13 czerwca 2014

Chapter 84 „Pierwsza kłótnia”

Chapter 84
„Pierwsza kłótnia”

- Proszę cię, dość! – jęknął Mat, gdy ja nadal nie mogłam pozbierać myśli po wyścigu. – Widziałaś chociaż jak jechałem?
- Słucham? – zapytałam wyrwana z moich głośnych rozmyślań.
- Pięknie. Nigdy więcej…
- To był najcudowniejszy prezent urodzinowy. – powiedziałam całując go.
- O, jednak pamiętasz o moim istnieniu. – warknął niezadowolony.
- Jesteś zazdrosny? – spytałam zaskoczona.
- O Steva?
- Nie, o Chrisa. – prychnęłam sarkastycznie.
Mina Mata od razu zrobiła się nieciekawa. Oj, ta jego przegrana chyba naprawdę bardzo podziałała na jego humor. Zazwyczaj się tak nie zachowywał. A teraz prychał jak rozjuszony koń. Wiedziałam, że jest zły, ale bez przesady. To tylko wyścig. Dodatkowo wcale nie taki ważny!
- Ej, weź się odpręż. – poprosiłam chcąc pomasować mu plecy, ale on strzepnął moją dłoń i odszedł na bok. – Co się z tobą dzieje? – zapytałam nie wytrzymując tego.
- Co się ze mną dzieje? Zabieram ukochaną dziewczynę na tor a ona najpierw zupełnie ignoruje mnie, potem nawet nie powie ‘powodzenia’, a i tak później znika z moim ojcem chrzestnym! Wiesz, nie tak sobie zaplanowałem ten wieczór! – powiedział wkurzony zatrzaskując drzwi samochodu.
- Delikatniej… - szepnęłam.
- Nie będę kurwa delikatny! To mój samochód! I będę robił sobie z nim co chcę!
- Ale… - powiedziałam niepewnie pierwszy raz widząc go tak wściekłym.
- Gówno ale! Wiesz co? Liczyłem na wsparcie z twojej strony, a co dostałem?! Totalną ignorancję!
- Mat…
- Zamknij się!
Pierwszy raz od kiedy zaczęliśmy ze sobą chodzić on tak się do mnie odezwał. Zamrugałam nie mogąc uwierzyć w to co powiedział, choć nie wiem po co. Co ma mruganie do tego wszystkiego. Pierwszy raz w życiu poczułam się jak totalna szmata. Ale ja nie jestem z tych co dadzą się tak traktować! O nie! Zacisnęłam zęby i odwróciłam się od niego. Ja wiem, może być wkurzony, wszystko to co mówił było prawdą, nie popisałam się dziś jako jego dziewczyna, ale to nie oznacza, że może się tak do mnie zwracać. To było gorsze niż uderzenie w policzek. Zamknęłam drzwi samochodu i ruszyłam chodnikiem wypatrując taksówki. Tak jak się spodziewałam, Mat ruszył za mną. Próbował mnie przeprosić, ale byłam zbyt wzburzona by go wysłuchać. W końcu jakaś taksówka zatrzymała się, a ja wsiadłam. Podałam adres i patrzyłam jak Mat zaczyna się oddalać. Gdy tylko złość zaczęła opadać, jej miejsce zastąpiło rozgoryczenie i smutek. Obydwoje zachowaliśmy się jak smarkacze, a nie dorośli ludzi. Jednak co jak co, ale nie dam się obrazić nikomu. Nawet jeśli ceną jest nasz związek. Zapłaciłam mężczyźnie wyznaczoną kwotę i weszłam na teren posesji. Czym prędzej usiadłam w hamaku znajdującym się pomiędzy dwiema palmami i popatrzyłam na swoje ręce. Zostawiłam kurtkę w samochodzie Delorda, ale nie miałam zamiaru po nią wracać. Było chłodno, ale nie na tyle by to zrobić. Poza tym, teraz byłam w domu. Co prawda zamkniętym na cztery spusty, prócz oczywiście furtki, ale jednak. No i się doczekałam pierwszej poważnej kłótni. Może i ostatniej. Skuliłam się na hamaku, starając się nie spaść, zamknęłam oczy. Co za beznadziejny dzień, zaczął się tak dobrze, a skończył jak całe moje życie. Klęska. Ale nie, nie zapłaczę z powodu tego dupka. Cholernie przystojnego, ale dupka.
Moje złorzeczenia przerwał klakson. Najpierw jeden, potem drugi. Wkurzyłam się na nowo. Co za kretyn tak trąbi?! Wściekła wyszłam zza domu, by zorientować się że to Delord. Przewróciłam oczami i już chciałam się cofnąć, ale on wylazł z tego swojego czerwonego Ferrari.
- Przepraszam, naprawdę mi głupio. – powiedział podchodząc do furtki.
- A mnie gówno to obchodzi. – odpowiedziałam.
- Jestem kretynem, nie twoja wina, że przegrałem…
- Oczywiście, że nie moja!
- Sam zaprosiłem Steva, wiedziałem przecież jak go uwielbiasz, więc powinienem…
- Co? – zapytałam gdy umilkł.
- Przygotować się na to, że będę tak o ciebie zazdrosny. – powiedział patrząc mi w oczy.
Tym wyznaniem mnie zdziwił. Myślałam, że jest zbyt dumny, zbyt… Twardy by powiedzieć takie, według oczywiście mężczyzn, kluchowate słowa. Dopiero słysząc to zdanie, zmieniłam zupełnie swoją postawę. Zaimponował mi tą szczerością. Nie spodziewałam się, że ma tyle odwagi by przyznać się do jakiejś słabości, tym bardziej, że sam zawsze uważał się za człowieka bez wad. A przynajmniej ja go za takiego brałam. Tym razem zdecydowałam się podejść do niego i chowając się w jego ramionach, nagrodzić go za te słowa. Wiedziałam, jak trudno było mu to powiedzieć, bo nienawidził odkrywać swoich słabości, ale chciałam by wiedział, jak wiele to dla mnie znaczyło.
- Serio jesteś zazdrosny o Sunshine’a? – zapytała używając przezwiska Steva, które wymyślili fani Placebo.
- Tak. Nawet bardziej niż o Chrisa.
- O niego też? – spytałam w końcu siadając w fotelu pasażera.
- Jak każdy samiec. To naturalna część życia, gdy facet musi odganiać innych, bo czuje się zagrożony. Tym bardziej jak widzi, że jego kobieta robi do innych maślane oczy. – odpowiedział włączając na nowo silnik i wykręcając.
- Boże, Mat. Wiesz dobrze, jak kocham Placebo. A Forrest uratował mój ukochany zespół, wniósł radość i pomógł Brianowi i Stefowi na nowo odnaleźć się. Jestem mu za to wdzięczna o przeszczęśliwa, że mogłam w końcu z nim porozmawiać. Spełniłeś jedno z moich najcudowniejszych marzeń! Bądź z siebie dumny!
- Może i masz rację, ale te instynkty… Nie nad każdym jestem w stanie zapanować. Ale spróbuję. – powiedział zrezygnowany. – A co do Battena. Jemu nie odpuszczę.
- W jakim sensie?
- Za bardzo się panoszy wokół ciebie. I tyle.
Po tych słowach wiem, że nie za bardzo spodoba mu się fakt, że jadę do Anglii i spędzę z moim przyjacielem weekend. Ale cóż zrobić, jednak trochę będzie musiał powstrzymać swoją zazdrość. Poza tym, bez przesady, to mój przyjaciel, a nie chłopak, więc nie powinien aż tak się denerwować. W końcu dojechaliśmy do jego mieszkania, gdzie wjechaliśmy pustą windą.
- Wiesz co ta kłótnia oznacza? – zapytałam go postanawiając wykorzystać sytuację.
- Co? – zapytała patrząc na mnie niepewnie.
- Że ja śpię od strony okna. – powiedziałam po chwili starając się zachować powagę.
Jego przestraszone oczy nagle się rozpogodziły, a na twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
- No niech ci będzie. Ten jeden, jedyny raz. – odparł otwierając drzwi i zapraszając mnie do środka.
Weszłam tym razem pewniej. Zdjęłam buty i ruszyłam do łazienki by umyć dłonie. Mat za to postanowił zrobić nam herbatę, więc poszedł do kuchni. Patrząc w lustro nad umywalką widziałam swoje odbicie. Mam piękne oczy, które teraz szczęśliwie błyszczały wpatrując się w lustro. Gdy uśmiechnęłam się, na twarzy ukazały się urocze dołeczki, które na pewno dodawały mi dziecinności. Wyszłam z pomieszczenia prosto do kuchni. Mat właśnie zalewał wrzątkiem torebeczki z herbatą. Uśmiechnął się i podał mi biały kubek z dużym czarnym napisem Placebo, samemu biorąc żółty z logiem Sunrise Avenue. Oparł się o zlew przy oknie i patrzył jak siadam na taborecie przy stole, ogrzewając dłonie nad parującą cieczą.
- O co chodzi? – zapytałam gdy nadal się tak we mnie wpatrywał.
- Patrzę na ciebie i myślę, jakim jestem szczęściarzem, że wtedy przyszłaś do tego sklepu po sukienkę. Pomyśleć, że nigdy mogliśmy się nie spotkać.
- Ty szczęściarzem? To ja chyba powinnam to powiedzieć. Jesteś kimś, tyle osiągnąłeś i dalej osiągasz… A ja? Ja przecież…
- Dlaczego siebie nie doceniasz? Czemu uważasz, że nie jesteś dostatecznie dobra? – przerwał mi odkładając kubek na bok.
- Bo… - zająknęłam się nie wiedząc co powiedzieć. – Bo taka nie jestem? Nic w życiu nie osiągnęłam, wszystko dostałam.
- Wszystko dostałaś? Myślisz, że koją miłość też dostałaś? Że Jared pokochał cię, bo stwierdził, że coś trzeba ci dać? A myślisz, że do szkoły dostałaś się dzięki Jaredowi?
- Tak właśnie myślę. – szepnęłam tak cicho, że miałam nadzieję, że nie usłyszy, jednak to zrobił.
- To twoja praca, twoje filmy sprawiły, że cię przyjęli. Wystarczyło ci tylko wskazać kierunek, jestem tego pewien. Poza tym… Czy ty nie widzisz, że umiesz coś czego większość ludzi nie potrafi? Zjednywać sobie ludzi, mimo, że tak nie uważasz. Masz oddaną przyjaciółkę, przyjaciela… - wymawiając to skrzywił się nieznacznie. – Pomyśl, że są dlatego jaka jesteś, a nie kim jesteś.
- Nie chcę tak myśleć, ale boję się, że są ze mną tylko dlatego, że mogą dzięki mnie coś osiągnąć.
- To też, ale nie tylko. – powiedział podchodząc. – Ja na przykład jestem dzięki tobie lepszym człowiekiem. Uszczęśliwiasz mnie, sprawiasz, że czuję się dobrze. Że mam dla kogo walczyć w wyścigu.
- Ścigasz się dla taty. – wtrąciłam.
- Tak. Ścigam się by uczcić jego pamięć. Ale wygrywam dla ciebie. By ci zaimponować, być była moja. Żebyś nie chciała odejść…
Jego oczy błyszczały gdy mówił to. Ani razu nie mrugnął jakby chciał mi pokazać, że mówi to całkowicie szczerze.
- Ja nie chcę odchodzić. Nigdy. Chcę być z tobą, nie ważne co się dzieje.
- Chodź do sypialni.- poprosił łapiąc mnie za dłoń.
Schwyciłam się jej wstając. Nie zastanawiając się, poszłam za nim do pokoju, a on poprosił bym usiadła na łóżku. Pierwsze pojawiły się jak zawsze sprośne myśli, ale potem, gdy zaczął czegoś szukać w szafie stwierdziłam, że to nic związanego z seksem nie jest. Swoją drogą, od pewnego czasu tylko to mi w głowie, kto by pomyślał, że tak bardzo się zmienię.
- Chyba jednak mam to u mamy. Nie mogę tego znaleźć. Chciałem ci dać taką jedną książkę, ale no… cóż.
- Jaką?- zapytałam zainteresowana.
- Jak ją dostaniesz będziesz wiedzieć. Ale za to znalazłem album ze zdjęciami z wyścigów mojego ojca.
- O! pokaż!- powiedziałam zainteresowana, klepiąc miejsce obok siebie.
Chłopak wyjął duży album i podał mi go. Chwilę później już siedział na obok mnie wygodnie na łóżku i opowiadał o każdym zdjęciu. Przy ostatnim zatrzymał się na dłużej, patrząc na nie bez słowa. Nie wiedziałam co w nim takiego szczególnego. Widać było tylko kawałek samochodu i czegoś w rodzaju kurtki? A Mat siedział i przyglądał się temu zdjęciu jak zaczarowany. Nagle zamknął album i cicho westchnął. Zaintrygowało mnie to, nie powiem.
- Co to było za zdjęcie?- zapytałam przykrywając jego dłoń swoją.
- Jakie?- zaczął rżnąć głupa, czego nienawidziłam.
- Przestań! Dobrze wiesz jak…
- A ty nie możesz zrozumieć, że są rzeczy o których nie chcę mówić?- odparł z pretensją.
- Nawet mi?
- Nawet tobie. Przynajmniej teraz.- dodał po chwili milczenia.
Spuściłam po sobie wzrok, bo dotarło do mnie, że to ja się źle zachowałam. Brak taktu, moja impulsywność i kłótnia gotowa. Idiotka.
- Przepraszam.- bąknęłam.
Delord chwilę na mnie patrzył powątpiewająco, ale ostatecznie jego rysy twarzy złagodniały, a on objął mnie ramieniem, przytulając do siebie.
- Kocham cię, ale są wspomnienia, których nikomu nie zdradzam. Takie moje, moje.
- Rozumiem, przepraszam, że…
- Shh… skończmy ten temat.- powiedział nakierowując swoją dłoń pod materiał mojej koszulki.
- Ale Mat…
- Chyba to lepsza wizja zakończenia tego dnia pełnego kłótni.- szepnął mi do ucha, a ja w myślach poparłam go dając mu wolną drogę.
 Obudziłam się wcześnie rano. Na zewnątrz było jeszcze ciemno, więc w sumie raczej była noc. Popatrzyłam na chłopaka leżącego obok mnie z twarzą wtuloną w poduszkę, który memlał coś przez sen. Odrzuciłam kołdrę i wstałam. Okno było otwierane automatycznie i to tylko uchylnie, bo byliśmy zbyt wysoko. Westchnęłam niezadowolona, gdyż często po prostu było mi za gorąco bez otwartego okna. Poza tym uwielbiałam wpatrywać się w horyzont i czuć na twarzy powiew wiatru, a przynajmniej świeżego powietrza. Popatrzyłam w niebo szukając gwiazd, lecz ich nie zobaczyłam. Cóż mi się dziwić, centrum miasta to i światła tej metropolii oszukują oczy zabierając blask tych małych punkcików oddalonych o setki lat świetlnych.
 Od kiedy tylko pamiętam byłam fanką gwiezdnych wojen. Obejrzałam filmy, przeczytałam książki, kiedyś nawet udzielałam się na forach poświęconych tematyce star wars. Teraz stojąc tak przy oknie zamarzyłam by znaleźć się w tamtym świecie. Móc podróżować po galaktykach, spotykać różne istoty, latać maszynami typu x-wing czy po prostu być tam. To wydawało się być takie ogromne, a teraz gdy stałam w pokoju umieszczonym w tym wieżowcu, który stał na naszej maleńkiej planecie, zdałam sobie sprawę jak Ziemia, ten cały nasz świat, jest ubogi. Pomimo rozwiniętego życia na nim, jest taki… mały i niewiele znaczący. Chciałabym zobaczyć co się dzieje z tymi którzy wpadną do czarnej dziury, czy naprawdę giną, a może to portal do innego świata? Kto to wie! To wszystko jest takie fascynujące, niezbadane. Może jedi naprawdę istnieją? Tak samo jak Wookie czy Ewoki. Ten świat ma jeszcze tyle do odkrycia. Przecież pytania nigdy się nie kończą, nie wykorzystujemy całej wiedzy. Wiele rzeczy pozostaje nadal nieodkrytych i to w każdym aspekcie. Chciałabym też rozumieć mowę koni. Od wielu lat mam z nimi do czynienia, ale pomimo tego że mam naprawdę dobry kontakt z tymi zwierzętami, zupełnie nic o nich nie wiem. Tak jak o galaktykach. A przecież konie są tak blisko nas…
- Co robisz?- usłyszałam pytanie, po tym jak materac głośno zaskrzypiał.
- Myślę.- odpowiedziałam zgodnie z prawdą odwracając się w stronę łóżka.
 Mat był rozczochrany, jakby go ktoś wrzucił w tłum fanek Jareda. Na lewym policzku miał odciśniętą poduszkę, a sam patrzył na mnie mrużąc oczy.
- Która godzina?- zapytał drapiąc się po głowie.
- Nie wiem, wczesna jakaś.- odpowiedziałam siadając na łóżku.
- To czemu nie śpisz?
- Mat, idź spać.- jęknęłam czując, że mnie nie rozumie.
- No mów o co chodzi. Już się wybudziłem.
- Nic się nie dzieje. Po prostu rozmyślam o wszechświecie i milionach pytań bez odpowiedzi.
 Chłopak słysząc to zmarszczył czoło,  a potem położył się na łóżku ciężko wzdychając. Była wczesna godzina, z całą pewnością jego mózg się nie wybudził na tyle by myśleć o takich sprawach.
- Skąd ci się wzięły takie pytania o tej porze?
- Nie wiem, same przyszły. – odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- Kochanie, wracaj do łóżka.
- Wolałabym żeby było tu otwarte okno.- mruknęłam odwracając się do niego tyłem i znów wpatrując się w czarne niebo.
Usłyszałam tylko jak brunet znów ciężko wzdycha, a materac skrzypi. Odwróciłam głowę i zobaczyłam, że mężczyzna odwrócił się do mnie plecami przykrywając kołdrą. A niech idzie spać, ja przynajmniej w spokoju pomyślę. Jednak niedługo było mi dane postać spokojnie przy oknie. Jakieś 5 minut później Mat odrzucił kołdrę i usiadł na łóżku. Chwilę na mnie patrzył, a potem wstał i podszedł do mnie.
- Czymś się martwisz?
- Nie.
- To czemu nie śpisz?
- Już ci mówiłam, że myślę.
- Nie mogę spać, gdy cię nie ma obok.- jęknął obejmując mnie w pasie.
- Jakoś wcześniej spałeś.
- Ale teraz się przyzwyczaiłem do twojej obecności, która daje mi ciepło.
- Czyli robię za grzejnik?- zapytałam ze śmiechem odwracając się przodem do niego.
- Nie w tym sensie. Chodzi mi oto, że czuję się dobrze, gdy jesteś obok. Bezpiecznie, czuję się że mam przy sobie osobę, która jest dla mnie chyba najważniejsza.
- Ale czarujesz, ty mój Casanovo.- zaśmiałam się podarowując mu buziaka.
- Ktoś musi ci mówić tę okrutną prawdę.- zaśmiał się i pociągnął mnie w stronę łóżka.
Weszłam pod kołdrę wcześniej zdejmując szlafrok i wtuliłam się w jego ciepły bok. Głowę ułożyłam na zgięciu jego ramienia, a lewą dłoń położyłam na jego brzuchu. Było mi wygodnie i w sumie jemu chyba także, bo już po chwili spał. Zamknęłam oczy i starałam się oczyścić umysł, by zasnąć. Zupełnie jak jedi – zaśmiałam się do siebie w myślach i w końcu sama znalazłam się w krainie Morfeusza.
Kilka tygodni później zmęczona wpakowałam do walizki ostatnie potrzebne rzeczy, po czym usiadłam na łóżku ciężko wzdychając. Nie lubię pakowania, jak zawsze robię to na ostatnią chwilę i zapominam miliona rzeczy. Jeszcze raz w myślach przejrzałam listę potrzebnych przedmiotów, by potem zerknąć na praktycznie pustą torebkę, a  raczej torbę i położyć się na pościeli. Nie chciało mi się pakować podręcznego, więc stwierdziłam, że następnego dnia przed odlotem to zrobię.
- Klaudia!
Przewróciłam oczami i podniosłam się do pozycji siedzącej, słysząc głos Jareda. Czego on ode mnie chce? Jeśli myśli, że może zabrać walizkę na dół, to jest nienormalny. Mówiłam mu przecież, że dopiero rano będę gotowa.
- Czego?
- Masz gościa!
- Kogo niesie tak późno? – mruknęłam sama do siebie odkrzykując.- No schodzę!
Miałam już wyjść z pokoju, gdy nagle przede mną wyrósł Mat. Zaskoczona, odruchowo cofnęłam się o jeden krok, by czym prędzej zrobić dwa w przód i znaleźć się w jego ramionach. A to ci niespodzianka!
- Co tu robisz?- zapytałam gdy oderwałam wargi od jego ust. – Miałeś mieć wyścig…
- Miałem, ale go olałem. Nie ładnie tak wyjeżdżać bez pożegnania.- powiedział uśmiechając się zawadiacko.
- Przecież żegnaliśmy się…. – zaczęłam, ale on skutecznie uciszył mnie pocałunkiem.
Nogą zamknął drzwi i nie odrywając się ode mnie, przeprowadził mnie przez mój bajzel i położył na łóżku. Zaznaczam, nie zrobił mi żadnej krzywdy, nie spowodował wypadku, więc chyba zdarzył się wtedy cud.
- Tak się nie żegnaliśmy.- oznajmił i zdjął walizkę na ziemię.
- To prawda.- mruknęłam zadowolona, że moje pragnienia zostaną na chwilę uciszone.
 W sumie mam wrażenie jakby teraz bardzo ważną częścią mojego życia był seks. Jak ja wcześniej funkcjonowałam, to nie mam pojęcia. W sumie jak my razem mogliśmy żyć bez tej bliskości. Nawet Jared mi zazdrościł. Gdy tylko Delord wychodził, rzucał się po domu marudząc jak stara panna. No tragedia z nim, ale cóż zrobić. Młodość ma swoje prawa, więc niech nie narzeka, bo on w swoim życiu przeszedł ten etap z wynikiem mocno powyżej średniej krajowej, a nawet i światowej.
- O czym myślisz? Znów o galaktykach?- zapytał patrząc mi w oczy i próbując wyrównać oddech.
- Myślę o tym, że Jay znów będzie mi wypominał nasze żegnanie się.
- Co? To on ma coś przeciwko?- spytał podnosząc się.
- Chodź tu, głuptasie.- zaśmiałam się ciągnąc go na siebie.- On jest zazdrosny po prostu.
- No, ale od jutra nie ma o co.- skwitował z zadowoleniem.
- No nie wiem… jak się znajdzie jakiś przystojny, wysportowany…
- A podobno nie lubisz wysportowanych.- zauważył Mat podnosząc jedną brew i wpatrując się uważnie we mnie.
- Ale przystojnych owszem. Tak więc przystojny, nieźle zbudowany instruktor tańca…
- Ty to prędzej spotkasz ratownika niż tancerza.- zaśmiał się perfidnie.- Toż ty tańczyć nie umiesz…
- Słucham?!- oburzyłam się, wiedząc że trochę przesadza, bo nie ma ze mną takiej wielkiej tragedii.
- No dwóch lewych nóg nie masz, ale…
- Złaź ze mnie!- powiedziałam spychając go z siebie i odwracając  się plecami.
Po chwili poczułam jak jego palce wędrują po moim boku zbliżając się do miejsca, które zawsze bronię z potrojoną siłą. W momencie, gdy spróbował mnie połaskotać, ja wymierzyłam mu kopniaka, ale nie przewidziałam tego, że łóżko to nie byt nieskończony i walnęłam porządnie o podłogę.
- Aua!- jęknęłam czując ból pleców. – Idiota.- prychnęłam podnosząc się.
- Przepraszam.- odpowiedział szczerząc się do mnie rozbawiony.
- A wsadź je sobie w dupę.
- Coś sugerujesz?- zapytał z brudnym uśmieszkiem, który za każdym razem zmieniał go o 180 stopni.
To jedyna mina Amerykanina, gdy mogę stwierdzić, że to diabeł wcielony. Nie lubiłam jej, bo zawsze odwracała całą sytuację do góry nogami, a ja… Wstyd się przyznać, w ogóle zapominałam o całym świecie.
- Tobie jedynie mogę kij od miotły.- powiedziałam, ale już nie byłam w stanie ukryć uśmiechu.
- Oj, ktoś skapitulował widzę.- odpowiedział tonem zwycięzcy.- Ty wiesz jak to lubię.
- Co?
- Jak się poddajesz.
- I co?
- I przejmujesz władzę.- mruknął mi do ucha, badając dłońmi każdy milimetr mojego ciała.
- To się poddaję czy przej… oh…
- Poddajesz się mojemu dotykowi, ale zaraz wraca ci chęć górowania nade mną. Pierwszy raz w życiu lubię, gdy kobieta dowodzi i decyduje.
- Pułkowniku Delord! Baczność!- zaśmiałam ocierając się o niego.
- Tak jest pani generał!- powiedział z tym swoim perwersyjnym uśmiechem, bardzo dobrze wiedząc do mam na myśli.- Oj Jared jutro przez całą podróż będzie ci marudził.- zaśmiał się składając pocałunek na moich wargach.
Rano jednak wszyscy byliśmy tak zajęci wyjazdem, że nikt chyba nie zauważył Mata wymykającego się z domu. Ja za to dopakowałam ostatnie rzeczy, modląc się żebym wszystko wzięła. Niedługo później przyjechał Tomo, który obiecał zawieźć nas na lotnisko i to zrobił. Szybka odprawa paszportowa, oddanie bagażu i mogliśmy wejść na pokład. Usiadłam obok Jareda w samolocie kładąc dłoń na jego. Jak zawsze źle się czuł w tej latającej puszce, ale tym razem jakoś mniej panikował. Postanowiłam więc zabawić go rozmową, by nie musiał myśleć, że znajduje się w tym okropnym dla niego miejscu.
- Cieszę się na ten wyjazd. Brakowało mi naszej wspólnej podróży.
- Jeśli mam być szczery, to mi też. Muszę trochę naładować baterie i w sumie to mój najbardziej szalony pomysł.- zaśmiał się, patrząc na mnie.
- Czemu Shann z nami nie leci? Przecież też miał jechać.- zapytałam zdziwiona nieobecnością starszego Leto.
- Nie wiem. Coś mi tłumaczył, ale nie za dużo zrozumiałem. Coś z Antoine robi i dopiero za 3 dni przyjedzie.
- A jak się czujesz?
- Nawet nie tak źle. Ostatnio tak średnio, ale dzisiaj jak się obudziłem to czułem się jakbym był zdrowy.- powiedział z radosnym błyskiem w oczach.- A ty chyba trochę przesadziłaś wczoraj z Matem, co?- zaśmiał się.
- Jak to?
- Dość długo się żegnaliście.
- Oj no wiesz co! Ja się nie czepiałam twojego żegnania się z Fancy.- mruknęłam speszona.
- Przecież żartuję. Nie martw się, ściany w domu są grube, niedużo przez nie słychać!
Trzepnęłam go za to gazetą po głowie, ale on i tak szczerzył te swoje równe zęby w moją stronę. Udałam, że czytam gazetę, ale gdy tylko ją trochę opuściłam zobaczyłam zeza Jay’a. Nie wytrzymałam i zaczęłam się głośno śmiać. Nagle poczuliśmy szarpnięcie, a oczy Jareda stały się chłodne, pełne strachu. Co prawda przez sekundę, ale to pokazywało jak bardzo boi się latać samolotem. Wystartowaliśmy ku wakacjom.
- Ej, naprawdę to takie straszne?- zapytałam po jakimś czasie, widząc że aktor ma nieobecne spojrzenie wlepione w swoje kolana.
- Hymmm… co?- odpowiedział zdezorientowany.
- No latanie?
- Jak się leci nie jest źle.- rzucił nadal o czymś rozmyślając.
- Co się dzieje, Jay?
- Nic.
- Przecież widzę. Tatusiu…- jęknęłam robiąc oczy kota ze Shreka.
- Pokłóciłem się z Fancy. Mocno pokłóciłem.- odpowiedział, a jego oczy znów stały się chłodne, lecz tym razem pełne smutku.
- Ale jak to?- wyjąkałam zdziwiona tym wszystkim.- Przecież…
- Nie chcę na razie o tym mówić. Mam dość. Chcę przez te 2 tygodnie zapomnieć o wszystkim co złe, a co ostatnio mi się przytrafia. Koniec!- zaznaczył widząc, że chcę otworzyć już usta.
Wzruszyłam ramionami i tym razem naprawdę zajęłam się czytaniem gazety. Nie powiem żeby lot był krótki, ale za to przebiegał bez żadnych problemów, więc równe 4 godziny później wylądowaliśmy na lotnisku. Po odebraniu bagaży, skierowaliśmy się na postój taksówek i wybraliśmy jedną z nich. Mógł przynajmniej wynająć samochód - mruknęłam do siebie.
- Co mówisz?- zapytał aktor, a ja popatrzyłam na niego wymownie.
- Mówię, że jedźmy już.
Wsiedliśmy do ciemnozielonej taksówki, która ruszyła w stronę naszego ośrodka wypoczynkowego. Widoki nie były jakieś zachwycające, ale to tylko główna autostrada, poczekamy na jakieś ładniejsze plenery.
- Powiesz mi co z Fancy?- zapytałam znudzona podróżą do granic możliwości.
- Prosiłem cię chyba…
- No Jay!
- To koniec. Po prostu.- dodał widząc moją minę.
- Co? Oszalałeś? Od tak?- wyjąkałam zaskoczona.
- Nie od tak. Powiedzieliśmy sobie kilka rzeczy, ustaliliśmy co jest dla nas najważniejsze w życiu i się rozstaliśmy.
- Ale obraziłeś się oto, że musiała wcześniej wrócić?- spytałam.
- Nie. Ale to też miało wpływ. Dla niej najważniejsza jest praca, dla mnie też. Po prostu nie mamy czasu na życie rodzinne. – odpowiedział beznamiętnie wpatrując się w widok za szybą.
- Nie rozumiem was. W ogóle. I co teraz? Wrócisz do starego trybu życia?
- Może. Nie wiem. Na pewno nie zamierzam udawać się do zakonu. Co z Download Festival? – szybko zmienił temat.
- Ty chyba nigdy nie dorośniesz…- mruknęłam do siebie.
- Odczep się, dobrze? Temat skończony.- odwarknął.
- Spoko, nie mój interes. Ale to ty zostaniesz sam jak palec.
- Klaudia!
- Co do Download to jadę. Zdecydowałam się na 100%.
- Super, podaj Emmie daty to załatwi ci samolot, transport z lotniska i hotel.
- A… Emmm… Wystarczy samolot.- wyjąkałam.- Resztą sama się zajmę.
- Co?
- No dam sobie radę, chcę przypomnieć sobie co to samodzielność.- wymyśliłam na poczekaniu.
Leto wzruszył ramionami mrucząc, że mam robić co chce i zajął się czytaniem maili na blackberry. Było blisko, ale udało mi się ukryć fakt, że jadę do Chrisa. Normalnie konspiracja pierwsza klasa.
W końcu zatrzymaliśmy się przed hotelem. Przy wysiadaniu wróciłam myślami do sytuacji Jareda i tego co się stało z jego związkiem z Wright. Będę musiała napisać do kobiety, bo nie wierzę w to, że to wszystko nagle bez wcześniejszego powodu się rozpadło. Pewnie to tylko głupia pomyłka, a Jared wszystko źle odczytał, jako że nie ma doświadczenia w życiu z drugą osobą. Będę musiała zadzwonić i tak zrobię.


 _______________________________________________

No to tak... długo nic nie dodawałam. Ale obiecałam, że to skończę, więc macie kolejny rozdział.
Nie wiem kiedy będzie nowy, mam nadzieję, że szybko.
Tymczasem miłego czytania i zapraszam do komentowania! :)

Dedykacja idzie do Gosi za to, że przepisała kawałek :D

9 komentarzy:

  1. Nie sądziłam, że jeszcze kiedyś dodasz nowy rozdział :D Jest super ;) Ciekawa jestem o co chodzi z tym Jay'em i Fancy. Kłótnia Klaudii i Mata była trochę zabawna ;p Z niecierpliwością czekam na następną notkę. Oby była szybciej niż ta ;)
    Pozdrawiam, Ann

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie będę komentować ile musiałam czekać na nowy rozdział. Był bardzo fajny, fanie jakbyś dała rozdział z punktu widzenia Lacza i tej kłótni z Fancy. Jestem ciekawa o co dokładnie poszło :D

    OdpowiedzUsuń
  3. O matko, ale dawno mnie tutaj nie było :D nie wiem czy nie wypadłam z wprawy w pisaniu komentarzy xD ale się postaram :D
    Ej, ja Matowi się wcale nie dziwię że był zły. Dobra, rozumiem że K cieszyła się ze spotkania ze Stevem, ale chyba nie powinna zapominać o swoim chłopaku :P i jak mogła pomyśleć że to tylko wyścig? Pewnie gdyby on kiedyś tak pomyślał o jej zawodach jeździeckich, albo premierze jakiegoś jej projektu to też by nie była zachwycona :)))
    No dobra, ale z tym zamknij się to trochę przesadził, ale w sumie rozumiem go, dziś mam jakiś dzień pobłażania Matowi xD
    Czemu Klaudia nie nosi ze sobą kluczy? Wtf? XD
    Kluchowate słowa? Z kluskami to kojarzy mi się tylko jedna osoba :D i to nie jest niestety Mat :’)
    Nie wierzę że on jest bardziej zazdrosny o Steve’a niż o Krystynę, to jest w ogóle możliwe? :D pewnie się to zmieni gdy dowie się o podróży do Anglii xD
    Uważam że K do anglii powinna zabrać swoją super piżamkę którą dostała na urodziny :D
    Ja się dziwię że ona wcześniej nie wywalczyła tego żeby spać od okna, przecież ty chyba zawsze śpisz od okna xP a już na pewno z brzegu łóżka xD
    Dobrze że Mat umie potrząsnąć K, bo ona zdecydowanie ma czasami za mało wiary w siebie, niech dodaje jej skrzydeł częściej :)
    Jestem tylko dlatego, że mogę dzięki tobie coś osiągnąć? :(((
    Jaką książkę? Jaką? Chcę wiedzieć xD
    Jak tak się mają godzić, to jak dla mnie częściej mogą się kłócić :P
    Ooooo ale to byłby czad spotkać Hana Solo *_* Młody Harrison Ford…
    Ahahahahah K mistrz w olewaniu swojego faceta z rana xD to było coś w stylu „ech jesteś za głupi żeby razem ze mną rozmyślać o celu istnienia, idź spać, no już” xDDD
    Boże, oni są oboje zdrowo rąbnięci, wcale się nie dziwię że są razem :D ale myślę że Mat powinien zrobić kurs pierwszej pomocy xD
    Zostawiliście mnie samą w domu, smutek :<
    Ale z Jareda świnia, zboczeniec jakich mało :P A o co pokłócił się z Fancy? O to o czym myślę, czy o coś innego? W sumie to pasują do siebie, szkoda żeby się rozstawali.
    A on jej w ogóle powiedział o chorobie? I kiedy powie mamie?
    On przecież i tak się dowie do kogo leci K, więc po co to ukrywać :P im później się dowie tym będzie zdrowszy? xD
    Dzięki za dedykację :D
    Mam nadzieję że nowy pojawi się już niedługo :) weź, bo muszę znów wrócić do komentowania xD albo ogólnie pisania…
    Napisałam wczoraj cześć komentarza ale gdzieś mi zaginął… więc musiałam napisać wszystko od nowa, dlatego tak mało :(((
    Do następnego :* już się nie mogę doczekać tych ich wakacji :P
    M.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ooo, witam po długiej przerwie. :D
    Tak z początku nie wiedziałam o co chodzi, to przeczytałam jeszcze raz poprzedni rozdział; i tak fajnie, on ją zaprasza, a tu od razu taka kłótnia na początku, łee. Też nie myślałam, że Milord może być taki… no, nieźle się zdenerwował :O w pierwszej chwili literki mi jakoś mignęły przed oczami i myślałam, że Macio uderzył Claudię i takie ‘wtf?!’, czytam szybko jeszcze raz, a on tylko kazał jej się zamknąć. Ale i tak przegiął. Mogłaś ty mu przywalić. xD
    „Powinienem przygotować się na to, że będę tak o ciebie zazdrosny.” Aww. <3 Miło, że Mat umie się przyznać do takich rzeczy, chociaż to nie było chyba aż tak kluchowate, nie? Faceci i ich duma. x)
    Jak oni sobie tak rozmawiają, że Mat jest strasznie zazdrosny o Chrisa, to mam jakieś złe skojarzenia z tym festiwalem, na który Claudia chce jechać? No bo niewiadomo co oni tam odwalą, a on to by go najchętniej zabił i ehh, w co ty się pakujesz? :x
    Ale przyjemnie się czyta jak jesteście razem tacy kluchowaci i zazdrośni o siebie, takie dwa misiaczki, aww. :D I tak sobie patrzę, to wolę chyba, żeby Claudia skończyła z Matem, a nie Chrisem, bo on mi się teraz wydaje taki… nieodpowiedni dla niej, no. Wszyscy mają rację, słuchaj się ich, a nie na siłę do niego leziesz, Bóg wie co jemu do głowy przyjdzie T__T A Macio jest taki idealny i przystojny <3
    Nie rozumiem czemu bijecie się miejsce w łóżku od okna? Mnie zawsze to przeraża, że jak się obudzę, to kogoś w tym oknie zobaczę, dlatego zazwyczaj trzymam się z dala od niego. xD
    Szkoda mi Claudii. :c nie myślałam, że ona tak to wszystko postrzega, ale tak się teraz zaczęłam zastanawiać – te studia to faktycznie Jared czy ona sama się tam dostała? Ale uważanie, że znajomi są z nią tylko dlatego, żeby coś osiągnąć, jest okrutne w stosunku do znajomych, bo powinnaś im ufać. :P
    Jak powiedział do niej ‘chodź do sypialni’ to też mnie zasypały sprośne myśli, eh. xD Zrobiłaś to specjalnie!!
    I tak trochę też nie rozumiem o co chodzi z tym zdjęciem, ale podejrzewam, że coś z jego ojcem? To się kiedyś wyjaśni? Bo tak samochód i kawałek kurtki to mi się skojarzyło, że jakieś zdjęcie przed wypadkiem, ale wtf, to nie pasuje ;_;
    Eh, ale chociaż teraz jakoś to rozwiązaliście, a nie się pokłóciliście, tyle dobrego. Tylko dzieci w końcu nie zróbcie, bo będziecie mieli problem, na co komu dzieci. XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie lubię Gwiezdnych Wojen, w ogóle nie cierpię filmów fantastycznych i innych takich, więc nie wiem jak skomentować Twoje przemyślenia. Może tak, że ja zazwyczaj jak budzę się nad ranem to myślę sobie o czymś fajnym i nie takim zawiłym albo wymyślam riposty do zdarzeń, które miały miejsce tak co najmniej pięć lat temu 8)
      Macio jest taki czarujący, aww. :D Ale fajnie tak posłuchać jak on mówi, że dobrze, że ma cię przy sobie, bo naprawdę mam przeczucie, że niedługo będzie rzeźnia w związku ze zbliżającym się spotkaniem z Chrisem. I jeszcze jak on przyszedł do Ciebie, to pomyślałam, że chce jechać z tobą, bo zrezygnował z wyścigu i że będziesz musiała potajemnie zadzwonić do Chrisa i wszystko odwołać, ale on tylko przyszedł się ‘pożegnać’. xP
      Ja nie wiem jak ty możesz zostawiać pakowanie na ostatnią chwilę, ja zawsze robię chaos i panikę, że czegoś zapomnę, a spakowana jestem już raczej wcześniej, niż dopiero rano przed wyjazdem. XD
      Mogę zadać durne pytanie? Mogę. Kto na górze – ty czy Mat? xD
      I końcówka mnie tak trochę… zabiła?? Ja tu ich najbardziej shippuję, a ty ich rozdzielasz?! JAK TO, DLACZEGO.
      NIECH ONA DO NIEJ DZWONI.
      TO NA PEWNO WINA DZIADA.
      NIE WIERZĘ, ŻE ONI ZERWALI.
      C Z E M U ;__;
      Dobra, calm down.
      Pisz kolejny, bo jestem ciekawa co powie Fancy (czy w ogóle coś powie, bo zawsze może nie chcieć rozmawiać, nie?) i co z Chrisem… z jednej strony fajnie, jakby coś się podziało, bo byłaby niezła akcja, ale z drugiej strony będzie drama, duża drama, jak oni coś odwalą.
      Tak się spytam – ile do końca? Bo nie wiem jakie akcje mogę jeszcze obstawiać i co jeszcze może się wydarzyć? Może Fancy i Jared się spikną jednak, bo jakby Jaredowi zdrowie się pogorszyło, to nie wierzę, że Fancy to nie ruszy… i jeszcze musi powiedzieć mamie o tym… to trochę tego jeszcze jest, nie? Będzie pseudo-happy endzik? :D

      Usuń
  5. Będę pisała teraz troszkę inaczej, bo stwierdziłam, ze muszę rozwijać swoje ze tak powiem pisarstwo.
    Koniec wywodów czas na komentarz. Czytając ten rozdział zapomniałam o wszystkim. Doszczętnie mnie pochłonął. Pewnie tez dlatego, ze bardzo dawno nic nie dodawałaś. Widziałam tam parę literowek. Są mało znaczące i prawie nie zauważalne, więc nie warto się tym przejmować ;))
    Szczerze powiedziawszy to musiałam chwile pomyśleć i spróbować przypomnieć sobie co działo się w poprzednim rozdziale. Na szczęście mam pamięć skojarzeniowa to szybko zalapalam ;)
    Trochę przygnębiający jest fakt, ze Mat z Klaudia odbyli już swoją pierwsza poważną kłótnie i to w dodatku w jej urodziny. Skoro zaprosił jej idola to powinien liczyć się ze stratami jakie odniesie. Wiadomo, ze mm o Boże, Steve (?) nie ma zbyt dużo czasu, a Klaudia chciałaby dowiedzieć się jak najwięcej skoro ma okazje. Stal się bardzo nie miły i w tym momencie chciałam go od razu uśmiercić. Świetlistym mieczem! (Tak a propos rozmyślań K ;)). Zachował się jak totalnie ostatni dupek. Jeszcze to z jaka agresja i chamstwem się do niej odnosił. Przecież to nie jej wina ze przegrał. (Kurde a przegrał? Bo nie pamiętam z ostatniego rozdziału... Musiałabym przeczytać jeszcze raz ;P). Heh btw o tym prezencie, widziałam ostatnio na tt taki śmieszny tweet, ze: idealna randka zabierz mnie na koncert arctic monkeys i oddaj alexowo turnerowi. Nosz tak mnie Mat wpienil -_- Bardzo zabolało jak zaczął się tak do niej odzywać. I jeszcze to 'zamknij się'. Oj jak ja bym mu przywaliła to chłopina nie wiedziałby z której strony. Ugh. Ja tak jak K nie mogłam uwierzyć w to co powiedział. I bardzo dobrze, ze poszła od niego. Czyli nie jest tak źle i wie ile jest warta i ze z nią się tak nie postępuje! Spodobało mi się to ze 'nie zapłacz z powodu tego dupka. Cholernie przystojnego, ale dupka'.
    Czemu ona nie nosi ze sobą kluczy od domu? Nigdy nic nie wiadomo i warto być zabezpieczonym. Ekhem tak przez ciebie to tez mam teraz tylko jedne skojarzenia xD I czemu nikogo nie było w domu? Bo nie wiem, nie przypominam sobie z ostatniego rozdziału. Fajnie ze ma chociaż otwarta furtkę. I hamak między palmami *o*
    Milo z jego strony ze przyjechał ja przeprosić. No i przyznał się do swojej zazdrości. Wow! I czemu akurat kluchowate słowa? Xd ach faceci i ich ego. W sumie wiadome było ze po takich przeprosinach wybaczy mu. Wszyscy maja hopla na punkcie mycia rak. Ostatnio na asku ktoś mi zadał pytanie ile razy dziennie myje ręce. Nosz kurde czy ja za każdym razem mam odnotować ze myje ręce i gdzieś to zapisać o.O ludzie są czasami dziwni...
    Heh zazdrosny o Chrisa, no ba! Ale najbardziej rozsmieszylo mnie stwierdzenie ze Batty się panoszy wokół K. Boże ja sobie to wyobrazilam... Lepiej nie pytaj jak to wg mnie wyglądało T_T no i teksty o instynktach hahahahhahahaha (y) pro!
    Walka o najlepsze miejsce w łóżku zawsze jest zabawna :D lubię spać od okna (jeśli już stoi gdzieś tam blisko łóżko okna) bo fajnie podziwiać sobie gwiazdy :D
    Ona wygląda dziecinnie... Pewnie za długo siedziała w spa! Hahaha przypomniał mi się kabaret paranienormalnych o Mariolce xD ze jak za długo w spa będzie siedziała to wyniosą ja w pielusze hahhhahaha xD ach te moje skojarzenia. Zawsze różne rzeczy przypominają mi się w nieodpowiednim momencie.
    Skoro Mat robi herbatkę to i ja poproszę! Moja zielona właśnie się skończyła :c to pisanie ja wykonczylo ;p ale powiem ci ze fajnie jest jak ty sobie usiadziesz np w kuchni a facet robi ci coś do picia albo jedzenia. To jest takie fajne :D no a jeszcze jak jest na co popatrzeć to olala ;))
    Oni oboje są szczesciarzami ze spotkali siebie. Nadal się zastanawiam co Mat robił w tamtym sklepie... Mniejsza z tym. Czemu K tak bardzo się nie docenia? Bo niby Jay załatwił jej studia? Wątpię. +

    OdpowiedzUsuń
  6. + Miała dobre filmy i ma talent, ale w sumie pewnie postać Jr tez tutaj miała znaczenie. A prawdziwych przyjaciół poznasz w biedzie. A jej przyjaciele są prawdziwi. Jeszcze zdąży się o tym przekonać.
    'Chodź do sypialni'- sorry ale miałam takie same myśli, skojarzenia co K :D no coś musiała najpierw obejrzeć zdjęcia. Jestem ciekawa o co chodzi z tym ostatnim zdjęciem. Zaintrygowało mnie. I ciekawe co za książkę chciał jej dać? Kamasutre czy co? ;P
    Tak, są takie wspomnienia, które chcemy mieć tylko dla siebie. Nic dziwnego ze nie chciał jej powiedzieć. To pewnie jakieś bolesne... Zastanawiam się czy nie jest jakoś związane z wypadkiem.
    Hahahaha rozmyślania o galaktyce itd z rana są pro! Ostatnio tez rozmyslalam czy na prawdę czarna dziura to koniec czy może jakiś portal... Co do star wars... Muszę obejrzeć wszystkie części bo paru nie oglądałam, a teraz zaczęły mi się wakacje to chociaż będę miała co robić ;) w sumie szukam jakiejś pracy, no ale łatwo nie jest i nie mogę nic znaleźć :/
    Czasami gdy rozmyslam, albo mi się nudzi i z kimś rozmawiam to stwierdzam ze w większości wypadku są daleko za mną w rozumowaniu moim xD tak samo Mat z rana nie może pojąć tego co robi K. Ja ja za to doskonale rozumiem bo tez tak mam.
    Ach jakie to słodkie ze nie może bez niej spać :3 tez chciałabym sobie znaleźć takiego faceta. Tylko ze taki nie istnieje bo ma same zalety, a wad praktycznie wcale.
    Ooj ja tez nienawidzę się pakować. Wyjazdy, wycieczki są fajne, ale pakowanie nie. Ale nie w sumie jeszcze gorsze jest rozpakowywanie się xD gdy coś pakuje zawsze o czymś zapomnę. I to najczęściej o rzeczach najbardziej istotnych.
    A gdzie z Jayem leci na wakacje? Ja myślałam ze już razem lecą na ten festival i się trochę przestraszylam bo przecież ma go spędzić z Chrisem. Wgle takie pożegnania jakie ona ma z Matem >>>> all.
    A Jr stara dupa może sobie tylko pozazdrościć. K chyba byłaby masochistka, samobojczynia gdyby powiedziała Matowi o tym co planuje z tym festivalem... On by pojechał i normalnie wykastrowal Chrisa olol xD no i lubię ich rozmowy w łóżku. Zawsze wywiąże się jakaś zabawna sytuacja ;)
    No i cieszę się ze wreszcie (kurde a może w poprzednim coś było tylko nie pamiętam :x) K spędza trochę czasu z 'tatusiem' J. Przyda im się to obojgu. Dziad dziadem pozostanie. Czemu on się rozstał z Fancy!? Ona była taka fajna i wgle. A może właśnie dlatego? Jestem ciekawa jaki był prawdziwy powód. Przecież tak dobrze im się układało. No niby ze praca najważniejsza. A bo jedna jest taka para. Coś mi tu śmierdzi.
    Hahahhahahha wgle rozbawiło mnie to ze Jr mówi żeby K do Emmy się zwróciła o ten festival. Przecież wszystko by się wydało. Ładnie się z tego wywinela. Jestem ciekawa co wywiąże się z tej konspiracji. No i co tam będzie się działo :D
    I popieram Meg, ze K powinna zabrać swoją piękna piżamę ;))
    I Klaudia jak najbardziej powinna zadzwonić do Fancy. Bo tak na prawdę Jr już nie umie żyć z innymi ludźmi. Już taki jest. Ale bardzo fajnie zmienił się przy Fancy.
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :D dużo zagadnień musi się rozwiązać. I milo ze po tak długiej przerwie znowu dodajesz :))
    Mam nadzieje, ze nie zanudzilam Cię. No coz... Jak już ci pisałam myślę ze komentarz jest ok. Ale raczej tylko można go strawić. Cóż wyszłam z wprawy.
    Wstawiłam tu, żeby zrobić ci przyjemność :D
    Jeszcze raz dziękuję za rozdział :* Czekam na kolejny :D
    Twój Lion W.

    OdpowiedzUsuń
  7. Wow! Aż nie zmieściło mi się w jednym komentarzu :o

    OdpowiedzUsuń
  8. hmm tak czytam i czytam, czekam na kolejną część. Podoba mi się że w twoim opowiadaniu nie tylko zawsze się coś dzieje, ale też są śmieszne sytuacje. Mogłabyś napisać kiedyś rozdział z punktu widzenia Jareda? dawno o nim nie było. Pozdrawiam i życzę Ci żebyś zawsze miała wenę nie tylko na to opowiadanie ;)

    OdpowiedzUsuń