Chapter 75
„, Wy kobiety lubicie
być tak adorowane”
Przekręciłam się na bok i ciężko westchnęłam otwierając
oczy. Tej nocy naprawdę kiepsko spałam, co chwila śniły mi się jakieś koszmary,
których nie pamiętałam. Z pewnością nie raz musiałam porządnie kopnąć Gosię, bo
w końcu często mi się to zdarza we śnie.
Sięgnęłam ręką pod
poduszkę i wyciągnęłam ładujące się Blackberry, które zawsze musiałam mieć przy
sobie. 7 rano, chyba trochę za wcześnie na pobudkę. Ale cóż zrobić, na pewno
teraz nie zasnę. Mój pęcherz zaczął się odzywać co świadczyło o zamiarze małego
spacerku do toalety.
Odrzuciłam kołdrę na
bok zauważając , że praktycznie zabrałam ją całą mojej przyjaciółce, która
ledwo co była okryta skrawkiem materiału. Stanęłam na równe nogi i by nie
hałasować ruszyłam na palcach w stronę drzwi. Zasłony były zaciągnięte, co
niestety nie ułatwiało mi drogi w tych ciemnościach, ale jakoś musiałam sobie
radzić. Na szczęście udało mi się dojść do drzwi bez zbędnych przygód czy
hałasów. Nacisnęłam klamkę ale to nic nie dało. Zdziwiona jeszcze dwa razy szarpnęłam
za nią, by dopiero później zauważyć kluczyk w drzwiach. Zamknięte? Nie
przypominam sobie żebym zamykała pokój, a w końcu to ja ostatnia wchodziłam do
niego. Cóż, pewnie odruchowo to zrobiłam. Przekręciłam klucz dwa razy w lewą
stronę i w końcu zdołałam wyjść na zewnątrz.
No tak, pytanie
teraz, gdzie jest łazienka! Kompletnie nie pamiętałam które drzwi do niej
prowadziły. Stwierdziłam więc, że to są te na końcu korytarza. Odróżniały się
od pozostałych, no i były w innym miejscu niż reszta. Starając się nie
hałasować, podbiegłam na palcach do tych drzwi i gdy miałam już je otworzyć,
usłyszałam skrzypnięcie obok. Cholera, szybko do tej łazienki! Nie
zastanawiając się dłużej, dosłownie wskoczyłam do pokoju w ostatniej chwili
zamykając za sobą drzwi. Przystawiłam ucho do nich i usłyszałam skrzypienie
otwieranego drewna po drugiej stronie wraz z czyimiś krokami które szybko
zniknęły.
Odetchnęłam z ulgą i
już się miałam odwrócić, gdy usłyszałam chrząknięcie. Serce to chyba stanęło mi
ze strachu, ale od razu skoczyłam na równe nogi odwracając się do źródła tego
dźwięku. Jakie to było zdziwienie, gdy okazało się, że wcale nie jestem w
łazience, a w pokoju Battena, który leżał oparty o ścianę w łóżku i przyglądał
mi się z ciekawością.
- A co ty tutaj robisz? – zapytałam będąc w zupełnym szoku.
- Jak widać leżę. – odpowiedział beztrosko, a ja poczułam
jak policzki mi płoną ze wstydu. – To mój pokój. Raczej to ja powinienem cię o
to zapytać.
- Ja… myślałam, że to łazienka. – bąknęłam cicho,
spuszczając po sobie wzrok.
- Łazienkę masz obok swojego pokoju, po prawej. Wczoraj
przecież tłumaczyłem. Pewnie chciałaś mi z rana wskoczyć do łóżka, co? –
powiedział rozbawiony.
- Oh, bardzo śmieszne. – skwitowałam z kwaśnym uśmiechem. –
Przepraszam za najście, już wychodzę jaśnie panie.
- Ej, ej! Zaczekaj! – powiedział wyskakując z łóżka i łapiąc
mnie za dłoń. – Nie uciekaj, przepraszam.
Dałam mu się poprowadzić do łóżka , na którego krawędzi
usiedliśmy. Kątem oka patrzyłam na jego nagi tors, którego nawet w zimie nie
zasłaniał gdy spał, no i czarne, stylowe bokserki. Nastała ponura cisza,
głównie spowodowana niezręcznością sprzed chwili. W głębi duszy jednak
cieszyłam się, że siedzę obok niego.
W pokoju czuć było
jego charakterystyczny zapach, który pozostawił na bluzie, w której przez długi
czas chodziłam, aż nie wsiąkł w nią mój zapach.
- Fajna piżamka. Taka śmieszna. – powiedział przyglądając mi
się.
- Nie podobają ci się koniki? – zapytałam prowokująco, ale
dało się wyczuć w moim głosie nutkę śmiechu.
- Podobają. W takiej piżamie także śpisz z Matem? – zapytał
zawadiacko podnosząc brwi.
- Z Matem śpię bez piżamki. – odpowiedziałam z uśmieszkiem,
mimo że było to wierutne kłamstwo.
Od razu Battenowi zrzedła mina na te słowa. Nie rozumiałam
jego zachowania, więc postanowiłam się o nie zapytać.
- O co Ci chodzi? – zapytałam skierowując jego głowę w swoją
stronę. –Najpierw robisz wszystko, bym znów zaczęła się spotykać z Matem, a
teraz walczysz o mnie z nim jak o jakiś ochłap mięsa.
Chris opuścił wzrok, gdybym go nie trzymała to i pewnie całą
głowę, co skłoniło mnie do głębszych rozmyślań. A co jeśli mu się podobam i
chciałby być ze mną? Jednak ta myśl została szybko zagłuszona przez słowa Rou,
które niedawno wypowiedział, a także moje własne myśli. Chris po prostu nie ma
dziewczyny i trochę wariuje. Normalne przy takim stanie rzeczy. Tym bardziej,
że w Los Angeles mieliśmy kilka naprawdę bliskich, wręcz intymnych sytuacji.
- Po prostu się o ciebie martwię. Jesteś moją przyjaciółką i
nie chciałbym, by on znów cię skrzywdził. Nie mam do niego zaufania. –
powiedział podnosząc wzrok na mnie.
Starałam się zobaczyć w jego złocistych oczach kłamstwo, ale
nie znajdowałam go. Albo był świetnym
aktorem, albo mówił prawdę.
- Jesteś kochany. – szepnęłam wtulając się w jego ramiona,
wybierając tę ostatnią opcję. – A czemu nie śpisz? I co masz takie wory pod
oczami? – zapytałam dotykając delikatnie jego policzka.
- Wczoraj trochę zabalowaliśmy jak poszłyście spać.
Wypiliśmy kilka piw, jak mężczyźni i eee to tyle. A jako że przywykłem już do
kaca, wręcz trochę uodporniłem się na niego, po takiej małej ilości jaką
wczoraj wypiliśmy wstałem wcześnie.
- Małej ilości, czyli? – zapytałam zaciekawiona.
- Chyba 7 piw wypiłem. Tak około. – stwierdził.
- Boże, ja już po 2 bym padła. – zaśmiałam się.
- Pamiętam, że masz kiepską głowę. – odpowiedział całując
mnie w czoło. – To dobrze, ktoś na tym świecie musi być trzeźwy i pilnować nas,
tych mniej.
- A jak Mat? Pił z wami? – zainteresowałam się moim
porządnym i rzadko pijącym chłopakiem.
- Nie miał wyjścia. – zaśmiał się Batten. – Nieźle dawał
radę, ale przy 5 odpadł. Ale no wybaczamy mu, pewnie był zmęczony podróżą, poza
tym jet-lag…
- Upiliście mojego faceta? – zapytałam zaskoczona.
- No… tak trochę. – przyznał basista.
- Boże święty! Z wami to lepiej nikogo nie zostawiać, bo w
alkoholizm popadnie. – jęknęłam trochę zdenerwowana tym faktem.
- Ale kacyk go dziś czeka. – zaczął się makiawelicznie śmiać
Batty, a ja zmierzyłam go chłodnym spojrzeniem.
- Jesteś okropny. Pewnie złośliwie to zrobiłeś! –
powiedziałam szczerze o tym przekonana.
- Ej, wcale nie. – zaczął się niemrawo bronić Chris.
Prychnęłam i skrzyżowałam dłonie na piersiach. Piekielny
zazdrośnik. Dzisiaj sylwester, a mój biedak będzie przeżywał katusze zamiast się
bawić.
Wstałam z łóżka i
zaczęłam iść w kierunku drzwi. W domu Chrisa było chłodno, ponoć Anglicy rzadko
kiedy mają ogrzewanie w domach, więc nie za bardzo mnie to zaskoczyło.
- Zaczekaj chwilę. – poprosił mnie, a ja nie odwracając się,
stanęłam przed drzwiami. – Żebyś nie zmarzła. – szepnął mi do ucha i założył na
ramiona jakiś milutki w dotyku materiał. – Szlafrok mojej siostry, ale mam
nadzieję, że będzie na ciebie pasował. – mruknął całując mnie w policzek.
Nie powiem, tym gestem sprawił że złość na niego ulotniła
się, a ten całus wyczarował na mojej twarzy uśmiech.
- Słyszałaś co się w nocy działo? – zapytał mnie
konspiracyjnym szeptem, gdy już staliśmy przy drzwiach.
- Nie. Co?
- Ktoś biegał po domu, krzyczał, Bóg wie co jeszcze robił. –
wyszeptał puszczając mi oczko.
- Wpuszczasz mnie w maliny. – prychnęłam rozbawiona tą
historyjką.
- Tak? – zapytała głośniej, prostując się. – To zapytaj się
co robiła Gosia w nocy.
- A żebyś wiedział, że zapytam. – odpowiedziałam i
otworzyłam drzwi. – A teraz wracam do swojego łóżka by nikt nie nabrał podejrz…
- przerwałam widząc stojącego przy drzwiach Rou, który pomimo tego że wyglądał
jakby przejechał go walec, to szczerzył się niemiłosiernie.
- Wszystko słyszałem! – oznajmił uśmiechając się od ucha do
ucha. –Oj nieładnie, nieładnie!
Przewróciłam oczami i pocałowałam Chrisa w policzek, a potem
podeszłam do niego. Staliśmy tak naprzeciw siebie, a później przytknęłam kolano
do jego krocza i uśmiechając się wyszeptałam.
- Chociaż jedno słowo, komukolwiek – zaznaczyłam. – To wtedy
TO kolano zmiażdży ci jąderka i już nigdy nie będziesz w stanie zaspokoić mojej
przyjaciółki.
- Nie zrobiłabyś jej tego! – powiedział głosem, który
zdradzał że trochę się boi o swoje przyrodzenie. – Nie pozbawiłabyś jej takiej
przyjemności.
- A chcesz się przekonać? – zapytałam mocniej napierając
kolanem na jego czułe miejsce, na co w sekundę odpowiedział, że nie.
Prychnęłam z uśmiechem i postawiłam nogę na ziemi. Puściłam
oczko Chrisowi, który z szerokim uśmiechem przyglądał się tej scenie i zaczęłam
iść w kierunku toalety. Gdy w końcu do niej weszłam, kątem oka zobaczyłam jak
coś na mnie leci, więc odruchowo zasłoniłam głowę, a potem poczułam jak coś mi
się na nią zwala. Zdołałam tylko wydać z siebie zduszony okrzyk i upadłam na
ziemię pod ciężarem tego czegoś. Nie wiedziałam co się dzieje, czemu ten
przedmiot na mnie spadł.
Po chwili poczułam
jak ktoś mnie chwyta za ramiona i stawia do pionu. Zobaczyłam przed sobą
drewnianą szafkę, która w dwóch częściach leżała na ziemi z otwartymi
drzwiczkami. Dopiero później poczułam ból głowy i ręki, na którą poszedł
najgorszy cios.
- Żyjesz? Boli cię coś? – pytał się zdenerwowany Chris,
który mnie trzymał w ramionach.
- Chciałeś mnie zabić, czy co? – zapytałam jak tylko
odzyskałam zdolność oceny sytuacji.
- Nie wiem czemu spadła. – powiedział wystraszony muzyk. – Pokaż głowę! – rozkazał odsuwając moje ręce
od miejsca w które uderzył mebel. – Na szczęście żadnej krwi nie widzę.
- Będzie tylko ogromny siniak! – zaśmiał się Roughton.
- Tylko siniak?! Zaraz ja ci zrobię takiego siniaka… -
krzyknęłam ale w ostatniej chwili basista unieruchomił mnie w swoich ramionach.
– Puszczaj!
- Nie, bo mi przyjaciela zabijesz. Ale widzę, że wszystko
jest z tobą w porządku skoro wyrywasz się jak dzika kuna z agrestu.
- Słucham?– zapytałam po tym jak wmurował mnie ten tekst w
ziemię. – Jak co i z czego?
- Kuna, takie zwierzątko… - zaczął Rou patrząc na mnie z
politowaniem.
- Wiem co to za zwierzę! Pytam się kto wymyślił taki głupi
tekst!?
Muzycy wzruszyli ramionami, a Chris mnie puścił.
Wykorzystałam to żeby rzucić się na Rou, który pisnął jak obdzierane ze skóry
prosię. To wystarczyło żeby w drzwiach pojawił się półprzytomny Mat. Na jego
widok zamarłam w bezruchu, zresztą tak jak Enterzy.
- Co się tu dzieje? – zapytał lekko zachrypniętym głosem, a
potem zrobił się zielony na twarzy i przeskoczył przez kawałki szafki w stronę
kibelka.
Puściłam Reynoldsa i podeszłam do mojego chłopaka, który
zwracał alkohol i resztki kolacji do sedesu.
- Moje biedactwo. – powiedziałam odgarniając jego włosy do
tyłu.
- Fuuuu! – usłyszałam z tyłu jęk obydwu Anglików, na co się
odwróciłam i dyskretnie pokazałam, że już nie żyją.
Na szczęście randka Mata z kibelkiem była krótka. Po tym
jego zaznajomieniu się z tym jakże zacnym sprzętem łazienkowym, pomogłam mu
wstać z klęczek i zaczęłam prowadzić do jego pokoju.
W pewnym momencie
Delord naparł na moje obolałe ramię co skończyło się tym, że jęknęłam z bólu,
ale na szczęście nie upuściłam go.
- Co ci się stało? – zapytał zmartwiony.
- Szafka na mnie spadła. – wytłumaczyłam pomagając mu usiąść
na łóżku. –Ale spokojnie, nic mi nie jest. Musiałeś z nimi tyle pić? – zapytałam ze smutkiem, bo
naprawdę źle przeżywał tego kaca.
W pierwszej chwili pomyślałam, że zabrzmiało to jak
oskarżenie, ale jego odpowiedź upewniła mnie, że potraktował to pytanie jako
troskę.
- Czuje się jakby mnie ktoś przejechał traktorem w przód i w
tył.
- Tak też misiu wyglądasz. – powiedziałam dotykając dłonią
jego policzka. – Weź jeszcze trochę pośpij, może poczujesz się lepiej.
- Najbardziej to potrzebuję teraz wody. - jęknął.
Rozejrzałam się po pokoju i zobaczyłam przy łóżku Rou, dużą
2 litrową butelkę wody. A to cham, dla siebie przygotował, a dla mojego
chłopaka już nie. Jestem pewna, że jest w spisku z Chrisem przeciwko mojemu
słoneczku. Podniosłam ją z ziemi i przyniosłam Matowi.
- Idę się jeszcze przespać bo dopiero 7:30. – powiedziałam
spoglądając na zegar na ścianie. – Obudzę cię jak wstanę.
Pocałowałam go w policzek i sprawdzając czy aby na pewno
niczego mu nie potrzeba, wyszłam z pokoju. Na korytarzu nikogo nie było, więc
wróciłam do swojego pokoju. Z tego wszystkiego odechciało mi się znów odwiedzać
łazienkę. O dziwo Gosia wciąż spała, tym razem owinięta w kołdrę jak w kokon.
Jak ona wytrzymała te hałasy to ja nie wiem, bo zazwyczaj od razu stawia ją to
na nogi. Chyba naprawdę Chris miał rację z tym co się działo w nocy. Zdjęłam
szlafrok i położyłam się obok przyjaciółki, która była odwrócona do ściany.
Początkowo chciałam jej zabrać kołdrę, ale ostatecznie przykryłam się
szlafrokiem. Naciągnęłam kaptur na głowę i zamknęłam oczy. Trzeba do
przynajmniej 10 pospać.
Szczerze mówiąc nie
wiem ile spałam, ale pobudkę miałam hardcorową. Nagle ni z tego ni z owego coś
na mnie skoczyło. Jako że nie wiedziałam co to, w ogóle słabo orientowałam się
w tym co się dzieje, od razu złapałam napastnika za ramiona i dosłownie
skopałam z łóżka. Niestety zaplątał się w mój szlafrok, co skończyło się tym,
że upadłam na podłogę obok tego czegoś co darło się i szamotało w niebogłosy.
Szybko usiadłam na tym okrakiem, by sprawca mojego przebudzenia nie uciekł i
poniósł karę.
Zabiję Chrisa albo
Mata za to! O mało co zawału w pierwszej chwili nie dostałam! Gosia, którą to w
końcu obudziło, patrzyła na mnie przestraszona opierając się plecami o ścianę.
Odwinęłam kawałek materiału, który zakrywał twarz sprawcy i o mało co nie
zeskoczyłam z niego.
- Rou! – krzyknęłam wściekła. – Lepiej się wytłumacz, bo
inaczej nie ręczę za siebie!
- Myślałem że to Gosia! – powiedział próbując się uwolnić z
mojego uścisku.
- Myślałem srałem! Co to do jasnej cholery jest żeby tak
skakać na ludzi gdy śpią! Gosia!
Dziewczyna nadal milcząc wpatrywała się we mnie. Cudownie
wprost! Oczywiście sekundę później zjawili się Chris i Mat. Obydwoje wyglądali
o wiele lepiej niż jak ich ostatni raz widziałam. Chyba dochodzili do siebie,
szczególnie Mat, po imprezie alkoholowej.
- No pięknie. To już ja, ani Mat ci nie wystarczymy? –
zapytał ze śmiechem Chris.
Zmroziłam go spojrzeniem i zeszłam z leżącego na ziemi
Reynoldsa. Byłam wściekła, ta sytuacja w ogóle mnie nie bawiła. Ale chyba byłam
jedyną osobą, która się nie śmiała. Nawet mój chłopak był po innej stronie
barykady. Cudownie!
- Chris! – powiedziałam ostro stając przed nim, na co Anglik
od razu spoważniał.
- Słucham? – odpowiedział ostrożnie.
- Chcę spać w pokoju z Matem. I nikt ma do niego nie
wchodzić jak śpimy! Mam dość tego debila. – tutaj wskazałam na Roughtona, który
robił minę niewiniątka.
- No dobra, a nie wolisz ze mną? –zapytał prowokująco.
- Christopherze radzę ci nie przekraczać pewnej granicy, bo
jak mnie szlag trafi to nie chcę być w waszej skórze. – warknęłam.
- No dobra, dobra, żartowałem. – powiedział już całkowicie
poważny. – Spoko, da się załatwić.
- No zaraz, a co ze mną? – zapytała spanikowana Gosia.
- Jak to co? Śpisz z tym kretynem. – prychnęłam. – Skoro on
jest taki napalony, to pokaż mu kobiece humorki. Poza tym, przyda ci się ktoś
kto cię mam nadzieję nie skopie w nocy, no i uszczęśliwi.
Gosia otworzyła usta w zdziwieniu słuchając mojego krótkiego
wywodu. Może i trochę przesadziłam, niektóre rzeczy powinnam pominąć, ale
później będzie mi za to dziękować, jestem tego pewna. Wiem, że jest bardzo
skryta i tak szybko nie dopuści wokalisty do siebie, ale kto wie. Pierwszy raz
widzę ją taką szczęśliwą, gdy przebywa w jego towarzystwie. Tak samo uradowana
była pierwszy raz zwiedzając Los Angeles już jako swój dom.
Założyłam na siebie
szlafrok, który dał mi Chris i wyszłam z pokoju. Miałam dość ich wszystkich, za
dużo działo się na raz. Bałam się pomyśleć co będzie wieczorem.
Na szczęście gdy tylko wróciłam z łazienki, ubrana już w
normalne ciuchy, wszystko się unormowało. Chris zaprosił nas na śniadanie,
które zjedliśmy w o wiele milszej atmosferze. Potem nastał czas na to aby w
końcu zorganizować się i ułożyć sobie te chwile przed sylwestrem.
- Ja proponuję łyżwy. – powiedział Chris, ale ja, Rou i
Gosia nie zareagowaliśmy na to jakoś bardzo chętnie.
- Proponuję spacer ulicami naszego pięknego miasteczka. –
stwierdził Rou uśmiechając się szeroko do Gosi.
- Mam pomysł! Genialny pomysł! Dajcie mi tylko chwilę, muszę
zadzwonić w pewne miejsce.
Batten wstał z kanapy i wybiegł z pokoju. Spojrzałam na Rou,
który patrzył na moją przyjaciółkę praktycznie przez cały czas, co trochę ją
zawstydzało. Czas brać sprawy w swoje ręce.
- Macie tu jakąś kręgielnią albo strzelnicę?
- No jasne!
- Chcesz kogoś zamordować, kochanie? – spytał się mój
chłopak.
- Mam na oku jeden łatwy cel. – powiedziałam uśmiechając się
w stronę pewnego siebie Reynoldsa.
- Haha, wybacz ale musiałbyś sobie kupić okulary by choćby
strzelić w pobliżu mnie. – odparsknął.
- Przekonajmy się. – zaproponowałam.
- Głupi jesteś. – warknęła na niego Meg. – Ona świetnie
strzela. Idziemy na kręgle!
- Ale ja też dobrze…
- Taa widzieliśmy na imprezie w LA jakiego masz cela. –
prychnął rozbawiony Mat. – Kręgle to bardzo dobry pomysł.
- No ba, w końcu jest mój! – zaśmiałam się i gdy już
uzgodniliśmy gdzie idziemy, przyszedł zakłopotany Chris.
- Eee… teraz nie da rady tego załatwić, ale załatwiłem na
noc! Będzie to super sylwester. – pochwalił się.
- Wiemy, właśnie uzgodniliśmy, że idziemy na kręgle.
- No dobra, całkiem fajny pomysł. – stwierdził. – To chodźmy
już!
I tak w końcu zebraliśmy się do kupy. Postanowiliśmy
połączyć propozycję Reynoldsa i moją, co
skończyło się tym, że do kręgielni szliśmy na piechotę. Czułam się trochę
dziwnie gdy trzymałam za rękę Mata, a obok mnie szedł Chris, który udawał że
wszystko jest okey. Za bardzo się tym przejmował. Myślę, że Mat już mnie nie
zrani. Mamy to już za sobą.
W końcu udało nam się
dojść do jednego z niewielu nowoczesnych budynków w tym uroczym miasteczku,
które dla mnie było okropną dziurą. Chyba nie potrafiłabym mieszkać na takim
zadupiu. Zawsze pociągały mnie wielki, zatłoczone miasta. Lubiłam ciszę, spokój
i wręcz idylliczny krajobraz, ale nie umiałabym w takim żyć dłużej niż kilka
miesięcy. Chyba bym zwariowała.
Drzwi od kręgielni
otworzyły się automatycznie i gdy tylko przekroczyliśmy barierę pomiędzy główną
salą, a recepcją, buchnęła w nas fala gorąca. Cóż, oni grzeją na medal. Szybko
zaczęliśmy się rozbierać i oddawać swoje kurtki do szatni. Gdy już gotowi
stanęliśmy w parach przed Chrisem, on zatrzymał się i z uśmiechem powiedział.
- A teraz niespodzianka! Zobaczcie kogo tutaj przywiało!
Na te słowa zza jego pleców wyskoczył Rory i Rob. Byłam tak
pozytywnie zaskoczona tą niespodzianką, że puściłam dłoń Mata i rzuciłam się na
Roba i Rorego, którzy mnie złapali w przyjacielskim uścisku.
- Boże chłopcy! Jak ja się za wami stęskniłam! - powiedziałam patrząc na nich jakby byli
jakimś prezentem gwiazdkowym. – Co tu robicie?
- Przyjechaliśmy razem świętować nowy rok! – wyjaśnił Rob.
- Tak w ogóle to nasze dziewczyny. Rudi poznaj Klaudię i
Mata, oraz… eee… Cholera. – zająknął się Rory. – Małgosia?
Twarz blondynki rozpromienił szeroki uśmiech kiedy usłyszała
swoje polskie imię. No, no Rory załapał chyba u niej dobre noty. Tak oto
poznaliśmy dziewczyny pozostałej 2 enterów i w końcu usiedliśmy przy dwóch
torach. Jak zwykle rozgorzała dyskusja na jakie drużyny się dzielimy. Jako że
było nas nierówno postanowiliśmy rozegrać 2 rundy. Pierwsza, czyli standard
„kobiety kontra mężczyźni”, oraz druga „Enterzy kontra reszta świata”. W obydwu
przypadkach byłam pewna swojej wygranej. I tak to się zaczęło. Chris, który
grał jako 5 zawodnik, poszedł po napoje oraz przekąski, a my zaczęłyśmy walkę.
Rywalizacja sprawiła, że od razu się polubiłyśmy i zgrałyśmy tak, by chłopcy
przegrali tę bitwę.
Pierwsza rzucała dziewczyna Roba, która puściła mu oczko i
pięknie zbiła 8 kręgli. Za drugim razem poprawiła na tyle, że został tylko
jeden. Przybiłyśmy jej piątki i przygotowywać zaczęła się Gosia.
- Ej… bo to jest mój 2 raz w życiu jak gram w kręgle. –
powiedziała.
- Dasz sobie radę! Popatrz na mnie i zrób to co ja. –
powiedziała Carmen.
Gosia stanęła w tej samej pozie co brunetka i naśladowała
ruch ręki dziewczyny Roba. Potem wzięła do ręki kulę i zrobiła to co kazała jej
Carmen. Niestety pod koniec upuściła kulę, która skacząc potoczyła się do
rynny. Meg zła na siebie, wzięła drugą kulę i tym razem puściła ją płasko po
torze. Niestety pod koniec za mocno ją podkręciła, co skończyło się tylko 4
zbitymi kręglami. Rou podszedł do nas i prychnął.
- Dalej tak grajcie, a wygramy.
Gosia olała go zupełnie siadając z boku, a do toru podeszła
Rudi. Akurat w tym momencie miał rzucać Rory, więc mogliśmy zobaczyć
rywalizującą między sobą parę. Blondynka jako pierwsza rzuciła kulę trafiając w
sam środek kręgli, zbijając praktycznie wszystkie, prócz jednego. Podczas gdy
czekała na 2 rzut, jej chłopak właśnie zaczął się przymierzać do swojego
„pchnięcia kulą”. Rudi puściła nam oczko, po czym podeszła do maszyny
rozdającej kule i westchnęła.
- Ale tu gorąco!
Gdy tylko wypowiedziała te słowa zaczęła rozpinać swoją
koszulę tak, że Rory zamiast puścić kulę po torze, przerzucił ją na sąsiedni.
Chłopcy zaczęli się burzyć że gramy nie fair, za to Rudi zbiła ostatniego
kręgla i wzruszyła ramionami.
- Wygra lepszy!
Teraz nastąpiła moja kolej. Podeszłam do maszyny i
spojrzałam na kule. Wybrałam 15, tak jak panowie i przymierzyłam się. Zawsze
lubiłam rzucać ciężkimi kulami, rzadko kiedy brałam te o niższej wartości. Już
chciałam rzucić kulą, gdy poczułam okropny ból w ramieniu i kula poleciała…
gdzieś do tyłu. Złapałam się za rękę, a słysząc krzyk za sobą od razu się
odwróciłam.
- Chciałaś mnie zabić?! – zapytał przerażony Batty,
trzymając rękę na sercu.
Kula leżała dosłownie kilka centymetrów od niego. Mało
brakowało, a Chris by jeszcze się znalazł w szpitalu. Od razu do niego
podbiegłam z pytaniem czy coś mu zrobiłam. Na szczęście kula przeleciała obok
niego i nie wyrządziła mu żadnej krzywdy.
Gdy w końcu się
uspokoiłam, oraz Batten mi odpuścił kazanie, że mogłam go zabić, wzięłam z
maszyny o wiele lżejszą kulę i trzymając się za ramię, wykonałam niezgrabny
rzut. Poszło mi słabiutki, zbiłam zaledwie 3 kręgle. Wkurzona tym, że nie mogę
grać po swojemu z powodu ramienia, drugi rzut kulą totalnie zwaliłam, nie
zdobywając żadnych punktów. Na szczęście Reynolds trzymał język za zębami i to
bardzo dobrze. Jeszcze by moja kula poleciała w inną stronę.
Kolejne rundy za
wiele nie zmieniły w rywalizacji. Chłopcy nadal prowadzili, choć niewielką
ilością punktów. Gosia się rozkręciła i okazała się być naszym czarnym koniem,
co podnosiło nasze szanse. Po 5 rundzie zdenerwowałam się i zaciskając mocno
zęby rzuciłam po swojemu. Od razu zbiłam wszystkie kręgle, które niestety
przypłaciłam dość dużym bólem ramienia. Ale jak to mówią… alkohol to bardzo
dobry lek przeciwbólowy.
Ostatecznie bitwę tę
wygrał… No właśnie. Nikt. Bo okazało się, że mamy dokładnie tę samą ilość
punktów. Oczywiście mogłybyśmy się kłócić, że wygrana należy do nas, bo jest
nas tylko 4, gdy ich 5, ale już nie chciałyśmy. Najlepszym graczem z naszej
drużyny okazała się Gosia, a od mężczyzn Chris, co nie było dla mnie
zaskoczeniem. Jednak dopiero następny konkurs miał rozstrzygnąć kto jest
najlepszy. I tak też się stało. Po wypiciu jednego kolorowego drinka, ramie
mnie już tak nie bolało, a kręgle same uciekały z drogi mojej kuli. I tym
sposobem, po 48 minutach, zdobyłam najwięcej punktów z obydwu drużyn. Cóż, zawsze byłam w tym dobra. Zaskoczeniem
dla wszystkich był fakt, że Mat zajął drugie miejsce, wyprzedzając Chrisa zaledwie
jednym punktem.
- No, no! Gratulacje! – powiedział Rob uśmiechając się
serdecznie. – W końcu ktoś pokonał naszego rycerzyka. – dodał patrząc w stronę
pokonanego Battiego.
- Cóż… to może teraz strzelnica? – zaproponowałam dla
żartów.
- Ja podziękuję. – mruknął Rou, który zdobył punktów najmniej.
Prychnęłam rozbawiona i zerknęłam na mojego chłopaka. Byłam
z niego i siebie dumna, że skopaliśmy tyłki całej reszcie. W końcu zaczęliśmy
się ubierać, a Rory poszedł uregulować należność za tory.
Mat przytrzymał
płaszcz, wkładając go na mnie. Był dżentelmenem w każdym calu, co cholernie mi
się podobało. I nie robił tego na pokaz, a sam z siebie. Po prostu tak go
wychowano, klasa sama w sobie.
- Dziękuję słonko. – szepnęłam całując go w policzek.
- Boli cię ramię? – zapytał troskliwie.
- Już jest okey.
Amerykanin kiwnął głową i ruszyliśmy za resztą do wyjścia.
Jako że było już ciemno, postanowiliśmy wrócić autobusem. Trochę szumiało mi w
głowie od alkoholu, ale wiedziałam że zaraz mi to minie. Na szczęście mój
organizm szybko sobie radził z alkoholem, przywracając mi świeżość umysłu. Na
dworze było chłodno, a jako że wyszliśmy z bardzo ciepłego pomieszczenia,
poczułam przenikający moje ciało chłód. W autobusie wysiadło ogrzewanie, więc
wtuliłam się w Delorda, by nie zamarznąć. Stałam tak przytulona, wręcz
wczepiona w jego pierś, gdy usłyszałam głos Rorego, że wysiadamy. Niechętnie
odkleiłam się od chłopaka i otworzyłam oczy. Staliśmy razem na przystanku i
sprawdziliśmy, czy wszyscy są obecni.
Czas najwyższy na
obiad. Jak to bywa gdy jest tak dużo osób, zamówiliśmy sobie pizzę. A
dokładniej 3 ogromne pizze, które pochłonęliśmy w bardzo krótkim czasie.
Niecałe 30 minut później Batten zerwał się na równe nogi i zaczął nas poganiać
byśmy się już zaczęli ubierać na sylwestra. Nie wiedziałam o co mu chodzi, że
tak wszystkich pospiesza, ale wzięłam Gosię za rękę i udałam się do naszego
pokoju.
Otworzyłam walizkę i wyjęłam nasze dwie kreacje, które sobie
przygotowałyśmy na ten wieczór. Meg zabrała z domu krótką, czarną, obcisłą
sukienkę, zapinaną na plecach, która w delikatny sposób podkreślała jej figurę.
Do tego czarne szpile i kobieta pierwsza klasa. Rou to tam zeświruje jak ją
zobaczy. Ja za to stwierdziłam, że założę na siebie jasnoszarą sukienkę przed
kolano, która swoim fasonem zakrywała moje niedoskonałości. Oczywiście mogłabym
coś z tym zrobić, ale nie chciało mi się. Wychodziłam z założenia, że jeśli mam
się komuś podobać, to i tak będę. W końcu wielkim słoniem nie jestem, a że nie
mam figury modelki to cóż… trudno.
- Załóż lepiej rajstopy. – powiedziałam do przyjaciółki,
która rozmyślała nad swoim ubiorem.
- Myślisz?
- Jak wyjdziemy o północy na zewnątrz to może być ci zimno
bez nich.
Blondynka jeszcze chwilę siedziała przy walizce, by potem
wstać z czymś w dłoniach. Od razu wyszczerzyłam zęby w szerokim uśmiechu, gdy
zauważyłam co to. Oj, szykuje się naprawdę ciekawy sylwester. Jeszcze nigdy nie
widziałam Gosi, która by zakładała tak skąpy, ale cholernie seksowny komplet
czarnej bielizny. Coś się dzieje!
- Eem… Mogę pożyczyć szlafrok? – zapytała nieśmiało.
Przewróciłam tylko oczami i podałam jej materiał. Ten
Reynolds totalnie zawrócił jej w głowie. Pierwszy raz zachowywała się jak
nieśmiała dziewczyneczka, ale cóż. Ja mogłam się tylko z tego cieszyć. W końcu
znalazła kogoś, kto doceni jaka wspaniała z niej osoba. No i mam nadzieję, że
sprawi że będzie szczęśliwa. Przyda jej się małe oderwanie od rzeczywistości i
trochę fizycznej rozkoszy.
Gdy ona urzędowała w
łazience, ja postanowiłam nie tracić czasu i zacząć przygotowywać dodatki do
stroju. Te noc spędzę z dwoma, najważniejszymi dla mnie mężczyznami. Z
ukochanym facetem i moim wspaniałym przyjacielem. Muszę wyglądać szałowo na tę
chwilę. Jak zazwyczaj zwisa mi i powiewa, to w jaki sposób widzą mnie inni, to
tego dnia muszę być olśniewająca. Ułożyłam swój strój na łóżku, obok sukienki
Gosi i zaczęłam rozmyślać nad dodatkami. Dobrze, że Chris ulokował nas w pokoju
swojej siostry, bo była tu mała toaletka, którą zamierzałam wykorzystać w 100%.
W końcu Meg przyczłapała do mnie w szlafroku i zamknęła za sobą drzwi.
Spojrzałam na nią czekając aż pokaże mi się w tym zestawie bielizny, do którego
kupienia tak ją namawiałam w LA.
- No dawaj! – zachęciłam ją.
Wreszcie zebrała się w sobie i zdjęła z siebie puszysty
materiał. Wyglądała genialnie w tym czarnym zestawie. Ciemny koronkowy stanik
ładnie formował jej piersi, a zapinane po bokach stringi wydłużały jej i tak
długie nogi. Rou jak ją zobaczy, to zejdzie na zawał. Jestem tego pewna. Może
nie jest starym dziadem, któremu serducho by wysiadło na widok młodego, ładnego
ciała, ale na taki widok to chyba każdy mężczyzna by miał przyspieszony puls,
albo i nawet jego brak. Z całością komponowały się jeszcze czarne rajstopy w
kwieciste wzory. Podałam jej sukienkę i gdy tylko w nią weszła, pomogłam jej
zapiąć zamek z tyłu.
- Coś czuję, że jeszcze dzisiaj Rou ci się oświadczy. –
powiedziałam zabezpieczając suwak.
- Weź się nie wygłupiaj. – prychnęła, ale za dobrze ją
znałam by nie wiedzieć, że sprawiłam jej tym komplementem radość.
- Zrobisz sobie jeszcze makijaż, a ja ułożę ci włosy i nie
ma opcji, by ten idiota zobaczył cokolwiek lub kogokolwiek innego. Będzie
wpatrzony w ciebie jak w obrazek.
- Uważaj, bo jeszcze uwierzę.
- A powinnaś. Już wyglądasz jak bogini, a gdy z tobą skończę
to… Sama się przekonasz.
- Ty lepiej sama idź się przebierz. Niedużo czasu ci
zostało. – zauważyła.
- Masz rację. Dobra, wracam za 10 minut z łazienki. –
oznajmiłam zabierając szlafrok.
Tam postanowiłam jednak umyć włosy, które już zdążyły mi się
przetłuścić, a no przecież nie będę jak ostatni wieśniak chodzić. Gosia mądra,
z samego rana umyła, a ja oczywiście o tym nie pomyślałam. I tak też zrobiłam.
Oczywiście wiązało się to z dłuższym pobytem w łazience, ale cóż zrobić. Gdy
wróciłam do pokoju, Meg już kończyła robić sobie makijaż, więc postanowiłam
zająć się jej włosami. Fajne ich ułożenie zajęło mi na szczęście tylko 15 minut
i szczerze powiem, że nieźle mi wyszło! Sama zaczęłam suszyć sobie włosy
patrząc w lustro na odbicie przyjaciółki, która zakładała szpilki. Mamy
zdecydowanie gwiazdę wieczoru! Na szczęście blondynka pomogła mi z upięciem
włosów i także gotowa już, założyłam na stopy szpilki. Normalnie rzadko kiedy
je noszę, ale skoro taka okazja, to grzech by siedziały w szafie. Po
zakończonych pracach nade mną, ustawiłyśmy się obydwie przed lustrem by
zaakceptować swój image.
- No ja nie wiem, chyba założę normalną bieliznę… - jęknęła
Gosia.
- Na głowę upadłaś?! Ani mi się waż!
- Ale jest zdeczka nie wygodna…
- I co z tego? Ważne że jak Rou cię w niej zobaczy to stanie
na baczność! – zaśmiałam się puszczając jej oczko.
- Świntuch! – odpowiedziała kiwając z zażenowaniem głową. –
Od kiedy jesteś z Matem coraz bardziej zboczone rzeczy słyszę. A jakoś nie
widziałam byście się razem zabawiali.
- Bo nie robiliśmy jeszcze tego. – westchnęłam.
- Żartujesz sobie, nie? – zaczęła się śmiać.
- Nie. – odpowiedziałam przygaszona.
- Czemu? – zapytała, tym razem okazując więcej taktu.
- Wiesz… brak czasu i nie możemy się dogadać.
- Przecież wy się prawie w ogóle nie kłócicie…
- Nie o to chodzi. Po prostu Mat jest dżentelmenem i nie
chce bym pomyślała, że jest ze mną tylko dla zaspokojenia siebie. A ja też nie
chcę by myślał, że od razu…
- Zgłupiałaś? – przerwała mi. – Jesteście ze sobą 3
tygodnie, bez przesady!
- Kilka razy próbowałam mu zasugerować, ale jakoś tak
wyszło, że nie wyszło. – westchnęłam.
- Weź się w garść! Jakoś Chrisa umiałaś bardzo szybko
namówić…
- Ale to Mat, a nie Chris. Zresztą nieważne. Dzisiejszy
dzień chcę spędzić z nimi bez kłótni, a coś czuję że Chris by się burzył gdybym
dzisiaj przespała się z Matem. Obydwaj jakoś nie mogą znaleźć wspólnego języka.
- Wcale im się nie dziwię. – prychnęła blondynka.
- Czemu? – zainteresowałam się.
- Boże, Klaudia. Weź się sama nad tym zastanów.
Wzruszyłam ramionami nie rozumiejąc tej oczywistości ze strony
Gosi. To wszystko było poplątane jak moje słuchawki po pełnej koszmarów nocy, a
dla niej oczywiste jak to, że słońce wstaje na wschodzie, a nie na zachodzie.
Akurat gdy miałam jej odpowiedzieć, do pokoju wszedł, a raczej wpadł Chris szybko
zamykając za sobą drzwi.
- Gotowe? – zapytał napierając na nie plecami.
Popatrzyłyśmy najpierw na siebie, a potem na niego. Gdy
odwrócił głowę westchnął ciężko przykładając dłoń do czoła.
- Ubierzcie się ciepło. Wrócimy do domu dopiero po 1 w nocy.
- Zgłupiałeś?! Cały sylwester na zimnie?! – zapytała go Meg.
- Spodoba wam się. Szczególnie tobie. – powiedział w moją
stronę. – Swoją drogą to pięknie wyglądasz.
Poczułam jak moje policzki oblewają się szkarłatem.
Zazwyczaj bym odpowiedziała, że to oczywiste, ale gdy mówił to Chris
wiedziałam, że to wyjątkowy komplement. Chwile jeszcze patrzeliśmy na siebie
jakby w zamkniętej, intymnej niemej rozmowie, ale pomimo że były to ułamki
sekundy, musieliśmy odwrócić od siebie wzrok. W końcu nie byliśmy sami.
- Obydwie wyglądacie seksownie, ale to co przygotowałem ,
wymaga trochę innego stroju.
- No dobrze. A powiesz nam czemu tak trzymasz te drzwi? –
zapytałam zaciekawiona.
- Eee… no bo… Rou chciał być tu pierwszy i się z nim
założyłem, że nie będzie i potem ruszyliśmy biegiem, ale poślizgnął się na
zakręcie i… no nieważne.
Wzdychając ciężko odszedł od drzwi przez które wpadł
wokalista. Muzycy popatrzyli na siebie wymownie. Rou chcąc zamordować wzrokiem
Chrisa, a basista z chytrym uśmiechem. Jak dzieci… Ale nie musieliśmy długo
czekać, by Reynolds zapomniał o przegranym zakładzie z Battym. Wpatrywał się w
Gosię, jak ciele w malowane wrota. Puściłam oczko Chrisowi, który podszedł do
mnie i przystawił swoje ramię, bym mogła się go schwycić.
- Lepiej stąd chodźmy. – powiedział z powagą. – Nigdy nie
wiadomo co temu zwierzakowi przyjdzie do głowy, a nie chce być świadkiem
niszczenia takiej ładnej kreacji. Pani pozwoli.
Ujęłam jego ramię i uśmiechnęłam się do przyjaciółki. Gdy
przechodziłam obok niej, szepnęłam „a nie mówiłam?”. Po wyjściu z pokoju od
razu puściłam rękę Chrisa. Co jak co, ale nie chciałam żeby Mat tak nas razem
zobaczył. Naprawdę przydałby mi się dzień bez kłótni. Zarówno między nimi, jak
i mną oraz samym Matem. Tak jak w tej chwili, zdarzały mi się momenty, że
chciałam po prostu zniknąć razem z Chrisem. Gdy patrzyłam w jego brązowe oczy
marzyłam, żeby pocałował mnie tak jak kiedyś. Ale potem zdawałam sobie sprawę z
tych cichych marzeń i karciłam siebie, bo naprawdę związek z Matem dawał mi
wszystko czego potrzebowałam. A on starał się jak żaden inny mężczyzna na
Ziemi. Takiego ze świecą szukać, a ja myślę o Chrisie. Ale to pewnie przez to,
że zjawił się akurat w momencie, gdy tak bardzo potrzebowałam kogoś przy moim
boku. I muszę przyznać, że zawsze czułam zazdrość gdy widziałam Mata ze Stellą.
Więc…
- Cieszę się, że jednak przyjechałaś. – powiedział i podał
mi płaszcz, który szybko założyłam.
- A reszta gdzie?
- Czekają na nas na zewnątrz.
- Mat też? – spytałam zakładając na głowę futrzaną czapkę,
którą dostałam od Shannona z Rosji.
- Tak, on też. Wygoniłem go, by spędzić z tobą chwilę sam na
sam. –szepnął przysuwając się do mnie.
Stanęłam sparaliżowana nie wiedząc co robić. O co mu chodzi?
Przecież sam się zarzekał, że jest tylko moim przyjacielem. Serce biło mi chyba
tak głośno jakby ktoś podłączył je do głośnika połączonego ze wzmacniaczem.
Nagle basista roześmiał się i złapał mnie pod kolanami i ramionami.
- Chris! – krzyknęłam przestraszona.
Batten nogą otworzył drzwi na zewnątrz i krzyknął.
- Delord! Łap swoją dziewczynę!
Zamknęłam oczy i złapałam się mocno za kurtkę anglika. Jak
on mnie rzuci to połamie mi kręgosłup. Nie dość że jest na schodach to jest
jeszcze ślisko i Mat w życiu mnie nie złapie. Poczułam jak ktoś mnie odbiera z
ramion basisty, więc otworzyłam oczy. Chris zaczął się śmiać jakby nawdychał
się gazu rozweselającego, a Mat zszedł ze mną ostrożnie po schodach i postawił
mnie bezpiecznie na ziemi.
- Zabiję cię Batten! – krzyknęłam grożąc mu pięścią. –
Dziękuję. – szepnęłam do mojego chłopaka, czując naprawdę wielką ulgę, że
zabrał mnie z rąk Chrisa.
- Nie ma sprawy, zawsze będę ratował moją księżniczkę. –
wyszeptał mi do ucha.
Chwilę jeszcze czekaliśmy na Rou i Gosię, którzy albo
zaczęli numerek będąc samemu w domu, albo po prosty guzdrali się. Niestety
sądzę, że to drugie, choć nadzieję zawsze warto mieć.
W końcu w 9
stanęliśmy przed domem Chrisa.
- Czy mógłbyś zdradzić nam co takiego przygotowałeś?-
zainteresowała się Rudi tuląc się do Rorego.
- Zaraz zobaczycie. O! już jedzie!- powiedział Batty, a my rozejrzeliśmy
się wokół.
Nikogo nie było widać, co więcej, panowała względna cisza. Choć…
nagle do moich uszu dotarł brzęk dzwonków i po chwili zza zakrętu wyłoniły się
dwa gniade konie ciągnące, każdy z nich jedne sanie.
Otworzyłam szeroko oczy i spojrzałam na Chrisa, który chyba
tylko na to czekał. Pisnęłam ucieszona i wyrwałam się z ramion Mata, by wpaść w
ramiona basisty. Ale wspaniała niespodzianka! Tego nie spodziewałam się
zupełnie. A to ci psikus.
Dwa zimnioki, tak
nazywałam konie zimnokrwiste, stanęły na środku ośnieżonej ulicy i parsknęły w
akcie przywitania. Chris podszedł najpierw do jednego woźnicy, potem do
drugiego i ustalili z nami, że dzielimy się po połowie. Ja, Mat, Rory i Rudi,
oraz drugie sanie w składzie Gosia, Rou, Rob i jego dziewczyna. Chris chwilę
się wahał, które sanie wybrać, ale ostatecznie wsiadł do naszych. A to ci
niespodzianka. Nasz woźnica cmoknął, a
gniadosz ruszył przed siebie kłusem. Odwróciłam się do Chrisa, uśmiechając
szeroko.
- Ale cudowna niespodzianka!
- Mi też się podoba.- zaśmiał się Rory.- Lubię konie.
- Naprawdę?- zainteresował się zdziwiony Batten.- Nigdy nie
mówiłeś.
- No z daleka są ładne.- odpowiedział, na co wszyscy
zaczęliśmy się śmiać.
Jak to bywa z takimi
imprezami, Rou zaczął śpiewać jakieś piosenki, co skończyło się tym, że i nasze
sanie rozbrzmiały wesołą melodią. Reynolds nawet nie zauważył, jak wszyscy
zaczęli śpiewać „jingle bells”, któremu zmieniliśmy trochę tekst. Zatrzymaliśmy
się na czerwonym świetle, w końcu też byliśmy pojazdem poruszającym się po
jezdni, a wtedy Chris wyjął spod ławeczki, na której siedziałam z Matem butelkę
whisky. No i tak się zaczęło, sanie obok też miały alkohol, więc zabawa
rozkręciła się na 100%. Narobiliśmy takiego hałasu, że ludzie zaczęli wychodzić
ze swoich domków i przyglądać się nam.
Temperatura była
około -3 stopni, więc lekki mrozek, śnieg leżał praktycznie wszędzie, a sanie
gładko po nim sunęły. Dodatkowo świąteczne ozdoby dopełniały całości dodając
uroku każdej uliczce, którą przejeżdżaliśmy, bądź widzieliśmy z drogi.
- Wesołego nowego roku!- wykrzyknął Chris wznosząc butelkę
do jakieś starszej pani, która z uśmiechem machała nam ręką.
Boże, tutaj w Anglii
wszyscy są tacy mili, uprzejmi i pomocni. Może troszeczkę przesadzę jeśli
powiem, że w Polsce od razu powiedzą ci „a chcesz w ryj”, ale w porównaniu z
tutejszą gościnnością, tak właśnie brzmi chęć pomocy Polaka. Zresztą Amerykanie
też nie są tacy mili i uprzejmi. Większość zazdrości sobie byle gówna i pod
maską uśmiechu obrabiają ci dupę. A tutaj… Tutaj było inaczej. Większość ludzi
nas pozdrawiała, niektórzy nawet dołączali się do nas w śpiewaniu.
Akurat szła jakaś
rodzina z dziećmi, gdy my staliśmy na przejściu. W momencie, gdy zorientowali
się do śpiewamy, dzieci dołączyły do nas i tak na wspólnym śpiewaniu minęło nam
czekanie na zielone światło.
Po tej długiej,
objazdowej wyciecze, dojechaliśmy do wielkiego parku, gdzie wąską ścieżkę
oświetlało tylko światło niskich, dających żółtą poświatę, latarni. Konie musiały
tu iść stępem, co zresztą wykorzystał Mat. Posadził mnie na swoich kolanach i
odgarniając kosmyk włosów, złożył na moich ustach pocałunek. Byłam szczęśliwa. Naprawdę.
Kto by pomyślał, że ten sylwester będzie taki wspaniały! Gdy Delord przytulił
mnie do siebie, po kryjomu spojrzałam na Chrisa, ale on był odwrócony do nas
plecami i machał rękoma do grupy jadącej za nami.
Spostrzegłam, że
drzewa się kończą, a przed nami rozpościera się ogromne, pokryte śniegiem pole.
Gniadoszek nagle zerwał się do galopu, po tym jak usłyszał wystrzał z petard i
gdybym w ostatniej chwili nie złapała basisty za szalik, spadłby pod kopyta
drugiego konia. Niestety nie uchroniło go to przed obiciem sobie pleców i
tyłka. No i głowy, bo walnął nią o kant ławeczki, na której siedzieliśmy. Ja i
Rudi od razu uklęknęłyśmy przy nim, by sprawdzić czy żyje.
- Boże! Upuściłem butelkę!- jęknął zrozpaczony.
Popatrzyłyśmy na siebie z blondynką i wróciłyśmy do swoich
mężczyzn. Po takim tekście zdecydowanie nic mu nie jest. Anglik masując sobie
głowę usiadł obok Mata, który patrzył na niego wzrokiem pełnym współczucia. No,
teraz obydwaj wyglądali prawie jak kochający się bracia.
Woźnicy w końcu udało
się spowolnić konia, co spotkało się z głośnym westchnięciem Chrisa. Tak kłusem
dojechaliśmy do jednego z domów, gdzie zatrzymaliśmy się na chwilę. Obolały Batten
zszedł z sań, tak samo jak Rou i razem weszli do jednej z kamieniczek mówiąc
byśmy zaczekali na nich. Spojrzałam na godzinę i za 30 minut miał nastać nowy
rok. Jakim cudem tak szybko minęły te godziny?
Konie zostały
przykryte ogromnymi derkami, a ja popatrzyłam na Delorda, który rozparł się na
ławeczce.
- Dobrze spędzasz ten czas?- zapytałam.
- Kochanie, jestem z tobą, a to mi zupełnie wystarcza.-
odpowiedział patrząc mi w oczy.- Nie mogę się doczekać kiedy wrócimy do środka,
a ja w końcu zobaczę cię w tej kreacji.
Uśmiechnęłam się
chytrze do niego, a potem pocałowałam go w policzek. Był uroczy i dbał o mnie
jak nikt inny. No dobra, jeszcze Chris się o mnie martwił, ale to raczej co
innego.
W końcu Reynolds i
Batten wyszli z domu. Obydwaj nieśli ze sobą po dwie ogromne paczki, które pobrzękiwały
znajomo. No tak, prowiant. Rory wciągnął przyjaciela, że to tak nazwę, na
pokład i ponownie ruszyliśmy. Tym razem stępem i to do ryneczku z fontanną,
przy której się zatrzymaliśmy. Wszyscy zeszli z sań, a Roughton wręczył każdemu
kieliszek, który pewnie zabrał z domu. Za to Rory przygotowywał szampana. Chris
jako jedyny posiadacz zegarka odliczał sekundy do północy. Gdy zostało ich 10,
wspólnie zaczęliśmy je wykrzykiwać.
- 5…4…3…2…1!- wrzasnęliśmy, a Rory otworzył z hukiem
butelkę, po czym zaczął nalewać złotą ciecz do kieliszków.
Wszyscy mieliśmy całe
brudne ręce, bo napój rozlewał się wszędzie, ale to nie przeszkadzało dobrej
zabawie. Wznieśliśmy wspólny toast za lepszy 2012 rok, po czym każdy zaczął
składać osobne życzenia reszcie grupy. Oczywiście nie mogłam olać koni, więc
podeszłam do obydwu i pocałowałam każdego w ogromne chrapy.
Podróż powrotna
zajęła nam godzinę i tak jak przewidział Batty, około 1 w nocy byliśmy już w
jego ciepłym domu. Anglik rozpalił kominek, przy którym wszyscy usiedliśmy, by
się rozgrzać. Rob poszedł po laptopa i gdy wrócił, puścił muzykę. Wyciągnął
dłoń w kierunku swojej dziewczyny, która przewróciła ze śmiechem oczami i
zaczęli tańczyć. Gdy zobaczył to wokalista Enterów, złapał w pasie Gosię i
także podniósł ją do pionu. Nietypowa prośba o taniec, ale jak widać skuteczna.
Ech… mam nadzieję, że mnie nikt nie poprosi, bo mam dwie lewe nogi. Co prawda
kiedyś chodziłam na balet, ale to taniec raczej indywidualny, więc nie mogłam
nikomu zrobić krzywdy. I jak na moje życzenie Mat z Chrisem dokładnie w tej
samej chwili zapytali się, czy zatańczę z nimi. Tak… no gorzej to już chyba być
nie mogło. Chłopcy patrzyli na siebie wzrokiem rzucającym piorunami. Cóż… może
Gosia miała rację z nimi. Chociaż mi to wygląda bardziej jak pokazanie który
jest dla mnie ważniejszy. Przyjaciel czy chłopak. W co ja się wpakowałam?
- Ej, nie pobijcie się tylko. Ja nie…
- Zatańczysz?- zapytał Rob, podając mi rękę.
Ułamki sekund
zadecydowały o tym co zrobiłam. Nie chciałam być między nimi, tłumaczyć im jak
krowie na rowie, że nie będą o mnie walczyć, bo ja nie tańczę. Złapałam dłoń
perkusisty i o dziwo z gracją wstałam. Miny obydwu były naprawdę piękne.
Rou podbiegł do
laptopa i zmienił na jakiś trochę wolniejszy kawałek, co uratowało Rolfa przed
krzywdą z mojej strony. No tak, Reynolds chce się poprzytulać do Gosi.
- Dzięki.- szepnęłam do Roba, bo czułam że nie zrobił tego
przypadkowo.
- Nie ma sprawy. A tak poza tym, w tym domu nie ma czegoś w
stylu „ja nie tańczę”. Tutaj wszyscy ruszając się jak paralitycy podłączeni do
prądu, więc nie masz się czego obawiać.- zaśmiał się każąc mi zrobić obrót,
który wyszedł całkiem nieźle.
- Ale…
- Shh… -mruknął i uśmiechnął się do mnie.- Jak ty z tą
dwójką wytrzymujesz, ja już mam ich dość.
- W jakim sensie?- zapytałam zaskoczona.
- Ech, wy kobiety lubicie być tak adorowane, to chyba
dlatego.
- Co? Rob! Mów jaśniej!
- Patrz na nich.- powiedział odwracając mnie w stronę
Battiego i Mata.- To cud, że jeszcze nie rzucili się na siebie. Powinienem stać
po stronie Chrisa, ale wolę się nie wtrącać. To są wasze prywatne sprawy.
Gdy to mówił obserwowałam,
jak obydwaj mężczyźni stoją przy stole z piwami w rękach i każdy z nich patrzy
na drugiego mściwym wzrokiem. Carmen podeszła do Mata i zaczęła z nim
rozmawiać, na co chłopak trochę się rozluźnił, jednak wkurzony Chris pomimo
obecności Rorego i jego dziewczyny cały czas stał sztywny, jakby połknął kij od
miotły.
Rob wyrwał mnie z
zamyślenia szybkim obrotem, a potem trzymając dłoń na moich plecach odchylił mnie
trochę do tyłu i pocałował w policzek.
- Dziękuję panience za taniec.- dodał z czarującym uśmiechem
i ukłonił się przede mną.
Dygnęłam, śmiejąc się
z tej sytuacji i podeszliśmy do stołu, by napić się czegoś. Po chwili dołączyła
do mnie uśmiechnięta od ucha do ucha Meg, która chyba zgubiła swojego partnera.
- W życiu nie byłam taka szczęśliwa!- powiedziała
uradowana.- To najlepszy sylwester w moim życiu! Rou jest cudowny!
- To się cieszę.- odpowiedziała patrząc na Roba, który
zastanawiał się co mówimy.- Dobra, wróćmy do angielskiego.
- Widzę, że Roughton się spisuje.- powiedział Rolfe
przyglądając się blondynce.
- No muszę powiedzieć, że jestem pełna podziwu.-
odpowiedziała rozradowana Polka.
- Patrzcie co znalazłem!!!- wydarł się wbiegający do pokoju
Reynolds.
W dłoniach trzymał
duże pudełko z twisterem. O nie! Tylko nie ta gra! Jak możecie się domyślać, ja
musiałam wziąć udział w pierwszej turze. Prócz mnie do zabawy dołączył Mat,
Rudi oraz Rou. Początek nie był taki zły, do czasu aż zaczęło brakować miejsca
na macie. Musiałam położyć rękę na czerwonym polu, czyli znaleźć się głową
praktycznie między nogami Rou, co oczywiście nie obyło się bez gwizdów i
śmiechów. Przynajmniej tak rozśmieszyłam pokrakę pode mną, że klepnął dupskiem
na matę i tymże odpadł z gry. Niestety Mat zablokował mi ruchy, powodując że
także odpadłam. Został on z dziewczyną Rorego i naprawdę nieźle dawali sobie
radę. Wygrałby, ale zobaczył że Rudi zaraz upadnie i sam szybciej przewalił się
na planszę, by ona wygrała. Ech, pieprzony dżentelmen. W nagrodę dostał ode
mnie czułego całusa, a gra znów się rozpoczęła, tym razem z innymi
uczestnikami.
Przy piątej rundzie,
wszyscy byliśmy już tak wstawieni, że zamiast grać, zrobiliśmy kanapkę na
Chrisie. W sensie, Batty nie mogąc zachować odpowiedniej równowagi, położył się
na plecach, a reszta rzuciła się na niego, by go przygnieść. Ubaw po pachy.
Nawet nie wiem kiedy
Gosia z Roughtonem zniknęli, zresztą nie zamierzałam ich szukać. Usiadłam z
Matem na kanapie i zamknęłam oczy. Nie powiem, byłam zmęczona. Oparłam głowę o
tors mojego chłopaka i oczy same zamknęły mi się na dobre.
Już prawie spałam,
gdy ktoś mną potrząsnął. Niechętnie otworzyłam je i spojrzałam na Mata, a
później na osobę stojącą przed nami. Chris gestem pokazał, że mamy wstać, więc
to zrobiliśmy. Okazało się, że chce rozłożyć kanapę, ale potrzebował pomocy. No
dobra, tak to nawet lepiej będzie mi się spało. Przynajmniej plecy nie będą
mnie boleć. Gdy tylko rzucił koc na mebel, ja z Matem od razy się położyliśmy. Ze
zdziwieniem spostrzegłam, że Batten także ładuje się na łóżko.
- Co ty…?- zaczęłam.
- Zajęli mi sypialnię. – wybełkotał i położył się obok mnie.
Spojrzałam na Delorda, ale on już spał odwrócony do mnie
tyłem. Cóż, przynajmniej nie będą się kłócić. Zamknęłam oczy i także powoli
zaczęłam się przenosić do krainy snów.
Wyszłam z pokoju,
który zajmowałam z Gosią, na korytarz. Był ciemny, ale kierując się intuicją,
szłam przed siebie. Nagle coś kazało mi stanąć, a ja wysunęłam rękę przed
siebie. Dotknęłam miękkiego materiału, który musnęłam opuszkami palców. Sekundę
później zacisnęłam na nim palce, przyciągając swoje ciało do postaci, która
stała przede mną. Lewa ręka powędrowała na kark, a po chwili poczułam jak jego
usta napierają na moje wargi. Moje piersi ocierały się o jego miękkie ciało, co
sprawiało, że coraz mocniej go pragnęłam. Mój mózg musiał kompletnie się
wyłączyć, bo po mojej łepetynie obijał się tylko jeden cel, a może raczej jedna
myśl. Jego dłoń wślizgnęła się w moje rozpuszczone włosy, delikatnie masując
skórę mojej głowy, a zatem przyprawiając mnie o rozkoszne dreszcze,
przebiegające od karku po sam koniec kręgosłupa.
- Co powiesz na wspólną kąpiel?- wyszeptał seksownym głosem
wprost do mojego ucha.
- Z największą przyjemnością.- odpowiedziałam, po czym nagle
zdałam sobie sprawę, że stoimy obok drzwi łazienki.
Nadal nie widziałam
jego twarzy w tych ciemnościach, ale wystarczył mi fakt, że go czuję. W
ostatniej chwili powstrzymałam go od zapalenia światła, jednak mężczyzna
przyłożył mi palec wskazujący do ust i dotknął włącznika świateł. Powoli
zapaliły się tylko małe światełka przy kabinie prysznicowej, oraz niewielkie
dwa wbudowane w podłogę przy drzwiach. Dzięki nim mogłam zobaczyć jego
niewyraźny zarys twarzy, ale nadal pozostawał niesamowity klimat. Złote oczy
błyszczały w tym nikłym świetle emanując pożądaniem, ale także jakąś tajemnicą.
Dotknęłam jego
policzka czując niewielkie kłucie spowodowane tym, że tego dnia odpuścił sobie
golenie twarzy, co mnie się tylko jeszcze bardziej podobało. Chris pociągnął
mnie w stronę prysznica i władował pod strumień letniej wody, nie zważając na
to, że obydwoje nadal jesteśmy w ubraniach. Jakiś wewnętrzny głos z zakamarków
mojej duszy sprawiał, że czułam się jakby ktoś za chwilę miałby mi zabrać
Battena, więc starałam się czerpać z tych momentów jak najwięcej. Nie chciałam
się odzywać, nie było takiej potrzeby. Zaczęłam rozpinać jego błękitną koszulę,
guzik po guziku, dając mu w zamian namiętne pocałunki. Pomogłam zdjąć
przemoczone ubranie z jego ramion i zawiesiłam się, patrząc na jego klatkę
piersiową, na której położyłam obydwie dłonie.
Strumyczki wody
ściekały z jego ciemnych kosmyków włosów tworząc małe wodospady i rzeki na jego
ciele, które z uwagą starałam się zapamiętać na przyszłość. Lecz nie dane mi
było długo patrzeć na ten widok, bo przysunął się do mnie i zaczął powoli
rozpinać mój zamek od sukienki na plecach. Robił to bardzo powoli, co było
zupełnym przeciwieństwem tego w jakim tempie spadł materiał na ziemię. Batty
odsunął się ode mnie, by pozwolić mi przejść na bok, bym nie potknęła się o
sukienkę leżącą pod moimi stopami. Zostałam więc w samych pończochach, białych
figach i bransoletce z czerwoną gitarą. Odchyliłam głowę w prawą stronę, dając
mu większe pole do pieszczot, co od razu wykorzystał składając na mojej szyi
oraz lewym obojczyku rozkoszne pocałunki. Z każdym jego przesunięciem dłoni po
moich żebrach, czy ust po skórze ramion, całe moje ciało przeszywał
paraliżujący impuls. Czułam się tak jakby moje ciało zamierało na sekundę w
niemym błaganiu o więcej. Nagle oderwał się, robiąc krok w tył. Otworzyłam oczy
czując jak zabiera swoje dłonie i zawiedzonym spojrzeniem żegnałam w myślach
pieszczoty, które mi jeszcze przed ułamkiem sekundy temu, serwował. Nagle jego
dłonie znalazły się na moich biodrach, a ja poczułam jak mnie podnosi do góry.
Odruchowo oplotłam go nogami w pasie, splatając ręce na jego karku, a tym samym
przylegając do niego. Jego włosy na klatce piersiowej muskały delikatnie moje
piersi, co zarazem mnie podniecało, jak i trochę drażniło.
- Wyglądasz cholernie seksownie w takich strugach wody.-
powiedział patrząc mi w oczy z tym swoim rozbrajającym uśmiechem, po czym
przybliżył swoją twarz do mojej tak, że prawie stykaliśmy się nosami.
Wzrok przyzwyczaił mi
się w końcu do półmroku, więc byłam teraz w stanie zobaczyć każdy szczegół jego
twarzy. Każdą kropkę na jego tęczówce, każdą rzęsę, dosłownie każdy szczegół. Nie
był idealny, ale dla mnie… nie było mężczyzny przystojniejszego ode niego.
Żałowałam tylko, że nie chciał się teraz uśmiechnąć, bo jego dołeczki, gdy to
robił, były urocze i cholernie pociągające.
Woda, która na nas
leciała zrobiła się chłodna, co mi trochę przeszkadzało, zważywszy na fakt, że
dotykałam plecami ściany, która nie była podgrzewana.
- Zaraz nas rozgrzeję.- znów się odezwał Batten, jakby
czytał mi w myślach, przy okazji składając na moich ustach taki pocałunek, że
od razu zrobiło mi się gorąco.
Z coraz większym
trudem oddychałam, gdy jego dłoń powoli zaczęła dotykać mojego podbrzusza.
Poczułam, że zaczynam ześlizgiwać się w dół, ale Chris szybko temu zaradził
podrzucając mnie trochę do góry i oplatając swoje ramiona wokół moich pleców.
Nagle poczułam
uderzenie w głowę i … obudziłam się. Co dziwniejsze nadal Chris mnie obejmował,
tak jak ja jego, nogami w pasie.
- Chris?- zapytałam zdziwiona.
- Shh! Śpij dalej.- odpowiedział niosąc mnie gdzieś.
Boże, czyli to
wszystko mi się śniło? Jaki wstyd, aż brak mi słów. A co jeśli cała reszta
która mi się śniła, stała się w rzeczywistości? W sensie wszystkie moje
zachowania…
- Chris, co ja robiłam?- zapytałam przerażona.
- No, po dwóch piwach i szampanie film ci się urwał?-
zapytał ze śmiechem.
- W sensie przed chwilą.
- To spałaś. A że na kanapie nie było już miejsca,
postanowiłem cię zanieść do sypialni.
- Ale… Czy ja coś robiłam przez sen?
- A czemu pytasz?- zainteresował się, co raczej oznaczało,
że nic głupiego nie zrobiłam.
- Bo miałam dziwny sen i em… Dziwnie mnie trzymasz.- w końcu
wydukałam.
- Akurat tak siedziałaś, poza tym sama wręcz przytuliłaś się
tak do mnie. I to chyba jedyna dziwna rzecz jaką zrobiłaś.- odpowiedział nadal
mnie niosąc.
- Możesz mnie już puścić, jestem ciężka.- mruknęłam
uspokojona jego odpowiedzią.
- Już doniosę cię do łóżka. Co to w ogóle był za sen?
Popatrzyłam na niego
oblewając się rumieńcem i schowałam głowę w jego włosach. Za nic w świecie mu
nie powiem!
- Czyli jakiś zboczony. Och, byłem w nim?- zaśmiał się, a ja
postanowiłam nadal milczeć, bo każda odpowiedź wydawała mi się głupia i mogła
mu zdradzić wszystko co tak bardzo chciałam ukryć.
Weszliśmy do ciemnego
pokoju, a raczej Batten mnie wniósł i już prawie byliśmy przy łóżku, gdy Anglik
potknął się o coś i wylądowaliśmy na podłodze. Pomimo tego, że był wyjątkowo
miękki, jak na człowieka, to gdy przygniótł mnie całym swoim ciężarem, powietrze
które miałam w płucach nagle uciekło.
- Przepraszam!- wyszeptał i jak najszybciej próbował się
podnieść ze mnie.
Nie chciałam by
wyszło na to, że umieram od jego ciężaru, ale zabolały mnie wszystkie mięśnie.
Szczególnie te, które spotkały się z podłogą. Dobrze, że głowę trzymał mi tak,
bym nie walnęła nią o ziemię. Próbowałam niezauważalnie pomasować najbardziej
obolałe miejsca, ale przed wzrokiem Chrisa, nic się nie ukryje. Mężczyzna
zaczął mnie przepraszać, a potem podał dłoń, bym mogła wstać. Zaprowadził mnie
tym razem do łóżka i pozwolił położyć się na nim.
- To najlepszy początek roku o jakim mogłem marzyć.-
wyszeptał i pochylił się, by mnie pocałować w policzek, ale jego wargi zsunęły
się na kącik moich ust.- Dobranoc.- powiedział szybko i wyszedł z pokoju zanim
zdążyłam zareagować na ten dziwny gest.
Zamknęłam oczy
próbując przywołać z pamięci dotyk jego dłoni i warg, ale zamiast tego… po
prostu zasnęłam.
Witaj :) chociaż czytam ten blog niemal od początku to chyba nigdy nie zebrałam się na to by go skomentować...przepraszaam :( Ten blog jest poprostu przewspaniały! odkąd go czytam to żyję praktycznie tylko tą historią!!! Zarówno ty jak i Gosia macie wspaniałą wyobraźnię. Mam nadzieję, że to opowiadanie się jeszcze długo pociągnie! jak dla mnie mogło by się nie kończyć. co do dzisiejszego rozdziału... "Tutaj wszyscy ruszając się jak paralitycy podłączeni do prądu" rozwaliło mnie to xD hahaha bardzo mnie zaciekawił sen Klaudii...a już myślałam że coś będzie na rzeczy! A taki syl;wester to z przejemnością przeżyła bym i ja ;) Wgl wprowadzenie Enterów do opka to świetna sprawa! uwielbiam ich jak i marsów więc wspaniale mi się o nich czyta :) Już się nie mogę doczekać kolejnego odcinka i jestem strasznie ciekawa czym nas teraz zaskoczycie!! Pozdrawiam - Pat :)
OdpowiedzUsuńWażne, że w końcu to zrobiłaś :) Dziękuję za te komplementy! A byłaś może na ich wspólnej trasie koncertowej? :)
UsuńOj wierz mi, że będzie czym zaskakiwać, hehe^^
Rozdział za rozdziałem! Nie nadazam komentować xD
OdpowiedzUsuńJaki Sylwester! Tez bym chciała takiego spędzić :)
Batty i Rou są tacy slodcy, ze nie mogę.... Awwwwww <3
W ogóle Gosia i Rou, wydaje mi sie taka slodka para.
Ale jeszcze przed nimi są Klaudia i Mat, chociaż wolałabym żeby to była Klaudia i Chris :D
Mrrr, ciekawa jestem jak spędziła noc Gosia z Rou :D
Matko i ten cały sen Klaudi z Chrisem, martwilam sie co będzie jak Mat sie obudzi. A tu takie BUM! TO SEN! Ale serio chciałabym żeby Klaudia była z Chrisem, jakoś nie przepadam za Matem :P
Biedna Klaudia ona jest cały czas poturbowana, trochę jak ja xD nie dziwie sie to imię coś ma w sobie...
'Jak dzika kuna z agrestu' NAJLEPSZY TEKST!! XD
Oczywiście czekam na nastepny :)
~FELA
M
Nie martw się, teraz trochę zwolnię tempo. Haha wszyscy chcą K z Chrisem. Szkoda, że nie ma tego w planach :P
Usuńa no chyba ma to imie coś w sobie, bo mi też czesto dzieje sie krzywda... i nie jestem pierdołą, a jednak.
także się z niego śmiałam. On jest akurat dziełem kolegi Gosi :)
Miałam napisać ten komentarz dopiero jutro, ale jakoś tak no nie wiem, czuje, że parę myśli mi uleci, ale mogę się mylić i wyjdzie z tego jedna wielka klapa.
OdpowiedzUsuńPędzisz ostatnio z rozdziałami oj pędzisz xD a mój jeszcze jest huhu daleko od skończenia :/ że tak powiem „tak dobrze żarło i zdechło” :/
Jestem ciekawa tylko do której będę siedziała pisząc komentarz do 20 stron… xD
„Z pewnością nie raz musiałam porządnie kopnąć Gosię, bo w końcu często mi się to zdarza we śnie.” Ech, masz koszmar, czy nie masz i tak kopiesz, co z tobą jest dziewczyno? :P ciekawe czy jak byś spała z kim innym to też tak być wierzgała :P
„Mój pęcherz zaczął się odzywać co świadczyło o zamiarze małego spacerku do toalety.” Stwierdzam że odwiedzanie toalety w domu Battena w celu załatwienia swych potrzeb jest nadzwyczaj niebezpieczne xD
„No tak, pytanie teraz, gdzie jest łazienka! Kompletnie nie pamiętałam które drzwi do niej prowadziły.” No jak mogłaś? :/ a Chruścik tak się starał oprowadzając nas po domu :(
„Pewnie chciałaś mi z rana wskoczyć do łóżka, co? – powiedział rozbawiony.” A to mały zboczuch xD widzę że nawet na niezłym kacu poczucie humoru go nie opuszcza :D
„- Podobają. W takiej piżamie także śpisz z Matem? – zapytał zawadiacko podnosząc brwi.
- Z Matem śpię bez piżamki.” Głupi Chruścik, niby jakiej odpowiedzi spodziewał się zadając tak idiotyczne pytanie? Że dla niego ją specjalnie założyłaś a jak jesteś z Matem to śpisz we flaneli? Pfffff
„Chris opuścił wzrok” nie potrafię normalnie przeczytać jego imienia… zamiast Kris czytam Chris, ale będzie siara jak tak do niego powiem w Warszawie -.-
„- Po prostu się o ciebie martwię. Jesteś moją przyjaciółką i nie chciałbym, by on znów cię skrzywdził. Nie mam do niego zaufania. – powiedział podnosząc wzrok na mnie.” Przyjaźń damsko męska nie istnieje! Zawsze są jakieś ale i jakieś chore oczekiwania moim zdaniem :/
„- Jesteś kochany. – szepnęłam wtulając się w jego ramiona, wybierając tę ostatnią opcję.” Miękko <3
„- Małej ilości, czyli? – zapytałam zaciekawiona.
- Chyba 7 piw wypiłem. Tak około. – stwierdził.” Taaa nie ma to jak mała męska ilość… dla mnie mała ilość to 1-2 piwa xD
„- Nie miał wyjścia. – zaśmiał się Batten. – Nieźle dawał radę, ale przy 5 odpadł. Ale no wybaczamy mu, pewnie był zmęczony podróżą, poza tym jet-lag…” o biedny :< myślę że pokonałabym Mata w piciu, chociaż w sumie nie wiem czy jest się czym chwalić czy coś… :/
„- Nie. Co?
- Ktoś biegał po domu, krzyczał, Bóg wie co jeszcze robił. – wyszeptał puszczając mi oczko.” Chyba z tego upicia coś mu się w nocy przesłyszało, przecież wszyscy smacznie spali xD to bóg wie co jeszcze robili brzmi bardzo złowieszczo xD
no i jak ci idzie nowy rozdział? :P
Usuń" ciekawe czy jak byś spała z kim innym to też tak być wierzgała :P" z kim masz na myśli? xD
no w końcu to chris :D on musi cos fajnego powiedziec xD
chruścik no właaśnie.jest głupi...
ahahahaha czekam tylko na to aż tak do niego powiesz xD
a no... w wiekszosci przypadkow nie ma.
pamietaj że to chris ktory potrafi wypic 20 xD
ej...bez przesady.. Mat nie jest taka ciota. tylko wiesz... zmecozny po podrozy, zestresowany w domu wroga... :P
oj może brzmi, ale biedak nie widzial co robili xD
oprócz tego co ci ostatnio wysłałam to wczoraj dopisałam jeszcze krótką scenę i stoją w miejscu :/
Usuńobojętne z kim, z kimś kto nie jest mną xD
nieee nie mogę tak do niego powiedzieć bo wstyd będzie na całą Polskę xD
o tak, biedny Mat, poległ na obcej ziemi :D
no to rusz. czasami tzreba się zmusić.
Usuńpfff....
czemu? :P
nom :((
jak się zmuszam to wychodzi drętwo :<
Usuńno jak powiem do niego Chris a nie Kris to taka sama wiocha jak powiedzieć do Rorego Liam xD
zmuś się, wyślij a ja ocenie.
Usuńdzięki :O
„To zapytaj się co robiła Gosia w nocy.” Spała! Ja ci mówię, to wina tej łazienki na piętrze xD
OdpowiedzUsuń„Staliśmy tak naprzeciw siebie, a później przytknęłam kolano do jego krocza i uśmiechając się wyszeptałam.” Dźizas, jak mogłaś pierwsza dotknąć jego krocza?! Takich rzeczy siostrze się nie robi!
„To wtedy TO kolano zmiażdży ci jąderka i już nigdy nie będziesz w stanie zaspokoić mojej przyjaciółki.” O______O dostaniesz opierdol, on wszystko mi wyśpiewa jak na spowiedzi!
„Zobaczyłam przed sobą drewnianą szafkę, która w dwóch częściach leżała na ziemi z otwartymi drzwiczkami.” Ta łazienka to zuuuuoooooo,a tak poza tym to wiadomo było że Klaudii się coś stanie :D bez wypadku jej dzień byłby niekompletny :)
„Ale widzę, że wszystko jest z tobą w porządku skoro wyrywasz się jak dzika kuna z agrestu.” Ahahha musze podziękować Jakubowi za ten tekst, jest mistrzowski xD pamiętam że mówił mi to na zajęciach z intubacji xD
„- Fuuuu! – usłyszałam z tyłu jęk obydwu Anglików,” dołączę się do chóru, fuuuuuuuu
„zobaczyłam przy łóżku Rou, dużą 2 litrową butelkę wody. A to cham, dla siebie przygotował, a dla mojego chłopaka już nie.” Pffff bo on jest mądry i doświadczony, był przygotowany na atak kaca mordercy, nie to co ten twój amerykański chłopaszek :P
„Podniosłam ją z ziemi i przyniosłam Matowi.” Nie bałaś się że tam napluł? Sorry za te teksty ale mam jakąś fazę…
„O dziwo Gosia wciąż spała, tym razem owinięta w kołdrę jak w kokon” całą noc przeleżałam praktycznie odkryta to się dziwisz? Wykorzystałam sytuację. xD
„tego czegoś co darło się i szamotało w niebogłosy.” Już po darciu ryjca powinnaś była rozpoznać co tak skrzeczy xD
„- Myślałem srałem! Co to do jasnej cholery jest żeby tak skakać na ludzi gdy śpią! Gosia!” najlepszy teks rozdziału, uwielbiam go xD a tak poza tym trzeba było mu nakopać za takie skakanie po ludziach, miałby nauczkę przynajmniej.
„- Chcę spać w pokoju z Matem. I nikt ma do niego nie wchodzić jak śpimy! Mam dość tego debila.” Szkoda że nie wyszło bo mogłoby być ciekawie :P a tak to kto inny w nocy się obściskiwał :<
„- Christopherze radzę ci nie przekraczać pewnej granicy, bo jak mnie szlag trafi to nie chcę być w waszej skórze. – warknęłam.” Jaki poważny ton :O to tak jakby to Roba powiedzieć Robercie, cholernie dziwnie to brzmi O_O
„- Jak to co? Śpisz z tym kretynem. – prychnęłam. – Skoro on jest taki napalony, to pokaż mu kobiece humorki. Poza tym, przyda ci się ktoś kto cię mam nadzieję nie skopie w nocy, no i uszczęśliwi.” No już widzę jak się wyśpię, przecież on też jest violent sleeper :/
„Może i trochę przesadziłam, niektóre rzeczy powinnam pominąć, ale później będzie mi za to dziękować, jestem tego pewna.” No pewnie że podziękuje, jeszcze nie wiem jak, ale to zrobi :D
No to tyle, dalsza część wieczorem :)
tiaa... widzialam jak spalas xD
Usuńboże, jaki bulwers xD oj to bylo w twojej obronie. czy ci krzywdy nie zrobi i czy coś tam ma, by nagle sie nie okazało że sie napalisz a tu nic nie ma :( xD
ahahahah czekam na ten opierdol :D chyba sie poszczam ze śmiechu xD
" bez wypadku jej dzień byłby niekompletny :) " indeed :P
jestes okrutna :<<
ja ci dam amerykańskiech chłoptaszka >.<"
"Nie bałaś się że tam napluł? Sorry za te teksty ale mam jakąś fazę…" O.O WHAT?! WHAT?! WHAT?!
" Już po darciu ryjca powinnaś była rozpoznać co tak skrzeczy xD" była zdezorientowana, pzoa tym coś co było przykryte po sama głowę, miało w ustach material i dało ryja bylo trudne do odkrycia xD
"a tak to kto inny w nocy się obściskiwał :<" no cóż... nie moglo tak byc :)
"Jaki poważny ton :O to tak jakby to Roba powiedzieć Robercie, cholernie dziwnie to brzmi O_O" no i tak ma brzmieć bo była naprawde wkurzona.
cóż..masz pecha do ludzi z ktorymi spisz xD
"No pewnie że podziękuje, jeszcze nie wiem jak, ale to zrobi :D " no ciekawa jestem :D
"boże, jaki bulwers xD oj to bylo w twojej obronie. czy ci krzywdy nie zrobi i czy coś tam ma, by nagle sie nie okazało że sie napalisz a tu nic nie ma :( xD" o matko, ahahahahaha umarłam xD
Usuńnie no, przecież nie opiszę opierdolu za to że chciałaś mu w krocze przywalić xD
nie mogę przestać się śmiać xd
wybieram sobie złych partnerów łóżkowych... :'(
no co?XD
Usuńczemu??? byłoby ciekawie! :D
hahhaha cóż, pech xD
Nieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee!!!!!! Dlaczego to tylko sen?! Dlaczego?! Tzn wiedziałam to od początku, miałam jednak cichą nadzieję, że może... może to prawda. Jeny... sam początek, jak Klaudia się obudziła i wparowała do sypialni Chrisa - asbahsbjabhahbabss, kocham <3
OdpowiedzUsuńRou i Gosia <3 no kocham, kocham! Ciekawa jestem co się wydarzyło między nimi, jak zniknęli ;> liczę na to, że dowiemy się w następnym rozdziale z jakiś opowieści xd
Klaudia i Mat... nie, przepraszam, ale w ogóle nie kupuję jego jako dżentelmena, najnormalniej w świecie irytuje mnie jak chyba nikt inny. Wiem, że jestem wredna, ale czekam na dzień, aż się rozstaną. MIałam nadzieję, że w sumie ten sen, to prawda i tak jakoś... ale niestety ;<
Ciekawa jestem co wymyślisz dalej ;>
Oj też bym chciała żeby to nie był tylko sen. Ale cóż, tak już bywa.
UsuńOj myślę, że się dowiesz co się działo tam, ale no... nie wiem, nie wiem, nie dostałam jeszcze rozdziału od Gosi :)
Mam złe wieści. Oni nigdy się nie rozstaną :)
Jeszcze polubisz Mata :)) on jest kochany, uroczy, ma swoje wady, ale ;)
czytałam to wczoraj do poduszki, więc nie wiele pamiętam...
OdpowiedzUsuńjakoś mi nie pasuję takie czułe słówka do Klaudi.
a ten sen.... jakoś się zagubiłam i myślałam, że straciłam wątek, a tu BUM! to tylko sen, a szkoda, bo nadal wolę Chrisa. no i tu się pamięć kończy. ale rozdział mi się podobał :)
o które czułe słówka Ci chodzi? :)
Usuńno te kochanie, misiu i te takie.... jakoś nie pasowały mi do Klaudii i nie mam pojęcia dlaczego O.o
UsuńTak jak obiecałam pojawiam się znów :D
OdpowiedzUsuń„- Ja proponuję łyżwy. – powiedział Chris, ale ja, Rou i Gosia nie zareagowaliśmy na to jakoś bardzo chętnie.” No chyba oszalał! Mnie jeszcze tyłek boli, Dinek i tak już jest poszkodowany a Klaudia… no lepiej nie testować jej szczęścia :D
„Czas brać sprawy w swoje ręce.
- Macie tu jakąś kręgielnią albo strzelnicę?” przez przejęcie kontroli nad sytuacją miałaś na myśli zabicie mojego adoratora? Jak możesz :’(
„- Mam na oku jeden łatwy cel. – powiedziałam uśmiechając się w stronę pewnego siebie Reynoldsa.” NIE :O
„- Eee… teraz nie da rady tego załatwić, ale załatwiłem na noc! Będzie to super sylwester. – pochwalił się.” Heh, nie ma to jak plany na ostatnią chwilę :D
„Chyba nie potrafiłabym mieszkać na takim zadupiu.” Ja tam wciąż uważam że to musi być ładne miasto, zobaczysz pojedziemy tam w lato do pracy to ci się spodoba xD trzeba było nam z lotniska tam jechać jak miałyśmy okazję xD
„- Przyjechaliśmy razem świętować nowy rok! – wyjaśnił Rob.” Ee nie chcę z nim świętować, imprezy z nim źle się kończą xD
No musze powiedzieć że Rory u mnie porządnie zapunktował :D chociaż i tak nigdy nie zapomnę mu kąśliwej uwagi która padnie u mnie w rozdziale xD ruuuuuuuudzielec nasz <3
„Meg zła na siebie, wzięła drugą kulę i tym razem puściła ją płasko po torze.” Pfff dobrze że byłyśmy w tamtym roku na kręglach to trochę podszlifowałam swoje umiejętności :D
„Rou podszedł do nas i prychnął.
- Dalej tak grajcie, a wygramy.” A niech spierdala.
„Gdy tylko wypowiedziała te słowa zaczęła rozpinać swoją koszulę tak, że Rory zamiast puścić kulę po torze, przerzucił ją na sąsiedni.” Mistrzowska scena xD biedny Rory xD
„- Chciałaś mnie zabić?! – zapytał przerażony Batty, trzymając rękę na sercu.” Od razu przypomina mi się ten filmik jak śpiewał trzymając rękę na sercu i reszta się z niego śmiała xD
„Na szczęście Reynolds trzymał język za zębami i to bardzo dobrze. Jeszcze by moja kula poleciała w inną stronę.” Zostaw go w spokoju, głupota jest w pewnym stopniu ułomnością więc odpuść mu trochę, to nie jego wina że go upuścili jak był mały czy coś :<
„- Ja podziękuję. – mruknął Rou, który zdobył punktów najmniej.” Biedaczek, będę musiała go jakoś pocieszyć bo się jeszcze załamie :’(
„Na szczęście mój organizm szybko sobie radził z alkoholem, przywracając mi świeżość umysłu.” Niby twój organizm szybko radzi sobie z alkoholem, a padasz po 2 piwach xD
ahhahaha dzięki z tym szczęściem xD
Usuńno może nie aż tak gwaltownie... nie zabicie...a postraszenie xD
co nie? :P ale to bylby dopiero fajny cel *_* mały, ruchliwy...poziom trudności wzrasta a zatem radość z zestrzelenia tego czegoś xd
no to w końcu chris xD
tiaaa...next time pojedziemy xD
czemu? keidy z nim impreza źle sie skończyla?XD
no wiesz co?! jak możesz! rory zawsze jest dobry <333
hahahah musialam umiescic taka scene xD
no wiesz co?! to jest wspaniala scena <333 kocham ja!!!
ahahahaha ej, weź napisz w rozdziale taki fragment jak pytam keitha czy upuscil rou bo takiej glupoty i debilzimu sie nie nabywa normalnie xD
oj starszne... xD
ej, bo naprawde...jestem w stanie duzo wypic, ale powoli :P moj organizm calkiem niezle radzi sobie z alkoholem. po 2 piwach zasypiam,a le jesli nie zasne to 10 minut pozniej moge znów wypic 2 piwa:)) przetestowane :D
o matko, żeby zrozumieć twoją odpowiedź musiałam czytać fragmenty mojego komentarza bo nie pamiętam co tam pisałam :O
Usuń"le to bylby dopiero fajny cel *_* mały, ruchliwy...poziom trudności wzrasta a zatem radość z zestrzelenia tego czegoś xd" what? what? what?! O_O
nieoficjalne afterparty zdecydowanie było zuem tego świata xD
Nie, Rory jest rudy, nie może być dobry, poza tym na pożegnanie uściśnie mi stopę xD
ale ja nie spotkam Keitha w tym rozdziale xD
nie nadajesz się do picia z Enterami, tam się pije i dużo i szybko xD
no sorry xD
Usuńsorry you're not xD
ale źle sie nie skończyło! :D
co?!?!?!!jak to stope????? O.O
no weźźźź.... :(((
no i jeszcze może explosive? xD
normalnie, przeczytasz rozdział to zrozumiesz, Rory jest złośliwy i tyle xD
Usuńnie poznam go i koniec :)
w to czy explosive to już nie wnikam xD
nieeee :(((
Usuńwhyyyy? ;(((
ahhahahah cóz xD
no bo nie mam tego jak wpleść w rozdział :P
Usuńpffff....
Usuń„Jeszcze nigdy nie widziałam Gosi, która by zakładała tak skąpy, ale cholernie seksowny komplet czarnej bielizny. Coś się dzieje!” też nie widziałam, a chętnie bym zobaczyła xD
OdpowiedzUsuń„Przyda jej się małe oderwanie od rzeczywistości i trochę fizycznej rozkoszy.” Jakiej fizycznej rozkoszy? Ja? No co ty, przecież ledwo go znam…
„Ciemny koronkowy stanik ładnie formował jej piersi, a zapinane po bokach stringi wydłużały jej i tak długie nogi.” Chciałabym mieć takie nogi w rzeczywistości :<
„Normalnie rzadko kiedy je noszę, ale skoro taka okazja, to grzech by siedziały w szafie.” A ja tam lubię wysokie buty, rzadko je noszę bo nie ma okazji, ale mimo wszystko lubię :D
„- Na głowę upadłaś?! Ani mi się waż!
- Ale jest zdeczka nie wygodna…” sama se noś takie gacie mądralo… -.-
No i ja jestem zboczona? Ja? To ty piszesz zboczone rzeczy :P ja jestem ułożoną dziewczynką, której tylko mądre rzeczy w głowie :D żadne tam świntuszenie itp. xD
„- Kilka razy próbowałam mu zasugerować, ale jakoś tak wyszło, że nie wyszło. – westchnęłam.
- Weź się w garść! Jakoś Chrisa umiałaś bardzo szybko namówić…” dobra, coś czuję że jeszcze trochę i Mat przestanie być grzecznym chłopcem, przynajmniej mam taką nadzieję :D
„- Obydwie wyglądacie seksownie, ale to co przygotowałem , wymaga trochę innego stroju.” No chyba nie. Nie po to żeśmy się tyle szykowały żeby jaśnie pan nam powiedział przed samym wyjściem że strój nie pasuje -.-‘’
Ahahahah ta akcja z wyścigiem jest mistrzowska, gdyby nie poślizg Dinusia to jestem pewna że by wygrał, w końcu jest mniejszy, lżejszy, zwinniejszy… :P a tak w ogóle to wyobraziłam sobie takie dzieciaczki przepychające się na schodach i pędzące na górę xD
„Wpatrywał się w Gosię, jak ciele w malowane wrota.” Powinien jeszcze jęzor wywiesić, jak pies xD
„Co jak co, ale nie chciałam żeby Mat tak nas razem zobaczył.” Dżyzys, ile kombinowania, mataczenia, ukrywania się :O
„Nagle basista roześmiał się i złapał mnie pod kolanami i ramionami.” Aa nienawidzę czegoś takiego, to mi się kojarzy tylko z wrzucaniem w zaspę śniegu… ewentualnie z wrzucaniem do basenu, ogólnie nic przyjemnego xD
„Chwilę jeszcze czekaliśmy na Rou i Gosię, którzy albo zaczęli numerek będąc samemu w domu,” no dzięki… xD
„zza zakrętu wyłoniły się dwa gniade konie ciągnące, każdy z nich jedne sanie.” To było łatwe do przewidzenia :/ najpierw zawiodłam się że nie wymyśliłaś czegoś lepszego, ale w sumie fajnie to wszystko wyszło :)
„drugie sanie w składzie Gosia, Rou, Rob i jego dziewczyna.” Ja też chciałam z Rorym :<
no to może czas zrobić xD nadal mam te nitki chrisa :D zrobie ci w nich sesje xD ahhahah
Usuńtiaa... to tylko mat jest taka ciota co czeka wieki :P
glupoty pleciesz.
ja też lubie. ładnie noga wyglada wtedy. ale nie dlugo.
mi nie potrzebne bo ja mam faceta xD
oj po twoim rozdziale, ajk K się zdenerwuje i focha strzeli że ty sobie spedzilas noc z rusia a ona do tej pory nie xD
no bo to chris! xD
awww jakie to słodkie :D takie małe wasze dinusie :D chris ojcem chrzestnym *.*
ahhahaha next time tak napisze :D
oj no co? ona nie chce mu sprawić przykrości, a wiesz jaki jest chris xD
oj przypomnial mi sie kulig w zime i postanowilam taki zrobic :)
nei ma. rory mój xD napisalam tak bo zapomnialam jak sie nazywa dziewczyna roba w opo xD a potem nie chcialo mi sie zmieniac xD
bardzo śmieszne...
Usuńa nie mówiłam że amerykański chłopaczek? xD
jakie głupoty?
ooo to był cios poniżej pasa xD
serio o to będzie zła? :O
jakie znowu małe Dinusie? XD czy ty się aby nie rozpędziłaś? :P
tak wiem jaki jest Chris, bardzo trudny do ogarnięcia xD
ja chciałam z Rorym! :'(
ale ja serio xD
Usuńno z tymi nogami że nie masz.
a no bedzie na mata zła. naburmuszona i w ogole :P zazdrosna xD
nie :D sama to napisalas! xD
mam normalne nogi, ani długie, ani krótkie xD
Usuńyhyhyhhyyhyh przyczyniłam się do waszej kłótni xD zazdrosna o rzeczy robione z Dinkiem.... lol xD
ja nie pisałam nic o małych dinusiach!
nie o rzeczy robione z dinkiem tylko o fakt czegoś xD
Usuńno dobra, nie ,ale można to podciagnac pod male dinusie xD
no dobra, wiem, chciałam się tylko trochę podroczyć :P
Usuńnie, nie można nic podciągać pod małe dinusie, do Jake'a jeszcze daleko xD
TONIGHT! xD sorry xD
„Narobiliśmy takiego hałasu, że ludzie zaczęli wychodzić ze swoich domków i przyglądać się nam.” Ahahah taki sylwester w realu byłby pro :D
OdpowiedzUsuń„Posadził mnie na swoich kolanach i odgarniając kosmyk włosów, złożył na moich ustach pocałunek.” To brzmi jak znaczenie swojego terenu „Chris, ona jest moja, nawet nie waż się tknąć” :P
„- Boże! Upuściłem butelkę!- jęknął zrozpaczony.” Co ja pijak xD cały Chruścik! :D
„- 5…4…3…2…1!- wrzasnęliśmy, a Rory otworzył z hukiem butelkę, po czym zaczął nalewać złotą ciecz do kieliszków.” Loool znając nasze szczęście to aż dziw że nikt korkiem nie dostał w oko :D
„po czym każdy zaczął składać osobne życzenia reszcie grupy” no to czego mi życzyłaś? :D pewnie żebym zmądrzała xD
„Gdy zobaczył to wokalista Enterów, złapał w pasie Gosię i także podniósł ją do pionu. Nietypowa prośba o taniec, ale jak widać skuteczna” chciałbym żeby ktoś mnie tak kiedyś poprosił do tańca *~* ech, ale tak się nigdy nie zdarzy :<
„- Patrz na nich.- powiedział odwracając mnie w stronę Battiego i Mata.- To cud, że jeszcze nie rzucili się na siebie. Powinienem stać po stronie Chrisa, ale wolę się nie wtrącać. To są wasze prywatne sprawy.” No wreszcie ktoś ci to wyjaśnił jak krowie na rowie :D
„Tutaj wszyscy ruszając się jak paralitycy podłączeni do prądu, więc nie masz się czego obawiać.” Ej oj się tak nie rusza XD a tak poza tym to trzeba było zrobić z nim falę, albo kankana zatańczyć :P
„- Patrzcie co znalazłem!!!- wydarł się wbiegający do pokoju Reynolds.” Nie wiem czemu ale myślałam że napiszesz że wywalił się wbiegając do pokoju xD
„czyli znaleźć się głową praktycznie między nogami Rou,” nie mam pojęcia co cię tak ciągnie do jego krocza… rozpoznanie terenu robisz czy co? xD
„Wygrałby, ale zobaczył że Rudi zaraz upadnie i sam szybciej przewalił się na planszę, by ona wygrała.” A tej akcji to już nie ogarniam, on jest sportowcem, ściga się i nie chciał wygrać? Aż taki z niego dżentelmen? Trochę to przejaskrawione jak dla mnie :)
„Nawet nie wiem kiedy Gosia z Roughtonem zniknęli” fuckin magic, pstryk i już nas nie ma :D
„- Zajęli mi sypialnię. – wybełkotał i położył się obok mnie.” Kto był tak bezczelny?! O_O
Jeju, ten sen jest wyjebany w kosmos :D szkoda że K nie jest z Chrisem :< no ale trudno, Mat też fajny jest, jakoś będę musiała go znosić :P Ach jeszcze przyodziałaś Krisa w tę fajną błękitną koszulę *~* też chcę takie sny xD
A tak poza zajebistością całej tej sceny, to ja w życiu nie napiszę czegoś takiego, aż wstyd czytać mi moje własne opisy :/
„Jakiś wewnętrzny głos z zakamarków mojej duszy sprawiał, że czułam się jakby ktoś za chwilę miałby mi zabrać Battena,” wyłapałam mały błąd.
„No, po dwóch piwach i szampanie film ci się urwał?- zapytał ze śmiechem.” Mój mistrz ciętej riposty :D
ahahahah omg xD może być i tak :D oto w pewien sposob chodzilo Maciowi :)
Usuń" Co ja pijak xD cały Chruścik! :D" cooo? xD
on tak otwierał jak mój tata ahahahahha xD
nie wiem xD wymyśl sobie xD
don;t worry nic z tego opo sie nei zdarzy ;( procz roba xD
i tak nie zrozumiała xD
no ja wiem, ale on probowal ja jakoś zachecic do tanca i probowal przekonac :P
och szkoda ze tego nie napisalam. i makiawelicznego smiechu K. xD
shahhahahah cóż... jakoś tak wyszlo xD sprawdzam kto ma lepsze, on czy chris xD
właśnie nie. bo co innego wyścig, a co innego glupia gra. on jest dojrzały jak na swój wiek :)
no właśnie nie wiem kto byl taki bezczelny :P
musiala to byc niebieska koszula. bo pamietam ja dokladnie, pamietam jego miekkosc, zapach...everything.
oj nei przesadzaj. ten opis nie jest jakiś super. jest nudny..
"wyłapałam mały błąd." jaki?
"Mój mistrz ciętej riposty :D " just chris :D
"" Co ja pijak xD cały Chruścik! :D" cooo? xD" nie mam pojęcia jak miało brzmieć to zdanie xD
Usuń"don;t worry nic z tego opo sie nei zdarzy ;( procz roba xD" ahahaha Rob, spełnienie naszych marzeń sennych ahahahahahahahaha :P
"sprawdzam kto ma lepsze, on czy chris xD" po uja to... znaczy, po co to sprawdzasz? przecież masz Mata xD
Ja też nie mam pojęcia kto mógł być tak niewychowany...
"jakby ktoś za chwilę miałby " to chyba jest źle, czy nie?
jaki fial xD
Usuńahhahahaha cóż... mi ciagle sie sni xD
em... no by porównać z matem? i w razie czego wymienić na lepszy model?XD
no coz... ja chyba wiem xD
nie. co ejst złego w tym zdaniu?
fial? xD
Usuńkuźwa nie dość że faceta masz to jeszcze narzekasz :P
a powiesz mi kto? :D
a nie powinno być ""jakby ktoś za chwilę miał" czy to drugie by nie jest zbędne?
fail :P
Usuńoj tam ...ciii... xD
nie. :P
potem popatrze.
„Weszliśmy do ciemnego pokoju, a raczej Batten mnie wniósł i już prawie byliśmy przy łóżku, gdy Anglik potknął się o coś i wylądowaliśmy na podłodze.” No jaka pierdoła, znów cię kuźwa upuścił, no co za osioł, dobrze że tym razem nie było tam szkła -.-„
OdpowiedzUsuńNikt nie tęskni za Leto! Znaczy, przynajmniej ja za nimi nie tęsknię, ale jestem w sumie ciekawa jak to teraz będzie z Ciacho :D
A tak w ogóle czuję presję kolejnego rozdziału, będzie ciężko T___T
Jeju, w sumie komentarz ma 6 stron, co z tego że większość to cytaty xD Ciekawe co będzie w następnym rozdziale :D znaczy w tym 77 :) i tak w ogóle nie spodziewałam się że aż taki kawał tego rozdziału przepiałam, myślałam że było tego mniej O_O
Xoxo
no szczeście. ale dopiero jak to opublikowalam zdałam sobie sprawę że to się powtórzyło. ale już trudno.
Usuńhahaha spoko xD
no dawaj dawaj :)
nie musi być długi.
Jeszcze nie koniec dnia, może nawet uda mi się to dziś naskrobać! :D
OdpowiedzUsuń„Wy kobiety lubicie być tak adorowane” oj tak, zgadzam się, dobry tytuł :D
Żebyś widziała mój mindfuck, kiedy nie wiedziałam z czyjej perspektywy to jest pisane – bezcenne xD
Zamiast przykryć Gośka to ty tylko popatrzyłaś i sobie poszłaś do kibelka, przecież ona zamarznie, umrze, a ty będziesz ją mieć na sumieniu! Ale chociaż nie hałasowałaś :P
Czasami robię odruchowo rzeczy, jak na przykład wkładanie telefonu do lewej, dziurawej kieszeni. I nie ważne, że go zgubie i tak zawsze włożę go do lewej kieszeni… przeklęte spodnie!
Wiesz co ci powiem? Nawet ja nie pamiętam gdzie jest łazienka, ale myślałam, że do niej dotrzesz, w końcu zazwyczaj do łazienek są inne drzwi i w ogóle. Ale nie, Chruścik musi być wyjątkowy, on musi mieć inne drzwi. Swoją drogą nie ogarniam czemu tak bardzo nie chciał, żebyście tam wchodziły? Serio martwiłam się, że tam będzie jakaś panna albo burdel nie z tej ziemi o.o
„leżał oparty o ścianę w łóżku” wytłumacz mi to bo mój mózg nie jest w stanie sobie tego wyobrazić :D
„Pewnie chciałaś mi z rana wskoczyć do łóżka, co?” Jezu, zboczeńcy, zboczeńcy wszędzie! Nie wiem, on jest jak dla mnie zbyt pewny siebie. Chociaż Chris bardziej pasuje do Ciebie niż Milord. W ogóle to ogarnij, przestałam męczyć Devine’a, ale ja go chcę no ;_; kiedy on będzie? On jest taki asdfghjkl, super i asdfghjkl *-* kocham cię za to, że mi pokazałaś Kill Hannah :D
Wyobraź sobie minę osoby, która by teraz weszła do waszego pokoju – on w bokserkach, ty w piżamce, siedzicie sobie beztrosko obok siebie… omg, dobra, koniec, ale to przez Chrisa, to on palnął to głupie zdanie! „Pewnie chciałaś mi z rana wskoczyć do łóżka, co?” będę się tym jarać przez następne dwadzieścia lat :D
Demoralizujesz dzieci, no! „Z Matem śpię bez piżamki.” – co to kurde jest? To mi tak trochę wygląda na taką parę zakochanych nastolatków, którzy się wnerwiają i wzbudzają zazdrość w drugim poprzez innego partnera :D nie zakapowałaś? Nie szkodzi! Prościej – chodzisz z matem bo chcesz wzbudzić zazdrość Chrisa. Zmieniam często zdanie, ale – umów się z Chruścikiem *-*
Ha, miałam rację! „Najpierw robisz wszystko, bym znów zaczęła się spotykać z Matem, a teraz walczysz o mnie z nim jak o jakiś ochłap mięsa.” – o matko, uwielbiam takie sytuacje, kocham wręcz :D Nie wiem, ja nagle wszystko uwielbiam, wtf, nie pytaj xD
KOBIETO, ON CHCE Z TOBĄ BYĆ, PIERDOL WSZYSTKO, IDŹ SIĘ ŻENIĆ!
Tak, martwi się, jasne. Czekaj, jak to szło? „Some people care too much, I think it’s called love” :D ale to tak „by the way” ;)
„Wypiliśmy kilka piw, jak mężczyźni i eee to tyle” – film dalej się urwał. Oni mogą przestać tyle chlać? Bo jak to czytam i to, że wypili Śliwowicę, czy co tam, to aż nie mogę sobie tego wyobrazić, że można tyle pić! :P Panowie, fajrant, robimy przerwę! xD
Jestem dziecko, ale ja nie dam rady jednemu xD Może dlatego, że mi piwo nie smakuje, bleh. No chyba, że jakieś owocowe :D ale to skład – 98% soczku, 2% piwa :D
Znowu musiałam użyć Google, jet-lag ;_; nagła zmiana strefy czasowej, ha, stałam się mądrzejsza i możecie mi naskoczyć! :D
„Boże święty! Z wami to lepiej nikogo nie zostawiać, bo w alkoholizm popadnie.” – o tym samym pomyślałam, nic, tylko by chlali i chlali xD
Dzisiaj sylwester, będzie miał kacyka, przejdzie mu, bój się co będzie jutro, jak go dopiero na sylwestra upiją to już nie wstanie. :P
Ej, popacz! Chris zadziałał – magicznie odechciało ci się siku! :D No… przynajmniej na chwilę.
Serio Anglicy w domu nie mają ogrzewania? Wtf? Jak oni żyją?! xD
„Żebyś nie zmarzła” mrau <3
„Wszystko słyszałem!” – aż sama powiedziałam „no co, co słyszałeś?”. Przecież wy o niczym takim poważnym nie gadaliście, więc what the fuck?!
OdpowiedzUsuń„…już nigdy nie będziesz w stanie zaspokoić mojej przyjaciółki.” – z serii: omg, jak to brzmi. To opowiadanie niedługo przejdzie w kategorię „dla dorosłych” i to przez Enter Shikari! Kiedy w ogóle będą Marsi? Bo dawno ich nie było. Tak, teraz się zorientowałam!
Przeżyłaś pierdolnięcie szafki w Twoją głowę, jesteś nieśmiertelna!
„(…)wyrywasz się jak dzika kuna z agrestu” – dokładnie, kto wymyślił taki głupi tekst?!
Te zwrotu to Mata typu „moje biedactwo” mi tutaj nie pasują. Tak mi to sztucznie brzmi, bardziej mi pasujesz do tych nieogarów z Shikari, niż do takiego grzecznego chłopczyka :P
„Misiu, weź trochę pośpij.” Nie, ja tego nie zniosę xD
Pozostaje tylko jedna opcja….
MUSISZ Z NIM ZERWAĆ! :D
Mnie na nogi stawia zapalenie światła w pokoju, ok., nice. xP
Skakanie, gdy ludzie śpią, rzucanie kapciami, mikrofalówką, krzesłem… jeszcze się nie przyzwyczaiłaś?
„- No pięknie. To już ja, ani Mat ci nie wystarczymy? – zapytał ze śmiechem Chris.” – to jest takie okrutne dla Chrisa, że jesteś z Matem, a widać, że on coś do Ciebie czuje i jest na drugim miejscu… *ryczing Mode one*
Padłam przy tych dialogach, jejuś, Kunik, mistrzostwo! :D
„- Chcę spać w pokoju z Matem. I nikt ma do niego nie wchodzić jak śpimy! Mam dość tego debila. – tutaj wskazałam na Roughtona, który robił minę niewiniątka.
- No dobra, a nie wolisz ze mną? –zapytał prowokująco.
- Christopherze radzę ci nie przekraczać pewnej granicy, bo jak mnie szlag trafi to nie chcę być w waszej skórze. – warknęłam.
- No dobra, dobra, żartowałem. – powiedział już całkowicie poważny. – Spoko, da się załatwić.
- No zaraz, a co ze mną? – zapytała spanikowana Gosia.
- Jak to co? Śpisz z tym kretynem. – prychnęłam. – Skoro on jest taki napalony, to pokaż mu kobiece humorki. Poza tym, przyda ci się ktoś kto cię mam nadzieję nie skopie w nocy, no i uszczęśliwi.”
Jak Cię szlag trafi to będzie trafiona, a jak będziesz trafiona to będziesz martwa #justsaying :D
Ale dowaliłaś z tym, że Rou? Czy Rory? Cholera, co to za imiona w ogóle są?!
Dobra, już wiem, że Rou ma spać z Gosią i ma ją uszczęśliwić :O Pierdolnęłaś! Ale im się należało… :D
Śniadanko godzi wszystkich, a jak :D
Łyżwy rulez, tylko teraz jestem prawie pewna, że wrócilibyście z co najmniej dwoma osobami mniej. Serio, zwłaszcza, kiedy na łyżwy idziesz ty! :P
Nie grałam nigdy w kręgle, jestem dziwakiem?
Też mam taki dylemat, chociaż nie do końca – lubię duże miasta, są śliczne, lubię ryczeć oglądając panoramę Los Angeles, ale nie wyrobiła bym w takim dużym mieście, tam gwałty i morderstwa występują prawie codziennie. Tak, tak, jestem debilem, wiem :D Ale na wsi też bym chyba nie wytrzymała xD Najlepiej fifty-fifty! ;)
Nie ogarniam nadal składu Enter Shikari ;_; Ale to nic, ja nie do końca umiem członków chociaż jednego zespołu, wszystkich mylę i mieszam, więc don’t worry :D
Chruścik kogoś ma? W sensie – Real i twoje opowiadanie bo nie wiem czy swatam was legalnie :D
„Ale tu gorąco!” – a potem rozpinanie koszuli, striptiz rulez! \m/
Nie ogarniam, kula 15? Że 15 kilogramów? Tak, tak, rozmawiasz z antyspołecznym dzieckiem. xD
Matko, zawał na miejscu, myślałam, że kogoś zabiłaś! Moje serce! :O
Nie ma to jak remis :D Myślałam, że przegracie po tym jak zwaliłaś przez to ramię, a tu jeb, remis :P
Dobra, Mat ma u mnie plusa za tego dżentelmena bo sama mam takiego kolegę, ale nadal go średnio lubię. Milord jeden ;)
OdpowiedzUsuńZa każdym razem jak widzę słowo „Okey” to przypomina mi się mój fail roku, kiedy to napisałam „okej”. Tak, tak, spolszczyłam po całości :D
3 ogromne pizze… idź się ugryź w nos, jestem głodna ;_;
Ja mam figurę modelki! Ale takiej anorektyczki…
Nie wyobrażam sobie jak można w zimę paradować w rajstopach, rajtuzach. Wtf, przecież zimno! A już jak w mojej klasie dziewczyny chodzą w krótkich spodenkach i legginsach… zimno mi na sam widok xD
Zbliżają się tematy dla dorosłych, nie mam osiemnastki! Ale i tak przeczytam, Pfff :D
Komplet czarnej bielizny, powiadasz? Oj tak, ciekawy sylwester będzie! :D byleby tylko dziewięć miesięcy później nie musiałabyś pisać o pobycie na porodówce :P
„Coś czuję, że jeszcze dzisiaj Rou ci się oświadczy.” That’s true! Dobrze gada, polać jej! :D
„… a gdy z Tobą skończę” – dobra, to akurat zawsze brzmi mi jak groźba – a jak z Tobą skończę! To będziesz martwa :D
„Stanie na baczność” oh God, umieram… boję się kolejnych rozdziałów… ale będzie coś dla dorosłych czy nie? Muszę się nastawić psychicznie :P Chociaż czuję, że do niczego nie dojdzie :<
„- Zgłupiałaś? – przerwała mi. – Jesteście ze sobą 3 tygodnie, bez przesady!” – to tak trochę głupio zabrzmiało, no, ale niech już będzie, nie będę się czepiać xD
„Boże, Klaudia. Weź się sama nad tym zastanów.” No dokładnie, kobieto, zastanów się! Przecież dwójka mężczyzn prawie się zabija, żeby być u Twojego boku, a ty traktujesz jednego z nich jak przyjaciela! No dobra, bo wyjdzie z tego trójkącik i… huh, będzie ciekawie!
Mi słuchawki ostatnio zaplątały się wokół szyi… moje słuchawki mnie nie kochają! :c
Rou poślizgnął się na zakręci no i ten… co kurde?! xD
Rzut Tobą – myślałam, że serio to zrobi, ale potem zdałam sobie sprawę, że to źle by się skończyło, no ale ten dreszczyk emocji asdfghjkl *.*
„… zawsze będę ratował moją księżniczkę” – to jest akurat słodkie, że asdfghjkl *-*
„Chwilę jeszcze czekaliśmy na Rou i Gosię, którzy albo zaczęli numerek będąc samemu w domu, albo po prosty guzdrali się.” Matko, boję się, serio, takie myślenie to u was powoli norma! :o No, no, ciekawe co dalej :3
„Lubię konie… z daleka są ładne.” – też tak uważam bo mimo wszystko nie jeżdżę konno, a dostanie w pyszczek kopytem z lekka mnie przeraża :P
„jingle bells” – znam tylko refren, to nie ma nic wspólnego ze świętami, ale mimo wszystko to śpiewam :D
Sukienki, a wy do powozu, spoooko :D
Wy piliście na tych saniach? I tak się bawiliście? Dobrze zrozumiałam? Hahaha, dobra, dobra, niech ludzie się patrzą jak się burżuazja bawi! xD
Buzi, buzi i nagle „Boże! Upuściłem butelkę!” – to naprawdę traumatyczne :D zwłaszcza dla nich xD
Nigdy nie odliczam do końca roku tylko po prostu czekam. Znowu wychodzę na dziwaka :P
„A tak poza tym, w tym domu nie ma czegoś w stylu „ja nie tańczę”. Tutaj wszyscy ruszając się jak paralitycy podłączeni do prądu, więc nie masz się czego obawiać.” – hahah, widziałam kiedyś jakiś filmik z ich koncertów – omg, jakie ruchy xD Jakby ich prąd kopnął, no dosłownie :P
Współczuję z tym Matem i Chrisem, co ty masz do cholery zrobić? Doszłam do wniosku, że nagłe zostawienie jednego dla drugiego byłoby dziwne, w dodatku Twój „ojciec” (który w ogóle nie powinien się na ten temat wypowiadać #bytheway) miałby wąty. On o wszystko ma wąty, więc fuck it! xD
Co zrobił Rou z Gosią? TO CO MYŚLĘ?!
Nie lubię Twistera bo zawsze pierdyknę xD Ale już sobie wyobrażam was grających… cud, miód i orzeszki :P
Jezu, jaki sen, dżisyskapierdolę, no dosłownie! :O A może to się niedługo wydarzy?! :D Ale to, że o nim śnisz musi o czymś świadczyć! Idź do sennika! xD Jesteście sobie przeznaczeni *-*
Buzi na koniec i to prosto w usta?! Nieładnie, oj nieładnie, ale… kogo to obchodzi :D
TY MI KURDE POWIEDZ JAKA NIESPODZIANKA, TEN KOMENTARZ TO MA TRZY PEŁNE STRONY, GEEZZ XD
Pisz kolejny! ;*
Jaka ta Klaudia czasami jest dziecko, blond dziecko xD. Dlaczego, jezeli nie pamietala gdzie jest lazienka, a ktos paletal sie po nocy podobnie jak ona, to zwyczajnie nie poczekala I nie zapytala?
OdpowiedzUsuńPrzeciez byla w domu przyjaciol a nie w internacie, na meskim pietrze po 22 xD.
Chris w samych gaciach mnie przeraza bo to znaczy, ze jego wlosy na klatce byly wystawione na widok publiczny. On sobie powinnien ubrac szlafrok. Oby tylko nie szlafrok swojej siostry:D
Spity, wymiotujacy Mat jest okropny. Zgadzam sie z ... Nie pamietam ktory z chlopakow stwierdzil ze to okropne;)
Spanie w tym samym lozku co facet ktory popil dzien wczesniej a potem zwymiotowal musi byc OBRZYDLIWEEEEEE.
Ale pewnie milosc jest nie tylko slepa ale takze brak jej zmyslu wechu:D
Biedna Gosia. Czy Rou zawsze jest taki ciapowato-gapowaty I nieogarniety?
Chyba go lubie.
Przypomnij mi, zebym nigdy, ale to przenigdy nie szla z Wami na kregle. Zycie mozna stracic:D
Przejazdzka dorazka - fajna szkoda tylko ze chlopaki znowu skads wytrzasneli butelke whisky. Alkoholicy:D:D:D
Co sie dzieje w glowie Klaudii bo nie ogarniam? Woli Mata a chce Chrisa, czy kocha Chrisa ale bardziej podoba jej sie ferrari od Land rovera?
-mama
Baaaardzo mi się podoba! Czytałam to dopiero teraz, ale nastrój miałam jak najbardziej sylwestrowy: masa śniegu i wolne :D biedna Gosia, która musiała wytrzymać kopanie Klaudii xD, dobrze, że nie miała siniaków, bo do jej kreacji sylwestrowej słabo by pasowały :P swoją drogą czytając opis jej wyglądu na ustach miałam tylko "wow", szkoda, że nie ma żadnego zdjęcia :P super pomysł na sylwestra w saniach, no i Klaudii bardzo przpadł do gustu :P zainteresowała mnie również koncepcja tego krążenia między Matem a Chrisem, a ten sen *_* no, no, rozwija się coraz fajniej^^ i zapomniałabym o porannej akcji! Genialne! :D tylko biedny skacowany Macio :P
OdpowiedzUsuń