4 lutego 2011

Chapter 18 "Obślinione poduszki"

Chapter 18 
"Obślinione poduszki"


O mało co nie wypuściłam telefonu z dłoni i nie zaczęłam piszczeć. O Boże! Fallen!!! Fallen!!! Moje Fallen! Jared pamięta Fallen! Boże święty! Koniec świata się zbliża! Rzuciłam telefon na kanapę, ale spadł na ziemię. Nie podniosłam go, tylko pobiegłam do śpiącego Shannona i przytuliłam się do niego. Można by rzec, że zaczęłam go dusić. Leto zerwał się jak oparzony nie wiedząc co się dzieje. A ja byłam w takiej euforii, że nie byłam w stanie mu tego wytłumaczyć. Skakałam jak szalona po autokarze piszcząc „Fallen!”. No dobra, nie potrafię piszczeć. Przynajmniej tak jak rasowy fangirls (w głębi ducha to chyba jestem takim fangirlsem). Ale no wydawałam z siebie bardzo podobny dźwięk.
-          Klaudia uspokój się, bo od twojego skakania kręci mi się w głowie!- powiedział Shannon łapiąc mnie i unieruchamiając.
-          Boże! Shannon kocham cię!!! Ale się cieszę!!!
 I wyrwałam mu się z objęć nurkując po moją kochaną blackberry. Znów popatrzyłam na tę wiadomość i zaczęło się od nowa.
-          Nie skacz tak, bo sob... 
 I w tym momencie kierowca zahamował, a ja przywaliłam głową o szafkę.
-          ...ie coś zrobisz.- dokończył Szynek widząc, jak trzymam się jedną ręką za głowę, ale nadal szczerzę się jak głupi do sera.
 W końcu jakoś udało mu się mnie usadzić na kanapie i zapytał, co się stało. Jeszcze szerzej się uśmiechnęłam, o ile to było możliwe, i pokazałam mu smsa.
-          No proszę...- mruknął Leto patrząc z aprobatą na telefon.
-          Aaa!!! Szynek! Wybaczam mu i jutro mu wszystko powiem! Znaczy dzisiaj. Znaczy no wiesz. Rano. Bo już jest po północy. Nowy dzień. Aaa!!! Ale się cieszę! Powiedz, że zagracie jutro Fallen. No proszę!!!
 Zrobiłam błagalną minę i schwyciłam ramię Shannona oplatając je i robiąc słodkie oczka. Leto próbował mnie strzepnąć, ale za mocno się trzymałam.
-          Idź z tym do Jareda...
-          Shaaanuuuś! Proszę cię!
 I wtedy do głowy przyszedł mi pewien pomysł. Znów wyszczerzyłam ząbki, tym razem w chytrym uśmiechu i zaczęło się błaganie Shannona.
-          Shannuś.... Wiesz, że wymiatasz na bębnach?- zapytałam.
-          Wiem. Czego chcesz?- zapytał od razu pojmując w co się bawię.
-          A wiesz, że masz boskie ciało? Te mięśnie...
-          Do rzeczy Klaudia!
-          Mam przyjaciółkę, która jest fotografem. Zawsze marzyła, by zrobić wam sesję zdjęciową, czy jakieś fajne koncertówki... - zaczęłam.- Czy mogłaby przyjechać? Co? Proszę!!!
-          Że co?
-          Shannuś, proszę! To moja przyjaciółka... Strasznie chciałabym ją zobaczyć! Okropnie za nią tęsknię. Ona jest waszą fanką, plisss!
-          Okej, okej. A kiedy?- powiedział zrezygnowany.
-          Dzisiaj?
-          Zgłupiałaś chyba.- powiedział patrząc na mnie jak na idiotkę.
-          Jutro? No Szynek! Proszę!!!
-          Niech ci będzie. Ale sama to załatwisz z Jaredem, dobrze?
-          Yeah!- wykrzyknęłam i znów zaczęłam skakać, lecz tym razem Shann był szybszy.
-          Jeśli zaraz się nie uspokoisz to nie będzie jej tu.
 Zamarłam i szybko położyłam się na swoim miejscu na kanapie. Shannon stwierdził, że tak lepiej i pogłaskał mnie po włosach. No ja nie wiem co ci Leto mają jakiś taki nawyk. Jeśli myślą, że to ojcowski gest to ja im to muszę szybko wybić z tych pustych główek. W końcu udało mi się zasnąć mimo, że chciałam skakać i biegać ze szczęścia. Mała rzecz, a jak cieszy. Szczerze wątpiłam, że Litosi zdecydują się to zagrać, więc po prostu cieszyłam się, że pomimo tego wszystkiego... pamiętają. Nie odpisałam mu. Zapomniałam. Nie sprawdziłam też co odpowiedziała Daga. Z samego rana okazało się, że za jakieś 10 minut będziemy na miejscu. I mieliśmy dojechać tam jako pierwsi. W końcu nie mogąc się doczekać, autokar zatrzymał się na parkingu za halą, a ja wybiegłam z autokaru. Drugiego jeszcze nie było, a ja znalazłam się na zewnątrz w samej koszulce, więc czym prędzej wróciłam do środka pojazdu i znalazłam jakąś leżącą na stole bluzę. Trochę śmierdziała potem i była na mnie za duża, w końcu to bluza Szynka, ale nie narzekałam. Gdy ponownie wyszłam autokar reszty zespołu właśnie zaparkował obok naszego. Po jakichś 5 minutach zaczęli z niego wychodzić pasażerowie. Gdy tylko zauważyłam prawie, że białego irokeza od razu podbiegłam do tej osoby i mocno się w nią wtuliłam. Chciałam poprzez ten uścisk uświadomić mu, jak bardzo mi go brakowało, lecz z drugiej strony bałam się, że go połamię. A on stał jak słup soli i nawet nie odwzajemnił uścisku.
-          Proszę cię... przytul mnie.- wyszeptałam mocniej wciskając prawy policzek w jego koszulkę.
I po chwili jego ramiona objęły mnie, a mi zrobiło się jakoś tak lżej na sercu. Westchnął głęboko i mocniej mnie przytulił. To dopiero była ulga, gdy tak stałam wtulona w niego i nie musiałam się niczym martwić.
-          Cudnie razem tak wyglądacie, ale Jared masz zaraz wywiad w radiu. Musimy jechać. Jeśli chcesz możesz pojechać z nimi.- powiedziała Emma stając przy nas.
-          Mogę?- zapytałam się patrząc jednak na Jareda.
 Jego oczy rozjaśniły się, gdy na twarzy pojawił się uśmiech i pokiwał głową. Pocałowałam go w policzek i wróciłam biegiem do autokaru, by założyć coś co nie śmierdziało potem Shanna. Jednak moja koszulka też niestety była do wymiany, więc wygrzebałam szybko coś z walizki i założyłam moją śliczną skórzaną zieloną kurtkę. Złapałam jeszcze blackberry i ipoda, bez którego już nie widziałam życia, po czym biegiem ruszyłam w stronę czarnego vana, który na mnie czekał. Wsiadłam do niego i odjechaliśmy. Emma siedziała z przodu, a chłopaki na tylnich siedzeniach. Usadowiłam się obok Jareda, który z uśmiechem objął mnie ramieniem.
-          Czemu zawdzięczam tę nagłą zmianę?- zapytał przyglądając się mi uważnie.- Shannon coś ci zrobił?
-          Słucham?!- powiedział zaszokowany perkusista.
-          Zgłupiałeś?- zapytałam patrząc na niego, jak na skończonego debila.- Shannon jest kochany i dobrze mi z nim było.
-          No tak...
-          Jared, a co ty myślałeś?- zapytał starszy Leto z wrednym uśmiechem.- Myślałeś, że my razem...
Shann zaczął pokazywać na mnie i siebie palcem i śmiać się z miny brata. Jay spojrzał na niego zdziwiony i pokiwał głową.
-          Aleś ty głupiutki.- powiedziałam przytulając się do jego boku.- Shannon chciał cię tylko podenerwować za to co zrobiłeś. Taka mała kara.
-          Co? Ale przecież...
-          Wiesz co, to słodkie. Ale tylko pomyśl trzeźwo. Jak ja bym mogła cokolwiek z Shannem...bleee. On nie jest w moim typie.- powiedziałam, po czym usłyszałam obrażone „co?!” Szynka. Zaśmiałam się i kontynuowałam.- Oj Shannuś, ja wolę takich bardziej zniewieściałych. Jesteś za męski.
 W tym momencie Tomo wybuchnął śmiechem, a bracia popatrzyli na niego zaskoczeni. Przybiliśmy sobie z Chorwatem piątki i udawaliśmy, że nie widzimy palących nas na żywca spojrzeń Leto. Postanowiłam wtedy zacząć temat Jessy i jej przyjazdu do Sztokholmu. W końcu mieliśmy zostać tu na aż 3 dni. Spokojnie wytłumaczyłam młodszemu z braci o co chodzi, dlaczego ją chcę tu widzieć i co to ma obejmować. Nie zapomniałam też powiedzieć, że chcę żeby to była dla niej niespodzianka. Taka jedyna w swoim rodzaju. O dziwo Jared zgodził się od razu i tylko powiedział, że musi wszystko ustalić z Emmą, ale chętnie pozna moją przyjaciółkę. Gdy wyszliśmy z pojazdu przed wysoki wieżowiec, ja byłam myślami daleko stąd. Wszyscy dostaliśmy przepustki i zostaliśmy wpuszczeni do środka. Marsi od razu przeszli do studia, a ja z Emmą zostałyśmy zaproszone do pokoju obok na kawę. Obydwie jej potrzebowałyśmy, więc było nam to na rękę. Dziewczyna jednak nie miała czasu na rozmowy, bo musiała ustalić kilka spotkań z ich menadżerem, którego jeszcze nie miałam okazji ani spotkać ani poznać. Siedząc tak stwierdziłam, że posłucham tego ich wywiadu i włożyłam słuchawki do uszu i znalazłam stację, której studio mieściło się za szybą. Dobrze, że wszystko było obklejone w ich bannerach.  Z tego co zauważyłam wywiad był z nimi nagrywany także przez kamerę, więc musieli wyglądać i zachowywać się jak na gwiazdy przystało. Ech... znów nudne pytania o tytuł albumu czy summit. Czy ci dziennikarze nie mogą być choć trochę kreatywni i wymyślić pytania, które się nie powielają z taką częstotliwością? No, ale po kilku pytaniach o płytę zaczęły się pytania o trasę. Jak stosunki między członkami zespołu i jak wygląda ich podróż. Czy robią sobie jakieś kawały. W tym momencie wyszczerzyłam ząbki do Shanna, który patrzył w moją stronę i zaczął się śmiać. Mężczyzna przeprowadzający z nim wywiad zapytał się co go rozśmieszyło, a Shannon powiedział, że zdarzają im się kawały, lecz nie takie jak on ma na myśli. Dziennikarz próbował się czegoś na ten temat dowiedzieć, ale Shanimal nie miał zamiaru mu mówić o naszej akcji zrobienia Jareda w konia. I bardzo dobrze, to nasza prywatna sprawa i zemsta. W końcu przestał go dręczyć i zapytał się o dziwo o mnie. Jared udawał, że nie wie o co chodzi, a Shannon głupkowato się uśmiechał. Tomo w tym momencie włączył się do rozmowy i zaczął opowiadać o jutrzejszym koncercie. Jared od razu to podłapał i zaczął wszystkich zapewniać, że ten gig będzie „never done before” i w ogóle „one of a kind”. Miałam taką nadzieję, ale znając ich to będzie znaczyło, że zagrają akustycznie Alibi i na tym się skończy. No ewentualnie Echelon lub Capricorn. Także akustycznie, na full band nikt nie ma co marzyć. I znowu temat zszedł na album This Is War i A Beautiful Lie. Znudziło mi się to, więc wyjęłam słuchawki z uszu i popatrzyłam na siedzącą przede mną blondynkę. Nic nie robiła, tylko piła kawę, więc postanowiłam jej powiedzieć o Jessy i tym jak ważny jest dla mnie jej przyjazd. Chwilę dyskutowałyśmy nad tym, ale i jej poparcie zyskałam. Podałam jej wszystkie możliwe dane, więc zostało mi tylko poinformować samą Jessy, że przyjeżdża do mnie. W końcu Leto wyszli do nas i mogliśmy pojechać od razu do hotelu. Rzeczy podobno nam już tam przywieźli, więc gdy znalazłam się w swoim własnym pokoju rzuciłam się na łóżko z ulgą. Normalne, duże łóżko. Sztokholm kocham cię! Po 10 minutach rozległo się pukanie do moich drzwi, więc musiałam wstać. Gdy otworzyłam je zobaczyłam, mojego ojca. Irokez zniknął, a na głowie miał blond włosy zaczesane na prawą stronę. Ubrany był w luźną flanelową koszulę w kratę i jasne, szerokie jeansy. Czyżby chciał pod nimi ukryć swoją chudość? Dziwne, że nie spadły mu z tyłka. Pod ramieniem trzymał laptopa, a w dłoni kubek z kawą ze Starbucksa.
-          To dla mnie?- zapytałam wyrywając mu kawę i popijając ją.
-          Nie, to moja kawa. Ale pomyślałem, że może chcesz wejść do internetu, więc przyniosłem laptopa.- powiedział wzruszając ramionami.
-          Jaki ty jesteś kochany!- powiedziałam oddając mu kawę, której połowę już zdążyłam wypić.- A co dziś macie do roboty?
-          A może wejdę?- zaproponował i dopiero wtedy doszło do mnie, że stoimy na korytarzu.
-          Jasne.
 Wpuściłam go do pokoju, a on usiadł na łóżku odkładając wcześniej laptopa na komodę. Zamknęłam drzwi i usiadłam obok niego. Wyglądał nawet fajnie. Ta niebieska koszula podkreślała jego błękitne oczy, które wyglądały na bardzo zmęczone, lecz starał się po sobie tego nie pokazywać. Na twarzy miał lekki dwudniowy zarost, w którym wyglądał tylko trochę bardziej męsko.
-          Teraz będziemy mieć spotkanie na temat nowego teledysku, więc niestety nie będziesz mogła w nim uczestniczyć. Nie wiem ile potrwa, ale postaram się mówić zwięźle i na temat.- w tym momencie parsknęłam śmiechem, wiedząc, że to niemożliwe w jego wypadku. Zmierzył mnie ostrzegawczym spojrzeniem i dalej kontynuował.- A potem do 19 mamy wolne. Ja z Shannonem jedziemy na wywiad, a Tomo z Vicky idą na pożegnalną kolację. Braxton za to chce dać jakiś koncert akustyczny, więc nie wiem z którym z nas chcesz gdzieś iść, a może w ogóle wolisz zostać tutaj.
-          A co z Jessy? –zapytałam.
-          Rozmawiałem przed chwilą z Emmą. Jeśli tak bardzo ci zależy na jak najszybszym jej przyjeździe to o 19 ma samolot prosto tutaj do Sztokholmu. Więc teraz już wszystko zależy od ciebie.
-          Co?!- wykrzyknęłam nie mogąc uwierzyć, że jeszcze tego samego dnia może zobaczę przyjaciółkę.- Żartujesz?
-          Nie, serio mówię. Dobra, muszę już iść. Najlepszy zasięg jest na dole przy konferencyjnej.
-          Dzięki!- powiedziałam przytulając się do niego.
 On wstał i wyszedł z mojego pokoju. Wiele się nie zastanawiałam i wzięłam laptopa do ręki, po czym udałam się na parter. Przy konferencyjnej stali już wszyscy prócz Shannona. Jared machnął ręką i wpuścił resztę do środka. Gdy sam już miał wejść podbiegł do niego Szynek. Jared jednak uśmiechnął się i objął go ramieniem, po czym obaj weszli do pomieszczenia. Włączyłam jeden z profili, ten który był bez hasła, i chwilę odczekałam na to aż wszystko się uruchomi. Od razu wybrałam pierwszą lepszą przeglądarkę i sprawdzając, że mam 100% zasięg weszłam na pierwszą stronę, która mi przyszła do głowy. Zobaczyłam, że mam wiadomości na facebooku od groma. 389 wiadomości?! Jakim cudem nazbierało się ich aż tyle? Co prawda długo mnie tam nie było, ale żeby aż prawie czterysta wiadomości? Pewnie większość to spam. I gdy tylko otworzyłam skrzynkę okazało się, że mam rację. Zaczęłam szybko kasować te śmieci nawet ich nie czytając. Co prawda były one o Marsach i różnych eventach z nimi związanych, ale jakoś nie za bardzo w obecnej chwili mnie to obchodziło. W końcu miałam tych prawdziwych marsów w pokoju obok. Stwierdziłam, że co jak co, ale sprawdzenie co się dzieje u przyjaciół jest dobrym pomysłem. W końcu zostały tylko jakieś 54 wiadomości, które nie były spamem. O kurczę. Nawet te 54 wiadomości mnie przerażały. Co ci ludzie ode mnie chcieli? Zaczęłam otwierać i czytać je. Niektóre to były zaproszenia na imprezy PE, inne zawierały jakieś totalne głupoty, jak śmieszne filmiki Marsów czy Placebo, a w jeszcze innych mogłam zauważyć zmartwienie i zdenerwowanie tym, że się nie odzywam. W końcu po ponad 2 godzinach udało mi się wszystko mniej więcej (raczej mniej) to ogarnąć i napisałam kilka wiadomości do moich znajomych i przyjaciół, że żyję i mam się dobrze, ale na razie nie będę mogła zawitać na imprezie. Na sam koniec zostawiłam sobie wiadomość do Jessy.
 „Hej kochana! Przepraszam Cię, że zupełnie nie odpisywałam, ale nie miałam dostępu do komputera, a telefon został zniszczony, nawet nie pytaj jak, i nie miałam żadnego kontaktu z Tobą. Powiedz jak Ci się tam wiedzie w Polsce, jak konie? Tęsknię za Tobą! Wiem, że minęło już sporo czasu od naszego ostatniego spotkania, a także koncertu, ale jak Ci się podobał występ chłopaków? Pozdrawiam Cię z zimnej Szwecji i czekam na odpowiedź!
Twój Kunik!”.
 Pokiwałam zatwierdzająco głową i wysłałam tę wiadomość. Zmieniłam pozę i spojrzałam na drzwi, ale Batony nadal nie wychodziły, więc weszłam na inne strony, które miały jakąkolwiek wartość dla mnie. Znalazłam jakąś fotkę lasów na kompie i dałam ją na twitta pisząc, że w tym lesie różowe wiewiórki brykają po drzewach. Oglądając tak zdjęcia znalazłam jakieś Jareda, których nigdy wcześniej nie widziałam. Jedno zdjęcie było tak urocze, że szybko wgrałam je na fotobloga i napisałam cholernie długą notkę. Znów weszłam na facebooka i zauważyłam, że dostałam odpowiedź od Jessy.
 „Hej! Już myślałam, że Ci się coś stało, albo się na mnie śmiertelnie obraziłaś! A co Ty robisz w Szwecji? Co do koncertu to był on boski! Taki naprawdę niesamowity! Ben tak cudnie śpiewał! Och jak ja chciałabym to powtórzyć tym razem z Tobą. Tak mi się marzy, by znów pójść na ich koncert!!! A żeby jeszcze tak podejść do Beniutka... nie no. Zapomniałabym języka i by było xP Ale i tak znów ich zobaczyć- niesamowite! Mam nadzieję, że wpadniesz do mnie na jakiś tydzień wolnego, bo w październiku rodzinka wyjeżdża na wieś i mam chatę wolną. Proszę cię, przynajmniej na weekend! Buziole!:*:* Jessy!”
 Czytając jej wiadomość zrobiło mi się niesamowicie smutno. Właśnie wtedy zdałam sobie sprawę, że to raczej koniec ze wszystkimi imprezami z Polish Echelonem, imprezami koniarzy i ze spotkaniami z przyjaciółmi. Teraz byłam „w trasie koncertowej” z moim ukochanym zespołem. Jednak jak się okazało to nie była tylko przyjemność. Weszłam na swojego fotobloga zastanawiając się co odpisać przyjaciółce i jak ją poinformować, że za 9 godzin ma samolot do Sztokholmu. Zabrałam się do przeglądania zdjęć i po chwili tak się zatopiłam we wspomnieniach, że nie zauważyłam jak Marsi wyszli z sali i otoczyli mnie. Właśnie gdy wpatrywałam się w zdjęcie, które przedstawiało mnie i Greys na dwóch fryzach pozujące plecami do fotografa z szeroko rozpostartymi ramionami ukazujące napis na tunikach, Leto dotknął mojego ramienia, aż podskoczyłam. Przestraszyłam się tak, że serce zaczęło mi bić dwa razy szybciej. Po sekundzie usiadłam głębiej w fotelu i popatrzyłam na nich wszystkich.
-          Musicie się tak skradać?!
-          Co to za zdjęcia?- zapytał Shaniasty.
-          Moje. Z kręcenia LipMovieDub’a do Vox Populi dla EMI.
 Shannon przekręcił głowę jak mój piesek Nero i wskazał napis na naszych szatach.
-          Mars Army?
-          Wow! Umiesz czytać!- zaśmiałam się.
-          No popatrz.- odpowiedział niezrażony.- Fajnie wyglądacie. Kto to jest?- wskazał na Greeys.
-          Moja koleżanka Greeys.- odpowiedziałam.- To był jej pierwszy raz na fryzie.
-          Masz jakieś inne wasze zdjęcia z tej sesji?- zapytał Shannon wielce zaciekawiony nie tyle samą sesją, a blondynką.
-          My z Vicky idziemy na spacer.- ogłosił Tomo obejmując swoją narzeczoną i pomachał nam na pożegnanie.
-          A my na zakupy!- zaśmiała się Emma ciągnąc za sobą Braxtona i kamerzystów, którzy próbowali stawiać opór.- Jared chodź z nami!
-          Zaraz do was dołączę. Obejrzę tylko zdjęcia, ok?- zapytał się swojej asystentki młodszy Leto, a ona pokiwała głową i wyszła z resztą grupy z hotelu.
-          Przenieśmy się może na kanapę, bo nie będziecie przecież tak wisieć nade mną.
-          Albo chodźmy do pokoju to nam wszystko opowiesz.- zaproponował starszy z braci i tak też zrobiliśmy.
 Gdy tylko otworzyłam drzwi, Jared wpadł do pokoju i rzucił się na łóżku rozkładając szeroko ręce i nogi. Shannon pokręcił z dezaprobatą głową i podszedł do łóżka.
-          Przesuń się, tu są też inni ludzie.
-          Spadaj!- usłyszeliśmy odpowiedź Jareda, który wtulił twarz w moją poduszkę, a swoje stopy położył na drugiej.
-          Jared!!!- krzyknęłam tak, że z całą pewnością słyszał mnie cały hotel.- Bierz te śmierdzące skarpetki z mojej poduszki!!!- zaczęłam panikować.
 Leto podniósł głowę i ze zrezygnowaniem podał poduszkę bratu.
-          Ja mam teraz położyć na tym twarz?!- zapytał tamten z obrzydzeniem.
-          Wynocha na podłogę! Ja tu śpię! Zaślinicie mi wszystko! O fuuuj!- jęknęłam widząc jak obydwaj zatopili swoje twarze w poduszkach.
 Usiadłam pod ścianą i popatrzyłam na nich z obrzydzeniem. Po chwili wyjęłam komórkę i zrobiłam im zdjęcia. Z wrednym uśmiechem popatrzyłam na laptopa i szybko przesłałam foty z komórki na komputer i od razu umieściłam je na twitterze swoim i Jareda, bo się człek nie wylogował. Kompromitujące, prywatne zdjęcia Jareda i Shannona Leto właśnie zobaczył świat! Ha! Mężczyźni zdziwieni tym, że jestem cicho i stukam tylko w klawiaturę podnieśli głowy, a ja im pokazałam twittera.
-          O kuuurwaa...- zaczął Jared i chcąc się podciągnąć bliżej laptopa zleciał z łóżka.- Zabiję cię! Co ty sobie myślisz?!- warknął wkurzony wstając na równe nogi.- Że to takie śmieszne?!
-          A myślisz, że to śmieszne jak obśliniacie mi poduszki?- warknęłam stając naprzeciwko niego.
 Cholera, dlaczego faceci muszą być wyżsi od kobiet, a w szczególności tym mężczyzną musi być Jared i patrzyć na mnie tym swoim wściekłym wzrokiem, którego się boję. Bądź dzielna i nie daj się temu pseudo aktorzynie i pseudo rockowej gwieździe. Be brave!!!! Be fucking brave!!!
-          Nie patrz się tak na mnie.- powiedziałam krzyżując ręce na piersiach.- Nie lubię tego. Sam zacząłeś, a ja tez umiem się odwdzięczać pięknym za nadobne!
 Mierzyliśmy się tak spojrzeniami i kiedy już myślałam, że się poddam Shannon wyratował mnie z opresji i zapytał czy możemy oglądać zdjęcia. W końcu młodszy Leto pogładził mnie po włosach i wskazał na łóżko. Położyłam się pomiędzy braćmi i włączyłam mojego fotobloga. Zaczęłam od końca, czyli od roku 2007 i pokazywałam im niektóre zdjęcia z mojego życia.
-          Czekaj! Weź ja chcę to zobaczyć!- stwierdził w którymś momencie Shannon wskazując na miniaturkę, która przedstawiała skan z jakiejś strony.
 Otworzyłam zdjęcie w nowym oknie i zobaczyłam, że jest to skan ze strony „fuse”, gdy Marsi wygrali jakąś tam bardzo ważną nagrodę. Niestety nie przewidziałam, że pod zdjęciem dam notkę z napisem „ahhhhh moi kochani Marsi <3 Jared <3 :*”. Shann dostał ataku śmiechu, a ja myślałam, że umrę ze wstydu. No pięknie i wyszło na jaw, że byłam fg Jareda. Genialnie...
-          Hej, no.- powiedział pocieszycielsko Leto.- Ja cię bardzo dobrze rozumiem. W końcu każdy się we mnie kiedyś zakochał i zakocha.
 Mój wstyd zamienił się w rozbawienie i popatrzyłam na Jareda, po czym zaczęłam się głośno śmiać.
-          Nie śmiej się, bo całe łóżko się trzęsie!- zaczął skarżyć się starszy z braci.
-          Nie...mo...ge...- odpowiedziałam starając się uspokoić, ale nie wyszło to za dobrze.
 Kolejne zdjęcia przedstawiały mnie na koniach albo podczas imprez PE. Zdjęcia Marsów i Placebo były omijane i nawet ich usilne błagania nie sprawiły, że im je pokazałam. No i w końcu doszłam najpierw do sesji z flagą i Yke w czerwonym stroju. Jared stwierdził, że mu się bardzo podoba ta sesja. Za to Shann zachwycał się najpierw sesją z maskami, a potem sesją do LipMovieDub’a.
-          Tę sesję robiła moja przyjaciółka, która też miała kręcić nas, ale na początku rozgrzewałyśmy się, więc ona robiła zdjęcia.- tłumaczyłam im.
-          Ale ładne...- powiedział Leto wpatrując się w moje zdjęcie, które nawet ja uważałam za dobre.- śliczna jesteś.
-          Wiem.- odpowiedziałam i pokazałam kolejne zdjęcie.
-          Uczy się od ojca.- mruknął Shannon i po chwili dostał kuksańca w bok.- Aua! Za co to?!
-          Za niewinność.- odpowiedziałam.- Ja zawsze taka byłam Leto, jeśli chciałbyś wiedzieć. Nie bez powodu wszyscy mnie nazywali córką Jay’a zanim nią naprawdę zostałam.
-          Wielkie ego?
-          Sam jesteś wielkie ego.  Ja po prostu znam swoją wartość.- odpowiedziałam i pokazałam im kolejne zdjęcia.
 Po obejrzeniu wszystkich fotek każdy Leto stwierdził co innego. Shannonowi bardziej się podobała sesja w białych tunikach, a Jaredowi czerwona. Szczerze mówiąc ta „echelońska” sesja wyszła bardziej naturalnie, jak dla mnie, ale ja nie umiałam wybrać która mi się bardziej podobała.
-          Ej Jared, nie powinieneś już iść do Emmy?- zapytałam zamykając stronę internetową.
-          Eee... nie chcę mi się.- stwierdził.
-          Leń z ciebie.
-          Wybacz, ale gdy cały czas się pracuje, człowiek chce mieć chwilę wolnego.- odpowiedział gładząc swoje włosy.
-          A chodzenie z Emmą nie jest wolnym czasem?
-          To ja decyduję co jest dla mnie lepsze. Chcę tutaj posiedzieć z tobą.
-          A jak ona z tobą nie chce?- zapytał starszy brat młodszego.
 Leto zmierzył go swym wzrokiem i zapytał mnie.
-          Chcesz żebym zostały czy mam sobie iść?
-          Em... no możesz zostać.- stwierdziłam, bo aż tak chamska nie jestem, by powiedzieć, że ma sobie iść.
 Jared uśmiechnął się i usiadł wygodniej na łóżku opierając się plecami o ścianę. Shannon usiadł obok niego, a młodszy położył mu swoją głowę na ramieniu. Był to uroczy widok, ale ja jednak wolałam zająć się facebookiem. Oparłam się plecami o ich nogi i weszłam na stronę. Wpisałam swój e-mail oraz hasło i po chwili znów pojawiło mi się jakieś 30 pw. Część pokasowałam, a na inne zaczęłam odpowiadać. Cholera, tęskniłam za ludźmi, ale też i za końmi. Od tak dawna nie miałam z nimi kontaktu.... weszłam w albumy z moimi zdjęciami z koni i zaczęłam je przeglądać. Wiedziałam, że bracia patrzą mi przez ramię, ale jakoś nie za bardzo mnie to obeszło. Ech... najpierw album ze zdjęciami mojego Revolutiona. Piękny małopolski skarogniady ogier. Pokochałam go od pierwszego wejrzenia, a szczególnie te wielkie niesamowicie mądre oczy. Pamiętam jego pierwszy teren. Pojechaliśmy na stępo-kłus i gdy wracaliśmy, ja jechałam na nim pierwsza na luźnej wodzy, wyskoczyły dwa duże psy, który rzuciły się na ogiery. Jar, potężny kasztan, na którym jechał mój trener przestraszył się, ale Revolution to dopiero odwalił numer. Zaczął gonić tego psa z pyskiem przy ziemi, a biedna psinka się go wystraszyła i zaczęła przed nim uciekać. Potem przeszłam do zdjęć na Junonie z terenów. Jak skaczemy kłody, mimo że to fryz, skakała z wielką chęcią. A następnie do mieszanki moich końskich przyjaciół. Tryptyk, Taktyka, Tequilla, Samantha, Honor... I nagle doszłam do zdjęcia wychudzonej tarantowatej kobyły. Sterczące kości, zapadłe oczy, wystające żebra. Każdy normalny człowiek powie, że to wrak konia. Okropny wrak... A dla mnie była najpiękniejszym koniem na świecie. To jej jedynej oddałam całe swoje serce. Ona nie była tylko najwspanialszym koniem jaki chodził po tej planecie. Ona była najwspanialszą przyjaciółką i opiekunką jaką kiedykolwiek miałam. Wiele historii z nią związanych sprawiło, że nie umiałam powstrzymać swoich emocji. Dla mnie była wszystkim. Moim światem, moim koniem, moim słoneczkiem. Oglądając te zdjęcia w moich oczach pojawiły się łzy, a po chwili zaczęły one ściekać po policzkach, bo i tak nie byłam w stanie ich powstrzymać. Rzadko kiedy płakałam, ale jak myślałam o niej to zawsze słone łzy kapały z moich oczu. I oni to zobaczyli w odbiciu ekranu laptopa. Nie chciałam im pokazywać jaka słaba jestem, ale z drugiej strony za dobrze znałam siebie i wiedziałam, że kiedyś to zobaczą.
-          Co się z nią stało?- zapytał Shannon, co mnie bardzo zdziwiło.
 Prędzej Jared zadałby takie pytanie niż jego starszy brat. Ale to właśnie on je zadał.
-          Oddali ją na rzeź...- szepnęłam, bo nie umiałam powiedzieć tego normalnie, gdyż głos tak mi się trząsł.- Tęsknię za nią...
 Nie wytrzymałam i zaczęłam płakać, a raczej ryczeć. Obydwoje nagle przytulili się do mnie, a mi zrobiło się lepiej. Bracia w końcu mnie puścili, a Jay przygarnął do siebie i pogładził jak kotka po głowie. Jezu jak ja takich gestów nienawidzę. Strzepnęłam jego dłoń z mojej czupryny i westchnęłam. Znów zajęłam się komputerem i włączyłam youtube’a. Chwilę zastanawiałam się czego chcę posłuchać, ale w końcu wybrałam „Buddha For Mary”, które kojarzyło mi się z moją Kamą. Kuźwa, czemu oni nie mogli czegoś takiego grać na koncertach?! Toż to klasyk, najlepsza z najlepszych piosenek. Stwierdziłam, że muszę opanować mojego focha na nich, że tego nie grają i być wdzięczna, że zgodzili się by Jessica tutaj przyjechała. O właśnie! Trzeba jej napisać wiadomość! Włączyłam ponownie facebooka i zaczęłam pisać. „ A wiesz... jakoś tak wyszło, że tu jestem. Wytłumaczę ci wszystko, jak się tylko zobaczymy. Co do października to nic nie wiem. Dużo rzeczy się zmieniło, ale to opowiem ci jutro. W ogóle to mam do ciebie sprawę. Musisz się szybko spakować. Weź rzeczy na 2-3 dni, dobrze? I nie zapomnij aparatu. Mam dla ciebie niespodziankę, która myślę, że ci się spodoba. O 19:00 masz samolot do Sztokholmu. Bilet jest elektroniczny i wyślę Ci go mailem. Musisz go wydrukować i wziąć paszport. Jak coś to pisz tutaj. Kunik Ps. Weź wygodne buty!”. Przeczytałam go jeszcze raz i wysłałam. Odwróciłam się do tyłu i zobaczyłam, że bracia śpią oparci o ścianę. Shannon oparł głowę na ramieniu Jareda, a wokalista na jego głowie i tak razem spali. Byli przeuroczy, jednak gdy tylko się ruszyłam by zrobić im zdjęcie oni się obudzili.
-          Co robisz?- zapytali równocześnie.
-          A zdrętwiał mi kręgosłup.- palnęłam uśmiechając się do nich.
-          Co? Jak może zdrętwieć kręgosłup?- zapytał się młodszy z nich, a Shannon stwierdził, że mu zdrętwiał lewy pośladek.
Ludzie... Oni mnie kiedyś zabiją. Jak nie fizycznie to ze śmiechu. Popatrzyłam na laptopa czekając, aż pojawi się powiadomienie, że mam jedną nową wiadomość na Facebooku od Jessy.
 _____________________
No i proszę. Najdłuższy rozdział jak na razie ;) Mam nadzieję, że się podobał. No tak… Klaudia zachowała się chamsko jeśli chodzi o akcję z kwiatkami, ale… no już taka czasami jest xD Agathe, czy mogłabyś rozwinąć co Cię w niej intryguje?;> Wracając do kwiatków… ja też sobie tego nie wyobrażam dlatego to napisałam. Chciałam w tens posób pokazać, że Jr naprawdę zależy by przeprosić. Co do Tomcia i Vicky… to to tak się nie skończy ]:-> OniSia! *__________* Kocham kocham takie komentarze :D Co do cierpienia po stracie rodziny. O tym też jeszcze będzie, ale to później. O wiele później. I będzie też wytłumaczone dlaczego dopiero wtedy ;) 

Dzisiejsza dedykacja… nawet nie zastanawiałam się komu ją zadedykować. Najlepiej po prostu osobie dzięki której ten rozdział pojawił się dziś a nie w weekend i która cały czas mi jęczy dlaczego takie krótkie. Foxlater, ten rozdział jest dedykowany Tobie! :)


10 komentarzy:

  1. Hahaha :D Ale się uśmiałam :D Masakra jakaś :D Rozdział genialny :D Szynek i jego opiekuńczość *serduszka* Też tak chcę! :(
    Ja też się przytulałam do Jareda! :P A. Fajnie, że Jessy wpada :D Nie może mnie zabrać w walizce?! :(
    To na łóżku. Booooooże. Oni są tak zajebiście pojebani, a ja ich za to tak mocno kocham, że nie można sobie tego wyobrazić. Ahh, Ci Marsi :D
    Buddha *serduszka* I ja *serduszka* Wgl. od kiedy jestem Twoja? xDDD
    No, czekam na więcej. Już się nie mogę doczekać :D
    Buźka :*
    -Cam

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG! Wypowiedź o pośladku… padłam! xD
    Bardzo spodobał mi się rozdział. Wreszcie wszyscy się pogodzili i jest „cacy”, że tak powiem. ;) No i wreszcie Leto zainteresowali się przeszłością swojej podopiecznej. ^^ A jak w mojej wyobraźni pojawią się obrazki z pokoju hotelowego… no rozpływa się człowiek(i umiera ze śmiechu, ale to swoją drogą).
    Przepraszam, ale tym razem komentarz krótki, bo klawiatura coś mi szwankuje… o.O
    Pozdrawiam i do następnego rozdziału.
    -Onisia

    OdpowiedzUsuń
  3. Intrygujące są wahania nastrojów Jareda. Ja to tak odbieram. Papla od rzeczy, potem żałuje. Działa bez myślenia. Szczerze mówiąc, odrobinę się to mija z moją wizją J. I chyba to mnie tak zajmuje. I intrygujące jest to, że on sam jest intrygujący(masło maślane i mamy margaryne -.-).

    Weny!
    -Agathe

    OdpowiedzUsuń
  4. Drętwiejący pośladek Shannona rozwalił mnie na atomy. XD Ale biedaczek, ja też tak często mam i to nieprzyjemne bardzo jest. :c
    Radość Klaudii w autobusie wprowadziła wielki zaciesz na moją twarz, piękne to było. :D I cieszę się, że już zapanowała ogólna zgoda między wszystkimi, lubię gdy wszystko między nimi jest ok i można się nieźle pośmiać. :D
    Bardzo ciekawam co się będzie działo jak Jessy przyjedzie. *,*
    Ogółem rozdział piękny i naprawdę, bardzo długi. *,* Same takie chcemy! :D Cudo, cudo, cudo. :*
    -Ms.Nobody

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham twoje opowiadanie, wiesz ?
    Nie no żartuje, ale jest naprawdę świetne :) Dzisiejszy rozdział by fajny.Długi, ciekawy i śmieszny …
    No i gratulacje.
    Takie ogólne, za pomysłowowść, bo nigdy nie spotkałam się z takim pomysłem.
    Gdy próbuje wyobrazić sobie, albo wymyśleć co będzie dalej… To po prostu nie mogę.
    Właśnie to lubię w twoim opowiadaniu… Jest nieprzywidywalne :] Być może to mnie zaczarowało, a może jednak fabuła ?
    Kiedyś może się dowiem, ale teraz obchodzi mnie tylko twoje opowiadnie.
    Nie będę się rozpisywać, bo cię zanudzę, no i co będzie ? xD No i jak zawsze czekam na next chapter, trzymam kciuki i powodzenia w dalszym pisaniu !
    -Dupshot

    OdpowiedzUsuń
  6. W nocy mi się przypomniało, że jest nowy rozdział! Czytałam na telefonie. Ha, to dopiero wyzwanie xD super, super. Kocham twoje opowiadanie!
    -Adka

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeju… zdanie „Prosze cię…przytul mnie” jest takie kochane, ze az przeczytalam je na glos z kilka razy :)
    Droga autorko… tym razem nie bede zachwalac Twojego opowiadania, bo i Ty ja i ja i wszyscy inni wiemy, ze jest cudnowne:) Tym razem po prostu Ci za nie dziekuje:)
    -Monika

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak każdy rozdział i ten był świetny, jednak czytając go miałam nieodparte wrażenie, że za dużo chciałaś nam przekazać i jak dla mnie wyszło troszkę chaotycznie. W porównaniu z poprzednim wyszło dosyć słabo jeśli chodzi o sposób pisania. Kilka momentów mnie rozśmieszyło na przykład, podawany już wcześniej w komentarzach, zdrętwiały pośladek Shannona oraz to, że Klaudia na korytarzu wypiła połowę kawy Jaredowi. Jestem bardzo ciekawa kolejnej aktualizacji na blogu i mam nadzieję, że pojawi się ona jak najszybciej ;)
    -Brennan

    OdpowiedzUsuń
  9. Przede wszystkim dziękuję za poprawę humoru. Uśmiałam się jak cholera :D Shannon’owi zdrętwiał lewy pośladek – genialne ! Ale od początku: w głębi ducha każdy jest fangirlsem :D Shannon za męski to było boskie :D Ogólnie rozdział świetny i piszę to zupełnie szczerze :D No do teraz się śmieję. Chociaż ta historia tego konia nieco mnie zasmuciła. Mój znajomy, który mieszka niedaleko mnie ma kilka koni i muszę przyznać, że to naprawdę wspaniałe zwierzęta choć nie mam z nimi bliższego kontaktu. Mają piękne oczy .
    Mam nadzieję, że kolejny rozdział pojawi się równie szybko i będzie równie długi :)
    -Marion

    OdpowiedzUsuń
  10. Ummmm…. Bracia razem. Uwielbiam ich takich.

    Oddalabym polowe swoich szalikow i chust oraz ulubione trampki za Fallen na koncercie. Moglabym nawet klamac Szczurowi ze mu ladnie w rozowym irokezie:D

    Przestaje pomalu wierzyc, ze uslysze st full bandem.
    Chyba ze zrobi sie w listopadzie jakas akcje i nie da sie zagadac gejowi.
    -mama

    OdpowiedzUsuń