12 czerwca 2013

Chapter 80 „Powrót w trasę”

Chapter 80
„Powrót w trasę”

- Mam dla ciebie prezent na urodziny. – powiedział Jay chowając coś za plecami.
- Ale mam je za tydzień. – powiedziałam zdziwiona tym.
- Wiem ale… Chcę byś to wykorzystała teraz podczas trasy.
- Eee… no dobra. – mruknęłam niepewnie nie wiedząc co się dzieje.
Jared uśmiechnął się i wyjął zza pleców ogromne pudło. Było zrobione z tektury i… szczerze mówiąc tyle mogę o nim powiedzieć. Wzrokiem zapytałam go co to jest, a on tylko dłonią pokazał bym otworzyła je. Tak też zrobiłam. Chwilę męczyłam się z taśmą, ale jak zawsze moje zęby są niezawodne więc przegryzłam ją. Kawałek taśmy został mi na języku więc go wyplułam, a traf tak chciał, że akurat na Leto, który zaczął krzyczeć „fuuuuj”. Wyszczerzyłam do niego zęby i otworzyłam w końcu pudełko. Z białej folii wyjęłam nowiuteńkie body od najnowszego Canona. Ale dobra, to nie wszystko. W paczce były jeszcze dwa obiektywy i lampa błyskowa. Spojrzałam na ojca, potem na prezent, następnie znów na niego i z piskiem rzuciłam się mu na szyję. Powiem szczerze, z daleka wyglądałam jak jakiś fg, ale nie przejmowałam się tym. Gdy go mocno objęłam, zdałam sobie sprawę jak przeraźliwie chudy jest. Boże, sam szkielet. Dobrze, że teraz przy nas bierze leki i się nie wykręca od tego, bo inaczej trasy by nie było.
- Ja… dziękuję! – wykrztusiłam nie wierząc w to co dostałam.
Może i Jay śpi na kasie, ale ja, jako ja rzadko kiedy dostawałam takie prezenty, a nawet jeśli moi rodzice kiedykolwiek chcieliby mi taki sprawić to wiem jak duży byłby to dla nich koszt. Dlatego cieszyłam się jakbym dostała coś niesamowitego, wartościowego…
- Z całą pewnością przyda ci się teraz na studiach. Ale zanim o studiach to chciałbym byś zrobiła fotoreportaż z trasy.
- Jasne! – powiedziałam ucieszona, wciąż niedowierzając że mam ten aparat.
- No to od jutra zaczynasz. A teraz chodź na kolację.
Zabrałam pudło trzymając je jak skarb i włożyłam do marsowego busa. Kolację zjedliśmy całą grupą. Ja, Shann, Jay i Emma. Reszta zespołu miała dojechać za jakiś czas. Jednak nie doczekałam się ich, bo zasnęłam. Za to rano… to się działo!
- TOMOOOO! – wydarłam się widząc kupę czarnych włosów, a pod nią pewnie Chorwata.
Rzuciłam się na niego jakbym nie widziała go z rok, a no… tydzień temu był u nas w domu z Vicky na kolacji. Przytulił mnie też jakbyśmy od dawna się nie widzieli. Fajnie jest mieć takich przyjaciół. Chwilę później z łazienki wyszedł Braxton, którego nie widziałam chyba ze sto lat. Naprawdę cieszyłam się, że ich wszystkich tutaj teraz mam. Stęskniłam się za tą całą ekipą. Został jeszcze Tim, ale on ponoć już był w drugim autokarze. Jared z Shannem i Emmą poszli załatwiać sprawy organizacyjne, ja za to zostałam z Tomo i Braxem, by nacieszyć się ich obecnością. Trasa krótka, więc po tym tygodniu znowu nie będę się z nimi widzieć.
- Jak tam ci się układa z Vicky?- zapytałam Chorwata, który ostatnio ciągle pisał na telefonie.
- Jak najlepiej.- odpowiedział uśmiechając się szeroko.- Powiem ci , że odpowiada mi spędzanie z nią czasu, nawet na zakupach!
- Nie tęskniłeś za trasą?- spytałam zaskoczona.
- Nie… on tęsknił za mną.- powiedział Braxiu szczerząc się w naszą stronę jak głupi.
Tomo prychnął patrząc na niego jak na idiotę.
- Za tobą? Za tobą to nawet skarpetka by nie tęskniła!
- Łamiesz moje serce.- zajęczał Latynos i zaczął udawać, że płacze.
- Nie bądź baba!
- Nie bądź cham!
- Ja chamem?!- wykrzyknął Milicevic wstając na równe nogi.
- Koniec z nami!- odpowiedział teatralnie Olita stając przed gitarzystą.
Przez chwilę mierzyli się spojrzeniami, a potem wybuchnęli śmiechem. Znów wróciłam do wariatkowa! Nie powiem, tęskniłam trochę za tym, dlatego podeszłam do nich i objęłam ich ramionami.
- A za mną kto tęsknił?- spytałam.
- Tomo, słyszałeś coś?
- Co? To tylko wiatr.- mruknął muzyk rozglądając się wokół.
- Też tak myślałem.
- Świnie!- powiedziałam prychając i odchodząc w stronę Shannona, który właśnie wszedł do pomieszczenia. – Shannonku kochany, czy tęskniłeś za mną?
- Eeee…- zająkał się nie wiedząc o co chodzi, ale zerknął na kolegów i odpowiedział.- Widzieliśmy się przecież niedawno, nie?
Otworzyłam szerzej oczy słysząc to, tupnęłam i strzeliłam focha. O nieee! Nikt za mną nie tęskni to ja się do nich nie odzywam! Jednak zanim zdążyłam się porządnie obrazić w trójkę rzucili się na mnie robiąc grupowego przytulańca. I jak ich tu nie kochać? W bardzo dobrym nastroju usiadłam z nimi na kanapie i czekałam na rozwój sytuacji.
- Co z Gosią?- zainteresował się Milicevic.
- Została w domu. Pilnować psa.- wyjaśnił mu Szynek, a ja z trudem ukryłam mój szeroki uśmiech.
Gosia co prawda została w domu i przy okazji miała zajmować się Sky’em, ale powód był trochę inny niż opieka nad psem. Mianowicie miał wtedy do niej przyjechać Rou, o czym Leto nie wiedzieli. Byłam ciekawa czy Anglik już jest, czy dopiero przyjedzie i co oni tam robią. No może nie dosłownie co oni tam robią, bo wiem że na pewno nie są grzeczni i trzymają się tylko za rączkę, ale… no co można robić w LA, nie? Miałam też nadzieję, że Gosia zaopiekuje się moim koniem. Mat obiecał wpaść kilka razy do stajni i wylożnować Fallen, ale to głównie moja przyjaciółka miała się zajmować karą klaczą. Będę musiała ją dorwać na skypie lub przez telefon i niech mi się lepiej wyspowiada co u nich!
- Co? Jakie seksowne piosenki?- zapytałam próbując się skupić na rozmowie zespołu.
- Co?- zapytali na raz wszyscy w trojkę.- Shannon mówił SENSOWNE piosenki…
- Wiesz, ona ma w końcu faceta, to jej tylko seks w głowie.- prychnął rozbawiony Shannimal.
Chciałam już coś odpowiedzieć, ale wtedy weszła Emma oznajmiając nam, że czas na zbiórkę, bo trzeba zrobić próbę. Pierwszy raz w życiu poszłam na soundcheck od tak. Bo nie miałam co robić. Kiedyś oddałabym wszystko by tylko móc uczestniczyć w próbach do końca mych dni, a od kiedy mam taką możliwość to po prostu mi się nie chce. Ale na pierwszą próbę przecież pójdę, zobaczę jak to jest, gdy zespół który nie gra ze sobą taki kawał czasu wchodzi na scenę i próbuje powrócić do swojego normalnego rytmu. Stanęłam na samym środku pod sceną rozglądając się na boki. Nikogo nie było, żadnych fanów.
- Gdzie są goldeny?- zapytałam Jareda, który stanął przed swoim mikrofonem.
- Dzisiaj ich nie będzie. Dopiero od jutra. To koncert bez dodatkowej publiczności.
Zdziwiona pokiwałam głową i zadowolona z tego faktu usiadłam po turecku patrząc na cały zespół.
- To co? Zaczynamy, nie?- zapytał mój ojciec.- This is war na początek.
I tak to się zaczęło. Zagrali chyba z 5 piosenek, a co najdziwniejsze całkiem dobrze się zgrali. Nie słyszałam żadnych niedociągnięć, wszystko wypadało w dobrym rytmie, nikt się nie mylił. Może to i dobrze, że mieli taką długą przerwę. Na moje życzenie zagrali Attack z ABL’ki, a tak to same piosenki z 3 krążka. Przy Search and destroy zauważyłam, że Shannon z Tomo ledwo co grają, gdyż umierali ze śmiechu. Jednak dokończyli ten utwór i dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, jak ryczą ze śmiechu. Nawet Jared się roześmiał wskazując mi Tima, który klęczał na kolanach szukając czegoś po podłodze.
- Zgubił kostkę. Widziałaś co robił żeby grać?- wyjaśnił mi Tomo co rusz wybuchając śmiechem.- Dobre Tim dobre!
- Dzięki, że macie ze mnie ubaw.- odpowiedział mu basista, jednak uśmiechał się przyjaźnie do wszystkich trzymając w ręku pomarańczową kostkę.
Zaczęło się na sam koniec Kings and Queens, którego Jared chyba nie miał ochoty śpiewać, za to zatańczył cały układ, który chyba wymyślił w biegu. Dosłownie leżałam na ziemi ze śmiechu, widząc jak skacze wokół własnej osi, zahacza jednym butem o drugi i leci na Tima, który nie wiedząc co robić, łapie go ramiona i obydwoje lądują na perkusji Shannona. Tomo aż się popłakał ze śmiechu, opierając się o swoją gitarę, a Shannon  spadł z krzesełka starając się uciec od tej dwójki.
- Jak dzieci.- powiedziała Emma patrząc na to co się dzieje na scenie.- Klaudia, mam prośbę. Weź idź tam do nich i ogarnij ich jakoś. Zaraz Leto mają wywiad, a oni wciąż się bawią, ja muszę wyjść na chwilę.
- Jasne.- odpowiedziałam ledwo wstając z powodu śmiechu.- Już idę.
Blondynka szybko wyszła z hali, a ja wspięłam się na barierki pod sceną, lecz noga mi utknęła pomiędzy żebrami tych barierek i zawisłam na nich cudem łapiąc się tak bym nie walnęła głową o podłogę. Jakim do jasnej cholery cudem ja to zrobiłam?! No, ale oczywiście reszta zespołu to widziała, więc Shann, Tomo i Brax ryczeli tak głośno, że chyba na drugiej półkuli ich było słychać. Jak stado bawołów. Autentycznie!
- Może mi któryś pomoże?!- wydarłam się na nich, bo nie mogłam uwolnić nogi.
Dopiero po chwili to do nich dotarło, ale w tym czasie podszedł do mnie jeden z ochroniarzy i zdjął mnie z barierek pomagając wejść na scenę. Pokazałam środkowy palec wszystkim, za to że mi nie pomogli.
- Ale o co chodzi?- zapytał Jared poprawiając włosy i patrząc na mnie niewinnie.
- Nie pomogłeś mi jak wisiałam na barierce!- warknęłam.
- Wisiałaś? Na barierce?- zapytał Tim patrząc na mnie zaskoczony.
- Nie widzieliście tego?!- wykrzyknął Shann i znów zaczął się śmiać.- O boże! Przegapić coś takiego!
Ukryłam twarz w dłoniach mówiąc sobie, że to tylko wyrośnięte dzieci i musze mieć do nich cierpliwość. W końcu jakoś udało mi się im wytłumaczyć, że próba powinna się skończyć jakieś 10 minut temu, a bracia mają wywiad. Leto słysząc to od razu spoważnieli, a raczej tylko Jared przybrał profesjonalny wyraz twarzy, gdyż Szynek raczył tylko przestał wydawać z siebie dziwne dźwięki jak jeleń na rykowisku. Nagle w moich rękach znalazł się pitagoras, którego wręczył mi młodszy Letos. Ta dwójka zniknęła jakby ktoś pstryknął palcami, a ja trzymając wciąż gitarę w ramionach spojrzałam na resztę zespołu, która z trudem powstrzymywała śmiech. Cóż, to dopiero początek trasy. Wolę go z uśmiechem niż jakby wszyscy mieli się kłócić. Pozostały czas do koncertu spędziłam na zapoznaniu się z moim nowym cacuszkiem, któremu nadałam imię Chruścik. Będzie dobrze mi służył, na pewno. 30 minut przed koncertem wyszłam by spróbować jego możliwości na suporcie, którym był amerykański młodziutki zespół Now You. Potem bawiłam się w fotografowanie wszystkiego co tylko było ciekawe w moim mniemaniu. Przed samym wejściem Marsów, przeszłam na bok i stanęłam obok marsów, którzy rozglądali się wokół siebie.
- Gdzie jest Jared?- zapytałam nie widząc go z nimi.
- Nie wiemy… Szukamy go już od kilku minut!- jęknął zdenerwowany Shannon.
- Zaraz wchodzicie, a tego idioty nie ma!- warknęła także poddenerwowana Ludbrook.
- Dobra, ja go znajdę.- powiedziałam czując, że on nie zniknął bez powodu.
Shann popatrzył na mnie błagalnym wzrokiem, a ja po kryjomu mrugnęłam do niego, by wiedział, że rozumiem jego obawy. Uśmiechnęłam się pocieszająco do Emmy i ruszyłam przed siebie. Wyszłam na korytarz z aparatem, rozglądając się wokół. Nikogo nie było, Jared nadal nie przyszedł. Ruszyłam truchtem w kierunku garderoby patrząc na boki w poszukiwaniu zguby. W końcu dotarłam do pomieszczenia, ale było ono puste. Zostały 3 minuty do wejścia wszystkich na scenę, a Jay po prostu zniknął. Już miałam wyjść z pokoju, gdy zauważyłam światło w łazience. Podeszłam do drzwi i zapukałam.
- Jared, jesteś tam?
- Yhym… - odpowiedział słabym głosem.- Już wychodzę.
Usiadłam na kanapie bębniąc paznokciami o obiektyw aparatu. Jeśli to znów atak choroby i okaże się, że ten idiota nie wziął leków, to ja nie wiem co mu zrobię. No ile on ma lat, by tak postępować?! Odwróciłam głowę słysząc otwierane drzwi i zobaczyłam Jay’a. Był blady, zmęczony, ale w sumie nie wyglądał jakby miał atak.
- Co się dzieje? –zapytałam lekko zdenerwowana.
- Zjadłem sałatkę z tuńczykiem.- powiedział jakby to miało wszystko tłumaczyć.
- Ty z rybą?
- Nic nie było, a po tych waszych głupich lekach muszę przecież coś zjeść i… jest mi niedobrze.
- Ufff!- odetchnęłam z ulgą, że to nie atak choroby.- Przynajmniej jakiś plus. Dobra, idź na scenę, bo wszyscy czekają.
Jared kiwnął niemrawo głową i ruszył w stronę sceny. Szłam obok niego obserwując to jak się porusza. Było mi go szkoda, bo wiem co to znaczy zatruć się jedzeniem, ale cóż. Praca to praca, a sam on wymógł na wszystkich by zagrać te koncerty. Czasami boję się, że kiedyś w końcu przesadzi. Shannon, gdy tylko zobaczył nas, od razu podbiegł do Jareda pytając go czy odwołać koncert. No tak, Shanny bał się, że to atak.
- Weź mnie nie denerwuj!- mruknął Jay.- I tak już się źle czuję, więc nie pogarszaj sytuacji durnymi pytaniami!
- Durnymi pytaniami?! Ja się o ciebie zamartwiam, a ty mówisz mi, że to durne?!- warknął oburzony Shann.
- Tak właśnie mówię! Po prostu jest mi niedobrze! A ty wszędzie nie szukaj ataku choroby!- wydarł się na niego Jared.
- Choroby? Jakiej choroby?- spytali na raz Tomo i Tim przyglądając się braciom Leto.
Jared zamknął oczy i policzył do 3, a potem wyszedł na scenę. Tak samo zrobił Shannon, który był wściekły na to co powiedział jego brat. Jedynie Tomo i Tim nic nie rozumieli i zdezorientowani popatrzyli na mnie z niemą prośbą o wyjaśnienie sytuacji.
- Po koncercie.- powiedziałam smutno, a oni dołączyli do reszty zespołu.
 No i koncert będzie klęską. Jared wkurzony, że zdradzona została jego tajemnica. Shannon obrażony na brata. Tomo i Tim, którzy nie wiedzą co się dzieje, jaka czeka ich przyszłość. Jedynie Braxton o niczym nie wiedział, nic nie słyszał i tryskał optymizmem. Szczęściarz. Zeszłam do fosy, gdzie stała reszta fotoreporterów i zaczęłam robić zdjęcia. Po 3 piosence chcieli mnie wywalić, ale gdy pokazałam badżyk zespołu poprosili tylko bym im nie przeszkadzała. Tak jak się domyślałam, koncert nie należał do tych najlepszych. Pokłóceni bracia i zdezorientowany Tomo to mieszanka wybuchowa, zdecydowanie nie na koncert. Ale starałam się dotrwać do końca. Setlista składająca się z 14 piosenek była krótko mówiąc biedna. Do tego sam Jay wyglądał, jakby miał się przewrócić na scenie, tym razem nie z powodu swojej niezdarności. Ale koncert dobiegł końca, na scenie oczywiście pojawili się fani, których było naprawdę niewielu. Jared w końcu nie miał siły się z nimi użerać. Gdy tylko zeszli ze sceny, złapałam aktora i popatrzyłam mu prosto w oczy sprawdzając, czy to aby na pewno sałatka z tuńczykiem.
- Daj mi spokój. Zaraz mi żołądek rozsadzi.- powiedział i ruszył w stronę garderoby.
Popatrzyłam na resztę, ale żaden z nich nie patrzył na mnie. Każdy miał wzrok utkwiony w swoich butach, no może za wyjątkiem Tima i Braxtona, którzy żywo o czymś dyskutowali. Poszłam za nimi do pokoju, ale i tam panowała względna cisza. Po 10 minutach wokalista wyszedł z łazienki i o dziwo wróciły mu kolory. Shannon wziął telefon i zaczął rozmawiać z Renatą, Tomo położył się na kanapie i udawał, że śpi. Zachowywali się jakby byli sobie obcymi ludźmi. Zero uśmiechu, zero jakiegokolwiek ruchu w stronę drugiego.
- Zbieramy się do tourbusów.- zarządziła Emma.
Wszyscy pokiwali niemrawo głowami i ruszyli się do wyjścia. Ja szłam jako ostatnia przyglądając się tej grupie. Coś czuję, że będą musieli ze sobą poważnie porozmawiać. Tak nie może być. Mieli już się rozdzielić na dwa autokary, gdy nagle Chorwat zaprotestował.
- Jedziemy razem.- powiedział wskazując na siebie i braci Leto.
Emma widząc jego zaciętą twarz zgodziła się. Nie podobało mi się to, jej zresztą też, dlatego poprosiła, żebym miała na nich oko. W czwórkę wsiedliśmy do pojazdu, Leto siadając na kanapie, Chorwat stając przy telewizorze i ja, która usiadła na jednym z łóżek starając się obserwować wszystko z boku i w razie czegoś próbować ich rozdzielić, jakby mieli się bić? W sumie to dorośli mężczyźni, więc miałam nadzieję, że nic takiego nie będzie miało miejsca. Autokar ruszył, a oni nadal siedzieli cicho.
- Wyjaśni mi ktoś wreszcie o co chodzi?! Jaka choroba? – wykrzyknął do tej pory milczący i względnie spokojny Chorwat.
Popatrzyłam na braci Leto, którzy siedzieli na kanapie przed telewizorem. Nikt z nich nie zamierzał się odzywać, mimo że Milicevic był już porządnie wkurzony. I wcale mu się nie dziwię. Jego kumpel umiera, a on o niczym nie wie. Ale ja nie zamierzałam nikomu nic mówić. To nie moje zadanie, nie moja sprawa. To przyjaciel Jareda, niech lepiej on sam mu powie co się dzieje. I najlepiej niech racjonalnie wytłumaczy gitarzyście dlaczego mówi mu dopiero teraz. W sumie to mam wrażenie, że tego nie da się racjonalnie wytłumaczyć.
- Jared! – ryknął Tomo, aż wszyscy podskoczyli i to na pewno nie było z powodu wybojów.
- Jestem chory…
- Od kiedy? – zapytał jakoś nad sobą panując Milicevic.
- Nie wiem… Wiem to od…
- Roku. – włączyłam się czując, że po prostu Jay przegiął, nie informując o tym przyjaciela.
- Co?! – wykrzyknął gitarzysta. – I nic mi nie powiedziałeś?! Myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi! – powiedział praktycznie szeptem, siadając przygaszony na jednym z łóżek.
- Nikt nie wiedział… - próbował się jakoś bronić wokalista.
- Nikt? – zapytał z widocznym smutkiem Tomo. – Shannon, Klaudia i Emma to nikt?
- Emma nie wie. Nawet moja mama nie wie.
Tomo odwrócił głowę i położył się na jednej z leżanek. Do końca podróży nie odezwał się ani jednym słowem. Zresztą cała resztę trasy też milczał. Nie odzywał się do braci Leto w ogóle. Chyba pierwszy raz w życiu Jared źle się czuł z powodu tego co zrobił i żałował, że wcześniej nie powiedział przyjacielowi o swoich problemach.
- Tomo… - jęknął przed końcem trasy młodszy Leto. – Naprawdę przepraszam, że wcześniej ci tego nie powiedziałem.
- Jared. – odpowiedział beznamiętnie Chorwat, patrząc na swoje glany. – Czy pomyślałeś o tym jakbym się czuł gdybyś nie daj boże, umarł? Jakbym jako jedyny nie wiedział, że mój najlepszy przyjaciel oszukiwał mnie przez ROK? Że nie miałem szansy się z nim pożegnać?
- Nie pomyślałem o tym. – szepnął zawstydzony Jay. – Przepraszam. Wybaczysz mi?
- Mam inne wyjście? Czemu aż tyle czasu zajęło ci przeproszenie mnie?
- Próbowałem wcześniej, ale mnie olewałeś… - mruknął Leto.
- Widać nie starałeś się wystarczająco. – prychnął Tomo, a ja postanowiłam włączyć się do akcji, bo zaraz na nowo się pokłócą.
- Ej, a teraz powiesz mamie i Fancy?
- No właśnie! Jak mogłeś nie powiedzieć swojej mamie? – zapytał już normalnym głosem gitarzysta.
- Boję się, że nie wytrzyma tego. Że się załamie.
- Powinna wiedzieć. – powiedział Milicevic, a ja tylko go poparłam.- Mamy zniosą wszystko. To najsilniejsze kobiety, muszą być silne. Tak mi się wydaje. A czemu nie powiedziałeś Fancy?
Jay od razu spuścił wzrok na swoje buty i milczał. Widać było, że nie chce z nami rozmawiać. Tym bardziej na ten temat. Tomo przewrócił oczami mrucząc coś w stylu „twoje życie” i wstał. Podszedł do Shannona i zabrał mu joystick. Leto z Milicevicem zaczęli się o niego bić, jak to mieli w zwyczaju. Pogodzone 30 Seconds to Mars to coś wspaniałego. Westchnęłam zadowolona widząc, że im wszystkim przeszło obrażanie się na siebie. W końcu. Wybrałam numer przyjaciółki, do której nie dzwoniłam od czasu pierwszego koncertu.
- Siema! Jak tam u ciebie?- zapytałam wiedząc, że bracia Leto mogą podsłuchać moją rozmowę.
- A Rou się myje właśnie, a ja bawię się telefonem.- usłyszałam głos po drugiej stronie.
- Nie przygotowujesz się jakoś na jego wyjście?- zaśmiałam się cicho.
- Ja po nim się myję. Może wtedy jeśli zasłuży…- mruknęła.
- Coś się stało?- spytałam zdziwiona jej brakiem entuzjazmu.
- Nic wielkiego, trochę się z nim pożarłam ostatnio, ale chyba już się pogodziliśmy.- tym razem się lekko zaśmiała.- No właśnie, a co u ciebie? Tomo nadal śmiertelnie obrażony?
- A no właśnie nie! Pogodzili się wszyscy. Dosłownie przed chwilą. Miałam już dość…- jęknęłam.
- Hehe, domyślam się. Kończę, bo…
- Klaudia?- rozległ się kolejny, tym razem męski głos w moim telefonie.- Wybacz, ale będziesz musiała kończyć. Muszę się zająć Gosią, bo ostatnio jakoś mi zmarkotniała! Wiesz, niewystarczająca ilość pieszczot i…
- Rou!
- A na koniec dodam, że masz pozdrowienia od Chrisa i przywiozłem ci prezent urodzinowy od niego. Kazał mi też cię ucałować, ale ani ja , ani ty chyba tego nie chcemy.- zaśmiał się Reynolds.- Pa!
I po tym usłyszałam głuchy sygnał. Nic nie zdążyłam powiedzieć. Ani się nawet jak pożegnać. Ja dam temu Reynoldsowi takie kończenie rozmowy! Z drugiej strony to jeśli dobrze się zajmie Gosią to mu wybaczę. Uśmiechnęłam się sama do siebie na myśl, co oni mogą teraz robić i zatęskniłam za Matem. Ale za dwa dni wracam, to sobie wynagrodzę tę rozłąkę. I jemu zresztą też. Popatrzyłam na wyświetlacz blackberry i zapatrzyłam się na moją tapetę, czyli Fallen z Matem. Bardzo podobało mi się to zdjęcie, mimo że było robione telefonem komórkowym. Nagle poczułam wibracje i pokazało mi się, że ktoś próbował się do mnie chyba z 7 razy dodzwonić, a dodatkowo mam 3 wiadomości na poczcie głosowej. Nagle ten sam numer znów pojawił się na wyświetlaczu, więc stwierdziłam, że jednak odbiorę.
- Klaudia?- usłyszałam najpierw sapanie, a potem jakiś męski głos.
- Eee…tak?
- Dzięki boże się w końcu dodzwoniłem! Tutaj Ben, przyjaciel Mata.- przedstawił się chłopak, którego tak polubiłam, ale nie wiem jakim cudem nie miałam zapisanego jego numeru.
- Coś się stało?- zapytałam czując nagle dziwny strach, który natychmiastowo rozchodził się po moim wnętrzu.
- Mat mnie zabije, ale sądzę, że powinnaś wiedzieć. On miał wypadek, wypadł z toru i trochę przeleciał. Na razie karetka zabrała go do szpitala, ale był przytomny. Wiem, że nie powinienem cię martwić, ale wyglądało to paskudnie…
Dłoń w której trzymałam telefon drżała mi tak, że o mało co mi nie wypadł. Mój mózg jeszcze raz próbował przetworzyć to co usłyszał. Co robić?
- Wyślij mi który to szpital i informuj mnie na bieżąco. Przyjadę tam.- powiedziałam nie do końca wiedząc co mówię.
Rozłączyłam się nie słysząc odpowiedzi i popatrzyłam na Shannona i Tomo, którzy grali w jakieś wyścigi samochodowe na konsoli. Czerwony samochód Shanimala właśnie uderzył w bandę i zaczął koziołkować przez tor, co wykorzystał Milicevic, który wygrał wyścig. Opuściłam rękę z blackberry wpatrując się tępo w ekran telewizora.
- Klaudia? Co tak stoisz?- zapytał mnie Jared wychodząc z łazienki.
- Muszę wrócić.- powiedziałam beznamiętnie czując, że zaraz mój strach zwycięży.
- Gdzie? Czemu?
- Mat… miał wypadek. Jest w szpitalu.- powiedziałam po czym usiadłam na łóżku i zaczęłam drżeć.
Leto nic więcej nie powiedział. Usiadł obok i objął mnie swoim ramieniem. Muszę tam jechać, muszę być przy nim.

 __________________________________
Może zacznę od początku... przykro mi, że tyle czasu musieliście czekać na ten rozdział. To nie tak, że nic nie piszę ostatnio... piszę bardzo dużo, ale innego opo, które będzie ciągiem dalszym tego. Przynajmniej mam nadzieję, że tak się stanie. A piszę tamto dlatego, że mam miliony pomysłów i wenę, a tutaj... słabo z nią. Ale w końcu napisałam 9 stron nowego rozdziału i dodaję. Przepraszam, że tyle to trwało. Nigdy nie opuszczę tego opowiadania, za bardzo je kocham.


Tym razem dedykuję każdemu, kto wciąż tu zagląda pomimo tak długiej przerwy. Ten rozdział jest dla Was!





12 komentarzy:

  1. W końcu doczekałam się nowego rozdziału.
    Jak dla mnie większość tekstu była strasznie przesłodzona i sztuczna.
    Zaczęło podobać mi się dopiero przy rozmowie Tomo. Kiedy zadzwonił Ben to moja reakcja wyglądała mniej więcej tak: "AAAAAAAAAAA BEEEEEEEEN!". Wydaje mi się, że Ben pojawił się w opowiadaniu raz, a bardzo go polubiłam. :D
    Informacja o wypadku jakoś mnie nie ruszyła, ja lubię jak jest więcej dramatyzmu. xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to prawda, tylko raz się pojawił, ale teraz będzie trochę częściej się pojawiał ;)

      Usuń
  2. Chciałoby się powiedzieć ‘no wreszcie’ :D
    Heh, prezent dla K akurat nie był zaskoczeniem, przynajmniej dla mnie nie był :P
    Szkoda że ta taśma nie wylądowała mu na twarzy ahahaha xD wyobraziłam sobie Jareda skaczącego jak małpiszon i próbującego pozbyć się tej taśmy… wspaniały widok :D
    A co z kartą pamięci? :(
    „Powiem szczerze, z daleka wyglądałam jak jakiś fg” no i cała prawda wyszła na jaw :DDD
    Tooooomo :D stęskniłam się za nim :D tak samo jak za Braxtonem :D głupki <3
    „- Za tobą? Za tobą to nawet skarpetka by nie tęskniła!” wut? XD czemu akurat skarpetka? XD
    Ahahah nie mogę z tych dwóch głupków :D no i pięknie załatwili Klaudię :D tak trzymać chłopcy xD
    Szynek biedny nie wiedział o co chodzi xD
    „Została w domu. Pilnować psa.” To psa nie pilnuje Ciacho? XD
    „o czym Leto nie wiedzieli.” Hahaha i mam nadzieję że się nie dowiedzą, bo jeśli tak to lipa xD
    My jesteśmy zawsze grzeczni! Nie wiem jak mogłaś pomyśleć sobie coś innego :<
    No popatrz, myślisz o M i R i od razu nasuwają ci się na myśl seksowne piosenki… to bardzo dziwne xD
    Heh, zawsze nam się nie chce tego co mamy na wyciągnięcie ręki :P
    „za to zatańczył cały układ, który chyba wymyślił w biegu.” Po tym co widziałam na rar, stwierdzam że on zdecydowanie nie umie tańczyć i nie powinien robić tego publicznie :x
    O matko ahahahahahah cud że Klaudia zębów sobie nie wybiła xD dobrze że chłopcy nie podusili się ze śmiechu :D
    „Chruścik” no nieeeeeeeeeeeee XD trzeba było Krystyna nazwać xD
    Jakoś nie szkoda mi Jareda, ciekawe czemu :D
    Uhuhuhu no i wreszcie się wydało :D to musiała być super trasa skoro praktycznie przez całą byli pokłóceni :D
    Zły Tomo to fajny Tomo, wreszcie pokazał charakterek :D no i dowiedział się prawdy :) co prawda po roku, ale to i tak szybciej niż mama, Emma i Fancy :P
    To kiedy oświeci swe kobiety? :D chciałam napisać harem ale jest tam jego mama, więc nie wypada :x
    Jak mogłaś tyle czasu nie dzwonić :((( „Muszę się zająć Gosią, bo ostatnio jakoś mi zmarkotniała! Wiesz, niewystarczająca ilość pieszczot i…” wtf??? Ahahahahaahahahaaha xD to se porozmawiałyśmy przez telefon xD boże, jaki cham, nawet nie dał mi się z tobą pożegnać :(
    „Z drugiej strony to jeśli dobrze się zajmie Gosią to mu wybaczę.” Co znaczy dobrze zajmować się Gosią? :DDD
    Biedny Mat :<<< no i Klaudia :( ona tu planuje dla niego coś specjalnego a tu bum :( ale pewnie wyjdzie c tego cało :D pare zadrapań mu nie zaszkodzi :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czemu?XD
      w sumie to zgodzę się xD
      wszystko już było razem :P nie będę się rozdrabniać :P
      ale wiesz... fg to chrisa jest, a nie jr xD
      nie wiem...może myślałam wtedy o rorym?XD
      pieknie załatwili??? normalnie foch! xD
      ciiii... przecież trzeba było to jakoś ubrać w słowa xD
      hymm... zastanowię sie jeśli mi w koncu dasz ten "rozdział" :P
      taaa bardzo byliście grzeczni w sypialni chrisa xD
      taaa... na pewno marze o triadzie xD
      ahhahaha kiedyś mu lepiej szło :P
      czemu krystyna! chruśick <3
      no zajebista xD grali po 14 songów i to źle xD
      hym... harem?XD nie wiem. fancy dopiero za jakiś czas. emme niedługo nie wiem co z mama leto.
      bylas zajeta rousia, ja zajeta proba pogodzenia letosow z tomo xD
      no! w koncu przyznałaś że rousia to cham! xD
      to znaczy, że gosia bedzie szcześliwa jak K wróci :D a nie wkurzona :D
      no nie do końca cało :D coś mu się stanie :P

      Usuń
    2. czemu co? XD
      wiem że nie będziesz się rozdrabniać, byłam po prostu ciekawa xD
      jezu, byś się do tego nie przyznawała tym bardziej że jest w związku z Matem xD
      ahahha, this! :D nie wiem czemu miałabyś myśleć o RoRYM ale niech będzie :p
      tak, pięknie załatwili :D
      rozdział? jaki rozdział? XD nie mam weny do niego :(
      przyjaciołom nie powinno wypominać się takich rzeczy!!! xD
      tak harem xD jakoś tak mi to przyszło do głowy xD
      biedna mama :(
      ja zajęta Rousisławą? niemożliwe xD
      cham i prostak na dodatek! ahahahaha :D
      jesteś tego pewna że Gosia będzie szczęśliwa? :D
      no ale nie na tyle poważnego że deadnie :) a jak coś to blizny są seksi xD

      Usuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeezu, nawet nie wiesz jak się cieszę, że dodałaś nową notkę! ;) Wchodziłam tu prawie codziennie i powoli zaczynałam myśleć, że już nie wrócisz :(
    Rozdział oczywiście świetny :D Moja pierwsza myśl kiedy Klaudia dowiedziała się o wypadku Mata to: "Umrzyj Mat, błagam umrzyj" Haha xD Mam też nadzieje, że Jay nie będzie miał już żadnych ataków i jakimś cudem wyzdrowieje ;[

    Pozdrawiam, Anja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anja co do Mata też miałam taką myśl :D Ale nie jestem taka i nie lubię, gdy jakiś bohater umiera :(
      -jess

      Usuń
    2. Hehe ;) No już niekoniecznie musiałby umrzeć, ale mógłby chociaż w jakąś śpiączkę zapaść xD

      Anja.

      Usuń
  5. Może na wstępie przeproszę, że tyle nie komentowałam. Jak wiadomo było to spowodowane nie brakiem ochoty tylko czasu, szkoła robi swoje :/ No, ale na szczęście zbliżają się wakacje i czas mam. Przez ostatni tydzień przeczytałam wszystkie chapters :D Stało to się to moim małą obsesją ;p Na prawdę mnie to wciągnęło, mimo że niektóre rozdziały już czytałam. Ja będę obstawiała przy Klaudia+Chris, no ale wiadomo, że jak jest coś wymyślone przez autora to nie da się tego zmienić. Ale pary Shann+Ciacho i Jay+Fancy to *___* Meega :) Teraz tylko choroba Jaya przeszkadza. Rozwaliłaś system parą Gosia+Rou co mi się baaardzo podoba :) Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.
    P.S. Biedny Tomo, ja wcale mu się nie dziwię, że tak się wściekał, że nikt mu nie powiedział o chorobie Jaya.
    P.S.2. Rory jest teraz moim idolem :D
    Powróciłam :D
    -jess

    OdpowiedzUsuń
  6. dopiero zaczęłam, pewnie dzisiaj nie skończę, ale tylko mówię, że gdyby Klaudia do Lei zadzwoniła to by się dowiedziała od niej jak bardzo za nią tęskni i chciałaby się zamienić z Braxtonem lub Tomo, żeby ją wyprzytulać :P

    OdpowiedzUsuń
  7. Wreszcie powracam, po miesiącu przerwy ^^
    Gawd, przypomnij mi, kiedy ty masz urodziny? Moja pamięć do dat to piękne zero, jak nie mniej, więc wiesz… :D
    Zęby jak zwykle niezawodne, ale ja w takich sytuacjach wolę iść po nóż czy nożyczki xD W ogóle jaki jest sens takiego pakowania prezentów, skoro i tak zaraz będzie trzeba to wszystko rozerwać? Ten świat nie jest nawet trochę logiczny! Wiesz co, żeby tak na Letosia pluć, on ci daje prezent, a ty na niego plujesz, to się córki doczekał, wcielenie lamy. :D
    Canon, dwa obiektywy i lampa błyskowa? W dodatku najnowszy model? Woah, ktoś tu zaszalał albo daje ci znać, że czas zacząć na siebie zarabiać. :D Tak, Jay zdecydowanie śpi na kasie, pewnie dlatego tak podwyższył m&g – nie było go stać na prezent dla ciebie. :D
    A, fotoreportaż z trasy! Wiedziałam, że nie dałby Ci aparatu bezinteresownie. Chociaż, gdyby oni opublikowali to wszystko na swojej stronie i by Cię podpisali to od razu jeździłabyś po całych Stanach i zarabiała fortunę z sesji. To by było perfekcyjne życie. ;)
    „- TOMOOOO! – wydarłam się widząc kupę czarnych włosów, a pod nią pewnie Chorwata.” – okay, logika Kunika – rzućmy się na kogoś kto ma czarne włosy, w nadziei, że ty kimś jest Tomo, a jak nie, to trudno. xD
    Trasa tylko przez tydzień? Ej, przecież oni mogą u Ciebie nocować, Letosy mają duży dom :< xD Ewentualnie wywalisz ich na kanapę czy coś, ale lepszy rydz niż nic. xD
    Kocham wygłupy chłopaków, genialnie je opisujesz <3 btw – Tomo już oświadczył się Vicki, bo straciłam rachubę? :D
    Rou sobie przyjeżdża pod nieobecność Letosów? No, pilnujcie się, bo jak tak dalej pójdzie to wyczuwam nowego bobaska w waszej porąbanej familii ^^
    „Wiesz, ona ma w końcu faceta(…)” – W KOŃCU? Przecież jesteś młoda, całe życie przed Tobą, a Letosy do niedawna niemiały nikogo! xD Ja tu nadal czekam na jakąś akcję Shannona i Ciacho oraz Jareda i Fancy, ej. :c
    Nikt się nie mylił? Ejjj, nie zmyślaj! xD Po co ogarniać Marsów? Jak się zabijają jest więcej zabawy, ej. xD
    Chruścik? Ciekawe czemu takie imię, no ciekawe… :D Boże, Dziadu zniknął, a co, jak ma atak? A co jak umiera? ;_; Ja to tylko najczarniejsze myśli! Myślałam, że zmyśla z tą sałatką i tym tuńczykiem, ale powiedzmy, że mu wierzyłam.
    Jaki fail, pozostali nie wiedzą o chorobie, Jared, skończony debilu ;_; xD Gdzie tam się bić, przecież Dziadu jest chory, jakby go pizgnął to by mnie wstał :c
    Moment, on go nie oszukiwał, tylko mu nic nie powiedział. Oszukałby go, gdyby Tomo się spytał, a ten odpowiedziałby mu, że jest zdrowy, ale skoro nie było pytania – nie było odpowiedzi. ^^ Chociaż w takiej sytuacji to ja już bym się o to nie kłóciła, tylko próbowała udobruchać Tomo. :P
    Moment, czy Klaudia wydarła się „Rou!” w tourbusie? Ma szczęście, że nikt nie słyszał, bo byłaby biedna. :D A raczej Gosia…
    Mat wypadł z toru? Ale ze what?! O.o Dobrze, że żyje, jejuś O.o Ile trwała ta trasa, że ona chce już wracać? Pogubiłam się, myślałam, że dopiero minął jeden koncert… bo minął, nie? I co, Claudia wraca już? Buuu :<
    Lecem czytać następny. :D

    OdpowiedzUsuń