Chapter 80
„Powrót w trasę”
- Mam dla ciebie prezent na urodziny. – powiedział Jay
chowając coś za plecami.
- Ale mam je za tydzień. – powiedziałam zdziwiona tym.
- Wiem ale… Chcę byś to wykorzystała teraz podczas trasy.
- Eee… no dobra. – mruknęłam niepewnie nie wiedząc co się
dzieje.
Jared uśmiechnął się i wyjął zza pleców ogromne pudło. Było
zrobione z tektury i… szczerze mówiąc tyle mogę o nim powiedzieć. Wzrokiem
zapytałam go co to jest, a on tylko dłonią pokazał bym otworzyła je. Tak też
zrobiłam. Chwilę męczyłam się z taśmą, ale jak zawsze moje zęby są niezawodne
więc przegryzłam ją. Kawałek taśmy został mi na języku więc go wyplułam, a traf
tak chciał, że akurat na Leto, który zaczął krzyczeć „fuuuuj”. Wyszczerzyłam do
niego zęby i otworzyłam w końcu pudełko. Z białej folii wyjęłam nowiuteńkie
body od najnowszego Canona. Ale dobra, to nie wszystko. W paczce były jeszcze
dwa obiektywy i lampa błyskowa. Spojrzałam na ojca, potem na prezent, następnie
znów na niego i z piskiem rzuciłam się mu na szyję. Powiem szczerze, z daleka
wyglądałam jak jakiś fg, ale nie przejmowałam się tym. Gdy go mocno objęłam,
zdałam sobie sprawę jak przeraźliwie chudy jest. Boże, sam szkielet. Dobrze, że
teraz przy nas bierze leki i się nie wykręca od tego, bo inaczej trasy by nie
było.
- Ja… dziękuję! – wykrztusiłam nie wierząc w to co dostałam.
Może i Jay śpi na kasie, ale ja, jako ja rzadko kiedy
dostawałam takie prezenty, a nawet jeśli moi rodzice kiedykolwiek chcieliby mi
taki sprawić to wiem jak duży byłby to dla nich koszt. Dlatego cieszyłam się
jakbym dostała coś niesamowitego, wartościowego…
- Z całą pewnością przyda ci się teraz na studiach. Ale
zanim o studiach to chciałbym byś zrobiła fotoreportaż z trasy.
- Jasne! – powiedziałam ucieszona, wciąż niedowierzając że
mam ten aparat.
- No to od jutra zaczynasz. A teraz chodź na kolację.
Zabrałam pudło trzymając je jak skarb i włożyłam do
marsowego busa. Kolację zjedliśmy całą grupą. Ja, Shann, Jay i Emma. Reszta
zespołu miała dojechać za jakiś czas. Jednak nie doczekałam się ich, bo
zasnęłam. Za to rano… to się działo!
- TOMOOOO! – wydarłam się widząc kupę czarnych włosów, a pod
nią pewnie Chorwata.
Rzuciłam się na niego jakbym nie widziała go z rok, a no…
tydzień temu był u nas w domu z Vicky na kolacji. Przytulił mnie też jakbyśmy
od dawna się nie widzieli. Fajnie jest mieć takich przyjaciół. Chwilę później z
łazienki wyszedł Braxton, którego nie widziałam chyba ze sto lat. Naprawdę
cieszyłam się, że ich wszystkich tutaj teraz mam. Stęskniłam się za tą całą
ekipą. Został jeszcze Tim, ale on ponoć już był w drugim autokarze. Jared z
Shannem i Emmą poszli załatwiać sprawy organizacyjne, ja za to zostałam z Tomo
i Braxem, by nacieszyć się ich obecnością. Trasa krótka, więc po tym tygodniu znowu
nie będę się z nimi widzieć.
- Jak tam ci się układa z Vicky?- zapytałam Chorwata, który
ostatnio ciągle pisał na telefonie.
- Jak najlepiej.- odpowiedział uśmiechając się szeroko.-
Powiem ci , że odpowiada mi spędzanie z nią czasu, nawet na zakupach!
- Nie tęskniłeś za trasą?- spytałam zaskoczona.
- Nie… on tęsknił za mną.- powiedział Braxiu szczerząc się w
naszą stronę jak głupi.
Tomo prychnął patrząc na niego jak na idiotę.
- Za tobą? Za tobą to nawet skarpetka by nie tęskniła!
- Łamiesz moje serce.- zajęczał Latynos i zaczął udawać, że
płacze.
- Nie bądź baba!
- Nie bądź cham!
- Ja chamem?!- wykrzyknął Milicevic wstając na równe nogi.
- Koniec z nami!- odpowiedział teatralnie Olita stając przed
gitarzystą.
Przez chwilę mierzyli się spojrzeniami, a potem wybuchnęli
śmiechem. Znów wróciłam do wariatkowa! Nie powiem, tęskniłam trochę za tym,
dlatego podeszłam do nich i objęłam ich ramionami.
- A za mną kto tęsknił?- spytałam.
- Tomo, słyszałeś coś?
- Co? To tylko wiatr.- mruknął muzyk rozglądając się wokół.
- Też tak myślałem.
- Świnie!- powiedziałam prychając i odchodząc w stronę
Shannona, który właśnie wszedł do pomieszczenia. – Shannonku kochany, czy
tęskniłeś za mną?
- Eeee…- zająkał się nie wiedząc o co chodzi, ale zerknął na
kolegów i odpowiedział.- Widzieliśmy się przecież niedawno, nie?
Otworzyłam szerzej oczy słysząc to, tupnęłam i strzeliłam
focha. O nieee! Nikt za mną nie tęskni to ja się do nich nie odzywam! Jednak zanim
zdążyłam się porządnie obrazić w trójkę rzucili się na mnie robiąc grupowego
przytulańca. I jak ich tu nie kochać? W bardzo dobrym nastroju usiadłam z nimi
na kanapie i czekałam na rozwój sytuacji.
- Co z Gosią?- zainteresował się Milicevic.
- Została w domu. Pilnować psa.- wyjaśnił mu Szynek, a ja z
trudem ukryłam mój szeroki uśmiech.
Gosia co prawda została w domu i przy okazji miała zajmować
się Sky’em, ale powód był trochę inny niż opieka nad psem. Mianowicie miał
wtedy do niej przyjechać Rou, o czym Leto nie wiedzieli. Byłam ciekawa czy
Anglik już jest, czy dopiero przyjedzie i co oni tam robią. No może nie
dosłownie co oni tam robią, bo wiem że na pewno nie są grzeczni i trzymają się
tylko za rączkę, ale… no co można robić w LA, nie? Miałam też nadzieję, że
Gosia zaopiekuje się moim koniem. Mat obiecał wpaść kilka razy do stajni i
wylożnować Fallen, ale to głównie moja przyjaciółka miała się zajmować karą
klaczą. Będę musiała ją dorwać na skypie lub przez telefon i niech mi się
lepiej wyspowiada co u nich!
- Co? Jakie seksowne piosenki?- zapytałam próbując się
skupić na rozmowie zespołu.
- Co?- zapytali na raz wszyscy w trojkę.- Shannon mówił
SENSOWNE piosenki…
- Wiesz, ona ma w końcu faceta, to jej tylko seks w głowie.-
prychnął rozbawiony Shannimal.
Chciałam już coś odpowiedzieć, ale wtedy weszła Emma
oznajmiając nam, że czas na zbiórkę, bo trzeba zrobić próbę. Pierwszy raz w
życiu poszłam na soundcheck od tak. Bo nie miałam co robić. Kiedyś oddałabym
wszystko by tylko móc uczestniczyć w próbach do końca mych dni, a od kiedy mam
taką możliwość to po prostu mi się nie chce. Ale na pierwszą próbę przecież
pójdę, zobaczę jak to jest, gdy zespół który nie gra ze sobą taki kawał czasu
wchodzi na scenę i próbuje powrócić do swojego normalnego rytmu. Stanęłam na
samym środku pod sceną rozglądając się na boki. Nikogo nie było, żadnych fanów.
- Gdzie są goldeny?- zapytałam Jareda, który stanął przed
swoim mikrofonem.
- Dzisiaj ich nie będzie. Dopiero od jutra. To koncert bez
dodatkowej publiczności.
Zdziwiona pokiwałam głową i zadowolona z tego faktu usiadłam
po turecku patrząc na cały zespół.
- To co? Zaczynamy, nie?- zapytał mój ojciec.- This is war na początek.
I tak to się zaczęło. Zagrali chyba z 5 piosenek, a co
najdziwniejsze całkiem dobrze się zgrali. Nie słyszałam żadnych niedociągnięć,
wszystko wypadało w dobrym rytmie, nikt się nie mylił. Może to i dobrze, że
mieli taką długą przerwę. Na moje życzenie zagrali Attack z ABL’ki, a tak to
same piosenki z 3 krążka. Przy Search and destroy zauważyłam, że Shannon z Tomo
ledwo co grają, gdyż umierali ze śmiechu. Jednak dokończyli ten utwór i dopiero
wtedy zdałam sobie sprawę, jak ryczą ze śmiechu. Nawet Jared się roześmiał
wskazując mi Tima, który klęczał na kolanach szukając czegoś po podłodze.
- Zgubił kostkę. Widziałaś co robił żeby grać?- wyjaśnił mi
Tomo co rusz wybuchając śmiechem.- Dobre Tim dobre!
- Dzięki, że macie ze mnie ubaw.- odpowiedział mu basista,
jednak uśmiechał się przyjaźnie do wszystkich trzymając w ręku pomarańczową
kostkę.
Zaczęło się na sam koniec Kings and Queens, którego Jared
chyba nie miał ochoty śpiewać, za to zatańczył cały układ, który chyba wymyślił
w biegu. Dosłownie leżałam na ziemi ze śmiechu, widząc jak skacze wokół własnej
osi, zahacza jednym butem o drugi i leci na Tima, który nie wiedząc co robić,
łapie go ramiona i obydwoje lądują na perkusji Shannona. Tomo aż się popłakał
ze śmiechu, opierając się o swoją gitarę, a Shannon spadł z krzesełka starając się uciec od tej
dwójki.
- Jak dzieci.- powiedziała Emma patrząc na to co się dzieje
na scenie.- Klaudia, mam prośbę. Weź idź tam do nich i ogarnij ich jakoś. Zaraz
Leto mają wywiad, a oni wciąż się bawią, ja muszę wyjść na chwilę.
- Jasne.- odpowiedziałam ledwo wstając z powodu śmiechu.-
Już idę.
Blondynka szybko wyszła z hali, a ja wspięłam się na
barierki pod sceną, lecz noga mi utknęła pomiędzy żebrami tych barierek i
zawisłam na nich cudem łapiąc się tak bym nie walnęła głową o podłogę. Jakim do
jasnej cholery cudem ja to zrobiłam?! No, ale oczywiście reszta zespołu to
widziała, więc Shann, Tomo i Brax ryczeli tak głośno, że chyba na drugiej
półkuli ich było słychać. Jak stado bawołów. Autentycznie!
- Może mi któryś pomoże?!- wydarłam się na nich, bo nie
mogłam uwolnić nogi.
Dopiero po chwili to do nich dotarło, ale w tym czasie
podszedł do mnie jeden z ochroniarzy i zdjął mnie z barierek pomagając wejść na
scenę. Pokazałam środkowy palec wszystkim, za to że mi nie pomogli.
- Ale o co chodzi?- zapytał Jared poprawiając włosy i
patrząc na mnie niewinnie.
- Nie pomogłeś mi jak wisiałam na barierce!- warknęłam.
- Wisiałaś? Na barierce?- zapytał Tim patrząc na mnie
zaskoczony.
- Nie widzieliście tego?!- wykrzyknął Shann i znów zaczął
się śmiać.- O boże! Przegapić coś takiego!
Ukryłam twarz w dłoniach mówiąc sobie, że to tylko
wyrośnięte dzieci i musze mieć do nich cierpliwość. W końcu jakoś udało mi się
im wytłumaczyć, że próba powinna się skończyć jakieś 10 minut temu, a bracia
mają wywiad. Leto słysząc to od razu spoważnieli, a raczej tylko Jared przybrał
profesjonalny wyraz twarzy, gdyż Szynek raczył tylko przestał wydawać z siebie
dziwne dźwięki jak jeleń na rykowisku. Nagle w moich rękach znalazł się pitagoras,
którego wręczył mi młodszy Letos. Ta dwójka zniknęła jakby ktoś pstryknął
palcami, a ja trzymając wciąż gitarę w ramionach spojrzałam na resztę zespołu,
która z trudem powstrzymywała śmiech. Cóż, to dopiero początek trasy. Wolę go z
uśmiechem niż jakby wszyscy mieli się kłócić. Pozostały czas do koncertu
spędziłam na zapoznaniu się z moim nowym cacuszkiem, któremu nadałam imię
Chruścik. Będzie dobrze mi służył, na pewno. 30 minut przed koncertem wyszłam
by spróbować jego możliwości na suporcie, którym był amerykański młodziutki
zespół Now You. Potem bawiłam się w fotografowanie wszystkiego co tylko było
ciekawe w moim mniemaniu. Przed samym wejściem Marsów, przeszłam na bok i
stanęłam obok marsów, którzy rozglądali się wokół siebie.
- Gdzie jest Jared?- zapytałam nie widząc go z nimi.
- Nie wiemy… Szukamy go już od kilku minut!- jęknął
zdenerwowany Shannon.
- Zaraz wchodzicie, a tego idioty nie ma!- warknęła także
poddenerwowana Ludbrook.
- Dobra, ja go znajdę.- powiedziałam czując, że on nie
zniknął bez powodu.
Shann popatrzył na mnie błagalnym wzrokiem, a ja po kryjomu mrugnęłam
do niego, by wiedział, że rozumiem jego obawy. Uśmiechnęłam się pocieszająco do
Emmy i ruszyłam przed siebie. Wyszłam na korytarz z aparatem, rozglądając się
wokół. Nikogo nie było, Jared nadal nie przyszedł. Ruszyłam truchtem w kierunku
garderoby patrząc na boki w poszukiwaniu zguby. W końcu dotarłam do
pomieszczenia, ale było ono puste. Zostały 3 minuty do wejścia wszystkich na
scenę, a Jay po prostu zniknął. Już miałam wyjść z pokoju, gdy zauważyłam
światło w łazience. Podeszłam do drzwi i zapukałam.
- Jared, jesteś tam?
- Yhym… - odpowiedział słabym głosem.- Już wychodzę.
Usiadłam na kanapie bębniąc paznokciami o obiektyw aparatu.
Jeśli to znów atak choroby i okaże się, że ten idiota nie wziął leków, to ja
nie wiem co mu zrobię. No ile on ma lat, by tak postępować?! Odwróciłam głowę
słysząc otwierane drzwi i zobaczyłam Jay’a. Był blady, zmęczony, ale w sumie nie
wyglądał jakby miał atak.
- Co się dzieje? –zapytałam lekko zdenerwowana.
- Zjadłem sałatkę z tuńczykiem.- powiedział jakby to miało
wszystko tłumaczyć.
- Ty z rybą?
- Nic nie było, a po tych waszych głupich lekach muszę
przecież coś zjeść i… jest mi niedobrze.
- Ufff!- odetchnęłam z ulgą, że to nie atak choroby.-
Przynajmniej jakiś plus. Dobra, idź na scenę, bo wszyscy czekają.
Jared kiwnął niemrawo głową i ruszył w stronę sceny. Szłam
obok niego obserwując to jak się porusza. Było mi go szkoda, bo wiem co to
znaczy zatruć się jedzeniem, ale cóż. Praca to praca, a sam on wymógł na
wszystkich by zagrać te koncerty. Czasami boję się, że kiedyś w końcu
przesadzi. Shannon, gdy tylko zobaczył nas, od razu podbiegł do Jareda pytając
go czy odwołać koncert. No tak, Shanny bał się, że to atak.
- Weź mnie nie denerwuj!- mruknął Jay.- I tak już się źle
czuję, więc nie pogarszaj sytuacji durnymi pytaniami!
- Durnymi pytaniami?! Ja się o ciebie zamartwiam, a ty
mówisz mi, że to durne?!- warknął oburzony Shann.
- Tak właśnie mówię! Po prostu jest mi niedobrze! A ty
wszędzie nie szukaj ataku choroby!- wydarł się na niego Jared.
- Choroby? Jakiej choroby?- spytali na raz Tomo i Tim przyglądając
się braciom Leto.
Jared zamknął oczy i policzył do 3, a potem wyszedł na
scenę. Tak samo zrobił Shannon, który był wściekły na to co powiedział jego
brat. Jedynie Tomo i Tim nic nie rozumieli i zdezorientowani popatrzyli na mnie
z niemą prośbą o wyjaśnienie sytuacji.
- Po koncercie.- powiedziałam smutno, a oni dołączyli do
reszty zespołu.
No i koncert będzie
klęską. Jared wkurzony, że zdradzona została jego tajemnica. Shannon obrażony
na brata. Tomo i Tim, którzy nie wiedzą co się dzieje, jaka czeka ich
przyszłość. Jedynie Braxton o niczym nie wiedział, nic nie słyszał i tryskał
optymizmem. Szczęściarz. Zeszłam do fosy, gdzie stała reszta fotoreporterów i
zaczęłam robić zdjęcia. Po 3 piosence chcieli mnie wywalić, ale gdy pokazałam
badżyk zespołu poprosili tylko bym im nie przeszkadzała. Tak jak się
domyślałam, koncert nie należał do tych najlepszych. Pokłóceni bracia i
zdezorientowany Tomo to mieszanka wybuchowa, zdecydowanie nie na koncert. Ale
starałam się dotrwać do końca. Setlista składająca się z 14 piosenek była
krótko mówiąc biedna. Do tego sam Jay wyglądał, jakby miał się przewrócić na
scenie, tym razem nie z powodu swojej niezdarności. Ale koncert dobiegł końca,
na scenie oczywiście pojawili się fani, których było naprawdę niewielu. Jared w
końcu nie miał siły się z nimi użerać. Gdy tylko zeszli ze sceny, złapałam
aktora i popatrzyłam mu prosto w oczy sprawdzając, czy to aby na pewno sałatka
z tuńczykiem.
- Daj mi spokój. Zaraz mi żołądek rozsadzi.- powiedział i
ruszył w stronę garderoby.
Popatrzyłam na resztę, ale żaden z nich nie patrzył na mnie.
Każdy miał wzrok utkwiony w swoich butach, no może za wyjątkiem Tima i
Braxtona, którzy żywo o czymś dyskutowali. Poszłam za nimi do pokoju, ale i tam
panowała względna cisza. Po 10 minutach wokalista wyszedł z łazienki i o dziwo
wróciły mu kolory. Shannon wziął telefon i zaczął rozmawiać z Renatą, Tomo
położył się na kanapie i udawał, że śpi. Zachowywali się jakby byli sobie
obcymi ludźmi. Zero uśmiechu, zero jakiegokolwiek ruchu w stronę drugiego.
- Zbieramy się do tourbusów.- zarządziła Emma.
Wszyscy pokiwali niemrawo głowami i ruszyli się do wyjścia. Ja
szłam jako ostatnia przyglądając się tej grupie. Coś czuję, że będą musieli ze
sobą poważnie porozmawiać. Tak nie może być. Mieli już się rozdzielić na dwa
autokary, gdy nagle Chorwat zaprotestował.
- Jedziemy razem.- powiedział wskazując na siebie i braci
Leto.
Emma widząc jego zaciętą twarz zgodziła się. Nie podobało mi
się to, jej zresztą też, dlatego poprosiła, żebym miała na nich oko. W czwórkę
wsiedliśmy do pojazdu, Leto siadając na kanapie, Chorwat stając przy
telewizorze i ja, która usiadła na jednym z łóżek starając się obserwować wszystko
z boku i w razie czegoś próbować ich rozdzielić, jakby mieli się bić? W sumie
to dorośli mężczyźni, więc miałam nadzieję, że nic takiego nie będzie miało
miejsca. Autokar ruszył, a oni nadal siedzieli cicho.
- Wyjaśni mi ktoś wreszcie o co chodzi?! Jaka choroba? –
wykrzyknął do tej pory milczący i względnie spokojny Chorwat.
Popatrzyłam na braci Leto, którzy siedzieli na kanapie przed
telewizorem. Nikt z nich nie zamierzał się odzywać, mimo że Milicevic był już
porządnie wkurzony. I wcale mu się nie dziwię. Jego kumpel umiera, a on o
niczym nie wie. Ale ja nie zamierzałam nikomu nic mówić. To nie moje zadanie,
nie moja sprawa. To przyjaciel Jareda, niech lepiej on sam mu powie co się
dzieje. I najlepiej niech racjonalnie wytłumaczy gitarzyście dlaczego mówi mu
dopiero teraz. W sumie to mam wrażenie, że tego nie da się racjonalnie
wytłumaczyć.
- Jared! – ryknął Tomo, aż wszyscy podskoczyli i to na pewno
nie było z powodu wybojów.
- Jestem chory…
- Od kiedy? – zapytał jakoś nad sobą panując Milicevic.
- Nie wiem… Wiem to od…
- Roku. – włączyłam się czując, że po prostu Jay przegiął,
nie informując o tym przyjaciela.
- Co?! – wykrzyknął gitarzysta. – I nic mi nie
powiedziałeś?! Myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi! – powiedział praktycznie
szeptem, siadając przygaszony na jednym z łóżek.
- Nikt nie wiedział… - próbował się jakoś bronić wokalista.
- Nikt? – zapytał z widocznym smutkiem Tomo. – Shannon,
Klaudia i Emma to nikt?
- Emma nie wie. Nawet moja mama nie wie.
Tomo odwrócił głowę i położył się na jednej z leżanek. Do
końca podróży nie odezwał się ani jednym słowem. Zresztą cała resztę trasy też
milczał. Nie odzywał się do braci Leto w ogóle. Chyba pierwszy raz w życiu
Jared źle się czuł z powodu tego co zrobił i żałował, że wcześniej nie
powiedział przyjacielowi o swoich problemach.
- Tomo… - jęknął przed końcem trasy młodszy Leto. – Naprawdę
przepraszam, że wcześniej ci tego nie powiedziałem.
- Jared. – odpowiedział beznamiętnie Chorwat, patrząc na
swoje glany. – Czy pomyślałeś o tym jakbym się czuł gdybyś nie daj boże, umarł?
Jakbym jako jedyny nie wiedział, że mój najlepszy przyjaciel oszukiwał mnie
przez ROK? Że nie miałem szansy się z nim pożegnać?
- Nie pomyślałem o tym. – szepnął zawstydzony Jay. – Przepraszam.
Wybaczysz mi?
- Mam inne wyjście? Czemu aż tyle czasu zajęło ci
przeproszenie mnie?
- Próbowałem wcześniej, ale mnie olewałeś… - mruknął Leto.
- Widać nie starałeś się wystarczająco. – prychnął Tomo, a
ja postanowiłam włączyć się do akcji, bo zaraz na nowo się pokłócą.
- Ej, a teraz powiesz mamie i Fancy?
- No właśnie! Jak mogłeś nie powiedzieć swojej mamie? –
zapytał już normalnym głosem gitarzysta.
- Boję się, że nie wytrzyma tego. Że się załamie.
- Powinna wiedzieć. – powiedział Milicevic, a ja tylko go
poparłam.- Mamy zniosą wszystko. To najsilniejsze kobiety, muszą być silne. Tak
mi się wydaje. A czemu nie powiedziałeś Fancy?
Jay od razu spuścił wzrok na swoje buty i milczał. Widać
było, że nie chce z nami rozmawiać. Tym bardziej na ten temat. Tomo przewrócił
oczami mrucząc coś w stylu „twoje życie” i wstał. Podszedł do Shannona i zabrał
mu joystick. Leto z Milicevicem zaczęli się o niego bić, jak to mieli w
zwyczaju. Pogodzone 30 Seconds to Mars to coś wspaniałego. Westchnęłam
zadowolona widząc, że im wszystkim przeszło obrażanie się na siebie. W końcu. Wybrałam
numer przyjaciółki, do której nie dzwoniłam od czasu pierwszego koncertu.
- Siema! Jak tam u ciebie?- zapytałam wiedząc, że bracia Leto
mogą podsłuchać moją rozmowę.
- A Rou się myje właśnie, a ja bawię się telefonem.-
usłyszałam głos po drugiej stronie.
- Nie przygotowujesz się jakoś na jego wyjście?- zaśmiałam
się cicho.
- Ja po nim się myję. Może wtedy jeśli zasłuży…- mruknęła.
- Coś się stało?- spytałam zdziwiona jej brakiem entuzjazmu.
- Nic wielkiego, trochę się z nim pożarłam ostatnio, ale
chyba już się pogodziliśmy.- tym razem się lekko zaśmiała.- No właśnie, a co u
ciebie? Tomo nadal śmiertelnie obrażony?
- A no właśnie nie! Pogodzili się wszyscy. Dosłownie przed
chwilą. Miałam już dość…- jęknęłam.
- Hehe, domyślam się. Kończę, bo…
- Klaudia?- rozległ się kolejny, tym razem męski głos w moim
telefonie.- Wybacz, ale będziesz musiała kończyć. Muszę się zająć Gosią, bo
ostatnio jakoś mi zmarkotniała! Wiesz, niewystarczająca ilość pieszczot i…
- Rou!
- A na koniec dodam, że masz pozdrowienia od Chrisa i
przywiozłem ci prezent urodzinowy od niego. Kazał mi też cię ucałować, ale ani
ja , ani ty chyba tego nie chcemy.- zaśmiał się Reynolds.- Pa!
I po tym usłyszałam głuchy sygnał. Nic nie zdążyłam
powiedzieć. Ani się nawet jak pożegnać. Ja dam temu Reynoldsowi takie kończenie
rozmowy! Z drugiej strony to jeśli dobrze się zajmie Gosią to mu wybaczę. Uśmiechnęłam
się sama do siebie na myśl, co oni mogą teraz robić i zatęskniłam za Matem. Ale
za dwa dni wracam, to sobie wynagrodzę tę rozłąkę. I jemu zresztą też. Popatrzyłam
na wyświetlacz blackberry i zapatrzyłam się na moją tapetę, czyli Fallen z
Matem. Bardzo podobało mi się to zdjęcie, mimo że było robione telefonem
komórkowym. Nagle poczułam wibracje i pokazało mi się, że ktoś próbował się do
mnie chyba z 7 razy dodzwonić, a dodatkowo mam 3 wiadomości na poczcie
głosowej. Nagle ten sam numer znów pojawił się na wyświetlaczu, więc
stwierdziłam, że jednak odbiorę.
- Klaudia?- usłyszałam najpierw sapanie, a potem jakiś męski
głos.
- Eee…tak?
- Dzięki boże się w końcu dodzwoniłem! Tutaj Ben, przyjaciel
Mata.- przedstawił się chłopak, którego tak polubiłam, ale nie wiem jakim cudem
nie miałam zapisanego jego numeru.
- Coś się stało?- zapytałam czując nagle dziwny strach,
który natychmiastowo rozchodził się po moim wnętrzu.
- Mat mnie zabije, ale sądzę, że powinnaś wiedzieć. On miał
wypadek, wypadł z toru i trochę przeleciał. Na razie karetka zabrała go do szpitala,
ale był przytomny. Wiem, że nie powinienem cię martwić, ale wyglądało to
paskudnie…
Dłoń w której trzymałam telefon drżała mi tak, że o mało co
mi nie wypadł. Mój mózg jeszcze raz próbował przetworzyć to co usłyszał. Co
robić?
- Wyślij mi który to szpital i informuj mnie na bieżąco. Przyjadę
tam.- powiedziałam nie do końca wiedząc co mówię.
Rozłączyłam się nie słysząc odpowiedzi i popatrzyłam na
Shannona i Tomo, którzy grali w jakieś wyścigi samochodowe na konsoli. Czerwony
samochód Shanimala właśnie uderzył w bandę i zaczął koziołkować przez tor, co
wykorzystał Milicevic, który wygrał wyścig. Opuściłam rękę z blackberry
wpatrując się tępo w ekran telewizora.
- Klaudia? Co tak stoisz?- zapytał mnie Jared wychodząc z
łazienki.
- Muszę wrócić.- powiedziałam beznamiętnie czując, że zaraz
mój strach zwycięży.
- Gdzie? Czemu?
- Mat… miał wypadek. Jest w szpitalu.- powiedziałam po czym
usiadłam na łóżku i zaczęłam drżeć.
Leto nic więcej nie powiedział. Usiadł obok i objął mnie
swoim ramieniem. Muszę tam jechać, muszę być przy nim.
W końcu doczekałam się nowego rozdziału.
OdpowiedzUsuńJak dla mnie większość tekstu była strasznie przesłodzona i sztuczna.
Zaczęło podobać mi się dopiero przy rozmowie Tomo. Kiedy zadzwonił Ben to moja reakcja wyglądała mniej więcej tak: "AAAAAAAAAAA BEEEEEEEEN!". Wydaje mi się, że Ben pojawił się w opowiadaniu raz, a bardzo go polubiłam. :D
Informacja o wypadku jakoś mnie nie ruszyła, ja lubię jak jest więcej dramatyzmu. xD
to prawda, tylko raz się pojawił, ale teraz będzie trochę częściej się pojawiał ;)
UsuńChciałoby się powiedzieć ‘no wreszcie’ :D
OdpowiedzUsuńHeh, prezent dla K akurat nie był zaskoczeniem, przynajmniej dla mnie nie był :P
Szkoda że ta taśma nie wylądowała mu na twarzy ahahaha xD wyobraziłam sobie Jareda skaczącego jak małpiszon i próbującego pozbyć się tej taśmy… wspaniały widok :D
A co z kartą pamięci? :(
„Powiem szczerze, z daleka wyglądałam jak jakiś fg” no i cała prawda wyszła na jaw :DDD
Tooooomo :D stęskniłam się za nim :D tak samo jak za Braxtonem :D głupki <3
„- Za tobą? Za tobą to nawet skarpetka by nie tęskniła!” wut? XD czemu akurat skarpetka? XD
Ahahah nie mogę z tych dwóch głupków :D no i pięknie załatwili Klaudię :D tak trzymać chłopcy xD
Szynek biedny nie wiedział o co chodzi xD
„Została w domu. Pilnować psa.” To psa nie pilnuje Ciacho? XD
„o czym Leto nie wiedzieli.” Hahaha i mam nadzieję że się nie dowiedzą, bo jeśli tak to lipa xD
My jesteśmy zawsze grzeczni! Nie wiem jak mogłaś pomyśleć sobie coś innego :<
No popatrz, myślisz o M i R i od razu nasuwają ci się na myśl seksowne piosenki… to bardzo dziwne xD
Heh, zawsze nam się nie chce tego co mamy na wyciągnięcie ręki :P
„za to zatańczył cały układ, który chyba wymyślił w biegu.” Po tym co widziałam na rar, stwierdzam że on zdecydowanie nie umie tańczyć i nie powinien robić tego publicznie :x
O matko ahahahahahah cud że Klaudia zębów sobie nie wybiła xD dobrze że chłopcy nie podusili się ze śmiechu :D
„Chruścik” no nieeeeeeeeeeeee XD trzeba było Krystyna nazwać xD
Jakoś nie szkoda mi Jareda, ciekawe czemu :D
Uhuhuhu no i wreszcie się wydało :D to musiała być super trasa skoro praktycznie przez całą byli pokłóceni :D
Zły Tomo to fajny Tomo, wreszcie pokazał charakterek :D no i dowiedział się prawdy :) co prawda po roku, ale to i tak szybciej niż mama, Emma i Fancy :P
To kiedy oświeci swe kobiety? :D chciałam napisać harem ale jest tam jego mama, więc nie wypada :x
Jak mogłaś tyle czasu nie dzwonić :((( „Muszę się zająć Gosią, bo ostatnio jakoś mi zmarkotniała! Wiesz, niewystarczająca ilość pieszczot i…” wtf??? Ahahahahaahahahaaha xD to se porozmawiałyśmy przez telefon xD boże, jaki cham, nawet nie dał mi się z tobą pożegnać :(
„Z drugiej strony to jeśli dobrze się zajmie Gosią to mu wybaczę.” Co znaczy dobrze zajmować się Gosią? :DDD
Biedny Mat :<<< no i Klaudia :( ona tu planuje dla niego coś specjalnego a tu bum :( ale pewnie wyjdzie c tego cało :D pare zadrapań mu nie zaszkodzi :D
Czemu?XD
Usuńw sumie to zgodzę się xD
wszystko już było razem :P nie będę się rozdrabniać :P
ale wiesz... fg to chrisa jest, a nie jr xD
nie wiem...może myślałam wtedy o rorym?XD
pieknie załatwili??? normalnie foch! xD
ciiii... przecież trzeba było to jakoś ubrać w słowa xD
hymm... zastanowię sie jeśli mi w koncu dasz ten "rozdział" :P
taaa bardzo byliście grzeczni w sypialni chrisa xD
taaa... na pewno marze o triadzie xD
ahhahaha kiedyś mu lepiej szło :P
czemu krystyna! chruśick <3
no zajebista xD grali po 14 songów i to źle xD
hym... harem?XD nie wiem. fancy dopiero za jakiś czas. emme niedługo nie wiem co z mama leto.
bylas zajeta rousia, ja zajeta proba pogodzenia letosow z tomo xD
no! w koncu przyznałaś że rousia to cham! xD
to znaczy, że gosia bedzie szcześliwa jak K wróci :D a nie wkurzona :D
no nie do końca cało :D coś mu się stanie :P
czemu co? XD
Usuńwiem że nie będziesz się rozdrabniać, byłam po prostu ciekawa xD
jezu, byś się do tego nie przyznawała tym bardziej że jest w związku z Matem xD
ahahha, this! :D nie wiem czemu miałabyś myśleć o RoRYM ale niech będzie :p
tak, pięknie załatwili :D
rozdział? jaki rozdział? XD nie mam weny do niego :(
przyjaciołom nie powinno wypominać się takich rzeczy!!! xD
tak harem xD jakoś tak mi to przyszło do głowy xD
biedna mama :(
ja zajęta Rousisławą? niemożliwe xD
cham i prostak na dodatek! ahahahaha :D
jesteś tego pewna że Gosia będzie szczęśliwa? :D
no ale nie na tyle poważnego że deadnie :) a jak coś to blizny są seksi xD
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJeezu, nawet nie wiesz jak się cieszę, że dodałaś nową notkę! ;) Wchodziłam tu prawie codziennie i powoli zaczynałam myśleć, że już nie wrócisz :(
OdpowiedzUsuńRozdział oczywiście świetny :D Moja pierwsza myśl kiedy Klaudia dowiedziała się o wypadku Mata to: "Umrzyj Mat, błagam umrzyj" Haha xD Mam też nadzieje, że Jay nie będzie miał już żadnych ataków i jakimś cudem wyzdrowieje ;[
Pozdrawiam, Anja
Anja co do Mata też miałam taką myśl :D Ale nie jestem taka i nie lubię, gdy jakiś bohater umiera :(
Usuń-jess
Hehe ;) No już niekoniecznie musiałby umrzeć, ale mógłby chociaż w jakąś śpiączkę zapaść xD
UsuńAnja.
Może na wstępie przeproszę, że tyle nie komentowałam. Jak wiadomo było to spowodowane nie brakiem ochoty tylko czasu, szkoła robi swoje :/ No, ale na szczęście zbliżają się wakacje i czas mam. Przez ostatni tydzień przeczytałam wszystkie chapters :D Stało to się to moim małą obsesją ;p Na prawdę mnie to wciągnęło, mimo że niektóre rozdziały już czytałam. Ja będę obstawiała przy Klaudia+Chris, no ale wiadomo, że jak jest coś wymyślone przez autora to nie da się tego zmienić. Ale pary Shann+Ciacho i Jay+Fancy to *___* Meega :) Teraz tylko choroba Jaya przeszkadza. Rozwaliłaś system parą Gosia+Rou co mi się baaardzo podoba :) Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńP.S. Biedny Tomo, ja wcale mu się nie dziwię, że tak się wściekał, że nikt mu nie powiedział o chorobie Jaya.
P.S.2. Rory jest teraz moim idolem :D
Powróciłam :D
-jess
dopiero zaczęłam, pewnie dzisiaj nie skończę, ale tylko mówię, że gdyby Klaudia do Lei zadzwoniła to by się dowiedziała od niej jak bardzo za nią tęskni i chciałaby się zamienić z Braxtonem lub Tomo, żeby ją wyprzytulać :P
OdpowiedzUsuńWreszcie powracam, po miesiącu przerwy ^^
OdpowiedzUsuńGawd, przypomnij mi, kiedy ty masz urodziny? Moja pamięć do dat to piękne zero, jak nie mniej, więc wiesz… :D
Zęby jak zwykle niezawodne, ale ja w takich sytuacjach wolę iść po nóż czy nożyczki xD W ogóle jaki jest sens takiego pakowania prezentów, skoro i tak zaraz będzie trzeba to wszystko rozerwać? Ten świat nie jest nawet trochę logiczny! Wiesz co, żeby tak na Letosia pluć, on ci daje prezent, a ty na niego plujesz, to się córki doczekał, wcielenie lamy. :D
Canon, dwa obiektywy i lampa błyskowa? W dodatku najnowszy model? Woah, ktoś tu zaszalał albo daje ci znać, że czas zacząć na siebie zarabiać. :D Tak, Jay zdecydowanie śpi na kasie, pewnie dlatego tak podwyższył m&g – nie było go stać na prezent dla ciebie. :D
A, fotoreportaż z trasy! Wiedziałam, że nie dałby Ci aparatu bezinteresownie. Chociaż, gdyby oni opublikowali to wszystko na swojej stronie i by Cię podpisali to od razu jeździłabyś po całych Stanach i zarabiała fortunę z sesji. To by było perfekcyjne życie. ;)
„- TOMOOOO! – wydarłam się widząc kupę czarnych włosów, a pod nią pewnie Chorwata.” – okay, logika Kunika – rzućmy się na kogoś kto ma czarne włosy, w nadziei, że ty kimś jest Tomo, a jak nie, to trudno. xD
Trasa tylko przez tydzień? Ej, przecież oni mogą u Ciebie nocować, Letosy mają duży dom :< xD Ewentualnie wywalisz ich na kanapę czy coś, ale lepszy rydz niż nic. xD
Kocham wygłupy chłopaków, genialnie je opisujesz <3 btw – Tomo już oświadczył się Vicki, bo straciłam rachubę? :D
Rou sobie przyjeżdża pod nieobecność Letosów? No, pilnujcie się, bo jak tak dalej pójdzie to wyczuwam nowego bobaska w waszej porąbanej familii ^^
„Wiesz, ona ma w końcu faceta(…)” – W KOŃCU? Przecież jesteś młoda, całe życie przed Tobą, a Letosy do niedawna niemiały nikogo! xD Ja tu nadal czekam na jakąś akcję Shannona i Ciacho oraz Jareda i Fancy, ej. :c
Nikt się nie mylił? Ejjj, nie zmyślaj! xD Po co ogarniać Marsów? Jak się zabijają jest więcej zabawy, ej. xD
Chruścik? Ciekawe czemu takie imię, no ciekawe… :D Boże, Dziadu zniknął, a co, jak ma atak? A co jak umiera? ;_; Ja to tylko najczarniejsze myśli! Myślałam, że zmyśla z tą sałatką i tym tuńczykiem, ale powiedzmy, że mu wierzyłam.
Jaki fail, pozostali nie wiedzą o chorobie, Jared, skończony debilu ;_; xD Gdzie tam się bić, przecież Dziadu jest chory, jakby go pizgnął to by mnie wstał :c
Moment, on go nie oszukiwał, tylko mu nic nie powiedział. Oszukałby go, gdyby Tomo się spytał, a ten odpowiedziałby mu, że jest zdrowy, ale skoro nie było pytania – nie było odpowiedzi. ^^ Chociaż w takiej sytuacji to ja już bym się o to nie kłóciła, tylko próbowała udobruchać Tomo. :P
Moment, czy Klaudia wydarła się „Rou!” w tourbusie? Ma szczęście, że nikt nie słyszał, bo byłaby biedna. :D A raczej Gosia…
Mat wypadł z toru? Ale ze what?! O.o Dobrze, że żyje, jejuś O.o Ile trwała ta trasa, że ona chce już wracać? Pogubiłam się, myślałam, że dopiero minął jeden koncert… bo minął, nie? I co, Claudia wraca już? Buuu :<
Lecem czytać następny. :D