Chapter 54
"Mistrz rozpinania staników"
ROZDZIAŁ OCZAMI JAREDA LETO
Kobieta położyła się obok
mnie w ubraniu i kładąc głowę na swojej zgiętej ręce, poprosiła bym przykrył
nas kołdrą. Przysunąłem się bliżej niej i także położyłem głowę na poduszce.
Byłem szczęśliwy mogąc wdychać zapach jej włosów, czuć ciepło bijące od jej
ciała i po prostu wiedzieć, że obok mnie jest ktoś, kobieta, kto mnie szanuje i
nie chce tylko zaliczyć do swojej kolekcji gwiazd, z którymi się przespała. Nie
mogę uwierzyć, że ten dzień się tak potoczył. Nie spodziewałem się zobaczyć
Fancy. Tym bardziej, że w ogóle się do niej nie odzywałem. To wygląda tak jakby
czytała mi w myślach. Przecież cały dzień o niej myślałem i o tym co zrobić z
tym fantem. Shannon ciągle gadał o tej swojej Renacie, Tomo o Vicky, nawet Tim
o swojej dziewczynie. A ja? O czym mogłem pogadać? O kolejnej groupie? Czasami
żałuję, że wciągnąłem się w ten wir wykorzystywania tych dziewczyn, ale jakoś
muszę się zaspokajać, a skoro same wskakują mi do łóżka, to czemu nie
korzystać? W końcu jestem tylko mężczyzną. Czemu jednak boli mnie, gdy moi
przyjaciele rozmawiają o sowich dziewczynach, nawet mój brat ma taką osobę? „Bo
nawet ty potrzebujesz miłości”- usłyszałem znajomy mi głos w mojej głowie.
Pięknie Bart, ale nikt cię nie pytał o zdanie. Nienawidzę sprzeczania się z
moim wewnętrznym ja. A to dlatego, że w większości ma rację. Tęsknię za jedną
kobietą u mojego boku. Za taką, którą mógłbym pokazać całemu światu i być z
tego dumny. Naprawdę momentami męczące jest to zmienianie partnerki seksualnej.
To, że nie ma się osoby, która by mnie wspierała. Tak jak choćby Vicky Tomo.
Pomimo wątpliwości położyłem rękę na jej
ramieniu, szukając dłonią jej dłoni. Bałem się, że zaraz zerwie się z łóżka
zła, że pozwalam sobie na za dużo. Jednak jej palce złączyły się z moimi, a ona
sama przytuliła się swoimi plecami do mojej klatki piersiowej. Uśmiechnąłem się
i zamknąłem oczy. Jestem w chwilowym niebie, chociaż przez chwilę mogę się tak
poczuć. Gładziłem jej wierzchnią część dłoni kciukiem rozkoszując się
delikatnością jej skóry. Ona po chwili cichutko wyszeptała, że jeśli nie
przestanę to ona nigdy nie zaśnie. Więc przestałem.
Gdy po pewnym czasie otworzyłem oczy, kobieta
oddychała powoli, będąc już z całą pewnością w krainie snów. A ja nie mogłem
się tam znaleźć, mając ją obok siebie. Wtedy też do mojej głowy przyszedł
brudny pomysł. Z jednej strony wiedziałem, że jeśli się obudzi to mnie zabije,
ale z drugiej... Przecież nic złego nie robiłem.
Moja dłoń puściła jej palce i powoli zacząłem
zjeżdżać nią najpierw na jej bok, a potem na biodro. Jednak ona nie reagowała,
może przez to, że była ubrana w jeansy. Zacisnąłem zęby i zjechałem delikatnie
na jej udo. Nie mogłem się powstrzymać żeby cofnąć rękę. Jak ja bym chciał móc
ją teraz rozebrać i pieścić tak, że nigdy by jej przez myśl nie przeszło uciec
mi. Jednak wiedziałem, że to musi na razie pozostać tylko fantazjami. Muszę
udowodnić, że nie chodzi mi tylko o seks. Zarówno sobie, jak i jej, bo to jest
właśnie sposób zdobycia jej serca. Muszę udowodnić, że uważam tę kobietę za
kogoś więcej niż tylko jak to mówi Klaudia „worek na spermę”. Podoba mi się nie
tylko pod względem fizycznym, ale także i mentalnym. Jest pierwszą kobietą,
która oparła się mojemu urokowi. W ogóle jest pierwszą osobą, która nie dość,
że nie chciała się ze mną kochać to i zabroniła mi jakichkolwiek ruchów w tę
stronę. Nigdy wcześniej nie miałem takiej sytuacji, by kobieta która mi się
podoba, spała wtulona we mnie w ubraniu. Żeby po prostu spała obok. Patrząc na
całe moje życie, szczególnie na ten jego fragment, który właśnie przeżywałem,
było to coś niezwykłego. I do tego sam się sobie dziwiłem, że ta kobieta aż tak
mnie pociągała. Bo powiedzmy sobie szczerze, mógłbym mieć każdą. Bez względu na
wiek, stan czy cokolwiek innego. A podświadomie wybrałem kobietę, która kojarzy
mi się z koszmarem początków mojej kariery. Z miłością, która była toksyczna.
Od której nie potrafiłem się uwolnić. Zresztą gdyby Evelyn sama nie odeszła to
chyba nigdy by się to nie skończyło. Nienawidzę jej dokładnie z taką samą
mocą z jaką ją kocham. I pomimo tego co
mi zrobiła, nadal gdzieś tam w głębi serca za nią tęsknię. Teraz mam przy sobie
kobietę, która wydaje się być tak podobna do niej. Lecz tylko w aspekcie
fizycznym. Jest za delikatna, za... Niewinna, by choć trochę przypominać Evelyn
i to co mi zrobiła.
Przygryzłem dolną wargę czując ciepło
rozchodzące się po moim wnętrzu, a moje paznokcie zahaczyły o szew po
wewnętrznej stronie uda Francuzki. Lekko zgiąłem palce i przycisnąłem dłoń do
tego miejsca. Kobieta mruknęła przez sen i rozsunęła swoje nogi. Przekląłem w
duchu swój ruch, którzy oznaczał kolejne. Próbowałem zabrać dłoń z tego
miejsca, lecz ona samoistnie znalazła się pod jej koszulką, na szczęście
jeszcze na brzuchu.
Od dawna nie zaspokajałem siebie, gdyż atak
choroby skupił moją uwagę na czym innym, a potem przyjechała Klaudia i zdarzył
się ten wypadek... A teraz podniecenie i chęć seksu powróciły. Jednakże
musiałem nad nim zapanować, mimo że to ciężkie zadanie dla mężczyzny. Tym
bardziej dla mnie, bo wcześniej nie miałem nawet zamiaru panować nad tymi
odruchami.
Fancy przewróciła się na plecy wydając z
siebie westchnienie pełne rozkoszy. Moje kąciki ust samoistnie podniosły się do
góry, gdy patrzyłem na jej rozsypane na białej poduszce ciemne włosy, lekko
otwarte usta i zadziornie zadarty nosek. Ale wiedziałem, że muszę wyjąć dłoń
spod jej koszulki, bo inaczej będzie to nasza ostatnia wspólna noc. Jeszcze
przez chwilę wpatrywałem się w tę dziewczynę, po czym bardzo wolno zacząłem
wyjmować rękę spod bawełnianego materiału.
Nagle jej dłoń znalazła się na mojej i
przycisnęła ją do kości biodrowej na której akurat się zatrzymałem. Przerażony,
że zaraz zacznie się awantura, zastygłem nieruchomo czekając na ciąg dalszy.
Usta kobiety otworzyły się szerzej i wyszeptały słowa, które zmieniły całą tę
noc na zawsze.
-
Nie zabieraj
jej.
Otworzyłem usta ze zdziwienia. Byłem
przygotowany na wszystko, ale nie na to. Mój mózg przetworzył miliony
scenariuszy, ale żaden z nich nie obejmował tego co działo się naprawdę.
Jej opuszki palców dotknęły mojego policzka, a
potem znalazły się na karku. Ten ruch sprawił, że wszystkie moje włosy w tym
miejscu stanęły dęba. Jej dłoń zaczęła napierać na moją szyję zmuszając mnie
tym do zniżenia głowy. Drugim ramieniem objęła moje plecy i już po chwili
czułem jej oddech na swoich wargach. Nadal miała zamknięte oczy, więc i ja je
zamknąłem. Zdecydowałem się na skupienie się na tylko trzech zmysłach. Zmyśle
dotyku, słuchu i smaku. Moje wargi zaczęły napierać na jej miękkie usta, by po
chwili nasze języki zaczęły ze sobą tańczyć. Nachyliłem się nad kobietą w ten
sposób, że moje ciało zakryło jej. Palce brunetki znalazły się w moich włosach
masując mi głowę w rytmicznym tempie. Odchyliłem głowę do tyłu czując narastającą
rozkosz. Każdy kto mnie znał, czy był fanem czy kimś z rodziny wiedział, że
nienawidzę, gdy dotyka się moich włosów. Lecz ta kobieta robiła to tak
delikatnie i tak wprawnie, że nie umiałem zaprotestować. Tym bardziej, że
podobało mi się to co robiła z nimi. Z jej ust przeniosłem się na szyję
zostawiając mokre ślady na niej. Włożyłem dłonie pod jej plecy i podniosłem
lekko do góry.
Nagle uświadomiłem sobie co robię. Przecież
właśnie miałem jej udowodnić, że nie chodzi mi tylko o seks. Chciałem żeby zaufała
mi. Położyłem z powrotem jej ciało na materacu i sam z niej zszedłem kładąc się
obok na plecach. Mój oddech był urywany, niesamowicie szybki, jak po
wyczerpującym biegu. Zacisnąłem mocno powieki czując ogromny zawód mojego
ciała. Wręcz wszystko paliło mnie wewnątrz domagając się kontynuacji. Jednak po
chwili zaczął pojawiać się triumf, radość z tego, że jednak udało mi się.
Pomimo bólu fizycznego, odczuwałem szczęście, że udało mi się powstrzymać.
Fancy odwróciła się na prawy bok i popatrzyła
na mnie zdziwiona. Jej wzrok wyrażał zagubienie, smutek, wręcz nawet strach.
Dotknęła dłonią mojego policzka co sprawiło, że ten wewnętrzny ból każdej mojej
komórki, która potrzebowała zaspokojenia nasilił się.
-
Co się
stało?- wyszeptała cicho i nieśmiale.- Zrobiłam coś nie tak?
-
Nie. Po
prostu... przepraszam. Nie powinienem był tego zaczynać. Chcę ci udowodnić, że
potrafię... być z kimś i nie wymagać od niego stosunku seksualnego.- palnąłem,
od razu zdając sobie sprawę, jak dziwnie to wyznałem.
Wypowiedziałem siarczyste „fuck” w myślach i
odwróciłem wzrok, by zobaczyć reakcję Francuzki. Jej oczy lśniły w ciemnościach
pokoju patrząc na mnie bezustannie i praktycznie nie mrugając. Kąciki jej ust
delikatnie podniosły się w uśmiechu, a ona sama położyła swoją głowę na zgięciu
mojego ramienia. Wyszeptała po francusku „Bonne nuit” i zamknęła oczy, kładąc
lewą dłoń na mojej klatce piersiowej. Ucałowałem jej czarne włosy i przytuliłem
do siebie. Emocje i pożądanie opadły, a ja spokojnie mogłem przenieść się do
krainy snów. Z dziewczyną wtuloną w mój bok. Jednak to mi się nie udało. Wciąż
czułem ciężar jej warg na moich ustach, delikatną skórę pod wyniszczonymi
opuszkami moich palców. Z jednej strony okropnie żałowałem, że się
powstrzymałem. Może i w jej oczach zyskałem, ale wewnętrznie ten ból wciąż we
mnie tkwił. Choć z drugiej strony pokazałem sobie samemu, że umiem. Że jestem w
stanie zapanować nad odruchami. W ogóle nie wiem skąd w mojej głowie pojawiła
się myśl, by zapanować nad nimi, ale przeczuwałem, że to dobry ruch. W końcu
powoli zacząłem śnić.
Spojrzałem przed siebie. Malutka sala
wypełniona ludźmi trzymającymi butelki z piwem. Spuściłem wzrok na swoje nogi,
czując dziwną tremę i zdałem sobie sprawę, że jestem ubrany w biały dres. Na
rękach miałem czerwone i czarne wirstbandy z glifami, a na piersi naszywkę z
mithrą. Odwróciłem się i w talerzu od perkusji mojego brata zobaczyłem swoje
zniekształcone odbicie. Miałem blond włosy z czarnymi odrostami. Nagle
usłyszałem głośną wrzawę. Ponownie zwróciłem się w stronę publiczności, jednak
stała przede mną tylko jedna osoba. Krótka fioletowa sukienka opinała jej
wcięcie w talii kończąc się tak, że ledwo zasłaniała jej pośladki. Za to u góry
odsłaniała niewielkie, acz kształtne piersi i obojczyki, do których mam
słabość. W dłoni trzymała jakąś czarną wstążkę, którą miała oplecioną wokół
nadgarstka. Jednak jej twarz była w cieniu, nie widziałem jej praktycznie w
ogóle. Jedynie słaby zarys. Usłyszałem głos Cameron wołający mnie z tyłu.
Odwróciłem się, lecz zamiast niej zobaczyłem Brandona. Stał przede mną z
butelką piwa i wpatrywał mi się w oczy. U jego stóp dostrzegłem jakiś ruch,
więc spojrzałem tam. Trzymając się jego nogawki siedziała mała blond włosa
dziewczynka trzymająca pluszowatego misia. Popatrzyła w górę na mojego przyjaciela
i uśmiechnęła się promieniście. Poczułem ruch za plecami, lecz znów głos
Cameron powiedział mi, że mam się nie ruszać. Zastygłem w bezruchu patrząc na
Brandona i jego córkę. Byli tacy szczęśliwi razem. Jakiś czarny materiał zakrył
mi oczy, a na szyi poczułem lodowaty chłód metalu. ‘Nie wybaczę ci tego. Jesteś
mój... tylko mój.’. Znałem ten głos nazbyt dobrze. Przez te 4 lata nauczyłem
się go wyławiać z tłumu, to on szeptał mi „dasz radę” i „kocham cię” w
najtrudniejszych momentach mojego życia. Należał do Evelyn. ‘Wiesz o tym.
Jesteś mój...’. Łańcuch naparł na moją szyję, a mi zabrakło oddechu. Nie byłem
w stanie odetchnąć. ‘Na zawsze’. Szarpałem się, próbowałem krzyczeć, ale to
było na nic. Czułem tylko jej charakterystyczny zapach zapadając w otchłań
bólu.
Nagle otworzyłem oczy głęboko oddychając.
Czułem strumyczki potu ściekające mi po skroniach. Byłem calutki mokry od potu.
Gdy jakoś udało mi się przekonać samego siebie, że to tylko sen i unormować
bicie mojego serca, zdałem sobie sprawę, że obok mnie leży Fancy. Spała co
chwila trzęsąc się i zaciskając brzeg poduszki. Jej też nie śniło się nic
przyjemnego. Odruchowo dotknąłem swojej szyi, ale wrażenie łańcucha
wrzynającego mi się w skórę było tylko koszmarnym złudzeniem. Sięgnąłem prawą
ręką po blackberry i sprawdziłem godzinę. 5:45. Cóż. Wątpię bym znów zasnął.
Odgarnąłem pościel na bok i wyszedłem z ciepłego łóżka. Dopiero wtedy
przypomniałem sobie, że wciąż jestem w ubraniu z dnia wczorajszego. Najciszej
jak tylko umiałem, wyjąłem czyste ubrania z walizki i udałem się pod prysznic.
Jakimś cudem udało mi się nie obudzić śpiącej kobiety i już odświeżony usiadłem
na biurku patrząc przez okno na Paryż. Szykowała się wspaniała pogoda na
dzisiejszy dzień. Gdybym tylko mógł, spędziłbym go z tą Francuzką, ale
niestety. Praca wzywa. O 12 mieliśmy pociąg do Szwajcarii i to była jedyna
możliwość dostania się na Summer Sound Festival. Byłem zmęczony, do tego
zacząłem pociągać nosem. A znając mój bardzo osłabiony system odpornościowy do
wieczora stracę głos. Ale na razie jeszcze nie było tak źle.
Podniosłem z ziemi gitarę, którą miałem zawsze
przy sobie i zacząłem ją stroić. Najpierw dla rozgrzewki zacząłem grać Wish You
Were Here Pink Floyd. Odwróciłem się, gdy promienie słoneczne odbiły się od
przejeżdżającego autobusu raniąc moje oczy i dopiero wtedy przypomniałem sobie,
że śpi tutaj przecież Fancy. Zerknąłem na nią, ale wydawała się nadal spokojnie
śnić, możliwe, że właśnie dzięki muzyce przestały to być koszmary.
Schwyciłem więc odpowiednie progi i zacząłem
grać piosenkę, którą napisałam niecały miesiąc temu i jak dotąd tylko raz ją
zagrałem. Nie miała jeszcze tytułu, to zostawiłem na koniec. Miałem tylko dwie
zwrotki i kawałek refrenu. Wpatrując się w jaśniejące niebo nad tym pięknym
miastem zacząłem cicho, tak by nie obudzić kobiety śpiewać. „Hang me down... On the river bed with the other dead… I will die
without a sound”. Przelewałem w te
słowa całą swoją duszę. Wszystkie moje uczucia, poczucie bezradności w związku
z EMI, kłopoty ze zdrowiem i sercem. Wszystkie moje problemy znajdują się
właśnie w tej piosence. Zagrałem ją jeszcze kilka razy próbując wymyślić dalszy
ciąg, ale nie wychodziło mi to, więc odpuściłem. Nic na siłę. Przeszedłem
spokojnie do The Story, by zakończyć na mieszaninie różnych melodii. Nie
wiedziałem co grać, na nic nie mogłem
się zdecydować. Odpuściłem. Odłożyłem sprzęt na ziemię, opierając go gryfem o
biurko, a sam po raz ostatni patrząc na słońce, które wychodziło zza budynku
zeskoczyłem z hotelowego mebla. Popatrzyłem na Francuzkę, która już zupełnie
spokojnie spała na boku. Nie miałem serca jej budzić, ale wiedziałem, że muszę.
Zbliżała się 7 rano. Jeszcze trzeba zajrzeć do Klaudii i sprawdzić, czy
wszystko u niej w porządku. Ciężko mi to przyznać nawet przed samym sobą, ale martwię
się o nią.
Podszedłem do brunetki i kucnąłem po jej
stronie.
-
Wybacz, że
cię budzę, ale niedługo wyjeżdżamy i...
-
Oh jasne.-
odpowiedziała zaspana.- Która godzina? Kwadrans po 7. Idę zobaczyć co z
Klaudią, a ty na spokojnie się rozbudź i umyj. Te ręczniki wiszące na wieszaku
po prawej stronie są czyste, więc bez przeszkód możesz ich używać.-
powiedziałem uśmiechając się do niej.
Wyglądała uroczo, gdy nie do końca
kontaktowała ze światem. Wstałem na równe nogi i wyszedłem z pokoju wcześniej zabierając jedną z dwóch kart.
Przeszedłem zupełnie pustym korytarzem i stanąłem przed numerem 412. Zapukałem
do pokoju córki. Nie będę przecież nagle wpadał do środka, w końcu jest dorosła
i nie chcę jej podpadać. W końcu już trochę zdenerwowany zacząłem mocniej łomotać
w drzwi. Tym razem na szczęście usłyszałem odzew. Przesunąłem kartą po czytniku
i nacisnąłem srebrną klamkę. O mało co się nie cofnąłem, gdyż w pokoju było
niesamowicie zimno. Zanim jeszcze przywitałem się z Młodą, podszedłem do
klimatyzacji i ustawiłem naturalną temperaturę. Dopiero po tej czynności
zerknąłem na łóżko i zakopaną w pościeli córkę. Uśmiechnąłem się sam do siebie
i usiadłem na brzegu, gdzie nie było pościeli.
-
Wstajemy.-
powiedziałem lekko potrząsając jej nogą owiniętą w kołdrę.
-
Spać!- mruknęła
i jeszcze mocniej owinęła się materiałem.
-
Chcesz tu
zostać sama? My jedziemy do Szwajcarii.
-
Jestem
zmęczona!
-
No wstań.
Proszę cię.
Nagle odrzuciła kołdrę zasłaniającą jej głowę
i popatrzyła na mnie ze złością. Nadal część twarzy miała spuchniętą, sińce pod
oczami stały się prawie, że fioletowe, ale za to ranka na skroni ładnie się
goiła.
Dziewczyna odrzuciła pościel na bok i warcząc
pod nosem, ja wcale nie żartuję, naprawdę warczała!, przerzuciła stopy na drugą
stronę łóżka. Syknęła z bólu wstając na równe nogi i poprawiła koszulkę pod
którą miała gips. Naprawdę było mi przykro, że ją to spotkało. Tym bardziej, że
gdzieś tam w głębi czułem się za to odpowiedzialny. No, ale jak miałem
przewidzieć, że jakieś idiotki rzucą się na moje najbliższe osoby? Toż to
wydaje się zupełnie nierzeczywiste.
Kulejąc zaczęła wolno poruszać się w stronę
łazienki. Prócz zwichniętego barku, miała jeszcze pękniętą kość biodrową, a to
wszystko do siły uderzenia tego samochodu. Chciałbym jej jakoś pomóc, ale nie
mam jak. Klaudia zniknęła za drzwiami, a ja sięgnąłem po pilota i włączyłem
telewizor. Akurat natrafiłem na Animal Planet, na którym pokazywano życie lwów
afrykańskich. Te to mają dobrze. Nic nie robią, leniuchują, lwice im żarcie pod
pysk przynoszą i jeszcze mają po kilkanaście stosunków dziennie. Chyba muszę to
wyłączyć, bo już mi na mózg pada.
W momencie, gdy ekran zrobił się czarny
usłyszałem huk w łazience. Od razu podbiegłem do drzwi i zapukałem. Cisza. Boże
święty, a jak jej się coś stało?
-
Klaudia?!
-
Żyję.- w
końcu odpowiedziała.
Odetchnąłem z ulgą i zapytałem czy jej w czymś
pomóc. Znów cisza. Stwierdziłem, więc że to chyba odmowa. Jednak po 5 minutach
kompletnej ciszy znów zacząłem się denerwować. Co ona takiego robi, że jest tak
cicho? Znów znalazłem się przy drzwiach i delikatnie zapukałem.
-
Wejdź.-
usłyszałem, więc to zrobiłem.
Widok jaki zastałem zmartwił mnie ogromnie.
Dziewczyna siedziała oparta o wannę na ręczniku i skulona płakała w kącie.
Szybko znalazłem się przy niej, a ona podniosła swoje niebieskie oczy na moją
twarz i wyjąkała przez łzy.
-
Jestem
beznadziejna.
Delikatnie objąłem jej nagie plecy ręką i
przytuliłem do siebie. Rozumiałem jej złość i bezsilność. Biedna ledwo co się
rusza, a tu jeszcze musi skomplikowane rzeczy wyczyniać. Pogłaskałem ją po
głowie tak by czuła się przy mnie dobrze. W końcu otarła łzy i łagodnie się
uśmiechnęła.
-
Ale pierdoła
ze mnie, co?- zaśmiała się przez łzy.- Nawet wyjść z wanny nie potrafię.
-
Każdemu się
zdarza.- powiedziałem całując ją w czubek głowy.- A teraz wstajemy.
Polka schwyciła się mojego ramienia i z moją
pomocą zaczęła wstawać, co naprawdę nie
było łatwe w jej stanie. Co chwila przeszkadzał jej w tym ból zarówno biodra,
jak i barku. Ale była dzielna i starała się go przezwyciężyć. W ostatniej
chwili złapałem jej ręcznik, którym była owinięta. Żeby się nie denerwowała,
nawet odwróciłem głowę. Podziękowała mi i stojąc już obok mnie na jej twarzy
pojawił się jeszcze większy grymas bólu. Strasznie musiało ją boleć, do tego
pewnie teraz wychodząc z wanny jeszcze jakość to wszystko sobie nadwerężyła.
-
Jak ty sobie
wcześniej dawałaś radę?- zapytałem patrząc jak kuśtyka do wieszaka na którym
zawiesiła bieliznę.
-
Emma mi
pomagała...
-
To czemu dziś
nie zawołałaś jej?
-
Myślałam, że
dam radę sama.- szepnęła.- Będziesz mi musiał pomóc zapiać stanik.
Wyszczerzyłem zęby na co ona wzniosła oczy ku
górze. No co? Jestem tylko mężczyzną. Odwróciłem się na jej prośbę i czekałem
aż poprosi mnie o pomoc z zapięciem biustonoszu.
-
Jay,
pomożesz?- zapytała, a ja odwróciłem się.
Stanęła do mnie plecami trzymając z przodu
materiał i czekała, aż zapnę go na plecach. Popatrzyłem na zapięcie i zacząłem
się zastanawiać jak to zapiąć, by dobrze się trzymało i było komfortowe dla
córki. Chwilę myślałem, aż w końcu zdecydowałem się, by zapiąć na środkowy
zamek.
-
Boże, o czym
ty tak rozmyślasz tam? Stanika zapiąć nie umiesz?- zapytała prychając ze
śmiechem.
-
Zazwyczaj to
ja odpinam te zapięcia.- odgryzłem się jej.- W tym jestem mistrzem.
Mówiąc te słowa na mojej
twarzy pojawił się brudny uśmieszek, który był kwintesencją moich myśli w
tamtej chwili. Usłyszałem cichy chichot córki i zadowolony z tego, że Młoda się
śmieje wziąłem z wieszaka jaskrawozielony top i podszedłem do poszkodowanej.
-
Zaczekaj.
Jeszcze maść i bandaż.
Zdziwiony zastygłem w miejscu, a dziewczyna
wyjęła z kosmetyczki duże białe pudełko z jakąś śmierdzącą mazią w środku i mi
je podała. No dobra, skoro trzeba to pobrudzę sobie ręce tym świństwem. Po
wysłuchaniu jej rad, nałożyłem biały krem na dłonie i rozprowadziłem go na
nich. Potem kolistymi ruchami zacząłem wcierać tę maść w najbardziej
poszkodowany bok jej ciała. Dopiero wtedy zauważyłem, że jest strasznie
opuchnięty i gdy go dotykam robi się cały czerwony. Za pierwszym razem gdy
syknęła z bólu, odskoczyłem od niej bojąc się, że zrobiłem jej krzywdę, ale ona
wytłumaczyła mi, że to normalne. Najdelikatniej jak umiałem starałem się
wmasowywać ten specyfik w jej ciało, ale i tak ją bolało. Gdy skończyłem podała
mi watę nasączoną jakimś płynem, którą przyłożyłem do miejsca żeber. W następnej
kolejności czekało mnie obwijanie jej bandażem. Na samym początku męczyłem się
straszliwie, by obwiązać ją materiałem i przy okazji nie dopuścić, by wata się
zsunęła. Ale w końcu się udało. Teraz przyszedł czas na koszulkę. I jak tu to
teraz na nią założyć skoro ma rękę na temblaku? Na szczęście ona wiedziała co
robić, więc pokierowała moimi ruchami.
-
Odepnij teraz
pasek, tak właśnie w ten sposób. Teraz przełóż koszulkę mi przez ramię. Ale
delikatnie!- krzyknęła, gdy zahaczyłem o gips przyprawiając ją pewnie o niemały
ból.
-
Przepraszam.-
wyjąkałem.
Naprawdę ubieranie jej to sztuka. Trzeba
uważać by materiał o nic nie zahaczył i jeszcze pilnować by nie ruszała za
bardzo ramieniem. W końcu to nie sama ręka, a bark był tu poszkodowany. W końcu
jakimś cudem udało mi się założyć tę koszulkę na nią nie robiąc jej krzywdy.
Odwróciłem się po spodnie, lecz zamiast nich zobaczyłem spódnicę. Wziąłem ją do
ręki i chwilę się jej przyglądałem nie mogąc zrozumieć co ona tutaj robi.
Popatrzyłem pytająco na córkę, która przewróciła oczami i wyjęła mi ją z ręki.
-
Trzymaj mnie
mocno w pasie, gdy będę stać na jednej nodze.- rozkazała, a moje dłonie od razu
powędrowały na jej talię.- Noszę spódnice, bo szybciej się je zakłada i nie
muszę się męczyć z nimi tak jak ze spodniami.- wyjaśniła mi pochylając się.
Mimo bólu jaki widniał na jej twarzy, szybko
uwinęła się z trudnościami. Przeczesała lewą ręką włosy rozglądając się za
szczotką.
-
Daj. Ja to
zrobię.- powiedziałem biorąc z torby szczotkę i wyszliśmy z łazienki.
Dziewczyna usiadła na brzegu łóżka, a ja
stanąłem za nią i zacząłem czesać jej włosy. Wcześniej dostałem od niej czarną
gumkę, którą miałem je związać. Jednak, gdy dotknąłem dłonią jej ciemnych
włosów przypomniało mi się, jak uczyła mnie w domu robienia tej dziwnej
fryzury. Zamknąłem oczy chcąc sobie przypomnieć tamten dzień i czynności jakie
robiłem. Na szczęście miałem dobrą pamięć wzrokową, więc podzieliłem jej włosy
na 3 części i zacząłem się bawić we fryzjera.
-
Jak ci się
spało?- zapytała patrząc w lustro przed którym się znajdowaliśmy.
-
Pomijając
koszmary, które nie tylko mi się śniły, jestem wyspany.
-
Jak to
koszmary?
-
Śniła mi się
Evelyn.- wyszeptałem bardziej do siebie, bo znów usłyszałem jej głos i tylko
mocną siłą woli nie dotknąłem palcami szyi.- Wiesz, jest tutaj Fancy.-
powiedziałem chcąc zmienić temat.
-
Fancy? Jakim
cudem?!
-
Jej rodzina
mieszka w Paryżu i jej brat zabrał ją na nasz koncert.- zaśmiałem się splatając
ze sobą kolejne dwa kosmyki jej włosów.
Opowiedziałem jej o całym zajściu na
goldenach, o kłótni rodzeństwa... Tak się zapędziłem, że aż powiedziałem jej co
się działo w nocy. Wcześniej nawet Shannonowi nie mówiłem takich rzeczy.
Ukrywałem je głęboko w sobie, a przy córce powoli zaczynałem się otwierać i
mówić otwarcie o tym co się dzieje w moim sercu. Ufałem jej bezgranicznie, sam
nie wiedząc czemu i kiedy to się zaczęło. Przecież początkowo bałem się jej
zdradzić choćby o czym będzie teledysk, a teraz wyrzucałem z siebie wspomnienia
i pragnienia, tak jakby była moim odbiciem. Bo przez tyle lat tylko jemu się
zwierzałem. Tylko Bart wiedział co we mnie siedzi, jakie są moje marzenia,
pragnienia i strachy. A tu nagle pojawiła się ona. Niepozorna dziewczyna, która
wywróciła mój świat do góry nogami. W życiu nie spotkałem bardziej zrzędzącej i
jęczącej osoby, która potrafi się obrazić o nic, ale czasami nawet to było
czymś pozytywnym w moim życiu.
W końcu udało mi się zapleść warkocza do
końca. Może nie wyglądał jakoś przepięknie, ale się trzymał i to wystarczało.
Pomogłem uporządkować rzeczy dziewczyny ładnie wrzucając je do walizki, a potem
na niej skacząc, bo nie chciała się zamknąć.
-
Weź te
ubrania i je poukładaj, proszę...- jęknęła.
-
Po co? I tak
idą do prania.
-
Bo nie
zamkniesz walizki.
-
Zamknę.-
powiedziałem i skoczyłem na nią.
Obydwoje usłyszeliśmy odgłos pękanego
plastiku. Ups... Klaudia lewą dłoń przyłożyła do twarzy kiwając z politowaniem
głową. Wzięła z szafki nocnej swój telefon i powiedziała, że idzie na śniadanie
i woli nie wiedzieć co ja zrobiłem z walizką. Sam wstałem z niej i popatrzyłem
na pięknie prezentujące się pęknięcie idące od dolnego lewego rogu na samą górę
po skosie. No ładnie. Przesunąłem raz jeszcze suwak i tym razem poszedł.
Przynajmniej jakiś plus. I co teraz zrobić z tym pęknięciem? Jest dosyć
spore... I wpadłem na pomysł. Wybiegłem z pokoju nastolatki i znalazłem się
przed windą. Chyba z 10 razy wcisnąłem przycisk przywołujący windę i czekałem,
aż w końcu przyjedzie. Na szczęście stało się to w miarę szybko, więc zjechałem
do recepcji. Przy ladzie stała jakąś niewysoka kobieta, więc uśmiechając się
czarująco zapytałem czy nie mają może taśmy izolacyjnej. Jej brązowe oczy
zrobiły się jak dwa talerze, gdy usłyszała moje pytanie, ale widząc moją
błagalną minę, poszła poszukać kogoś z techników zatrudnionych w hotelu. Po 15
minutach trzymałem w dłoniach srebrną taśmę i pędziłem do pokoju 412.
otworzyłem drzwi i dopadłem walizki. No to czas na upiększenie jej. Na samym
początku zakleiłem mniej więcej w prostej linii to pęknięcie, a potem
nakładałem prostopadle kawałki taśmy dla pewności, że walizka przetrwa podróż.
Gdy skończyłem swoje dzieło, okazało się, że... walizka wygląda okropnie. Ale
wiedziałem jak na to zadziałać. Sprawdziłem czy dziewczyna wszystko zabrała z
pokoju i pociągnąłem walizkę do swojego apartamentu. Fancy już poszła na
śniadanie, więc miałem pełne pole do popisu. Wyjąłem z teczki, którą nosiłem
wraz z laptopem, białe naklejki w kształcie niebieskiej triady. Miałem ich na
tyle dużo, że zacząłem nimi oklejać miejsca pokryte taśmą. Cóż... trochę lepiej
wyglądała. Zadowolony ze swojej pomysłowości i zdolności technicznych,
zostawiłem bagaż w pokoju i sam zszedłem na śniadanie.
___________________________________
Rozdział trochę krótki i wymęczony. Może poza pierwszą częścią, bo ją pisałam zanim wpadłam na pomysł by Fancy przyleciała do Paryża. No ale jest opisowy, więc dłużej się Wam powinno go czytać ;) Hym… na razie mam zastój twórczy. Choć raczej brak czasu. Za dużo rzeczy na raz się dzieje. No i ja oczywiście wybiegam w przód z akcją w opo w mojej głowie i ciężko mi się skupić na tym co się dzieje obecnie. Ale dam radę ;) Historia Triumfa to prawdziwa historia, której byłam świadkiem. Koń też się nazywał Triumf… tylko, że tamten był skarogniady, a ten tutaj kasztanowy. Paraliż był spowodowany ugryzieniem przez trzmiela o ile dobrze pamiętam, a było to dobrych 7-8 lat temu. Niżej jest słowniczek jeździecki, bo zapomniałam, że część rzeczy jest dla Was niejasna. Jak coś prócz tego jest Wam nieznane to piszcie, wytłumaczę ;) A i jeszcze jedno. „lol” masz mi nie obrażać moich czytelników. Twój komentarz będzie skasowany i nie życzę sobie byś to robiła. Jeśli ci coś nie pasuje to nie czytaj, w czym problem? Wiem, że zazdrościsz, ale cóż… inaczej byś nie pisała ;) A wszytskim, którzy skomentowali niezmiernie dziękuję.
Naprawdę nie zdajecie sobie sprawy jak miło było to wszystko czytać! Oby tak dalej!!!
Słownik:
Ochwat – u konia ostre, rozlane zapalenie tworzywa kopytowego, okrywającego kość kopytową. Zazwyczaj dotyka przednich nóg konia, choć może też pojawić się we wszystkich czterech kopytach. Schorzenie jest bardzo niebezpieczne, ponieważ róg kopyta może ulec trwałemu zniekształceniu w wyniku powikłań.
Brudny Kasztan – jest to maść konia. Konik jest bardzo ciemno brązowy, także jego grzywa i ogon są w tym kolorze. Coś takiego KLIK
Chrapy - są to nozdża koni. tutaj macie foto KLIK
Rozdział dedykuje tym razem Agusi (Spero) i Elany, mimo że nie czytają, ale… on już wiedzą za co :*
Naprawdę nie zdajecie sobie sprawy jak miło było to wszystko czytać! Oby tak dalej!!!
Słownik:
Ochwat – u konia ostre, rozlane zapalenie tworzywa kopytowego, okrywającego kość kopytową. Zazwyczaj dotyka przednich nóg konia, choć może też pojawić się we wszystkich czterech kopytach. Schorzenie jest bardzo niebezpieczne, ponieważ róg kopyta może ulec trwałemu zniekształceniu w wyniku powikłań.
Brudny Kasztan – jest to maść konia. Konik jest bardzo ciemno brązowy, także jego grzywa i ogon są w tym kolorze. Coś takiego KLIK
Chrapy - są to nozdża koni. tutaj macie foto KLIK
Rozdział dedykuje tym razem Agusi (Spero) i Elany, mimo że nie czytają, ale… on już wiedzą za co :*
Ha! Jestem pierwsza! :D
OdpowiedzUsuńOd czego by tu zacząć?
Już wiem :) Chciałam powiedzieć ze bardzo podobało mi sie zachowanie Jareda wobec Fancy. Nie wiedziałam ze stać Go na takie poświęcenie (dla kobiety chyba nic takiego ale dla mężczyzny wydaje sie to spory wysiłek). Powoli zyskuje w oczach Fancy :) miło by było gdyby Fancy pojechała z nimi w trasę! Co to by sie tam działo!! xD
No i nasza biedna Klaudia, ze tez Ona musi sie tak męczyć. Takich ludzi ja FG to tylko do psychiatryka. No instynkt ojcowski sie u pana Leto odzywa :D Ja tam jestem zadowolona z takiego dobrego Jareda, który wszystkim pomaga i zachowuje sie przyzwoicie :)
Jared i masc, on sie wszystkiego brzydzi!! xD ale jakie poświęcenie, ze posmarowal Klaudie ;)
Akcja z walizka rowalila mnie!! xD to chyba normalne ze na plastikowe walizki sie nie skacze, ale jak to by było gdyby On czegoś nie oddalił xD No i wspaniolomyslnosc Leto!! IZOLACJA RZĄDZI!!! Ja zaklejam wszystko ta taśma!! XD dobrze ze chociaż trochę to zamaskowal tymi naklejkami :) tak Bart jest pomysłowy!!
No to na koniec, weny rzycze, dużo weny!! I dobrego humoru bo bez tego ani rusz :D
Buziaki Fela :*
-fela
Nie moglam sie powstrzymac i musialam przeczytac rozdzial w moim pieknym LG xD zastanawiam sie jak bardzo piekny rachunek za neta przyjdzie, ale co tam, chapter warty tej ceny bedzie ;> mhm… Jared postawil sb duza popszeczke, szczerze mowiac nie wierzylam w niego xD
OdpowiedzUsuńCo do klaudii to wyobrazalam sobie na bierzaca ta sytuacje w lazience jak mowi ze jest lamaga ;) calkiem niezly film by z tego byl :D
I co do tego lol’a to samo podpisanie sie tak swiadczy o inteligencji nadawcy, bo co tu duzo mowic xD ludzion sie nudzi, to albo czytaja opo albo glupio komentuja, norma.
Weny zycze i wiecej czasu na wszystko ;> (doba powina trwac 48h jak nic !)
-disgrracee
Rozdział świetny ;) ojj…Jaredkowi mięknie serce i umie się pohamować… jestem z niego dumna ;P Mam nadzieję, że będzie coś poważniejszego między nim a Fancy, bo wreszcie mógłby zmądrzeć.
OdpowiedzUsuńPrzy okazji zapraszam na mojego bloga: http://the-way-im-going.blogspot.com/ przepraszam za beznadziejny początek, ale będzie lepiej ;p
-my desire
baardzo długo czekałam na ten rozdział i teraz sie ciesze, bo po nim Jared nabrał u mnie plusów. Naprawde, bo ta postac mnie chwilami drażniła swoją głupotą, a teraz taka miła niespodzianka:) Nie moge się doczekać na kolejny chapter, mam nadzieje, że pojawi się juz niedługo:)
OdpowiedzUsuń-mad
Tytuł mnie rozwalił :D O, najpierw rozdział oczami Fancy, teraz Jareda, miło, miło ;) A potem ich wspólne spanie. Tak wiem, bez podtekstu żona/mąż tylko zwykłe spanie, bo ona nie ma gdzie, buuuu :c Wiedz, że ja nadal wierzę, że oni będą razem na dobre i na złe. No może nie ślub a zaręczyny, huh? :D Czemu nie korzystać? Bo się zachowujesz jak rasowy gwałciciel :o Przeraża mnie postawa Jaya, ale nic nie poradzę, a ty raczej ubarwiać tego nie będziesz aż tak, że nie śpi z fankami, pff… Stary niezaspokojony piernik! Obraziłam pierniki, no fuck! „Gładziłem jej wierzchnią część dłoni kciukiem rozkoszując się delikatnością jej skóry. Ona po chwili cichutko wyszeptała, że jeśli nie przestanę to ona nigdy nie zaśnie.” Trzeba było powiedzieć – to nie zasypiaj, bo ja się boję! xD On i te jego brudne fantazje. W innym świecie Letosiu, a może nie? *hue hue* Dlaczego ja ciągle myślę, że Fancy ma blond włosy?! Ale tak to wyglądałaby jak taka niewinna słodziutka laleczka z niebieskimi oczkami ubrana w niebieściutką sukienkę, coś a’la Disney *,* A tu jeb, czarne włosy, no grrr! Rozsunęła nogi? *brudne myśli* Leto mnie zaraził, nie moja wina! Zresztą najłatwiej zwalić na niego, na nieświadomego, obmacującego Fancy, Jareda! Jak to wcześniej nie miał zamiaru? Pojebało go i to zdrowo, niech on się opanuje, albo skończy w pokoju bez klamek. I już łapka zawędrowała pod koszulkę? Mogła kopnąć go w jaja tak, że spadłby z łóżka i powiedzieć „jeszcze raz tak zrobisz, a poobcinam ci te łapki”. Muhahaha, to by było genialne i epickie :D Ale nieźle mnie zaskoczyła tym, że jednak Letoś zatrzyma swe łapki na dłużej. Bo tak w ogóle, co on ma do dotykania jego włosów? Wstydzi się, że ręki się już nie weźmie, bo przylepi się raz na zawsze na żel, a on nie chce wyglądać jak Lejdi Zgaga i mieć jakże oryginalny kapelusz – żywych, uschniętych rąk na łbie. Oj Jared się opanował, masz punkt ode mnie, oby tak dalej. Ale w końcu, jak ją lepiej poznasz, to pozwalam! Róbcie małych Jaredów Juniorów :D Pojebało mnie doszczętnie, wybacz mi, błagam! Jakie Fancy ma oczy? Nie pamiętam, zlituj się nade mną jakże miły i łaskawy człowieku! A ja mam się domyślać co znaczy „Bonne nuit”?! Nie mam jeszcze francuskiego w szkole, ale z tego co translator mów, to chyba „dobranoc” :) Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że nie wiem, co to są obojczyki. Tak, tylko czekam na brawa. Boże, dlaczego tak nagle ta Evelyn go prześladuje, tell me why?! Piąta czterdzieści pięć
OdpowiedzUsuńi dziw się, że człek przemęczony, jak go ta Evelyn po nocach straszy, pff… Dzięki jemu muzyce przestały to być koszmary, o jak słodko, ale dla mnie Jared Fucking Leto, czyli egoista – Dzięki mnie, dzięki mnie, mnie i jeszcze raz mnie! Tylko ja, ja, ja, ja, ja, ja, ja! Wyszły z tego niezłe jaja :D *suchar* Gryf, to mi się kojarzy ze tworzeniem mistycznym, a nie gryfem od gitary xD „Wyglądała uroczo, gdy nie do końca kontaktowała ze światem.” Jak dla mnie, człowiek wygląda wtedy jak zombie. Bez urazy, ale w tym opowiadaniu opisałaś się jak siedem nieszczęść XD Tak, lwy to mają dobrze, bo mają kilkanaście stosunków dziennie, jasne :P Zboczeniec! Jak to cię pocieszy, to ja też jestem beznadziejna *piątka*
„Będziesz mi musiał pomóc zapiać stanik.
-klaudiush
Wyszczerzyłem zęby na co ona wzniosła oczy ku górze. No co? Jestem tylko mężczyzną. Odwróciłem się na jej prośbę i czekałem aż poprosi mnie o pomoc z zapięciem biustonoszu.” Czy facet nie rozumie, że kobieta nosi stanik i to nic nadzwyczajnego?! Jak Emma Klaudii pomagała to zapewne lepiej, bo ci faceci to masakra xD No tak, mistrz odpinania staników, hahaha :P Maść i bandaż? Ojej, straszne :c ALE DELIKATNIE!
OdpowiedzUsuń„W końcu to nie sama ręka, a bark był tu poszkodowany. W końcu jakimś cudem udało mi się założyć tę koszulkę na nią nie robiąc jej krzywdy.” Wiem, że to trudne, ale tu jest powtórzenie! Boże, jak ja nie lubię spódnic, wolę sukienki ale tak czy siak, musiało ci być zimno. A zresztą czepiam się szczegółów. To chyba moja pasja. Robienia tej dziwnej fryzury… To się chyba warkocz zwało, nie?
Ale on tego nie jest w stanie zapamiętać, to za trudne. Wystarczy, że nauczył się „pierrrdol się” xDD Jared zaufał córeczce, no jak miło ;) Facet zaplątał warkocza *szok* Trzymam się tego, że faceci to fujary xD Masz walizkę z plastiku? Zazwyczaj to one maja plastikowe obwódki, a materiałowe są xD
Ale chyba są też całe plastikowe, ale wtedy nie można po nich skakać :x hahaha :D Srebrna taśma – Macgyver? Jakoś tak to się pisze, już nie wiem. Ja wiem jak trzeba było! Najpierw od dolnego prawego rogu, do górnego lewego rogu, potem tak samo tylko od dolnego lewego rogu, do górnego prawego rogu i na środku Mithrę trzeba było nakleić albo Triad. Nauczyłam się, nie Triada, tylko Triad. A Mithra też się chyba nie odmienia :s No to taśmę a’la krzyżyk a na środku TRIAD i byłoby dobrze! Ta-dam! Pomyliłam ochwat z kolką, jestem zdolna nie ma co! Brudny kasztan to wiadomo, że kolor przecież nie wzięli kasztana i go nie ubrudzili, co nie? A chrapy są słodkie! :D Takie Kunikowe noski :3
Fajny rozdział, ale jakoś szalenie super nie jest [ no chyba, że Jared+Fancy], ale to tylko chwilowy zastój, teraz wszyscy mają depresję pod koniec zimy xD
KOCHANY LOL’u jak nawet nie czytasz, to nie komentuj, dziękuję.
Mam nadzieję, że znajdziesz czas i napiszesz kolejny :D
NO I KOMENTOWAĆ PEOPLE! :D
-klaudiush
hej :) Właśnie wpadłam na bloga po kilku dniach bez internetu i Jest! nowy rozdział!
OdpowiedzUsuńHm… od czego by tu zacząć…akcja Jareda do Fancy genialna! Szczerze myślałam, że w pewnym momencie nie wytrzyma i się na nią rzuci, ale chyba nie doceniam naszego Jareda. Myślę, że oni powinni być razem.
Podoba mi się zachowanie Jay’a do Klaudii. Nie sądziłam, że będzie, aż tak się o nią martwił. Super! Instynkt ojcowski. Dobra nie wiem co jeszcze napisać… Wiem!
To do Klaudiush nie wiem czy to przeczytasz, ale twój komentarz jest genialny. Na prawdę rozwaliłaś mój system na kawałki w pozytywnym znaczeniu.
No i oczywiście czekam na następny z duuużżą niecierpliwością.
-via
Wybacz Kochana, że dopiero teraz komentarz :* Mam nadzieję, że się bardzo nie gniewasz Czytając jeszcze raz ten rozdział zapuściłam sobie Simple Plan *___* aaa!!! Dziękuję Ci za ten weekend, był niesamowity i uprzedzam, że chcę powtórkę SOON, ale nie Jaredowe :P
OdpowiedzUsuńA teraz rozdział :] Niesamowity jak zwykle, ale to zapewne wiesz :P Mówisz, że wymęczony ten chapter, ale ja jakoś tego nie czuję, bo na prawdę mi się podobał. Ach te pikantne momenciki, wiesz co lubię xD tylko nie doszło do sedna sprawy nooo!!! protestuję, tak mnie tu trzymać w napięciu :P
Akcja w pokoju Klaudii była mega, szczególnie gdy Jay miał zapinać stanik xD
- Boże, o czym ty tak rozmyślasz tam? Stanika zapiąć nie umiesz?
- Zazwyczaj to ja odpinam te zapięcia. W tym jestem mistrzem.
Aaaa!!! Umarłam ^^ A wcześniej jaki był szarmancki, gdy odwrócił głowę jak spadał K. ręcznik…No nie poznaję go :P Jestem również zaskoczona tym, jak Jay zwierzał się Klaudii ze wszystkiego, nawet opowiadał jej o nocy z Fancy :) może będą z niego jeszcze ludzie ;) jeszcze ten moment z warkoczem ^^ Jakoś nie mogę tego sobie wyobrazić:P Ach i jak Fancy (podczas miłosnych uniesień) wplata palce we włosy Jaya… Tego też nie jestem w stanie sobie wyobrazić.. że nie krzyczał, nie rzucał się.. dziwne :P ;) Tosz to jest impossible xD Dobra zakończę to znęcanie się :P
Rozdzialik całkiem przyjemnie się czyta, super że wyjaśniłaś te niejasności z poprzedniego chapteru.. A te zdjęcia aaaa!!! Nosek Kunika, przepraszam konika :P *___* Oby tak dalej Kochana i czekam na kolejny rozdzialik niecierpliwie xoxo Ale najpierw zdrówka, zdrówka, zdrówka i dużo siły ;) *hug*
-AnnMars88
Lepiej późno, niż wcale, nie? ;) Dlatego dopiero teraz biorę się za komentowanie, ale dopiero teraz znalazłam chwilę czasu (tak naprawdę to go nie mam, bo powinnam się uczyć, ale robię wszystko, by tego nie robić ;P). Mam nadzieję, że tym razem blog będzie na tyle uprzejmy, że doda w całości komentarz, ale już nie będę mogła serduszek dawać ;( ale z góry mówię, że te komentarze będę krótsze z racji, że jakoś nie mam wielkiej weny do ich tworzenia i też dlatego, że kolejne rozdziały się pojawiły :)
OdpowiedzUsuńJared stara się o względy kobiety, traktuje ją nie przedmiotowo, zależy mu. wow xD w końcu chyba trochę rozumu mu do głowy wróciło. Widać, że miłość do Evelyn była toksyczna, skoro pragnie Fancy, która mu ją przypomina, trochę psychiczne, ale strasznie smutne. W sumie dobrze, że ona w końcu uległa jego urokowi, bo moim zdaniem pasują do siebie, dalej nie przekonałam się do niej i dalej kojarzy mi się z dziwką z Hurricane. Chyba nie ma szans, żeby coś się zmieniło. Podziwiam Jareda, że udało mu się powstrzymać, bo w jego przypadku to naprawdę trudne. I takie to kochane jak ona się w niego wtuliła *serduszko*
Ile koszmary potrafią powiedzieć o człowieku, nie? Wystarczy taki jeden, a już znasz jego lęki, potrzeby, przeszłość…
Save me *_* chciałabym kiedyś usłyszeć jego takie granie niegranie.
Biedna Klaudia, ma strasznego pecha, same złe rzeczy jej się przytrafiają. Moim zdaniem Jared bardziej powinien czuć się winny za ten wypadek, bo to on jest przyczyną zachowania psychofanów i jeszcze ich prowokuje do tego. Wiem, że ma całą masę innych problemów, ale powinien to dobrze przemyśleć. Anyway on chyba nie lubi zapinać staników, ale i tak go podziwiam, że udało mu się to zrobić xD I to, że pamiętał jak się francuza robi, szacun normalnie, jednak czasem to by mi się taki przydał, bo ja nie umiem takiego robić, tzn komuś jeszcze zrobię, ale sobie nie ma szans :D I chciałabym zobaczyć minę Klaudii jak widzi swoją walizkę całą w niebieskich triadach hahahaha xD
-Lea
Napisalam dwa razy komentarz I dwa razy sie nie dodal.
OdpowiedzUsuńPieprze to.
Daje znac tylko ze rozdzial przeczytany a Jared to ZBOK napastujacy biedna spiaca kobiete.
Dobrze ze mial koszmary.
Czytanie o nim w sytuacjach intymnych to jak najgorszy horror. Wolalabym zlapac wszystkie choroby weneryczne plus opryszczke niz znalesc sie z nim w jednym pokoju nie mowiac juz o lozku. Fujjjjjjjjjjj…..
Niech biednej Klaudi nie dzieje sie juz nic zlego w tym opowiadaniu bo mi jej szkoda.
I jak sie teraz nie doda to sie obrazam
-mama
Ha zaczynam się robić systematyczna, prędkość : komentarz/dzień wymyśliłam nową pisarską jednostkę XD
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu ale gdy zobaczyłam tytuł rozdziału „Mistrz rozpinania staników” to od razu pomyślałam o Shannonie :O
„A ja? O czym mogłem pogadać? O kolejnej groupie?” no panie Leto, chyba czas najwyższy się zmienić, co? A nie tylko jakieś napalone fg -.-‘’
„Wtedy też do mojej głowy przyszedł brudny pomysł.” No tak, faceci, przecież oni nigdy nie mają czystych intencji XD
„- Nie zabieraj jej.” Fuuuu ja tam na jej miejscu od razu bym wrzeszczała żeby zabierał tę kościstą łapę z mojego ciała i nie tykał mnie puki nie przytyje XD
„Nagle odrzuciła kołdrę zasłaniającą jej głowę i popatrzyła na mnie ze złością.” Hah szczerze mówiąc to doskonale potrafię sobie wyobrazić to zabójcze spojrzenie, biedny J wcale bym się nie zdziwiła gdyby dostał gęsiej skórki od tego przeszywającego wzroku :P
Hahahah akcja z rozwalenie walizki mistrzowska XD
Rozdział całkiem, całkiem, dobrze mi się go czytało :) Wreszcie dowiadujemy się co Jared czuje do Fancy, że mu zależy i że coś to dla niego znaczy, może wreszcie zmieni coś w sobie i poważnie zastanowi się nad swoim postępowaniem :D
Doskonale widać teraz to jak Jared zmienił się w stosunku do Klaudii, bardziej jej ufa, nie boi się z nią rozmawiać na ważne dla niego tematy i zdradzać jej swych najgłębszych odczuć ^^
Komentarz może i krótki, ale w sumie sama nie wiem co bym tu mogła jeszcze napisać :P
Chyba tylko, trzymaj tak dalej :D
-Megthehunter
Uwielbiam rozdziały z perspektywy Jareda ;). Trochę się nie odzywałam, bo nie mogę się oderwać od czytania ;)
OdpowiedzUsuń