Chapter 98
„Pierwszy teledysk”
- Chciałbym żebyś mi pomogła.- powiedział Jared siadając
przede mną z wyjątkowo poważną miną.
- A w czym?- zapytałam zaciekawiona.
- Muszę nakręcić teledysk i potrzebuję pomocy drugiego
reżysera.- powiedział nadal z kamienną twarzą.
- Co?!- wykrzyknęłam zaskoczona, a na moją twarz od razu
wkradł się szeroki uśmiech.- Mówisz serio?
- Jak najbardziej.- potwierdził.
Nie wytrzymałam i dosłownie rzuciłam się na niego. Myślę, że
jego fangirlsy byłyby ze mnie dumne, za ten duszący uścisk. Ale to było takie
cudowne, w końcu moje studia się do czegoś przydają, a nie tylko bezsensowny
papierek. Od zawsze chciałam zrobić z nim jakiś projekt, ale nigdy nie
odważyłam się go poprosić. A tu proszę. To on mnie spytał, czy chcę mu pomóc.
- Nie wiedziałem, że tak się ucieszysz…
- Zawsze o tym marzyłam! Co prawda chciałam zrobić z tobą
film, ale teledysk też mogę. Od czegoś trzeba zacząć!- powiedziałam
podekscytowana.
W końcu na jego
twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Tak dawno nie widziałam go u niego. Ostatnio
tylko same zmartwienia. A tu proszę, on jeszcze umie suszyć zęby.
- Kiedyś coś jeszcze na pewno wspólnie nakręcimy. Może zrobisz
kiedyś film o mnie.- zaśmiał się, puszczając mi oczko, ale natychmiast
zmarkotniał zdając sobie sprawę z tego co powiedział.
- Tak! To jest to!- wykrzyknęłam uświadamiając sobie, że
właśnie wpadłam na genialny pomysł.
Jay miał pytającą minę, ale na razie musiałam jakoś ogarnąć
te miliony myśli, które zrodziły się w mojej głowie. Przynajmniej je jakoś
posegregować czy coś. Właśnie, zrobić film o Jaredzie. Przecież taka osoba jak
on nie może tak normalnie odejść i wszyscy o nim zapomną. Ja zrobię wszystko by
to się nie stało…
- Tato…- zaczęłam łapiąc go za ręce, co spowodowało jeszcze
bardziej zdziwione spojrzenie Leto.- Mam genialny pomysł! Zróbmy film o tobie!
- Co?
- Chciałabym zrobić film, po części dokument, a po części
taki bardziej…- zaczęłam lecz nie mogłam znaleźć odpowiedniego słowa.- Chodzi
mi oto żeby zrobić taki biograficzny film. Jesteś tak wyjątkową i ciekawą
osobowością, że nie możesz od tak sobie zniknąć. A ja zrobię wszystko, by cię
cały świat nie zapomniał.
Aktor stał przede mną, patrząc na mnie jakby nie wierzył w
to co słyszy. Wiedziałam, że będzie mi trudno go przekonać do tego, by obnażył
swoje życie, ale… Nie chciałam żeby ktokolwiek inny zrobił o nim film, tym
bardziej z jakimś aktorem, który się w niego wcieli. Nie zrozumie co ten biedny
Leto przeżył w życiu. Tylko Jay był na tyle dobry żeby stworzyć z tego dzieło
godne Oskara.
- Nie.- powiedział patrząc na mnie swoim nieprzystępnym
wzrokiem.
- Ale… No nie wierzę! Taki narcyz jak ty mówi, że nie chce
filmu o sobie?- zapytałam z wyrzutem.- Zrób to dla mnie. Zrób to dla swojego
dziecka!
- Uważam…
- Nie myśl tylko o sobie. Pomyśl o mnie, o Shannym, o Fancy
i waszym dziecku. Pomyśl o fanach. Zasługujemy na to by móc nadal patrzeć na
ciebie. Pamiętać cię…
- Nie chcę tak…
- Jay proszę! Przecież wiem, że chcesz. W głębi duszy nie
chcesz nas zostawić samych…
- Manipulujesz mną.- powiedział smutnym głosem.- Dobrze
wiesz, że bardzo mi na was zależy. Że nie chcę was zostawić samych, że ja nie
chcę umierać!
Cisza, która nastała po tych słowach wydawała się
naelektryzowana, pełna energii, która biła od tych wypowiedzianych przed chwilą
słów. Patrzyliśmy na siebie w milczeniu, a ja się modliłam, by przemyślał to
wszystko i powiedział „tak”. Stawka była ogromna, ale cena… Wiedziałam czemu
się waha. Co sprawia, że nie chce tego zrobić. Wiedział, że nie zrobiłabym
nigdy filmu, który go pokaże jako cudowną osobę, wspaniałego aktora i muzyka. Wiedział,
ze pokażę go prawdziwego. Pełnego kompleksów, rozterek, życiowych niepowodzeń.
Człowieka, który w życiu przeszedł piekło… Właśnie chyba tego najbardziej się
bał. Powrotu do przeszłości, do Evelyn. Ale ja wiedziałam, że bez tego się nie
da. Że muszę pokazać jak z człowieka, który stał się potworem, zmienił się w
czułego, cierpiącego mężczyznę, który naprawdę odwrócił swój świat do góry
nogami.
- Zastanowię się.- mruknął, a ja o mało co nie podskoczyłam
do nieba z tej radości.
Przecież ta odpowiedź dawała nadzieję na ten mój projekt.
Nie powiedział kategorycznego „nie”, a to oznaczało, że naprawdę zaczął się nad
tym zastanawiać. Zanotowałam od razu w głowie, że muszę zacząć przeglądać
albumy rodzinne, popytać Constance o początki jego kariery i pierwsze chwile
życia. Musiałam zrobić dobry reasearch, następnie z materiałów które zbiorę
zrobić szkic scenariusza. Zastanowić się, które fakty są ważne, które
ważniejsze, a które trzeba pominąć. W końcu film miał mieć do 2 godzin
długości, bo dłuższego nikt by nie wytrzymał, nie ważne jak dobry by był. Trzeba
było ze wszystkich informacji zrobić esencję i podać ją widzom. Żadnego
owijania w bawełnę, po prostu prawda bez żadnego zmiękczenia. Chciałabym żeby
ten film wywoływał emocje, zapadał w pamięć, odnosił się do ważnych rzeczy.
Pokazywał prawdziwe życie, a nie barwne kłamliwe historyjki.
Nagle zobaczyłam dłoń
Jareda przed twarzą, aż odchyliłam się do tyłu.
- Halooo… Ale odpłynęłaś.- zaśmiał się.- A teraz wracając do
głównego tematu naszej rozmowy…
- Teledysk!
- Tak, do teledysku. To tu masz cały scenariusz.- powiedział
wręczając mi dość gruby plik kartek.
Nie chcąc wyjść na
mało profesjonalną osobę, postanowiłam odłożyć rozmyślania o filmie na inny
moment i skupiłam się na tym co miałam przed sobą. Nie powiem, nigdy wcześniej
nie robiłam teledysku, więc zdziwiła mnie ilość opisanych scen. Myślałam, że to
będą ze dwie kartki z rysunkami, a tu było opisane chyba wszystko. Gdy
pobieżnie zapoznałam się z materiałem zdałam sobie sprawę, że aktor nadal
przede mną siedzi i przygląda mi się z zaciekawieniem.
- Co?- zapytałam zdziwiona, że nadal tu jest.
- Czekam na twoją opinię?
- Moją opinię?
- Czy ci się podoba, czy chcesz go robić ze mną.- powiedział
jakby to była oczywistość.
- Yyy… Nawet jeśli by mi się nie podobał to bym nadal
chciała go robić.- wypaliłam.
- I właśnie tego się obawiałem.- westchnął.
- To chcesz czy nie chcesz robić ze mną tego klipu?-
spytałam zasmucona jego słowami.
- Nie oto chodzi. Jeśli ci się nie podoba to nie powinnaś go
robić. Bierz tylko te prace, w które włożysz całe swoje serce i sprawisz, że
będą wyjątkowe.
- Czy to jakiś egzamin?
- Nie…
- Jay! Normalnie
nigdy bym nie wzięła czegoś czego nie czuję i co mi nie leży. Nie chciałabym się
ośmieszyć i jeszcze spieprzyć roboty. Ale to co mi dałeś jest super, uwielbiam
teledyski z takimi motywami.
- To się cieszę.- odpowiedział w końcu się uśmiechając.- Zdjęcia
zaczynają się za miesiąc. A teraz… chcesz się trochę zabawić?
Popatrzyłam na niego lekko przerażonym wzrokiem, bo
powiedział to z bardzo dziwną emocją w głosie. On podniósł jedną brew przyglądając
się mojej przestraszonej twarzy, a potem wybuchł śmiechem. O co chodzi? Nie miałam
pojęcia. W ogóle bardzo dziwna sytuacja.
- Boże, czasami się zastanawiam czy naprawdę nie jesteś moim
biologicznym dzieckiem.- powiedział, nadal się śmiejąc.
- Jay… zachowujesz się dziwnie.
- W ramach oświecenia. Nie miałem nic sprośnego na myśli.- powiedział,
a ja poczułam jak mojego policzki oblewają się rumieńcem.- Hym… może to przez
fakt, że za dużo czasu ze mną spędzasz, to ci do głowy przychodzą takie rzeczy.
Otworzyłam usta, ale nic nie powiedziałam. Nie wiedziałam
zupełnie jak na to zareagować. Chyba jednak lepiej było nic nie mówić, bo
ośmieszyłabym się bardziej.
- Chodziło mi żeby razem zaprojektować te sukienki.
Pomyślałem, że skoro lubisz rysować i masz talent, zaprojektowanie kiecki może być
dla ciebie fajną przygodą. Oczywiście nie musisz, do tego też są ludzie, ale ja
lubię czasem zrobić coś dodatkowego.
- Z chęc..cią.- wyjąkałam.- Czy ty serio musisz mnie tak
podpuszczać?- spytałam już z większą pewnością siebie.
- Czasami warto popatrzeć jak zamieniasz się w buraka.-
zaśmiał się puszczając mi oczko.
A to wredny cham. Wzięłam poduszkę, którą miałam pod ręką i
rzuciłam mu prosto w twarz. Nie spodziewał się tego więc dostał nią między
oczy, co trochę polepszyło mój nastrój. On tylko przewrócił wymownie oczami,
jakby pytał mnie ile mam lat, po czym wstał i zaczął zbierać papiery. Gdy
pochylił się nade mną, wyszeptał mi do ucha bardzo niskim, wręcz chropowatym
głosem, że powinnam zobaczyć się z Matem, bo jestem niewyżyta. Och, szkoda że
nie miałam kolejnej poduszki, to bym mu znów przywaliła w ten jego pusty łeb. Gdy
zniknął na schodach, w końcu zebrałam się w sobie i ruszyłam do siebie. Trzeba
było zacząć projektować tę kiecę.
Rysowanie, kolorowanie
i konsultowanie projektu sukni do teledysku zajęło mi dobre 1,5 tygodnia. W końcu
gdy projekt został zaakceptowany przez kostiumografa i przesłany do krawca. I
tak powoli tygodnie mijały i zbliżał się czas kręcenia teledysku. Byłam bardzo
podekscytowana mimo, że mojego nazwiska i tak nie miało być widać nigdzie.
Pierwsza prawdziwa robota, za którą dostanę kasę! Czas sławę przyjdzie później.
I tak też w końcu nadszedł dzień, gdy w końcu stanęłam w studiu. Usiadłam na wielkiej skrzyni w ogromnej kolumnowej sali,
przyglądając się jak mój ojciec podchodzi do każdej pary i sprawdza czy wszystko
jest gotowe. Na parkiecie stało 7 par, które miały zatańczyć pewien układ do
melodii „New History” zespołu Rough. Trzy blondyni, dwie brunetki jedna ruda i
jedna z czerwonymi włosami. Każda z nich miała piękną suknię zaprojektowaną
częściowo przez mojego ojca, a częściowo przeze mnie. W sumie śmiechu warte, bo
nigdy bym się nie spodziewała że projektowanie sukni balowych da taką radość
Jaredowi, ale cóż, jak widać to tylko dla mnie ostatnia dziedzina w której
widziałabym Leto. Choć w sumie to była dla nas raczej zabawa, niż prawdziwa
praca, ale to co miały na sobie te dziewczyny… nie myślałam, że uda mi się
stworzyć coś tak ładnego. Byłam z siebie dumna. Suknie były kolorowe, długie,
lecz wydawały się niesamowicie lekkie i zwiewne. Mężczyźni za to mieli
klasyczne czarne fraki. Co było w tym wyjątkowego? Na pierwszy rzut oka nic, a
jednak. Przyciągali wzrok. Zawsze podobały mi się takie motywy z balem. Moimi dwoma
ulubionymi teledyskami, które były na tym oparte były „All The Right Moves”
OneRepublic i „The Kill”. Dlatego teraz z ciekawością przyglądałam się, jak
pary ustawiają we wcześniej wyznaczonych miejscach. Mieli opuszczone głowy,
jakby coś ich martwiło. Jay wrócił za kamerę i nawet nie popatrzył na mnie. Puszczono
muzykę i zaczęli kręcić klip. Kobiety jak na komendę podniosły głowy i dygnęły
w stronę mężczyzn, którzy stali jakby tworzyli mur obronny przed bramką
piłkarską. Prawa ręka każdej z tancerek zatoczyła płynne koło i przysunęły się
do mężczyzn, których twarze były skryte w cieniu cylindrów. Przez chwilę tańczyły,
każda wokół swojego partnera, gdy rozległ się głos Jay’a.
- Amelia! Za szybko! A ty Nicole przesuń się bardziej w
prawo. Jeszcze raz!
Kobiety powróciły na swoje miejsca i ponownie ustawiły się
na swoich pozycjach. Zaczęło się na nowo. Tym razem wszystko szło bezbłędnie,
tak że nawet Leto nie mógł się przyczepić. Zapatrzona w wirujące na parkiecie
pary nie zauważyłam osoby, która stanęła za mną. Dopiero gdy poczułam ciepły
oddech na karku, zdałam sobie z tego sprawę. Moje usta wygięły się w delikatnym
uśmiechu, a sama odchyliłam głowę do tyłu, aż nie dotknęłam klatki piersiowej
mężczyzny stojącego za mną.
- Dzień dobry.- przywitał się, szepcząc mi te słowa do ucha.
- Cześć!- odpowiedziałam i musnęłam wargami jego szorstki
policzek.
Mimo, że uwielbiałam gdy nie miał zarostu to taki
kilkudniowy był do zniesienia, a nawet bardzo przyjemny. Położył mi dłonie na
ramionach i zaczął się wpatrywać w pary poruszające się przed nami. Akurat wtedy
jedna z dziewczyn wywaliła się na parę tańczącą obok, co skończyło się
wrzaskami Jareda. Po chwili okazało się, że jednak Leto musi przeprosić tę
kobietę, gdyż to nie była jej wina, a obuwia, któremu odpadł obcas. Dobrze, że
nie złamała sobie niczego, ani nie skręciła kostki. Pan reżyser wznosząc oczy
ku sufitowi wrócił za kamerę i zaczęło się od nowa. Jay koniecznie chciał mieć
ten kawałek w całości, bez żadnego ucinania scen. Znów włączono muzykę i pary
zaczęły tańczyć. Moją ulubienicą została brunetka w turkusowej sukience, w
całości zaprojektowanej przez Jareda. Nie wiem czy to w związku z samooceną,
czy z czym, ale najbardziej mi się podobała. I do tego sama dziewczyna
wyglądała pięknie w tej sukni, szczególnie gdy tańczyła. Jak kwiat poruszany
przez wiatr.
- Mogę prosić?
Od razu przestałam wpatrywać się w moją ulubienicę, a
zaczęłam w wysuniętą dłoń mojego chłopaka. Nie spodziewałam się tego. W życiu
nawet przez myśl mi taka sytuacja nie przeszła. Z dłoni Amerykanina przeniosłam
spojrzenie na jego śliczną twarz. Lekko zarysowane kości żuchwy, kąciki ust
podniesione do góry, hipnotyzująco niebieskie oczy i niesfornie opadającą czarna
grzywkę. Nieznacznie skinął głową, a ja w końcu położyłam swoją dłoń na jego. Nie
zdążyłam nawet powiedzieć, że tancerką jestem kiepską, bo już trzymał swoją
lewą rękę na mojej talii, a prawą wyprostowaną do boku. Staliśmy dokładnie w
tej samej pozycji, co pary tańczące właśnie na parkiecie. Mat umiał tańczyć, w
przeciwieństwie do mnie i do tego miał dar do prowadzenia, więc po prostu
zdałam się na niego. Od razu się rozluźniałam i nawet uśmiechnęłam, gdy zaprezentował
swój rząd białych zębów. Wiedziałam, że mi się poszczęściło w życiu. Muzyka umilkła,
Jay znów zaczął komentować pracę tancerzy, a ja przytuliłam swój policzek do
jego piersi i zamknęłam oczy. Przy nim nic nie było straszne.
- Klaudia! Przypominam że jesteś w pracy!
Podniosłam powieki i spojrzałam w stronę pana reżysera. Miał
zniecierpliwioną minę, więc nie zastanawiając się długo, opuściłam ramiona
mojego chłopaka i ociągając się podeszłam do ojca. Ten nic nie mówiąc wskazał
mi drzwi do garderoby. Ciekawe co tym razem. Czy on naprawdę myśli, że ja mu
czytam w myślach?! Powstrzymując moją rosnącą irytację, złapałam Delord’a za
rękę i pociągnęłam go w tę stronę. Wszyscy tancerze obserwowali nas ze
zmęczonymi minami, czemu zupełnie się nie dziwiłam, gdyż tańczyli od dobrych
kilku godzin, a Jay, jak to on, jeszcze nie zrobił przerwy. Przed drzwiami do
garderoby jeszcze się odwróciłam mierząc wszystkich spojrzeniem.
- Może zrób przerwę? Wszystkim się przyda.- powiedziałam
starając się by mój głos brzmiał przekonująco.
O dziwo Leto po chwili milczenia zarządził krótką, 30
minutową przerwę. Wiedziałam, że przedłuży się do godziny, jak zawsze, ale z
całą pewnością nie dłużej. A mój ojciec przez ten czas będzie coś majstrował na
planie, sprawdzał miejsca z których mógłby uchwycić jakieś niesamowite i
ambitne ujęcia. Uśmiechnęłam się do bruneta stojącego przy moim ramieniu i
weszłam do środka pomieszczenia, którego używaliśmy we wszelaki sposób. Od razu
też zdałam sobie sprawę o co prosił mnie Leto. Na stoliku z ekspresem do kawy
leżał zeszyt gdzie były rozrysowane perspektywy i kadry. Do tego jeszcze
tabelka z minutami i rozpiską taneczną. Podałam zeszyt Matowi, by go
przytrzymał i korzystając z przerwy wzięłam ze stolika pod ścianą dwie kanapki
i zrobiłam herbatę. Jay z pewnością nie miał zamiaru pojawiać się w tym
pomieszczeniu, więc musiałam jakoś o niego zadbać. Kiwnęłam głową na Mata i
wróciłam do Sali, która była praktycznie zupełnie pusta. Tancerzy, operatorzy,
kostiumograf i statyści wyszli na przerwę. Jedyną osobą, która została tam był
Jared. Siedział na skrzyni, którą wcześniej ja zajmowałam i wpatrywał się w
sufit. O czym myślał? Nie miałam pojęcia. Podeszłam do niego i dopiero głos
Delorda wybudził go z rozmyślań.
- Dzień dobry panie Leto.
- Ile razy mam ci mówić, że jestem Jared?!
- To kanapki dla ciebie i herbata.- powiedziałam stawiając
napój obok niego i podając mu jedzenie, na które patrzył wyjątkowo niechętnie.-
A to chyba rzeczy o które prosiłeś.- dodałam pokazując mu notes w rękach mojego
chłopaka.
Tak jak myślałam od razu wyciągnął po niego ręce, ale byłam
przygotowana na to i cofnęłam bruneta za siebie.
- Najpierw zjesz.- zarządziłam.
- Jesteśmy na planie filmowym! Tu się pracuje, a nie je!-
warknął zły, że nie chcę mu oddać ważnych notatek.- Muszę sprawdzić, czy
wszystko się zgadza! Nie mam czasu na zabawy.
- A ja nie mam czasu na odwiedzanie cię w szpitalu, jak
zemdlejesz z przepracowania. Zjesz to dostaniesz.
- Miałaś mi pomagać.- mruknął wściekły.
- Ale mi nie dajesz pomagać. Wszystko robisz sam.-
odpowiedziałam wyrzucając z siebie pretensje, które chowałam od kiedy
zaczęliśmy pracę nad teledyskiem.
Przez chwilę mierzyliśmy się spojrzeniami, ale wiedziałam,
że wygrałam, przynajmniej w kwestii posiłku. W końcu wziął ode mnie kanapki i
szybko je zjadł, krzywiąc się przy tym jakby zjadał jakieś gówno. Ech, te
wybrzydzające gwiazdy. Gdy wypił do końca herbatę, którą podałam mu w naprawdę
niewielkim kubku, natychmiast wyciągnął ręce po notatki. Przewracając oczami
oddałam mu je. Jeszcze chwilę patrzyłam na niego, ale był tak pochłonięty
studiowaniem tych zapisków, że zdecydowałam się odejść od niego. Mając jeszcze
40 minut wolnego, zdecydowałam się na krótki spacer po okolicznym parku. Usiedliśmy
z Matem na ławce przy ogromnym krzewie, który miał piękne białe kwiaty.
Naprawdę ta przerwa to było coś bardzo potrzebnego. Ciągłe krzyki Jareda, jego
mało przyjemny rozkazujący ton, to nie coś o czym marzyłam, myśląc o pracy z
nim. Tak bardzo chciałam się tyle nauczyć od niego, poznać jego wizję, ale on
nie dawał mi do siebie podejść. Jedyne zadania, które dostawałam to żeby coś
przynieść, czy po prostu obserwować. Zero interakcji z aktorami, z ekipą. Wiedziałam
że jest dobry w tym co robi i że zawsze stawia na indywidualność, ale mimo
wszystko miałam nadzieję, że fakt bycia jego córką, co prawda adoptowaną, jakoś
to zmieni. Niestety srogo się oszukałam.
- Co się dzieje?- spytał Mat widząc jak do oczu napływają mi
łzy.
- Bo… tak bardzo chciałam z nim pracować. Tak bardzo cenię
jego wizje, jego zdanie, a on… nawet nie pozwala mi podejść do kamery.-
westchnęłam.
- Znasz Jareda, on chce wszystko zrobić sam.
- Ale chyba nie na tym polega praca reżysera!
- Nie wiem, nie znam się. Ale może tak mu łatwiej wszystko
ogarnąć?
- Miałam się uczyć. A nic nie robię. Po cholerę on mnie w
ogóle zabrał tu? Po co prosił o pomoc?!- prawie że krzyknęłam czując złość na
ojca, który mnie nie dopuszczał do tego projektu.- Jestem za słaba?
- A mówiłaś mu że chcesz coś zrobić? Że wkurza cię to
siedzenie i oglądanie wszystkiego z boku?
- Nie. Ale to nie jest oczywiste?!
- Może nie dla niego? Aż tak dobrze go nie znam, ty wiesz
lepiej.
- Przytul mnie.- poprosiłam czując się zupełnie bezsilna.-
Dziękuję, że przyszedłeś mnie odwiedzić. Dawno się nie widzieliśmy…
Poczułam jak całuje mnie w czubek głowy i jeszcze mocniej
obejmuje ramionami. Uwielbiałam czuć jego mięśnie otaczające moje ciało. Miałam
wrażenie, że jestem bezpieczna i nikt ani nic nie można mi zrobić. Był moją
zbroją broniącą mnie przed światem. Czując jego charakterystyczny zapach wody
kolońskiej pomieszanej z zapachem samochodów, wiedziałam że mam wsparcie, w
postaci jego obecności. Zawsze mnie wspierał, nie dawał się poddać moim czarnym
myślom. Był moim cudownym światełkiem w tunelu.
- Kocham cię. Naprawdę nie wiem co bym bez ciebie zrobiła.-
szepnęłam.
- Na pewno dałabyś sobie radę. Jesteś wspaniałą, silną kobietą.
Nie potrzebujesz mnie…
- Nawet nie wiesz jak bardzo cię potrzebuję.- przerwałam
mu.- Dzięki tobie mam odwagę na wszystko.
- Kocham cię.- powiedział i zaczął mnie całować.
Uwielbiałam gdy nasze usta łączyły się, języki zaczynały
taniec, a ciała przeszywała ta nieopisana energia. Niesamowite jak on na mnie
działał. Potrafił w sekundę mnie rozpalić, potrafił sprawić, że czułam się
potrzebna i warta jego zainteresowania. Nie byłam już tą samotną, nieśmiałą
dziewczyną, której nikt nie chce. On mnie pragnął z całego serca i wiedziałam,
że mogę mu ufać.
- Muszę już wracać.- jęknęłam nie chcąc kończyć pocałunku,
ale obowiązki wzywały.
- Będę czekał w apartamencie. Przyjedź proszę.- poprosił.
- A jeśli nie?- zapytałam chcąc go podrażnić.
- To zobaczymy się dopiero za tydzień.- odpowiedział nie patrząc
mi w oczy.
- Co?!
- Wyjeżdżam jutro. Dwa wyścigi w stanie Washington. Wiesz
przecież ile czasu zajmuje nam dojazd tak daleko…
Kiwnęłam głową czując zawód. Znów wyjeżdżał i znów przez
cały tydzień będę sama musiała walczyć ze swoimi demonami. Nie całując go na
pożegnanie, odeszłam w stronę studia. Zostało 7 minut. Mimo że jego wyjazdy
były częste i przecież nie pierwszy raz zostawiał mnie na tak długo, to tego
dnia poczułam się zdradzona. Potrzebowałam jego wsparcia w sprawie tego
teledysku i braku akceptacji moich zdolności przez Jareda, a zamiast tego
dostawałam samotność i próbę uporania się z tym samemu.
Gdy ponownie
znalazłam się na naszym małym planie filmowym, większość osób już była na
miejscach. Tancerze rozciągali się, a reszta przygotowała szczegóły do
kolejnych scen. Podeszłam do ojca, który nadal studiował te kartki, które mu
przyniosłam w przerwie. Gdyby nie to, że wymogłam na nim zjedzenie kanapek, to
na pewno by ich nie tknął. Gdy pracował zapominał o całym bożym świecie. Dobrze,
że jeszcze oddychał…
- Jay, czy mogę cię poprosić do garderoby na chwilę.-
zapytałam go mając nadzieję, że nie odmówi.
- Po co?
- Proszę.- dodałam twardo, mając nadzieję, że mimo wszystko
się zgodzi.
Leto ciężko westchnął pokazując mi tym swoje zirytowanie, że
przeszkadzam mu w pracy, ale wstał. Gdy tylko znaleźliśmy się w pomieszczeniu,
odetchnęłam z ulgą widząc, że jest puste. Szybko zamknęłam drzwi i popatrzyłam
na niego. Miał zniecierpliwiony wyraz twarzy, ale trudno. Musiałam zaryzykować.
- Po co mnie tu zabrałeś?- zapytałam stwierdzając, że nie
będę owijać w bawełnę.
- O co ci chodzi?
- Odpowiedz na pytanie.
- Byś mi pomogła. Żebyś zobaczyła jak to się robi. Przecież chciałaś.-
dodał od razu.
- No właśnie. Miałam ci pomagać. Ale chciałam ci pomagać w
kręceniu tego teledysku, a nie w robieniu za asystentkę. Nie jestem dziewczyną
od noszenia kawy. Mówiłeś, że jesteś dumny ze mnie, że naprawdę dobre są moje
filmy, a teraz mi nie dajesz nawet podejść do siebie.- wyrzuciłam to wszystko z
siebie czując się okropnie, że muszę to robić.- Obiecałeś, że będę drugim
reżyserem… Tak bardzo cię podziwiam, robisz wspaniałe rzeczy, ale też chcę być
ich częścią. Chcę się nauczyć tego wszystkiego…
Jared patrzył na mnie w ogóle nie mrugając. Jak to jest
możliwe? Tak jak zawsze jego twarz była bez emocji, po prostu przypatrywał mi
się, jak to wszystko wyrzucam z siebie. Ciekawe co myślał. Czy mnie w ogóle
słuchał? Czy był w stanie zrozumieć co mówię do niego? Czy to był tylko bełkot
niezrozumianej studentki.
- Masz rację.- nagle powiedział.- Wracamy na plan.
Nic więcej nie mówiąc, odwrócił się i wrócił na plan. Przetarłam
zmęczone oczy i z ciężkim sercem udałam się za nim do Sali. Chyba do niego nic
nie dotarło. Ponownie usiadłam na skrzyni i zaczęłam przypatrywać się
tancerzom, którzy właśnie ustawiali się w kolejnych pozach. Przynajmniej
próbowałam.
- Klaudia. Podejdziesz?- usłyszałam nagle głos ojca.
Zaskoczona wstałam i prawie że biegnąc pojawiłam się przy
nim. Zwolnił swoje miejsce przy kamerze i kazał mi usiąść na nim. Nie zastanawiając
się od razu to uczyniłam zaskoczona tą zmianą planów.
- Teraz twoja kolej.- powiedział kładąc mi dłonie na
ramionach.
Uśmiechnęłam się szczęśliwa, że w końcu dał mi szansę. Mimo strachu, że wszystko spieprzę,
odważyłam się zacząć rzucać uwagi do tego co się działo. Chwilę później już
dyrygowałam wszystkim, podpowiadałam tancerzom co robić, instruowałam operatora
kamery jaki kadr zastosować i słuchałam rad Jareda, który w końcu zaczął mi je
dawać. Naprawdę dobrze się czułam będąc na tym miejscu i chyba nawet
zaimponowałam aktorowi, który pod koniec naszego ostatniego ujęcia już nic nie
mówił. O godzinie 18 podziękowałam wszystkim za ten dzień zdjęć i pożegnałam
się z nimi. Siedząc w samochodzie Jareda, który podwoził mnie do Mata, aż
tryskałam radością.
- Naprawdę jestem z ciebie dumny.- powiedział zatrzymując
auto przed wieżowcem Delorda.- Przepraszam, że w ciebie nie wierzyłem. Czasami
zapominam się w pracy i… przestaję ufać innym.
- Dziękuję , że dałeś mi szansę.- odpowiedziałam.- Zostaję
na noc u Mata. Jutro wyjeżdża, więc…
- Znowu?- zapytał zaskoczony.
- Tak.- odparłam ze smutkiem, którego nawet nie starałam się
ukrywać.
- Może pojedź kiedyś z nim? Zobaczysz czy wyścigi wyglądają
tak samo w innych miastach, poza tym będziesz z nim. Chociaż… może to nie
najlepszy pomysł.
- A to czemu?- zaatakowałam go.
- Bo jesteś zbyt dobrym rozpraszaczem. Nie będzie umiał się
skupić na wyścigu.- zaśmiał się Leto.- Dobra, widzimy się jutro o 10. Pozdrów
Mata.
Pokiwałam głową i szybko wyszłam z bmw. Może i Jay ma rację?
Trzeba będzie kiedyś go odwiedzić na wyścigu. To zawsze dobra opcja by zwiedzić
jakieś nowe miasto. Ale to w przyszłości. Teraz musiałam skończyć ten klip, a
Mat wygrać wyścig. Pomachałam jeszcze do ojca, który zaczął się oddalać w
stronę swojego domu, po czym weszłam do apartamentowca.
No w końcu! Po pierwsze, o matko, nie ma dramy! I wszyscy są cali �� Podoba mi zachowanie Jareda po rozmowie z Klaudią w garderobie. Fajnie, że zrozumiał i dał jej pracować. Trochę nie rozumiem reakcji Klaudii na wyjazd Mata na wyścigi. W końcu jedzie tylko na tydzień, to nie jest jakoś strasznie długo, a ona wydaje się być tym dosyć podłamana. Mat jak zawsze kochany :D I trochę mi szkoda Jareda, bo teraz będzie miał na głowie Klaudię błagającą go o film biograficzny :p Aaa no i All The Right Moves ❤️❤️❤️
OdpowiedzUsuńWłasnie takie pytanie co do opowiadania mam, a mianowicie czy byłaby taka opcja abyś oprócz tego, że piszesz je tu na blogu to jeszcze na wattpad'zie, myśle, że większość twoich czytelników przeniosła się właśnie tam, a nawet jeśli nie to tam możesz znaleźć nowych. Jeżeli uważasz, że nie miała byś czasu na bloga i wattpada to tylko jeżeli chcesz i wyrażasz na to zgodę to ja mogę dodać to opowiadanie na swoim profilu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny ❤❤❤❤
hej a opowiedz mi więcej o wattpadzie bo pierwsze słyszę :D
UsuńStrona/aplikacja dla osób, które lubią pisać. Coś takiego jak był blog Onet to tam jest wszystko w jednym miejscu i o wiele łatwiej wyszukuje się np. Fanfiction o Marsach. Po prostu można tam pisać własne opowiadania :)
UsuńWięc opublikujesz to Fanfiction tam?
Usuńmyślę, że tak :) tylko potrzebuję czasu, ostatnio dużo pisania mam niestety nie ITW
UsuńSuper, cieszę się :)
UsuńKiedy będzie następny rozdział?
OdpowiedzUsuńCzytam i czytam i nie mogę wyjść z podziwu, opowiadanie jest naprawdę genialne. Cały czas męczy mnie myśl/pytanie czy Klaudia spotka się że swoją siostrą i tą pozostałą częścią rodziny (?)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z osobą wyżej jak najbardziej opowiadanie powinno być opublikowane na wattpadzie aczkolwiek od roku jak nie dużej panują tam pustki z tego co widzę i nikt już tak bardzo się nie udziela.
Niemniej jednak czekam na jakiś rozdział w tych trudnych czasach.
Życzę zdrówka, weny i sukcesów :)