarów. Ja wsiadłem do czarnego vana razem z Timem, Emmą i Klaudią.
Dziewczyna była przez całą drogę zamyślona, natomiast Emma przysypiała oparta o
okno. Tim za to gadał, jak najęty. Przeważnie cichy chłopak, a tego dnia gadał
i gadał i gadał. Jakby go ktoś nakręcił. W pewnej chwili Klaudia wyrwała się z
zamyślenia patrząc na Emmę i spytała czy mogłaby nie jechać autokarem, w którym
jest Jay. Od razu zainteresowałem się tą rozmową i po chwili zapadła decyzja,
że będziemy mieć nową współlokatorkę w tourbusie.
-
No Młoda!
Witaj w końcu w drużynie!- zaśmiałem się i poklepałem ją po kolanie, a ona od
razu uśmiechnęła się promieniście.- Dopiero teraz zobaczysz, ze nasz autokar
jest fajniejszy od ich!
W końcu dojechaliśmy na miejsce i zaczęliśmy
się wprowadzać do naszych domków na kółkach. Po niecałej godzinie byliśmy
gotowi do drogi. Jared nawet nie skusił się, żeby skomentować przeprowadzkę
swojej córki. No dobra, trochę kłamię. Zapytał się tylko, gdzie będzie spać, a
jak usłyszał, że ze mną to myślałem, że wybuchnie. Jednak w sekundę opanował
emocje i odszedł. Nie mam pojęcia co mu ostatnio odwala, że jest taki
wybuchowy. Może ma okres...- stwierdziłem w myślach i zacząłem się sam z siebie
śmiać. Ech... Byle by to nie był skutek uboczny tych nowych lekarstw jakie
dostał na tę swoją dnę moczanową, czy jak to tam szło. Trzeba być moim bratem,
żeby tak pięknie się załatwić i to na całe życie. Szczerze, to okropnie martwił
mnie stan jego zdrowia, ale zawsze gdy go zaczynałem, Jared obrażał się albo po
prostu ignorował ten temat. Nawet nie wie, jak się o niego martwię. Cóż...
kiedyś może przejrzy na oczy. Wniosłem walizkę Klaudii do pojazdu i pokazałem
gdzie, co i jak. Nasz autobus troszeczkę różnił się od drugiego wystrojem
górnego piętra. U nas było naprawdę kolorowo. Żółto, zielono, czerwono,
niebiesko, różowo... wszystkie kolory tęczy. Był naprawdę przyjaźnie. Usiadłem
na sofie na dole i położyłem nogi na stół. Jared gdyby mnie tak widział
dostałby zawału. Ale to był mój bus, więc mogłem sobie robić co chciałem. Po
chwili obok mnie usiadła Młoda i popatrzyła z zaciekawieniem.
-
Weźmiesz
podasz mi te dwie konsolę, proszę?- poprosiłem dziewczynę o dwie konsole
playstation.
Zrobiła kwaśną minę, lecz wzięła je i podała
mi. Chwilę majstrowałem przy nich, ale ostatecznie wręczyłem drugą dziewczynie
i powiedziałem, że teraz będziemy grać. Na początku nie była jakaś chętna, ale
po kilku minutach się wkręciła i obydwoje siedzieliśmy przed telewizorem i co
chwila darliśmy się jak głupi, gdy coś nam nie wyszło. Tak jej się to
spodobało, że potem każdego dnia i podczas każdej podróży siadaliśmy razem ze
sprzętem i graliśmy w przeróżne gry. Niestety była niezłym przeciwnikiem i
kilka razy nawet przegrałem. Co do Jareda... wyjawiłem mój wspaniały pomysł
dziewczynie, która na początku stwierdziła, że musiałem się mocno uderzyć w
głowę, ale po moich trafnych argumentach zgodziła się mi pomóc w planie.
Braciszku, współczuję ci i to bardzo.
Rozdział miał być jutro, ale co tam. Mam nadzieję, że się cieszycie z wcześniejszej daty ;) Szybko tego opowiadania nie skończę, bo co chwila wpadają mi do głowy pomysły, ale sam koniec jest mi i Jessy znany ;P i wierzcie mi…będzie spektakularny :) Nie wiem, ale nie zauważyłam żebym gdzieś napisała z końcówką „łam” zamiast „łem” so.. ;) Co do tego jak Jay się wypowiada… dla mnie jest to człowiek, który w wywiadach itd. udaje grzecznego i niby ułożonego faceta (albo przed swoją mamą xD) a tak to właśnie w ten sposób myśli. Przeklina (omg… ten to dopiero słowa wymyśla), zachowuje się trochę szczeniacko, bo wciąż myśli, ze jest dzieckiem. Co do charakteru i słowanictwa Klaudii… to raczej ona będzie tutaj bardziej „dojrzalsza” (; Moniko, bardzo mi się podobał Twój komenatrz i dziękuję Ci za niego! :)
Tym razem dedykuję rozdział mojej kochanej Czarnej :* Ona już wie dlaczego i nie jest to tylko spowodowane Szynkiem. Dzięki za wszystko Słonko :*
Twój blog jest na prawdę bardzo wciągający, tak jak i reszta. Piszesz ładne, ciekawe opowiesći. Już mnie korci by wiedzieć co Shannon wymajstruje Jaredowi :D
OdpowiedzUsuń-asia
Och, dziękuję za miłe słowa:D
OdpowiedzUsuńTen rodział jest nieeesaaamowiiiityyy. Kurcze… te wszystkie wypowiedzi Szynka idealnie pasuja do tego Szynka, ktorego sobie wyobrazilam czytajac Twoj blog:)A sie usmialam czytajac ten rozdzial:D hahaha Super, na prawde:) Kasia Grocholola niech sie od Ciebie uczy xD…czy jak jej tam jest xD
Pozdrówka:)
-monika
Czytajac ten chapter o malo z krzesla nie spadlam w niektorych momentach xD Nie wiedzialam, ze Shaniasty jest taki wybuchowy w Twoim opowiadaniu ;) Nie moge sie doczekac next…
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
-klaudia
Czekam na następny… Bosz ty to masz talent! :D
OdpowiedzUsuń-musicisoxygen
Wiedziałam, że między Klaudią, a Shannem do niczego nie doszło. Jared to chyba by oszalał i po jednym i drugim zostałaby kupka kurzu. :o
OdpowiedzUsuńPodobało mi się jak pisałaś z perspektywy Shannona, wiadomo co w tej jego wielkiej głowie siedzi. :D I kurde, Klaudia zaprzepaściła jego szanse na upojną noc z jakąś laską, no to był cios poniżej pasa. XD
-ms.nobody
Jesus fucking Christ nawet nie wiesz jak ja uwielbiam przedstawioną u Ciebie relację braci Leto :D Przemyślenia Shannon’a są po prostu zabójcze. Tu niby wyzywa braciszka od najgorszych, ale jednocześnie oddałby za niego życie. Prawdziwa braterska więź super :) Dużo tu humoru co wprost uwielbiam :) Cieszę się, że nie zamierzasz prędko zakończyć tego opowiadania :)
OdpowiedzUsuń-marion
Dobra. Melduję, że rozpiszę się jak wstanę :*
OdpowiedzUsuńNo to jeszcze raz :/ Kurwica mnie kiedyś przez to weźmie. Albo muszę gdzieś kartkę przyczepić „komentarz pisać w notatniku, a potem skopiować i wkleić”.
Fajnie, że Shann zdecydował się wyjść do fanów :) Zawsze to coś. Wpakowanie się do pokoju i tym samym poskromienie jego pragnienia seksualnego ^^ No tylko Ty mogłabyś wpaść na takie coś :D
Te siniaki. Szkoda, że nie wstał i nie poszedł mu sprać dupska za to co Ci Jared zrobił. Świństwo. A zaadoptował, chciał się wykazać… No i się wykazał. Chuj.
Akcja, jak J sobie myśli, że Ty i S… xDDD No jaki on głupi. Przecież to logiczne, że on by nie mógł. Nawet jak J zaadoptował, to tak czy siak to jest bratanica.
Za te 5 cytatów to ja bym mu tak dupę złoiła, że by zapomniał jak się nazywa.
Dobrze, że J tam sobie układa różne rzeczy na ten temat w tej małej główce.
Czekam na więcej, bo ten pakt z Shannonem to pewnie coś fajnego :D
cam
Ciekawy rozdział, chociaż osobiście średnio lubię, gdy zmiana perspektywy wiąże się z powtarzaniem znowu jakiegoś wydażenia. Mimo wszystko bardzo fajnie. Przez moment bałam się (i dzięki, że się tak nie stało), że dojdzie do czgoś między Klaudią, a Shannonem.
OdpowiedzUsuńNie moge się doczekać, co za niecny plan szykuje Shannimal, oraz jakichś ciekawych przygód z tęczowego tourbus’a. ;)
Pozdrawiam.
-onisia
wreszcie się do internetu dorwałam i strasznie się cieszę, że jest chapter oczami Shanna, świetny pomysł, wydaje mi się że jego osoba rozluźniła ten konflikt z Jay’em. Świetnie Ci idzie ;)
OdpowiedzUsuń-lea
„Noc bez sexu to noc stracona” podoba mi sie filozofia Shannona. Taki szaninizm. Jakby zalozyl kosciol to przypuszczam, ze mialby wielu wyznawcow.;)
OdpowiedzUsuńJared to idiota, ale to chyba juz pisalam. Traktuje Shanna jak idiote bo za duzo sam ze soba przebywa i mysli, ze kazdy jest takim idiota jak on.
A Shann sie jeszcze nim przejmuje… Uwielbiam go. Ale to chyba tez juz pisalam.
Skladam oficjalne podanie i prosbe na dziennik podawczy oraz nawet zadam zaproszenia mnie. Chce zostac zatrudniona jako wychowawca. Jareda. Bede mu spuszczala wpier…. na dziendobry i dawala do picia sok z burakow. Na takiego buraka cos znajomego powinno dobrze wplynac.
Shannon ma u mnie plusa. Za to jaki jest fajny i opiekunczy.
Timus I Szynka w jednym autokarze to jak starbaucks I zasieg w szczerym polu. Cos cudownego:D
I dobrze Szczurowi ze zostal sam.
I tez chce spedzic noc w pokoju Shannona:;)
-mama
Coraz bardziej podobają mi się rozdziały oczami kogoś innego niż Klaudia. Ale całość jest extra.
OdpowiedzUsuń-jess