Chapter 65
"Wyznania"
ROZDZIAŁ OCZAMI SHANNONA LETO
Zerknąłem za siebie, lecz nie zauważyłem ani mojego brata
ani jego partnerki. Byłam wściekły na tego człowieka. Nigdy nie umiał
zaakceptować ludzi, którzy byli silni i mieli swoje własne zdanie. A mojej ślicznej
Renaty szczerze nienawidził i nawet się z tym nie krył. Wszystko zawsze musiało
być po jego myśli, jeśli nie spodobała mu się moja partnerka, to tak ją
zniechęcał sobą, że w końcu mnie rzucała. Ale trafiła kosa na kamień. Renata
była inna, silna i niezależna. No i nie leciała na mojego braciszka.
- Co się stało, że jesteś taki spięty?- zapytała zatrzymując
mnie w korytarzu.
- Nic.- burknąłem, nie chcąc by dowiedziała się, że on ją
obraził.
Nie dość, że by zrobiło jej się przykro, to pewnie i go potem
by zabiła. Jak ją znam, to nie darowałaby mu tej zniewagi. Szanowała siebie,
jak żadna inna kobieta, którą spotkałem. Nagle poczułem mocne szarpnięcie i
znalazłem się naprzeciwko tej blondynki, która patrzyła mi w oczy z zacięciem.
- Mów.
- Pokłóciłem się z bratem.- jęknąłem, modląc się by nie
próbowała wyciągnąć ode mnie o co.
- To zauważyłam. O co się pokłóciliście?
- Nie ważne. Chcesz jeszcze tu zostać czy możemy stąd iść?-
zapytałem.
Ze zdziwieniem zauważyłem, że Renata nie ciągnie dalej tego
tematu, a zgodziła się wyjść z tej imprezy. Podeszliśmy do drzwi, gdzie
dostaliśmy swoje okrycia. Pomogłem Polce założyć płaszcz, a potem sam
zarzuciłem na siebie elegancką skórzaną kurtkę podszywaną owczą wełną. Naprawdę
ciepła i dobrze wyglądająca rzecz. Podziękowałem młodemu chłopakowi, dając mu
do ręki 20 funtów, objąłem swoją partnerkę w pasie i wyszliśmy na chłodne
powietrze Anglii. Jednak zamiast skierować się na postój taksówek,
poprowadziłem nas w stronę parku, znajdującego się dwie przecznice od klubu. Polka
w ogóle się nie odzywała, tylko szła żwawym krokiem tam dokąd ją prowadziłem. W
końcu doszliśmy do tego niewielkiego, acz ładnie oświetlonego parku, by pójść
wolnym spacerowym krokiem główną alejką. Musiałem się zrelaksować, poczuć tę
ciszę wokół mnie i skupić na kobiecie.
Przestać ciągle myśleć o sytuacji sprzed 20 minut. Jednak gdy tylko
chciałem oczyścić umysł, do mojej głowy napłynęły wyrzuty sumienia. Jared jest
chory, wręcz umiera, a ja na niego nakrzyczałem. W ogóle nie powinien się
denerwować, a przeze mnie coraz częściej się to zdarza.
Usiedliśmy na jednej
z wielu pustych ławeczek stojących po brzegach parkowej alejki i spojrzeliśmy
na siebie. Tak bardzo chciałem się komuś wyżalić z tego co we mnie siedziało,
jak bardzo bałem się o brata. Ale nie miałem komu. Klaudia i Gosia bardzo
przeżywały tę wiadomość, a Emma i Tomo o niczym nie wiedzieli. Jay wyraźnie dał
mi do zrozumienia, że nie chce by ktokolwiek o tym wiedział. Znałem go zbyt
dobrze, by nie wiedzieć czym się kierował. Nigdy nie chciał, by ktoś mu
współczuł. Uważał się za zbyt silnego na to. Ale zauważyłem też, że powoli
zaczynało go to wyczerpywać. Ciągłe ukrywanie faktu, że umiera przysparzało mu
wiele trudności, jak i problemów. Wszyscy jego strach i ból odczytywali jako
zły humor, który powoli zaczął wszystkim ciążyć. Znali mojego brata na tyle
dobrze, że mieli dość takiego zachowania. Pozostawał jeszcze Antoine, ale nie
mogłem mu o tym powiedzieć. Był moim przyjacielem, ale tylko na płaszczyźnie
zawodowej. Zresztą bałem się reakcji innych ludzi na wieść, że mój brat jest
śmiertelnie chory. Oni wszyscy by mi współczuli, a do mnie by dotarło, że to
jest prawdą. Zresztą myślę, że Jay też właśnie przed tym miał największego
stracha.
- Shann… co się dzieje?- zapytała kładąc swoją dłoń na moim
udzie.
Popatrzyłem na nią chcąc dowiedzieć się, czy mogę się jej
zwierzyć. W jej jasnych oczach dobijały się światła pobliskich latarni, przez
co miałem wrażenie, że się świecą.
W końcu niemoc i
strach, który od tak dawna trzymałem wewnątrz siebie natarły z potężną siłą na
tamę, która powstrzymywała mnie przed zwierzeniami i już chwilę później
opowiadałem o wszystkim Renacie. O tym, że od dawna czułem, że z Jaredem jest
coś nie w porządku, o tym jak poszedł do lekarza i czego się u niego
dowiedzieliśmy. Z sekundy na sekundę coraz łatwiej było mi to z siebie
wyrzucać, tym bardziej, że Ciacho, jak to ją nazywała Klaudia, uważnie słuchała
tego co mówiłem, ani razu mi nie przerywając. Była zaskoczona tymi wieściami,
ale nie sparaliżowana.
- Jestem na niego wściekły, ale jak pomyślę, że niedługo go
zabraknie… Nie umiem sobie z tym poradzić.
- To jest pewne?- zapytała.
- Choroba? Tak. Nieuleczalna. Jay ma się stawić na nowe
badania od razu po przyjeździe do domu. By wiedzieć ile…- urwałem nie będąc w
stanie dokończyć zdania.
- Jest silnym człowiekiem, więc da sobie radę. Jeszcze się
zdziwisz, jak okaże się że przegoni nas wszystkich.- powiedziała z pewnością,
która dodała mi wiary.- Poza tym… złego diabli nie biorą.- dodała próbując się
uśmiechnąć.- A co na to wasza mama?
- Nic nie wie.- mruknąłem zaskoczony tym pytaniem.- Jay
prosił bym nikomu o tym nie mówił, a w szczególności mamie. Boi się, że ta
wiadomość ją wykończy. Poza tym… nie chce żeby ktoś mu współczuł. Nie chce ulgi
od świata.
- Rozumiem go. Chociaż dla mnie to głupota. Ale to jego
sprawa…
-Nie wiem co ja bez niego zrobię. Bardzo go kocham, jest
moim małym braciszkiem. Opiekuję się nim już tyle lat, choć… czasami mam
wrażenie, jakby to właśnie on był moim starszym bratem.
Potok słów wypływał z moich ust, jakby miał się nigdy nie
skończyć. Ale po prostu musiałem wszystko to co czułem wypowiedzieć na głos,
osobie którą kochałem. Może i w ten sposób pokazuję swoją słabość, ale kto
dałby radę ciągle być tym silnym. I tak ukrywałem tę mieszankę uczuć wewnątrz
siebie przez długi czas, by nikt, a już w szczególności brat się o niej nie
dowiedział.
- To naprawdę niesamowite jak bardzo kochasz brata.-
powiedziała po chwili ciszy, gdy zabrakło mi oddechu by mówić dalej.- Musisz mi
naprawdę ufać .
Popatrzyłem w jej błyszczące w ciemnościach oczy i złapałem
jej dłoń w materiałowej rękawiczce bez palcy.
- Kocham cię. I tylko tobie jestem w stanie powiedzieć to o
Jaredzie. Wiem, że mogę ci ufać.
Kobieta była zaskoczona moimi słowami, lecz także mile
połechtana.
Przysunąłem ją do
siebie bliżej , tak że nasze twarze dzieliły centymetry. A potem delikatnie
natarłem na jej usta. Serce zabiło mi szybciej, gdy odpowiedziała na pocałunek.
Więcej do szczęścia i by zapomnieć o problemach z bratem nie było mi potrzebna.
Szybko przenieśliśmy
się do mojego hotelowego pokoju. Taksówkarz jakby wiedział co się święci, więc
pędził w stronę centrum co najmniej razy dwa przekraczając dozwoloną prędkość.
Szybko wręczyłem mu 50 funtowy banknot zostawiając resztę dla niego, po czym poprowadziłem
kobietę do sypialni. Na moje szczęście recepcja była pusta, więc czekając na
windę przygwoździłem Renatę do ściany. Mój mózg zaprzątały tylko myśli o tym by
poczuć ją od środka, dać jej i sobie ogromną rozkosz. Jednak drzwi otworzyły
się, a my weszliśmy do środka. Zerknąłem na guziki i nacisnąłem ten z 2
piętrem. Czy raz w życiu nie mógłbym dostać pokoju na najwyższym piętrze, by
zaliczyć numerek w windzie? Przecież nawet nie zdążę rozpiąć rozporka, a te
drzwi już się otwierają.
Renata uśmiechnęła
się prowokująco, gdy zobaczyła wybrzuszenie w moich spodniach. Ta kobieta mnie
kiedyś zabije. Dla niej właśnie ten sprzęt nie działał od tak dawna. Sam byłem
w szoku, że umiałem tyle się powstrzymywać. Ale teraz już nie ma wybacz, muszę
to zrobić.
Otworzyłem drzwi
kartą magnetyczną i wręcz rzuciłem kobietę na łóżko. Nie chciałem być
delikatny, chciałem w końcu wejść w moje ukochane ciało.
- Może trochę delikatniej.- warknęła patrząc na mnie, gdy
przygwoździłem ją swoim ciałem do materaca.
- Czekałem w abstynencji pół roku…
- Nie jestem zabawką.- powiedziała odpychając mnie od
siebie.- Idź lepiej zaspokój się z tymi
groupies na zewnątrz jeśli masz tak mnie traktować.
Dopiero gdy to powiedziała zrozumiałem, że przesadziłem.
Patrzyliśmy chwilę na siebie, a potem położyłem jej dłoń na policzku i o wiele
delikatniej pocałowałem ją mówiąc „przepraszam”. Tym razem panowałem nad swoim
popędem, starałem się by to dla niej był wyjątkowy wieczór, nie dla mnie. I tak
wiedziałem, że mi się odwdzięczy. Zacząłem więc rozpinać jej sukienkę, gdy ona
zajęła się guzikami od mojej koszuli. Chwilę później stałem nad nią już bez
niej. Pochyliłem się by znów złożyć namiętny pocałunek na ustach blondynki i w
końcu zdjąć z niej sukienkę, gdy do moich drzwi rozległo się pukanie. Nie,
przepraszam. To było walenie w drzwi. Zdziwiony odwróciłem głowę w ich stronę.
- Pójdzie sobie.- szepnąłem i znów pochyliłem się nad
kobietą, jednak walenie w drzwi nie przestawało.
Wręcz przeciwnie. Nasiliło się. Zły na osobę, która tak wali
w moje drzwi, zszedłem z blondynki i udałem się szybkim krokiem do drzwi. Gdy
je otworzyłem zobaczyłem za nimi zapłakaną i roztrzęsioną Fancy, która nie
zaważając na to, że stoję przed nią pół nagi, rzuciła mi się w ramiona.
- Shh…Shh…Shanny… Jared ma jakiś atak. Pomóż…- załkała
trzęsąc się jak osika na wietrze.
Nie zważając na nią wystrzeliłem jak biegacz na olimpiadzie
z bloków. Boże błagam cię, tylko żeby to był kolejny atak. Żeby to nie był
koniec. Cały wewnątrz trząsłem się ze strachu, lecz biegłem ile tylko siły było
w mięśniach. Dopadłem do drzwi, które na szczęście nie były zamknięte, a tylko
przymknięte. Wpadłem do pokoju i od razu zobaczyłem mojego brata leżącego i
kasłającego krwią na wykładzinie przy łóżku. Nie zastanawiając się długo,
ukucnąłem przy nim i dotknąłem jego ramienia. Nie przestawał kaszleć, a ręce
już do łokci miał we krwi. Nagle przestał pluć tą krwią i znieruchomiał. Moje
serce chyba wtedy stanęło na dobra minutę. Padłem na kolana i ze łzami
cieknącymi po policzkach dotknąłem
brata. Dopiero po chwili byłem w stanie zauważyć, że puls ma silny i oddycha.
Rozpłakałem się wtedy jak małe dziecko. On żyje! Nadal żyje! Po krótkiej
chwili, która dla mnie trwała wiecznością poruszył się i nieprzytomnym wzrokiem
popatrzył na mnie. Przytuliłem go do siebie najmocniej jak tylko umiałem. To
był tylko zwykły atak tej okropnej choroby. Nic więcej.
- Ale mnie nastraszyłeś.- powiedziałem starając się jak
najszybciej otrzeć łzy, by on ich nie zobaczył.
- Płakałeś?- zapytał słabym ochrypniętym głosem.
- Wydaje ci się. Pomogę ci dojść do łazienki.- powiedziałem
widząc, że próbuje wstać.
Bez trudu złapałem go w barkach i podniosłem. Był lekki jak
piórko. Podprowadziłem go pod umywalkę i pomogłem umyć ręce oraz twarz, które
miał w częściowo zaschniętej krwi. Gdy tylko obmyliśmy te części ciała, ukazała
mi się pieruńsko blada, wręcz szara twarz mojego braciszka. Bardzo martwiłem
się o niego, chyba jeszcze bardziej niż wcześniej.
- Nie pamiętam co się działo…- wyjąkał siadając na
zamkniętej klapie od sedesu.
- Też nie wiem… Za to potwornie wystraszyłeś Fancy.
- Co?- zapytał zaskoczony.
- Przybiegła do nas cała rozdygotana i w histerii.-
powiedziałem, a Jared natychmiast wstał chcąc do niej iść.- Stój! Czy ty
widzisz jak wyglądasz? Zmień koszulkę przynajmniej… Nie wiem czy tę w ogóle
dopierzemy.
Braciszek westchnął i gdy tylko znalazł się w sypialni,
pochylił się nad walizką przebierając w jej wnętrzu w poszukiwaniu nowego
okrycia. W końcu wyjął jakiś przetarty t-shirt, który od razu na siebie
założył. Usiadł na łóżku i popatrzył na mnie swoimi zmęczonymi i przestraszonymi
oczami.
- Co ja mam jej powiedzieć?- zapytał.
- Nie wiem… prawdę?- zaproponowałem, jednak bardzo dobrze
wiedziałem, że tego nie zrobi.
- Nie!- wykrzyknął, po czym dodał trochę ciszej.- Nie mogę.
Ona nie może się dowiedzieć co mi jest. Muszę coś wymyślić.
Nagle wstał i ruszył w stronę drzwi. Coś wymyślił, lecz nie
miałem pojęcia co. Nic mi do głowy nie przychodziło. Zresztą wolałem się nie
wtrącać.
Gdy stanęliśmy przed
drzwiami mojego pokoju, przesunąłem po raz drugi tej nocy kartą po czytniku i
otworzyłem drzwi. Na moim podwójnym łóżku siedziała Renata, która obejmowała
nadal trzęsącą się dziewczynę. Dała mi swoim spojrzeniem do zrozumienia, że ma
już dość.
Gdy tylko Francuzka
ujrzała Jareda wyrwała się mojej ukochanej i przylgnęła do niego. Westchnąłem,
gdy brat szepnął „dziękuję” i zniknął za drzwiami. Nadal gdzieś w głębi mojego
serca czułem ten przerażający strach, że straciłem brata. Ciężko usiadłem na
łóżku i zakryłem dłońmi twarz. Cała chęć na seks odeszła. Teraz w głowie miałem
jedynie brata i tę jego chorobę.
- Chcesz porozmawiać?- zapytała cicho Polka.
- Nie teraz…- odpowiedziałem, ale po chwili ciszy dodałem.-
Bałem się jak nigdy w życiu. Byłem pewien, że umiera… Ja… Przepraszam.-
wyjąkałem, gdy na moich policzkach pojawiły się dwie duże łzy.
Renata przysunęła się bliżej i objęła mnie w pasie. Jej
dotyk dodawał mi siły, a moje serce z szaleńczego biegu przechodziło do stępa. Położyliśmy
się na łóżku i zmęczony strachem w końcu zasnąłem.
Obudziłem się dopiero
po 10 rano. Renata już od dawna była na nogach i gdy tylko usiadłem na łóżku
postawiła mi na szafce parujący kubek z kawą z Costy. Przetarłem oczy zdziwiony, zaczynając myśleć, że to
wszystko mi się śni.
- Dzień dobry!- przywitała się całując mnie w policzek. –
Kawa by lepiej ci się wstało, należy ci się po tym stresie.- mruknęła z
uśmiechem.
Zaskoczony wziąłem kubek do ręki i upiłem mały łyczek, by
się nie poparzyć. Była dokładnie taka jaką lubię. Renata usiadła obok mnie i
uśmiechnęła się delikatnie. Wiedziałem, że muszę ją przeprosić za wczorajszy
wieczór. Nie powinien się tak potoczyć.
- Chciałem cię przeprosić za wczorajszy wieczór…
- Czasem tak się już zdarza.- odpowiedziała wciąż się
uśmiechając.- Nie przejmuj się, innym razem nam się uda.
Słysząc te słowa na moją twarz wkradł się szeroki uśmiech.
Ta kobieta była niesamowita, kochałem ją w każdym calu za swoją wyjątkowość.
Chciałem już się pochylić, by ją pocałować, gdy ona odsunęła się ode mnie.
- Najpierw się umyj.- powiedziała.
Westchnąłem rozbawiony tym i pozostawiając kubek z kawą na
nocnej szafce, wszedłem do łazienki. Po porannej toalecie, już całkowicie
odświeżony zaprosiłem Renatę na spacer przed śniadaniem. Nie byłem w ogóle
głodny, a Renata powiedziała, że nie ma na razie ochoty na jedzenie.
Postanowiliśmy się przespacerować uliczkami Preston, której o tej porze dnia
było zamglone i wydawałoby się nieprzyjemne. Jednak miało to w sobie jakąś
magię.
Spacerowaliśmy tak
rozmawiając o naszych psach, tym jak się sprawują, jak rośnie Shamal, którego
jej podarowałem. Nagle Renata zatrzymała się obok mnie.
- Shann… odprowadzisz mnie na stację?- zapytała w po chwili
ciszy.
- Na stację?- zapytałem zaskoczony.
- Tak. Muszę już wracać. Urlop mi się kończy, jeszcze dziś
muszę być wieczorem w pracy. Poza tym pies czeka na mnie…
Te słowa wybudziły mnie z mojej, może nie idealnej, ale
bajki. To był koniec naszej wspólnej przygody. 2 dni… Pełne 2 dni. Czemu Jared
mógł spędzić ze swoją dziewczyną ponad tydzień, a ja tylko 2 dni? To ja
czekałem tyle czasu by się z nią spotkać, a teraz musiałem się już żegnać.
- Oczywiście.- odpowiedziałem na jej poprzednie pytanie.
Wróciliśmy w kiepskich humorach do hotelu, udając się od
razu na śniadanie. Gdy tylko je zjedliśmy, poszliśmy do mojego pokoju. Renata
była już spakowana, co mnie zaskoczyło. Pewnie zrobiła to, gdy spałem. Wziąłem
jej małą walizeczkę i wyszliśmy na korytarz. W ciszy wyszliśmy na zewnątrz i
wsiedliśmy do wcześniej zamówionej taksówki.
- Naprawdę musisz jechać?- zapytałem zasmucony.
- Tak. Ale to był jeden z najlepszych urlopów w całym moim
życiu.- odpowiedziała przytulając się do mnie.
Wysiedliśmy z taksówki i gdy tylko uregulowałem należność za
kurs, weszliśmy na stację. Stojąc na peronie zacząłem rozmyślać o tym co od
dłuższego czasu chodziło mi po głowie. Gdy zostało niecałe 10 minut do
przyjazdu pociągu, w końcu odważyłem się powiedzieć to Renacie.
- Renata, kocham cię. Dlatego też wpadłem na pewien pomysł,
jeszcze muszę go dopracować, ale jestem pewny, że da się go zrealizować.
- Słucham.- powiedziała zaciekawiona.
- Bo… Pomyślałem, że moglibyśmy razem zamieszkać. Chciałbym
cię mieć cały czas przy sobie. Dzięki tobie staję się lepszym człowiekiem, już
tyle nie piję, nie zaliczam tych dzieciaków. Zmieniłaś całe moje życie.-
wyrzuciłem to z siebie.- Kocham cię jak żadną inną kobietę i strasznie za tobą
tęsknię, gdy nie ma cię obok.
Ciacho stała zaskoczona z delikatnie otwartymi ustami, co
dodawało jej tylko uroku. Wiedziałem, że się tego nie spodziewała. Ja zresztą
też nie…
- Jak ty to sobie wyobrażasz?- zapytała, gdy tylko się
opanowała.
- Zamieszkałabyś ze mną w domu. Na początku. Potem… myślę,
że kupiłbym dla nas jakiś piękny apartament z widokiem na morze. Jeśli zaś
chodzi o twoją pracę. Mówiłaś mi kiedyś, że twoim marzeniem jest praca w
oceanarium. Mam tam znajomości, więc dalibyśmy radę. Ty byś spełniała swoje
marzenia, a ja bym miał cię przy sobie.- powiedziałem czując rozpierającą mnie
radość na samą myśl sprawdzenia się takiego scenariusza.
- Shann… nie wiem.- odpowiedziała smutno.- Muszę się
zastanowić… daj mi czas.
Cała radość uciekła. Byłem pewien, że od razu się zgodzi,
ale ona miała wątpliwości. Z drugiej strony rozumiałem ją, bo to ważna decyzja,
która ma zaważyć na jej życiu. Pociąg przyjechał, a ja położyłem jej dłonie na
ramionach. Pomimo tego, że odczuwałem niepokój i jakąś namiastkę zawodu,
powiedziałem:
- Poczekam na twoją decyzję. Wiem, że twój wybór będzie
dobry, jaki by nie był. Ale chcę byś wiedziała, że naprawdę jesteś jedyną
kobietą u boku której chcę zasypiać i się budzić.- po tych słowach pocałowałem
ją najczulej jak tylko potrafiłem.
Po tylu latach bez związku ten gest był taki przyjemny,
niewymuszony i inny. Na pożegnanie przytuliłem ją mocno do siebie chcąc
zapamiętać jej zapach na długie tygodnie czekania w samotności.
- Bezpiecznej podróży.- powiedziałem, a ona się tylko
uśmiechnęła i zniknęła w drzwiach wagonu.
Chwilę później usłyszałem gwizd i pociąg powoli ruszył przed
siebie, zostawiając mnie jedynego na peronie. I znów zostałem sam.
Nowy rozdział może i nie jest długi, ale za to zawiera wszystko co chciałam w nim umieścić. Kolejny będzie raczej dłuższy, tak sądzę. Tak czekaliście na tę parę i w końcu się pojawiła. Mam nadzieję, że było ok :) Co do bajki… na razie taka musi pozostać, bo wcześniej dużo było niezbyt przyjemnych sytuacji. Trochę słodyczy musi też się znaleźć w życiu, ale nie martwcie się. Do końca opowiadania jeszcze dużo się pozmienia. Zastanawiacie się czemu Jared+Fancy nie lubią Ciacho i na wzajem. Właśnie dlatego.Jared trochę boi się Renaty, za to ona nie lubi jego dziewczyny. Czy gdyby was nie lubiono to byście podchodzili do tej osoby z miłością? No raczej nie :) Koeljen moje pytanie… czemu sądzicie, że Jared od razu musi po 1 stosunku kogoś zapłodnić?! Grrr nie lubię tego. I mówię to tu oficjalnie, że Jared nie może. Później się dowiecie czemu i jak to wymyśliłam ;) Co do niespodzianki dla wracających Letosów do domu… oj dostaną i to kilka :D No to chyba wszystko tym razem.. No może jeszcze a propo 66 rozdziału. Będzie oczami Klaudii i ja już mam banana na twarzy go pisząc <3
Tym razem rozdział dedykuję… Pauli. Dziękuję za takie dlugie komentarze, oby więcej takich opinii <3
Wiesz co Ci powiem? Piękny ten rozdział. A pożegnanie Shannona i Renaty mnie wzruszyło (ja płaczę przy każdym możliwym momencie so…). Coś mi się wydaje, że Ciacho przyjmie jego propozycję.
OdpowiedzUsuńAle z Jareda idiota! Fancy widziała jego atak, a on nie chce jej powiedzieć prawdy? Co za człowiek…. Brak mi na niego słów.
-Adka
Nie mam co prawda za dużo czasu, ale jak zobaczyłam, że jest rozdział to stwierdziłam, że MUSZĘ go przeczytać no i od razu skomentuję, skoro jestem na świeżo.
OdpowiedzUsuńJedyne co ciśnie mi się na ustach w tym momencie to „wow”. Naprawdę, nie wiem, ale ten rozdział wygląda faktycznie jak bajka, jest fantastyczny, poczułam taką aurę ciepła i miłości. Chyba teraz tego potrzebowałam. Dziękuję :*
-Lea
Wreszcie rozdział z perspektywy Shannona, więc będzie i Ciastko! :D szczerze mówiąc, liczyłam na cyferkę przed rozdziałem, no, ale rozumiem, że Ci ciężko. Tak w czuć się w tą osobę, a potem to napisać… tak więc wybaczam xD „Mojej ślicznej Renaty…” Każdy uważa, że jego jest śliczne! (nie traktując Renaty przedmiotowo) Kurtka podszywana owczą wełną… Ja od razu, że to z perspektywy Jarka i takie „wtf?!” a potem „no tak, to jest Shanni…” xD Ej, to, że Jay umiera, nie oznacza, że wszyscy będą traktować go ulgowo, co? Przecież on sam tego nie chce, to czemu Shannon ma wyrzuty? „Ciągłe ukrywanie faktu, że umiera przysparzało mu wiele trudności, jak i problemów.” Ja bym chyba tak nie dała rady. Zaczęłam doceniać Jareda w Twoim opowiadaniu, ten jego ciągły zły humor.. ech, szkoda mi go teraz, a pewnie w następnym rozdziale zmieszam go z błotem xD It’s me xD Wszyscy mają jakieś fosforyzujące oczy! XD O stówę się założę, że młody zabije Shannona za to, że powiedział wszystko Ciastko. Nadal nie rozumiem, czemu oni się tak nie lubią :s a to, że Ciastko nie lubi Dziada, a Fancy Shanna, to nie ma nic do rzeczy! A może ma… błędny kwadrat. Dlaczego on nie może pokazać światu, że da się wygrać? Bo nie byłoby końca opowiadania xD a ty nie lubisz happy Endów :c chyba, ale tak było przy… 30ss? Tak, chyba tak, co oni umarli, bo w życiu nie ma happy Endów. One są przereklamowane, ale ja już praktycznie widzę koniec opowiadania i mnie to martwi *~* zabija mnie, jak choroba Jarka xD (nowe porównanie :P) „złego diabli nie biorą.” To gdzie on ma się podziać? Jeszcze jakby Jared powiedział swojej matce, ona by zeszła na zawał, on by miał ją na sumieniu i sam by szybciej odszedł. Ale też głupio jak dowie się na końcu, że wszyscy wokoło wiedzieli, a o niej zapomnieli. Nie wybaczy im, a potem Shann będzie musiał się z nią borykać :s I już myślałam, że zapomniałaś napisać ostrzeżenia przed rozdziałem, ale Dziadu musiał przerwać! Ta zniewaga krwi wymaga, nie wybaczę Ci tego! xD Ale w sumie nieźle to wykombinowałaś. :D + Ciastko ma racje, ona nie jest zabawką. Wgl. oni zachowywali się jakoś dziwnie w tym rozdziale, on jest chyba tym przejściowym, co? ;) Lubię Fancy, ale mogła kopnąć Jareda w dupę i dać im to zrobić xD No, ale już, przeżyjemy :P Czemu on się nie przyznał, że płakał?? I dlaczego był po łokcie we krwi, wtf? Jak on tym pluł? Na siebie? xD „- Nie pamiętam co się działo…- wyjąkał siadając na zamkniętej klapie od sedesu.” A więc to jest ten fragment! Teraz to ma sens! A ja myślałam, że on się upił, Lol xD Dlatego nic nie pamięta i siedzi na kiblu. *logika* Koszulka już do wyrzucenia, a ja jestem ciekawa, jak on się jej usprawiedliwi. Przewiduję focha ze strony Fancy, za to, że wyczuje, że on ją okłamie, mówiąc, że to zwykła astma xD I coś czuję, że może jej powiedzieć prawdę, chociaż… Wtedy mogłaby od niego… odejść? Ej no, Ciastko nie bądź zła, przyjechałaś do Letosów, nie lubiąc Jareda xD i Fancy :P Btw. Trzeba było Shannowi od razu całe śniadanie przynieść, lol xD „…innym razem nam się uda.” No ja myślę :D Dlaczego ja nic nie wiedziałam, że Ciastko jest tylko na dwa dni?! :c niech wraca, zwolni się z pracy i.. zamieszka z Shannonem! A co, zafunduje jej luksus do końca życia :D będą razem wychodzić na spacery z pieskiem i wgl. uczyć go komend *.* i kupi jej takie wieeeeeelkie hektarowe podwórko i będą razem happy :D no do czasu, kiedy Jaredowi pikawa przestanie bić. Potem będzie depresja, ale jeszcze.. 2 lata? *dobrze pamiętam? xd*
OdpowiedzUsuńDobra, to ja czekam na kolejny rozdział, bo ten był króciutki :D Ale podobają mi się w Twoim opowiadaniu relacje damsko-męskie, więc rozdział był świetny :) Jared i Fancy, Shannon i Ciastko, Claudia i Mat :D [Devine, nie Milord xD] tak, to by było fajnie :D i coś czuję, że muszę zapoznać się z Enter Shikari, dyskografią i wgl. członkami zespołu, bo pewnie nie załapię o co będzie chodziło.. ;P Znaczy, ja przewiduję, że będzie ES, bo ostatnio cały czas o nich nawijasz, zdjęcia i wgl. :D no i masz taki zaciesz, że to jedyne co przychodzi mi na myśl :D kiedy kolejny?! :D
-Klaudiush
maega ! *___* jaram się niczym Echelon, palmą :D
OdpowiedzUsuń-sayuri
Nareszcie udało mi się przeczytać rozdział i mimo iż jest krótki,to bardzo mi się podoba. Zresztą już od dłuższego czasu nie mam właściwie żadnych,konkretniejszych zastrzeżeń i uwag co do twojej twórczości.
OdpowiedzUsuńTo chyba pierwszy taki rozdział,gdzie jest tak dużo Renaty. Podoba mi się bardzo jej szacunek do samej siebie i to,że jest taka zdystansowana,jeżeli chodzi o sprawy miłosne i samego Shannona. I właśnie dzięki temu jak ją ukazałaś to mam teraz taki kontrast między nia a Fency i powoli przestaję darzyć Francuzkę sympatią i chyba jednocześnie dołączam do grona jej antyfanów. Fency zrobiła się jakaś jałowa i trochę,hmm…pusta? Tak,chyba to dobre określenie.
Biedny Jared. Sprowadza sobie panne,ma wobec niej zacne plany a nawet jej dureń nie powie,że jest śmiertelnie chory. Nie ma to jak męska duma. Co tam,niech się biedna napatrzy jak wypluwa sobie płuca i pływa po łokcie we krwi,zawsze można coś ściemnić i żyć w obłudzie. Bo przecież jemu takie coś pasuje,lubi mydlić ludziom oczy i wmawiać,że wszystko jest po staremu,bez zmian i w ogóle ok.
I ta piękna braterska miłość, Shannon który oddałby życie za swojego młodszego brata,a tamta gnida jeszcze mu dziewczynę obraża. Potem Shannon ma wyrzuty sumienia,że nakrzyczał na małego braciszka i tak o to stwierdzam,że Jared zrobił się bardzo toksyczny i zgorzkniały. Albo może zawsze taki był,tylko ta choroba jeszcze bardziej to uwydatnia.
Tak sobie w głowie układam pare rzeczy i na dobra sprawę,jak wszystko pójdzie zgodnie z planem to w niedługim czasie Shannon,Jared,Fency,Renata i Klaudia będą mieszkali pod jednym dachem wspólnego domu Letosów w LA. Mogłoby być ciekawie. Klaudia z Ciacho dokuczałyby Jay’owi a Shannon i Fency by go bronili,ale z marnym skutkiem. I tak o to, dwie dziewczyny ‘sterroryzowałyby’ całą rodzinę. Ale znając Ciebie,to pewnie takie coś się nie wydarzy :P
Fajnie,że następny rozdział będzie oczami gł. bohaterki,bo stęskniłam się za jej postrzeganiem świata i ludzi. Ciekawa jestem rozwoju akcji między nią, Stellą a Matem,bo może być ciekawie. Oni tworzą taki trochę trójkąt. ‘Stella-studentka wydziału fizyki kwantowej’. Nie wiem dlaczego,ale dalej mnie to bawi.
-Paula
Nie mam zbyt wiele czasu i miałam nie komentować, ale jednak pokuszę się o napisanie kilku słów.
OdpowiedzUsuńRozdział krótki, ale tym się przejmować nie trzeba, bo zdecydowanie treściwy ;) Pokazałaś tutaj Renatę jako taką niezależną babkę, mającą dystans do pewnych spraw…szczególnie miłosnych. To sympatyczna postać i bardzo ją lubię, po tym rozdziale jeszcze bardziej…natomiast co do Fancy, wydała mi się tutaj taką pustą lalką. Nie wiem co myśleć, jej antyfanem się nie stanę, ale moja sympatia do niej trochę zmalała. Może to chwilowe i jak później to sobie przeanalizuję będzie inaczej, ale na tą chwilę takie mam wrażenie co do jej osoby. Na pewno Renata i Fancy to dwie bardzo różne od siebie kobiety, kontrast widać prawie we wszystkim. O młodszym Leto nie mam zamiaru się wypowiadać, po prostu nie wiem co napisać…szkoda gadać, postępuje idiotycznie nie mówiąc o chorobie osobom dla niego ważnym. Z jednej strony jest cholernym egoistą, z drugiej jednak nie. Po części jednak rozumiem takie postępowanie, bo ‘widziałam’ je z bliska.
Czekam na następny rozdział z niecierpliwością, bo stęskniłam się za myśleniem głównej bohaterki i ciekawa jestem co się dzieje w domu Letosów xD
-Echelonya
Ta dam, oto jestem z kolejnym komentarzem :D
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu ale gdy czytałam ten rozdział po raz pierwszy to byłam pewna że widziałam +18, więc możesz wyobrazić sobie moje zdziwienie gdy przeczytałam rozdział, było jedno wielkie wtf xD
„Ale trafiła kosa na kamień.” No i bardzo dobrze, ja to mam nadzieję że Ciacho da Jaredowi niezły wycisk w twoim opo :D
„poprowadziłem nas w stronę parku” nieeeeeeee i właśnie w tej chwili pojawiła mi się wizja ławeczki i krakowskiego parku, dlaczego opowiedziałaś mi tę historię, mam teraz zrytą psychikę T___T
No nie, ale z Szynki zrobiły się ciepłe kluchy, to że J jest chory nie oznacza że nie można go obrażać, krzyczeć czy coś w tym stylu. Nie dość że Shannon bardzo o niego dba, to jeszcze później obwinia się o to że Jared poczuł się urażony :/
Aaaaaaa właśnie leci w radiu Don’t speak XD You and meeeeeeee ahahahahahha xD wybacz musiałam to napisać :D
„- Kocham cię. I tylko tobie jestem w stanie powiedzieć to o Jaredzie. Wiem, że mogę ci ufać.” Jedno wielkie awwwwwww ^^
Nosz kuźwa, pierdzielony Jared, wszystko zepsuł -.-‘’ jak by powiedział Fancy o chorobie to ona by się nim zajęła i nie przeszkadzała innym w wykonywaniu różnych czynności w parach :/
Uwielbiam rozdziały z Shannonem i Ciacho, oni są tacy słodcy a jednocześnie z pazurem, znaczy to co tygryski lubią najbardziej :D
„Chwilę później usłyszałem gwizd i pociąg powoli ruszył przed siebie, zostawiając mnie jedynego na peronie. I znów zostałem sam.” T_____T
Rozdział przyjemny, lekki, bardzo dobrze mi się go czytało :D
No i nie mogę doczekać się już kolejnego, tym bardziej że wiem kto w nim będzie, awww *~*
Ha, znów jestem na bieżąco xD
-Megthehunter
Kuniu Drogi,
OdpowiedzUsuńPo pierwsze pragnę zauważyć, że wzięłaś sobie do serca uwagi z poprzednich rozdziałów
i nie ma już dziwnych zdań z pomieszanymi słowami tylko piękna składnia :D
Brawo :D
Literówek się nie czepiam, były może ze dwie, ale wiadomo, że tego typu błędy
powstają przy przepisywaniu tekstu etc
Nie da się ich tak łatwo wyłapać, mi nie przeszkadzają jeśli nie ma ich w nadmiernej
ilości.
Więc po tym względem rozdział jest naprawdę dobrze napisany w porównaniu
do poprzednich.
Co do samego tekstu i opisanych w nim wydarzeń:
Według mnie to jest taki rozdział bardzo idealny, nie wiem jak to określić.
Zakochany Jared, pod wpływem Fancy zmienia się.
Zkochany Shannon, pod wpływem Renaty zmienia się.
Jednym słowem bajka. Ciekawi mnie ile to jeszcze potrwa i który pierwszy
się wyłamie bo jakoś tak nie mogę uwierzyć w tą nagłą zmianę gwiazd Rocka
w przykładnych, odpowiedzialnych partnerów życiowych.
Z tej rodziny najbardziej odpowiedzialna jest Klaudia.
Albo Sky.
Fancy nie lubię i będę na nią narzekać ile wlezie. A teraz jeszcze bardziej
bo z opisu sylwetki wygląda jak Adriana Lima lub Miranda Kerr.
+nie lubi Renaty, dlaczego?
I mam teorię, że Jared lgnie do niej bo Evelynn. Po mimo, że ma złe, okropne
wspomnienia to i tak…
On jej nie przestał do końca kochać i nie uwolnił się od niej, wszędzie
jej szuka. I na dodatek co chwile widzi ją w Fancy, a potem się usprawiedliwia,
że ona jest inna.
Fragmenty +18 są dobrze napisane, czasem zbyt dosłownie jak dla mnie,
ale może ludzie tak lubią. Chciałam napisać, żebyś dodała do tego
więcej finezji, ale właśnie do mnie dotarło, że to rozdział oczami Jaya.
O jakiej finezji ja mówie? :D
Były już 2x Jared i Fancy to może teraz Shannon i Renata dla równowagi? :D
Podoba mi się, że pomimo tego, że Jared nie lubi Renaty ze wzajemnością
to ona budzi w nim taki jakiś respect, że on się jej chyba… boi :D
Po mimo późnej pory rozdział czytało się przyjemnie, nie zamulał, chociaż akcja
też nie powalała na kolana. Ostatnio bardziej poważne, ‘dorosłe’ zrobiły się te chaptery,
nawet, gdy są w nich śmiechowe wątki. Zastanawiam się czy to twój styl pisania
ewoluuje czy poprostu fabuła ma iść w takim kierunku i robisz to celowo.
Chętnie dowiem się coś więcej o „przyjaźni” Klaudii i Stelli, w którą osobiście
nie wierzę jak już to pisałam ostatnio i o tym co z Gosią wyprawiały podczas
nieobecności Leto.
Z Lokim :*
-Vamp
Renata i Shannon *serduszka* moja ulubiona para. Nie mogę się doczekać rozdziału oczami starszego Leto.
OdpowiedzUsuńNie chcę, żeby Fancy była z Jaredem. Mogłoby coś ją rozjechać, ale podejrzewam, że Leto ją zapłodnił. ;_____;
Fajnie się czytało, mimo Fancy.
No, mam nadzieję, że nie stracisz weny i kolejny rozdział pojawi się na dniach!
-Adka
Jak wena będzie się Ciebie trzymać (mam taką nadzieję) to zostaje tylko cieszyć się, że rozdziały są prawie jeden po drugim ;D
OdpowiedzUsuńCieszy mnie fakt, że Jay jednak nie będzie biednym i potulnym człowiekiem, bo ma świadomość, ze umiera. Szczerze to czekam aż coś się zepsuje, bo jak na razie wszystko zrobiło się jakby zbyt idealne. Zmiana jest możliwa, pod wpływem szoku gdy dowiadujesz się o chorobie następuje szybciej, ale to jednak nie bajka więc jakieś zwroty akcji muszą być.
Co do Fancy nie zmieniam zdania, ale zaczyna wydawać mi się trochę zbyt wyidealizowana.
Rozdział jak najbardziej mi się podobał, aczkolwiek nie był już tak porywający jak poprzedni. Do scen miłosnych nic nie mam, są bardzo dobrze napisane…tylko trochę się zniesmaczyłam tym ‘połykaniem nasienia’, trochę za bardzo dosłowna była ta scena jak dla mnie. Znacznie bardziej podobał mi się akt z poprzedniego rozdziału.
Hmmm…Shannon i Ciacho, chciałabym coś więcej o nich i widzę, że się doczekam :D W ogóle co oni wszyscy mają do tej biednej Renaty ?! Nie da sobie w kaszę dmuchać i już jest ta zła. Jared mógłby spojrzeć na nią z innej strony.
Intryguje mnie ta ‘przyjaźń’ między Klaudią a Stellą, czy to tak na poważnie ? Bo jakoś trudno mi w to uwierzyć. No, ale poczekamy zobaczymy :)
Na pewno jestem ciekawa co wydarzy się dalej, bo ten poważniejszy tok fabuły bardziej mi się podoba…oczywiście humoru, mam nadzieję, też nie zabraknie ;)
-Echelonya
Na wstępie baaardzo dziękuje za dedykacje,nawet nie wiesz jak mi miło. Wczoraj czekałam na rozdział i ostatkiem sił go przeczytałam,ale na komentarz zabrakło energii więc piszę dzisiaj.
OdpowiedzUsuńDrugi rozdział oczami Juniora i jakoś tak mnie nudzi Fency.Stała się jałowym,zwyczajnym obiektem seksualnym(no bo cholera nie wierzę,że on ją kiedykolwiek pokocha) Jareda. Chociaż taka do końca nudna nie jest,chociażby biorąc pod uwagę co ona tam z nim wyprawia,ale jakoś bym wolała ją widzieć z innej strony,jak kiedyś.
Dobrze,że następny rozdział oczami Shannona,bo się nie mogę doczekać aż będzie więcej scen z Renatą. Lubię tą postać,lubię jak dokucza młodszemu Letsowi i jaki wpływ ma na Shanimala. On jest wtedy taki potulny jak baranek i zrobi dla niej wszystko,taki trochę ciapek,ale zawsze mam z tego ubaw.
A nawiązując do tej rzekomej imprezy którą dziewczyny miałyby urządzić,to mi się przypominają urodziny Klaudii i jak ktoś wjechał traktorkiem w ścianę domu,a potem na drugi dzień Jared mało z siebie nie wyszedł. To było mocne,śmieję się z tego za każdym razem,kiedy sobie to przypomnę. I z chęcią przeczytałabym coś podobnego jeszcze raz,no bo to niemożliwe,żeby Klaudia nie miała dla nich żadnej niespodzianki po ich powrocie,czy to tej miłej czy też w odwrotną stronę.
Co do Jareda,to nawet go takiego lubię. Żyje z myślą,że niewiele mu zostało,jest lepszy dla ludzi(no,oprócz Renaty o której zdania chyba nigdy nie zmieni) i jakiś taki bardziej ludzki. Ale to pewnie wiecznie nie będzie trwało,zresztą sama to potwierdziłaś i niebawem zacznie się wyżywać na wszystkich dookoła za swoje niepowodzenia. Ale,ten typ tak ma.
Zatęskniłam w sumie też trochę za Matem i Stellą. Ciekawi mnie w szczególności ta relacja między dziewczynami.
I co ja ci będę więcej mówić,rozdział mimo iż,bez wielkich zwrotów akcji i wielkiego napięcia miło i przyjemnie się czyta i widać,że robisz się coraz lepsza w pisaniu. A i bym zapomniała,rozmowa przez Skype’a pokazuje jaka fajna więź się wytworzyła między Klaudią a Jay’em. Mówią sobie teraz o wszystkim,są jak rodzina mimo iż nie znają się jakoś szczególnie długo.
-Paula
Powrót Klaudiusha część druga! Czyli według Małgosi „komentarz/dzień” dzisiaj piszę kolejny :P Wiesz, że prawie miałam zawał? Ja tu myślę, że Fancy żałowała, że to zrobiła, zaszła w ciążę, wyniosła się z kraju, a ta w łazience jest xD Ja zawsze obstawiam na najgorsze :P *pesymistka* Pozwiedzam miasto… On już chyba zwiedzał Londyn, nie? Ale zawsze jakieś zajęcie :D Ja cały czas myślę, że Fancy ma blond włosy. Tak samo jak mylę Milorda z Devine. Dla mnie będzie po mojemu xD Z lekka mnie wkurza to, że on cały czas przypomina sobie o Evelyn. Dobra, to bezpodstawne, ale non-stop. Rozumiem, że miał ciężką przeszłość, ale on ją normalnie porównuje do tamtej kobiety. Każdy ruch. A przecież ludzie na ogół robią to samo. Musi spróbować zapomnieć! Przecież Fancy w najgorszym wypadku go wykastruje, nic groźnego. Ostatnio coraz częściej pojawia się cyferka przed rozdziałem.. Planujesz coś??? :D Może ona będzie w ciąży?! (a jednak! xD) Wywiad nie zając, nie ucieknie. Fancy tym bardziej. Czemu wszyscy mają takie równe zęby? Oni noszą aparaty? Z miną „pana i władcy”. Mwahaha… jebut i spadłam z krzesła :D Muszę obejrzeć teledysk „Special K”, Twoja wina! Ale to później, bo inaczej nigdy tego nie napiszę. „Przeciągnąłem się i usłyszałem strzyknięcie w kościach.” Tak to przeczytałam, a potem w śmiech i „starość nie radość, dziadku!”. Nie warto się spóźniać, bo wywalą Fancy z trasy i masz babo placek. Wiesz co, podobają mi się rozdziały z perspektywy Letosia. On tak dziwne myśli xD Ale Fancy musiała się nieźle ubrać, że aż go poniosło. Ale kurde, ona jest genialna *-* Żeby tak jeszcze Letosa nauczyła, że kobiet się tak nie wykorzystuje! Ale i tak się w sumie sporo nauczył w tym temacie. Tak się zastanawiam.. Czy on mógłby ją zdradzić? Ale skoro nie pije alkoholu, nie upije się, to chyba świadomie nie… a jeśli się pokłócą?! *czarne myśli* Wiem, że mamy Ci nie wytykać literówek, ale może znajdziesz kilka minut czasu i poprawisz ;P dobra, błąd jest w „głodki jak wilki.” Chyba, że tak miało być.. nie wiem. Ale jak coś to wciśnij „ctr+f” i wpisz „głodki” to od razu to znajdziesz ;) „Ta Fancy to Ci służy!” Oni ją traktują przedmiotowo :c przynajmniej mnie się tak wydaje. Oni są happy, bo są razem i inne sprawy.. Niech im Gosia wytłumaczy, ona potrafi! :D Czemu Jay tak nie lubi Renaty? Ciastko i Shannon to fajna para! :D Tak samo jak Jared i Fancy. Idealnie! Ale też dobrze, że Shanni przestał myśleć o tej chorobie Jarka. To nie fajnie myśl, że straci brata, z którym był tak związany. A Ciacho jest spoko, niech wpada częściej! :D O co chodzi z tymi okularami? Przeciwsłoneczne w studiu? Co to za przyzwyczajenie? xD Ale Ci dziennikarze są głupi. Chłopak zamiast kontynuować pytanie, o tym, co mu zależy to połknął przynętę Jarka. Życie prywatne, a potem.. z innej beczki, niedługo kończymy trasę! :P Ja nic nie mówię, ale nie chcę, żeby Twoje opowiadanie sprawdziło się na realu. Bo zazwyczaj Ciebie to dotyczy. Weź, ja nie chcę końca opowiadania! Ale chce kolejne rozdziały, a kolejne rozdziały to zbliżanie się do końca. Już nie będzie pisania komentarzy tylko wielki napis „THE END”.
OdpowiedzUsuń-klaudiush
Buu, ja tego nie chcę :c ale chcę przeczytać ostatni rozdział. Jedno zaprzecza drugiemu, czyli i tak źle i tak niedobrze. Ugh.. :c Bo tak w ogóle, teraz wszyscy wiedzą po co Jaredowi był potrzebny czas wolny. Wydało się, zakochana para, na, na, na, na, na, na xD Jeszcze Claudia musi zdać prawko! To będzie ciekawe! :D Życzę powodzenia i Tobie, bo jak pójdzie Tobie, tak i jej, prawda? xD I potem dziad Ci kupi taki wypas samochód, na przykład porsche! *-* Ej, ja nadal nie wierzę, że Ty kumplujesz się z dziewczyną Twojego chłopaka. TAK, TWOJEGO, BO ON JEST TWÓJ! I masz to zapamiętać i go jej odbić! :D Ale wtedy już nie będziecie koleżankami… mówi się trudno xD „To młode jest czasami tak bezczelne w swoich pytaniach…” Ej, to było nie na miejscu! Sam się czasami interesuje, kto z kim i kiedy! „Ten dziad jest czasami tak bezczelny w swoich pytaniach…” xD Ale Twoje pytanie było ok., zresztą i tak to po nim widać, że coś między nim a nią :P Czyli Jarek też jest za odbiciem Mata? W kupie siła, dacie radę! :D Ale Jay nawet nieźle wygląda w tych garniakach.. :D „- Jak coś mrukniesz, że jest nie tak, lub jakiś niewłaściwy ruch, to cię nim uduszę. – szepnęła kokieteryjnie mi do ucha, mocniej zaciskając materiał.” „-Coś jest nie tak. – Giń śmieciu!!” hahaha xD W ogóle, to ja nie umiem tego wiązać, skąd ona się tego nauczyła? I dziad sam też nie umie?? :o I od kiedy ma się czarne włosy i niebieskie oczy? xD Chyba, że farbowane, ale wątpię :P Ej, Fancy dopiero co się ubrała, a ten już ją rozbiera.. maniak jakiś! Ciastko z charakteru jest zajebista, tak samo jak jej córka! :D A skrawek materiału nie wyrabia opinii! Mam wrażenie, że Jarek przesadza i przez to pokłóci się z Shannonem, ale jak umrze i się nie pogodzi z nim do tego czasu to będzie miał to na sumieniu.. O boziu, to by była tragedia. Oni mają się nie kłócić o kobiety! :P I potem umc, umc, impra! Paramore, omg! *-* Mogłabyś kiedyś opisać, jak oni się spotykają? :D ale by było zabawnie! :D Albo niech z Kill Hannah się spotkają! I Placebo i My Chemical Romance i Green Day! Ja to w ogóle mam furę pomysłów XD Dobra, zrobisz jak uważasz xP Ten gościu ma ode mnie wpierdy! Na jaką jedną noc?! To jest jego kobieta na całe życie (a i tak nie zostało mu go dużo..)!! Jakby ona miała wykorzystać swoje ruchy w 100% to byś tam padł! :D Ze względu na Ciebie i próbę niestresowania Cię. Nie chciał by chyba, żeby wszyscy faceci w klubie do niej lecieli.. Fancy to jest mądra! :D Ale na szczęście się pogodzili *uff* I czekam na kolejny! Nie mam w ogóle pomysłów co by mogło się wydarzyć.. Chyba, że Shannon i Ciastko! :D Dobra, czekam i żeby wena Cię nie opuściła. Amen. ;*
OdpowiedzUsuń-klaudisuh
Może nie jestem zbyt aktywną komentatorką, ale bardzo lubię tę historie i ciągle tu powracam i czytam ją od początku. Masz nie najgorszy styl pisania i przede wszystkim to o czym piszesz jest inne niż wypociny niektórych osób.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na kolejny rozdział.
-PatrycjaQueen
Zachęcona wizją nagrody piszę kolejny komentarz :D
OdpowiedzUsuńPewnie będzie dość krótki i mało spójny, ale wciąż w głowie mam Placebo i Enterów….
Muszę powiedzieć że obecnie hejtusiam Jareda bo mam inne osoby w głowie i nie jestem w stanie dostatecznie się wysilić żeby pomyśleć o nim dłużej niż przez pół sekundy xD
„Próbują ją złapać, zrzuciłem z szafki kilka rzeczy, ale w końcu ją dopadłem. Wyłączyłem muzykę, a raczej „muzykę” i przetarłem oczy” nasz budzik i tak lepszy :D
„Zacisnąłem mocniej palce na prześcieradle, by poczuć jak wypływa ze mnie nasienie prosto do buzi tej Francuzki.” Tak jak napisałam to już wcześniej: niezłe śniadanie jej zaserwowałaś xD
Jaba daba du! Wybacz, ale leci GMG i musiałam to napisać :D
„Brian Molko w teledysku do ‘Special K’.” Brian niedługo minie tydzień od koncertu T___T
„Nie powiem, wyglądałem mega zabawnie w takiej ekstrawaganckiej fryzurze.” On potrafi się z siebie śmiać :O
Kurcze, nie mogę się skupić, wybacz, to będzie serio kiepski komentarz, ale może przynajmniej się ze mnie pośmiejesz xP
„- Jared, uspokój hormony, to tylko wywiad.- mruknęła dziewczyna przechodząc obok mnie najpierw patrząc na moje krocze, a później puszczając mi oczko.” Uwielbiam ją za te wszystkie komentarze :D
„Z jednej strony bardzo byłem wdzięczny tej kobiecie, że tak rozwesela mojego brata, jednak z drugiej, słuchanie go jęczącego o dystansie i tęskniącego za nią” nie wiem co Jared ma do jęczącego Shannona, on jest wtedy taki słodki :D
„Nie. Pracuje. Ciągle…” wyszłam na pracoholiczkę xD ale co robić, student biedny jest, jakoś radzić sobie w życiu musi ^^
„Spałeś już z nią?” haaaaa nie ma to jak pytanie prosto z mostu, które wmuruje ojca w ziemię :D
„A dom stoi w całości i jeszcze nie zorganizowałyśmy imprezy w nim, bo brak czasu, ale nie martw się. Zrobimy to.” Niach, niach już nie mogę się doczekać :)
„- Nawet ty jesteś po ich stronie.- powiedziałem z wyrzutem.” Och biedny Dżaret, przecież on nigdy nie zostanie zrozumiany przez świat, no i oczywiście jego nie da się nie lubić….
To już koniec tego jakże ciekawego i przejmującego komentarza skleconego na szynko
It can’t be done!!! :D
-Megthehunter
<3 sorry jestem stara i takie rozdziały jako wielbicielke telenowel mnie odmóżdzają. XD nie jestem w stanie nic napisać. Miałabym tylko ochotę zamordować Jareda xD <3 <3 <.3
OdpowiedzUsuńPodoba mi się okropnie, szczególnie powiedzenie przez Shannona Ciastu o Jaredzie. Niesamowity dowód zaufania. *melted*
Matka