Chapter 62
"I don't want to miss a thing"
Położyłam się na łóżku I popatrzyłam na pusty, biały sufit. Czemu to zrobiłam? Czy naprawdę jestem taka słaba? Włączyłam 'play' w ipodzie I poleciały pierwsze dźwięki ' I don't want to miss a thing' aerosmith. Tak jak leciały słowa w piosence tak się czułam. Nie chciałam zamykać oczy i zasypiać. Tęskniłam do czegoś co nigdy nie miało szansy zaistnieć. Przez tyle lat marzyłam, że w końcu znajdę kogoś, komu oddam swoje serce, lecz gdy taka osoba się znalazła, a ja oddalam jej swoje serce... Wszystko się rozpadło. Nie miałam nawet szansy o nie zawalczyć, a teraz nie miałam już choćby krztyny odwagi, by próbować walczyć o te osobę. Nie miałam po co. Mat był zakochany w Stelli, choć naprawdę to nie wiem co w niej widział prócz wyglądu. Niewysoka, drobna o urodzie anioła. Uroczy uśmiech, długie rzęsy i orzechowe oczy. Po prostu idealna dziewczyna. Do tego miała śliczny melodyjny glos. I mimo że zabrała mi Mata nie czułam do niej złości. Gdybym była mężczyzną, albo przynajmniej lesbijka to pewnie bym starała się z nią umówić. Choć...nie. Dla mnie ważne jeszcze było wnętrze i rozum, a ona nie wyglądała na taka co nim grzeszy. Ale i tak wszystko zmuszało mnie do cichego wewnętrznego szlochu. Jedynie dałam popłynąć łzom po mojej twarzy. Czemu życie tak mi daje w kość? Nie mam rodziny i pewnie nigdy jej nie stworzę.
Nagle zauważyłam ruch z lewej strony I zobaczyłam jak drzwi się otwierają I wpada przez szparę w nich nikła smuga światła z korytarza. Chwile później zobaczyłam w niej Jareda co mnie nieco zdziwiło. Otarłam łzy z policzków I podniosłam się do pozycji siedzącej wyjmując słuchawki z uszu. On za to popatrzył na mnie, później szybko za siebie I wkradł się do mojego pokoju. Zamknął najciszej jak umiał drzwi i spojrzał na mnie. Mimo że było ciemno jak w d… u murzyna to widziałam dwa świecące się w ciemnościach punkciki, którymi były jego oczy. Obserwowałam jak zbliżają się do mnie, a potem
zatrzymują się. Poczułam uginający się materac, a potem… została mi zabrana moja kołdra. Odwróciłam się do ojca, który po chwili milczenia w końcu się odezwał.
- Słyszałem, co dziś zrobiłaś.- powiedział cicho.- Czemu?
- Nie umiałam inaczej. Było mi ich żal.- odpowiedziałam.
- Nie prawda. Zrobiłaś to dla niego, prawda?
Przygryzłam dolną wargę i położyłam się na plecach. Po co on do mnie przyszedł i zadaje mi te pytania, skoro sam bardzo dobrze zna na nie odpowiedź.
- Jutro jedziemy w trasę, pamiętasz? Musimy dokończyć tę podróż, fani czekają. Zastanę dom po powrocie w całości?- dodał żartobliwym tonem.
- Nie wiem, zobaczymy jak wrócisz.
- Wiesz… nigdy jeszcze nie zostawiałem nikogo w tym domu, gdy wyjeżdżałem. Trochę dziwne uczucie.- powiedział, po czym nastała cisza.
Po jakichś 10 minutach usłyszałam jak szepcze „dobranoc” i wstaje z mojego łóżka. Chwilę później zauważyłam jak znika w wąskiej szparze światła. Jared jutro wyjeżdżał i zostawiał mnie samą jedyną w tym domu. Co prawda była jeszcze Gosia, ale ona prócz studiów miała jeszcze pracę. A ja tylko studia. Leżąc tak w ciszy, naszły mnie dziwne myśli, które po ich rozpatrzeniu zaczęły mnie przerażać. Skupiały się głównie na Jaredzie, na tej trasie koncertowej. Z jednej strony byłam niesamowicie dumna, że wziął się w garść i wraca, by koncertować. Dawało mu to siły na walkę z chorobą oraz odrywało od myślenia o niej. Z drugiej strony był to duży wysiłek dla organizmu i martwiłam się, że nadal będzie zachowywał się jak przed przeczytaniem papierów, o… wyroku. Bo dla niego to był wyrok śmierci w pierwszej chwili. A to niestety wspomagało chorobę. Odrzuciłam kołdrę na bok i szybko stanęłam na puszystym dywanie. Po ciuchu, na palcach przeszłam przez pokój i wyszłam na korytarz. Rozejrzałam się w obydwie strony uważnie obserwując śpiącego pod drzwiami sypialni Shannona huskiego. Pies tylko otworzył jedno oko, by sprawdzić kto to i pogrążył się dalej w śnie. Nadal idąc na palcach weszłam do sypialni Jareda. Najciszej jak tylko umiałam zamknęłam drzwi i odwróciłam się. Leto o dziwo nie spał, tylko stał ze słuchawkami przy oknie i wpatrywał się w czarne zachmurzone niebo. Co tu zrobić, by podejść do niego, ale go nie wystraszyć? Niestety na swoje imię, ani na nic co mówiłam nie reagował, więc musiałam podejść do niego. Akurat gdy wyciągałam rękę, by dotknąć jego ramienia, on się odwrócił.
- Miałaś koszmar?- zapytał całkowicie spokojnie zdejmując słuchawki.
- Ja…eee…- wyjąkałam zdezorientowana.- Nie. Chciałam cię poprosić o coś…
- Słucham.- odpowiedział patrząc na mnie.
- Bo widzisz… nie wiem na jak długo jedziesz i… martwię się o ciebie.- w końcu z siebie to wydusiłam.
Na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Nie wiedząc co robić, też odpowiedziałam niepewnym uśmiechem, a on westchnął ze śmiechem.
- Usiądź sobie.- powiedział wskazując mi łóżko, a gdy tylko na nim usiadłam, kucnął przede mną.- Patrz mi teraz w oczy i słuchaj uważnie. Będę o siebie dbał. Dużo się w moim życiu zmieniło, ale wiem co robię i nie martw się. Dam sobie radę, zresztą zawsze daję, nie?
- Ale…
- Bez ale. Zaopiekujesz się domem i Sky’em do naszego powrotu, prawda? A co do długości trasy… wracamy w grudniu, czyli za 2 miesiące. 6 grudnia obiecuję być w domu.
Mimo, że te słowa wypowiadał całkowicie szczerze, ja nie przestawałam się martwić, ale postanowiłam to ukryć, wręcz zatuszować uśmiechem. Jednak nie umiałam powstrzymać mojej potrzeby przytulenia się do niego.
- Dobranoc.- powiedział ziewając.
- Mogę spać z tobą?- zapytałam wiedząc, że jeśli będę spać sama to oni wyjadą bez budzenia mnie.
Jared wydawał się być zaskoczony tym pytaniem i odpowiedział na nie dopiero po chwili, ale na szczęście się zgodził. Jednak przed wejściem do jego łóżka musiałam zadać to pytanie.
- Jay… kto prócz mnie tutaj leżał, na tej pościeli?
- Hym… no wiesz… ktoś puszysty.- odpowiedział z uśmiechem, który łatwo było zauważyć nawet w takich ciemnościach, ale widząc moje oczy jak talerze obiadowe dodał.- Tylko Sky. Spokojnie.
Nie do końca mu wierząc i tak weszłam pod kołdrę. Przytuliłam się do boku Leto i nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Od razu znużył mnie sen i nawet obyło się bez koszmarów. Obudziłam się w momencie, gdy Jared właśnie wstawał z łóżka. Potrząsnęłam głową, by pozbyć się ostatnich wizji ze świata snu i popatrzyłam na budzik. 8:30. Całe 7 godzin przespane, całkiem niezły wynik. Dobrze, że tego dnia dopiero po południu miałam zajęcia.
- Dzień dobry!- powiedziałam przeciągając się.- Jak się spało?
- Więcej z tobą nie śpię.- odpowiedział całkowicie poważnie.- Skopałaś mnie, a potem chciałaś udusić poduszką.
- Co?!- prawie wykrzyknęłam przerażona, bo nigdy aż takich zapędów w nocy nie miałam.
- Żartowałem.- rzucił Leto z bananem na twarzy i puścił mi oczko.
- Zabiję! Wiesz, jak ja się przestraszyłam?!- krzyknęłam na niego.
- Warto było dla twojej miny to powiedzieć.
Obrażona skrzyżowałam swoje ręce na piersiach i prychnęłam zła na niego. On tylko przewrócił zabawnie oczami i zaczął układać perfekcyjnie równo swoje ubrania w walizce. Tę miał brać ze sobą, jako podręczną. Nagle zastygł w bezruchu i po chwili spojrzał na mnie. Zdziwiłam się, bo jego twarz wyrażała 100% skupienie.
- W ogóle to… postanowiłem coś zrobić, jak będę w Anglii. Myślę, że czas się trochę zmienić.
- Co konkretnie masz na myśli?
- Chciałbym zaprosić Fancy tu do nas. Załatwiłbym jej pracę tutaj, zamieszkałaby z nami…
Gdyby to była scenka z jakiegoś komiksu, to autor przedstawiłby moją szczękę odbijającą się od podłogi. Słysząc te słowa o mało co nie dostałam zawału i w pierwszej chwili myślałam, że żartuje. Podeszłam do Leto i dotknęłam dłonią jego czoła. Temperaturę miał w normie, czyli musi to być coś innego. Albo znów mnie wkręca.
- Dobra, to było nawet całkiem śmieszne. Dobry żart, prawie się nabrałam.- powiedziałam uśmiechając się do niego.
- Klaudia. Ja umieram. Nie chcę umierać w ten sposób.- odpowiedział całkowicie poważnie.- Muszę zmienić swój styl życia. Ta kobieta… nie wiem co w niej takiego jest, ale oczarowała mnie. Od dawna nie spotkałem takiej osoby, więc chciałbym spróbować. Ostatni raz byłem w związku… uhh nawet nie pamiętam. A teraz i tak nie zostało mi dużo czasu. Chcę spróbować.
Wpatrywałam się w niego jak w jakiś posąg. Nie do końca rozumiałam co mówił. Rozumiałam, że się bał, że zostanie sam, że nikt nie będzie przy nim, gdy on będzie umierał… co ja wygaduję. Przecież on nie umrze. Będzie pierwszą osobą, która pokaże światu, że da się wygrać nawet z taką chorobą.
- Jared…
- Shh… To nie jest decyzja podjęta od tak. Długo nad nią myślałem.
- A co jeśli ona się nie zgodzi?- zapytałam.
- To… nie wchodzi w grę. Co jak co, ale żadna mi się nie oprze. No prócz Ciacho.- zażartował.
Tym zdaniem rozbawił nawet mnie. Leto zamknął wieko walizki i wyprostował się. Oznajmił, ze teraz idzie się ubrać, więc sama wyszłam z jego pokoju i weszłam do łazienki po szlafrok. Nie chciałam jeszcze się ubierać w normalne ciuchy. Lubiłam chodzić w piżamie po domu. Zarzuciłam materiał na siebie i zeszłam na dół, by obudzić Gosię. Zapukałam do drzwi, a potem weszłam do środka. Dziewczyna jednak spała, a ja wykorzystując to skoczyłam na łóżko obok niej, tak że dziewczyna, aż podskoczyła do góry.
- Matko
święta!!!- wykrzyknęła.- Co się dzieje?!
- Dzień dobry!
Przyszłam obudzić, bo Letosie zaraz wyjeżdżają w trasę i mamy wolną chałupę do
6 grudnia! Trzeba zrobić party hard!
- Wiesz co?
Powaliło cię już doszczętnie. Nie mogłaś normalnie mnie obudzić?- zapytała.
- Nie miałabym z
tego żadnej przyjemności. – odpowiedziałam.- Zakładaj szlafrok i choć pożegnać
te dziady. Przy okazji postraszmy ich imprezami w ich domu.- dodałam ciszej.
Na te słowa Gosia
uśmiechnęła się przebiegle. Co jak co, ale w tym aspekcie dogadywałyśmy się
idealnie. Szybko wyszłyśmy z jej pokoju i po dźwięku przesuwanych kubków,
domyśliłyśmy się, że są w kuchni.
- Dzień dobry! –
rzuciłam wchodząc do środka i szczerząc zęby do Shannona, który był całkowicie
nieprzytomny.
Gosia niby przez
przypadek wzięła, rzuciła swoją ciężką książkę z anatomii na stół, czym
obudziła Shannona, który się zerwał jak poparzony. Popatrzył na nią morderczym
wzrokiem przykładając dłoń do serca. Każdy kolejny członek tej rodziny jest
jeszcze wredniejszy od poprzedniego, taki mój wniosek z tego poranka. Jared
postawił przed naszą trójką 3 duże parujące kubki z kawą. Nie wiem co Shaniasty
robił w nocy, ale naprawdę musiał zaszaleć, skoro Jay robił tego dnia kawę.
- Co się stało?-
zapytałam wskazując brodą na starszego Leto.
- Sky.-
odpowiedział mój ojciec.
Zmarszczyłam
brwi, nie rozumiejąc o co chodzi. Przecież w nocy pies leżał pod jego drzwiami
i spokojnie spał.
- Musiałaś mieć
bardzo mocny sen.- odezwał się perkusista.- Przez pół nocy wył jak opętany. I
podarł mi poduszkę. Zaczęło się…
- Co?
- Współczuję wam.
Przez kilka dni Sky będzie wył i strasznie za mną tęsknił.
- Pewnie nie
usłyszymy.- rzuciłam niby od niechcenia.
- Jak to?-
zapytał z kolei Jay.
- Ja nic nie
mówiłam.- odpowiedziałam puszczając mu oczko.
Po wypitej kawie,
ruszyliśmy w dwie strony. Ja z Gosią do salonu, oni na górę po swoje walizki.
Gdy usłyszałyśmy ich schodzących, zaczęłyśmy szeptać między sobą o wymyślonej
imprezie, którą rzekomo urządzimy po ich wyjeździe. Oczywiście rozegrałyśmy to
w taki sposób, że chłopcy mocno zaczęli myśleć nad tym o czym dyskutowałyśmy.
- Ale dopiero jak
oni wyjadą, jutro.
- Czemu?-
spytałam.
- No, a jak nagle
zechce im się wrócić? Przecież nie mogą się o tym dowiedzieć.- wyszeptała
blondynka.
Westchnęłam,
zgadzając się z nią w tej kwestii. Obydwie wyprostowałyśmy się i zaczęłyśmy
uśmiechać, jak tylko zobaczyłyśmy braci Leto, którzy przysłuchiwali się naszym
szeptom.
Oczywiście od
razu zaczęłyśmy udawać, że rozmawiamy na inny temat. Rozegrane po mistrzowsku,
powinnyśmy obydwie dostać za to Oskara, bo Leto naprawdę zaczęli myśleć, że
robimy imprezę po ich wyjeździe.
- Chcę zastać dom
w całości! I nikogo tu macie nie wpuszczać!- zastrzegł Shannon.
- Dokładnie. Zero
spotkań czy imprez!- to ostatnie słowo Jared bardzo mocno zaakcentował, na co wybuchłyśmy
śmiechem.- Was to śmieszy?!
- Tak.-
odpowiedziałyśmy zgodnie wciąż się śmiejąc.
Leto prychnęli, a
my przybiłyśmy sobie piątki, za świetnie rozegraną akcję. Jednak przy ich
wyjściu postanowiłyśmy ich uspokoić. Gosia została w domu trzymając mocno
huskiego, który rzucał się i rozpaczał, jakby Shannon go miał zostawić na
zawsze. Bardzo przywiązany był do swojego pana. Ja za to wyszłam przed dom i
przyglądałam się, jak wpakowują bagaże do taksówki. Gdy tylko się z tym uporali
podeszli do mnie. Shannon przytulił mnie mocno do siebie i pocałował w czoło,
prosząc bym przynajmniej nie zniszczyła jego pokoju i perkusji, którą tu
zostawia. Jared zrobił to samo co brat.
- Ej, my z Gosią
żartowałyśmy. Nie musicie się bać, dom będzie w całości i zero imprez.
Obiecuję. –przyrzekłam im.
- Mam nadzieję.-
odpowiedzieli Letosie. – Do zobaczenia za dwa miesiące. Jakby coś się działo to
dzwoń, ktoś odbierze. Mam nadzieję.- dodał ciszej Shanny.
- Spokojnie. A
teraz bezpiecznej podróży i jedźcie już, bo Sky zaraz wyskoczy przez okno.-
dodałam widząc kątem oka, że moja przyjaciółka odciąga psa od szyby.
Leto w końcu
zapakowali swoje 4 litery do taksówki i odjechali. Odwróciłam się i weszłam do
domu. Pies położył się w swoim kojcu i przeraźliwie wył, a Gosia posmutniała.
- Będzie mi
brakować tych głupków.- powiedziała.
- To tylko 2
miesiące…
Tydzień minął, a
jako że zostałam praktycznie sama w domu, stwierdziłam, że muszę coś ze sobą
zrobić. Po szkole Gosia miała robotę w studiu fotograficznym, a ja? Nudziłam
się sama w domu. Bracia Leto wrócili w trasę, przez co straciłam ostatnią
możliwość pogadania z kimś po południu. No jeszcze teoretycznie zostawał mi
Sky, ale przez pierwsze kilka dni tak przeżywał rozstanie z Shaniastym, że nie
chciał jeść i cały czas leżał w swoim posłaniu obserwując smutnymi oczyskami
wszystko wokół. Dlatego postanowiłam w końcu ruszyć swoje 4 litery i pójść na
kurs prawa jazdy. Poprawiłam fryzurę przed lustrem w korytarzu na piętrze, gdy
nagle rozległ się dzwonek do drzwi. Zdziwiona popatrzyłam w tamtą stronę i
ujrzałam jak husky leci, jak szalony do drzwi. Robił tak za każdym razem, gdy
coś się działo przy wejściu i zawsze z podkulonym ogonem wracał do swojego
kojca, gdyż jego pan nie wrócił. Szkoda mi było tego czworonoga, ale cóż
zrobić.
Zeszłam po schodach i podeszłam do drzwi.
Jako, że po ostatniej imprezie domofon oraz wizjer nadal nie działały, by
przekonać się kto to, musiałam co najmniej uchylić drzwi, co zresztą i tak
zrobiłam. Gdy spojrzałam na postać stojącą przede mną, odebrało mi mowę ze
zdumienia. Na schodkach prowadzących do wejścia do domu stała Stella z uroczym,
trochę wystraszonym uśmiechem. Rozejrzałam się po okolicy szukając Mata, ale go
nie zauważyłam.
- Cześć! Nie
wiem, czy mnie pamiętasz, ale jestem Stella. Czy… mogę wejść?- zapytała
niepewnie.
- Eee… Jasne!-
odpowiedziałam z pewnym opóźnieniem i cofnęłam się do wnętrza domu, by
blondynka mogła przejść.
Sky uniósł swoją
zgrabną głowę, lecz nie rozpoznając w tej osobie Shannona, ponownie położył ją
na swoich łapach. Dziewczyna wchodząc od razu zdjęła buty, co mnie wielce
zaskoczyło, oczywiście w pozytywnym sensie. Gestem ręki zaprosiłam ją do salonu
i usadowiłam na kanapie. Blondynka wyjęła z torby moje spodenki oraz koszulkę,
które były złożone w kostkę i położyła obok siebie.
- Chciałam ci
oddać te rzeczy. Bardzo dziękuję, za pomoc, kto wie. Może miałabym teraz
zapalenie płuc gdyby nie ty.
- Nie ma sprawy.-
odpowiedziałam.
- Czy mogę z tobą
pogadać?
- Jasne.- w mig
się zgodziłam, zaskoczona tym pytaniem.- Eee… może napijesz się czegoś? Kawa
czy herbata?- zapytałam nie chcąc wyjść za niewychowaną.
- Poproszę kawę.
Nie pijam herbaty, dla mnie to zwykle sik… sorry.- ugryzła się w język w
ostatniej chwili.
Nienawidziłam,
gdy ludzie opisywali herbatę jako jakieś szczyny. Ja nigdy nie piłam takiej,
zawsze wysokiej jakości herbatę i wolałam ją bardziej niż kawę. Weszłam z
salonu do kuchni i wyjęłam dwa kubki. Do jednego nasypałam 3 łyżeczki
rozpuszczalnej kawy, a do drugiego włożyłam torebeczkę z herbatą o smaku
lichee. Włączyłam elektryczny czajnik, w którym i tak była ciepła woda, bo
niecałą godzinę temu robiłam sobie budyń czekoladowy, i popatrzyłam na
huskiego, który uważnie obserwował sowimi smutnymi oczami mojego gościa. Na
razie jednak nie warczał, ani nie podchodził do niej, jak to miał w zwyczaju.
Po chwili usłyszałam pojedyncze pyknięcie, które oznajmiło mi, że woda
zagotowała się, więc wlałam tę bezbarwną ciecz do kubków. Wymieszałam łyżeczką
kawę i wyjęłam „ogonek” ze swojego naczynia, po czym zaniosłam napoje do
salonu.
- Ach! Wybacz,
zapomniałam spytać czy słodzisz i czy potrzebujesz mleka?- powiedziałam
stawiając kubki na stole.
- Ani nie słodzę,
ani nie używam mleka. Jestem na nie uczulona. Dziękuję za kawę.
Uśmiechnęłam się lekko i usiadłam na fotelu
przy kanapie. Byłam niezmiernie ciekawa po co ona tu przyszła, o czym chciała
pogadać.
- To co cię tu
sprowadza, prócz ubrań?- zapytałam przyjaźnie.
- Chciałam ci
podziękować za to co zrobiłaś. Pewnie gdyby nie twoja pomoc teraz byłabym w
szpitalu, bo niestety często łapię choróbska i mam bardzo słabą odporność. Poza tym… wydajesz mi się być bardzo miłą
osobą i chciałam cię poznać. Jeśli oczywiście masz czas.- dodała.
- Jasne, że mam.-
odpowiedziałam, w myślach przekładając wizytę w szkole prawa jazdy na inny
dzień.- To może opowiedz najpierw o sobie.- zagadnęłam żeby nie wyjść na
niemiłą osobę.- Co robisz? Czym się interesujesz?
- Studiuję fizykę
kwantową. Jestem na 2 roku i jak na razie, jeszcze nadążam.
Po tych słowach
mnie wcięło. Przez cały czas uważałam tę dziewczynę za niezbyt inteligentną
osobę, a okazało się, że laska zajmuję się fizyką kwantową i jeszcze coś z niej
rozumie. Ba! Nie coś, a bardzo dużo skoro jest na 2 roku. No i tutaj się
pomyliłam co do dziewczyny.
- Pewnie nie masz
na nic czasu z takimi studiami.
- Wręcz
przeciwnie. Nie wiem, ale jakoś w mig wszystko łapię i nie mam problemów, przez
co nie muszę ślęczeć nad książkami całymi dniami. Dlatego chodzę z Matem, bo
mam czas.- powiedziała uśmiechając się, a mnie coś zakuło w lewym boku,
bardziej u góry.- Chciałam się czegoś dowiedzieć o tobie od Mata, ale nie był
jakiś zbytnio gadatliwy, to postanowiłam cię odwiedzić.
- Hym… może miał
zły humor?- rzuciłam bez przekonania.
- Pewnie tak. To
co ty studiujesz? Jak w ogóle poznałaś się z Matem?
- Studiuję
reżyserię filmową. W przyszłości będę robić teledyski, jak mój ojciec. A Mata
poznałam w sklepie na Rodeo Drive. Akurat kupowałam u niego sukienkę na galę MTV.
- Byłaś na gali MTV?!
Nie żartuj!
- Naprawdę.-
dodałam z uśmiechem.
- Ale ci dobrze!
Chciałabym bardzo zobaczyć Kanyego Westa! To mój ulubiony muzyk, a podobno
zagrał tam z jakimś zespołem.
Chwilę jeszcze
słuchałam jak opowiada o muzyce. Z tego co mówiła wywnioskowałam, że jest fanką
rapu i hip hopu, ale słucha też czasem popu i rocka. Muszę przyznać, że nawet
miło spędzało mi się z nią czas. Tak miło, że nawet zapomniałam o tym, że
powinna być moim wrogiem, bo odebrała mi faceta. Gdy wychodziła, sama nie wiem
czemu, ale zaprosiłam ją do siebie na kolejną kawę i rozmowę. W końcu znalazłam
kogoś z kim mogłam pogadać, gdy byłam sama w domu. I tak oto tym sposobem,
dziewczyna odwiedzała mnie 2-3 razy w tygodniu. Jednak za każdym razem gdy
przychodziła do mnie, czułam okropny zawód w sercu, że Mat wybrał jednak ją. Któregoś razu nie wytrzymałam i wyjawiłam
prawdę o tych spotkaniach Gosi. Powiedziałam jak się czuję, że nie wiem
zupełnie co robić.
- Wiesz… jest
takie powiedzenie. Stella to nie ściana, da się przesunąć i Ciebie wbić na jej
miejsce. Zresztą bardziej pasujesz do niego niż ona.
- Mówisz jakbym
była dodatkiem…
- Nie. Stella
jest dodatkiem. Nie zauważyłaś tego? On się z nią pokazuje, a nie chodzi.
Dziewczyna jest ładna, ale nie sądzę by… dużo ze sobą rozmawiali. No bo o czym
może mówić studentka fizyki kwantowej z takim przystojniakiem? O ruchu
posuwistym oscylacyjnym zwrotnym, zwykle przyspieszonym, o stałym kierunku i
zmiennym zwrocie?
- Oh weź no… -
jęknęłam.
- No co! Taka
prawda! Twój stosunek z Matem byłby ciekawszy, bo byłby bardziej finezyjny i
można by go było porównać do takich koni…
- Gosia! Co oni
ci dziś dali w tej pracy?!- zaśmiałam się przykładając dłoń do ust dziewczyny.-
Boże, nawet nie jestem jego dziewczyną, a ty już mi tu planujesz jak będzie
wyglądać moje życie seksualne.- jeszcze głośniej się zaśmiałam.
- Dorosła jesteś,
czyż nie?- odpowiedziała, gdy tylko zabrałam rękę z jej twarzy.- Zresztą… bierz
przykład ze swojego ojca, albo wujka.
- No teraz to
chyba sobie żartujesz. – powiedziałam robiąc wielkie oczy.- Weź mi tu Letosów
nie mieszaj, bo i tak mocno za mocno zbaczamy z tematu.
- Ale Klaudia.-
jęknęła. – Zrozum, że w każdym związku osób dorosłych, a ty też do nich
należysz… czasami, występuje coś takiego jak seks. Boże, czuję się jakbym tłumaczyła to małemu
dziecku. To czynnik naturalny, który pozwala zbliżyć się dwóm osobom do siebie
jeszcze bardziej.
Zakryłam twarz
dłońmi i zaczęłam się kiwać, jak dziecko z chorobą sierocą. Boże, za co mi się
trafił ten wykład? A zaczęło się tak niewinnie.
- Gosia! Mat ma
dziewczynę i nie jestem nią ja. Daruj sobie…
- Czas wziąć
sprawę w swoje ręce. Jesteś lepszą kandydatką od niej. Zresztą potrzeba ci
faceta. A Mat potrzebuje prawdziwej dziewczyny, a nie dodatku by dobrze
wyglądać. Będę musiała obmyślić plan odbicia go.
Rozchyliłam
dłonie i spojrzałam na nią, jednak ona wcale nie żartowała.
- Znamy wroga,
znamy „księżniczkę” czyli Mata i odbijemy go z wieży.
- Chyba ci się
role pomyliły.- dodałam rozbawiona.
- Oj tam. Daj mi
kilak dni, a wymyślę co by tu zrobić.
Zaśmiałam się i
położyłam na kanapie. Ja to mam zwariowaną, ale przekochaną przyjaciółkę.
________________________
Rozdział pisany w nocy co oznacza małą głupawkę pod koniec, której świadkiem jest Gosia xD Mam nadzieję, że się spodoba :) Kolejny będzie bardziej… konkretny. Zobaczycie zresztą czemu :D niespodzianka! Ja też kocham smutne rozdziały, dlatego z czasem coraz więcej ich będzie. Oczywiście nie znikną te zabawne, czy przerażające ;) o nie! A szokować postaram się do końca! Konstruktywna Krytyko, gdybyś taka była to nie napisałabyś takiego komentarza. to są puste słowa, nie poparte niczym. A szkoda, bo może pomogłoby mi to lepiej pisać. Mówić, że beznadziejne trudne nie jest, ale poprzeć to faktami… już inna szkoła. Poza tym nikt nie jest idealny, staram się pisać od serca dla czytelników, lubię to robić i teraz będę coraz bardziej rozwijać się w tym kierunku i raczej to, że Tobie nie pasuje mój stylu to pojedynczy przypadek. Bo różni poloniści, pisarze czytali moje wypociny i uważają, że jeśli będę dalej się rozwijać to mogę być w tym całkiem niezła. Zresztą robię to dla przyjemności :) A i jeszcze jedno… jeśli moje opo nie jest oryginalne to pokaż mi takie, które jest. Bo jakoś nikt jeszcze nie wymyślił takich rzeczy jak ja. A kluchę to nie wiem w kim Ty widzisz, ale postać taka jak Jared w moim opowiadniu kluchą nie jest. Widać chyba nigdy nic złego w życiu cię nie spotkało, by tak sądzić. No mniejsza, pozdrawiam i życzę powodzenia w czytaniu tych wspaniałych romansideł na jedno kopyto, które i tak wszystko ściągają od tych co pisali wcześniej ;]
Ten rozdział dedykuję Gosi (za małą pomoc), Klaudiush za wierne czekanie razem z Gosikiem na publikację :) Jesteście wielkie dziewczyny <3
Powiem, że kocham smutne rozdziały, uwielbiam się wzruszać itd, ale chyba jednak wolę pokręcone i wesołe (może taki mam humor, bo to trochę jak na mnie dziwne xD) i cieszę się, że w końcu taki się pojawił :)
OdpowiedzUsuńPiosenka ” I don’t want to miss a thing” jak dla mnie jest jedną z najpiękniejszych ever, jak ją słyszę od razu mam przed oczami Armagedon, który też mogłabym oglądać nieskończenie wiele razy :) Od razu jak zobaczyłam tytuł, wiedziała, że ten rozdział będzie dobry i faktycznie, nie zawiodłam się :)
i już w tym momencie powiem, bo nie mogę już tego tłumić:
KOCHAM MOJĄ SIOSTRĘ! *serduszko*
to wracając xD początek bardzo ładny, Jay „przed wyrokiem” można powiedzieć, że wrócił, w sensie, że nie jest już zdołowany i załamany, a przynajmniej tego tak nie pokazuje, bo kto może wiedzieć, co mu w tym łebku siedzi oprócz autorki? Decyzja o sprowadzeniu Fancy mi się nie podoba, wiadomo, że jej nie lubię i chyba dlatego mi się nie podoba, ale wiem, ze MUSISZ ją w końcu tutaj przytargać do LA xP
Zanim znowu powiem, że kocham moją sis całym sercem (przypomniało mi się, że nie mogę dawać serduszek :() to wspomnę, że strasznie mi żal Sky’a. Jemu to dopiero jest ciężko, gdy jego pan wyjeżdża, biedna psina ;(
A tak a propos tych imprez, to mam nadzieję, że jednak jakąś mini Klaudia z Gosią zrobią i oczywiście Lea czuje się zaproszona ;P
Zamurowało mnie jak przeczytałam, że Klaudia spędza czas ze Stellą (swoją drogą strasznie kocham to imię od niepamiętnych czasów) no bo wiadomo, że ona powinna być wrogiem, a tutaj taka akcja. To że studiuje fizykę kwantową mnie tam jeszcze nie dziwi, ale popieram w każdym słowie Gosię (widać, że rodzina xD) no i nie mogę się doczekać, czego to ona nie wymyśli, bo wiem, że jest zdolna mnie powalić na kolana xD Ale kocham ją za to wszystko, ogólnie bardzo podoba mi się jej cała postać jak ją przedstawiłaś w tym opowiadaniu, można powiedzieć, że odwaliłaś kawał dobrej roboty :)
I tak jeszcze na koniec to chcę wrócić do Stelli, bo zdziwiła mnie jej alergia na cukier, jest coś takiego? No bo normalnie człowiek musi jakieś cukry brać itd więc dla mnie to dziwne jest, ale może Ci się tak napisało odruchowo ;)
Podsumowując, jak widzisz, rozdział mi się strasznie podobał i NIE ZASNĘŁAM CZYTAJĄC GO ;P wbrew wszelkim plotkom ;P Naprawdę, oby tak dalej ;)
-LEa
Pozytywnie zaskoczył mnie ten rozdział. Sporo humoru i (dla mnie) śmiesznych sytuacji. Lea, a może tutaj chodziło o uczulenie na mleko? A od cukru się tyje ;P Czekam na kolejne rozdziały. I jestem ciekawa czy Klaudia zda prawko i nie rozbije samochodu ;) xD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
-Jess
I przepraszam za taki skromny komentarz, ale Twoja siostra mnie zgasiła xD Z resztą co tu się rozpisywać? Podoba mi się, komentuje na plus i jest ok!!!
OdpowiedzUsuńI mam nadzieję, że dalej będziesz rozwijać swój talent pisarski. O gustach się nie dyskutuje. Jeśli komuś się nie podoba to niech nie czyta. Mi się podoba i czytam :)
-Jess
Ach to czekanie do pierwszej w nocy :D A potem do drugiej trzydzieści nie mogłam usnąć, za duża dawka śmiechu xD Ostatnio robisz strasznie duże przerwy między rozdziałami, czemu? :c Nie znam Aerosmith czy jak im tam :o Masz błąd! „Nie chciałam zamykać oczy i zasypiać.” Zamykać oczu,
OdpowiedzUsuńa nie oczy. Wiem, że ty wiesz, ale nie zauważyłaś, dlatego piszę ja, o. Ale to brzmi jak z jakiegoś romansidła „..Przez tyle lat marzyłam…”. Dobra, romans też jest potrzebny, ale nie lepiej spiąć dupę
i pójść do tego Milorda? I z tekstem „Kocham Cię” pocałować go na oczach tej Stelli. Trochę też żal dziewczyny, ale co zrobić. Byłaś pierwsza! Myślisz, że Delord jest w niej zakochany? Wątpię, leci tylko na urodę pewnie. Chociaż, kto go tam wie. To porównanie „ciemno jak w d… u murzyna” nie pasuje. No, po prostu no nie :P To chyba efekt głupawki, oj tak… Od kiedy on ma świecące w ciemnościach oczy? o.o Też uwielbiasz, kiedy ktoś się coś pyta, a potem sam sobie odpowiada? :D No to Letoś może pożegnać się ze swoim domem… Ty i Gosia, co to się będzie działo… dla was pozytywnie, dla nich negatywnie, bo chyba nie widzi im się odnawianie mieszkania. xD Na jakie Gosia chodziła studia i jaką miała pracę? No i po co? Letosie mają dużo kasy, skoro się zgodzili, żeby mieszkała z wami,
to powinni mieć kasę na utrzymanie wesołej rodzinki :D To nie wyrok śmierci, to powód by walczyć! *time to go to war* „Shannona huskiego”. To tak trochę nie po polsku… „Miałaś koszmar? Tak.
To tylko koszmar, idź dalej spać.” Mwahaha :D Usiądź sobie… a więc po co tu jesteś? Ach tak… jadę na dwa miesiące, nie musisz się martwić, dam sobie radę, zawsze daję… Oj, żeby nie był taki pewny…
A może, na znak, że nie zawsze jest, tak jak on chce, to Fancy go odrzuci? Nie, tak nie może być, nie słuchaj mnie! Zniszczysz moje marzenia… Wyjadą bez budzenia Cię, bo chcą, żebyś dłużej pospała!
Bo tak w ogóle, budzik w tych czasach nie istnieje? :P Ktoś puszysty… Ja od razu pomyślałam
o huskym, a ty o czym, że miałaś takie oczęta? Zresztą, ja też nie sądzę, żeby tylko Sky tam spał… *jestem Jarek Leto, żadna mi się nie oprze* 7 godzin tylko spałaś?! Ja, nie mogłam usnąć po dawce śmiechu *czytaj koniec opowiadania* i usnęłam 02:30, ale potem spałam do 11 :D Czyli 8 i pół godziny, całkiem niezły wynik. Skopałaś mnie a potem chciałaś udusić poduszką… No leżę, genialne xD Ty aż tak w nocy wszystkich lejesz? To słowo prychnęłam, kojarzy mi się z kotem, bo one tak fajnie miauczą i prychają. Dlatego do końca opowiadania, kiedy pojawiło się słowo „prychnąć” wyobrażałam sobie kota… dawka śmiechu zapewniona, ale to nie koniec! :D Wiecie co, ja nie wiem czemu nie lubicie Fancy. Taka porządna kobieta, a wy co? Chcecie, żeby znalazł sobie jakąś gwiazdkę *Paris Hilton*? On musi z nią być, wtedy będę happy do końca życia *-* to by było spełnienie marzeń, odkąd ona się pojawiła, to cel Jarka to „zamieszkać z Fancy”. Błagam, niech ona się zgodzi! :D chociaż jakby się nie zgodziła, też by było ciekawie, ale… serduszko by mi się złamało :c i będę płakać :c nadal nie rozumiem po co pracę, skoro on ma dość kasy. Ale też nie fajnie siedzieć na jego majątku w końcu sam na to zapracował *hahah.. powiedzmy* i człowiek musi mieć satysfakcję z życia. Mógłby Ci kupić kawał ziemi, stajnię i konie, w końcu go stać! Ale by Cię za bardzo rozpieścił, musisz sama zarobić… ;P a Fancy mógłby kupić klinikę, co ty na to? :D ona by się nie zgodziła, bo inaczej nie byłaby sobą… Ale ma racje kobieta! Co będzie żerować na nim. :P A teraz on nie myśli. Jeśli poprosi ją, żeby się wprowadziła, już się naprawdę w sobie zakochają… to on ją zostawi? Dobra, pomyślmy logicznie! Ona się zgodzi, ale gdy on jej powie, że umiera, to z jednej strony chciałaby mu jakoś pomóc i być
z nim, a z drugiej strony jej się nie opłaca, bo i tak w końcu umrze. Life is brutal, ale no, aż tak?!
-klaudiush
W sumie, to kobieta, która potrafi postawić na swoim, ale pomoże mu, wierzę w nią *trzyma kciuki* „Rozumiałam, że się bał, że zostanie sam, że nikt nie będzie przy nim, gdy on będzie umierał… co ja wygaduję. Przecież on nie umrze. Będzie pierwszą osobą, która pokaże światu, że da się wygrać nawet z taką chorobą.” Mam nadzieję, ale też z drugiej strony, opowiadanie się nie skończy xD A ty nie jesteś fanką happy Endów w stylu „żyli długo i szczęśliwie, mieli psa i dwójkę dzieci.” Bo życie jest niesprawiedliwe. Coś mu się pomyliło.. prócz Ciacho, Ciebie, Gosi i całej Twojej gromadki :P już nie będę wyliczać, bo kogoś pominę i będą mi wypominać xd W piżamie fajnie się zapitala po domu, póki nie przyjdą rodzice z tym swoim tekstem „dziecko drogie, jest godzina piętnasta a ty a piżamie?! Idź się ubrać, bo kara na komputer, bla, bla, bla” -.-’’ Doprawdy wnerwiające to jest :P „Zarzuciłam materiał na siebie i zeszłam na dół, by obudzić Gosię. Zapukałam do drzwi, a potem weszłam do środka. Dziewczyna jednak spała, a ja wykorzystując to skoczyłam na łóżko obok niej, tak że dziewczyna, aż podskoczyła do góry.” Dziewczyna, dziewczyna… hmm… coś mi tu nie pasuje… „Zarzuciłam materiał na siebie i zeszłam na dół, by obudzić Gosię. Zapukałam do drzwi, a potem weszłam do środka. Dziewczyna jednak spała, a ja wykorzystując to skoczyłam na łóżko obok niej, tak, że [Małgosia?] podskoczyła do góry.” No nie wiem, musisz coś wmyślić/wymyśleć :P (która forma jest poprawna? xd) PARTY HARD, DANCE, DANCE!! xD Boże, udziela mi się wasza głupawka :O „Chodź pożegnać te dziady”, a później „będę tęsknić za tymi głupkami!” *Was to już powaliło doszczętnie?! Właściwie, to… Czemu, dziady? Oni, aż tacy starzy nie są… co z tego, że mogliby być waszymi ojcami… W duszy mają wciąż 7 lat! :D Dobra, dam im te dziesięć, żeby nie było, że takie pustaki. „Na te słowa Gosia uśmiechnęła się przebiegle. Co jak co, ale w tym aspekcie dogadywałyśmy się idealnie.” Jestem Twitterowym Ninja! Nie to, żebym przeczytała każdy fragment, co to, to nie… a może? W każdym razie, nie przyznaję się, że jestem chorym maniakiem, o nie! „Gosia niby przez przypadek wzięła, rzuciła swoją ciężką książkę z anatomii na stół, czym obudziła Shannona, który się zerwał jak poparzony.” Przeczytałam, rzuciła mu na łeb. I taki „wtf?!” przecie do szpitala go wieźć, taką księgą mu przez ryj chlasnąć! A tu czytam drugi raz i jednak książka walnęła o stół. Uff… moment, znowu! „..Przez przypadek wzięła, rzuciła…” nie lepiej zamiast tego przecinka postawić „i”? dla mnie ma to większy sens :P myślałam, że Letosy kawę piją codziennie. No wiesz, takie „uzależnienie”. „- Ja nic nie mówiłam.- odpowiedziałam puszczając mu oczko.” Ja tego dialogu nie rozumiem, wytłumaczysz mi, prawda? :3 bo niby, że jest niewyspany, bo pies, potem, że masz bardzo mocny sen i nic nie słyszałaś, „jak to?” i ja nic nie mówiłam.. wtf? Oskara, chciałybyście. Chyba złotą malinę ;P Zero spotkań czy imprez, pff.. kto by tam starego piernika słuchał, disco i party Hard będzie! :D był przywiązany do pana, bo jak go widzi kilka razy w roku, to ja mu się nie dziwię… chociaż ostatnio może trochę częściej. Skoro Jarek chce zaprosić Fancy, to Shannon będzie z Ciastkiem?! O.O nie, jak dla mnie, to ona mu da po ryju. To TYLKO dwa miesiące…
OdpowiedzUsuń- klaudiush
Pierwsza część komentarza minęła xD Czas na drugą! *dreszczyk* Ach, to było genialne, bo ty nie chcesz napisać „tydzień później” xP Jesteś wybredna ;P Przez pierwsze kilka dni, minął tydzień! Więc Sky mógłby z tobą pogadać, fajnie gada się z psem, on przynajmniej słucha i nie denerwuje Cię odpowiedzią :D ale chyba po to gadasz z ludziem, żeby uzyskać odpowiedź.. W każdym razie, zwierzę nie powie Ci nic, co by Ci się nie podobało :D (chyba, że to papuga i ją nauczysz, ale to wyjątek xD) Właśnie, jak tam, zdałaś na prawko? W opowiadaniu masz zamiar zdać bezbłędnie? :D czy tak jak ty zdałaś na realu? :P będzie Ci się łatwiej pisało, skoro to przeżyjesz. Wiem, że ty wiesz, no, ale musiałam. Wyjdź na długi spacer z czworonogiem i kup mu nowe zabawki, żeby chociaż czymś go zająć. :) „…Jako, że po ostatniej imprezie domofon oraz wizjer nadal nie działały,…” wtf? O.O A no tak, Letosie zabraniają Ci robić imprezy, ale sami demolują dom! W końcu to ich dom.. ale twój też, jesteś dzieckiem [bez papierów, ale jednak dzieckiem] Jarka, więc też możesz zdemolować chałupę, a co! Nie wywaliłby Cię, najwyżej kara na coś tam.. nie wiem, coś by wymyślił. Kazałby Ci odpracować, haha… xD zaskakujesz, Stelli nigdy bym się nie spodziewała, najwyżej Milorda z tekstem „Kocham Cię i zerwałem z tą wariatką!” no i buzi, buzi :D „..lecz nie rozpoznając w tej osobie Shannona..” – no po prostu genialne, leżę i nie chcę wstać, ale muszę, żeby dostukać resztę komentarza :P. Co w tym dziwnego, że zdjęła buty? O ile wiem, to tak się robi.. :P Dla mnie to zwykłe sik.. sorry. Rządzisz! :D szlachta pije wysokiej jakości herbatę *podnosi filiżankę, z paluszkiem oczywiście* ja nie lubię kawy, ale to już pewnie wiesz. Podobno z wiekiem się polubi, podobno :P Wolę herbatę, zwłaszcza zieloną *-* I to Twoje pytanie na Twitterze jak się pisze „liczi”? jednak „lichee”? :o ja znam tą pierwszą pisownie, chyba, że tak pisze na opakowaniu herbaty. Ale wydaje mi się, że to spolszczona nazwa xD Fizyka kwantowa.. ja myślałam, że to głupie, ale potem coś mi świtało, że skoro „bardziej lubisz” Milorda, to on nie może być idiotą i wybierze mądrą kobietę. Ale, że aż tak? Fizyka, really? Zaskoczyła mnie i to nieźle :o ale nie pozytywnie, bo teraz mniejsze szanse na Claudie i mata :C Chociaż, jeżeli paplanie o fizyce mu się znudzi, to przejdzie na teledyski :D nie, tak to okazałby się gówniarzem. Szlag. Niech ona go zdradzi, o. Za mądra jest na to, skoro go kocha. Ale ja czuję, że on sobie wmawia, że nie może być z Tobą i wmawia sobie, że związki na odległość nie istnieją. Dlatego znalazł sobie jakąś blondyneczkę, żeby zapomnieć, a w głębi serducha Cię kocha! :3 Dobra, myślę, że nie starczy Ci rozdziałów, bo śmierć Jaya zbliża się wielkimi krokami. A po śmierci Dziada, to nie jest już tak fajnie :c Boże, biedna Fancy *płacz* Ale jak nie swatasz siebie z Milordem, to też źle. W życiu nie ma happy Endów! (pisałaś to przy którymś opowiadaniu… 30ss! Tak, oni tam umarli, oboje, z miłości. To było piękne, ale ty masz zamiar jeszcze pożyć, nie?) Jakim cudem ona to rozumie? Ona ma dar! :O Ale na trzecim roku, może nie będzie miała tyle czasu i skończy z Delordem :D Ja tu już snuję złe podejrzenia, lubię Stellę, ale mi Cię żal. No musiał?! Nie mógł poczekać?! :c To ona nie oglądała czasem gali MTV? Przecież by Cię widziała! :D Rap i hip-hop, brrr… nie to, żeby coś, nic do nich nie mam, ale nie lubię. Ona nie powinna być Twoim wrogiem, to nie Twoja wina, to był wybór Milorda. Małgosia Ci wszystko zaplanuje, każdy szczegół, o nic się nie martw! :D ja już się boję xD „- Oj tam. Daj mi kilak dni, a wymyślę co by tu zrobić.” Teraz, to będzie rzeźnia i masakra! :D będzie fajnie :D
OdpowiedzUsuń„Ten rozdział dedykuję Gosi (za małą pomoc), Klaudiush za wierne czekanie razem z Gosikiem na publikację :)
-klauiduhs
Jesteście wielkie dziewczyny *serduszko*” Oj tam, było warto :D A teraz ja jestem dumna, że napisałam komentarz na dwie strony i jedną trzecią, oraz jestem dumna, że wreszcie napisałaś rozdział (nie rób takich długich przerw, proszę! :c) i jestem dumna, że ty będziesz dumna, że nauczyłaś mnie pisać takie komentarze :D No i dziękuję za dedykację! :*
OdpowiedzUsuńPisz szybciutko następny, bo nie mogę się doczekać relacji Jared-Fancy :D
+ Pozdrawiam konstruktywną krytykę środkowym palcem, bo to wcale konstruktywne nie jest i nie jest poparte żadnymi argumentami.
Dziękuję za uwagę :D
-klaudiush
Klaudiush, ale się rozpisałaś o.O I dobrze! Popieram to, że za duże są przerwy między rozdziałami! Chcemy więcej!
OdpowiedzUsuńA ten ‘Milord’ mógłby wreszcie się określić. Co on właściwie myśli, jeśli myśli(?). No cóż może i jestem okrutna, ale czasami trzeba ;P
Kolejne komentarze dopiero jak ukarze się nowy rozdział ;P Wtedy zrobię obszerny komentarz :D
-Jess
Klaudiush ty to masz wenę co do pisania komentarzy! przepraszam, że ostatnio mało komentuje, ale wyjechałam i jak dorwałam neta na 5 minut to było dobrze. Teraz już jestem więc na pewno komentować będę na bieżąco :) Podoba mi się ten rozdział, dużo w nim humoru :) Stella i fizyka kwantowa ? No na pewno tego się nie spodziewałam, ale lubisz zaskakiwać :P Czekam na następny z niecierpliwością :)
OdpowiedzUsuń-via
Biedy Sky, tak mi było go żal, że aż miałam ochotę go przytulić!
OdpowiedzUsuńRozdział oceniam pozytywnie, ale ta akcja ze Stellą mnie zaskoczyła. Nigdy bym nie powiedziała, że Klaudia się z nią zaprzyjaźni (w sumie przyjaźń to za duże słowo), a tu taka niespodzianka.
Czekam na intrygę Gosi – mam nadzieję, że Stella z Matem długo nie będzie. Też jej nie lubię.
Twoi bohaterzy wywołują u mnie negatywne odruchy xDD
-Adka
Przybywam z kolejnym komentarzem :) Zresztą przedostatnim jak na razie :P
OdpowiedzUsuńAerosmith – I Don’t Wanna Miss a Thing uwielbiam tę piosenkę <3
“Przez tyle lat marzyłam, że w końcu znajdę kogoś, komu oddam swoje serce, lecz gdy taka osoba się znalazła, a ja oddalam jej swoje serce…” Jeszcze trochę i będzie twój :D Ech, ale wciąż mam w pamięci fragment który mi przeczytałaś jak kiedyś byłam u Ciebie i wiem jak to wszystko się potoczy…
„On za to popatrzył na mnie, później szybko za siebie I wkradł się do mojego pokoju” Nie wiem czemu, ale gdy pierwszy raz czytałam ten fragment to pomyślałam sobie „ co on robi? Chce ją wykraść czy jak że się tak zakrada?” loool XD
„Zastanę dom po powrocie w całości?” Nieee ahahahaha :D
„- Jay… kto prócz mnie tutaj leżał, na tej pościeli?” ahaha mistrzyni zadawania trafnych pytań XD Coś mi się nie chce wierzyć, że poza Jaredem spał tam tylko Sky xP trzeba by zbadać pościel taką specjalną lampką (fluorescencyjną?) tak jak to robili w jakimś programie na MTV XD
„- Więcej z tobą nie śpię.- odpowiedział całkowicie poważnie.- Skopałaś mnie, a potem chciałaś udusić poduszką.” Nie potwierdzam XD jak coś to ty już prędzej zabierasz kołdrę XD Ale z niego żartowniś się zrobił :P
Hmm Jared chce sprowadzić Fancy? Część mnie mówi hurra, no wreszcie Jared chce się ustatkować (szkoda że choroba przyspieszyła to wydarzenie) więc jest super :D ale wtedy nie wiem czemu inna cześć mówi, ona? A po co ona w LA? :O także jak widzisz jeszcze nie do końca przekonałam się do tej kobiety, ale myślę że jeszcze rozdział taki jak w przyszły i teks o kolejnej kastracji i polubię ją :P
„- Wiesz co? Powaliło cię już doszczętnie. Nie mogłaś normalnie mnie obudzić?- zapytała.” No właśnie, wredoto ty XD chciałaś żebym zawału dostała? :O
„Zakładaj szlafrok i choć pożegnać te dziady” zamiast pożegnać przeczytałam przegonić, wtf??? :O
„Każdy kolejny członek tej rodziny jest jeszcze wredniejszy od poprzedniego, taki mój wniosek z tego poranka” wiadomka :D ale to co potrafimy zdziałać w duecie jest jeszcze lepsze :D ale trochę szkoda mi Shannona, biedaczek nie wyspał się przez psa :< no ale w końcu ja miałam nieprzyjemną pobudkę i jemu się należało :3
„Rozegrane po mistrzowsku, powinnyśmy obydwie dostać za to Oskara” no może nie Oskara, ale uważam że Złoty Glob to by nam się należał :D ej, ja mam nadzieję że jakąś basenową imprezę uda nam się sklecić XD
„Dokładnie. Zero spotkań czy imprez!” Zero spotkań??? :O co on chce z nas zakonnice zrobić i w „klasztorze” zamknąć -.- święty kurka wodna się odezwał :P
-megthehunter
„Blondynka wyjęła z torby moje spodenki oraz koszulkę, które były złożone w kostkę i położyła obok siebie.” Trzeba było spalić to na stosie albo….albo zebrać jej DNA, stworzyć jej klona i podmienić XD
OdpowiedzUsuń„Poproszę kawę. Nie pijam herbaty, dla mnie to zwykle sik… sorry.- ugryzła się w język w ostatniej chwili.” Ooo jak śmiałaś ty mała prukwo, kocham pić herbatę a ty mi ją tu obrażasz, a żeby ci tak kawa wypłukała cały magnez z organizmu i żebyś przez to skurczu łydek dostała w nocy -.-
„Któregoś razu nie wytrzymałam i wyjawiłam prawdę o tych spotkaniach Gosi.” Aaaa widzisz, wiedziałaś że postępujesz źle dlatego nic nie powiedziałaś, ale pamiętaj przede mną nic się nie ukryje XD
„O ruchu posuwistym oscylacyjnym zwrotnym, zwykle przyspieszonym, o stałym kierunku i zmiennym zwrocie?” z tego zwrotu jestem dymna jak sto pięćdziesiąt XD bosz ile ja się nad tym głowiłam, ile naszukałam się w internecie, ale udało się :D
Hahaha jak czytałam tę rozmowę po raz pierwszy to myślałam że ze śmiechy spadnę z łóżka :D mogę śmiało powiedzieć że współtworzenie, choć moja rola był minimalna, było przyjemnością :D a co do rozmowy o seksie, to od razu przypomina mi się to jak byłam u ciebie na sylwestra i opowiadałaś mi o preferencjach seksualnych Jareda i Shannona, o tym co przeczytałaś na forum groupies XD
No to chyba tyle, uśmiałam się przed snem :D
Dziękuję za dedykację :*
-megthehunter
Nie bedzie długiego komentarza bo poprzedni się nie wkleił i nie mam siły pisać drugi raz tasiemca nie wiedząc czy znów nie zniknie.
OdpowiedzUsuńBiedna Claudia. Ale tak chyba jest już, ze osoby które chciałoby sie żeby nas kochały, kochają kogoś innego.
Na szczęście wszystkie miłosci przemijają a złamane serce to mit i człowiek pozbierać sie po każdym miłosnym zawodzie. Claudia do tego jest młoda i taka sytuacja czeka ją jeszcze nie raz.
Jared jest egoista co mnie nie dziwi. Umiera ale nie ma oporów przed tym, żeby namieszać w życiu Fancy zanim wyląduje 6 stóp pod ziemią. Myśli tylko o sobie i to jest dla niego TAKIE typowe. Gdyby chociaż troche kochał Fancy zostawiłem ją w spokoju.
Uwielbiam tekst Gosi o dziewczynie Matta " to nie ściana można ją przesunąć" :D boski.
Jako głęboko zainteresowana tym co robi Szynka pytam się gdzie się to cholersteo szlajało i niech nie wciska kitu, ze spalo z psem;)
-mama