Chapter 76
"Got a lot to learn in this love"
ROZDZIAŁ PISANY OCZAMI GOSI I PRZEZ NIĄ SAMĄ!
+18
Wykorzystaliśmy moment gdy wszyscy rzucili się na Chrisa,
żeby go przydusić i wymknęliśmy się z salonu. Zrzuciłam szybko buty przy
schodach, po to żeby po drodze się nie przewrócić i popędziłam za Reynoldsem na
górę. Zatrzymaliśmy się na środku korytarza nie wiedząc, do którego pokoju
wejść.
- Mój czy twój? – zapytałam kierowana podnieceniem.
- Żaden z nich, idziemy do sypialni Chrisa. – szybko przytknął mi palec do ust,
przewidując to, że będę protestowała. – On ma zapewne największe łóżko, no i ma
oddzielną łazienkę. Idziemy! – złapał mnie za rękę i lekko władczym gestem
pociągnął za sobą.
W ekspresowym tempie znaleźliśmy się przy właściwym pokoju.
Rou wciągnął mnie do pokoju, zamknął za nami drzwi na klucz. Od razu przyparł
mnie do ściany i zaczął łapczywie całować. Moje rozpalone ciało opierało się o
zimną ścianę, co trochę je studziło. Wszystko działo się tak szybko. Ale
obydwoje wiedzieliśmy, że już dłużej nie wytrzymamy tego napięcia między nami.
To co się działo teraz było w pewien sposób nieuniknione. Jedna z jego dłoni powędrowała
na moje biodro, głaszcząc je miarowo i doprowadzając mnie do szału. Mężczyzna
oderwał się ode mnie na chwilę i spojrzał na mnie płonącym wzrokiem. Przyłożył
mi usta do obojczyka i zaczął ssać skórę.
- Przestań głuptasie. Chcesz żebym miała malinkę?
- Właśnie tak. Zaznaczę, że tu byłem. Od teraz jesteś już
tylko moja. – podniósł głowę i uśmiechnął się do mnie tryumfalnie.
Nagle rozległo się walenie do drzwi . Mogłam się jedynie
domyślać kto z taką furią mógł walić w
dzielącą nas barierę.
- Wynoście się z mojego pokoju! Ale to już! Roughton,
ostrzegam cię, jeśli zbezcześcicie moje łóżko to oboje tego pożałujecie! –
wydzierał się wściekły basista.
Nie zwracając uwagi na wrzaski Chrisa, blondyn jeszcze raz
przyłożył usta do mojej klatki piersiowej, ale tym razem zaczął wydmuchiwać
powietrze kręcąc przy tym głową. Sprawiło to, że zaczęłam się głośno śmiać,
ponieważ miałam w tym miejscu łaskotki. Walenie do drzwi rozległo się jeszcze
raz.
- Roughtonie Leslie Paulu Reynoldsie! Przysięgam na
wszystkich obecnych w tym domu, pożałujesz tego! – Chris jeszcze coś mruczał
pod nosem, ale tego już nie zrozumiałam, usłyszałam tylko jak odchodzi głośno
przy tym tupiąc.
- Może jednak powinniśmy się stąd wynieść? – zapytałam
zmartwiona tonem Battena.
- On blefuje, wie że kumplowi nie przerywa się w takiej
chwili. Pozłości się przez jakiś czas, a poza tym i tak już sobie poszedł.
- Przerabiałeś to już z nim? – byłam bardzo ciekawa
odpowiedzi.
- Nie. Pierwszy raz jestem w jego sypialni. Mam nadzieję, że
szybko mu przejdzie. Przestań się nim przejmować, to ja będę musiał znosić jego
humory i docinki.
- No ale… – chłopak przerwał mi zanim zdążyłam powiedzieć
coś sensownego, zauważyłam że uwielbia to robić.
-Cii, nie myśl już o nim, teraz jesteśmy tu tylko ty i ja… Tyle
czasu kazałaś mi na to czekać. Doskonale pamiętam to co działo się poprzedniej
nocy. Nieładnie tak zostawiać mężczyznę w takim stanie. Najchętniej to
zerwałbym z ciebie tę sukienkę, ale w sumie podoba mi się, oszczędźmy ją. Odwróć
się, rozepnę ją. – szepnął uwodzicielskim głosem, a ja o mało co się nie
zapowietrzyłam.
Zrobiłam co kazał. Przez materiał poczułam, że jego dłonie
są rozgrzane. Jednocześnie rozpinał suwak i obsypywał mój kark pocałunkami.
Czułam się tak dobrze, rozkosz płynąca z tych doznań przepełniała mnie całą.
Moje żyły wypełniały się narastającym podnieceniem. Muzyk ugryzł mnie w ucho co
wywołało u mnie chich jęk rozkoszy. Mimo że go nie widziałam to czułam jak się
uśmiecha słysząc moją reakcję. Czarny materiał,
który mnie okrywał, spadł na podłogę. Rou przyglądał mi się z zadowoleniem.
Jego oczy łapczywie rejestrowały każdy centymetr mego ciała. Zaczęłam rozpinać
mu koszulę, jednocześnie całując. Myk i kolejny kawałek materiału leżał na
ziemi. Reynolds złapał mnie za pośladki i lekko przyciągnął do siebie, rajstopy
wylądowały gdzieś na szafie. Nasze przyspieszone oddechy mieszały się. Zatopiłam
palce w jego włosach, nie pozwalając uwolnić się jego ustom. Moje dłonie
przesuwały się powoli wzdłuż ramion, wędrując po dolnej części pleców i
zatrzymując się na pasku od spodni. Odpięłam go powoli i usiłowałam to samo
zrobić z guzikiem. Ręce strasznie mi się trzęsły, sama nie wiem czy to ze
zdenerwowania czy raczej z podniecenia. No ale wreszcie się udało, rozpięłam
rozporek i zsunęłam mu spodnie. W pomieszczeniu czuć było bijącą od naszej
dwójki głodną desperację. Oplotłam blondynowi nogi wokół bioder a on podszedł
do łóżka i delikatnie mnie na nim położył. Język Rou wędrował powoli od mojej szyi coraz
niżej, zatoczył kilka kręgów wokół pępka i schodził w dół. Ku mojemu zdziwieniu
chłopak złapał zębami moją bieliznę. Patrzył na mnie pełnym pożądania wzrokiem
i czekał na pozwolenie. Dałam mu znak przymykając oczy i rozchylając usta.
Zdjął moją bieliznę szybkim pociągnięciem i zadowoleniem trzymał moje majtki w
zębach. Przyciągnęłam go do siebie, odrzuciłam gdzieś czarny skrawek materiału
i łapczywie pocałowałam. Chwyciłam go w tym samym czasie mocno za pośladki i
zaczęłam zsuwać jego bokserki. Roughton jednym zwinnym ruchem rozpiął mój koronkowy
stanik i pozbyliśmy się tym samym ostatnich dzielących nas barier. Przygryzłam
dolną wargę blondyna i lekko się od niego odsunęłam żeby ocenić jego kształty,
a zwłaszcza jeden kształt. Hmm mały przyjaciel Reynoldsa wcale nie był taki
mały, bardzo cieszył mnie ten fakt. Niby mówią, że rozmiar nie ma znaczenia,
ale… Dostrzegłam nagle, że Rou się poruszył. Spojrzałam w jego oczy i
zauważyłam narastające podniecenie. Patrzył się na mnie tak łapczywie, w głowie
miałam milion scenariuszy.
Ustami i jedną ręką pieścił moje piersi. O matko, to było
takie przyjemne, jego delikatne palce poruszały się w nieznanym mi rytmie.
Wyginałam moją klatkę piersiową ku górze, żeby tylko doznania były
intensywniejsze. Swoją drugą ręką zjeżdżał coraz niżej, w stronę mojego krocza.
Niespodziewanie poczułam jego palce w sobie. Delikatnie masowały przednią
ścianę pochwy, sprawiał mi tym ogromną przyjemność. Sprawne palce zawdzięczał
zapewne temu, że od wielu lat gra na gitarze. Zaczęłam się wić pod nim z
rozkoszy. To uczucie było tak cholernie upajające, odczuwałam to całym ciałem,
od czubka głowy aż po palce stóp. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić, czy skupić
się na tym co działo się na górze, czy może na tym co miało miejsce niżej. Nie
byłam w stanie jasno myśleć. Mężczyzna przerwał pieszczoty, a ja otworzyłam
oczy żeby zobaczyć co robi. Okazało się, że schylił się po prezerwatywę, która
leżała na szafce nocnej. Szczerze mówiąc to nie mam pojęcia kiedy ją tam
położył, ale w tej chwili ogólnie mało rzeczy do mnie docierało. Z tej całej
przyjemności to chyba mózg mi się roztopił i wyciekł uszami. Chłopak szybkim
ruchem założył gumkę i zawisł nade mną. Wpatrywał się w moje oczy z lekką
niepewnością.
- Jesteś pewna, że tego chcesz? Bo wiesz, jeśli nie czujesz
się komfortowo to możemy z tym jeszcze zaczekać, przecież mamy czas. –
powiedział i uśmiechnął się niepewnie.
Zapadłam się głębiej w materac. Czy faceci zawsze muszą
zadawać najgłupsze pytania w najbardziej nieodpowiednim momencie. Dobra,
doceniam to, że Rou się o mnie troszczy i przejmuje takimi rzeczami, ale
przecież mógł pomyśleć o tym wcześniej. Gdybym tego nie chciała, to tej
sytuacji w ogóle by nie było. A poza tym, nie, nie mamy czasu, przynajmniej nie
teraz. Przecież dziś wylatuję do stanów i nie mam pojęcia kiedy znów się zobaczymy.
- Jasna cholera, Rou! Zrobisz to wreszcie czy chcesz dalej
prowadzić tę bezsensowną dyskusję? Gdybym tego nie pragnęła, to przecież bym ci
powiedziała. Ewentualnie dostałbyś kopa w krocze. – odpowiedziałam mu kąśliwie
i wzbogaciłam ten komentarz łobuzerskim uśmiechem.
To rozwiało u niego wszelkie wątpliwości. Wszedł we mnie
niezwykle powoli, ostrożnie i zaczął się poruszać. Był przy tym niezwykle
delikatny. Był to nasz pierwszy raz więc musieliśmy się dograć. Zaczęłam
delikatnie z pewnym wyczuciem poruszać biodrami żeby wpasować się w jego rytm.
Dłonie Roughtona znajdowały się po obu stronach mojej głowy, moja zaś zaciskały
się coraz mocniej na pościeli. Mężczyzna zaczął poruszać się coraz szybciej, a
ja czułam w sobie narastającą rozkosz. Miałam wrażenie, że za chwilę samoistnie
zajmę się ogniem i zginę w płomieniach. Poddałam się temu co robił całkowicie. Wewnątrz
mnie narastało niewyobrażalne napięcie, a każdy centymetr ciała się naprężał. Mój
jęk stłumiły jego usta. Paznokcie z całej siły wbiłam w pościel, fala
przyjemności rozlała się po moim ciele, czułam to w każdej komórce. Po moim
kręgosłupie przebiegł przyjemny dreszcz. To było niesamowite! W głowie miałam
cudowną pustkę. W tej chwili nawet nie obchodziło mnie to czy reszta domowników
nas słyszała, wstyd i zażenowanie nadejdą pewnie o poranku, gdy napotkam ich
pytające i ciekawskie spojrzenia. Chłopak zesztywniał i opadł na mnie zmęczony.
Ostrożnie zaczął ze mnie wychodzić.
- Byłaś niesamowita. – wymruczał mi do ucha i położył się
obok. Jego głos jest taki seksowny gdy szepcze, doprowadza mnie to na skraj.
- To wszystko co tu się stało… to było magiczne. Jestem w
cudowny sposób wykończona. – powiedziałam. – Podasz mi bieliznę żebym mogła się
ubrać?
Chłopak wstał z łóżka i zaczął zbierać potrzebne rzeczy z
podłogi. Musze powiedzieć, że patrzenie na jego nagie pośladki i na to jak
beztrosko porusza się po pokoju było prawdziwą przyjemnością. Rou, mimo mojego
niezadowolenia, założył bokserki i
wrócił do łóżka.
- Proszę. – powiedział podając mi majtki i swoją koszulę. –
Załóż ją, nie chcę żebyś zmarzła w nocy.
- Dziękuję. – pocałowałam go w policzek i zaczęłam się
ubierać.
Wtuliłam się w niego, a on nakrył nas kołdrą. Był tak
przyjemnie rozgrzany. Robił za mój osobisty grzejnik. Położyłam głowę na jego
torsie i objęłam ręką w pasie.
- Dobranoc. –
pocałował mnie w czoło, objął ramieniem i zgasił lampkę.
Po tym wszystkim czułam się bardzo odprężona, wszystkie moje
mięśnie pomimo zmęczenia aż śpiewały z zachwytu. Czułam się pełna, tak jakbym
wcześniej była niekompletna i nie zdawała sobie z tego sprawy. Moje myśli
jeszcze chwilę wirowały wokół tego, ale dzięki zmęczeniu sen przyszedł
niespodziewanie szybko.
Obudziłam się ponieważ było mi strasznie gorąco, a poza tym
coś mnie przygniatało. Okazało się że najwygodniejszą pozycją do spania dla Rou
jest leżenie na mnie. Uwalił się na mnie tak, że włoski z jego klatki
piersiowej dotykały mojej twarzy. Gdy tylko to poczułam natychmiast zrzuciłam
go z siebie. Nawet nie siliłam się na delikatność, zepchnęłam go używając całej
siły jaką udało mi się wykrzesać. Może i zrobiłam to trochę za brutalnie, ale
blondyn skulił się tylko i spał dalej. Jego futro mnie przeraża, wcześniej nie
zwróciłam uwagi na jego rozmiary, byłam zajęta czymś innym. Jest to
zdecydowanie coś co będę musiała zwalczyć. Jego nadmierne owłosienia jak i
przygniatanie mnie w nocy. Myślałam, że skopanie przez Klaudię jest straszne,
jak widać mogą przytrafić się gorsze rzeczy gdy zajdzie słońce. Przerzuciłam
nogi przez krawędź łóżka i skierowałam się w stronę drzwi. Gnana pragnieniem po
cichu i ostrożnie zeszłam do kuchni w poszukiwaniu czegoś do picia. Drogę
oświetlałam sobie telefonem, nie chciałam zapalać świateł żeby przypadkiem
kogoś nie obudzić. Gdy już dotarłam do celu, udało mi się znaleźć butelkę wody
mineralnej, zwinęłam ją z blatu i wypiłam kilka łyków. Zadowolona z siebie z
butelką pod pachą, ruszyłam w drogę powrotną. O mało co nie wypuściłam mojej
zdobyczy na widok tego co działo się na kanapie. Klaudia spała praktycznie na
podłodze, tylko jej głowa spoczywała na sofie. Dużo ciekawszy widokiem był
Chris i Mat. Anglik leżał na plecach i cicho pochrapywał, niby normalny widok…
Gdyby nie to, że leżał na nim Mat. Delord wtulał się w chłopaka jakby był
poduszką, wyglądali razem w sumie uroczo, tym bardziej, że ręka Chrisa była
umiejscowiona pod koszulką Amerykanina. Widok ten psuła tylko strużka śliny
ściekająca z ust Mata wprost na koszulkę bruneta, fuj. Skoro już miałam telefon
przy sobie, to postanowiłam go wykorzystać. Szybko zrobiłam chłopcom mini sesję
zdjęciową i czmychnęłam z powrotem na górę. Postawiłam butelkę na stoliku
nocnym i wślizgnęłam się pod kołdrę. Gdy dotknęłam Roughtona zimnymi stopami to
odskoczył ode mnie jakby go prąd kopnął. Co ja poradzę że trochę zmarzłam
podczas tej wycieczki? Pomimo tej ucieczki szybko się w niego wtuliłam i bez
problemów zasnęłam.
Zbudziło mnie pukanie do drzwi. Co ja mówię?! To nie było
pukanie, to było dzikie walenie w kawał drewna. Hmm Rou mimo tych hałasów,
wciąż spał. Powoli się podniosłam i zaczęłam kierować w stronę drzwi, po drodze
potykając się jeszcze o spodnie wokalisty Enter Shikari. W pomieszczeniu
panował totalny bałagan, po podłodze walały się ubrania i poduszki. No cóż… Gdy
już dotoczyłam się do drzwi, zaczęłam je leniwie otwierać.
- Chris? Co ty tu robisz? – zapytałam jednocześnie ziewając.
- Jak by ci to powiedzieć? – widać było, że jest
poddenerwowany. - Mieszkam tu jak byś
nie zauważyła, stoisz przecież w mojej sypialni.
O matko, kompletnie zapomniałam o tym gdzie jestem! Przecież
wczoraj z Rou ukradliśmy Chrisowi sypialnię, żeby dokonać niecnych czynów.
Teraz wcale się nie dziwię, że jest taki poirytowany. Ale jak mogłam zapomnieć
o bożym świecie i niczym się nie przejmować?! Nawet tym gdzie jestem! To
wszystko wina tego osobnika, który smacznie drzemał w łóżku…
- Wiesz, wyglądasz sexy, ale może byś się okryła bo ten
chrapiący idiota, jeśli się teraz obudzi, to nas zamorduje za takie spoufalanie
się. – tymi słowami wyrwał mnie z zamyślenia.
Spojrzałam w dół, na sobie miałam kuse majtki i rozpiętą
koszulę Reynoldsa. Szybko się odwróciłam i zapięłam wszystkie guziki. Byłam tak
rozkojarzona, że nawet nie zwróciłam uwagi na to jak wyglądam!
- O wiele lepiej. Proszę. – powiedział brunet podając mi coś
do rąk.
- Co to jest? – zapytałam głupio.
- Pościel. Macie mi ją zmienić, a to jest odkurzacz. –
powiedział apodyktycznie. - Ten pokój ma lśnić. Chyba nie myśleliście, że będę
po was sprzątał.
- Żartujesz prawda? – powiedziałam błagalnym głosem i
przestąpiłam nerwowo z nogi na nogę.
- Nie, życzę udanej pracy. A i ustaliliśmy, że robicie nam
wszystkim śniadanie, więc lepiej obudź swego księcia i zabierajcie się do
pracy. – uśmiechnął się cierpko Batten i zamknął pokój.
Zrezygnowana walnęłam czołem w drzwi. Za jakie grzechy
spotkała mnie taka kara? Usłyszałam szepty dochodzące z korytarza.
- Świnio! Ja miałam iść! – skarciła basistę Klaudia. – Opowiadaj,
co zastałeś, co tam się działo?
- Jak to co? Nie zadawaj głupich pytań, mój pokój to istne
pobojowisko teraz. - jęknął.
- Aaa super! – zaczęła cieszyć się przyjaciółka, poczułam
się tak jakby od tego co robiłam w nocy, zależało to czy wszechświat będzie
dalej istniał.
- Jakie super?! Zrobili
to na moim łóżku, chyba będę musiał je wymienić, a pościel nadaje się już tylko
do utylizacji. To była nowa pościel, dostałem ją od mamy na święta! – jęczał
rozżalony.
W trochę lepszym nastoju odeszłam od tych przeklętych drzwi
i doczłapałam się do łóżka. Mężczyzna mojego życia, bo tak chyba w tej chwili
mogę go nazwać, jeszcze smacznie drzemał. Wyglądał rozkosznie, gdy spał tak
skulony ze zmierzwionymi włosami, mogłabym siedzieć na łóżku i patrzeć na niego
przez cały dzień. No ale niestety obowiązki wzywały. Postanowiłam, że obudzę go dopiero jak wezmę
prysznic, niech jeszcze odpoczywa. Palcami przeczesałam mu czuprynę i
skierowałam się do łazienki. Cholera! Jak ja mam się ogarnąć skoro nie mam przy
sobie kosmetyczki ani ubrań na zmianę?! Chyba będę musiał wrócić do starego
pokoju po swoje rzeczy, może uda mi się przemknąć korytarzem niezauważenie.
Wyszłam z pomieszczenia i na palcach wkradłam się do mojej poprzedniej
sypialni. Przeszukałam ją całą, ale mojej walizki nigdzie nie było. Co się
mogło z nią stać do jasnej Anielki? Może Klaudiami ją gdzieś przestawiła.
Napisałabym do niej ale nie miałam przy sobie telefonu, a wycieczki po domu w
poszukiwanie jej nie zaryzykuję. Gdy się odwróciłam dostrzegłam, że Chris
siedzi na łóżku. Musiał tu być już dłuższą chwilę, bo uśmiech z twarzy mu nie
schodził. Widać miał niezły ubaw z obserwowania mnie, w ogóle mimo całej tej
sytuacji musiał mnie uważać chyba ze niezłą rozrywkę.
- Gdzie są moje rzeczy? – w pewnej chwili pojęłam, że to
właśnie basista stoi za haniebnym czynem schowania mojego bagażu.
- Nie mam pojęcia o czym ty mówisz. – łgał mi prosto w
twarz, jestem tego pewna. – Jakie rzeczy?
- Nie udawaj głupka, oddawaj moją walizkę, chce się wreszcie
ubrać jak normalny człowiek! – warknęłam.
- Nie podoba ci się twoje obecne ubranie? Ja tam myślę, że
Rou będzie zachwycony jeśli będziesz… - nie zdążył skończyć, bo oberwał w głowę
od Klaudii. Nie mam pojęcia kiedy zjawiła się w pokoju i ile słyszała z tej
głupiej sprzeczki, ale byłam jej bardzo wdzięczna za ratunek.
- Chris, przestań się wygłupiać i natychmiast oddaj jej
rzeczy, to już nie jest zabawne. – krzyknęła na niego brunetka.
- Ale… - łup i kolejny cios w głowę.
- Natychmiast powiedziałam.
Batten skrzywił się i powolnym krokiem poszedł po moją
walizkę. Gdyby był psem to pewnie położyłby uszy po sobie i podkulił ogon.
- Jak było? – zapytała zaciekawiona brunetka, spojrzałam na
nią i puściłam jej oczko.
- Później ci powiem. Ściany w tym domu mają uszy. – zwinęłam
walizkę z rąk Chrisa, który czekał na korytarzu i wróciłam do „siebie”.
Skierowałam się do łazienki i przystąpiłam do czynności
dokładnego umycia się. Pomieszczenie było niewielkie i jasne, dla mnie nie
liczył się wygląd, najważniejsze w tej chwili było to, że łazienka była czysta.
Żadnych walających się brudnych ubrań ani zabrudzonej umywalki czy natrysku.
Najwidoczniej albo Chris albo rzadko korzysta z tego pomieszczenia, albo lubi
czystość, ewentualnie mama mu sprząta. Na myśl o ostatniej z opcji zaczęłam
chichotać. Co się ostatnio ze mną dzieje? Tylko mi śmiechy i chichotanie w
głowie, no może nie tylko, jest jeszcze coś… No ale nieważne, odpędziłam szybko
brudne myśli i spłukałam dokładnie szampon z włosów. Stanęłam na posadzce i
szybko wytarłam całe ciało. Ubrałam się w ciemne jeansy i jasną bluzkę z
nadrukiem. Wyszłam z zaparowanego pomieszczenia i spostrzegłam, że Rou już nie
śpi.
- Dzień dobry śpiochu. – powiedziałam zadowolona faktem, że
już się obudził.
- Dzień dobry. – odpowiedział zaspany, ale bardzo szeroko
uśmiechający się Reynolds. – Która jest godzina i czemu wykąpałaś się beze mnie?
– zapytał lekko zawiedziony widząc mnie w normalnym ubraniu.
- Hmm nie mam pojęcia jaki mamy czas, a ty musisz szybko się
wyszykować bo musimy tu posprzątać i później zrobić wszystkim śniadanie. Sam
widzisz, że na wspólny prysznic nie mamy czasu. – powiedziałam też lekko
zawiedziona, wizja wspólnej kąpieli była bardzo kusząca.
- Mhhhmmy – zajęczał Rou do poduszki tak, że nic z tego nie
zrozumiałam. – Czemu my? To sprawka Chrisa?
- Zgadza się. A teraz szybko wstawaj. Ja zmienię pościel, a
ty później szybko odkurzysz.
- Nie chce mi się…
- Mi też nie, ale nabałaganiłeś to teraz weź za to odpowiedzialność
i posprzątaj. Miejmy to już za sobą, nie chcę tracić całego dnia na sprzątaniu
pokoju tego młotka. – uśmiechnęłam się do niego pokrzepiająco i zabrałam się za
ściąganie z niego kołdry.
- No dobra. – muzyk przeciągnął się na łóżku, przelotnie mnie
pocałował i leniwym krokiem poszedł do łazienki. – A może jednak chcesz wykąpać
się jeszcze raz? – powiedział stojąc w drzwiach i szczerząc się jak głupi do
sera.
Chwyciłam szybko za jedną z poduszek leżących na podłodze i
rzuciłam w stronę muzyka. Niestety trafiła ona w już zamknięte drzwi z zza
których słychać było śmiech i szum wody. Uśmiechając się pod nosem szybko
zmieniłam pościel i pozbierałam wszystko to co leżało na podłodze. Robiło mi
się gorąco na samą myśl o tym co wydarzyło się w nocy. Nie przypuszczałam, że
nasza wizyta w UK tak się skończy. Może i coś czułam do Rou zanim tutaj
przyleciałam, ale myślałam, że to jednostronne uczucie. Może teraz wreszcie
wszystko się ułoży tak jak bym chciała? Kto wie. Nie zaprzątałam sobie tym
głowy i powolnym krokiem udałam się do kuchni, w końcu miałam zrobić wszystkim
śniadanie. Po drodze spotkałam Rorego który zdawał się być w wyśmienitym
humorze. Nie wiedzieć czemu, na mój widok oczy aż mu się zaświeciły.
- Cześć. – przywitał się grzecznie i próbował ukryć uśmiech.
– Mogę ci zadać pytanie?
- No proszę, wal śmiało. – powiedziałam niepewnie. Znam tego
rudzielca od wczoraj, ale już poznałam się na tym, że niezłe z niego ziółko.
- No bo zastanawiałem się w sumie kto tak jęczał w nocy… ty
czy Rou? Wybacz, nie byłem w stanie odróżnić, w końcu nasz przyjaciel potrafi
pięknie wyciągać. – przez chwilę udało mu się utrzymać pokerową twarz, a
później wybuchnął gromkim śmiechem.
- No bardzo śmieszne, haha… Zobaczymy kto się będzie śmiał
jak dostanie przypalone grzanki.
Minęłam go szybko i weszłam do naszej obecnej jadłodajni.
Gdy tylko zobaczyłam Battena to od razu mnie olśniło. Z powodu własnej głupoty
miałam ochotę mocno walnąć się w czoło. Przecież mam czym szantażować Chrisa,
nie musiałam sprzątać jego pokoju. Dobra, wtedy się zgapiłam, ale tym razem mam
zamiar wykorzystać moją tajną broń.
- Zebrałeś już zamówienia? – zapytałam przebiegle.
- Jeszcze nie. Ale możesz już zacząć robić jedzenie dla mnie
i Rorgo, to znaczy dwa razy english breakfast.
- Sam już możesz zacząć je robić.
- Słucham?! – powiedział oburzony basista, widać było że nie
jest dzisiaj w najlepszym nastroju. – Chyba nie tak się umawialiśmy, wyraźnie
powiedziałem co masz zrobić. Jazda zabieraj się do pracy, zawołaj mnie jak
skończysz.
- Mam coś dla ciebie, myślę że po zobaczeniu tego zmienisz
zdanie. – wyciągnęłam telefon i pokazałam mu zdjęcia które zrobiłam w nocy.
Mimo tego że był wkurzony to mina jeszcze bardziej mu zrzedła.
- Co to ma być?
- Jak to co? Twoje nocne harce z Matem. Wychodzę z Rougtonem,
nie będę ryzykowała zatrucia pokarmowego, powodzenia z gotowaniem. – klepnęłam
go w ramię i wyszłam z pomieszczenia. Nawet się nie oglądałam, jestem pewna, że
wzrok Chrisa mógłby teraz mnie zabić.
Zgarnęłam czym prędzej Reynoldsa i ulotniliśmy się z domu
zanim Chris zaczął ciskać garnkami o podłogę. Mężczyzna postanowił, że zabierze
mnie do swojej ulubionej kawiarni. Usadowiliśmy się tuż przy oknie, dzięki
czemu mogłam obserwować jak miasto budzi się do życia po sylwestrze. Było kilka
minut po 11 a w mieście panowały praktycznie pustki. Szczerze współczułam tym
którzy musieli dzisiaj przyjść do pracy. W końcu przyszła kelnerka żeby nas
obsłużyć, dość uważnie mi się przyglądała, ale w końcu przyjęła zamówienie. Ja
dostałam croissanta z dżemem a Rou jajka sadzone na grzankach z jakimiś
dodatkami. Rozmowa nam się jakoś nie kleiła, widziałam że blondyn chce coś
powiedzieć ale chyba nie za bardzo wiedział jak. A mnie z kolei dręczyło jedno
pytanie, stwierdziłam że nie ma co się bawić w podchody.
- To co teraz z nami będzie? – wyraźnie wyrwałam Roughtona z
zamyślenia.
- Jak to co? W jakim sensie?
- No co tak właściwie jest między nami? Przelotny romans, jednorazowy
numerek? - ostatnie słowa wypowiadałam
coraz ciszej bojąc się nadchodzącej odpowiedzi.
- Zgłupiałaś? – zapytał chłopak marszcząc czoło. – Jaki
znowu jednorazowy numerek? Ja nie jestem Jaredem, nie pieprze lasek na lewo i
prawo. W przelotne romanse też się nie bawię. – tu przerwał na chwilę by ocenić
moją reakcję, a ja wpatrywałam się w niego jak ciele w malowane wrota.
- Kontynuuj proszę.
- Meg. – blondyn chwycił moją dłoń, która leżała na stoliku.
– Liczę na to, że stworzymy poważny, pełen zaufania związek. Wiem, nie będzie
łatwo bo dzieli nas ogromna odległość, ale jestem pewien, że jeśli oboje
będziemy się starać równie mocno to może nam się udać. Co ty na to?
- Czy ty mnie właśnie pytasz czy zostanę twoją dziewczyną? –
zapytałam, nie bardzo wiedząc co mogę innego powiedzieć.
- W wielkim skrócie, tak, właśnie to robię.
Kompletnie zaskoczył mnie swoją wypowiedzią. Wszystko między
nami potoczyło się tak szybko, niespodziewanie. W sumie co tak właściwie dla
mnie znaczy bycie razem, bycie jego dziewczyną, posiadanie chłopaka? Chciałam się
nad tym zastanowić zanim odpowiem. Dla mnie jest to intymność, robienie z tą
osobą rzeczy, których nie chcę robić z nikim innym. I to nie ma związku tylko z
seksualnością. Chcę żeby nic innego mnie tak nie smuciło, poruszało, cieszyło,
angażowało jak sprawy związane z tą osobą. Ważna jest też współzależność, bo
nie boję się tego przyznać, będziemy współzależni. Zdaję sobie sprawę, że moje
życie się zmieni. Nie chcę, żeby wciąż było tak samo. Chcę zmian. Dużych zmian.
Właśnie teraz. Koniec z pustymi deklaracjami i późniejszym olewaniem sprawy. Koniec
ze strachem przed prawdą, związkami, szczerymi rozmowami o wszystkim i
samotnością. Dla mnie dobry związek to akceptacja, seks, wspólny świat. I
najważniejsze, nie muszę być z tą osobą, tylko być z nią chcę. On, mężczyzna,
który siedział przede mną, był tym, dla którego chciałam żeby moje życie się
zmieniło.
- Tak, zgadzam się. – odpowiedziałam powoli i pewnie, po
czym uśmiechnęłam się najładniej i najszerzej jak tylko potrafiłam. – Ale
pamiętaj, jeśli kiedykolwiek mnie skrzywdzisz to pożałujesz tego. Miej na
uwadze, że znam wszystkie słabostki ludzkiego ciała, nie tylko mogę mu pomóc,
ale też zaszkodzić. – uśmiechnęłam się do niego chytrze.
Na szczęście Rou odwzajemnił mój uśmiech. Siedzieliśmy
jeszcze jakiś czas w milczeniu, po czym wyszliśmy z lokalu trzymając się za
ręce. Tym razem wybraliśmy trochę dłuższą drogę i delektowaliśmy się swoją
obecnością. Pod posiadłością Battena, chłopak zadał mi dość dziwne,
przynajmniej jak dla mnie, pytanie.
- Jaką masz teraz bieliznę na sobie?
- Myślisz, że powiem ci coś takiego? Chyba sobie żartujesz.
– stałam przed drzwiami jak wmurowana.
- Oczywiście, jesteś moją dziewczyną – to słowo wyraźnie
podkreślił. – więc chyba mam prawo wiedzieć takie rzeczy.
- Nie mam mowy, w życiu ci tego nie powiem, to zbyt
zawstydzające.
- Zawstydzające? Powiedzenie Klaudii o tym co robiliśmy w
nocy może być zawstydzające, a i tak wiem że to zrobisz. Powiedzenie swojemu chłopakowi,
jakie majtki masz na tyłku nie ma nic wspólnego ze wstydem.
- No chyba oszalałeś, nie powiem Ci tego! A teraz jazda do
domu bo Batten gapi się przez okno.
- Nigdzie nie idę. – odparł stanowczo.
- Będziesz tu tak sterczał?
- Tak.
Na te słowa prychnęłam i poddenerwowana weszłam do budynku.
Od razu na swojej drodze napotkałam Klaudie.
- Ej, bo zaraz nam tu kogoś staranujesz. – powiedziała do
mnie z pretensją, ale widząc moją minę szybko dodała. – Coś się stało? Ten
idiota zrobił ci coś? Jeśli tak to zaraz mu nakopię.
- Nic się nie stało. – odpowiedziałam szybko i popędziłam
schodami na górę do naszego pokoju.
Żeby pozbyć się nagromadzonej we mnie złości zaczęłam
pakować swoją walizkę, w końcu i tak dzisiaj wylatujemy, więc prędzej czy
później bym musiała to zrobić. Moją pracę przerwało ciche pukanie do drzwi. Do
pokoju szybko wślizgnęła się brunetka.
- Słońce, co się stało? – przyjaciółka zapytała z troską w
głosie. – Chris wciągnął siłą do domu Roughtona, a teraz ten siedzi jak struty
przy fortepianie.
- Nic takiego. – odburknęłam. – Tak to już jest, że pary
czasem się kłócą.
- Aaa, gratulacje! – przyjaciółka rzuciła się na mnie i już
razem leżałyśmy na podłodze. – Nawet nie wiesz jak się cieszę. No ale chyba nie
z tego powodu jesteś zła, bo jeśli tak to uznam to za bardzo dziwne.
- Nie, oczywiście że nie z tego powodu. Po prostu mała
sprzeczka. Czy mogłabyś mnie teraz zostawić samą? Chciałam się spakować i mam
coś jeszcze do przemyślenia.
- Dobra, tylko nie wymyśl czegoś czego będziesz później
żałować. – Klaudia pocałowała mnie w policzek i wyszła z pomieszczenia.
Ja zabrałam się z powrotem do pracy. Byłam już praktycznie
spakowana, na podłodze leżała już tylko koszula Roughtona, ta którą miałam na
sobie w nocy. Zrobiło mi się strasznie głupio, w końcu byłam na niego zła tylko
za… no właśnie, za nic. Zrobiłam mini awanturę kompletnie bez podstaw. Czułam
się strasznie źle z tego powodu. Chyba nie do końca jestem gotowa na poważny
związek skoro zachowuje się jak gówniara. Postanowiłam go czym prędzej
przeprosić, chcę spędzić te kilka godzin przed odlotem w miłej atmosferze, no i
nie chcę wyjeżdżać będąc pokłóconą z chłopakiem. Zeszłam czym prędzej na dół w
poszukiwaniu ukochanego. Swoją zgubę znalazłam w salonie, chłopak wciąż
siedział przy fortepianie. Po cichutku zaszłam go od tyłu, ręce oplotłam na
jego ramionach, a głowę położyłam na blond grzywie. Poczułam tylko jak powoli
wypuszcza powietrze z płuc.
- Ja chciałam… - nie zdążyłam nawet skończyć zdania bo mi
przerwał.
- Shhh nic nie mów, siadaj tu koło mnie. – popatrzył na mnie
i poklepał zachęcająco miejsce obok. – Chcesz żebym Ci coś zagrał?
Pokiwałam ochoczo głową na znak, że bardzo tego pragnę i
zajęłam miejsce koło blondyna. Ułożyłam głowę na jego ramieniu tak aby nie
przeszkadzać mu w grze i wsłuchiwałam się w te spokojne dźwięki, jednocześnie
obserwując ruchy jego dłoni. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam, słuchając tych
kojących odgłosów. Wcale się temu nie dziwię, wciąż byłam niewyspana po
szaleństwach ostatniej nocy. Obudziły mnie jakieś krzyki. Gdy otworzyłam oczy
okazało się, że leże na kanapie przykryta kocem, a moja głowa spoczywa na kolanach
Reynoldsa. Nie mam pojęcia kto i o co się kłócił, ale chciałam tylko żeby się
zamknęli i z powrotem dali mi zasnąć. Gdyby nie te wrzaski to byłoby idealnie,
miałam przy sobie ukochanego, było mi ciepło i miękko, żyć nie umierać.
- O co oni tam się znów kłócą? – zapytałam lekko się
przeciągając i spoglądając na mojego chłopaka.
- Już nie śpisz? Ech, ci kretyni cię obudzili. – stwierdził
z troską w głosie. – Chłopcy kłócą się o samochody, a o cóż innego. Starcie USA
z UK.
- A ty czemu nie dyskutujesz z nimi?
- Bo ja jestem mężczyzną, poza tym to wolę spędzać czas z
tobą, nawet jeśli śpisz.
- Zuch chłopak. – pochwaliłam go szeroko się przy tym
uśmiechając, wiedziałam że taka odpowiedź sprawi mu przyjemność.
- Mężczyzna. – powiedział z przekąsem.
- Tak, tak, mój mężczyzna. – zadowolona z siebie podniosłam
się na łokciach i pocałowałam go prosto w usta.
Tę piękną chwilę przerwał jęk osobnika, którego nie
widziałam od śniadania i raczej nie chciałam go teraz oglądać.
- Fuuu, czy wy musicie to robić ciągle i wszędzie, matko,
odkleić się od siebie nie możecie. –marudził Rory.
- Ej, jak ci coś nie pasuje to wypad, jazda do siebie do
domu. – odpowiedział mu zaczepnie Rou i pocałował mnie jeszcze raz by zrobić
przyjacielowi na złość.
- Nie mogę na to patrzeć bo zaraz puszczę pawia. Jak byś
chciał wiedzieć to właśnie wychodzę. Zaraz odwozicie dziewczyny na lotnisko,
więc i tak nic tu po mnie. Chciałem się tylko pożegnać. – mówiąc to rudzielec skierował
się w naszą stronę.
Stanął przy kanapie i zaczął mi się badawczo przyglądać.
- O co znów chodzi? – ciekawa byłam, nad czym się tak
zastanawia.
- No bo nie wiem jak mam się z tobą pożegnać… Buziaka nie
chcę bo przed chwilą obściskiwałaś się z Rou, ręki Ci nie uścisnę bo nie wiem
co z nimi robiłaś w nocy… - rudzielec zamyślił się, a ja patrzyłam się na niego
jak ciele w malowane wrota. – Wiem! Uścisnę ci nogę!
Nagle chłopak złapał moją stopę i zaczął nią energicznie
potrząsać. Rou zaczął śmiać się tak mocno, że o mało co nie zrzucił mnie z
kanapy. Po chwili ja i rudzielec dołączyliśmy do niego. W co ja się wpakowałam?
Już chyba nigdy nie będę się zadawała z normalnymi ludźmi, ale w sumie nie
przeszkadza mi to. Clewlow pożegnał się z przyjacielem i opuścił dom Chrisa. Ja
poszłam sprawdzić jak Klaudii idzie pakowanie się, w końcu było już po 15 więc
zostało nam już mało czasu.
- O, tu jesteś! – powiedziała uradowana. – Szybko siadaj i
opowiadaj mi co działo się w nocy, cały dzień gdzieś mi znikasz, nawet nie
zdałaś mi relacji.
- A z czego tu zdawać relację? Zresztą Rou ostatnio nieźle
cię wkurzył, jesteś pewna, że chcesz poznać tajemnice jego życia łóżkowego? –
powiedziałam puszczając jej oczko.
- Głupku, ja chce
poznać tajemnice twojego życia łóżkowego. Jakby się dało to mogłabyś pominąć
fragmenty z nim, ale niestety w tym przypadku to niemożliwe.
- No dobra, głupio mi mówić o takich rzeczach, ale dla
ciebie zrobię wyjątek. – naprawdę czułam się zażenowana tą rozmową, nie
przywykłam do zwierzania się z takich rzeczy. – Było naprawdę cudownie, Rou był
jednocześnie delikatny i namiętny, spisał się chłopak na medal.
- Bardzo mnie to cieszy. – powiedziała, ale widziałam że
minę ma nietęgą.
Doskonale wiedziałam jak ona się w tej chwili czuje. Pewnie
wyglądałam tak samo gdy ona oznajmiła mi że chodzi z Delordem. Ja tu jej
opowiadam o moich nocnych ekscesach, a ona biedna czeka jeszcze na ten
upragniony moment z Matem. Pierdzielony dżentelmen, mógłby się zabrać do roboty
wreszcie. Na znak wsparcia przytuliłam ją mocno do siebie i pomasowałam po
plecach.
- Najważniejsze, że
stanął na wysokości zadania. – zażartowała po chwili.
- Oj, zdecydowanie tak. – zaczęłyśmy się obie turlać ze
śmiechu po podłodze.
Nagle usłyszałyśmy że dzwoni telefon. Klaudia zerwała się
czym prędzej, odebrała połączenie i przełączyła na głośnomówiący. Okazało się,
że dzwonił Jared, nie wiem co mu się stało że w końcu przypomniał sobie o
swoich dwóch podopiecznych.
- Witam moje drogie panie. Sprawdzam jeszcze czy żyjecie,
imprezy z anglikami różnie się kończą. – powiedział wyraźnie rozbawiony, widać
był w dobrym humorze.
- Oczywiście, że żyjemy, musiałyśmy przetrwać bo ktoś musi
Ci spędzać sen z powiek. – zawtórowała mu Klaudia.
- Ja tu dzwonię bo się o was martwię, a wy tak mnie
traktujecie? Zapamiętam to sobie, zobaczycie, jeszcze same będziecie musiały
płacić za paliwo do samochodu.
- Ej, to już jest cios poniżej pasa. – odpowiedziałam wciąż
zszokowana jego dobrym humorem.
- Nie przesadzaj, mogłem wymyślić coś dużo gorszego. Tak w
ogóle to mam nadzieję, że Klaudia wciąż jest z Matem i że powrócicie w
niepowiększonym gronie.
- O nic się nie martw tatusiu, byłyśmy grzeczne, tak
grzeczne jak na tę rodzinę przystało. A tak w ogóle to czemu już nie śpisz? W
LA jest chyba teraz coś koło 8 rano.
- Nie jestem w Los Angeles, jestem teraz w Paryżu u Fancy.
- O matko, naprawdę? Ty nam tu mówisz o powiększaniu grona,
a lepiej sam się martw czy nie zostawisz czegoś po sobie we Francji. – zaczęłam
się śmiać.
- O to się nie musicie martwić. Muszę już kończyć bo idziemy
na śniadanie do rodziców Fancy. Wracam dopiero 3 stycznia, bezpiecznego lotu
dziewczyny.
- Baw się dobrze. – odpowiedziała brunetka i się rozłączyła.
No, no jak widać musi mu zależeć na tej dziewczynie. Jestem
pod wrażeniem, że przyleciał do Europy na sylwestra. Ba, idzie nawet na
spotkanie z jej rodzicami. Zyskał w moich oczach, mam nadzieję, że szybko tego
nie zepsuje. Będę trzymała za nich kciuki. Reszta popołudnia zleciała mi bardzo
szybko, w sumie na ronieniu niczego. Jedynym dziwnym momentem było to jak przed
samym wyjazdem Klaudia gdzieś mi zniknęła z Chrisem. Zauważyłam, że trzyma Mata
na dystans, mam tylko nadzieję, że się nie pokłócili, albo że Batty nie
powiedział jej czegoś dziwnego. No cóż,
będę się tym martwiła jak już wrócimy do stanów. Jak chwilę się nad tym
zastanowiłam to zachowywała się też dziwnie wobec Chrisa. Ciekawe dlaczego
unikała obydwu mężczyzn. Czyżby przyłapała ich na czymś dziwnym w nocy? Nie to
chyba niemożliwe… ale mogłoby być ciekawie. Wyrzuciłam brudne myśli z głowy i
poszłam po swoją walizkę. W sumie to nie pamiętam naszej podróży na lotnisko,
moje myśli krążyły wokół tego wszystkiego co się wydarzyło w ciągu ostatnich
kilku dni. Tyle rzeczy się zmieniło w moim życiu. Na szczęście wszystko na
plus. Na lotnisku siedzieliśmy na tych głupich krzesełkach i czekaliśmy jak na
skazanie. Rou przytulił mnie mocniej a ja wdrapałam mu się na kolana i oparłam
głowę o jego ramię. Chłopak ujął moją dłoń i kciukiem kreślił znaki na jej
wewnętrznej stronie. Zamknęłam oczy i po prostu delektowałam się tą chwilą.
Mogłabym tak przesiedzieć wieczność. Niestety czas płynął nieubłaganie szybko.
Klaudia oznajmiła mi, że musimy się już zbierać. Wszyscy się oddalili dając nam
możliwość pożegnania się. Kątem oka obserwowałam Klaudię i Chrisa. To rozstanie
zupełnie różniło się od tego w Los Angeles. Widziałam, że przyjaciółka była
spięta. Szybko wypowiadała słowa po czym, przytuliła się do niego, cmoknęła w
policzek i odeszła. Batten stał jeszcze chwilę i podążał za nią wzrokiem, lecz
także się odwrócił i poszedł w swoją stronę. Zostaliśmy z Rou sami, znaczy nie
licząc tysięcy podróżnych na lotnisku, ale to że nie było nikogo znajomego w
pobliżu dawało nam poczucie pewnej intymności.
- Dobra, pamiętaj, że już niedługo zobaczymy się znowu.
Trzymaj, będzie Ci o mnie przypominało. – schował mi do kieszeni jakieś
pudełeczko i ujął w dłonie moją twarz.
Pocałował mnie
delikatnie, ale jakże namiętnie. Moje usta wciąż płonęły, tak jakby trawiła je
gorączka. Nie chciałam go puszczać, nie
chciałam wypuścić go z uścisku już nigdy, miałam przeczucie, że jeśli to zrobię
to rozpadnę się na milion kawałeczków, których już nigdy nie złoże razem. Rou
odsunął się lekko ode mnie i pocałował mnie w czoło.
- Do zobaczenia niedługo. – szepnął i skierował się w stronę
wyjścia.
Jakaś cząstka mnie zniknęła. Czy zawsze gdy będziemy się
żegnać to coś we mnie będzie umierało? Czy w ogóle taki związek ma rację bytu?
Czy nam się uda? I tak właściwie kiedy znów się zobaczymy? Miałam tak wiele
pytań, tak wielki mętlik w głowie. Ale co do jednego jest pewna. Kocham go. Tak,
naprawdę go kocham, mężczyznę którego znam miesiąc, który jest najbardziej
szaloną i irytującą osobą jaką znam, który wie jak mnie wkurzyć, ale także wie
jak sprawić mi ogromną radość. Sprawia, że czuję się przy nim bezpiecznie. Ja
nie szukam ideału, chcę po prostu osoby z którą będę szczęśliwa. On właśnie
taki jest. W chwili gdy mnie puścił
chciałam wpełznąć w jakąś dziurę i ukryć się przed światem, aż do mnie nie
wróci. Chciałam ze swoim bólem zaszyć się w jakimś ciemnym, pustym miejscu i po
prostu krzyczeć. Taka już jestem, każdy smutek, najmniejsze cierpienie,
wszystkie negatywne emocje przeżywam bardzo mocno.
Czym prędzej poszłam w stronę Klaudii żeby nie przedłużać
już tej i tak ciężkiej dla nas chwili. Brunetka złapała mnie za rękę i
pociągnęła za sobą, nawet nie próbowałam się odwracać, Mat szedł za mną więc i
tak bym nic nie zobaczyła. Usiadłam na krześle w poczekalni i w milczeniu
czekałam na nasz lot.
__________________________
No to Gosia Wam dokopała :D ale pewnie wszyscy się tego spodziewali, echś... No, ale na pocieszenie Wam powiem, że kolejny też będzie +18 :)) zgadnijcie czyimi oczami :P Macie jakieś pytania? Zadawać je!!! A i oczywiście komentować. Nie wiem, że Wam się nie nudzi że tak marudzę o te komentarze. Ale naprawdę, nam wystarczy jedno zdanie. Jedno głupie zdanie, to nie jest trudne!
Gosia dedykuje ten rozdział (żeby tradycji stało się zadość) Rousi (bo miała urodziny xD) i mnie (mwahahhahah <3) :D
Mam taki zwyczaj, że rozdział zawsze zaczynam od tego, że czytam to co jest pod kreską. Więc na: "(...)kolejny też będzie +18 :)) zgadnijcie czyimi oczami" uznałam, że chodzi o Klaudię i Mata, ale po telefonie Jareda uznałam, że pewnie chodzi o niego i Fancy. Seksu nie komentuję, bo nie ma czego (ale nie w tym sensie, że mi się nie podobało, tak po prostu). Jak Rou zapytał Gosię czy na pewno "tego" chce, to zaliczyłam takiego facepalma, że do teraz boli mnie czoło, no jak można w takim momencie wyskakiwać z takim pytaniem. -.-'
OdpowiedzUsuńChciałabym zobaczyć to zdjęcie.... No i Chris z tym sprzątaniem, a później tekstem "to pościele od mamy", Chris wkurzony tym co się stało w jego sypialni, a Klaudia się cieszy.
I wyznanie Rou.... Ładnie, dojrzale... Zdziwiła mnie ta kłótnia o bieliznę. Dziwne.
Aaaa.... I polubiłam Rory'go/Rorego (?)
Dobra, mój komentarz jakoś tak bez ładu i składu, no ale bardzo podobał mi się rozdział! :)
Witajcie :)
OdpowiedzUsuńw końcu się przełamałam i pisze ten komentarz (choć czytam od początku).
Ogólnie powiem tylko tyle: PODOBA MI SIĘ TO!!!
Rory mnie rozwalił, pozytywnie oczywiście.
Twórzcie dalej dziewczyny i czyńcie ludzi szczęśliwszymi :D
Tośka - stała czytelniczka
Okey to masz ode mnie komentarz.
OdpowiedzUsuńw mojej wizji to właśnie Rousia rzucała się jako pierwsza na chrisa, ale dobra :P
LOL, Rou to zawsze palnie coś takiego że ręce opadają. Dlatego K go tak "lubi" :D
" lekko władczym gestem pociągnął za sobą." em... lekko władczym gestem nie brzmi dobrze. trochę śmiesznie. Ale nie czepiam się.
To oznaczanie ciebie jest urocze :D
za to chris jest moim mistrzem :D jestem ciekawa jak opiszesz co się będzie potem działo, jak już dziewcyzny wyjadą :D (tak, tobie to zostawiam xD)
"Przysięgam na wszystkich obecnych w tym domu, pożałujesz tego!" klaudia z chęcią mu pomoze :D
tupiąc? boże jaki dzieciak xD nie wierzę! u mnie mial być trochę doroślejszy, ale patrząc na to co robił ze świeczką w realu...uhh xD
jaki vip z ciebie że to z tobą pierwsyz raz sypialnie chrisa zajął xD
faceci są od tego by tak uciszać kobiety :D
boże, rou obok ciebie cię całuje, a ty myslisz o chrisie! niedobra dziewczynka!
to z rozpinaniem sukienki i zostawianiem jej. świetne! jeden z moich ulubionych frg tego rozdziału :)
Rouhgton wyszedl ci jak zwierzak w tej scenie :D normalnie mi sie podoba :D w końcu futro już ma xD
w ogóle to dobrze opisałaś tę scenę. Ja nei wiem jak możesz narzekac na to. Moim zdaniem opisałaś lepiej niż ja to robię.
Boże pierdzielnęłam ze śmiechu gdy przeczytałam o małym przyjacielu. hahaahahhaha nie wiem, ale...może tym nadrabia skoro wzrostem nie może?XD zapytaj vicky xD
ja tam sprawne palce bym raczej stawiała na granie na fortepianie :P
góra czy dół :D uwielbiam xD w ogóel fajnie opisany kontrast.
Boże, roughton jest tak durny że... normalnie jakbyś to opowiedziala Klaudii to by poszła do niego i go zbila na kwaśne jabłko za takie durne pytania...
kop w krocze to dobre wyjście :D
"doprowadza mnie to na skraj." ja myślałam, ze już wczesniej to zrobił xD
bielizne? po co? głupota... pffffff
pfffffff x2 ty sie ubralas to on ma nago latać? coś jest nie tak z Tobą :P
dziekuj za to wszystko nie rousi a K. że cię do niego zabrała. i chrisowi :P
"w mojej wizji to właśnie Rousia rzucała się jako pierwsza na chrisa, ale dobra :P " no co ty! on wtedy myślał o czymś zupełnie innym :P
Usuń"jestem ciekawa jak opiszesz co się będzie potem działo, jak już dziewcyzny wyjadą :D (tak, tobie to zostawiam xD)" ale że co?! ja chyba nie wiem o czym ty do mnie piszesz...
"Rouhgton wyszedl ci jak zwierzak w tej scenie :D normalnie mi sie podoba :D w końcu futro już ma xD" tia... XD
Moi zdaniem najpier jest dobrze, a później jakoś tak bez polotu :/ no ale cieszę się że tobie się podoba :D zresztą nawet fajnie mi się to pisało...
O nic więcej nie pytam Vivien, w ogóle nie powinnam do niej pisać XD
nieważne, sprawne palce to sprawne palce, najważniejsze że takie są xD
nie pozwalam go bić! tylko ja mogę to robić xD
"pfffffff x2 ty sie ubralas to on ma nago latać? coś jest nie tak z Tobą :P" tak, bo ja nie chciałam żeby tyłem mi zamarzł w nocy, a jego to już inna sprawa :P
O FUUUUUUUUUJ... rzygłam z włoskami. jakie to ohydneee
OdpowiedzUsuńhahahaha widzisz! nie narzekaj już nigdy na moje kopniaki! :P bo może być ggorzej! xD
boże jestem genialna że kazałam ci to napisać :D chris i mat xD aahahahahah mistrz ze mnei :D
o fuuuj...biedna K. będzie musiala zwalczyć slinotok ahahhaha xD
hahahah rousia ucieka od zimna xD I died xD
poduszki? xD boże co w robiliście xD
ojej mój mistrz przyszedł :D ale zły jest <3
ahhahahahahhah padłam. jaki tekst. swoją droga to moj chris nigdy by nie ulożył takiego zdanai xD rzeczywisty też xD roughton może, ale nie chris xD za trudne dla niego lol XD
Chris mistrz :D boże uwielbiam go :D ta pościel i odkurzacz :D mistrz :d
to o pościeli od mamy. chris <3333 uwielbiam niektóre teksty chrisa by ju xD
boże... dostałabym zawału gdyby odwórciła się a tam chris xD
zabawa chrisa na poziomie pantofelka kurde... ech, faceci. znaczy "ech, muzycy" :)
hahahahaah kunik terminator :D zbił chrisa :D szkoda, że nie wałkiem xD
chris jest czysty i porządny. a znów tekst o mamie poniżej pasa xD ale mi sie podoba xD
pierwsze pytanei rou "czemu beze mnie" xD loooool jaki napaleniec :D
boze to z odpowiedzialnością zabrzmiało... nie wiem. jakoś skojarzylo mi się z dziećmi xD to chyba ta gorączka lol.
ty nie przypuszczałaś, ale K wiedziała :P
Rory!!! jak zwykle mistrz cietej riporty. wiesz co jest straszne? że jak czytam jego słowa to słyszę jak wypowiada je tym swoim głosem i w ten charakterystyczny sposób :P
buuu szantażujesz miłość mego życia? ;( jak mozesz!!!
wymiana zdan- hhahahahaha biedne chrisiątko :((
no ot jak podczas seksu rou zadal durne pytanie, to teraz ty :D pasujecie do siebie xD
chociaż to całkiem fajne wprowadzenie do "romansu" tej dwójki :) lubie to xD
Rozmyślania Gosi... bardzo madre. Takie naprawdę porządne i to hcyba najlepsza cześc rozdziału. Brawo!
chyba naprawde nie miałaś lepszego pomyslu na kłótnie, co? ;) ale przynajmniej jest inaczje :)
ja bym raczej powiedziała "uważja jak chodzisz" albo "co na mnie właźisz!" xD
Chciałabym zobaczyć wkurzonego roughtona wcionganego przez chrisa :D
boże, jakie mądre słowa z moich ust... nie pasują do mnie xD
opis pogodzenia sie jest...awwwww... love it :))) bardoz mi się podoba. Gosia i rou tworzą słodką parę. oby jak najdlużej ;)
boże... nie mają się naprawdę o co kłócic?XD
buahhahahhaahahahaha rou mezczyzna buahahahhahahahhahahahahhahhahaha. joke roku :D
akurat czegoś takiego nie widzę u rorego. myślę że on jest najbardziej tolerancyjny z całej pozostalej 3 :P prędzej chris by cos takiego powiedział xD
ahhahahaha rory pięknie to rozegrał :D zarówno wytłumaczenie jak i ta noga :D omg :D mistrzostwo świata :D
nie ma to jak plotkowanie :P szkoda, że tak nijak to opisałaś. mogłaś się bardziej postarać! :<
uuuu...co do Jarka to pocisnęłaś po całej lini. Zupelnie inaczej mówi niż u mnie. w życiu by nie powiedział drogie panie. ale to różni nasze style, więc nie chciałam ci tego mowić wczesniej.
gest rou do gosi, jak gładzenie dłoni...to wszystko awww <3 takie szczegóły ale bardzo wazne. :))
buuuuuuuuu tesknie za chrisem. w opo i nie w opo ;(
smutno się czyta to pożegnanie rousi i gosią. aż mi łezka w oku się zakręciła. Biedny Goś! :<
nie mogłam sobie darować tego z włosami, wybacz XD
Usuń"o fuuuj...biedna K. będzie musiala zwalczyć slinotok ahahhaha xD" buahahahah :D
"swoją droga to moj chris nigdy by nie ulożył takiego zdanai xD" którego zdania? :D
"uwielbiam niektóre teksty chrisa by ju xD" ja nie wiem skąd takie durne teksty mi się biorą XD
ahaha poziom pantofelka <3
"pierwsze pytanei rou "czemu beze mnie" xD loooool jaki napaleniec :D" nie napaleniec, facet po prostu :P
"boze to z odpowiedzialnością zabrzmiało... nie wiem. jakoś skojarzylo mi się z dziećmi xD" wuuut? O_O
Roryyyyyyy <3333
"buuu szantażujesz miłość mego życia? ;( jak mozesz!!!" no widać jakoś mogę :P
"Rozmyślania Gosi... bardzo madre. Takie naprawdę porządne i to hcyba najlepsza cześc rozdziału. Brawo!" cieszę się :) pamiętam że jak to pisałam to miałam strasznie zjebany dzień, później po prostu usiadłam i to naskrobałam.
"chyba naprawde nie miałaś lepszego pomyslu na kłótnie, co?" no nie miałam xD ale ja wiem że byłabym w stanie o coś takiego się wkurzyć niestety xD
"Chciałabym zobaczyć wkurzonego roughtona wcionganego przez chrisa :D" ahaha też bym chciała to zobaczyć :D
"bardoz mi się podoba. Gosia i rou tworzą słodką parę. oby jak najdlużej ;)" <3 też mam nadzieję że jak najdłużej xD
Roryyyy <3
"szkoda, że tak nijak to opisałaś. mogłaś się bardziej postarać! :<" tak wyszło, sorry :<
no bo ja już że tak powiem nie czuję Jareda :/ i dlatego tak wyszło, jakoś tak bez sensu mi się o nim pisze, nie sprawia mi to najmniejszej radości.
a no biedna :< dobrze że trochę zmieniłam pożegnanie bo tak to byś mi się tu popłakała <3
No to jestem, przybyłam. Na początek – co tak mało komentarzy? Ludzie, wiem, że ostatnio był ten najbardziej depresyjny dzień czy co to tam, ale no bez przesady! :P
OdpowiedzUsuńCholera, ten komentarz na pewno będzie jednym z krótszych. Czemu? A jak ja mam skomentować scenę dla dorosłych? Postaw się w mojej sytuacji – jestem dziecko i co mam dodać? Mógł to zrobić lepiej, pchnąć mocniej? No kurwa, nie, nie, napiszę tylko tyle, że mi się podobało :D
Zbezczeszczenie łóżka Chrisa – genialne. Matko, ja to bym się tam potem nie położyła, kijem nie tknęła, bleh :P
Eh… no dobra, miałam nie komentować, ale spytanie Rou? Tak, chyba Rou, czy naprawdę tego chcesz – powinnaś mu odpowiedzieć „Nie, wiesz co, jednak się rozmyśliłam, spierdalaj” :D Omg, nie wiem, demoralizujesz dzieci!
Jezu, potem oni będą musieli wyjść i Wam patrzeć w oczy… Ciekawie, będzie ciekawie :D A w drugim pokoju pewnie ładny trójkącik… dobra, dobra, stop, wyobraźnia ruszyła w złym kierunku, wasza wina! xD
Jeżeli drugi rozdział ma być znowu dla dorosłych to ja chcę Jareda i Fancy, nie wyobrażam sobie na przykład Ciebie i Mata. Ale coraz większe mam wrażenie, że będziesz to ty i Chris :O Ja chcę Jareda i Fancy, proszę, tak ładnie proszę! D:
W ogóle ten pierwszy raz, tak? Powiedziałabym coś, ale wyjdzie, że przez te wszystkie opowiadanie wiem więcej niż powinnam i… wkopałam się, whoops.
To kobieta powinna spać na kaloryferze swojego mężczyzny (grzejnik – if u know what i mean), a nie Rou przygniatać biedną Gosię! Jeszcze ją udusi! Cholera, to Rory jest rudy, tak? Myślałam, że Rou! Nie no – który jest do cholery rudy?! Bo na pewno wiem jak wygląda Chris, a reszty nie kojarzę, no :O
Jezu, też kiedyś sobie oświetlam drogę telefonem, póki przez przypadek nie włączyłam przycisku po boku i nie ryknęło Paramore – Ignorance na cały dom. To było traumatyczne przeżycie, zwłaszcza, że było późno w nocy :P
Łee, trójkącika nie było, tylko dwójka mężczyzn się obmacywała xD
Zdjęcie, ach, będzie dobry szantaż, nawet bardzo dobry <3
„- Chris? Co ty tu robisz? – zapytałam jednocześnie ziewając.
- Jak by ci to powiedzieć? – widać było, że jest poddenerwowany. - Mieszkam tu jak byś nie zauważyła, stoisz przecież w mojej sypialni.” – matko, nie ma to jak zaspanie i zamulanie totalne, hahah xD Wkopałaś się i musisz zmieniać pościel i wszystko sprzątnąć :< Wiesz co, ja to bym dowaliła coś gorszego, czyli – Fuuu! Jak mogliście to zrobić w jego sypialni?!
Za jakie grzechy? Za robienie TEGO w jego sypialni, na jego łóżku xD Nie no, serio, ja to bym Was na zbity pysk wywaliła, więc nie jest aż tak źle, TYLKO posprzątać musicie :D
„- Jakie super?! Zrobili to na moim łóżku, chyba będę musiał je wymienić, a pościel nadaje się już tylko do utylizacji. To była nowa pościel, dostałem ją od mamy na święta! – jęczał rozżalony.” – no wybacz, jestem po stronie… Chruścika, czy tam dinozaura. O co do cholery chodzi z dinozaurem?! Po pieprzycie o nim jak najęte, a ja nie ogarniam, no! xD
„Mężczyzna mojego życia…” nie żeby coś, ale to był jeden raz, także… nie no, wy chyba będziecie razem do końca, nie? Bo nie zapowiada się na kłótnie ;) w każdym razie – jeden wasz związek na pewno będzie trwał dłużej niż kilkanaście związków Dziada, więc don’t worry, be happy! :D
„Gdzie są moje rzeczy? Nie mam pojęcia o czym ty mówisz…” – po prostu norma, zawsze tak jest, zawsze! :D Ciesz się, że Ci Claudia dupę uratowała. No żeby Kunik musiała Ci dupę ratować, zawsze było na odwrót, a tu taki szok! xD
Oberwał w głowę od Klaudii – czym? Klapkiem? Mikrofalówką? Poduszką? :D
Czemu w opowiadaniach wszyscy zdają sobie relacje?! Jak było?! Omg, jakie pytania :O
Sprzątanie i robienie śniadania… hmm… podejrzewam zatrucia pokarmowe :D
UsuńJa na miejscu Chrisa spaliłabym tą pościel… ;_;
„No bo zastanawiałem się w sumie kto tak jęczał w nocy… ty czy Rou? Wybacz, nie byłem w stanie odróżnić, w końcu nasz przyjaciel potrafi pięknie wyciągać.” – ja pierdole, hahahaha xD To Rou w końcu śpiewa? :D
„Jazda zabieraj się do pracy, zawołaj mnie jak skończysz.” – ja to bym mu jebnęła w ryj *-* To kobiet się tak nie odzywa, niewychowana szuja! xD
Pamiętam te pustki o godzinie piętnastej po sylwestrze, gdy wychodziłam z psem :D Coś pięknego. Albo na Euro! The same! xD
Gosia zgłupiała! Rou Cię kocha! Próbujesz swatać Klaudię z Chrisem/Matem, a sama jesteś ślepa :O ale zazwyczaj taka jest kolej rzeczy xD
To mi nie brzmiało jak pytanie, czy zostaniesz jego dziewczyną, tylko jak ślub aka oświadczyny xD Lol, „tak, zgadzam się, zostanę Twoim mężem!” :D
Ej, powiedzenie mu co masz na sobie nie jest zawstydzające! Bardziej żenujące albo dziwne :P
Piękna kłótnia, nie ma co!
Temu też bym w ryj strzeliła :D
Jezu, Jezu, Jezu, Jared, Fancy, Jared, Fancy, ja chcę, ja chcę, powiedzcie, że następny rozdział jest z nimi *u* [rzygam tęczą :D]
Ja się za nimi stęskniłam, asdfghjkl :D
Rozmowa pod koniec – genialna. A już się bałam, że Marsi się nie pojawią xD ES przejęło to opowiadanie :C
Macie pierdolca na nich punkcie.
Amen.
DAWAJCIE FANY I JAREDA :D
+ Jak Gosia ma do mnie przyjeżdżać, to w celach pokojowych xD
"co tak mało komentarzy? Ludzie, wiem, że ostatnio był ten najbardziej depresyjny dzień czy co to tam, ale no bez przesady! :P" ech, no właśnie, jest mi trochę przykro :(
Usuń"jestem dziecko i co mam dodać? Mógł to zrobić lepiej, pchnąć mocniej?" jesteś moim komentarzowy mistrzem :D a to, że napisałaś że ci się podobało to też nie brzmi dobrze xP
" Omg, nie wiem, demoralizujesz dzieci! " jaaa? to Klaudia bardzo chciała żebym napisała taką scenę! xD
"W ogóle ten pierwszy raz, tak?" na to pytanie uzyskałaś już odpowiedź :)
Rudy jest Rory do jasnej anielki! XD
"nie no, wy chyba będziecie razem do końca, nie? Bo nie zapowiada się na kłótnie ;)" tego nie wiem nikt :) a jakieś kłótnie na pewno będą :P
"Oberwał w głowę od Klaudii – czym? Klapkiem? Mikrofalówką? Poduszką? :D" krzesłem :D
"To Rou w końcu śpiewa? :D" tak, jest wokalistą ES :)
Ej no, nie mogę go bić bo to przyjaciel K. a poza tym miał prawo być na mnie zły xP
jakie znowu oświadczyny? XD
i dlaczego ty chcesz wszystkich bić po twarzy? XD zresztą ja Dinka byś trzepnęła w twarz to byś się pokłuła :D
Nadrabiam braki i w końcu komentuję:) Kurcze działo się w tym rozdziale. Tempo Gosi i Rou trochę mnie zszokowało ale pewnie tylko mnie:) Chrisa uważam za wredzioche, w ogóle nie czuje sytuacji;p Zmagania Klaudii z tymi dwoma mnie trochę martwi, nie wiem czemu ale odnoszę wrażenie, że jeszcze namieszają trochę. Co do następnego rozdziału to ja zakładam Jareda i Fancy. Nie wiem czemu ale nie lubię tej dziewczyny, jak dla mnie mogłaby zniknąć.Chyba pierwszy raz zdarzyło mi się nie lubić jakiegoś bohatera i ona nim jest. Czekam już na następny:)
OdpowiedzUsuńno, no sis poszła na całość, podoba mi się to xD Muszę Cię pochwalić, za pisanie i czekam aż zaczniesz pisać swoje opo :P szczerze to trochę żałuję, że już musiała wylecieć z Klaudią i Matem, bo całkiem ciekawy był ten pobyt. I nie mogę się doczekać o co chodziło z tym traktowaniem Mata i Chrisa przez Klaudię, dlatego zabieram się dalej do czytania :P
OdpowiedzUsuń