Chapter 68
"Come and join the party"
Ze snu wyrwał mnie pulsacyjny ból w nodze. Skrzywiłam się i
dotknęłam tego miejsca. Ciekawe ile jeszcze będzie mnie to boleć, muszę spytać
Gosi. Westchnęłam ciężko i popatrzyłam w bok.
Chris spał na plecach
rozłożony na ¾ łóżka. Nie byłam na niego zła za to, ja i tak nie miałam jak
zająć więcej przestrzeni, gdyż nogę musiałam mieć umieszczoną na poduszkach . Co
prawda było mi trochę smutno, że pomimo jego obecności w łóżku, nie potrafiłam zapomnieć
o ranie na nodze. Wcześniej jak zasypiałam byłam szczęśliwa. Za to jak się
obudziłam… Ciężko określić to uczucie, ale to podniecenie i radość, że osoba,
która tak ci się podoba śpi obok ciebie, nagle zniknęło. Mój mózg był skupiony
głównie na ranie, która nie dawała mi nawet spać.
Odsunęłam skrawek
kołdry, którym byłam przykryta, bo Chris zabrał resztę i wstałam z łóżka. Zerknęłam
jeszcze raz na muzyka, po czym weszłam do łazienki. Zapaliłam światło przy
lustrze i podniosłam nogawkę spodenek, by zobaczyć mój opatrunek. Krew już
dawno przestała lecieć, ale udo nadal mi dokuczało. Opuściłam materiał i
spojrzałam na swoje odbicie. Wory pod oczami i grymas bólu na twarzy tylko
oszpecały mi zmęczoną buzię. Zgasiłam lampkę i po chwilowym przyzwyczajeniu się
do ciemności, ruszyłam w stronę wyjścia. Może chodzenie to nie najlepsze
wyjście w tym wypadku, ale nie chciałam leżeć w łóżku.
Powolnym krokiem
zeszłam na dół i udałam się do kuchni, gdzie o mało co nie dostałam zawału.
Mianowicie przy stole z laptopem siedziała Gosia, która także nie spała.
- Czemu nie śpisz?- zapytałam zdziwiona, a dziewczyna
podskoczyła przestraszona moim pojawieniem się.
- A nie mogłam zasnąć. Za dużo emocji jak na jeden dzień.
Przysiadłam się do niej i spojrzałam na laptopa, by zobaczyć
co robi. Zaskoczona zobaczyłam, że ma otwartą przeglądarkę na googlach, w
których wpisała „Enter Shikari”.
- Co robisz?- zapytałam zaciekawiona.
- Polubiłam Rou, więc chcę się czegoś o nich dowiedzieć.-
odpowiedziała.
- To czemu mnie nie pytasz? I w ogóle… Aaa! Podoba ci się Rou!-
zaśmiałam się, a blondynka słysząc to popukała się w czoło.
- Zgłupiałaś. Na razie tylko go polubiłam.
- Na razie!
- Nie czepiaj się słówek.
- Będę! A co on takiego zrobił, że tak ci zapulsował?- zapytałam
ciekawa cóż takiego zrobił facet, który wcześniej według niej zachowywał się
jak skacząca i drąca się małpa.
-Wiesz… Martwił się o was.- powiedziała patrząc na mnie
karcącym spojrzeniem.
- W ogóle jak on się tu znalazł?
Gosia westchnęła ciężko i zamknęła wieko laptopa. Chwilę na
mnie patrzyła po czym stwierdziła, że do tego będzie nam potrzebna herbata.
Wstałam więc z krzesełka i pomogłam jej w przygotowaniu napoju. Gdy już
parująca ciecz znalazła się w naszych kubkach, ponownie usiadłyśmy na stołkach
przy barze i przyjaciółka zaczęła mi opowiadać jak historia wyglądała z jej
strony.
- Jak poszłaś na ten koncert to trochę zaczęłam żałować.
Może nie moje klimaty, ale koncert ot koncert. Jednak zmusiłam się do nauki i
powtarzania. Wpadłam w taki rytm, że jak skończyłam była 2 w nocy. No, a ciebie
jeszcze nie było. Dlatego wysłałam ci sms’a, byś tylko dała mi znać, że
wszystko jest ok. położyłam się spać, ale nie mogłam przez ciebie zasnąć. Pomyślałam,
więc że nie masz kasy czy coś, więc sama do ciebie zadzwonię. Wtedy dopiero
zaczęłam się denerwować, bo twój telefon był wyłączony. Gdy zrobiła się 6 rano
zadzwoniłam do Shannona, by podał mi numer do Enterów. Musiałam mu opowiedzieć
o tym, że poszłaś i nie wróciłaś.
- No wiesz co…
- Bałam się, że coś ci się stało! Brak telefonu,
jakichkolwiek wieści!
- No dobra, też bym się o ciebie martwiła.- przyznałam jej
rację.
- Shanni też się trochę zdenerwował, ale nie miał do nich
numeru. Dlatego o wszystkim dowiedział się Jared, bo on jako jedyny miał numer
do ich menadżera. I tym sposobem dostałam numer Rou, jednak stwierdziłam, że
jeszcze chwilę poczekam. Zasnęłam na 30 minut, a potem pojechałam na uczelnie.
- To jednak pisałaś tego kolosa!- ucieszyłam się zdając
sobie sprawę, że może nie oblała tego egzaminu.
- Pisałam, ale jestem pewna, że nie zaliczyłam go. Moje
myśli były skupione na tobie.
- No cóż… nie ma tego złego co by na dobre nie wysz…-
urwałam widząc jej spojrzenie, które gdyby tylko miało moc zadawania śmierci,
to już dawno bym padła martw.- Nie ważne. Mów dalej.
- Gdy wyszłam z egzaminu zobaczyłam, że mam 20 nieodebranych
połączeń z jakiegoś nieznanego numeru.
Pomyślałam , że od ciebie, więc zadzwoniłam na niego, a tu odbiera jakiś
męski głos. W pierwszej chwili w ogóle nie zrozumiałam co mówi. Potem okazało
się, ze to jaki Roughton Reynolds. Tak mi się przedstawił, a ja… zaczęłam się
śmiać. Bo jak można komuś tak dać na imię?
- No to ładnie go załatwiłaś.- zaśmiałam się.
- Weź… potem wytłumaczył mi, że jest z Enter Shikari, że
zaginął jego kolega Chris, wtedy już wiedziałam, że twoje zniknięcie nie jest
przypadkowe. Umówiliśmy się w centrum i zaczęliśmy was szukać. Wyjaśnił mi, że
koledzy polecieli do domu, a on zgłosił się na ochotnika, by zostać tutaj i
szukać tego Ba… coś tam.
- Battena. On się nazywa Chris Batten.- powiedziałam
rozbawiona.
- Nie ważne. O 17 wróciliśmy do mnie, bo biedak powiedział,
że będzie musiał znaleźć jakiś hotel. To pomyślałam, że skoro znają się z Leto,
zaproponuję mu kanapę u nas. Przynajmniej nie będzie musiał nic płacić skoro i
tak już kupę kasy stracił z tym lotem.
- Oh jakaś ty dobra.- powiedziałam patrząc na nią
prowokująco.- Jutro, a w zasadzie dzisiaj robimy imprezę. I wiesz co? Skoro
będą z nami Enterzy, mam pewien pomysł.
- Jaki?- zainteresowała się Gosia, ignorując moją poprzednią
uwagę.
- Chciałabym jakąś tematyczną imprezę, nie pamiętam żebym na
takowej była, a zawsze chciałam.
- To wcale nie głupi pomysł. Masz coś konkretnego?- zapytała
zainteresowana.
-Nie…
- Poszukamy w necie pomysłów. Ale najpierw chciałam zobaczyć
jakieś teledyski tych Enterów. Hymm?
Uśmiechnęłam się szeroko i otworzyłam jej komputer. Szybko
wyszukałam YT i włączyłam jej jeden z moich ulubionych klipów Enter Shikari,
czyli Juggernauts. Ustawiłam jak mogłam najciszej dźwięk i po załadowaniu się
do połowy, wcisnęłam „play”.
Teledysk zrobiony trochę
na wzór pustyni, muzycy przywiązani do pali, rozdarte brudne koszule. Po prostu
patrzy się na to z przyjemnością.
- Patrz! Mój ulubiony moment!- zaśmiałam się, gdy na ekranie
pojawił się Chris kopiący jakiś suchy krzak, który uniósł piach do góry i spadł
na Rou, który nie był tym zbytnio zachwycony, w przeciwieństwie do
rozradowanego tym faktem Battiego.
- Jak on tak mógł?- mruknęła Gosia, przejawiając tym samym
sympatię do wokalisty.
- Wypadek przy pracy.- odpowiedziałam szczerząc zęby.- Jak
coś to możemy ich zapytać.
- No tak, zapomniałam, że oni u nas nocują. Swoją drogą, to
chyba nic już nie jest w stanie mnie zaskoczyć. No dobra, jak kiedyś w tym domu
zobaczę Bibera to będę zaskoczona.
- Po moim trupie prędzej! Skupmy się na… mam pomysł! Gasz!
Jestem geniuszem! Ha!
- Co takiego wymyśliłaś?
- Zrobimy western party! Wiesz, dziki zachód i te sprawy.
Koszule w kratę, jeansy, paski z dużą klamrą, kowbojki!- zaczęłam wymieniać
podekscytowana.
- Bomba! Wchodzę w to! Zróbmy coś na wzór tego z ich
teledysku! Mam nawet pomysł skąd weźmiemy piasek!
- Weźmiemy?- zapytałam jeszcze bardziej nakręcona tym
pomysłem.- Genialnie! Wysypiemy go w salonie i… chcę takie słupy! Mam pewien
genialny pomysł!
- Co rusz masz takie. Pewnie chcesz mieć na żywo tego
Battena przywiązanego do słupa.
Wyszczerzyłam zęby w chytrym uśmiechu i mrugnęłam do niej
porozumiewawczo. Zawsze podobała mi się scena, gdy ta biała koszulka opinała
się na jego klacie, a on podnosił głowę, by zobaczyć co go czeka. Skoro
sytuacja potoczyła się tak, a nie inaczej muszę zacząć z niej korzystać.
Przynajmniej będzie zabawa!
Obejrzałyśmy jeszcze
dwa teledyski chłopców i chciałam już ruszyć na górę do sypialni, gdy moja noga
przypomniała o sobie. O mało co nie upadłam na podłogę schodząc z taboretu.
Gosia szybko do mnie podbiegła i stwierdziła, że to normalne, że mnie tak boli.
A najgorsze, że ponoć ma mnie tak boleć jeszcze przez kilka dni. Dostałam
środki przeciwbólowe i życząc spokojnej nocy przyjaciółce, weszłam po schodach
na górę.
Starając się nie hałasować,
otworzyłam drzwi i po omacku ruszyłam w stronę łóżka. Jako, że ciemności były
egipskie, nie widziałam nic. Z przyzwyczajenia ruszyłam więc do lewej strony
łóżka, jednak w ostatniej chwili przypomniałam sobie o zaistniałej sytuacji i
tym, że zajmuję teraz jego prawą stronę. Ale jak to ja, pierdoła nie z tej
ziemi, nie wiedziałam gdzie znajduje się koniec łóżka i chcąc skręcić na dobrą
połowę, wyłożyłam się na nogi Chrisa, który od razu podniósł się do pozycji
siedzącej. Swoją drogą to zdziwiłabym się gdyby spał dalej , skoro taki słoń,
jak ja przygniótł mu nogi.
- Wszystko w porządku?- zapytał ochrypłym głosem.
- Przepraszam, zapomniałam, że teraz ty śpisz po tej stronie i… a nie ważne.
Śpij dalej.
Szybko przeniosłam się z jego nóg i tym razem trzymając się
krawędzi łóżka doszłam do swojej części. Zdjęłam kapcie i jako, że byłam trochę
zziębnięta siedzeniem w kuchni, weszłam pod kołdrę.
- Ale masz zimne stopy!- mruknął Chris.
- Tak?- zapytałam szczerząc zęby, po czym wtuliłam się w
niego całym ciałem.
- W lodówce siedziałaś?- wzdrygnął się, gdy dotknęłam jego
boku lodowatymi rękoma.- Nawet przez koszulkę czuję ich chłód!
- No prawie, blisko byłeś. Byłam w kuchni.
Zobaczyłam tylko jak Batten kiwa głową, po czym wziął moje
drobne dłonie między swoje i zaczął na nie chuchać oraz pocierać nimi.
Westchnęłam zadowolona z tego, ze po raz pierwszy w życiu jakiś mężczyzna tak
dba o mnie. Może to i dobrze, że nie
wyszło mi z Matem? Może tak właśnie miało być, że spotkam Chrisa i w końcu moje
życie się ułoży?
Znów będąc obok niego
czułam to dziwne łaskotanie w brzuchu, którego wcześniej nigdy nie czułam. Cóż
się dziwić, skoro żaden inny facet nie był aż tak blisko mnie.
- Jak noga? Boli?- zapytał basista.
- Gosia dała mi końską dawkę przeciwbólowych, więc jutro jak
się obudzę nic mnie nie powinno boleć, albo po prostu się nie obudzę.- zażartowałam.
- Dziwne masz poczucie humoru.- burknął zdenerwowany, co
mnie rozczuliło.- Cieplej?- zapytał trzymając moje dłonie i masując ich wierzch
kciukami.
- Jak nigdy.- odpowiedziałam i przekręciłam się tak, że
wylądowałam na Chrisie.- Przepraszam, że cię obudziłam.- szepnęłam mu do ucha,
po czym musnęłam ustami jego wargi.
Zanim zdążył jakkolwiek zareagować, przeturlałam się na
swoją połowę i zwinęłam w kulkę, plecami opierając się o jego bok.
- Dobranoc.
- Słodkich snów.- usłyszałam zza pleców.
Uśmiechnęłam się do siebie i zamknęłam oczy. 3 w nocy, a ja
nie śpię. Jak ja jutro, znaczy dziś chcę funkcjonować na imprezie? Na szczęście
proszki zaczęły działać, a ja przeniosłam się do krainy snów.
Gdy ponownie otworzyłam oczy zrobiło mi się jakoś tak
chłodno. Przewróciłam się na bok szukając Chrisa, w którego mogłabym się
wtulić, ale go nie było. Przestraszona podniosłam się do pozycji siedzącej i
zaczęłam rozglądać po pokoju. ‘Błagam, to nie mógł być sen!’- jęknęłam do
siebie w myślach. Nagle drzwi się otworzyły i stanęła w nich moja zguba.
Odetchnęłabym z ulgą, gdyby nie fakt, że basista stał u progu mojego pokoju
tylko w jasno-niebieskich jeansach, które podtrzymywał skórzany pasek. Do tego
w dłoniach trzymał dwa parujące kubki.
Gdy się poruszył
wypuściłam powietrze, które trzymałam od momentu gdy go ujrzałam w drzwiach. Ja
chyba śnię!
- Dzień dobry! Widzę, że jednak się obudziłaś.- przywitał
się radośnie.- Przyniosłem ci gorącą herbatę, śniadania wolałem nie robić, bo
nie wiem co lubisz, zresztą i tak już za bardzo przejrzałem waszą kuchnię.-
powiedział podając mi kubek.
- Ja nadal śnię?- zapytałam go, biorąc do ręki czarny
kubek.- Dwa pytania. Skąd wiedziałeś, że ten czarny jest mój? I drugie, skąd
wiedziałeś, że piję herbatę o smaku lychee?
- Strzelałem w obydwu przypadkach. Po prostu. Lubię herbaty
smakowe, więc wybrałem tę z lychee.- wyjaśnił.- Cieszę się, że się wstrzeliłem
w twoje gusta.
Przesunęłam się tak,
by Batten mógł usiąść obok mnie i gdy tylko znalazł się przy mnie, pocałowałam
go w policzek w ramach podziękowań. Uwielbiam takie zbiegi okoliczności, bądź
przeznaczenie. W końcu skąd on mógł wiedzieć o tych rzeczach?
Nagle wziął swoją
prawą rękę z mojego ramienia i przeniósł ją na mój bok. Mimo, że udawała, że
ten ruch nic nie znaczy, to wewnątrz aż wrzałam z emocji. Sama postanowiłam
zrobić swój mały krok i położyłam dłoń na jego boku, a policzek przytuliłam do
ciepłej skóry jego ramienia. W mojej głowie zaczęły układać się różne
scenariusze, które o dziwo kończyły się prawie jednakowo. Nie będę ukrywać, że
Batten pociągał mnie fizycznie i to od pierwszego spotkania. Może wiele cech
jego aparencji nie zgadzało się z moim ideałem piękna, ale pomimo tego uważałam
go za atrakcyjnego faceta. Może nie miał błękitnych oczu, może nie miał
imponującej klatki piersiowej, może i palił papierosy, ale miał w sobie coś niepowtarzalnego. Był wrażliwy,
jego oczy miały piękny odcień zieleni mieszającej się z brązem, włosy, które
szczególnie mi się podobały miał ciemne, gęste, nawet lekko kręcone, no i
idealnej długości. Nie znosiłam mężczyzn, którzy obcinali się na krótko, ale
też nie byłam fanką tych z naprawdę długimi włosami. Takie lekko przed ramiona
były idealne. Miał fajne poczucie humoru, był mięciutki i miał bardzo przyjemny
zapach. Nie chodzi mi oczywiście o perfumy, których używał, lecz jego naturalny
zapach. Jego dotyk był delikatny, ale zarazem stanowczy i pewny. Może i miał
wady, ale nie takie, których nie dałoby się tolerować, czy zmienić. I dlatego zdecydowałam.
Musiałam to zrobić inaczej bym żałowała przez całe życie. Taka sytuacja może
się nigdy nie powtórzyć, a to może być szansa do mojej radości.
Odłożyłam więc kubek
na szafkę i przekroczyłam basistę, który widząc co zamierzam, też odłożył
naczynie na szafkę nocną. Mimo, że w tej pozie moja rana dawała się trochę we
znaki, zignorowałam ją pochylając się nad Anglikiem. Jego dłonie znalazły się
na moich biodrach, a ja dotknęłam wargami jego ust.
Mimo, że cholernie
się tego bałam, byłam zdecydowana na ten krok. Po rozważeniu za i przeciw, oraz
tym co będę czuła do siebie samej po fakcie, zdecydowałam się na seks z
Battenem. W końcu niby jestem dorosła…
- Klaudia.- szepnął basista odsuwając mnie trochę od
siebie.- Przepraszam, nie obraź się, ale ty nie jesteś na to gotowa.
- Co?- zapytałam zupełnie zaskoczona podnosząc głowę.
- Masz wątpliwości, widać to. Przemyśl to jeszcze, mamy
czas.- wyjaśnił uśmiechając się do mnie pogodnie.
- Tak? A to ciekawe, bo wydawało mi się, że jutro wylatujesz
do UK. Jestem gotowa i zdecydowana.- powiedziałam twardo, czując złość na
niego, że w ogóle śmie to kwestionować.
-Nie, ty jesteś zdesperowana. A nie oto chodzi, prawda?-
zapytał dotykając mojego ramienia.
- Trzeba było wcześniej powiedzieć, że ci się nie podobam i
nie chcesz…
- Proszę, nie mów tak.- przerwał mi.- Dobrze wiesz, że to
nie prawda! Poza tym poznałem cię trochę, zresztą Jared z Shannonem trochę
opowiadali o tobie.
- Tak?- zapytałam buńczucznie.- A co takiego mówili?
- Że jesteś w głębi bardzo wrażliwą osobą. Że zasługujesz na
kogoś kto zrozumie, że ciebie zdobywa się powoli, krok po kroku…
- Widać się pomylili. Może wcale nie jestem grzeczną
dziewczynką. Może jestem dokładnie taka jak te ich groupies.- podniosłam głos,
mimo że krtań miałam ściśniętą w żalu, że nie podobam się Chrisowi.- Wcale, a
wcale mnie nie znasz.
- Dlatego chciałbym cię najpierw poznać.- jęknął powoli
tracąc do mnie cierpliwość.
- I tak, i tak byłabym dla ciebie tylko fanką, z którą się
przespałeś.- wykrzyknęłam, a z moich oczy pociekły łzy.
Widziałam, że tym
zdaniem bardzo zraniłam Chrisa. Przesadziłam, ale… byłam na niego wściekła i
było mi cholernie przykro, chyba jeszcze bardziej niż wtedy, gdy zobaczyłam
Mata ze Stellą.
Jego dłoń zastygła na
moim ramieniu, a potem szybko ją zabrał. Nie myślałam racjonalnie o tym co mu
powiedziałam, byłam po prostu nabuzowana negatywnymi emocjami, więc czym
prędzej uciekłam do łazienki, miejsca w którym zazwyczaj wszyscy uważający się
za poszkodowanych tam trafiali. Takiego ich jakby azylu. Usiadłam na podłodze i
otarłam łzy.
Przegięłam i to
ostro. Powoli złość mijała, a wraz z tym docierały do mnie słowa Battena. Miał
rację, we wszystkim i ja dobrze o tym wiedziałam. Ale próbowałam nie dopuścić
tej wiedzy do siebie. Jednak na nic to się nie zdało.
W końcu wstałam i
przemyłam twarz wodą. Takiego mężczyzny, jak Chris to ze świecą szukać, a ja
oczywiście narzekam. Wzięłam 3 głębokie oddechy i postanowiłam się przebrać w
normalne ciuchy do łażenia po domu. Krótkie spodenki, czarny top i włosy
związane w koński ogon. Do tego podkolanówki w czarno-szare paski i mogłam
wyjść z łazienki.
W sypialni nikogo nie
było, więc już miałam z niej wyjść, gdy spostrzegłam, że Batty posłał łóżko.
Jeszcze bardziej zrobiło mi się głupio, więc czym prędzej zaczęłam go szukać.
Oby reszta nie słyszała naszej kłótni, chociaż to chyba niemożliwe. Zeszłam po
schodach na dół i ze zdziwieniem spostrzegłam, że prócz muzyka nie ma nikogo w
domu.
- Chris…- powiedziałam podchodząc do niego, ale on nie
odpowiedział.- Przepraszam za tamte słowa. Wiem, że cię zraniły. Ale ja już
taka jestem. Najpierw gadam, dopiero potem myślę.
- To nic dobrego.- burknął i odszedł ode mnie.
No pięknie. Trafiła mi się diva. Nie no, wiem że nie
powinnam w ogóle czegoś takiego mówić, ale no…
- Chris, naprawdę jest mi przykro, że to powiedziałam.
Jesteś naprawdę wyjątkową osobą, skoro byłeś w stanie mi to powiedzieć.
Zazwyczaj mężczyzna wykorzystałby taką sytuację, a ty tego nie zrobiłeś.
Przepraszam za te słowa. Byłam na ciebie zła, że… powstrzymałeś nas oboje.
Batten odwrócił się do mnie patrząc na mnie powątpiewająco,
jednak to dodało mi sił w mojej mowie. Wzięłam głęboki oddech i patrząc mu w oczy
zaczęłam mówić.
- Miałeś rację w każdym zdaniu rację. Zarówno w tym, że nie
jestem gotowa, jak i w tym, że to co robię jest desperackim działaniem. Po
prostu, nie umiem tego określić, ale masz w sobie coś co każe mi ci zaufać.
Poza tym, co już zresztą wiesz, bardzo mnie pociągasz i… twoja obecność
sprawia, że jestem szczęśliwa. Możliwe, że gdybyś mnie nie powstrzymał to
później…
- Żałowałabyś tego?- wszedł mi w zdanie.
- Nie. Na pewno nie żałowałabym tego. Ale chyba straciłabym
szacunek do siebie.
Batten westchnął, a z jego postawy zniknęła wrogość i
napięcie.
- Powiedziałbym, że naprawdę jesteś jeszcze dzieciakiem, ale
po tym co mi wyznałaś, to były słowa osoby dorosłej. Jesteś mądrą dziewczyną.
- Wiem.- szybko powiedziałam, zanim ugryzłam się w język,
ale to go tylko rozśmieszyło.
- To na zgodę zrobisz mi śniadanie.
Uśmiechnęłam się słysząc ten tekst i zgodziłam się. A co
tam, przecież muszę mu jakoś wynagrodzić urażoną dumę.
Podczas gdy my
jedliśmy śniadanie, do domu weszła Gosia z Rou i po cichu zaczęła wszystko
rozsypywać. Byłam tak zajęta próbą nie przypalenia jajecznicy, że nawet nie
usłyszałam ich. Zresztą włączyłam radio na maksymalną głośność i nie za bardzo
się przejmowałam tym co się dzieje poza kuchnią, więc gdy po śniadaniu
wyszliśmy do salonu i zobaczyliśmy go cały w piachu o mało co nie dostaliśmy
zawału. Szczerze mówiąc, nie wyobrażałam sobie, że to wyjdzie aż tak.
- O! Już nie śpicie?- zwróciła się do nas Gosia, by po
chwili odwrócić się i powiedzieć do Rou.- Patrz! Tak się namęczyliśmy, a tu
mieliśmy pomoc.
- Co tu się dzieje?- zapytał zdezorientowany basista Enterów.
- Przygotowujemy imprezę na dzisiejszy wieczór. Będzie ona w
stylu „dzikiego zachodu”. – wyjaśniła mu blondynka.
- Ale nie mamy żadnych stroi…- jęknął Batty.
- Nie martwcie się. Jedziecie z nami na zakupy. Zresztą
przyda nam się wasza pomoc. Przy okazji zakupimy i stroje.
- Rou, mam do ciebie prośbę. Co prawda nigdy nie słyszałam
żadnego twojego kawałka, ale wiem, że czasem robisz za DJ’a. Zechciałbyś
rozkręcić imprezę?- zapytałam modląc się w duchu żeby nie odmówił.
Muzyk był zaskoczony tym pytaniem i chwilę się nad nim
zastanawiał. Nie podobała mi się jego niezdecydowana mina, co nie wróżyło
dobrze. Zmarszczyłam brwi nie rozumiejąc czemu tak długo nad tym myśli. Mógłby
powiedzieć albo tak, albo nie! A nie mnie denerwuje! I nagle spojrzał na Battena,
co skończyło się tym, że obydwaj się roześmiali. Patrzyłam na nich kompletnie
nie rozumiejąc o co mi chodzi. Zresztą z tego co widziałam, Gosia też nie
łapała.
- Jasne, żaden problem.- odpowiedział w końcu.
- Czemu tak zwlekałeś z odpowiedzią?- zapytała go blondynka.
- Bo fajnie było obserwować wasze niepewne miny.-
odpowiedział, a mi szczęka opadła.
A to menda jedna. Już ja mu dzisiaj pokażę. Pokiwałam tylko
głową, ale powstrzymałam się od komentarza. I tak już dzisiaj za dużo
powiedziałam.
Stwierdziliśmy, że
skoro piasek jest na swoim miejscu, trzeba jechać do sklepu. Jak się okazało
była już 12, więc do imprezy pozostało niewiele czasu. Siedząc w samochodzie,
który prowadziła Gosia, zapytałam się jej czy wysłała wszystkim zaproszonym
informacje o zmianie tematyki, a raczej dodaniu jej. Na szczęście blondynka
zrobiła to, więc miałyśmy czyste sumienie.
Parking przed
ogromnym centrum handlowym był prawie pełny, ale jak zwykle miałyśmy szczęście
i praktycznie przed samym wejściem zwolniło się przed nami miejsce parkingowe.
- To gdzie idziemy najpierw?- zapytałam.
- Najpierw trzeba kupić stroje, potem robimy zakupy
żywnościowe.- oznajmiła mi Gosia.
Wzruszyłam ramionami i trzymając się jej poszłyśmy w stronę
ogromnego sklepu z przebraniami. Najpierw tam postanowiłyśmy zawitać skoro
byłyśmy gospodyniami, trzeba być dobrze ubranym. Chłopcy jak tylko znaleźli się
w królestwie kostiumów od razu przeszli na tryb „dzieci”. Zaczęli chodzić
pomiędzy alejkami, przymierzać kapelusze, zakładać okulary w kształcie penisów
czy owijać się kolorowymi boa. Sama też bym to zrobiła, ale niestety czasu
miałyśmy niewiele, a do zrobienia masę rzeczy. Jakimś cudem udało nam się
znaleźć dział o jaki nam chodziło i dopiero wtedy zaczęła się zabawa.
Zobaczyłam cały rząd kapeluszy kowbojskich, w przeróżnych kolorach i wzorach.
Od razu podeszłam tam, gdyż zawsze o takowym marzyłam, a nigdy nie miałam
okazji mieć. Po 20 minutach jednak musiałam wybrać jeden z nich oraz klamrę do
paska. Jak każdy może się domyślić, wybrałam galopującego mustanga, czyli
standard.
Podczas, gdy ja
rozmyślałam nad tym czy wolę niebieską czy czerwoną koszulę w kratę, Chris i
Rou wyszli z przymierzalni.
- Jestem prawdziwym kowbojem.- stwierdził Chris przeglądając
się w lustrze.
- Chciałeś powiedzieć „cowboyem”.- prychnął z dumą Rou
śmiesznie akcentując to słowo.
- Brak nam lassa i konia.- powiedział Batty chwytając
kciukami swój pasek.- Ty to prawie jak szeryf wyglądasz! Brak ci tylko wąsa i
odznaki.- zaśmiał się na widok przyjaciela.
- Cóż… gdybym wiedział o tej imprezie, to bym się nie golił.
- Oj bardzo dobrze, że się ogoliłeś. My nie lubimy zbytnio
zarośniętych facetów, prawda Klaudia?- zapytała mnie Gosia.
- Cóż… taka jest prawda.- odpowiedziałam.
W końcu wybrałam koszulę i zadowolona przymierzałam właśnie skórzane,
ponoć oryginalne kowbojki. Cudo nie buty! Nagle podszedł do mnie Chris i
poprosił, bym poszła za nim. Stanęliśmy dopiero przy jakichś kolorowych
ubraniach.
- Pamiętasz to o co pytałem cię przed zaśnięciem?
- Eee… możliwe.- odpowiedziałam niepewnie, nie wiedząc o co
chodzi.
- Załóż tę sukienkę.- powiedział zdejmując z wieszaka
kieckę.
Gdy mi ją wręczył, nawet nie zdążyłam zaprotestować, a już
wepchnął mnie do przymierzalni. Cóż miałam zrobić. Założę ją, pokażę się w niej
mu i wytłumaczę, że nie pasuje do naszej tematyki. Szybko zdjęłam jeansy i
t-shirt i wcisnęłam się w tę sukienkę. Nie powiem ładna była i dobrze na mnie
leżała, ale wyglądałam jak jakaś dziewuszka z polskiej wsi, a nie z dzikiego
zachodu. Śliczna biała sukienka w czerwone grochy, z ładnym gorsetem, ale
zupełnie według mnie nie pasowała do tematyki imprezy. Ale wyszłam z niej z
pomieszczenia.
- No i jak?- zapytałam.
- Ale ci w niej ładnie!- odezwała się Gosia.
- Zgadzam się.- pokiwał głową Chris.- Założysz ją, prawda?
- Chris, to ma być dziki zachód, a nie wieś party.-
powiedziałam przewracając oczami.- Innym razem. Będziesz musiał się zadowolić
koszulą w kratę i jeansami.
- To nie fair…
- A czy coś w życiu jest fair?- zapytałam, a on zrobił
niezadowoloną minę.
- Dobra, pogadacie o sensie życia kiedyś tam. Teraz nie mamy
czasu.- zakończyła tę wymianę zdań moja przyjaciółka, a ja czym prędzej
wróciłam do przebieralni.
Reszta w tym czasie zdążyła wybrać swoje dodatki i tym
sposobem już po 40 minutach byliśmy przy kasie. Chris z Rou oczywiście musieli
kupić okulary w kształcie penisa, które jak twierdzili, są prezentem dla Rorego
i Roba. Cóż… ja bym nie była jakoś mega szczęśliwa z takiego prezentu, ale kto
ich tam wie. To faceci. W supermarkecie podzieliliśmy się produktami, które
mieliśmy kupić i tak w parach udaliśmy się na ich poszukiwanie. Znalezienie
potrzebnych rzeczy zajęło nam ponad 1,5 godziny. Sama nie wiem jakim cudem tyle
czasu, ale tak wyszło. Zmęczeni tymi zakupami skierowaliśmy się jeszcze po
wiadro z mopem, które miałyśmy z kupić jakiś miesiąc temu, ale zawsze o nim zapominałyśmy.
Akurat gdy wjeżdżaliśmy do tej alejki natrafiliśmy na Gosię i Rou. Ucieszona,
że ich widzę zaczęłam rozmawiać z nią, mówiąc czego nie ma w sklepie, co jest
nam potrzebne.
Nagle naszą uwagę
przykuł ruch za nami, więc obróciłam głowę i dosłownie w ostatniej chwili
kucnęłam. Blondynka nie miała tyle szczęścia i dostała mopem w głowę. Nadal
kucając popatrzyłam za nią i zobaczyłam walkę Chrisa z Rou na sprzęt do
sprzątania. Batty miał w ręku mopa i durszlak na głowie, Rou za to szczotkę i
garnek na głowie. Szybko wyjęłam blackberry i zaczęłam im robić zdjęcia. Jednak
całą ich zabawę zepsuł ochroniarz, który przyszedł i ich skrzyczał, każąc
szybko odłożyć sprzęt na miejsce, jeśli go nie kupują.
- Pff… i dlatego nie lubię Ameryki.- prychnął Rou.
- A w Anglii nie zwróciliby wam uwagi?- zapytałam
zaciekawiona.
- Zwrócili.- odpowiedział za niego Chris.- Mam nadzieję, że
idziemy już do kasy, prawda?- zapytał błagalnie.
- Na szczęście tak.- westchnęłam.
Stanie w kolejce i późniejsze zapakowanie wszystkiego do
samochodu oraz dojechanie do domu zajęło nam kolejne 2 godziny. Była 18 a my w
proszku. Podczas gdy chłopcy przynosili do kuchni torby, my zajęłyśmy się
poprzestawianiem reszty domu i pochowaniem we względnie bezpiecznych miejscach
wartościowych rzeczy.
Gdy Enterzy skończyli
nosić zakupy, poprosiłam Chrisa by wyszedł ze Sky’em na spacer. Mimo, że nie
był zbytnio chętny, zgodził się. Strach przed psem przeszedł mu zupełnie, w
końcu chłopak kochał zwierzęta, a one to czują. Rou przygotowywał swoje
stanowisko do DJ’owania, a gdy tylko skończył zaczął pomagać nam w kuchni. Co
prawda my robiłyśmy jedzenie, ale on zajął się napojami wszelakiego rodzaju.
- Cholera! Jest już 19:30! O 20 pewnie zaczną się schodzić
ludzie, a my wyglądamy okropnie! Ja i Rou idziemy się przebrać. Ty i Chris
róbcie dalej koreczki. Albo lepiej ty Klaudia nie rób, bo zrobisz sobie krzywdę
wykałaczką.
- Dzięki.- odpowiedziałam mordując ją wzrokiem.
- No co? Zawsze sobie coś robisz, a i tak już cierpisz. Ktoś
musi wsypać chipsy do misek. Przy tym nic ci się nie stanie.
- Dobra, dobra. Idź się lepiej przebieraj, bo to ty będziesz
witać gości jako pierwsza.
Nie wiem jak to zrobiła, ale 15 minut później zjawiła się
już w pełni przebrana na dole. Wyglądała cudownie. Jasne jeansy,, na nogach
ciemne kozaki, za to na górze miała koszulę w czerwoną kratę i chustkę
zawiązaną na szyi. Kapelusz wisiał na plecach, nadając całemu jej wyglądowi nonszalancki
styl. Zerknęłam na Battiego, który pokiwał głową z uznaniem widząc, jak Gosia
się ubrała.
Nie czekając na
jakiekolwiek słowa przyjaciółki, złapałam za dłoń muzyka i prawie, że biegiem
ruszyłam do sypialni. Zabraliśmy z łóżka torby i weszliśmy do łazienki.
Zrzuciliśmy z siebie ubrania i zaczęliśmy się przebierać w nasze stroje. Założyłam
najszybciej jak umiałam ciemnogranatowe jeansy, na to jasno-brązowe kozaki i
stanęłam przed lustrem, by złapać oddech. Już chciałam założyć koszulkę, ale
spostrzegłam w odbiciu wzrok Chrisa. Gdy zauważył, że go widzę, pokazał mi
swoje uzębienie i znów zaczął się przebierać. Zasada numer jeden: nigdy nie
przebieraj się z facetem w jednej łazience. Rozczesałam włosy i związałam je w
dwa kucyki, które później natapirowałam. Na głowę wrzuciłam kapelusz i
poprawiłam lekki makijaż. Odwróciłam się do Anglika, który też już był gotowy.
Wyglądał naprawdę nieźle. Na serio brakowało mu tylko konia.
Wyszliśmy z łazienki
i zeszliśmy na dół. Ze zdziwieniem spostrzegłam, że już sporo osób przyszło.
Popatrzyłam na elektroniczny zegar w kuchni i okazało się, że przebieranie się
zajęło nam aż 20 minut. Gosia z Rou pilnowali czy wszyscy mieli na sobie jakieś
elementy dzikiego zachodu i wpuszczali do środka tych w przebraniach. Cóż,
dałyśmy wyraźne wytyczne. Skoro oni przyjmowali gości ja postanowiłam z Chrisem
poroznosić jedzenie, które stało w kuchni. Przy okazji zaczęłam się witać ze
znanymi mi osobami. Większość była bardzo ciekawa kim jest towarzyszący mi
chłopak, ale stwierdziłam, że lepiej będzie jak się nie dowiedzą.
Nagle z tyłu
usłyszałam głos, który sprawił, że skurczyłam się w sobie. Nie chciałam go dziś
słyszeć, w ogóle miałam już go dość, ale z drugiej nie umiałam się od niego
uwolnić.
- Klaudia!
Odwróciłam się niechętnie, sztucznie się uśmiechając do
Stelli, obok której szedł Mat. Zmierzyłam go spojrzeniem i… wyglądał cholernie
seksownie w tym stroju. Ale Stella też wyglądała zjawiskowo.
- Cześć.- przywitałam się z dziewczyną i lekko uścisnęłam
ich obydwoje.- To mój… przyjaciel Chris.
- Stella.- przywitała się dziewczyna, po czym wskazała na
Delorda.- A to mój chłopak, Mat.
- Miło mi was poznać.- odpowiedział Batten, po czym
przeprosił ich i pociągnął mnie na bok.- To ten Mat?
Pokiwałam smutno głową, a on szybko mnie do siebie
przytulił. Odetchnęłam z ulgą wiedząc, że mam go przy sobie. Gdybym była sama…
nie wiem czy dałabym radę wytrzymać tę imprezę.
Zdecydowaliśmy, że pójdziemy zmienić Gosię i Rou, w
szczególności jego, bo potrzebny był DJ na swoim stanowisku. Nic ciekawego podczas
naszej warty się nie działo, do czasu aż przyszła moja koleżanka z uczelni,
której co prawda za dobrze nie znałam, ale jej chłopak był kolegą Gosi, więc wypadało
ich obydwoje zaprosić. Ale nie o tym mowa, mianowicie ta Agnes przyszła z
dzieckiem.
Rozejrzałam się wokół szukając Chrisa, który poszedł do
toalety, czy przyjaciółki, ale obydwojga jak na złość nigdzie nie widziałam.
- Mam nadzieję, że nie masz mi za złe, że ją zabrałam. To
moja młodsza siostra. Będzie grzeczna, a ja po prostu nie mogłam się u was nie
zjawić! Takiej imprezy nie da się przepuścić!
- Eee… no spoko. Jakoś damy sobie radę.- stwierdziłam i
zaprosiłam je do środka.
- Chelsea, masz być grzeczna i najlepiej w ogóle nic nie
robić. A jeśli powiesz rodzicom gdzie byłaś to pożałujesz tego.- szepnęła do
małej, ale pomimo że stałam dość daleko usłyszałam wszystko.
No, ale impreza zaczęła się rozkręcać. Dlatego ja
postanowiłam, że zanim wszyscy się upiją, pokaże Chrisowi widok na Los Angeles.
Gdy tylko go
znalazłam, złapałam go za nadgarstek i pociągnęłam w stronę drzwi.
- Gdzie ty mnie ciągniesz?- zapytał trzymając w drugiej ręce
butelkę piwa.
- Zobaczysz. Chcę coś sprawdzić.- mruknęłam, lecz
zatrzymałam się.
Chris stanął
zdziwiony moim nagłym zatrzymaniem się. Jednak, gdy tylko spojrzał w moje oczy,
westchnął ciężko i złapał mnie za rękę. Gdy tylko nasze palce połączyły się,
znów ruszyliśmy w stronę drzwi, co nie było łatwe, zważając na walające się
rzeczy i ludzi. Przed drzwiami zaczęłam się ubierać, a Batten począł robić to
samo.
Nagle z pokoju obok wyskoczyła mała Chelsea ciągnąć za sobą
czarną gitarę Jareda. Jasna cholera! Skąd ten dzieciak ją wziął?!
- Mogę iść z wami?- zapytała robiąc błagalne oczka.
- Księżniczko, niestety nie. A gdzie jest twoja siostra?-
zapytałam kucając przed nią, stwierdzając że dziecko jest i tak już zbyt
wystraszone, by pytać o to skąd wzięło gitarę.
- Ale…- jęknęła ta drobniutka blondwłosa istotka, a w jej
oczach zebrały się łzy.
- To długa droga…
- Dam sobie radę! Obiecuję, że sama dojdę! Na właśnych nóżkach!
Determinacja w głosie Chelsea oraz jej zacięcie sprawiły, że
w końcu uległam tym namowom i zgodziłam się, żeby dziecko poszło z nami. Nie
zostawię jej przecież z bandą pijanych studentów… Cóż, jak zwykle ja musiałam
wszystko ogarniać i trzymać w ryzach.
Ubrałam dziewczynkę
tak, by było jej ciepło i otworzyłam drzwi, zza których od razu powiało
chłodem.
- Ale gitarę zostaw.- poprosiłam.
Mała znów zrobiła minę zbitego szczeniaka, ale tym razem to
Chris pierwszy odpadł i zaoferował, że on może ją ponieść. W końcu, trochę zła,
że mój plan uległ niewielkiej zmianie, wyszliśmy na ulicę i zaczęliśmy iść do
skarpy, z której widać było całe Los Angeles. Jestem pewna, że Batten nie
widział niczego takiego, dlatego zdecydowałam się pokazać mu to, dla mnie,
wyjątkowe miejsce.
Byłam szczerze
zdziwiona, gdy mała szła obok nad
wytrwale i nie narzekała. Taki mały brzdąc, a taki dzielny. Jednak pod
koniec podróży widać było, że dziewczynka nie daje już rady iść.
- A może chcesz na barana ślicznotko?- zapytał się jej Chris,
przystając na chwilę.
- Nie mogie.- odpowiedziała twardo idąc przed siebie.
- A jeśli ciocia Klaudia pozwoli?- zapytał, a ja popukałam
się w czoło dając mu tym do zrozumienia, że chyba zwariował nazywając mnie
„ciocią”.- To jak? Zgadzasz się?
- Zgadzam.- odpowiedziałam bez przekonania.
- No dobzie.- stwierdziła mała i wyciągnęła do niego rączki.
Odebrałam gitarę z rąk muzyka i przewiesiłam ją sobie przez
ramię, tak że miałam ją teraz na plecach. Złapałam blondyneczkę i podniosłam
tak, by wsadzić ją na ramiona Chrisa.
- Wygodnie ci?- zapytałam gdy, ona złapała się jego włosów.
- Tań!- odpowiedziała szeroko uśmiechnięta.
Także się uśmiechnęłam i już po chwili znów ruszyliśmy pod górkę. Gdy dotarliśmy na
jej szczyt, poprowadziłam Anglika tak, by stanął niedaleko krawędzi, za którą
rozciągał się przepiękny widok na Los Angeles. Czarne jak węgiel niebo pokryte
w niektórych miejscach szarymi chmurami rozkładało swój czarny płaszcz na to
jedno wielkie źródło światła. Cisza, która otaczała to miejsce wraz z widokiem
, tworzyła pewną aurę, która udzielała się każdemu kto tu przychodził.
Tak jak myślałam,
Chris stał i z zachwytem wpatrywał się w widok, aż po sam horyzont, którym był
ocean.
- Piękne miejsce. Kto by pomyślał, że w takim mieście można
znaleźć coś równie magicznego.- powiedział po kilku minutach ciszy i niemego
wpatrywania się w przestrzeń przed nim.
- O tym miejscu wie niewiele osób. Chcę żeby zostało ono
naszą małą tajemnicą, dobrze?- poprosiłam patrząc jak wpatruje się w niebo na
którym o dziwo pojawiły się ledwie widoczne gwiazdy.
- Mam prośbę, usiądźmy.- powiedział rozglądając się wokół.
- Chodź mała, trzeba ulżyć twojemu rumakowi na chwilę.-
powiedziałam do dziewczynki i zdjęłam ją z jego barków.
- Jak się nazywasz?- zapytał Chris.
- Chelsea.
- O! To prawie, jak moja ulubiona drużyna piłkarska.-
ucieszył się chłopak.
- Grasz w piłkie?- zainteresowała się mała.- Mój tatuś mówi,
że to o wiele ciekawszy sport od nasiego futbolu, ale nie wiem o cio mu
chodzi.- dodała zmieszana.
- Czasami, z kolegami dla przyjemności.
- Zagraj coś na gitarce!- zażądała blondyneczka, ciągnąc
mnie za pasek od instrumentu.
Zamrugałam oczami trochę nie rozumiejąc toku myślenia tego
dziecka. Najpierw mówi o sporcie, a potem nagle o gitarze. Batten wziął ode
mnie instrument i zaczął grać jakąś piosenkę dla dzieci. „Ten green bottles”
czy jakoś tak. Jednak mała nie była zadowolona.
- Nie!- powiedziała przerywając mu śpiewanie.- Nie cie!
- Mam zagrać coś innego czy w ogóle przestać grać?- zapytał
muzyk.
- Ładną piosenkę!- zarządziła.
- Ale jaką?
- The Rasmus. Moja siostra ich słucha i lubię jedną.
- Obawiam się, że to nie wyjdzie.- odrzekł Chris, szukając u
mnie pomocy.
- A jaką? ‘In
The Shadows’ czy może ‘No fear’?- zapytałam dziecka.
- Awaaaaaaay!- przeciągnęła to słowo.
- ‘Sail Away’?- zapytałam niepewna czy dobrze kojarzę, ale
blondyneczka pokiwała głową.- No Chris, masz wyzwanie. Zagraj nam Sail Away.
- Nie lubię tego zespołu.
- Ale piosenkę znasz, prawda?- zapytałam.
- Nie
pamiętam…
- Once upon
a time we had a lot to fight for. We had a dream, we had a plan. Sparks in the
air, they spread a lot of envy. Didn’t have to care once upon a time…-
zaczęłam cicho podśpiewywać, a Chris w połowie się dołączył.
Uśmiechnęłam się widząc, ze choć niechętnie to bardzo ładnie
śpiewa tę piosenkę i nie ma problemów z zagraniem jej na gitarze. Po chwili
dołączyła do niego mała księżniczka, która okazała się mieć fantastyczny wokal,
jednak mieszały jej się słowa.
- No dobra, teraz ja zagram coś od siebie.- mruknął szatyn
poprawiając instrument.- Obydwie to znacie.
Już od pierwszych sekund wiedziałam co to za piosenka i
ucieszyłam się. James Blunt był jednym z moich ulubionych wykonawców i z całą
pewnością nie spodziewałam się usłyszeć jego najbardziej znaną piosenkę z ust
basisty Enter Shikari. Ale jako, że miałam swoją własną wersję, którą ułożyłam
z przyjaciółkami, zaczęłam śpiewać właśnie swój tekst.
- I’m
beautiful I’m beautiful it’s true. I saw my face in a crowded place and I don’t know what to do because I’m much more
pretty than you!
Chris słysząc taka wersję zaczął się śmiać, lecz nie
przestawał grać. Potem wybrzdąkał jeszcze jedną, tym razem zupełnie mi nieznaną
piosenkę.
Zerknęłam na telefon
i zobaczyłam, że nie ma nas już dobrą godzinę, więc trzeba wracać. Chelsea
popatrzyła błagalnie na muzyka, który od razy zorientował się o co chodzi i
przykucnął, by wziąć mała na barana. Wyglądał z tym dzieckiem uroczo. Ze
wszystkich mężczyzn, których znałam on najlepiej się prezentował z dzieckiem.
Jak sobie przypomniałam Shannona z takim rozwydrzonym dzieciakiem po koncercie,
co chyba wyrwał mu połowę włosów, zaczęłam się śmiać.
- Czemu się śmiejesz?- zapytał Chris, uważnie schodząc
ścieżką.
- A nie ważne. Przypomniał mi się Shannon, który też niósł
tak dzieciaka i ten wyrwał mu chyba wszystkie włosy.
Batty od razu spoważniał, widząc że dziewczynka też trzyma
go za włosy.
- Spokojnie, ona nie wygląda żeby miała ci je wyrwać.- uspokoiłam
go.- Prawda Księżniczko?
- Niet! Ładne włoski! Miękkie!- zaśmiała się gładząc basistę
po głowie.
Uśmiechnęłam się i niosąc gitarę w prawej ręce, przytuliłam
się do lewego ramienia Battiego. Zatrzymaliśmy się na światłach i czekaliśmy na
zmianę na zielone. Stanęły obok nas dwie babcie, które nie mam pojęcia co tam
robiły o tej porze. Chris podskoczył, by poprawić sobie małą na baranach, a ona
zaczęła się śmiać mówiąc „prry koniku!”.
Poczułam na sobie
spojrzenie, wiec odwróciła głowę w tamtą stronę. Obydwie starsze panie kątem
oka nas obserwowały komentując.
- Boże, tacy młodzi a jakie duże dziecko mają.- jęknęła pierwsza.
- Ale przynajmniej widać, że są razem szczęśliwi.
- O tej porze chodzić z dzieckiem po ulicy! Skandal!
- Ale popatrz jaka z nich urocza rodzinka.
Słuchając tej wymiany zdań z trudem chowałam uśmiech.
Jeszcze mocniej wtuliłam się w ramię Chrisa, który spojrzał na mnie
zaciekawiony. Puściłam mu oczko i prawie, że niezauważalnie kazałam mu spojrzeć
w bok na te dwie starsze panie. Od razu zorientował się o co mi chodzi i
nachylił się żeby mnie pocałować. Chelsea za to zrobiła obrażoną minę i zaczęła
jęczeć, że to fuj. Babcie od razu odwróciły głowy, a ja nie wytrzymałam i
zaczęłam się śmiać. Akurat zrobiło się zielone, więc szybko ruszyliśmy przed
siebie.
- Chcę wiuuum!-powiedziała blondyneczka.
- A co to wziuuum?- zapytałam.
- No mamusia i tatuś tak robią. Takie wziuuuum!
Zmarszczyłam brwi, ale dziewczynka stwierdziła, że nam
pokaże. Zdjęłam ją z ramion Chrisa i postawiłam na ziemi. Ona od razu złapała
swoją lewą rączką prawą dłoń muzyka, a prawą moją.
- I teraz biegnę a wy mnie wziuuuum do góry!- wytłumaczyła.
Roześmiałam się, od razu łapiąc o co jej chodzi. Jak byłam
mała też lubiłam tak robić. Batty też to załapał i gdy tylko popatrzyliśmy na
siebie, zaczęliśmy się rozumieć bez słów. Dokładnie w tym samym momencie
unieśliśmy małą, która zaczęła robić to swoje „wziuuuum”.
Na szczęście w końcu
znaleźliśmy się na naszym osiedlu, a młoda znów zażyczyła sobie, by Chris wziął
ją na barana.
- Nie za dobrze ci?- zapytałam.- Też tak chcę.
- Niet! Ne możesz, bo jesteś za duża i za ciężka!-
powiedziała mi mała.
Jej odpowiedź totalnie mnie wmurowała. No, ładnie mnie
załatwiła, nie ma co.
- Nie ma problemu.- odpowiedział Chris.- Może nie na barana,
ale wezmę cię na ręce. Chelsea, zejdziesz?
- Niet!- odpowiedziała mocniej chwytając się jego włosów.
- Dobra, ale nie ciągnij mnie za włosy.- jęknął Batty.- Trudno.
Nagle złapał mnie pod ramionami i kolanami, tak że znalazłam
się nad ziemią.
- Zwariowałeś?!- zapytałam go ze śmiechem.- Ja żartowałam.
- A ja nie.- odpowiedział.- Mała, trzymaj się tam na górze.
A ty się nie śmiej, bo to się źle skończy.
- A jak ma się kończyć coś, gdy facet chce udowodnić swoją
siłę?- zapytałam nadal się śmiejąc.
Batty tylko westchnął, ale dzielnie szedł do przodu. Gdy
doszedł do furtki, otworzył ją nogą, a potem zamknął. Hałas dobiegający z
naszej małej „posiadłości” był na cała okolicę, ale cóż. Była sobota, więc to
nic dziwnego w tym mieście, szczególnie w domu Leto.
Drzwi na szczęście
były otwarte, więc bez problemu Chris wszedł we mną i mała schylając się.
Żwawym krokiem przeszedł przez hol i wszedł do kuchni. Od razu zauważyłam
Gosie, która przygotowywała coś do jedzenia, podczas gdy Rou stał obok i
nalewał sobie do szklanki jakąś pomarańczową ciecz, która na pewno sokiem z
pomarańczy nie była. Chris stanął przed nimi.
- Rou, weź ją.- powiedział podrzucając mnie.- albo lepiej
nie, chuchro z ciebie.- szybko zmienił zdanie wystawiając język wokaliście,
który pokazał mu środkowy palec.
Ze śmiechem zawrócił i udał się do salonu. Gdy tylko znalazł
się w środku krzyknął do stojącego przed nim Mata.
- Hej! Ty w brązowej koszuli! Weź mi pomóż.
Delord się odwrócił i popatrzył na nas. Jego oczy
pociemniały, gdy zobaczył mnie w ramionach Battiego, ale ani jeden mięsień jego
twarzy nie drgnął. Podszedł do nas i wyciągnął ręce przed siebie.
- Chyba sobie żartujesz.- odpowiedział Chris na ten gest.-
Bierz małą.
Mat przewrócił oczami, ale zdjął z jego ramion dziewczynkę i
dopiero wtedy Chris postawił mnie na
nogi.
- Dziękuję.- powiedziała odwracając się do niego.
- Do usług.- uśmiechnął się zwycięsko w stronę Delorda. –
Tylko wyjątkowe kobiety przenoszę w ten
sposób.
Mat odwrócił się
szybko i zniknął w salonie, a ja skarciłam Battena wzrokiem. Od kiedy
dowiedział się, ze to jest właśnie ten Mat, o którym mu opowiadałam w noc po
koncercie, zrobił się dla niego wredny. Prowokował go kiedy tylko mógł. Z
jednej strony byłam zadowolona, że to robił, ale… druga strona była przeciwko
temu.
- On jest o ciebie zazdrosny.- powiedział dotykając mojego
ramienia.
- Chyba sobie żartujesz. On ma dziewczynę, więc o co mógłby
być zazdrosny?- prychnęłam rozbawiona.
- Nie wiem, ale tak jest. O mało co mnie nie zabił wzrokiem,
jak zobaczył cię w moich ramionach.
- Chris… masz za dużą wyobraźnię.- odpowiedziałam.
Anglik postanowił zakończyć ten temat, więc poszliśmy do
holu, by zdjąć z siebie kurtki, szaliki i zimowe buty.
Gdy weszliśmy do salonu, rozgrywał się w nim jeden z
konkursów. Usiedliśmy na kanapie i przyglądaliśmy się, jak dwie różne drużyny
walczą między sobą w zabawie w kalambury.
- Chcecie coś do picia?- zapytała nas Gosia, która pojawiła
się znikąd.
- A co masz?- zapytałam.
- Dla ciebie mam sok wiśniowy, a dla ciebie Chris, piwko.
- Wolałbym byś to ty była dziewczyną Rou.
- Czemu?- zapytałam zaciekawiona.- Nie lubisz jej?
- Lubię, ale ona nigdy nie przyniosła mi piwa!
Popatrzyłyśmy z Gosią na siebie dając sobie znak, by tego
nie komentować. Blondynka usiadła z nami i zaczęła się przyglądać Rou, a raczej
Rout, który zaczął ponownie pełnić rolę DJ’a. Chris jako, że nadal miał dużo
energii zaprosił moją przyjaciółkę do tańca, a ja zostałam sama na kanapie.
Zaczęłam się rozglądać po pokoju, patrząc na to jak ludzie się bawią. Jak na
razie było dobrze, wszyscy byli zadowoleni i na razie nic chyba nie ucierpiało.
Nagle wokal Rou zamienił
się w jakiś dziewczęcy głos. Popatrzyłam zaskoczona w miejsce, w którym
powinien przebywać muzyk.
- Czy wy wiecie, kto was dzisiaj DJ-uje?- zapytała szczupła
brunetka, której nie znałam, wiec musiała być koleżanką Gosi.- To wokalista
Enter Shikari, Rou Reynolds! Jeśli jeszcze ich nie znacie to radzę wam poznać!
Są genialni!
Mimo, że większość ludzi z całą pewnością ich nie znała to
zaczęła bić brawo. Rou był mile zaskoczony tym powitaniem.
- Skoro już jesteście, moglibyście zagrać nam jakąś
piosenkę?- zapytała z nadzieją w głosie.- Akustyczną.
- Eeee.- zająkał się wokalista patrząc na Chrisa, który też
był zaskoczony tym przebiegiem sytuacji,
ale pokiwał głową.- No dobra, jedną możemy zagrać. Masz jakieś życzenie?
Od razu do głowy przyszła mi piosenka, której raczej nie
miałam szansy usłyszeć, ale warto było spróbować. Jednak gdy dziewczyna
powiedziała mu tytuł, zdałam sobie sprawę, że to nie mnie pytał. Zrobiło mi się
przykro, w końcu to oni byli na mojej imprezie i… od razu mi to przeszło, gdy
dotarło do mnie o co ich poprosiła. Rou odebrał od kogoś gitarę, którą wolę nie
wiedzieć skąd wziął, a Chris zaczął stroić tę na której grał już wcześniej. Westchnęłam,
nie mogąc uwierzyć, że w końcu usłyszę na żywo tę wspaniałą piosenkę. Rou
usiadł na ziemi, a obok niego Chris. Cała reszta zaciekawiona tym co się
dzieje, także zaczęła szukać miejsc, by móc gdzieś usiąść i nie zasłaniać
innym. Niektóry powyciągali telefony, inni aparaty. Normalnie jakbym miała swój
własny, prywatny mini koncert.
- Ekhem… Klaudia, usiądź obok mnie.- poprosił Chris, a ja
autentycznie oblałam się rumieńcem.
Powiedział to przy wszystkich ludziach i… po cholerę mu
byłam potrzebna? Gdy tylko usiadłam obok niego, wziął moją rękę, tak bym
schwyciła się jego ramienia, a Rou zaczął grać główną melodię. Popatrzył na wszystkich
i zaczął śpiewać.
- And I
long for you to appear… after losing your way across star riddled sky…
Po chwili do mocnego głosu Rou dołączył delikatny głos
Chrisa, który robił za ładne wykończenie każdego słowa wokalisty. Ludzie
zaczęli się kiwać na boki, niektórzy nawet zapalili zapalniczki, co wcale mi
się nie spodobało, bo jeszcze by mi podpalili chałupę, ale wtedy myślałam tylko
o tej piosence. Zamknęłam oczy i przytulona do ramienia Battena słuchałam tej
wspaniałej ballady.
I nagle melodia zmieniła
się, a ja otworzyłam oczy. Moment na który czekałam tak długo w końcu nadszedł.
- Jesteście gotowi?- zapytał Rou, a Chris zaraz po nim
zaczął śpiewać.
- Home
could be anywhere when I am holding you…
Dopiero gdy do Chrisa dołączył Rou, zdałam sobie sprawę,
czemu poprosił mnie, bym trzymała go za rękę. Tak naprawdę to on mnie trzymał,
by urzeczywistnić słowa tej pięknej piosenki. Gdy po raz ostatni wyśpiewywał tę
linijkę, zdecydował się wyciągnąć ją jak tylko umiał najlepiej i udało mu się
to. Czułam jak jego ciało drży razem z głosem, co sprawiło, że przeszły mnie
ciarki. Cudowne wykonanie, mam nadzieję, że ktoś to nagrał.
Rou odchrząknął i
popatrzył po zebranych. Większość z nich patrzyła na niego z błogim uśmiechem,
ci którzy byli w parach przytulali się do siebie. Jedynie Mat był poważny,
jakby ta piosenka w ogóle na niego nie oddziaływała. W końcu gdy uświadomiliśmy
sobie, że to koniec, rozległy się brawa. Tym razem w 100% zasłużone.
- No tak… dzięki.- powiedział zmieszany muzyk.- A teraz
powracamy do zabawy! Teraz nauczę was tańca kowbojskiego!
Od razu atmosfera uległa zmianie, jednak gdzieś tam
pozostawał pierwiastek romantyczności. Z szerokim uśmiechem patrzyłam jak Rou
ciągnie ze sobą Chrisa oraz jakieś 20 osób i uczy ich podstawowych kroków. Nie powiem,
będą z tego niesamowite wspomnienia. A ja jako, że mam dwie lewe nogi, nawet
nie próbowałam tam iść. Robiłam za publikę.
Po wspaniałym pokazie
tańca, którego po prostu nie da się opisać, bo nic odda tego co widziałam
przyszedł czas na konkurs, którym było strącanie pustych puszek kulą zrobioną z
dwóch zawiniętych skarpetek. Tym razem pobieżnie brałam udział w tym konkursie,
mianowicie ustawiałam puszki, a Gosia sprawdzała czy zawodnicy nie przekraczają
ustalonej linii. Były 4 drużyny po 3 zawodników. Pierwsza to oczywiście team
Enterów, w którym była ta brunetka co poprosiła o Adieu oraz obydwa muzycy.
Każdy z nich dostał po 2 pary skarpetek i rzucali jako pierwsi. I tak jak się
spodziewałam, Chris zażyczył sobie pierwszy rzut do puszek. Mrugnął do mnie z
zawadiackim uśmiechem i rzucił kulką, która wpadła idealnie w środek puszek,
rozbijając piramidę. Rozległy się głośne brawa, a on z miną mistrza, zszedł na
bok.
Kątem oka zauważyłam,
że podchodzi do niego mała Chelsea i po chwili znikli gdzieś w tłumie
tańczących par. chwilę później musiałam się już skupić na Brunetce, która tak
celowała, ze w ostatniej chwili złapał skarpetki przed moją twarzą. Rou nie był
lepszy… Zamiast wcelować w piramidę, kulka wymsknęła mu się z ręki i strąciła
konsolę go gry. Na migi pokazałam mu, że go zabiję, ale na razie musiałam nadal
sędziować.
W końcu rzucili
wszyscy pozostali i okazało się, że brakuje Chrisa do drugiej rundy. Stwierdziliśmy,
że będzie rzucał jako ostatni i znów zaczęła się zabawa. Jakaś dziewczyna dostała
skarpetkami w głowę, kto inny wrzucił je do miski z chipsami. Zabawa na całego.
Ale pozostał problem Battena, którego nie było.
- Odpada!
- Poczekajcie, pójdę go poszukać.- powiedziałam i zaczęłam
chodzić po domu w poszukiwaniu muzyka.
Byłam dosłownie wszędzie, ale go nigdzie nie było. W końcu
stwierdziłam, że poddaję się, ale wejdę jeszcze do mojej sypialni. I tam też
znalazłam dwie zguby. Chris leżał na łóżku na plecach a na nim spała Chelsea,
która pewnie z takiej pozycji oglądała sobie bajki na moim laptopie. Anglik
pokazał mi na migi żebym nie hałasowała i powoli zdjął dziecko z siebie.
Wyjęłam z szafki słuchawki, których Jay czasem używał do spania, gdy był za
duży hałas, po czym zmniejszyłam je i założyłam na głowę dziecka.
Gdy sprawdziłam, że
wszystko jest w porządku, pociągnęłam Chrisa na dół, by dokończył grę. Jednak
muzyk był tak rozkojarzony, że zbił tylko górną puszkę, co zaowocowało tym, że
jego drużyna przegrała i to z kretesem.
- Czeka was teraz kara!- oznajmiła im Gosia.
- Co?- zapytał Rou.
- Kara. Przegraliście i to w naprawdę pięknym stylu.-
zaśmiałam się, od razu poważniejąc gdy przypomniałam sobie o zniszczonej
ulubionej konsoli Shannona.- I nawet wiem jak to odpokutujecie.
- Jak?- zapytała trochę przerażona brunetka.
- Oglądałaś ich teledysk do Juggernauts?- zapytała ją moja
przyjaciółka.
- Nie zgadzam się!- powiedział Chris.
- Nie masz nic do gadania.- odpowiedziałam puszczając mu
oczko.- Kara musi być!
Nie czekałyśmy długo, cała reszta zawodników nas poparła.
Podczas gdy ja zastanawiałam się skąd wziąć słupy, do których ich przywiążemy,
Gosia wpadła na genialny pomysł ,który zaczęła realizować ze swoimi kolegami z
uczelni. Mianowicie przewrócili kanapę i postawili ja na krótszym z boków. Znaleźli skądś dość gruby sznur i wyszczerzyli
zęby do przestraszonej trójki. Jednak pomimo tego wszystkiego, grzecznie
ustawili się pod kanapą i dali się przywiązać do niej.
- Ile będziemy tak musieli klęczeć?- zapytał Rou.
- Zobaczymy.- odpowiedziałam.
- Nie martwcie się, nie mamy się czego bać, w końcu to tylko
klęczenie.- próbował pocieszyć ich Batten.
- Czyżby?- zapytałam, a on pobladł.- Oto kolejny konkurs!
Tym razem rzucamy… ciastem! Widzieliście pewnie nie raz taką zabawę, co? Może
czas wziąć w niej udział? Potrzebuję 10 ochotników, bo tylko tyle mamy ciast.
I się zaczęło. Ludzi, którzy chcieli rzucić ciastem w
muzyków było o wiele więcej niż ciast, wiec musiałyśmy zrobić losowanie. W
końcu wybrana 10 stanęła na drugim końcu pokoju i zaczęła się zabawa. Pierwszy
tort doleciał tylko do nóg brunetki, która odetchnęła z ulgą, ale nie na długo,
bo chwilę później ciasto znalazło się na jej beżowej koszulce. Enterzy zostali
obrzuceni ciastem w taki sposób, że od pasa w górę byli cali w nim.
Pogratulowałam pięknego rzutu Gosi, która trafiła Rou w samą twarz. Zostało
ostatnie ciasto i tylko jeden Chris nie miał brudnej twarzy. Popatrzyłam na
dziewczynę, która trzymała je w ręce i się wahała.
- Jeśli nie trafisz tego w niebieskiej koszuli w twarz,
znajdziesz się obok nich, a ja przygotuję coś gorszego niż ciasto.- pogroziłam
oczywiście dla żartów, ale dziewczyna wzięła to na serio i wycelowała idealnie
w środek twarzy Battiego.- Ach! Cudny rzut! Najlepszy!
Podeszłam do przytwierdzonych do „słupa” i zapytałam czy
chcą coś powiedzieć.
- Piwa!- jęknął Rou, a Chris go zaraz poparł.
Zaczęłam się śmiać i poprosiłam Stellę o pomoc przy
rozwiązywaniu sznura. Gdy tylko poluźnił się, zauważyłam jak basista zrywa się
i po chwili znalazłam się z nim na podłodze. Jasna cholera! Nie pomyślałam o
zemście!
- Nie Chris! Nieee!- krzyknęłam, ale on mocno mnie objął, by
jak najbardziej ubrudzić mnie śmietaną.
- Masz za swoje niewdzięcznico!- zaśmiał się i zaczął
ocierać swoją twarz o moje policzki.
Niestety był o wiele silniejszy niż ja, więc nawet nie
miałam jak mu się wyrwać. Do tego to co robił strasznie łaskotało. Gdy znalazł
się nade mną i otworzył oczy, zobaczyłam w nich radosne iskierki. Chyba ta
zemsta sprawiała mu niebywałą przyjemność, skoro tak się cieszył z ubrudzenia
mnie w torcie. Pochylił się nade mną i przejechał językiem po moim policzku.
- Ale jesteś słodka. – zaśmiał się.- Choć wolałbym cię w
czekoladzie.
- Innym razem.- zaśmiałam się.
- Innym razem wrzucę cię do czekoladowego fondue, obiecuję.
I wyliżę cię wtedy calutką.
- Tak lubisz czekoladę?- zainteresowałam się.
- Może.- odrzekł tajemniczo i pocałował moje usta.
Jednak ja czułam tylko smak śmietany. Nagle ktoś poderwał
Chrisa do góry i po chwili zrobił to ze mną.
- Natychmiast idźcie się umyjcie.- powiedziała Gosia patrząc
na mnie i próbując ukryć uśmiech.
- Sama jesteś brudna.- zaśmiałam się widząc, że od pasa w
dół była w śmietanie.
- Cóż.. Rou próbował ze mną zrobić to samo co z Tobą Chris,
ale że zahaczył nogą o sznur to znalazł się na wysokości moich nóg.
- Chyba tyłka.- parsknęłam śmiechem widząc dwie białe dłonie
na pośladkach przyjaciółki.
- Nie ważne. Chyba impreza wymyka nam się spod kontroli.
Polowa gości jest już porządnie pijana, a Agens pytała gdzie jej siostra, bo
musi wracać do domu.
- Śpi w mojej sypialni. – odpowiedziałam.- Wyjdę ze Sky’em,
bo zapomniałam o nocnym spacerze.
- Najpierw się przebierz.
Pokiwałam głową i szybko pobiegłam do sypialni. Wyjęłam
czarne jeansy oraz zwykły t-shirt, po czym weszłam do łazienki by się przebrać.
Jak zobaczyłam że jestem cała w bitej śmietanie, wytarłam się tylko ręcznikiem
i zdjęłam brudne ubrania. Przebranie się zajęło mi tylko kilka minut, po czym
wróciłam na dół i zagwizdałam na psa, który siedział pod stołem w kuchni i
obserwował wszystko ze spokojem. Pogłaskałam huskiego po białej głowie i założyłam
mu szelki. Wyszłam na chłodną noc i gdy zauważyłam, że gdzieś daleko zaczyna
świtać, przeraziłam się. Która mogła być godzina? Nie miałam ani telefonu ani
zegarka.
Gdy wróciłam do domu,
jak najszybciej spojrzałam na zegarek, który pokazywał 5:20 rano. Nigdy jeszcze tyle nie wytrzymałam na żadnej
imprezie. To pewnie dzięki Chrisowi, który sprawił że zapomniałam o
zmartwieniach i problemach. Zdjęłam ubrania i weszłam do salonu, który był
prawie pusty. Tylko w niektórych miejscach pozostali jeszcze ostatni
imprezowicze.
Gdy spojrzałam na kanapę o mało co nie wściekłam się.
Siedział na niej Batty z butelką piwa, a obok niego przytulona brunetka. Żwawym
krokiem podeszłam do nich i dopiero wtedy zauważyłam, że ta dziewucha przykleja
się do basisty mimo, że on ją totalnie zlewa.
- Chris.- warknęłam, a on popatrzył na mnie nie do końca
przytomny wzrokiem.
- Tak?- zapytał przeciągając to słowo.
No tak. Upił się. Wychodzę, nie ma mnie w domu godzinę a ten
zdążył już wychlać 6 butelek piwa. Chyba rekord chce pobić. Wzięłam go za rękę
i pomogłam mu wstać. Mimo, że umiał utrzymać względną równowagę, to zwalił się
całym ciężarem na mnie. Po prostu cudownie.
- Puść go.- rozkazałam także pijanej dziewczynie, która o
dziwo posłuchała się mnie.
Wyszłam z muzykiem z salonu i stanęłam przed schodami.
Najtrudniejsza przeszkoda do pokonania. Cóż, trzeba iść dalej. Pociągnęłam go w
tę stronę, a on wywalił się już na pierwszym schodku. Tylko cudem nie rozbił
sobie głowy i przy okazji mojej. To na pewno nie były piwa. Nie byłby tak
pijany żeby nie mógł wejść po schodach. Ale jakoś, powoli udało nam się wejść
na samą górę.
Gdy doszłam do drzwi
sypialni byłam cała mokra i wykończona. Otworzyłam drzwi i wręcz wciągnęłam go
ze sobą.
- Mam ochotę na seks.- wybełkotał.- Z tobą.
- Aha… jesteś tak pijany, że nie jesteś w stanie nawet
stanąć jak normalny człowiek, a co dopiero…
- Ależ potrafię.- powiedział i opierając się o ścianę stanął
wyprostowany.- Na baczność.
- I co? W seksie nie ma ściany o którą mógłbyś się oprzeć.
- Ale… - jęknął i głowa poleciała mu do przodu.- Dam sobie
radę.
- Wierzę, ale teraz lepiej dojdź do łóżka.
- Nie.- powiedział i zaczął się bronić.
- Dojdź do łóżka to wtedy zobaczymy co z tym seksem. –
powiedziałam powoli tracąc cierpliwość do niego.
Batten pokiwał głową i po minucie zwalił się na łóżko.
Usiadłam obok niego i zaczęłam łapać oddech. Cudownie wprost. Byłam pewna
przecież, że tym razem Chris się nie upije i… zerknęłam na niego. Zasnął.
Ułożyłam go z niemałym trudem na łóżku i przykryłam kołdrą.
- Śpij dobrze, bo pobudkę to będziesz miał ciężką.-
szepnęłam i pocałowałam go we włosy.
Pomimo tego upicia się, wydawał się być jeszcze bardziej
uroczy. Westchnęłam ciężko i położyłam się obok niego. Przynajmniej noga
przestała mnie boleć.
___________________________________
Ten rozdział jest wyjątkowy. Ma równe 22 strony w wordzie. Najdluższy jaki kiedykolwiek napisałam. Jestem naprawdę wykończona. Chciałam przeprosić za wygląd bloga, ale to nie moja wina. Durny blog.pl wszystko pozmieniał i teraz widzicie, że jedyną rzeczą którą mogę zmienić to nagłówek (dobrze, że aż tyle). Będę szukać nowego miejsca, by przenieść tam to opowiadanie. Mam nadzieję, że wybaczycie mi tę małą zmianę, bo miał już wrócić Jared, ale wróci dopiero w 69 rozdziale. Nawet nei zdajecie sobie sprawy jak bardzo cieszy mnie to, że polubiliście enterów z opowiadania. Mam nadzieję, że niektórzy polubią tych prawdziwych także. Co do pytania kogo wybierze Klaudia… przekonacie się :) A waszym zdaniem kto się lepiej dla niej nadaje? Co do tego rozdziału… domyślam się, że może być dla Was ciężki. Nie tylko ze względu na długość, ale także na treść. Przepraszam za jakiekolwiek błedy, ale naprawdę po tych 22 stronach nie jestem w stanie niczego wyłapać. Padam po prostu.
Tutaj macie od 10:35 Adieu o którym jest w opowiadaniu. Naprawdę polecam przesłuchać , bo to piękna ballada :) http://www.youtube.com/watch?v=TxebrfjHB9c
. A co do okularów penisów… oto one: http://25.media.tumblr.com/tumblr_m81js9Ajqi1r4xsu9o1_500.gif wraz Rorym :D
Co do komentarzy, to ostatnio miło mnie zaskoczyliście. Dziękuję za nie. Mam nadzieję, że nadal będziecie wypisywać chociażby kilka zdań pod tym rozdziałem. Wysiliłam się bardzo, i mam nadzieję, że to docenicie i odpłacicie się w komenatarzach. Dziękuję każdemu kto jakikolwiek ślad po sobie pozostawi.
Rozdział idzie z dedykacją do 3 osób. Dwie z nich prawdopodbnie nigdy sie o tym nie dowiedzą, ale to nie jest ważne. Chris i Rou, to dla was chłopaki :) Oby grudzień w rzeczywistości był tak samo udany, jak ten w odpowiadaniu. Liczę, że coś się rozkręci z Chrisem, skoro zerwał z dziewczyną i teraz jest wolny ;) No a 3 osobą jest oczywiście Gosia, która już się zajmie R… :D więcej nie piszę, love ya all xo a i dziękuję Gosi za pomoc przy pomysłach na impreze, szczególnie jesli chodzi o pal :D
Świetny rozdział. 2 razy zaliczyłam facepalm przez Enterów, okulary w kształcie penisa i walka w sklepie, no ale mimo wszystko pozytywnie!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Klaudia wybierze Chrisa, nie lubię Mata. I bardzo dobrze, że Chris wzbudza w nim zazdrość, dobrze mu tak, niech wie co stracił.
Rozdział nie był ciężki, miło się czytało. Szczególnie spacer z Chelsea – nawet wyobraziłam sobie, że Klaudia i Chris mają razem dziecko, przyjemna wizja. ;)
Dobrze, że mała nie popsuła gitary, wystarczy, że konsola jest popsuta. Ciekawe jak Shannon na to zareaguje. xD
-Adka
Super ! Moim skromnym zdaniem wybierze Chrisa,przynajmniej ja bym tak zrobiła na jej miejscu.A więc w nastepnym rozdziale wracają Letosie.To super ! Mam nadzieję że następny rozdział będzie równie długi i dobry ja ten.Do 69,pozdrawiam :D
OdpowiedzUsuń-Garbi
Zarąbisty roździał :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieje że enterzy zagoszczą na ITW na dłużej ;)
Walka w sklepie mnie rozwaliła xD
Na miejscu Klaudii wybrałabym Chrisa :)
Ze zniecierpliwieniem czekam na kolejny roździał :))
-Maja
No to powiem Ci ze rozdział wyszedl bardzo fajnie i taki długi *_*
OdpowiedzUsuńJak ja tych chłopaków polubilam!! serio! Są tacy naturalni i zabawni :D
Pomysł z tematem imprezy najlepszy! Jestem bardzo ciekawa jak oni wysypali ten piasek w salonie xD
Te fragmenty z Chelsea były takie urocze, oczami wyobraźni widziałam ich w trójkę, jak taka młoda ale bardzo zgodna i kochajaca się rodzinke*.*
tez myślałam ze Chris będzie trzeźwy na tej imprezie, no ale…
A zapomniałam dodać ze te sceny w sklepie z kostiumami mnie rozwalily xD Penisy wszędzie widzę penisy XD
Na miejscu Klaudii z pewnoscia wybralabym Chrisa, to jak postąpił rano w sypialni Klaudii świadczy o nim najwiecej. A jak narazie świadczy o nim bardzo dobrze :D
Czekam na Leto bo chciałabym bardzo moc wyobrazić sobie ich twarze wtedy gdy zobaczą co zastali w domu po imprezie xD
Czekam na następny :)
-Fela
Myślałam, że w tym rozdziale już pożegnamy się z Enterami,ale miło mnie zaskoczyłaś;). Jakoś nie tęskni mi się do Marsów xD. Lubię postać Chrisa i miło byłoby częściej o nim czytać w tym opowiadaniu :D. Ciekawią mnie bardzo dalsze losy Klaudii i Chrisa, bo wg mnie powinni zostać parą. Co do Mata,skoro nie potrafił wytrzymać rozłąki z Klaudią ,to jego związek z nią jest bez sensu .Oby wybrała Battena . Bardzo mi się podoba ten rozdział. Napisalaś,że może być dla nas ciężki,a mi się go czytało dobrze i lekko. Gratuluję 22 stron w wordzie,wg mnie to nie jest za długo,więc tylko jak najdzie Cię wena to możesz częściej pisać na tyle stron ;), napewno się nie obrażę. Pozdrawiam i życzę weny w pisaniu dalszych rozdziałów.
OdpowiedzUsuń-Izuu.
Oto przybywam :D
OdpowiedzUsuńWreszcie zebrałam się żeby napisać ten komentarz. Strasznie zwlekałam z tą decyzją bo wiem że będzie to niemałe wyzwanie :) Ale mam paluszki, mam piwo, w tle leci muzyka Enter Shikari więc jestem gotowa do pisania :D Czas rozpoczęcia tworzenia komentarza, godzina 20:00 xD
Tak w ogóle to strasznie wyczekiwałam tego rozdziału, tym bardziej że przesyłałaś mi niezłe spoilery :P Ostrzegam że komentarz będzie pełen wyrażeń typu ‘’awwwwww” ‘’słodziak” ‘’ale uroczy” i oczywiście ‘’serduszka”. Mam nadzieję że teraz nie powycina mi niektórych zdań tak jak to było ostatnio -.-‘’ Dobra, chyba czas zakończyć ten długi jak na mnie wstęp, czas przejść do konkretów :D
„Come and join the party!” wciąż nie mogę uwierzyć w to że tak trudno było Ci wpaść na ten tytuł XD Ten tytuł był dla mnie najbardziej oczywistym ze wszystkich oczywistości xP Tak w ogóle to uwielbiam Sssnakepit, ale nie będę się tu o tym rozpisywać, oszczędzę Ci czytania tych bzdur :)
„Nie byłam na niego zła za to, ja i tak nie miałam jak zająć więcej przestrzeni, gdyż nogę musiałam mieć umieszczoną na poduszkach.” Bardzo dobrze że musiałaś mieć nogę na poduszkach bo inaczej byś tego biedaka skopała w nocy, albo zrzuciła z łóżka :< już ja o tym wiem najlepiej xD
„Odsunęłam skrawek kołdry, którym byłam przykryta, bo Chris zabrał resztę i wstałam z łóżka.” No wreszcie ktoś inny okazał Ci jak to jest być przykrytym skrawkiem kołdry w nocy, bardzo dobrze, może to nauczy cię czegoś o współdzieleniu łóżka z drugą osobą :P
„. Mianowicie przy stole z laptopem siedziała Gosia, która także nie spała.” Wciąż nie ogarniam czemu siedziałam w kuchni, przecież tam było zimno i w ogóle. O wiele wygodniej przecież by mi było w cieplutkim łóżku, a nie na niewygodnym krześle w zimnej kuchni xD
Mały przerywnik żebyś się ze mnie pośmiała. Właśnie zamiast sięgnąć po paluszki, to włożyłam łapę do szklanki z piwem…..brawo ja……
„I tym sposobem dostałam numer Rou” uhuhuhuhuhhu dostać numer faceta nawet go nie znając, me gusta :D
- Megthehunter
„Dlatego o wszystkim dowiedział się Jared” skazałaś mnie na słuchanie jęków Dziada po 2 w nocy, jesteś potworem, powtarzam POTWOREM!!!
OdpowiedzUsuń„No cóż… nie ma tego złego co by na dobre nie wysz…” wyobraziłam sobie tę małą wymianę zdań między nami i nie mogę powstrzymać się od śmiechu, nie ma to jak przeszywający wzrok który mógłby zabić ahahahahah xD
„Potem okazało się, ze to jaki Roughton Reynolds. Tak mi się przedstawił, a ja… zaczęłam się śmiać. Bo jak można komuś tak dać na imię?” hahahaha prawdziwa reakcja XD Rou brzmi w miarę normalnie, ale Roughton, kto tak nazywa dziecko? Do tego jego drugie imię, bosz xD
„To pomyślałam, że skoro znają się z Leto, zaproponuję mu kanapę u nas.” Oj coś czuję że ta znajomość zakończy się wraz z kolejnym rozdziałem xD współczuję Rou i Chrisowi, słuchanie Jareda na kacu nie należy chyba do najprzyjemniejszych, już bym wolała żeby Bieber śpiewał mi nad uchem :D
„Teledysk zrobiony trochę na wzór pustyni, muzycy przywiązani do pali, rozdarte brudne koszule. Po prostu patrzy się na to z przyjemnością.” Sexy, pamiętam jak pokazałaś mi ten teledysk :D z resztą dziwne jak bym nie pamiętała, w końcu to było ledwo ponad miesiąc temu XD Kocham moment jak Rou zostaje przez Chrisa obsypany piaskiem, ahaha biedaczek XD
„Zrobimy western party! Wiesz, dziki zachód i te sprawy. Koszule w kratę, jeansy, paski z dużą klamrą, kowbojki!- zaczęłam wymieniać podekscytowana.” Błaaaaagam, zróbmy takie party w realu, kapelusz już mam jak coś :D nigdy nie byłam na tematycznej imprezie :<
„- Co rusz masz takie. Pewnie chcesz mieć na żywo tego Battena przywiązanego do słupa.” Ależ z nas zboczuchy i napaleńce, lubię to :D
„Zobaczyłam tylko jak Batten kiwa głową, po czym wziął moje drobne dłonie między swoje i zaczął na nie chuchać oraz pocierać nimi.” Jejuś, jakie to słodkie *~* Chris jest taki kochany <3 Napisałbym tu coś, ale wiem że jedna osoba może to przeczytać i w tren sposób by dowiedziała się za dużo :< fuck, do czego to doszło żebym w komentarzu nie mogła napisać tego co chcę :(
„Znów będąc obok niego czułam to dziwne łaskotanie w brzuchu, którego wcześniej nigdy nie czułam” mogę napisać coś okropnego? XD to tak w związku z tym co pisałyśmy na twitterze, to na pewno musiał być ten tasiemiec, mówię Ci XD
-Megthehunter
„- Jak nigdy.- odpowiedziałam i przekręciłam się tak, że wylądowałam na Chrisie.- Przepraszam, że cię obudziłam.- szepnęłam mu do ucha, po czym musnęłam ustami jego wargi.” Awwwww jakie to słodkie, Chris i Klaudia to moje ulubione dwa słodziaki (serduszko) uwielbiam ich te sexy/słodkie momenty :D
OdpowiedzUsuń„Odetchnęłabym z ulgą, gdyby nie fakt, że basista stał u progu mojego pokoju tylko w jasno-niebieskich jeansach, które podtrzymywał skórzany pasek.” Omg, nawet ja się ślinie czytając to, nie jest to dziwne prawda? O_O
Coś nie klei mi się ten komentarz, ale trudno, trochę się pomęczysz czytając go, najwyżej uśniesz :)
„- Klaudia.- szepnął basista odsuwając mnie trochę od siebie.- Przepraszam, nie obraź się, ale ty nie jesteś na to gotowa.” Nosz kuźwa mać, robisz nam to już drugi rozdział z rzędu :< najpierw dajesz na dzieję, a później buuum, nie ma, chamstwo, no normalnie chamstwo, jak tak można!
„- I tak, i tak byłabym dla ciebie tylko fanką, z którą się przespałeś.- wykrzyknęłam, a z moich oczy pociekły łzy.” Uuuu cios poniżej pasa :/ biedaczek :( chyba nawet ja nie byłabym w stanie powiedzieć czegoś takiego, mimo tego że jak jestem wkurzona to gadam co mi ślina na język przyniesie :<
„No pięknie. Trafiła mi się diva.” Tu poważna sytuacja a ty piszesz coś takiego, lol, uśmiałam się mimo tego że chyba nie powinnam była xD No ale Chris szybko wybaczył więc dobrze, dobry chłopiec :D
„ To na zgodę zrobisz mi śniadanie.” Omg jaki on biedny, nieświadomy że chce żeby śniadanie zrobiła mu kulinarna kaleka, jeśli tak mogę napisać, dobrze że jajecznicę umiesz zrobić :D
„- O! Już nie śpicie?- zwróciła się do nas Gosia, by po chwili odwrócić się i powiedzieć do Rou.- Patrz! Tak się namęczyliśmy, a tu mieliśmy pomoc.” Lol, zastanawiam się jak żeśmy dali radę wnieść te worki, Rou to przecież słabeusz a ja do najsilniejszych też nie należę xD
Jeee j Rou oczywiście musiał się zgrywać i nie mógł po prostu zgodzić się na bycie DJ na imprezie, ja myślę że to był mini zemsta za to że my ostatnio przy nich po polsku rozmawiałyśmy xD
Kocham trym ‘’dzieci” w sklepie xD sama z resztą przechodzę w taki tryb w tego typu sklepach :D dziś chciałam żeby tata kupił mi łuk albo balona w kształcie gitary :D nie zgodził się, nie mam pojęcia czemu :
-Megthehunter
„- Śpij dobrze, bo pobudkę to będziesz miał ciężką.” Oj ciężką, nawet bardzo :D z resztą wszyscy będziemy mieli ciężką pobudkę, biedni my :’(
OdpowiedzUsuńKONIEC :D
To chyba najdłuższy mój komentarz, może nie powala formą ale warunki lekko nie sprzyjały do napisania go :/ ale udało się, podołałam :D
Aaaaaa kolejny rozdział będzie miał numer 69 (brudne myśli) XD
Jestem ciekawa jak bym przyjęła Enterów w opo gdybyś mi ich wcześniej nie pokazała, jestem pewna że i tak bym ich pokochała (serduszko)
Z jednej strony nie chcę żeby Marsi wracali już do opo, ale z drugiej wiem co szykujesz i wprost nie mogę się doczekać *_____* niech zrobią co mają zrobić i znów wynoszą się z opo ahahahahahha xD
„Oby grudzień w rzeczywistości był tak samo udany, jak ten w odpowiadaniu.” OBY (ogromne seruduszko)
„No a 3 osobą jest oczywiście Gosia, która już się zajmie R… :D „ dziękuję :* oj ja już mam nadzieję że się nim porządnie zajmę :D lol xD
Rozdział nie był tasiemcem :D mimo tego że ma te 22 strony to czyta się naprawdę szybko i lekko :D
To chyba tyle co mam do napisania :) z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :*
Komentarz ma jakieś 5 stron xP czas zakończenia pisania komentarza, godzina 00:46 O_O
Pousuwałam wszystkie „serduszka” z komentarza i mam nadzieję że wreszcie się doda :)
-Megthehunter
*Z szablonem nadal nic się nie da zrobić? :C*
OdpowiedzUsuńTytuł mi się spodobał – „Come and join the party!” A jak to ja powiadam – gdzie dwóch na Twitterze rozmawia, tam trzeci korzysta + ściany mają uszy xD W następnym rozdziale będą już Marsi? :3 Kolejny możesz napisać oczami Jaya, fajnie mogłabyś opisać emocje jak się martwił, ale z kolei emocje Klaudii, kiedy ten będzie prawił jej kazania… trudny wybór :D no nie wiem, zrób wyliczankę, o! xD a z okazji sześćdziesiątego dziewiątego rozdziału będzie jakaś „fajna” scena Klaudia – Chris? *numerek, ach, numerek!* Omg, ile jeszcze ta noga będzie ją bolała? Myślałam, że ty zawsze spychasz wszystkich z łóżka, a nie na odwrót xD Gdyby nie noga Chris dawno leżałby na ziemi :D a jak nie, to byłby cały poobijany xP Co jest dziwnego w tym, że człowiek nie śpi? Po prostu nie mogła usnąć, bo żeś jej emocji dostarczyła na tydzień w przód! Aaa! Podoba Ci się Rou! xD normalnie jak dziecko :P Niezła ta historyjka! Shanni, Jared, menadżer, Rou… trzeba było jeszcze wciągnąć osoby trzecie xD Ale koniec końców dotarliście do domku! ^^ nie zdrowi, ale cali i żyjecie xD A tej imprezy to bym chyba lepiej nie wymyśliła O.o ta tematyka… – szok! :o Ale ja nie słucham Enter Shikari, to nie dla mnie :s chyba, że będziesz próbować, to może zmienię zdanie xD „Wypadek przy pracy”, jak na przykład jebnięcie gitarą w łeb :P Co prawda Biebera w domu mieć nie będziesz, ale na koncert jedziesz.. hue, hue, powodzenia xD Dlaczego Gosia na wszystko się zgadza? Czy ty masz takie genialne pomysły, czy jej wszystko pasuje? xD „W lodówce siedziałaś?” epickie xD I dobrze, że Ci nie wyszło z Matem, wyjdzie Ci z Chrisem! To taka piękna para będzie *-* „Jak noga? Boli?” Nie, łaskocze x) to chyba nie przechodzi z dnia na dzień, głupie pytanie ;P Masz fajne poczucie humoru, o tym samym pomyślałam! Ale patrz, troszczy się o Ciebie, nie chce żebyś zdychała! :D trzecia w nocy, a ja cały czas myślałam, że jest szósta nad ranem… teraz już wiem czemu przestraszyłaś się Gosi! O.o „a ja” i „a ja”. Nie wiem czemu, ale ja też tak często piszę :O głupie powtórzenia, język polski być trudna :C Bóg tak chciał i znał smak Twojej ulubionej herbaty! Albo czytał Twoje opowiadanie i wiedział, że lubisz lychee! :D W ogóle to, to nie pisze się liczi? xD Coś między Claudią a Chrisem się dzieje, bo Ciebie to tutaj z emocji roznosi xD Taki odważny krok, wtf?! Wydawało mi się, że poznałaś go wczoraj :O Dobra, bo to brzmi dziwnie… a ta kłótnia też była dziwna. Zachowałaś się tak, bo Ci odmówił i bo praktycznie wcale go nie znasz? :O ale dobrze, że go przeprosiłaś no i ten tekst… wow, widać, że jednak jesteś dorosła :D ale tamta sytuacja… jakby do tego doszło, to pewnie znów byłoby milion komentarzy typu, że jesteś w ciąży xD A Fancy jest? Nie? xD DIVA?! Sorry, ale to Ty zaczęłaś i pojechałaś ostro po całości xP Nie oszczędzałaś w słowach, o. Dziewczyną? Chyba kobietą! :P Cały salon w piachu?! Jak wy to potem posprzątacie?! :O nie posprzątacie, przyjdzie Jared i was zamorduje, omg…
-Klaudiush
opowiadanie by się skończyło, a ma się jeszcze nie kończyć! Nie wiesz, że najkrótsze odpowiedzi – tak lub nie – wymagają najdłuższego zastanowienia? A TO MENDA JEDNA, HAHAHA! Obrażasz ludzi w myślach! x) trzeba było powiedzieć mu co myślałaś, a nie! Ale masz rację, powiedziałaś dziś o kilka słów za dużo, a to dopiero ranek… omg, co będzie potem? Sielanka! :D fajne okulary… skąd oni je wyczaili?! O.o od razu Ci mówię: nienawidzę tego stylu dzikiego zachodu, ani tych przebrań, ani w ogóle wszystkiego co z nim związane, jednak impreza wydaje się być ciekawa :D jak nie lubisz zarośniętych facetów, to chociaż w opowiadaniu Jaya ogol, bo ja go już nie zniosę xD rozmowy na temat sensu życia są zawsze takie interesujące i ciekawe, jak oni mogli wam przerwać?! No jak?! Ale koszula to faktycznie na wieś-party. Koszule w kratkę są zaczepiste! :D
OdpowiedzUsuń„-Pff… i dlatego nie lubię Ameryki.- prychnął Rou.
-A w Anglii nie zwróciliby wam uwagi?- zapytałam zaciekawiona.
-Zwrócili.- odpowiedział za niego Chris.” Kocham ten tekst xD po prostu genialne! :D
Te wasze zakupy, to strasznie długo trwały :O z 3h lub 4h O.o ale jak się kapelusz wybiera dwadzieścia minut, hahaha.. xD Tak jakoś chaotycznie jest napisany ten opis, jak się przebierasz, więc czytałam to trzy razy szybciej niż normalnie, a potem musiałam jeszcze dwa razy przeczytać, bardzo powoli, żeby zrozumieć sens xD Ale dobrze napisane, bo Claudia się śpieszyła! :D skoro brakuje mu tylko konika, to możesz poprosić Jaya, żeby kupił Ci stajnię i koniki i wgl. byś z Chrisem pojeździła! *-* To by było tak piękne, że aż nierealne :( w ogóle, dlaczego jeszcze Jared nie kupił Ci stajni? Ani konia? Przecież go stać! :P Wzięłabyś przywiązała tego Mata i Stellę i jedziesz! Tortury a la średniowiecze! xD Albo do bambusów ich, o! *-* z dzieckiem na taką imprezę?! :O przecież to będzie największa impreza roku … jaki rok jest teraz w opowiadaniu? xD Bo zawsze gubię się w czasie :C i miejscu, gdzie rozgrywa się akcja xD No gitarę, to pewnie stamtąd, gdzie są gitary, nie? A jak nie pilnujecie dzieciaka to mu Artemis’a i Pithagoras’a zniszczy! :O wtedy to bylibyście już martwy trup xD Zabierzesz mnie kiedyś na tą skarpę? Zabierzesz, prawda? Ja chcę zobaczyć taki widok na Los Angeles! T___T Tań! Tań! Tań! Dzieci jak tak gadają, to są słodkie! :3 zwłaszcza, kiedy idziesz ty, Chris i ten mały brzdąc! :3 feeling like rodzina! xD ona specjalnie zabrała tą gitarę, poszła za wami, zaczęła o piłce, a skończyła na prośbie, żeby jej coś zagrać!! To nie je słodkie, to je podstępne, tego nie ogarniesz! Słyszałam o zespole „The Rasmus” ale nigdy nie słuchałam :O Świat mi chyba wybaczy ^^’ nieprawda! A Mat czy tam Matt… no cholera jasna, chodzi mi o Devine! On ładnie wyglądał z bobaskiem! :3 nie bij, ale jest wcześnie i zapomniałam ile „t” mam napisać :C nienawidzę tych mocherów!! -.- fakt, ty wyglądasz o co najmniej kilka lat młodziej (masz to coś po ojcu!), ale Chrisa ocenić nie potrafię :s Ile ma lat i czy wygląda na swój wiek? Ja też tak lubiłam robić! I teraz wziuuuuum!
-klaudiush
„- Mała, trzymaj się tam na górze. A ty się nie śmiej, bo to się źle skończy.
OdpowiedzUsuń- A jak ma się kończyć coś, gdy facet chce udowodnić swoją siłę?- zapytałam nadal się śmiejąc.” Wtedy koniec jest nieunikniony! The end is coming, everybody run […]! :D A nie przyjdzie do was starsza pani i nie dostaniecie ochrzanu, że hałasujecie, a ona nie może spać? xD „chuchro z Ciebie…” nie ma co, to było bardzo miłe xD Chris zachowała się zaczepiście! :D „tylko wyjątkowe kobiety przenoszę w ten sposób” hue, hue i Milordowi od razu uśmieszek z twarzy zlazł! :D i dobrze! :D To prawda, też to widziałam, chciał Chrisia zabić wzrokiem!! I co my byśmy potem zrobili? :c Zmieniam zdanie: ty masz być z Chrisem, albo Devine, ale na pewno nie z tamtym Milordem! NA RAZIE NIC NIE UCIERPIAŁO… ALE TO SIĘ ZAPEWNE ZMIENI! :P chcę kolejny rozdział i tą minę Jareda, kiedy zobaczy, co żeście w salonie zrobili *-* so beautiful! :D no byłaś mu potrzebna, wparcie i w ogóle! Tylko mam nadzieję, że Dziadu nie zrobi Ci afery o to, że ty i Chris… O.o O imprezę może drzeć ryjca, ale ty masz być z Chrisem [or] Matem i koniec! Dobra, Mattem, albo Matem. Ja też mam dwie lewe nogi, ojej, Peszek :c ale taniec kowbojski, to by było coś xD to z tymi puszkami było dziwne O.o skarpetami rzucać w puszki? Wtf? xD ale impra na całego! :D i tajemnicze zniknięcie Chrisa… A tu z Chelsea jest! Z tymi słupami – epickie xD I potem ciastem sru w twarz! :D No i najprostsza zemsta – tuuulimy! Tego się spodziewałam, że potem będzie tulimy i wszyscy i wszystko brudne xD No to wam impreza wyszła! ^^ Ale ten pijany Chris już nie był fajny :C Ale skoro miał ochotę, a ludzie po pijaku mówią zazwyczaj prawdę… może to coś znaczy!?
Czekam na kolejny i rób wyliczankę, z której perspektywy xD
-klaudiush
Zaraz mi padnie bateria I musze sie streszczac.Dobrze ze Klaudia znalazla Chrisa. Albo Chris Klaudie. Chocoaz jak Klaudia nie przestanie sie zachowywac jak rozkapryszona blondyna to Chris sobie szybko poszuka kogos innego. Rozdzial okropnie dlugi. Przegielas corciaXD
OdpowiedzUsuńPodoba mi sie postac Gosi I jej podejscie do… Wszystkiego. Rou jest taka dupa wolowa naprawde czy tylko w opowiadaniu?
-mama