Chapter 67
"And I long for you to appear after losing way across star riddle skies to cary you home"
Obudziłam się w dziwnej pozie. Połowa mnie leżała na ziemi z
jakimś czarnym plecakiem pod głową, a nogi swobodnie zwisały mi z krawędzi
łóżka.
Gdy otworzyłam oczy,
widziałam tylko czerń i jakieś kolorowe plamki. Jednak z czasem mój wzrok
wyostrzył się, a ja powoli zaczęłam widzieć kształty, a później już całe
przedmioty w pełnej ich okazałości. Jako, że było mi tak cholernie nie
wygodnie, postanowiłam zmienić pozycję, ale nie przewidziałam tego, że będzie
mnie to kosztować bolesnym upadkiem na podłogę. Gdy to już się stało, trzymając
się lewą dłonią za głowę podniosłam na łokciach na tyle, by rozejrzeć po
pokoju. Cholera jasna, gdzie ja jestem? To na pewno nie mój pokój. Trochę
spanikowana, podniosłam się na kolana. No nic, może lepiej pomyśleć jak się tu
znalazłam, to wtedy będę wiedzieć gdzie jestem. Jednak nawet gdy wytężałam
swoją pamięć do granic możliwości nie byłam w stanie przypomnieć sobie tego. Skoro
tak, to lepiej wstać na równe nogi i rozejrzeć się jak cywilizowany człowiek.
Trochę bolała mnie
głowa, ale nie było to nic strasznego, taki ból mnie nie ruszał, był po prostu
nieprzyjemny. Jednak, gdy chciałam postawić prawą nogę, poczułam tak ostry jej
ból, że od razu upadłam. W oczach zebrały mi się łzy, a zęby zaciskałam tak
mocno, że w pierwszej chwili myślałam, że zmiażdżę jedne o drugie. Nie wiedząc
czemu tak mnie boli ta noga, cicho pochlipując spojrzałam na nią. Moje ulubione
czarne jeansy były rozszarpane i pobrudzone jakąś mazią. Wyglądało to jak
mieszanka błota z jakimś kiślem. Ohyda. Przestając zważać na spodnie, które i
tak były poszarpane, chciałam podnieść nogawkę, ale okazało się, że jest ona przecięta
aż do tego miejsca z mazią, a trzyma się tylko dzięki taśmie klejącej.
Oderwałam przezroczysty przedmiot i rozchyliłam materiał na boki. Moim oczom
ukazało się chyba 10 plastrów pobrudzonych zakrzepłą krwią. Wyglądało to
niezbyt ładnie, ale na razie wolałam tego nie ruszać.
Starając się zignorować
piekący ból, podparłam się o krawędź łóżka i w końcu wstałam. Dopiero wtedy
mogłam ocenić gdzie jestem, a co ważniejsze, z kim jestem. Pokój był na pewno
dwuosobową sypialnią, powiedzmy, że w czterogwiazdkowym hotelu. Prócz dużego
łoża królewskiego, był taki jakby salonik, gdzie stał szklany stolik i dwa
czarne fotele. Właśnie pod tym stolikiem dojrzałam jakąś postać, więc
kuśtykając powędrowałam w tamtą stronę. Dopiero gdy zobaczyłam twarz osoby,
którą muzycznie wręcz ubóstwiałam, przypomniałam sobie o koncercie Enter
Shikari. Jednak wciąż nie pamiętałam jakim cudem się tu znalazłam.
Chris leżał skulony,
trochę jak kociak, pod stołem z jedną ręką włożoną pod głowę. Wyglądał uroczo,
ale musiałam go obudzić. Swoją drogą, jakim cudem on tam wlazł? Zaczęłam więc
pukać w szkło, jednak on tylko zachrapał przez sen i poprawił rękę, wygodniej
się układając. Nie mając innego wyjścia
kopnęłam go chorą nogą na tyle mocno, by się obudził, a na tyle lekko by nie
zrobić mu krzywdy. Mnie samej łzy stanęły w oczach, gdy poczułam ból w nodze,
ale dzielnie je trzymałam. Są ważniejsze rzeczy niż to czy mnie coś boli, czy
nie. Tym razem Batty otworzył oczy i przekręcił się na plecy. Zapukałam w
szybkę i powiedziałam „dzień dobry”. Chris zmarszczył brwi, a potem się uśmiechnął.
Dobra, rozpoznał mnie. Nagle zapragnął wstać i rąbnął głową o szybę, aż ta się
zatrzęsła. Od razu padł na podłogę, jakby walnął w niego piorun, a ja
przerażona nie wiedziałam co robić. Stolika nie ma jak przesunąć, Chrisa da się
wyciągnąć tylko za nogi, a ja z tym czymś na udzie nie dam rady… Jednak basista
przyłożył dłoń do czoła i jęcząc, zaczął się wyczołgiwać spod stołu.
Gdy w końcu to mu się
udało, odetchnęłam z ulgą. Usiadł opierając się plecami o stolik i popatrzył na
mnie.
- Ale mnie głowa boli.- mruknął krzywiąc się.
- Ładnie walnąłeś nią o szybę.
- Jak ja się tam znalazłem?- zapytał myśląc, że ja coś wiem.
- Lepiej powiedz mi, jak my tutaj się znaleźliśmy! Nic nie
pamiętam…
Batten pomasował się po miejscu, w które się uderzył, a na
jego twarzy pojawiło się skupienie. Na szczęście zaczął opowiadać przygody z
nocy.
- Wiesz, niektóre fragmenty mi uciekają, ale są takie które
pamiętam. Trochę za dużo wczoraj wypiliśmy, znaczy ja przesadziłem, bo ty to
masz raczej słabą głowę, bo odpadłaś po 4 piwach. W taksówce zasnęłaś, a ja
musiałem wszystkiego pilnować. Dojechaliśmy do jakiegoś miejsca i tutaj nie
pamiętam niczego. Później wnosiłem cię do tego pokoju i potknąłem się o szafkę
z kieliszkiem bodajże stojącym na niej. Chyba mi wtedy upadłaś, znaczy
upuściłem cię… w ogóle co ty tak dziwnie stoisz?- zapytał przyglądając się
temu, jak pochylona wyciągam wyprostowaną prawą nogę w tył.
- Nie wiem co się stało, ale…- jęknęłam i odwinęłam materiał
ukazując kilkanaście plastrów na bocznej stronie mojego uda.
- O boże…- wyszeptał Chris wstając na równe nogi
niemiłosiernie się przy tym krzywiąc.- Ja chyba wiem co ci się stało. Usiądź
lepiej na łóżku, pomogę ci.
Wsparłam się na jego ramieniu i bardzo wolno, jak i
ostrożnie dotarliśmy do krawędzi łóżka. Basista rozchylił materiał i krzywiąc
się zaczął odrywać plastry.
- Jak tu z tobą wchodziłem to upadłaś mi na ten potłuczony
kieliszek. Przepraszam, ale byłem tak pijany, że nie dałem rady cię utrzymać.
Nie pamiętam dokładnie co robiłem, ale jakaś część chyba przecięła ci spodnie i
wbiła się w ciało. Ale nie mam pojęcia czemu zakleiłem to tyloma plastrami…
- Boli!- syknęłam, gdy mnie uważnie oderwał jeden z
plastrów.
- Przepraszam.- odparł ze skruchą i już delikatniej zaczął
odrywać ostatnie.- Uuu…cholera. Chyba zapomniałem wyjąć ci to szkło z nogi.
Otworzyłam szerzej oczy patrząc na muzyka ze strachem. Boże,
nigdy więcej nie piję tyle alkoholu!
- Nie dam rady tego wyjąć paznokciami. Mam za krótkie.-
powiedział pokazując mi swoją dłoń. – Bycie basistą czasami ma swoje wady.
- Super…- odpowiedział z sarkazmem czując ból w tym
miejscu.- To co teraz? Będę tak chodzić z kawałkiem szkła?!
- Mam pomysł!- powiedział po chwili.
Popatrzyłam na niego z jednej strony ciekawa tego co
wymyślił, z drugiej strony bojąc się trochę. Batten odszedł ode mnie i zaczął
rozglądać się po pokoju. W końcu znalazł swoją zgubę, którą był plecak i
rozpoczął w nim poszukiwania czegoś. Po chwili wyjął czystą gazę i bandaż.
Koniec świata!
- Co ty masz w tym plecaku?- zapytałam zaskoczona.
- To nie mój. To Roba. Przez przypadek musiał wziąć mój
wczoraj. A on zawsze przy sobie nosi apteczkę, bo często kaleczy się grając na
bębnach.
- Aha…- inteligentnie odpowiedziałam.
- Teraz zdejmij spodnie.
- Słucham?- zapytałam patrząc na niego jakby spadł z
choinki.
- Zdejmij spodnie, wtedy będzie mi wygodniej to robić,
materiał nie będzie mi przeszkadzał.- wyjaśnił spokojnie.
Normalnie w życiu bym tego nie zrobiła, ale ból był zbyt
duży, by ciągle z nim żyć. Rozpięłam rozporek i powoli, jak umiałam najdokładniej
zaczęłam zdejmować spodnie. Muzyk pomógł mi ciągnąć za nogawkę, a ja kierowałam
nimi tak, by nie zahaczyły o ranę. Jak to dobrze, że założyłam wczoraj taki
ładny komplet bielizny. Gdy tylko pozbyłam się spodni, Anglik podszedł bliżej z
bandażem i gazą.
- Teraz połóż się na plecach, a nogę weź do góry.
Popatrzyłam na niego wymownie, ale zrobiłam to o co mnie
prosił. Nie czułam się jakoś zbytnio komfortowo, ale sam fakt, że to właśnie on
był ze mną, jakoś mnie uspokajał. Oparł moją nogę o swoje ramię i rozpakował
gazę. Spojrzał wtedy na mnie i powiedział.
- Przepraszam, że przeze mnie tak to się skończyło. I wybacz
za to co teraz zrobię, ale to jedyny sposób.
Przerażona jego słowami wstrzymałam oddech, a on pochylił głowę
i po chwili poczułam jak muska ustami moją skórę. Chwilę później o tym
zapomniałam, bo poczułam jak kawałek szkła wysuwa się z mojej rany. Ból był tak
duży, że zaczęłam płakać. Pomimo zaciśniętych zębów i powiek, po moich
policzkach leciały łzy. I nagle przestało tak bardzo boleć.
Otworzyłam oczy i
popatrzyłam na Battego, który z uśmiechem trzymał w zębach dość spory kawałek tego
kieliszka. Prawą dłonią przytrzymywał moją nogę za łydkę, a lewą gazę do rany,
z której ciekła krew.
- Jak się wykrwawię, to Jared cię zabije.- załkałam.
- Bez przesady, aż tak wielka ta rana nie jest. Po prostu
trochę więcej krwi niż zazwyczaj.0 powiedział przyciskając mocno biały
przedmiot do miejsca krwawienia.
- To boli.- wyszeptałam.- Następnym razem to ja tobie wbije
taki kawał szkła, zobaczymy co wtedy będziesz mówił.
Chris zebrał się w sobie i zaczął obwiązywać to miejsce z
gazą bandażem uciskowym. Nie powiem żebym poczuła ulgę, ale przynajmniej trochę
mniej bolało. Gdy w końcu zawiązał go jak trzeba, opuścił moją nogę trochę za
szybko, a w moich oczach znów zagościły łzy.
- Przepraszam.- powiedział, gdy usiadłam na łóżku.- Nie
chciałem żeby to tak wyszło.
Gdy to mówił, czułam że szczerze żałuje tego co się stało.
Wyciągnął prawą dłoń i jej wierzchem starł z moich policzków ślady łez. Jego
ciemne brązowe oczy wpatrywały się w moje niebieskie, pełne bólu i cierpienia.
Nagle pochylił się
nade mną i pocałował mnie. Byłam tym tak zaskoczona, że nie wiedziałam co
robić. Serce od razu zaczęło mi bić dwa razy szybciej, a mózg zaczął wymyślać
różne dalsze rozwinięcia.
- Nie płacz, proszę.- szepnął i znów naparł swoimi wargami
na moje.
‘Boże dziewczyno, twoje marzenia zaczynają się spełniać, idź
na żywioł!’-pomyślałam. Wyciągnęłam dłoń i dotknęłam nią jego gładkiego policzka. Tym razem odpowiedziałam na jego
pocałunek. To był dla niego jednoznaczny znak. Jego prawa dłoń znalazła się na
moich plecach, kładąc mnie na materacu, a ja pociągnęłam go na siebie.
Zawsze zastanawiałam
się jak to jest pocałować Chrisa, ale nigdy nie myślałam, że do tego dojdzie.
Poczułam miłe łaskotanie, gdy przejechał wargami po mojej szyi. Nagle jego
dłonie znalazły się pod moją szafirową tuniką. Serce wtedy mi chyba stanęło z
zaskoczenia i strachu. Pomimo tego, że jego dłonie były gorące i każde ich
przesunięcie sprawiało, że ból nogi odchodził gdzieś w dal, przeraziłam się,
gdy zdałam sobie sprawę do czego to zmierza.
- Shh.. Rozluźnij się.- szepnął mi seksownie do ucha.-
Pozwól mi odpędzić od ciebie ten ból i zaopiekować się tobą.
Starałam się rozluźnić, ale bałam się coraz bardziej. Chris strasznie
mi się podobał. Ba! Był prawie, że moim ideałem, ale… to chyba działo się za
szybko. Przecież jestem tylko fanką, znamy się…
Przygryzłam dolną
wargę, gdy przesunął dłonie na moje piersi. To było z jednej strony tak
cholernie przyjemne, a z drugiej zwiększało mój strach. Czułam jak serce wali w
mojej piersi jak oszalałe. Wewnątrz mnie walczyły dwie przeciwne sobie strony.
Jedna, która wręcz marzyła, by Chris zrobił to do czego zmierzał, oraz druga,
która panicznie się tego bała i broniła swojej niewinności. Musiałam
zadecydować co robić, uciszyć jedną ze stron, a usta i dłonie Battena w ogóle
mi w tym nie pomagały. Boże, co robić?! Przecież do końca życia nie mogę zostać
dziewicą i tak trwa to o wiele dłużej niż u praktycznie wszystkich moich
znajomych… Do tego Chris jest taki przystojny, delikatny i…
Nagle muzyk zerwał
się na równe nogi. Zaskoczona podniosłam głowę i patrzyłam, jak biegnie do
szafki nocnej i łapie za zegarek ustawiony na niej.
- To pomyłka, prawda?- zapytał mnie pokazując mi godzinę.-
Nie może być już 16…
Odłożył szybko budzik i spojrzał na swój lewy nadgarstek.
Rozejrzał się po pokoju i podbiegł do krzesła na którym leżał jego zegarek.
- Nie! Cholera, nie!- jęknął zrozpaczony wpatrując się w
niego.
- Co się stało?- zapytałam zdezorientowana.
- To nie może być prawda. Rou mnie zabije. Wszyscy mnie
zabiją,- biadolił osuwając się przy ścianie.
Wstałam z lóżka, zupełnie zapominając o tym co się na nim
wydarzyło i podeszłam do niego, wciąż mocno kulejąc.
- Co się stało?- zapytałam łagodnie, siadając obok niego.
- O 15:20 mieliśmy mieć samolot do Londynu.- wyjaśnił
wpatrując się w swoje stopy.
- Niedobrze. Macie teraz przerwę czy koncerty w UK?
- 3 dni przerwy. Nie piję już więcej! – warknął ni z tego ni
z owego i uderzył pięścią o podłogę.- W ogóle to nie mój hotel.
- Co? To gdzie my jesteśmy?- zapytałam zaskoczona.
- Nie wiem. Wszystko się spieprzyło…
- O cholera!- wykrzyknęłam przypominając sobie o
dzisiejszych mega ważnych i obowiązkowych wykładach na uczelni.- Nie tylko ty
masz przekichane. Nie byłam dziś na najważniejszych wykładach na uczelni.
- Przepraszam. Przepraszam za wszystko, za tę ranę, za
hotel, za to że…- tu przerwał i popatrzył zmieszany na mnie.- Jesteś śliczna, niesamowicie pociągająca, ale
mam poważne kłopoty i…
- Nie ma sprawy.- szybko odpowiedziałam w mig rozumiejąc o
co mu chodzi.- Weźmy się umyjmy i zacznijmy działać.
Uśmiechnął się do dodało mi odwagi. Chciałam wstać, lecz bandaż
nie pozwalał mi na to. Nie zdążyłam jeszcze poprosić Chrisa o pomoc, a ten już
wstał i wyciągnął rękę. Mocno się jej schwyciłam i stanęłam na nogi.
Pokuśtykałam czym
prędzej do łazienki. Zamknęłam szybko drzwi i popatrzyłam w lustro. Makijaż z
wczoraj praktycznie nie istniał, przez łzy, które się go pozbyły, lecz pomimo
tego wyglądałam całkiem znośnie. Szybko zrzuciłam z siebie koszulkę i
odwracając się tyłem do lustra, przekręciłam głowę, by zobaczyć bandaż i już
mocno czerwoną gazę. Czym prędzej muszę odwiedzić lekarza, bo to się jeszcze
źle skończy. Hym.. wokół bandaża mam
dwie większe ranki od szkła. Przydałby się plaster.
Od razu przypomniałam
sobie o plecaku Roba, więc nie zastanawiając się otworzyłam drzwi i weszłam do
pokoju. Chris siedział po turecku na łóżku i wpatrywał się w okno.
- Masz może jeszcze jakieś plastry?- zapytałam modląc si, by
nie zużył wszystkich na ten pseudo pijacki opatrunek.
Chris jednak nie
reagował. Gapił się we mnie jak ciele w malowane wrota. Pomachałam mu więc
dłonią przed nosem.
- Halo! Ziemia do Chrisa!
- Wybacz…- odpowiedział.- Zaraz poszukam.
Odwrócił się i zaczął szperać w plecaku. Po chwili wyjął z
niego dwa plasterki, które mi podał.
- Ostatnie.- powiedział i znów zamilkł.- Czemu ty wcześniej
nie powiedziałaś… pokazałaś, że… ah!- westchnął patrząc na moje cycki.
No tak, czego ja mogę się spodziewać po mężczyznach.
Przynamniej widać, że interesuje go płeć przeciwna. Zawsze jakiś plus.
- Chris.
- Sorry, po prostu jestem facetem i masz cudowne, duże…-
tutaj zająknął się i szukając odpowiedniego słowa, zaczął kreślić rękoma w
powietrzu kształt piersi.- Ech.. mniejsza.- powiedział odwracając głowę.- Ten
Mat musi być chyba ślepy, albo być naprawdę ogromnym kretynem. No albo gejem.
Uśmiechnęłam się do siebie i odwróciłam w stronę łazienki.
Gdy ponownie stanęłam przed lustrem wyszczerzyłam zęby do swojego odbicia.
Pierwszy raz w 100% zobaczyłam w nim ładną, młodą dziewczynę.
Zdjęłam z siebie
bieliznę i weszłam pod prysznic, by umyć siebie i włosy. Zajęło mi to prawie że
pół godziny, ale wychodząc czułam się tak dobrze, jak nigdy w życiu. Założyłam
na siebie bieliznę i łapiąc koszulkę wyszłam z łazienki. Stanęłam przy krześle,
na którym leżał mój czarny sweterek i założyłam go na siebie. On przynajmniej
nie śmierdział potem i alkoholem oraz papierosami. Odwróciłam się do Chrisa,
który wcale nie ukrywał, że się na mnie patrzy.
- Bardziej podobało mi się, jak byłaś bez sweterka.-
powiedział szczerząc zęby, jednak zmarkotniał, gdy zobaczył bandaż
przesiąknięty krwią. – Chyba mam jeszcze jeden bandaż w plecaku.
Zerwał się z miejsca i podbiegł do własności Roba. Chwilę w
niej grzebał, ale ostatecznie wyciągnął bandaż. Ukucnął przede mną lewą dłonią
naparł na wewnętrzną stronę mojego uda, bym stanęła w większym rozkroku, by
mógł mi bez problemu związać bandaż. Zamknęłam oczy i uważnie rejestrowałam każde
jego muśnięcie mojej skóry. Nagle poczułam, że tracę równowagę i lecę do tyłu.
Dosłownie w ostatniej chwili złapałam się za jego ramiona.
- Uważaj.- powiedział.- Prawie skończyłem.
Chwilę później czułam się jakbym miała gips na tej części
nogi. Podniosłam z ziemi spodnie i zaczęłam je wkładać. Dzięki temu, że były
rozdarte aż do rany udało mi się je znów założyć na tyłek, tylko że pozostawał
pewien mały problem. Co zrobić z rozcięciem.. można by prowizorycznie zszyć.
Zaczęłam więc rozglądać się za małym zestawem nici z igłą, który zawsze jest w
takich hotelach. Ale nie znalazłam go, wiec pewnie musiał być w koszyczku w
łazience.
Zapukałam do drzwi i
po chwili ucichł szum wody.
- Potrzebuję nici i igły, podałbyś mi je?
- Wejdź i je weź, ja i tak się myję.- odpowiedział muzyk, po
czym znów rozległ się szum wody.
Co?! Ja mam tam wejść?! Gdy on się myje? Przecież to… no..
idiotko! Wchodź i nie przejmuj się! Prawie się z nim przespałaś, więc nie
wstydź się!
Zacisnęłam zęby i
otworzyłam drzwi. Zasłoniłam ręką oczy na wszelki wypadek i patrząc na swoje
stopy ruszyłam do umywalki. Na szczęście od razu dostrzegłam w koszyczku to
czego potrzebowałam. Wzięłam paczuszkę i kątem oka zerknęłam na zaparowany
prysznic. Osz ja nie grzeczna! Swoją drogą chciałabym go zobaczyć nago… Jednak
swoje „chcice” pozostawiłam tylko „chcicami” i czym prędzej wyszłam z łazienki.
Usiadłam na skraju łóżka i zaczęłam się bawić w krawcową. Gdy Batten wyszedł z
łazienki, ja byłam już w 2/3 długości rozcięcia.
- Nieźle ci idzie.- powiedział wycierając włosy ręcznikiem.
- Na początku miałam mały problem, ale teraz nawet idzie.-
odpowiedziałam skupiona na swojej
robocie.- Wiesz, myślałam nad tym co zrobić i chyba najlepszym wyjściem
będzie pojechać do mnie do domu. Przebierzemy się, ja naładuję telefon,
ogarniemy wszystko.
Podniosłam wzrok na niego, gdy nic nie odpowiedział i
zobaczyłam, jak stoi zamyślony trzymając ręcznik w dłoniach. Stał tak ze
smutnymi oczami wpatrzonymi w przestrzeń. Bez koszulki. Co prawda klaty nie
miał jakiejś imponującej, ale i tak mi się podobał. Nie lubiłam napakowanych
kolesi. Choć u niego szczerze mówiąc bardziej podobało mi się, gdy te wszystkie
t-shirty opinały się na nim, niż jak był bez nich.
Zrobiłam supełek na
końcu nitki i ją oderwałam. Spodnie jako tak się trzymały. Zeszłam z materaca i
objęłam mężczyznę stojącego przede mną w pasie.
- Nie martw się, wyjaśnimy wszystko, jakoś to się ułoży.
Basista ocknął się z zamyślenia. Pokiwał niemrawo głową i w
końcu zaczęliśmy się zbierać. Założyłam na siebie skórzaną kurtkę i chciałam
zawiązać buty, lecz Anglik mnie ubiegł klękając przede mną i wiążąc mi
sznurówki. Przynajmniej nie musiałam nadwyrężać
nogi.
Rozejrzeliśmy się po
pokoju czy wszystko zabraliśmy i wyszliśmy z niego. Szłam z nim pod ramię i to
tak wolno, że irytacja rozpierała mnie od środka, jednak szybciej nie byłam w
stanie. Okropne uczucie. Jak chodzę to mam żwawe tempo, a teraz przez tę nogę
musiałam się wlec, jak jakiś ślimak.
Zatrzymaliśmy się przy recepcji zostawiając kartę na stole.
- Już państwo wychodzą?- zapytała recepcjonistka.- Wynajął
pan pokój na 2 dni.
- Em.. Niestety musimy już wyjechać. Wszystko już mam
uregulowane, tak?
- Tak. Wczoraj, a właściwie to dzisiaj, pan za wszystko
płacił.
- Super. To do widzenia.- powiedział uśmiechając się do niej
i złapał mnie za rękę, całując w policzek.
Zmarszczyłam brwi, nie za bardzo rozumiejąc po co to, ale
nic nie mówiłam. Wyszliśmy z hotelu na lodowate powietrze. A ja od razu
zatrzęsłam się przypominając sobie, że mam wilgotne włosy. Pięknie, teraz się
jeszcze rozchoruję.
- Załóż tę bluzę. Ma kaptur.- powiedział Batty podając mi
swoją szarą grubą bluzę.
- Nie. Zmarzniesz!
- Zakładaj. Mam jeszcze kurtkę.
Nie chcąc się z nim kłócić, założyłam okrycie na siebie i od
razu zrobiło się cieplej. Powiem wam, że nie spodziewałam się, że Chris okaże
się być tak opiekuńczym facetem. Może to przez tę ranę na nodze, ale w głębi
serca wierzę, że on po prostu taki już jest.
Włożyłam zmarznięte
dłonie do kieszeni i poczułam w niej jakiś papier.
- Zakładaj kaptur!- powiedział Batty i założył mi na głowę
materiał.- Nie po to ci pożyczam bluzę, byś z niej nie korzystała.
Wyjęłam z kieszeni dwa pomięte banknoty 20 dolarowe. Gdy
muzyk je zauważył szeroko się uśmiechnął i postanowiliśmy złapać pierwszą
taksówkę, jaka tylko będzie przejeżdżać obok nas. Jakoś nie mieliśmy ochoty
znów wchodzić do tego hotelu. W ciszy, szłam wtulona w ramiona Chrisa i
czekałam na pojazd, którym moglibyśmy dojechać do domu. Chris nie byłby sobą
gdyby nie zapalił, ale był tak kochany przez cały dzień, że nie miałam serca na
niego krzyczeć, by zgasił to świństwo.
Akurat, gdy kończył go palić, zauważyłam taksówkę i zaczęłam
machać ręką. Na nasze szczęście była pusta, więc weszliśmy do niej. Podałam
adres i zapytałam ile mnie to wyniesie. Na szczęście okazało się, że zmieścimy
się w 40 dolcach. Przytuliłam się do Chrisa, a on objął mnie lewym ramieniem
oglądając widoki za oknem.
Minęło 25 minut, a my
zatrzymaliśmy się przed moim domem. Podałam banknoty taksówkarzowi i wyszliśmy
z auta. Oczywiście wszystko przemyślałam, prócz braku kluczy do furtki i domu.
Chwilę myślałam jak to zrobić i w końcu stwierdziłam, że Chris przeskoczy przez
płot, a ja na niego wejdę i on mnie z niego zdejmie.
Tak też zrobiliśmy,
jednak pojawiły się wtedy kolejne przeszkody, gdy Chris znalazł się z drugiej
strony i już miał mnie złapać, by postawić z drugiej strony, na moim podwórku z
za zakrętu wypadł Sky, który warcząc i ujadając leciał na niego. Anglik nie
wiele się zastanawiając znów wskoczył na płot, a pies tylko uczepił się jego
nogawki.
- Sky!- krzyknęłam.- Spokój! To ja!
Pies poznając mnie puścił nogawkę spodni Battego i usiadł
grzecznie czekając. Powoli i ostrożnie basista zszedł na ziemię i wciąż
obserwując psa, zdjął mnie z płotu. Gdy tylko dotknęłam nogami ziemi, husky
przyleciał do mnie i zaczął mnie lizać, a Chrisa po przyjacielsku wąchać i
wręcz zachęcać do zabawy z nim. On jednak trzymał psa na dystans, w końcu mu
się nie dziwię, sama się nieźle wystraszyłam go.
Pokazałam muzykowi,
że ma się mnie trzymać i udałam się w stronę tarasu, który musiał być otwarty,
bo inaczej pies by nie latał po podwórku. Oczywiście miałam rację i tym
sposobem weszliśmy do mieszkania.
Nagle usłyszałam
głosy w kuchni, więc zatrzymałam się i pokazałam Battenowi, że ma milczeć. Podeszliśmy
bliżej i spostrzegliśmy cienie dwóch postaci, które siedziały przy stole
kuchennym.
- Nie wiem co robić. Skończyły mi się pomysły.- powiedziała
z całą pewnością Gosia.
- Zabiję go gołymi rękami.- rozległ się męski głos, który od
razu dopasowałam do Rou.
- Próbowałam dzwonić, nic. Nie mam pojęcia gdzie się
podziali. Przez nich pewnie oblałam kolosa. Jared już chyba z 20 razy do mnie
dzwonił z pytaniem, czy się znalazła. Wolę nie wiedzieć co to będzie, jak Leto
wkurzy się i przyleci tutaj odwołując końcówkę trasy.
- A ile im jeszcze zostało?- zapytał wokalista Enter
Shikari.
- Chyba dwa koncerty. Ale i tak… nie chciałabym być w ich
skórze.
- Wiesz, martwię się o niego. Znamy się już tyle lat i nigdy
nie przytrafiło mu się coś takiego. To ja zazwyczaj o wszystkim zapominam,
lecąc tutaj musiałem się wracać do domu po paszport. Coś musiało im się stać.
Mama Chrisa mnie zabije, jeśli coś mu się stało.
- Spokojnie, jest z Klaudią, to prędzej ona sobie coś zrobi.
Popatrzyłam na Chrisa, który przyłożył dłoń do ust i trząsł
się ze śmiechu. Po pewnym czasie stwierdziliśmy, że czas im się pokazać. Stanęliśmy
w przejściu i akurat wtedy obydwoje zamilkli. Jak na komendę odwrócili głowy w
naszą stronę i wyglądało to jakby czas na chwilę się zatrzymał. A potem się
zaczęło.
- W życiu nie widziałam tak nieodpowiedzialnego człowieka! Gdzieś
ty się podziewała! Wiesz jak się o ciebie martwiłam?! Szukaliśmy cię cały
dzień! Jestem pewna, że zawaliłam przez ciebie kolosa, bo ty oczywiście
musiałaś iść na koncert! Też masz obowiązki! Byłaś dziś na uczelni?!
- Eee…
- Czy ty czasem myślisz?! Z obcym facetem szlajasz się po
mieście, nie wracasz na noc do domu mimo, że dobrze wiesz, że ja będę się
martwić. Nawet durnego sms’a nie mogłaś mi napisać?! Od czego masz tę
blackberry!
Odruchowo schowałam się w ramionach Chrisa, który objął mnie
jakby chciał obronić przed tą burą. Nie wiedziałam, że Gosia aż tak się wkurzy.
Przesadziłam, ale tak jakby nie miałam innego wyjścia.
- Czy ty wiesz, że jeśli zaraz nie zadzwonisz do Jareda, to
on nas zabije?! Najpierw mnie żebym w razie czego nie mogła odratować ciebie!
Chris nie wytrzymał i zaczął się śmiać. Trząsł się tak, że
sama dołączyłam do niego. Nie umiałam się powstrzymać, jego śmiech był
zaraźliwy.
- A ty czego się śmiejesz! Jeśli coś jej zrobiłeś to obiecuję
ci, że twoje życie jako osobnika płci męskiej niedługo się zakończy.
Chris od razu spoważniał, a ja jeszcze głośniej zaczęłam się
śmiać. Odwróciłam głowę w jego stronę i
szepnęłam mu, że go obronię.
- Dobra, skoro już jesteście cali i zdrowi…- zaczął Rou.
- Ekhem…- odchrząknął Chris.- Bo… Mieliśmy mały wpadek.
- Chris sobie żartuje. Usiądźmy w salonie, a wszystko wam
wytłumaczymy.
- Klaudia, o co mu chodzi? Co się stało? Czemu ty jesteś tak
nieodpowiedzialna?!
- Chris, wiesz, że nasz samolot sobie poleciał bez nas?
Wiesz co to znaczy? To dobre 1,5 tysiąca funtów w plecy! Patrzyłem z Gosią na
loty i kolejny mamy dopiero pojutrze na który nas stać! Wiesz, że ja też lubię
wypić, ale są granice!
Gdy oni znów zaczęli tak gderać, spojrzałam na Chrisa i
przewróciłam oczami. Przytulił mnie do siebie i oparł głowę o moje ramię. Było
mi tak wygodnie, dlatego przestałam zupełnie słuchać karcących nas marud i po
prostu rozkoszowałam się tym co się ze mną działo.
- Słodko razem wyglądacie.- w pewnym momencie powiedziała po
polsku Gosia.
Uśmiechnęłam się do niej i puściłam jej oczko.
- Czyż nie jest przystojny? Może ich jednak polubisz?
- Wiesz co? Jesteś walnięta! Idziesz na koncert a wracasz z
muzykami. Rou jest bardzo fajnym gościem, musisz mi ich na spokojnie pokazać,
może jakoś uda ci się mnie do nich przekonać.
- Spoko. Patrz jak się na nas patrzą i nic nie rozumieją.
Haha!- powiedziałam wskazując brodą na Rou.
- Czy mogłybyście łaskawie zacząć mówić po angielsku?-
zapytał Reynolds.
- Oczywiście.- odpowiedziałam w tym samym języku.- Usiądźmy
tak na tej kanapie, bo noga mnie boli.
I wtedy się zaczęło. Chris zawołał Gosię, trzymając się jej
na odległość i pokazał moją nogę, tłumacząc jej co się dzieje. Dobrze, że Rou
był blisko to blondynka nie zdążyła dopaść Battena za to, że przez niego musi
teraz opatrywać mi ranę. Gdy ją zobaczyła przejechała palcem wskazującym po
swoim gardle patrząc wymownie na basistę, ale zabrała się za próbę
powstrzymania mojego niewielkiego upływu krwi. A my im zaczęliśmy opowiadać
tyle co pamiętaliśmy.
- Reszta poleciała, ja zostałem by cię znaleźć. Przecież nie
zostawię swojego przyjaciela samego w LA. Reszta też chciała zostać, ale to
byłyby za duże koszty. I tak teraz musimy znaleźć jakiś tani hotel…
- Nie ma problemu, przenocujemy was. I tak Leto nie ma w
domu, a my chciałyśmy jeszcze zrobić imprezę przed ich powrotem.- włączyła się
do tej pory milcząca Gosia.
Położyłam się na kanapie, nogę miałam położoną na kolanach
Battena i 2 poduszkach, dzięki którym jakoś udało się powstrzymać krwawienie.
Oglądaliśmy jakiś film, nie wiem, jakiś akcji.
Ten dzień pomimo tego, że zaczął się nie najlepiej, kończy
się cudownie. Wiem, że za pojutrze będą łzy. Chris stał mi się bliższy niż
mogłam przypuszczać, a w końcu jeszcze niedawno byłam dla niego tylko córką
muzyka, którego supportował, bądź po prostu fanką.
Gdy zrobiło się
naprawdę późno, basista zaniósł mnie na górę do mojej sypialni.
- Zostaniesz?- zapytałam modląc się w duchu, by tylko nie
odmówił.
- Łóżko, albo kanapa, si?- zapytał, a ja pokiwałam głową.-
Chyba wolę łóżko. Po spaniu pod stołem należy mi się trochę wygody.
Odetchnęłam z ulgą i pokuśtykałam do łazienki. Szybki
prysznic i gotowa, ustąpiłam mu miejsca w tym pomieszczeniu. Gdy wyszedł z
niego na moją twarz wkradł się szeroki
uśmiech. Lubię go w błękitnych koszulkach.
- Aaa! Jakie ty masz zimne stopy!- pisnęłam, gdy wszedł pod
kołdrę.
- Chodź tutaj ty inwalidko.- mruknął i przysunął się jeszcze
bliżej mnie.- Teraz ci ciepło?
- Po pierwsze to przez ciebie jestem inwalidką, a po drugie
to jest idealnie.
Pocałowałam go w policzek, a on wtedy się trochę odsunął.
Nagle rozległo się pukanie do moich drzwi i wejrzała przez nie dwójka
pozostałych mieszkańców, a raczej mieszkaniec i kanapowiec.
- No to są jakieś żarty! Czemu on może w łóżku, a ja nie?-
jęknął Rou.
- Chyba żartujecie?
Razem? Klaudia, a co na to Jar…
- Sio! Idźcie spać! Wynocha!- warknęłam i pokazałam im
drzwi.- Ani jednego słowa więcej.
Wyszli bez komentarza, choć i tak bardzo dobrze wiedziałam
co sobie myślą. Ja przecież z Chrisem i tak nic nie robię. Po prostu
wykorzystuję go jako grzejnik i poduszkę w jednym. Wtuliłam się w jego pierś i
szepnęłam dobranoc.
Gdy już prawie
zasypiałam rozdzwonił się mój telefon. Chris słysząc dzwonek o mało co nie
spadł z łóżka.
- Boże czego ty słuchasz!- jęknął i podał mi wibrującą
blackberry.
Nacisnęłam zieloną słuchawkę i odebrałam.
- Klaudia? – rozległ się zdenerwowany głos mojego ojca.
- Tak. A kto inny?
- Gdzie jesteś?
- W domu, śpię.
- Jak przyjadę to nie ręczę za siebie. Jeszcze chwila, a bym
odwołał ostatni koncert! Zresztą szykuj się za 2 dni na poważną rozmowę. Tak
nie może być!
- Która jest u ciebie? – zapytałam.
- 10:20 i…
- To daj mi spać. Mam za sobą ciężką noc, dzień, jak zwał
tak zwał. Za 2 dni możesz na mnie krzyczeć. Dobranoc tatusiu i ja zawsze sobie
daję radę, nie martw się o mnie. Cmoknij Shannonka i Tomcia. I Timusia i Braxa!
Słodkich snów!
Rozłączyłam się nie czekając na odpowiedź i wyłączyłam
dźwięk w telefonie. Muzyk odłożył go na szafkę, a ja znów się w niego wtuliłam.
Gdy znów już byłam
bliska przeniesienia się do krainy Morfeusza, usłyszałam szept Chrisa.
- A jutro założysz sukienkę?
- Jak mnie będziesz budził to przyjdę w worku po kartoflach,
a jak będziesz miły i grzeczny to założę coś fajnego.- mruknęłam prawie, że
przez sen. – Dobranoc, dziękuję że tu jesteś.
____________________________
Kolejny rozdział z Enterami w roli głównej. Nie martwcie się. W następnym już zobaczycie Marsów, a Enterzy pójdą precz. Cieszycie się co?… Bardzo przyjemnie pisało mi sie ten rozdział. Uwielbiam go, jeden z moich najlepszych. Po prostu czułam go całą sobą. Jestem ciekawa jak szybko znienawidzicie postać Chrisa ;) Hym… nadal jest smętnie? Klaudia cierpi, bo faceta nie ma, którego kocha, ojciec do którego się przywiązała w trasie, poza tym ona ma tylko Gosię i Sky’a tutaj. Ale don’t worry, akcja ze Stellą i impreza już w przyszłym rozdziale :D będzie się działo!
W życiu nie było mi tak przykro jak przy poprzzednim rozdziale… Dzisiaj zrobiło się co prawda 5 komentarzy, ale tak to były 3… 3! Dla mnie jako pisarki to po prostu jakby ktoś sie tym podtarł. Staram się jak mogę, wkładam w to kupę emocji, wyobraźni, swojego życia i nie oczekuję od Was wiele. Po prostu kilku słów, że „przeczytałem, jest ok/źle, a podobalo mi się to, a za to na tym frg się nudziłem”. Zajmuje to góra 5 minut. Nie każę nikomu pisać czegoś takiego jak Klaudiush (<3), zwykłe kilka zdań mnie uraduje jak nie wiem. Więc proszę komentujcie!
Rozdział dedykuję mojej sis, z której zrobiłam Enterowego potwora. Rou w tym opo jest Twój kochana <3 Dla Ciebie ten rozdział, mimo że nie ma go w nim w jakichś ogromnych ilościach.
Hejka Kuń! Czytam twoje opowiadanie od samego początku i zawsze czekam niecierpliwie na kolejny rozdział! Enterzy są świetni, pisz o nich więcej, bo ciekawi mnie relacja między Klaudią, a Chrisem ;> Rozdział bardzo mi się podobał *-*
OdpowiedzUsuń-zuz
Czytając rozdział miałam takie rogala na twarzy że aż się sobie sama dziwie.Co prawda nigdy nie słyszałam o Enter Shakari ale zasięgnęłam informacji i muszę powiedzieć że są całkiem nie źli.Wracając do twojego opowiadania to nie chciałabym być w skórze klaudi jak Jared wróci do domu,znając ich charaktery to pewnie znowu się pokłócą.Wspomniałaś że w następnym rozdziale będzie impreza i coś związane ze Stellą a jak mniemam to też z Mattem którego jak osobiście uwielbiam w twoim opowiadania.Taka młodsza wersja Jareda.Więc czeka na następny rozdział który mam nadzieję pojawi się za nie długo i życzę ci ogromnej weny i dużo czasu na pisanie.Pozdrawiam xD
OdpowiedzUsuń-Ania
JA CHCĘ WIĘCEJ ENTERÓW ! Oni są genialni, a ich muzykę ubóstwiam, nie chcę żeby wyjeżdżali. :c
OdpowiedzUsuń-Jaredowaaa
dobrze piszesz, nie nudzisz jak niektórzy :) końcówka mi się mega podobała no i lubię jak jest dużo dialogów :D przez cały czas jak to czytałam to uśmiechałam sie do siebie, czekam na następny :D
OdpowiedzUsuń-tenebris
Cofam moje „smętnie”. ŚWIETNY ROZDZIAŁ! Czemu mamy znienawidzić Chrisa? Mnie się tam podoba jego postać… Chociaż nie spodziewałam się takiego obrotu sytuacji. No, ale w sumie i tak do niczego nie doszło. Będzie coś z niego i Klaudii? Bo szkoda by było, jakby swoim wyjazdem miałby sprawić Klaudii przykrość.
OdpowiedzUsuńAkcja ze Stellą, jak Stella to i Mat. Impreza, a na imprezie Chris. Mat, Chris i Klaudia w jednym domu… Jestem pewna, że będzie się działo!!
Teraz mnie nurtują dwie sprawy… Kogo chce Klaudia? – Chrisa czy Mata? No i co na to wszystko (Chris + Klaudia) powiedziałby Jared?
-Adka
To był chyba jeden z najbardziej wyczekiwanych przeze mnie rozdziałów :D Nie zawiodłam się na nim, spełnił wszystkie moje oczekiwania, ba nawet je przerósł. Niektóre fragmenty czytałam wstrzymując powietrze, nie mogąc oddychać z przejęcia. Praktycznie przez cały rozdział banan nie schodził mi z twarzy, cudowne uczucie :) Dziękuję bardzo za te chwile radości w moim życiu :*
OdpowiedzUsuńA teraz po tym króciutkim, może troszeczkę przesłodzonym wstępie czas na typowe dla mnie komentowania nawet najkrótszego zdania xP
Ta w ogóle to patrzę teraz na numery rozdziałów i mam nadzieję że na 69 szykujesz coś extra :P
„Adieu” matko, nie wiedziałam że z Rou taki romantyk, uwielbiam tę piosenkę, ma przepiękny tekst, no i sposób jej wykonania, jednym słowem kocham. Home could be anywhere, when I am holding you…
A i w komentarzu nie będzie serduszek, bo wydaje mi się że to właśnie przez te małe diabliki komentarze nie dodaję się w całości, więc serduszka będą w tej postaci —-> :D
No to może wreszcie zacznę komentować ten rozdział bo zanudzisz się czytając ten jakże długi wstęp XD
No to widzę że gołąbeczki ładnie zabalowały, ja tam w domu siedzę i się zamartwiam, ba muszę wysłuchiwać jęków i rozkazów Jareda, a wy się tak ładnie zabawiacie, brawo XD
„Trochę bolała mnie głowa’’ kac mordeeeeerca, aaaaa giń za wszystkie włosy które przez ciebie wyrwałam sobie z głowy zastanawiając się z kim i gdzie się szlajasz :P
„Wyglądało to jak mieszanka błota z jakimś kiślem.” Do takiego widoku można się przyzwyczaić, serio :) po jakimś czasie już po prostu nie zwraca się uwagi na takie szczegóły :P
„trzyma się tylko dzięki taśmie klejącej.” Swoją drogą to skąd wy żeście taśmę klejącą wytrzasnęli? XD
„jednak on tylko zachrapał przez sen i poprawił rękę, wygodniej się układając.” Jaki słodziak *___*
Skojarzyło mi się to z takim małym dzieckiem które poprawia się we śnie, tak wyobraziłam sobie Chrisa i wydało mi się to takie słodkie :)
„nie mając innego wyjścia kopnęłam go chorą nogą na tyle mocno” trza było go kijem walnąć czy coś, było by Ci wygodniej :P
„Nagle zapragnął wstać i rąbnął głową o szybę, aż ta się zatrzęsła.” Ahahahahahahahah przy tamtym fragmencie zatrzymałam się na dłużej bo śmiałam się przez minutę lub dłużej, serio XD najlepsze jest to że byłam w stanie bardzo dokładnie to sobie wyobrazić, moja wyobraźnia ostatnio znacząco się poprawiła XD
-megthehunter
„W taksówce zasnęłaś, a ja musiałem wszystkiego pilnować.” Hmmmm Chris musiał wszystko ogarnąć……ahahahaha to nie mogło skończyć się dobrze XD Ale żeście popłynęli tamtej nocy, znaczy Chris bo ty odpadłaś po 4 piwach XD
OdpowiedzUsuń„Ale nie mam pojęcia czemu zakleiłem to tyloma plastrami…” Ty to zawsze coś musisz sobie zrobić -.- i zdecydowanie dobierasz nieodpowiednie osoby do imprezowania XD powinnaś balować z ratownikami :P Ale tak serio mówiąc imprezy z ratownikami to najbezpieczniejsze imprezy, moi koledzy myślą bardziej po medycznemy gdy są pijani niż gdy są trzeźwi XD Jak nasza znajoma kiedyś zasłabła w klubie to normalnie pijani wynieśli ją na zewnątrz, sprawdzili wszystkie czynności życiowe i unieśli jej nogi do góry, więc tylko ich podziwiać xD No ale wracam już do opo :P
„Chyba zapomniałem wyjąć ci to szkło z nogi.” Wtf??????? O_O jak można zapomnieć o takiej rzeczy, no dobra może i był pijany w trzy dupy ale i tak :O
„- Teraz zdejmij spodnie.” Eee zabawa się zaczyna? XD
„Ból był tak duży, że zaczęłam płakać.” No nie, skrzywdziłeś moją Klaudię, już po tobie, obietnica musi zostać dotrzymana, dobra nie obietnica a groźba usunięcia zewnętrznych organów rozrodczych XD
„Otworzyłam oczy i popatrzyłam na Battego, który z uśmiechem trzymał w zębach dość spory kawałek tego kieliszka” musze to napisać, no nie no kurwa no nie, wyjął szkło zębami O_O no dobra może jest to i mega sexy i w ogóle, ale musze to napisać CO ZA OSIOŁ, miał apteczkę i zamiast wziąć z niej szczypczyki to nie, wezmę sobie gazę a resztę załatwię ustami. Boże widzisz i nie grzmisz…..
„Nagle pochylił się nade mną i pocałował mnie.” No i zaczęło się, od tego momentu zaczęłam wstrzymywać oddech
„Zawsze zastanawiałam się jak to jest pocałować Chrisa, ale nigdy nie myślałam, że do tego dojdzie.” Ja chcę Rou T____________T XD
„- Shh.. Rozluźnij się.- szepnął mi seksownie do ucha.- Pozwól mi odpędzić od ciebie ten ból i zaopiekować się tobą.” O matko, o matko, O MATKOOOOOOOOOOOO, jak ja bym chciała żeby kiedyś facet tak do mnie powiedział *_________* on jest taki słodki, że zaraz chyba zacznę rzygać tęczą, ale co mi tam, jest cudowny
„Nagle muzyk zerwał się na równe nogi. Zaskoczona podniosłam głowę i patrzyłam, jak biegnie do szafki nocnej i łapie za zegarek ustawiony na niej.” No nieeeee, Chris zepsułeś taką piękną sceną, prawie się przez nią udusiłam bo wstrzymywałam powietrze no ale cóż, kuźwa :/ nie wybaczę Ci tego XD
„W ogóle to nie mój hotel.” Moja reakcja? O losie, czy może być gorzej ahahahahahaha XD
„Nie tylko ty masz przekichane. Nie byłam dziś na najważniejszych wykładach na uczelni.” Mam odpowiedź na swoje głupie pytanie…..
-megthehunter
„Sorry, po prostu jestem facetem i masz cudowne, duże…- tutaj zająknął się i szukając odpowiedniego słowa, zaczął kreślić rękoma w powietrzu kształt piersi.- Ech.. mniejsza.- powiedział odwracając głowę.- Ten Mat musi być chyba ślepy, albo być naprawdę ogromnym kretynem. No albo gejem.” Taaa typowy facet XD no nie mogę z tego jak on się biedny wysłowić nie mógł XD ahahahahaha Mat gejem, teks roku :D już ja niedługo nawrócę tego geja xP
OdpowiedzUsuń„Bardziej podobało mi się, jak byłaś bez sweterka.” A to mały napalony zboczuszek, tego bym się po nim nie spodziewała :P
„Dosłownie w ostatniej chwili złapałam się za jego ramiona.” Eeee dlaczego ja wcześniej czytałam złapał mnie w ramiona? Wtf? O_O
„Wzięłam paczuszkę i kątem oka zerknęłam na zaparowany prysznic. Osz ja nie grzeczna! Swoją drogą chciałabym go zobaczyć nago…” Osz ty niegrzeczna XD też z ciebie mały napalony zboczuszek xP Jeszcze mało przeżyć jak na jeden dzień :P Cerować spodnie a nie na gołych muzyków się patrzeć :P
„objęłam mężczyznę stojącego przede mną w pasie.” Awwwww to jest takie słodkie Bylibyście taką słodką parą *~*
„Akurat, gdy kończył go palić, zauważyłam taksówkę i zaczęłam machać ręką.” To nie wiedziałaś że palenie zagina czasoprzestrzeń? Serio, jak palisz papierosa to krócej czekasz na tramwaj, pociąg, autobus ahahahahahah XD
„Anglik nie wiele się zastanawiając znów wskoczył na płot, a pies tylko uczepił się jego nogawki.” Ahahahahahaaha już sobie wyobraziłam jego minę i to jak spierdala przed psem XD
„Nagle usłyszałam głosy w kuchni, więc zatrzymałam się i pokazałam Battenowi, że ma milczeć.” No tak, zamiast od razu przyjść i się nam pokazać żebyśmy się zamartwiać nie musieli to ukrywaliście się jak idioci i podsłuchiwaliście, brawo, braaaawo XD
„- Zabiję go gołymi rękami.- rozległ się męski głos, który od razu dopasowałam do Rou.” No to w tym momencie następuje pisko bo Rouuuuuuu nie no dobra, bez przesady, to nie był pisk, to było raczej długie i rozczulające awwwwww :D i nie martw się, oszczędzę Ci czytania całego wypracowania na temat Rou ^^ czyż nie jestem wspaniała? :) Ale czy on nie jest cudowny i kochany? I do tego ładnie śpiewa, czasem wyje, czasem wrzeszczy no może jest niski, ale da się to przeżyć, jak napisałaś małe jest piękne :D no i jest dość owłosiony, ale ja już sobie z tym poradzę XD no i ma cudowne łydki XD Koniec mego wywodu o Rou :D
„Spokojnie, jest z Klaudią, to prędzej ona sobie coś zrobi.” Tekst roku i w sumie prawda, zawsze coś Ci się przytrafia w opowiadaniu, z resztą w prawdziwym życiu też XD
„- Eee…” nie ma to jak bardzo wymowna odpowiedź XD
„Najpierw mnie żebym w razie czego nie mogła odratować ciebie!” kocham ten tekst, właśnie tak, kocham tekst który sama wymyśliłam XD
„A ty czego się śmiejesz! Jeśli coś jej zrobiłeś to obiecuję ci, że twoje życie jako osobnika płci męskiej niedługo się zakończy.” :D
Myślę że nie ma sensu dłużej komentować opieprzu który sprawiłam Klaudii, był zajebisty i tyle :D
„Było mi tak wygodnie, dlatego przestałam zupełnie słuchać karcących nas marud” Zostałam nazwana marudą O_O hańba XD
„- Wiesz co? Jesteś walnięta!” zgadzam się sama ze sobą taaaaa jest już późno i zaczyna mi odbijać xD
-megthehunter
„Dobrze, że Rou był blisko to blondynka nie zdążyła dopaść Battena za to” Kurwa Rou, musiałeś mnie powstrzymywać? No dlaczego :<
OdpowiedzUsuń„Gdy ją zobaczyła przejechała palcem wskazującym po swoim gardle patrząc wymownie na basistę” ahahahahahaahah umarłam XD
„- Chodź tutaj ty inwalidko.- mruknął i przysunął się jeszcze bliżej mnie.- Teraz ci ciepło?
- Po pierwsze to przez ciebie jestem inwalidką, a po drugie to jest idealnie.” Rozpływam się mmmmmmmmmmmmm :3
„a raczej mieszkaniec i kanapowiec.” Myślałam że tego nie umieścisz ahahahahahaha XD
„- No to są jakieś żarty! Czemu on może w łóżku, a ja nie?- jęknął Rou.” Jaki słodziak może i jemu się kiedyś poszczęści XD
„Po prostu wykorzystuję go jako grzejnik i poduszkę w jednym.” Taaaaa jasne :P
„- Jak przyjadę to nie ręczę za siebie. Jeszcze chwila, a bym odwołał ostatni koncert! Zresztą szykuj się za 2 dni na poważną rozmowę. Tak nie może być!” Już chcę opieprz od dziada, nie mogę się doczekać, będzie jadka :D chyba XD
„W następnym już zobaczycie Marsów, a Enterzy pójdą precz” nieeeee, won z Letosami, Enterzy fajniejsi i słodsi
„Cieszycie się co?…” rozpacz T________T
No to koniec :D W sumie to lekko i przyjemnie pisało mi się komentarz, z resztą jak widać, jest 3,5 strony XD
Muszę przyznać że moja minimalna pomoc przy tworzeniu tego rozdziału była niezłą zabawą :D
Aaaaa i już nie mogę doczekać się imprezy aaaaaaa *_____* Dziady jak dziady, niech wracają albo i nie, ale impreeeza No i rozmowa z Matem :D Ja chcę nowy rozdział już XD
Myślę że o komentarze nie będziesz się musiała martwić, już jest ich 5 :)
Dziękuję za dedykację :* Ech szkoda że nie może być w prawdziwym życiu, ale trudno i tak się cieszę :D
Di następnego rozdziału :*
-Megthehunter
Aaa i zapomniałam napisać że Rou ma uroczy uśmiech, tak więc piszę: Rou ma bardzo uroczy uśmiech
OdpowiedzUsuńDziękuję za uwagę, czytała Krystyna Czubówna, dobranoc XD
-Megthehunter
Jeden z najlepszych rozdziałów tego opowiadania, masz rację. Bardzo podobal mi sie motyw ponownego zauroczenia Kaludii. Czekałam na to kiedy w końcu pojawi się ktoś inny zamiast Matta i Klaudia poczuje się szczęśliwa. Stajesz się coraz lepsza w pisaniu tego opowiadania. Wciągneło mnie ono ponieważ jest… po prostu inne główna bohaterka nie zakochuje się fanatycznie w Jaredzie tylko dostrzega jego wiele wad ale także i zalet. Baa! Ty próbujesz go powoli uśmiercić obarczając chorobą, jestem ciekawa jak to się dalej potoczy. Czyta mi sie to gladko, szybko i przyjemnie. Podoba mi sie również Twój styl. Zabawny ale z przekasem potrafisz wpleść humor jak i chwile smutku. Czytając to na prawdę wczuwam się w bohaterów. Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na następny rozdział!
OdpowiedzUsuń-Latsi
No to zacznę tak, że jestem proud, bo tyle komentarzy, że normalnie szok! No, ale oby tak dalej :D Wgl. leżąc w łóżku, myślałam nad początkiem komentarza, bo wczoraj tyle nie spałam, to czytałam jakieś stare opowiadania z 2011 roku. I wiesz co ci powiem? Dziękuję. Wszystkie tamte opowiadania są niedokończone, a pamiętam do dziś jak tutaj trafiłam. Taka jedna dziewczyna pokazała mi link i razem rozgryzałyśmy, gdzie tu jest archiwum i poprzednie rozdziały :D dziękuję, że jeszcze to piszesz, że to kończysz, bo mi się serce łamie, jak jest fajne opowiadanie, ale ostatni wpis z 2011 roku. Po prostu usiąść i płakać.
OdpowiedzUsuńNo i właśnie. Piszesz o Enter Shikari i widać różnicę. Tutaj widać, że się cieszysz, że piszesz to z lekkością i wgl., że rozdział nie jest wymęczony. Wiem, że już nie słuchasz Marsów, ale zgodnie z „Promise Me”, zawsze będą zajmować malutki skrawek Twojego serca! :3 Ja jako czytelnik widzę kolosalną różnicę, między jednym a drugim. No, ale nie wiem, czekam na Marsiaków, zobaczymy, bo w tych rozdziałach, to naprawdę różnica ogromna :D zwłaszcza, że pozwalasz sobie na takie coś z Chrisem, pff… xD na pewno zemsty na Leto wychodzą Ci idealnie. I torturowanie ich, o tak, w to wkładasz całe swoje serce xD No i ja chcę w następnym też ES! I Mata [jedno T! naumiałam się!] i Marsów, jak Dziad będzie się na Ciebie darł, lol, to będzie wielkie, czuję to w kościach! xD
Niech Klaudia nie wraca do Milorda. Ona ma być z Chrisem, albo Devine. No skoro Letoś jest Twoim ojcem, to wszystko jest możliwe! Ale oni byliby słodcy… tylko Chris vs. Devine. Ups… już wiem! Devine będzie Twoim bratem, Dziadu weźmie kolejne dziecko do opieki xD Boże, byście go wykończyli szybciej niż ta choroba…
No dobra, może czas zacząć komentować rozdział, a nie planować Ci dalsze losy bohaterów xD na górze pisze dwa razy „Chapter 67” – „Chapter 67 Chapter 67 „And I long for you to appear after losing way across star riddle skies”” tak, tak, wiem, czepiam się szczegółów, no, ale po to tu jestem! :D i mimo wszystko mnie kochacie xD a ta dziwna poza, to powoli staje się normalna. Teraz wszyscy tak po popijawie leżą xD Co z Tobą, że taki ból Cię nie rusza? Ciebie nic nie rusza? To jest jakieś nienormalne! :o Trzeba być twardym, nie miękkim jak gówno, ale bez przesady xD no i teraz zaczynamy rzeźnię, omg, jak on mógł Cię upuścić? No jak?! Ale na początku trochę się wystraszyłam, bo myślałam, że wpadłaś pod taksówkę i zmiażdżyło Ci nogę… tak wiem, ja i moje wyobraźnia rulez. Czemu ludzie zaciskają zęby? Ja tak mam, ale to już prędzej bym to chorobą nazwała xD „Moje ulubione czarne jeansy były rozszarpane i pobrudzone jakąś mazią. Wyglądało to jak mieszanka błota z jakimś kiślem.” Lubię kisiel, ale nie z błotem… i tutaj się domyśliłam, że to krew! Bo ten kisiel był truskawkowy, nie?… kto był taki mądry, żeby skleić Ci spodnie taśmą klejącą!? Ja pierdolę, jak oni są tacy mądrzy, to im w ogóle alkoholu nie dawaj, bo na Helsinki Cię wywiozą xD nie, ale to akurat mogli by zrobić, bo co tam? Koncert Placków? No to dawaj alkohol, na piechotę pójdą! :D i Ciebie na barana xD hahah, wtf, co Chris robił pod stołem? No what?! Chris leżał skulony, trochę jak kociak… mrau, bo Cię zje xD Ale ten opis akurat był słodki *o* „Są ważniejsze rzeczy niż to czy mnie coś boli, czy nie.” Nieprawda, ty jesteś w tym opowiadaniu najważniejsza! xD ej, ale trzeba być idiotą, żeby tak wstać i walnąć się łbem w szybę xD Nie urażając Chrisa, oczywiście :D Dobra, obraziłam go… Masz słabą, głowę, odpadłaś po czterech piwach… zapisz się do wujka Shanna na szkolenie! Jak on zacznie chlać, to odpadniesz przy pierwszym xD Ale piwo jest niedobre :c Ej, masz moc przywracania pamięci! Od razu sobie przypomniał Co Ci jest xD Byłem tak pijany, że nie mogłem Cię utrzymać… to nie brzmi jak komplement! xD ale jak tak rąbnęłaś, to nadal się nie obudziłaś?! O.O masz mocny sen, ja to się budzę, jak ktoś zapali światło w pokoju xD
-klaudiush
a zakleił pewnie dlatego, że był pijany i nie wiedział co robić, więc *Panic Mode one* omg, Jared mnie zabije, będzie rzeźnia, omg, gdzie są plastry!!!! Tak, zdecydowanie tak to mogło wyglądać. :D uważnie odrywał plastry? To trzeba na hardcora, zrywamy, zaciśnij zęby i koniec! :P omg, pamiętaj, że nadal jesteś niepełnoletnia, a już się upiłaś!! Wujek byłby z Ciebie dumny :D ale i tak masz pewnie opieprz od Jareda xD Ja chcę to przeczytać, Boże *___* nie dam rady Ci tego wyjąć, sorry, musisz poradzić sobie sama xD „teraz zdejmij spodnie”. Umarłam xD Wiem, że tu chodzi o co innego, no, ale… kurde, mogłaś dać tą cyferkę przed rozdziałem! :D „Teraz połóż się na plecach, a nogę weź do góry.” Boże, umarłam xD to jest genialne! Całkiem nieświadomie, a wali takie podteksty :D dobra, zamknę się lepiej.. ale to dopiero początek! :P szczerze mówiąc, nie wiedziałam co on ma zamiar teraz zrobić. Myślałam, że po prostu wyjąć to szkło xD trzeba wyssać jad!!! Kto jest na tyle inteligentny, żeby tak wyjmować szkło? xD w pierwszej chwili, myślałam, że dał ci buziaka, a potem wyjął szkło, wiesz, tak, żeby cię omotać i żebyś nie wiedziała o co chodzi :D ale tutaj mu wybaczam tą pierdołowatość *o* kij, że nie ma takiego słowa xD ale te jego przeprosiny, były takie szczere :D mogłaś dać tą cyferkę przed rozdziałem i dokończyć to, co Chrisiu zaczął! xD Haha, on chyba nadal nie był trzeźwy.. kacyk? Tak się zastanawiam.. na jaki sposób Jared by go rozszarpał, gdyby się o tym dowiedział xD Ale ty będziesz grzeczna córeczka, nic nie powiem, ani mru-mru ;P to pomyłka, prawda?! No, ja sobie myślę, chłop wreszcie zakapował, że nie powinien, bo znacie się krótka, a ten praca… no lol, poległam xD ja bym podeszła i dała mu w mordkę ;P ale przegapienie samolotu do Londynu, to jest już coś. Zwłaszcza, że oni nie mają tyle kasy, żeby pozwolić sobie na coś takiego. Będzie martwy Chrisiu ;’( ty nie byłaś na uczelni, on zapomniał o locie do Londynu, Gośka Cię zabije, Jared to samo, a tamtego jeszcze czeka Rou. To jak przewidywanie śmierci xD „Ten Mat musi być chyba ślepy, albo być naprawdę ogromnym kretynem. No albo gejem.” Tak, masz być z Chrisiem, o! albo Devine, tak, tamten Milord nie jest Ciebie fart, pff… właź, ja się myję! To jest znak, że możesz robić co chce, a mu to nie przeszkadza! :D albo chce, żebyś go zobaczyła w stroju Adama… bo tak w ogóle, to ty jak go tak obejmujesz, to wyobraziłam sobie takie małżeństwo… tak wiem, nie bij, nie moja wina xD i ta romantyczna scena, dam Ci swoją bluzę! Huehue… przeskakiwanie przez płot i opieprz, aww! :D błagam, ja chcę tą imprezę, worek na kartofle i zobaczyć jak Dziad się na Ciebie drze xD A raczej przeczytać … ;p I romantyczne…
OdpowiedzUsuńDOBRANOC! xD
Omg, czekam na kolejny, znów ES i imprezka! *___* załóż worek na kartofle, haha xD A najlepiej to jakąś taką szekszi sukienkę, żeby im szczeny opadły :D ale się nie upij, bo wtedy to się źle skończy… dokończycie to, co zaczęliście w hotelu? :D
Dziękuję za to serduszko *.*
LOVE YOU TOO :D
-klaudiush
Do rozdziału 66
OdpowiedzUsuńTen rozdział na początku zanudzał, nie wiem why, ale cały ten opis zmęczonej Claudii
przeniósł się na Vampa i sama poczułam się zmęczona.
Potem jak K. znalazła koncert i koniecznie chciała na niego pojechać – standard.
I kolejny szok… da ba dam tssss… Enter Shikari :D Wcale się ich nie spodziewałam.
WCALE.:P
I z takim ponurym nastawieniem czekałam na dalsze losy tego jak Klaudia jakimś wybitnym
sposobem dostanie się na koncert. Spodziewałam się jakiegoś wielkiego dramatuw stylu
‘wpóśćcie mnie bo ja nie to… ‘.
I tutaj pierwsze zaskoczenie – bohaterka kogoś przekupiła xD serio nie myślałam,
że będzie tak łatwo. No, ale… to jest na plus. Nie uwierzyłabym gdyby się okazało,
że nikt z przybyłych nie odsprzeda biletu za 200 dolców.
co do opisu samego kocertu to jest ok, jak wiesz nie znam przedstawionych tu piosenek
ani muzyków (oprócz tego ze zdjęcia – domyślam się, że to Chris), wiem tylko, że to
łupanka raczej nie na moje uszy. Koncert poprzez ich wygłupy rzeczywiście zaciekawia
i trzyma czytelnika w napięciu :D
Picie Chrisa z Claudią uważam za całkowicie adorable *__*
A raczej ich Wyżalanie się sobie wzajemne. Nie jestem do konca pewna czy po 4
piwach można tak paść, ale no.. nigdy tyle nie wypiłam. Nigdy nawet nie wypiłam
całgo do końca. Piwo jest nie smaczne i mega zamulające, trochę się napiję i
czuję sie jak po zjedzonym obiedzie. :D
Te śmieszne odgłosy Chrisa do taksówki też mnie rozbroiły :D
Rozdział średni, ale końcówka naprawdę fajna!
Do rozdziału 67:
Ten rozdział jest mega mega mega.:D
Próbuję sobie wyobrazić jak wyglądął bandaż Claudii robiony przez pijanego chrisa.
Z jednej strony to przerażjące, a z drugiej totalnie urocze. No nie wiem co bardziej :D
Ale, że się przyznał, że ją upuścił? Mógł powiedzieć, że sama miała chwilowe
przebudzenie i mu się wyrwała. A tak to takie mało przyjemne wiedzieć, że się
zostało upuszczonym.
Ale też jak Klaudię ładnie przepraszał :D nieźle romantico to wyszło +bardzo
fajnie zobrazowane odczucia bohaterki. Widać, że bądź co bądź ma poukładane w głowie.
Zastanawiał się jak z tego wybrniesz i stwierdzam, że pomysł z zaspaniem był
mega banalny, ale sprawdził sie nieźle.
Ochran Gosi dla Claudii można byłoby jeszcze dopracować, ale spodobało mi się to
jak dziewczyny nagle i szybko przeszły na poski język i zaczły obmawiać Battena.
To takie… dziewczeńskie xD
No i Jared… o krok od załamania naerwowego bo córcia nie wróciła na noc do domu dzwoni do
niej i zostaje natychmiast spławiony xD beautiful. mam nadzieje, że jeżdzenie po nim
jakoś szybko Ci się nie znudzi bo jest fajne :D
No i na koniec ofc ‘przyłapani w dwuznacznej sytuacji’. Klasyk, to chyba
nigdy nie przestanie być na szczycie listy „must be” w komediach romantycznych dla nasto-
latek. Według mnie mogłaś sobie podarować.
Rozdział bardzo hmm.. szybki, energiczny (jeśli można tak opisać rozdział xD), nie
zamulający, romantyczny i śmieszny. Życzę Ci takich więcej.
O tym, że nie chcę Jareda back i zamiast niego chcę więcej Shikari to Ci już
pisałam i nawet dostałam zadowalającą odpowiedź, więc to chyba wszystko co chciałam
tu napisać.
Wracam do Asgardu :)
Xo
-Vamp
Hmmm… Siedze od pol godziny I nie wiem co napisac. Rozdzial technicznie dobry. Klaudia na drodze do znalezienia chlopaka. Wiec dobrze. Chris jest troche ciapowaty ale Klaudia jest choleryk za dwoch wiec moze bedzie udana para.
OdpowiedzUsuńES ogarniam troche muzycznie I nic poza tym dlatego rozdzial czytalo mi sie troche dziwnie bo z FF marsowego zrobilo sie enterowe. Marsow moge komentowac bo ich znam. Enterow nie za bardzo wiec trudno mi cokolwiek o nich napisac z wyjatkiem ze fajnie graja I sa dobrzy koncertowo:)
-mama