18 stycznia 2012

Chapter 51 "Nie zadzieraj z fangirlsami"

Chapter 51
"Nie zadzieraj z fangirlsami"


Zapukałam do pokoju młodszego Leto chcąc się nacieszyć ponowną jego obecnością w moim życiu. Ostatni raz go widziałam dzień po mojej imprezie urodzinowej. Ponad 3 miesiące. Jak ja wytrzymałam? Nie wiem, ale jak widać dałam sobie radę.
 No jasna cholera! Niech on otwiera te drzwi! Jak na komendę rozległ się hałas przy nich, lecz się nie otworzyły. Zamiast tego usłyszałam głos muzyka.
-          By wejść proszę podać kod.
-          Co?! Jaki kod?- wykrzyknęłam.
-          Kombinację cyfr.- odpowiedział i po chwili usłyszałam jego śmiech.
-          Zgłupiałeś już na starość?!- zapytałam, a on od razu się uspokoił, lecz drzwi ani drgnęły.
 Zaczęłam na nie napierać, ale to było bez sensu. Potem zaczęłam walić pięścią i prosić by mnie wpuścił. Na nic to się nie zdało. W końcu poddałam się i zaczęłam myśleć o numerach.
-          30?
-          Nie.
-          6277?
-          Błędna kombinacja.
-          12.06.2011?- zapytałam podając mu datę.
-          Także nieprawidłowy kod.
-          Kurwa! Jared!!!
-          Nie wpuszczę bez kodu.- odpowiedział, a ja usiadłam pod jego drzwiami.
 W końcu przecież będzie musiał wyjść z pokoju. Ma dziś koncert. Objęłam ramionami kolana i tak siedziałam czekając, aż otworzy. Lecz zamiast drzwi Jay’a otworzyły się te Szynkowe i wyszedł z nich perkusista. Popatrzył na mnie nieobecnym wzrokiem, a potem poszedł w stronę windy. Nagle obrócił się i znów na mnie spojrzał.
-          Co ty robisz?- zapytał uważnie mi się przyglądając.
-          Próbuję tam wejść, ale ten idiota chce jakieś hasło!
-          Jakie?
-          Gdybym wiedziała to bym tutaj nie siedziała.- mruknęłam.
Shannon czasami to jest tępy jak kawał drewna. Jednak podszedł do mnie i podał mi rękę, bym wstała. Gdy stanęłam obok niego, zapukał do drzwi brata i po chwili ciszy rozległ się głos aktora.
-          Podaj kod to cię wpuszczę.
-          Jared! To ja, Shannon!- powiedział perkusista.
-          I co mnie to obchodzi? Ty też musisz podać kod.
-          40!- wykrzyknęłam szczerząc zęby.
-          Skąd wzięłaś czterdziestkę?- zapytał zaskoczony Shannona, a Jay w tym czasie odpowiedział, że to błędny numer.
-          Jak to skąd? Ma tyle lat.- odpowiedziałam pokazując mu język.
-          Wredna jesteś.- zaśmiał się perkusista, lecz po tym w jego oczach pojawił się pewien błysk, a sam wyszczerzył zęby cicho mówiąc „co za świntuch”.- 69!
 Nagle drzwi się otworzyły, a moja szczęka wylądowała na ziemi. Jasna cholera! No oczywiście! Ten zboczeniec przecież mógł myśleć tylko o jednym.
 Bracia przybili sobie żółwiki, stuknęli brakami i zaczęli śmiać jak małe dzieci. I to jest niby mój ojciec i wujek. Zdecydowanie żaden z nich nie dorósł do posiadania dziecka.
 Obrażona przeszłam obok nich i usiadłam na łóżku. Popatrzyli na mnie, potem na siebie. Wymienili ze sobą jakieś podejrzane spojrzenia, a potem ruszyli w moją stronę. Od razu napięłam wszystkie mięśnie i z uwagą ich obserwowałam. Usiedli obok, Jay od prawej, Shann od lewej i uśmiechnęli się do mnie jak do swojej ofiary.
-          Spróbuj mnie któryś dotknąć, a zamorduję!- zagroziłam widząc, że coś się szykuje.
 Jak na komendę Jared z Shannonem objęli mnie i przysunęli swoje policzki do moich. Próbowałam ich od siebie odciągnąć, ale nie miałam tyle siły by powstrzymać dwóch tulących się Leto. Ale w końcu udało mi się jakoś odchylić głowę do tyłu, a te głupki stuknęły się czołami i od razu odskoczyli ode mnie jęcząc.
-          I macie za swoje.- zaczęłam się śmiać z nich.
-          No wiesz co?- odpowiedzieli robiąc smutne miny jakby mieli się zaraz rozpłakać.- Powinnaś nam współczuć!
-          Wybacz Shannon, ale Jaredowi lepiej wychodzi robienie z siebie ofiary.- powiedziałam przyglądając się im.
-          Chcę całusa na przeprosiny.- powiedział Zwierzak pokazując swój zarośnięty policzek.
-          Jak się ogolisz to może.- odpowiedziałam.
-          A ja? No daj tatusiowi buzi.- powiedział dziecięcym głosikiem młodszy Leto.
-          Za to, że nie chciałeś mnie wpuścić?- zapytałam zaskoczona jego tupetem.
-          Jak nie to sam to zrobię!
 Po tych słowach aktor przejechał językiem po swoich ustach, a potem poczułam jego wargi na policzku. Przykleił się do mnie śliniąc mi policzek. Fuuuj! Odepchnęłam go od siebie wycierając skórę na której Leto zostawił chyba litr swojej śliny.
-          Jesteś obrzydliwy.- powiedziałam rękawem trąc miejsce w którym mnie dotykał.
-          Co zrobił?- zapytał jak zwykle ciekawy i opóźniony ze wszystkim Shannon.
-          A ty ślepy? Obślinił mi cały policzek!- powiedziałam z obrzydzeniem.- Jezu, że te twoje groupies lubią jak zostawiasz na nich tyle śliny.
-          Nie tylko ślinę zostawia.- zaśmiał się perkusista, a ja w tym momencie wstałam.
-          Obydwaj jesteście obrzydliwi! Jak skończycie gadać o swoich płynach to mnie zawołajcie.
-          Jaka drażliwa.- uśmiechnął się prowokująco Szynek.- Mata jej brakuje to...
Zasłoniłam mu dłonią usta. Trudno. Wolę już ślinę Leto niż ich durne gadki. Nagle cofnęłam rękę, jak poparzona. Shannon właśnie zaczął się bawić swoim językiem po mojej dłoni.
-          Wychodzę!
-          Czekaj.- powiedział Jay łapiąc mnie za rękę i sadzając na swoich kolanach.
 Objął mnie ramionami i w ten sposób zamknął w swoim uścisku. Gdy znów jego usta zaczęły się zbliżać do mojej twarzy, gwałtownie odchyliłam głowę.
-          Puść mnie! Zaraz przyprowadzę ci jakąś groupie. Tylko zostaw mnie w spokoju!
 Jednak on znów dotknął mojego policzka, tym razem szybko i delikatnie. Bez zbędnego obśliniania. To akurat było nawet przyjemne.
-          Tak to możesz nawet dać drugiego.- zaśmiałam się zadowolona.
-          Teraz twoja kolej.- powiedział z uroczym uśmiechem.
 Jednak zanim zdążyłam dać mu całusa, Shann popchnął mnie do tyłu, tak że spadłam z kolan aktora i sam to zrobił. Jared szybko odsunął się na bok krzycząc „fuuuj”, a jako, że był na brzegu łóżka, już chwilę później siedział obok niego. Nie mogłam się powstrzymać i dołączyłam do śmiejącego się wujka. Jared chwilę patrzył na nas jakby nie ogarniał co się stało, a potem wybuchnął głośnym śmiechem. Ta rodzina jest naprawdę dziwna. W końcu gdy młodszy Leto wstał, zrobił minę zbitego psa. Swoją drogą to trochę zbił sobie siedzenie spadając na podłogę, ale cóż. Nie musiał się odsuwać. Wstałam i stanęłam przed ojcem.
-          Gdzie cię boli?- zapytałam troskliwie.
-          Tutaj.- odpowiedział wywalając dolną wargę i wskazując na swój łokieć.
 Odwinęłam rękaw jego koszulki i pocałowałam go w to miejsce.
-          Jeszcze gdzieś?
 Tym razem pokazał nadgarstek drugiej ręki, a ja i tam złożyłam pocałunek.
-          Jeszcze tutaj.- powiedział już z szerokim uśmiechem wskazując na swój tyłek.
 Uśmiechnęłam się sprytnie do Shannona i troskliwym głosem zapytałam czy jeden pośladek, czy oba.
-          Obydwa.- odpowiedział zaskoczony moim pytaniem.
 Puściłam oczko Shannonowi i uklęknęłam na wysokości jego tyłka, a potem pocałowałam swoją dłoń tak żeby Shaniasty to widział i tą dłonią ładnie przysoliłam w jaredowy prawy pośladek. Jak na komendę usłyszeliśmy jego pisk, co rozśmieszyło mnie do takiego stopnia, że nie byłam w stanie podarować mu drugiego. Sama klapnęłam na tyłek i pokładałam się po podłodze ze śmiechu ciągle słysząc w głowie jego pisk. Jednak w końcu podniosłam się na klęczki i chciałam mu dać kolejnego „całusa”, tym razem w lewy pośladek, ale zasłonił dłońmi swoje cenne cztery litery i obrażonym wzrokiem mnie obserwował.
-          Już wiem czemu nie masz stałej partnerki.- wykrztusiłam.- Piszczysz gorzej niż fangirlsy, gdy podniesiesz koszulkę. Jak cię taka laska klepnie podczas stosunku to... o boże! Ja im się wcale nie dziwię, że tylko raz z tobą...- nie dokończyłam, bo zabrakło mi tchu ze śmiechu.
-          Wiesz co? Nie odzywam się do ciebie!- powiedział naburmuszony Jay wytykając mnie palcem i odchodząc w kąt pokoju.
 Popatrzyłam na Szynka, który też był czerwony od śmiechu i w końcu usiadłam obok niego.
-          To ci się udało.- powiedział obejmując mnie swoim ramieniem.- Dawno się już tak nie uśmiałem. Szkoda, że nie widziałaś jego miny.
-          Też żałuję, ale za to jak podskoczył i pisnął!
-          Bardzo śmieszne.- mruknął obrażony Jay z kąta pokoju.
-          Tatusiu, nie fochaj się.- powiedziałam robiąc słodkie oczka i idąc w jego stronę.
-          Nie podchodź do mnie.- warknął, ale ja oczywiście zignorowałam ten rozkaz.
 Objęłam go rękoma i mocno przytuliłam. Na początku stał niewzruszony, ale po chwili zaczął mięknąć i też odwzajemnił przytulańca. I wtedy poczochrał mi włosy. Jak ja go nienawidzę! Odsunęłam się od niego dając mu ładnego kuksańca łokciem w żebra i poprawiłam czarne kudły, które mi ta cholera naelektryzowała. Próbowałam je przygładzić, ale było wtedy jeszcze gorzej. Jared miał ubaw, zresztą jego starszy brat także.
-          Patrz Jay!- wykrzyknął przysuwając swoją otwartą dłoń do moich włosów jednak ich nie dotykając.
 Przyrzekłam, że kiedyś sama ich wsadzę do psychiatryka. Toż to niby dorośli faceci, jeden ma 41 lat, a drugi zaraz będzie mieć 40, a zachowują się gorzej niż 7-letni chłopcy.
 Weszłam do łazienki, do której prowadziły szklane drzwi i podeszłam do umywalki. Szybko odkręciłam wodę i podstawiłam pod strumień dłoń. Zakręciłam druga ręką kurek i przejechałam mokrą dłonią po naelektryzowanych włosach. No przynajmniej tyle dobrego, że już przestało je ciągnąć do jakiegokolwiek przedmiotu, który był w pobliżu mnie.
 Spojrzałam w lustro nad umywalką i zobaczyłam za sobą obydwu braci, którzy stojąc w drzwiach przyglądali mi się z uwagą. Chyba się zorientowali, że na nich patrzę, bo zaczęli robić głupie miny. Chwilę tak patrzyłam na nich, a potem odwróciłam się z szerokim uśmiechem. Byłam z nimi zaledwie od samego rana, a czułam się tak dobrze, jak nigdy w czasie tej przerwy od nich. Zawróciłam i stanęłam przed nimi.
-          Przepraszam.- powiedziałam, lecz oni nadal stali w przejściu.- Ej no! Chcę wyjść.
 Bracia spojrzeli na siebie, lecz ani drgnęli. Dopiero gdy zagroziłam im, że moja noga ładnie wpasuje się pomiędzy ich uda i bynajmniej nie będzie to nic przyjemnego, rozstąpili się. Podziękowałam i złapałam za klamkę do drzwi, by wyjść z pokoju Jareda.
-          A ty gdzie?- zapytał muzyk.
-          Idę stąd, bo mam już was dość. Brzuch mnie boli ze śmiechu i muszę wyjść jeśli chcę dożyć do koncertu.- oznajmiłam mu.
-          To pójdźmy na obiad.- rzucił ni z tego ni z owego uśmiechając się czarująco.
-          O co ci człowieku chodzi?- zapytałam zdziwiona jego zachowaniem.
-          Chcę spędzić godzinkę z córką, bo potem będzie to trudne, a dawno jej nie widziałem.- odpowiedział z powagą.
-          Nie wiem co się tu dzieje, ale ja idę na... no idę. Pa pa moja niedorobiona rodzinko!- zaśmiał się Shann i ominął nas.
-          Za 5 minut w recepcji.- oznajmił Jay, a ja pokiwałam głową zgadzając się na to.
 Szybko wyszłam z jego pokoju i od razu poszła do swojego. Kątem oka zauważyłam Shanna wsiadającego do windy, której drzwi po chwili się zasunęły. Wyciągnęłam kartę i przyłożyłam ją do czytnika. W pokoju ogarnęłam włosy, założyłam na siebie zieloną skórzaną kurtkę, a na nogi moje ulubione tigery. Przewiesiłam przez ramię czarną torebkę do której włożyłam portfel i telefon, po czym przeglądając się w lustrze stwierdziłam, że czas stawić się w recepcji. Przy windzie spotkałam Tomo, który trzymał w dłoniach dwie niewielkie torby. Przywitałam się z nim, bo wcześniej nie mieliśmy okazji się zobaczyć, po czym zjechałam windą na parter. Przy blacie stał już Leto, który coś uzgadniał z recepcjonistką. Podeszła do niego i dźgnęłam go w bok, a on podskoczył jak oparzony. Popatrzył na mnie morderczym wzrokiem i skończył prosić o coś tę kobietę.
-          Nie rób tak.- powiedział zwracając się tym razem do mnie.
-          To był tak delikatne, że nie myślałam, że skoczysz.
-          Delikatne?!- zapytał patrząc na mnie jak na jakąś wariatkę.- Mat nie nauczył cię co to delikatny dotyk?
-          Co wyście się uwzięli na tego Delord’a?- zapytałam zirytowana ciągłym go wspominaniem.
-          A co? Nie można?
-          Nie.
-          A piszecie chociaż ze sobą?- zapytał prowadząc mnie do parku, który znajdował się po drugiej stronie ulicy.
-          Jared, co cię to interesuje?- zapytałam zaciekawiona.
-          Bo jesteś moją córką i chcę wiedzieć z kim się spotykasz.- odpowiedział.
 Zaskoczył mnie tymi słowami. Nie myślałam, że kiedykolwiek je usłyszę, a tu Leto właśnie je wypowiedział. Stwierdziłam, że powinnam mu trochę opowiedzieć o relacji z Matem. Chociażby po to, by przestał sobie z niej żartować.
-          Piszę z Matem. Jay, wiem że ty od razu przechodzisz do rzeczy, ale ja nie. Zresztą... Nie wierzę w związki na odległość. A on jest w LA, a ja tutaj. Poza tym... to starsznie go lubię.- uśmiechnęłam się.
-          Ja też go lubię.- powiedział Jay obejmując mnie ramieniem.- Choć, gdy mówi do mnie „panie Leto” mam ochotę powiesić go za jaja.
-          Świnia.- zaśmiałam się trącając go pięścią w pierś.
-          A on ma dziewczynę?
-          Gdyby miał, by ze mną nie flirtował.- odpowiedziałam zdziwiona jego pytaniem.
-          Ech, kochanie. Nie zdajesz chyba sobie sprawy w jakim świecie żyjesz.
-          Zdaje. Choć ja to powinnam żyć jakieś 200 lat temu. Ale... nie sądzę by Mat miał dziewczynę. Zresztą mówił, że nie ma. Dobra, skończmy ten temat.- poprosiłam widząc, że patrzy na mnie jak na kilkuletnie dziecko gadające bzdury.
 Ja wiedziałam swoje. Często pisałam z nim maile i nie sprawiał na mnie wrażenia człowieka takiego jak Jared. Wręcz przeciwnie. Wydawał mi się romantycznym chłopakiem, co było rzadkością w naszych czasach. Do tego był inteligentny, mogłam z nim porozmawiać praktycznie na każdy temat, poza tym nie traktował mnie jako dziewczyny, którą się przeleci i zostawi. Potrafił zachowywać się jak dżentelmen, nawet przy swoich kolegach, czym udowodnił mi na mojej imprezie urodzinowej. Nie uchlał się jak reszta towarzystwa no i słuchał dobrej muzyki.
-          Co ze szkołą?- zapytał nagle Jay wyrywając mnie z moich rozmyślań o Macie.
-          Jak to co? Skończyłam ją.- odpowiedziałam ciesząc się, że już mam to za sobą.
-          Chodzi mi o studia.
-          To nie wiem. Chyba pójdę na dziennikarstwo...
-          Gdzie?
-          No u siebie. W Polsce.
-          Przecież zawsze chciałaś uczyć się w Los Angeles.- powiedział zatrzymując się przed wegańskim barem.
-          No tak... ale... nie dałabym sobie rady. Nie sądzisz, że przed studiami w Stanach powinnam skończyć jakieś w Polsce. W sensie, mieć z czegoś licencjat. Na wszelki wypadek, jakby mi się nie udało w dostać na reżyserię. Mogłabym wtedy robić coś innego, a tak... zostaję bezrobotna.
-          Wolałbym byś studiowała w Los Angeles. Nie chcesz... mieszkać z nami?
 Na jego twarzy pojawił się smutek. On naprawdę chciał mnie mieć u siebie w Ameryce. Z jednej strony przecież było to spełnienie moich marzeń, a z drugiej... bałam się. To obcy dla mnie kraj, poza tym wszystko miałoby być w języku angielskim. A co jak czegoś nie zrozumiem? Zawale głupie studia tylko przez moją nieznajomość angielskiego. Mimo, że ciągle się nim posługuję wiem, że mam ogromne braki, których raczej nigdy nie nadrobię.
-          Chcę.
-          To czemu wolisz w Polsce?
-          Daj mi to przemyśleć, dobrze?- poprosiłam.
-          Jasne.- odpowiedział i zamówił dla nas jakieś wegańskie danie.
 Nie czekaliśmy długo na nie. Dostaliśmy jakieś buły z czymś dziwnym w środku i wyszliśmy na zewnątrz. Usadowiliśmy się na ławeczce w parku, a Jay naciągnął na głowę kaptur i poprawił sobie okulary. Zrobiłam to samo co on i zaczęliśmy konsumpcję naszego obiadu. Mimo, że do tej pory nie wiem co to było, naprawdę mi smakowało.
 Po umieszczeniu jedzonka w naszych brzuchach, musieliśmy wrócić do hotelu. Marsi mieli zaraz jechać na halę, by zrobić soundcheck, a potem czekały ich wywiady. A ja, jak zwykle wolne. Ale lepiej jechać z nimi niż siedzieć samej w hotelu. Poza tym stęskniłam się za koncertami.
 Jako że już byłam gotowa, poczekałam na zespół w holu recepcyjnym i gdy tylko się zebrali, ruszyliśmy szarym vanem na obrzeża miasta. Innsbruck to przepiękne miasto, które jest otoczone wspaniałymi wysokimi szczytami. Nie mogłam się już doczekać, aż polecę z tego lotniska i zobaczę to wszystko z wysokości. Te ogromne ośnieżone szczyty mimo tego, że było już lato i dodatnia temperatura. Coś wspaniałego.
 Gdy dojechaliśmy na miejsce zdziwiłam się, bo hala była o wiele większa niż się spodziewałam. A co za tym idzie nie mogłam liczyć na jakieś wyjątkowe kawałki tym razem. Ale cóż, ja akurat nie powinnam narzekać. Słyszałam jako jedna z 6 osób na całym świecie Valhalle i to w takim wykonaniu, że mogę już umierać.
 Wyszłam z auta na ciężkie ciepłe powietrze i zerknęłam za siebie. Żelazna brama właśnie się zamknęła i od razu otoczyli ją fani, którzy nie kolejkowali mając nadzieję, że Batony podejdą do nich. Złudne nadzieje. Nagle poczułam na brzuchu czyjąś dłoń i czułam, jak okręcam się plecami do tych ludzi. Jared z uśmiechem objął mnie i brata ramionami, po czym ruszyliśmy w stronę hali. Krzyki i piski były jak na taką gromadę ludzi dosyć słabe, ale no cóż. Ich idole właśnie im zwiali.
 Jak zwykle oprowadzono nas po hali by pokazać, co gdzie jest i zostawili nas samych sobie. Chłopcy mieli 5 minut na przygotowanie do soundchecku, a ja wykorzystałam to na zapoznanie się z supportem. Trójka bardzo miłych młodych chłopców i jedna dziewczyna. Chwilę z nimi rozmawiałam po czym wróciłam do garderoby głównego zespołu, lecz okazało się, że poszli już na soundcheck. Stwierdziłam, że jednak nie mam ochoty na słuchanie ich próby, więc wyszłam z hali i usiadłam na jej tyłach na jakichś kontenerach. A co tam. Wystawiłam twarz do słońca i słysząc przytłumione dźwięki gitary i perkusji, rozkoszowałam się tą spokojną chwilą. Gdy dźwięki już zupełnie umilkły i cisza trwała już od dłuższej chwili, zeskoczyłam na ziemię i wróciłam do środka. Tak jak myślałam, byli już w garderobie. Shannon szukał spodni na przebranie paradując w majtkach w jakieś dziwne szlaczki, a Jared za to biegał z gołą klatą. Jedynie Tomo był w całości ubrany i pisał coś na telefonie.
-          Nie mogę znaleźć koszulki.- jęknął Jared rozglądając się po pomieszczeniu.
-          Nie mów, że zgubiłeś tę moją ulubioną!- zapytał przerażony Shannon.
-          Co? Jaką twoją ulubioną?
-          No tę z Joy Division!
-          Zgłupiałeś chyba. Mówię o tej szarej...- prychnął Jay przewracając do góry nogami walizkę z ubraniami koncertowymi.
 Panikę widać było w każdym jego ruchu, tak się martwił o jakąś durną koszulkę. Popatrzyłam na Emmę, która ukrywała swój szeroki uśmiech. Zdziwiona zauważyła, że coś zabrała ze stolika za Jaredem i czekała aż ten się do niej odwróci. No i tak jak myślałam, Jared nagle krzyknął płaczliwym głosem „Emma” i odwrócił się do niej. Blondynka ukrywając uśmiech podała mu górną część ubrania.
-          Dobrze, że ciebie mam! Co ja bym bez ciebie zrobił?- powiedział dziękując jej.
-          Zginąłbyś. Dobra, zakładaj to i na wywiad chłopaki.
-          Nie mam fajek!!-  zaczął panikować z kolei Shannon.
-          Masz w kieszeni spodni, które właśnie z siebie zdjąłeś.- przypomniała mu Ludbrook.
 Shannon biegiem ruszył do łazienki, w której zostawił spocone gacie. Nie minęło 30 sekund, gdy usłyszeliśmy jak głośno przeklina. Chwilę później wypadł z toalety do garderoby prawie, że ze łzami w oczach. No jak dziecko. Ciekawe co tym razem się stało.
-          Skończyły mi się! A ostatni wpadł do kibla!- jęknął zrozpaczony.- Ja muszę zapalić przed koncertem.
-          No i cię pokarało! Widzisz, nie powinieneś palić.- mruknął już całkowicie spokojny Jared.
-          Nie wyjdę na scenę nie wypalając papierosa! Zwariuję!
-          Pożycz od Tomo.- powiedziałam ze śmiechem oglądając panikującego Zwierzaka.
-          Został mi ostatni i nie ma mowy bym go mu oddał.- odpowiedział Milicevic.
-          Świnia!- odpowiedział mu starszy Leto.- Emmo, błagam. Kup mi fajki.- zwrócił się do blondynki składając ręce jak do modlitwy.- Proszę cię! Błagam! Umrę! Będę się zwijał w cierpieniach jeśli tego nie zrobisz.
 Popatrzyłam na Emmę, która przetarła zmęczone oczy.
-          No dobra, pójdę po te fajki dla ciebie.
-          Dziękuję!- wykrzyknął Shannon patrząc na nią z dozgonną wdzięcznością.
 Blondynka machnęła ręką widząc, że perkusista chce ją przytulić i ruszyła do wyjścia żwawym krokiem. Zerknęłam jeszcze na braci, którzy stanęli przy lustrze dyskutując o czymś i pobiegłam za nią. Gdy pojawiłam się u jej boku, uśmiechnęła się przyjaźnie i w ciszy szłyśmy przed siebie.
 Lubiłam tę kobietę. Była idealną osobą do pracy z Jaredem. Ładna, cicha, pracowita, lecz potrafiła się zbuntować i zażądać czegoś od szefa lub po prostu na niego nakrzyczeć. Dodatkowo była jego prawą ręką, potrafiła praktycznie wszystko załatwić, a i jeszcze robiła za ramię do wypłakania. Nie dosłownie, bo Jay raczej nie był skory do płaczu, ale zwierzał jej się czasami ze swoich rozterek i tajemnic.
 Wyszłyśmy z hali tylnym wyjściem, gdzie przy drzwiach spotkałyśmy kopcący support. Machnęłyśmy im ręką na przywitanie, lecz szłyśmy dalej. W końcu przeszłyśmy przez bramę i ulicę. Widziałam, że tysiące oczu jest wpatrzone w nas z niemym zainteresowaniem, lecz zdążyłam się do tego przyzwyczaić. W końcu znałam niejakiego Jareda Leto. Bożyszcze nastolatek. Ci wszyscy ludzie zazdrościli mi tego, że miałam tak bliski kontakt z ich idolem. Nie wiedzieli jednak, że to nie zawsze jest takie kolorowe i wspaniałe, jak sobie wyobrażali. Cóż, życie.
 Weszłyśmy do zwykłego spożywczego sklepu i rozglądając się po nim, ujrzałyśmy przy kasie pudełka z papierosami. Ustawiłyśmy się w kolejce, którą tworzyła trójka różnych ludzi. Miałam tylko nadzieję, że staruszek przed nami szybko się dogada ze sprzedawcą, bo wyglądał na lekko przygłuchego.
-          Dobrze, że przyjechałaś. Może te dzieci się uspokoją.- powiedziała nagle Emma.
-          Też się cieszę, że tu jestem.- odpowiedziałam szczerze.
-          Jak znosisz samotność, tam w Polsce?- zapytała biorąc z półki butelkę soku marchwiowego.
-          Jest ciężko. Czasami bardzo. Szczerze mówiąc to żyję tylko dniem, w którym znów tu będę. Ale teraz... i tak skończyłam szkołę, zdałam maturę. Teraz tylko czekam na to czy dostałam się na studia.
-          Tam w Polsce?- zapytała zdziwiona.- Jakie?
-          Tak. Dziennikarskie...
-          A co na to Jared?
-          Jared? On chce żebym mieszkała w Los Angeles i tam się uczyła. Tylko...- westchnęłam ciężko.
-          Tylko co?- ponagliła mnie.
-          Tylko boję się tam zostać. Zostawiam tu wszystko. Dom, przyjaciół, kraj... Nie wiem czy dałabym sobie radę na uczelni.
-          Wiem, że ciężko tak porzucić coś do czego jest się przyzwyczajonym, ale w LA czeka na ciebie rodzina. Oni w tym roku kończą trasę, więc wrócą do Stanów. Poza tym Jay mówił, że chcesz zostać reżyserem teledysków.
-          Chcę, ale chcieć nie znaczy, że uda mi się.
-          Chcieć to znaczy móc. Nie powinnam mówić tego, ale no już trudno. Jared wysłał na uniwersytet w Los Angeles twoje papiery i filmy, które mu kiedyś pokazywałaś.
-          Co?!- wykrzyknęłam, tak że wszyscy w kolejce odwrócili się w moją stronę.- Czy on zwariował?! Zabiję go!- dodałam ciszej.
-          Cii! Uspokój się.- powiedziała tym swoim opanowanym głosem.- Warto przecież spróbować. Pomyśl, że jeśli się uda to zamieszkasz z nimi w Mieście Aniołów. Wiesz ile osób tak by chciało? Dostałaś ogromną szansę, nie zmarnuj jej. I doceń to, że on się o ciebie troszczy.- powiedziała ostatnie słowa wymawiając z uśmiechem.
 Milczałam. Z jednej strony Jared chciał właśnie spełnić kolejne moje, wydawałoby się nierealne marzenie, ale z drugiej robił to nie mówiąc mi o tym. W pewnym sensie byłam na niego zła, ale perspektywa, że może się uda. Że będę z nimi mieszkać, zostawię Polskę i będę przygotowywać się do zawodu o którym marzę... Na razie postanowiłam zatrzymać w tajemnicy to, że wiem o uniwersytecie. Ale jeszcze pogadam z nim o tym.
 Przy kasie została tylko jedna osoba. Blondynka z zamkniętymi oczami trzymała butelkę z napojem i uderzała rytmicznie paznokciami o drewnianą szafkę. W porównaniu ze mną była strasznie drobna, delikatna. No i jeszcze była oazą spokoju.
-          A jak to jest pracować z Jaredem?- zapytałam wyrywając ją z tej chwili zamyślenia.
-          Hym... ciężko.- odpowiedziała z uśmiechem.- Najtrudniejszą rzeczą jest pozbycie się życia prywatnego. Całkowicie. Nawet nie humory Jareda, ale brak przyjaciół, rodziny praktycznie 24 godziny na dobę przez 365 dni w roku.
-          Ale... czemu?
-          Muszę być z nim praktycznie wszędzie. Dobrze, że do toalety nie muszę za nim wchodzić. Że tak powiem, nie rusza się beze mnie. To ma swoje minusy, jak brak czasu dla siebie i przyjaciół, ale też i plusy. Zawsze moim marzeniem było zwiedzić świat, poznać różne kultury i zobaczyć co, gdzie jest obecnie modne. A najlepiej to oglądać u źródła.- powiedziała z szerokim uśmiechem.- Dzięki Jaredowi poznałam wielu fascynujących ludzi, byłam na wielu pokazach mody. Sama dostałam kilka prezentów od projektantów, więc narzekać nie mogę. Pensji też nie mam niskiej, a gdy przyjeżdżasz, Jared skupia się na męczeniu ciebie, a nie mnie.- powiedziała ze śmiechem.- Żeby nie było, że tak narzekam na brak życia, to czasem zdarza mi się pójść z nim na jakąś imprezę, spotkać ze znajomymi. Nie jest tak źle.
-          Ale męczące na dłuższą metę, co?- zapytałam patrząc, jak podaje sprzedawcy sok i prosi o malboro gold.
-          Niestety. Ciągła podróż, załatwianie wszystkiego... Przez tylko ten rok schudłam już 5 kilo. Staram się jeść regularnie i zdrowo, ale nie da się. Do tego ciągły stres, podróż, zmienianie stref czasowych i praca. Ledwo co daję radę, ale dzięki temu zapominam o rzeczach, których normalnym ludziom brakuje. Wiesz, nawet już nie pamiętam kiedy miałam wolny wieczór dla siebie, a o samym seksie już nie wspomnę. Ale myślę, że jestem tak zmęczona, że pewnie bym zasnęła w trakcie.- zaśmiała się uroczo i zapłaciła za zakupy.- Zresztą nie jestem taka jak mój szef, ja muszę mieć stałego partnera. Takie życie. Ale gdybym nie lubiła swojej pracy, nie byłoby mnie tutaj. Poza tym bardzo cenię Jareda i myślę, że łączy nas jakaś nić przyjaźni. Wiemy o sobie chyba wszystko.- mówiąc to puściła mi oczko.- Dobra, wracajmy, bo zacznie się panika, że nie ma Emmy i kto cokolwiek ogarnie.- westchnęła z uśmiechem.
 Pokiwałam głową i ruszyłyśmy szybciutko w stronę hali. Przepuściłam blondynkę, gdy przechodziłyśmy pomiędzy dwoma dużymi vanami, lecz ona nagle stanęła. Zdziwiona tym, wyjrzałam zza jej ramienia i zobaczyłam, że przed nią stoją jakieś dwie dziewczyny. Nie rozumiałam co mówiły, a raczej krzyczały prócz jednego słowa. „Jared”. Zresztą Ludbrook też nie rozumiała, bo krzyczały coś w nieznanym nam języku.
-          Co się dzieje?- zapytałam podniesionym głosem.
 Jedna z nich nagle odwróciła twarz w moją stronę i aż się cofnęłam. Fuuuj, co za brzydkie stworzenie. Spalony na solarium, blond plastik. Ohyda. I jeszcze ta tapeta. Piękny okaz tego, jak można się łatwo oszpecić.
-          To ta suka co siedziała na kolanach naszemu Jaredowi!- wykrzyknęła jedna do drugiej, której nie widziałam.
-          Uspokójcie się i dajcie nam przejść.- powiedziała spokojnie Emma, chcąc przejść obok nich, lecz się nie dało, bo tarasowały całe przejście, szczególnie ta której wcześniej nie widziałam.
Swoją droga nie wiem, jak to możliwe bo była rozmiarów małego słonia i wcale nie żartuję. Ledwo co jej dupsko mieściło się pomiędzy samochodami. Ubrana była w różową koszulkę cekinowym napisem „Jared Leto is my husband”, która była na nią trochę za mała i jej tłuszcz wylewał się po bokach. Aż zrobiło mi się niedobrze.
-          Zostawcie naszego Jareda!- pisnęła przeraźliwie ta gruba.
-          Przecież nic mu nie robimy.- powiedziałam mniej spokojnie niż asystentka mojego ojca.
-          To nasz facet! Jeśli go jeszcze raz dotkniesz to wyrwę ci te kłaki suko, a potem połamię wszystkie kości tak, że zostanie z nich popiół.- zaczęła grozić rozhisteryzowana solarka.- Jest tylko mój! A ty go zostaw! On kocha tylko mnie wy zdziry!- jej krzyk zaczął przeradzać się w histeryczny płacz.
 Normalnie chciałam się zaśmiać, lecz w jej oczach pojawił się jakiś błysk desperacji, który za nic mi się nie podobał. Ludbrook też to zauważyła, bo od razu zaczęła się cofać.
-          Nasz Jared! Wy dziwki go zostawcie! On kocha i pożąda tylko nas!- zaczęły krzyczeć i iść w naszą stronę.
 Popatrzyłam lekko zdenerwowana na Emmę. Ona także wiedziała, że z takimi lepiej nie zadzierać, wręcz uciekać. Jedna z nich podskoczyła do nas i po prostu rzuciła się na Emmę, która była przede mną. Złapała ją za szyję i zaczęła dusić. Nie zastanawiałam się nad tym co robię. Nie miałam praktycznie miejsca, bo stałyśmy w najwęższym punkcie, ale zamachnęłam się i walnęłam dłonią tę dziewczynę w ramię. Ona wydała z siebie przerażający ryk, którego chyba nigdy nie zapomnę. Wcześniej nie wiedziałam, że człowiek może wydać z siebie taki dźwięk. Z całej siły popchnęła Ludbrook na mnie, tak, że cudem udało mi się utrzymać na nogach.
 Te dziewczyny cały czas patrzyły na nas jak myśliwy na swoją ofiarę. To nie było nic przyjemnego, wierzcie mi. Wyglądały i zachowywały się jakby uciekły z zakładu psychiatrycznego. Okropne, że miłość, a raczej zaślepienie mogą prowadzić do takiego stanu. Zanim zdążyłam się zaprzeć stopami o ziemię, poczułam, jak pazury jednej z nich rozdrapują mi policzek i brodę. Krzyknęłam czując ból i pieczenie po tym co mi zrobiła. One wykorzystały to i popchnęły tak, że wypadłyśmy na ulicę. Usłyszałam tylko pisk opon, klakson i spojrzałam w bok. Nagle przede mną wyrosła maska samochodu, a potem poczułam ból w okolicy bioder i żeber. Zanim jednak to się stało, odruchowo złapałam Emmę pod pachami by ją trochę unieść i wylądowałam na masce tego samochodu. Przez chwilę miałam wrażenie, że mój kręgosłup łamie się na kilka części, gdy barkiem uderzyłam w szybę. Auto zatrzymało się, a ja sturlałam po masce na ziemię. Przywaliłam głową o asfalt i na chwilę chyba straciłam przytomność. Ale dosłownie na chwilę, bo potem poczułam taki ból, jakby ktoś mnie kroił kawałek po kawałeczku. Nagle przenikliwy krzyk i usłyszałam otwierane drzwi. Wszystko dochodziło do mnie z oddali, zniekształcone, lecz wciąż byłam przytomna. Co prawda co chwila robiło mi się ciemno przed oczami, lecz wzrok potem powracał. Nie ruszałam się. Najmniejszy ruch sprawiał, że czułam niewyobrażalny ból na całym ciele. W każdej komórce. W ustach za to czułam metalowy posmak krwi, lecz nie chciałam nawet myśleć skąd się wzięła. Zamknęłam oczy nie mogąc znieść bólu, lecz nie wytrzymałam i ciekawość wzięła górę. Ponownie je otworzyłam chcąc wiedzieć co się dzieje. Znajdowałam się częściowo pod maską samochodu. Widziałam parę niebieskich trampek, które nagle pojawiły się w zasięgu mojego wzroku. Znów zaczęło wszystko ciemnieć, lecz zanim kompletnie sczerniało, zobaczyłam blond włosy leżące niedaleko. Boże! Emma! Znów na chwilę straciłam kontakt z rzeczywistością. Jednak gdy go odzyskałam, zdecydowałam się poruszyć. Podniosłam się na łokciu, z którego miałam zdartą skórę i pełno małych cięć. Skąd one się wzięły? Czułam jak coś mi spływa po czole na policzki. Niemożliwe żeby zaczął padać deszcz. Lecz teraz najważniejsza była Emma. Podniosłam głowę z wielkim trudem i zobaczyłam, że znajduje się niedaleko mnie. Leżała twarzą do ziemi, a jej blond włosy były rozsypane w plamie czegoś gęstego i czerwonego. Tylko nie to! Strach o tę kobietę dodał mi sił na to by podnieść się do wyższej pozycji. Gdy tylko to zrobiłam, znów świat mi zawirował, lecz siłą woli zmusiłam się by nie zemdleć. Jakaś postać pochyliła się nade mną. Wiedziałam co robić.
-          Weź tę przepustkę.- wycharczałam czując jak z kącika ust wylewa mi się stróżka śliny zmieszanej z krwią.- Znajdź Jareda.
 Osoba ta szybko wstała i zniknęła, a moje pokłady sił wyczerpały się. Upadłam na ziemię przewracając się na plecy i popatrzyłam w niebo. Było jeszcze całkiem jasno, w końcu początek czerwca. Zamknęłam oczy czując jak ciecz spływa mi po twarzy, a moja ręka opadła na ziemię. ‘Umieram? Chyba tak...’- pomyślałam i wszystko znów zniknęło.
_________________________
Rozdział dodaję siedząc z bolącymi żebrami we Włoszech. Mam nadzieję, że to docenicie. Część tzw.”śmieszną” wymyśliłam jeżdżac kolejką na górę (wyjazd zajmuje 15 min), bo zjazd tylko 6 :P na trasie 4,5 km. No mniejsza z tym. Macie wszyscyy pozdrowienia z Włoch (: Końcówka… a zostawiam Was w niepewnosci. Wiecie jak lubię to robić. Co do pytania o bohaterów 2,3-planowych. Jak na razie myślę, że jedynie oczami Fancy albo Mata mogłabym coś takiego napisać, ale nie za bardzo chcę Wam mieszać to wszystko. Chciałabym też poznać waszą opinię na ten temat. Czy chcielibyście rozdziały pisane nie oczami któregoś Leto bądź Klaudii? Disgrracee zabiłaś mnie tym snem xD masz może twittera? (;


Tym razem rozdział chciałabym zadedykować Invincible_Pl oraz Agi ((:

edit. A kochana Ania dodaje rozdział. Gdyby nie ja to nie mielibyście go. Widzicie jaka jestem kochana? Komentować.

18 komentarzy:

  1. To może zacznę od początku, podobało mi sie, że Jared zachowuje sie tak wmiare jak na ojca przystało, że jest bliski Klaudii i rozmawia z Nią tak szczerze. Ale miło tez ze są takie sytuacje rozluzniajace jak to klepniecie w posladek no rozbroilo mnie to jak to mogło wyglądać xD
    W ogóle to ta cała akcja w pokoju Jareda rozwala :D Hmm… I te studia fajnie by było gdyby chodziła do tej szkoły w LA ale tu myśle ze nas jeszcze zaskoczysz w następnym rozdziale :) Prawdopodobnie bezcenny widok Jared biegajacy po garderobie i szukający koszulki i panikujacy Shannon z powodu braku fajek (trochę jak mój tata xD). I te głupie FG tylko pozabijac!! Ja nie wiem skąd biorą sie tacy ludzie, ale to nie jest normalne, a podejrzewam, ze nie jeden taki przypadek miał miejsce w realnym życiu. To smutne a zarazem takie prawdziwe. No i mam nadzieje, ze wszystko będzie dobrze z Klaudia i Emma.
    Tak wiem moje komentarz nie są składne i przepraszam za to. Postaram sie następnym razem. Ale mówię to z ręka na sercu bardzo lubię twoje opowiadania i Kuniś (jeżeli mogę tak mówić) pisz dalej i nie rezygnuj z tego!! Miłego pobytu we Włoszech i nich Cię najdzie wena! :D za wszystkie błędy przepraszam, uroki pisania na Ipodzie xD
    -fela

    OdpowiedzUsuń
  2. *___* jak zwykle trzymasz w napięciu!!! Kurcze no nie zasnę teraz :( co z Klaudią, co z Emmą? Co za wredne fangirlsy :/ Zabiłabym, „Jared Leto is my husband” phii.. a to dobre, szkoda tylko, że pewnie J. nie widział ich ani razu na oczy :P

    Ale może zacznę od początku, bo tak nieładnie zaczynać od końca ;) Ten Żared to total zboczuch!!! no poprostu o.O hasło 69 :P myślałam że 6277 będzie tym właściwym a tu surprise xD jednak Shannimal jest domyślny czasem :P ale rozwalił mnie jego nieogar :D pod jego bokiem tatuś ślini swoją córeczkę a tu nic do niego nie dociera.. coś mi się zdaje że jest myślami daaleeko z Ciacho xD ach ta miłość.. cała akcja w pokoju Jaya rozłożyła mnie na łopatki xD i te dogryzanie Klaudii, biedaczek ten Jaredzik :P mam nadzieję, że u Ciebie nie jest to zabronione? pisanie biedny Jared? Bo Ciacho kategorycznie zabroniła w komentarzach do swojego opo tak pisać :D Szczerze mówiąc myślałam, że J. szykuje jakąś niespodziankę dla K. np. spotkanie z Matem xD tak się tajemniczo uśmiechał przed obiadem, a tu po prostu chciał ją wypytać:P ale z niego ciekawskie stworzenie xD wszystko by chciał wiedzieć:P Akcja przed koncertem w garderobie była po prostu mistrzowska xD pokładałam się ze śmiechu, jak J nie mógł znaleźć koszulki a Szaniasty swoich fajek xD żałuję że tak bardzo ich potrzebował, gdyby nie to może Klaudii i Emmie nic by się nie stało.. :( jeszcze dodam, że rozmowa Emmy z K. w sklepie o studiach w LA całkiem mnie zaskoczyła.. nie spodziewałabym się, że J jest tak bardzo zdesperowany aby K. skończyła studia w USA.. końcowa akcja mnie zdenerwowała, zasmuciła, zaskoczyła… nie wiem co jeszcze, ale przeczytałam to po prostu jednym tchem.. co za fangirlsy przebrzydłe.. brr.. myślisz, że takie real real fangirlsy są do takich rzeczy i czynów zdolne? bo aż mnie ciary przechodzą jak sobie o tym myślę!!

    Zamarsisty chapter Słońce, aj łont mor xo szusuj tam na nartach szusuj, bo Ci służy – takie wspaniałe rozdziały tworzysz :)
    -annmars88

    OdpowiedzUsuń
  3. No NAPRAWDĘ KOCHAM TĄ KOŃCÓWKĘ! -.- xD kiedyś za to zabije i dyplom za to dostane :D haha. czytało się całkiem dobrze ^^ dużo razy był uśmiech na mojej twarzy :D co do tej liczby to odrazu sb pomyślałam dla kpiny, że to będzie 69, nie wiedząc. a tu bum. pojawiła się ta dużo mówiąca liczba haha ;) no bo w sumie to co on innego by mógł wymyślić. Shanniasty bez fajek kurka no! wyobrażałam to sobie jak błaga o tego papierosa xD całkiem śmieszny i ciekawy widok. co do tych studiów to mam nadzieję że Klaudia zdecyduje się na LA. A te papiery wysłane przez Jaya? kompletnie mnie zatkało na samą myśl jak wręcza (wysyła, etc.) te że tak powiem ‘szkice’ i jak zadowolony musiał być z tej sytuacji wiedząc że jeśli się dostaniesz to wiele to zmieni i cię uszczęśliwi a jak nie, to i tak byś się nie dowiedziała o tym. fajnie ujęłaś te myśli o FG. pisząc to tu, pokazujesz stronę tego prawdziwego echelonu. czasem sobie myślę, że jak bym była na koncercie i dorwała jakimś cudem ten mikrofon, to bym wydarła swój mosiężny ryj i krzyknęła żeby wszystkie group zamknęły te piszczące mordy i wsłuchały się w głos i teksty Jaya -.- i przyrzekam, że jeśli będzie taka możliwość (niedoczekanie hahaha) to tak uczynię a ty mi nawet w tym pomożesz xD a wracając do chaptera to czekam aż jared wku**i się na te fg i zrobi mega aferę tym sz*a**m.
    co do twittera to tak mam xD @EchelonEarth i nadal nie rozumiem dlaczego wyczołgałaś się z tej folii na trupy hahahhaha przecież ja za jakiegoś emosa albo punka cie nie uważam, ani tym bardziej nie chcę żebyś umarła albo co tam gorszego, może to była przepowiednia do tego wypadku w opowiadaniu xD (I’m stupid and i know it xD) ps. miłej zabawy we Włoszech ;) i wiadomo że czekam na more, more :]
    -disgrracee

    OdpowiedzUsuń
  4. Tytuł mnie rozwalił i myślałam że będzie coś śmiesznego […] :D Faktycznie te 3 miesiące szybko minęły. To o kodzie już gdzieś czytałam, albo mam Déjà vu.
    - Kurwa! Jared!!! – Jak córeczka się wyraża do tatusia?? Nieładnie, nieładnie!! ;)
    Wszystkie kody błędne, oprócz słynnego „69” no proszę, no proszę. Zboczeniec!! W ogóle to oni mieli jakiś układ? I nie wiem jak Jared, ale ja to bym się ze wstydu spaliła, jakby potem ktoś tam wlazł. No, ale on ma 40 lat, to jemu to wszystko jedno. Ale, ale… Zachowuje się jak siedmiolatek, a ma czterdzieści lat… To skąd tutaj podtekst erotyczny? xD
    Weszłaś obrażona do pokoju i czekałaś pewnie na przeprosiny, hmm? To masz słodkiego, oślinionego buziaczka!! :D Ty go w końcu w ten tyłek pocałowałaś czy nie? Nie załapałam tekstu.
    Dopiero gdy zagroziłam im, że moja noga ładnie wpasuje się pomiędzy ich uda i bynajmniej nie będzie to nic przyjemnego, rozstąpili się. – To było… genialne? Nie… To było zajebiste!! :D
    Potem to pytanie o Mata, ojciec się o ciebie troszczy, no! „Ech, kochanie” Mmm, cudo. 200 lat temu?? No nie mów, że taka zacofana jesteś. A kto połapał się jak obsługiwać Blackberry? No chyba nie ja, tylko TY! Dlatego wielkie brawa i żyjemy teraźniejszością!! ;)
    Studio w Los Angeles… Dobry pomysł, ale… język. Umiesz go chyba milion razy lepiej ode mnie, ale tez uważam, że sobie nie poradzisz, chyba, że Jared ci to jakoś będzie tłumaczył, albo Shannon z Ciastko się do was wprowadzi *-* Renata będzie ci wszystko tłumaczyła, o!
    Co to za buły były? I dlaczego batony nie podeszły do fanów?
    No i panika z ubraniem, prawie najlepsza. Nie mów, że zgubiłeś moją ulubioną!! Haha :D
    Emma fajna kobita ;)
    Jared nagle krzyknął płaczliwym głosem „Emma” i odwrócił się do niej. Blondynka ukrywając uśmiech podała mu górną część ubrania.
    - Dobrze, że ciebie mam! Co ja bym bez ciebie zrobił?- powiedział dziękując jej. – Dobre, dobre!! :DD No i fajki, czy on nie może oduczyć się palić, hm?? -.-‘ Nie żeby coś, ale strasznie mnie to wkurza, nie wiem jakim względem, bo przecież to postać fikcyjna xD Znaczy jest, żyje, oddycha, ale w twoim opowiadaniu… No, kurcze, wiesz o co chodzi, nie?! A jak nie, to pisz na twittera, może to wyjaśnię, ale nie przysięgam, że coś zrozumiesz. Mówię, żeby nie było. Chyba piszę, no, ale już.
    „Chcieć to móc, a móc to chcieć” Ta Ra Ra Ra Ra xD Wysłał papiery?! Oj, życzę dobrych studiów, zarówno w opowiadaniu jak i w życiu! Jak to jest pracować z Jaredem? Nie spodziewałam się innej odpowiedzi niż, krótkie „ciężko”. Jak dziad tylu rzeczy zapomina, to biedna Emma, musi wszystko za nich robić. No musi, nie ma wyjścia. Zresztą może zrezygnować z roboty, nie? Ale tego to nie życzę Marsom. Zresztą, chociaż dobrze jej płacą XD Ja to tylko same plusy widzę, no doprawdy, porąbało mnie.
    Potem te poebane fg. O matko, co tam się działo, to normalnie atak serca. Z pozoru myślałam, że będzie śmiesznie. „Nasz Jared, nasz!!” Patrzyły jak myśliwy na swoją ofiarę? O.o No i jeszcze nazwanie cię su.., to już przegięcie!!
    -klaudish

    OdpowiedzUsuń
  5. I to z tym samochodem, boże… . Kuźwa nie chcę wypominać, tamtego i oby to się nie spełniło. Jak nie wiesz o co chodzi to nawet dobrze, bo nie chcę cię zastraszać :c „Dawno nikogo nie zabijałam w opowiadaniu”. Wiem, że ty nie umrzesz bo tak to koniec opowiadania, ale zawsze możesz ich nawiedzać, nie?? :D Ale Emmę zostaw w pokoju, ja cię proszę, bo inaczej foch forever! Niech traf to jeba…. szpitala, ale niech żyje, litości!!
    To chyba wszystko, ale tym, dawno nikogo nie zabijałam, to mnie tym zabiłaś xD Naprawdę, spodziewam się najgorszego, nie żartuję. No i ten teges… Zjeżdżaj na nartach, ale już bez turbulencji, bo chyba dlatego auto cię potrąciło bo masz bolące żebra? Ja nie wiem, ja tylko składam fakty xD
    Dziękujemy za pozdrowienia z Włoch!! :D No i ja to bym chciała rozdział oczami Fancy (ty wiesz jak ja ją uwielbiam i jak się o nią cały czas wypytuję, no przecież wiesz) i żeby było coś o Jaredzie. Nie, nie samym Jaredzie, oczami Fancy. No i mogą być oni razem?? Tak cię ładnie proszę! :3 Ale będą kiedyś razem i happy, co nie? Za dużo pytań ci zadaję, a wywiad przecież już był. No, ale weź na to wszystko po kolei odpowiedz XD Zwłaszcza na to o Fancy :)
    No i jeszcze dziękuję „Kochanej Ani” za to, że dodała rozdział. Umarłabym bez tego rozdziału, więc wielkie D Z I Ę K U J Ę ! ! :D
    Pisz dalej, ale wiesz… Emma ma żyć, błagam! Ty też, ty też! ;*
    -klaudiush

    OdpowiedzUsuń
  6. Matko Boska Częstochowska! Psychiczne! Wszystko wszystkim, ale na szczęście nie było mi nigdy dane spotkać takich ‘osób’ na żywo. Ale wyobrażam je sobie ;/ Trochę mnie tą akcją z nimi zbiłaś z tropu, bo wcześniej zaczęłam się zastanawiać, co bym zrobiła na miejscu Klaudii ( ze studiami) i jak Emma tak może (serio, podziwiam!). No i wcześniej ślinienie się całej trójki Letosów ;p Aż mi się przypomniała podobna akcja z mojego życia, a też nie lubię być śliniona :)

    Wydaje mi się, że ciekawie by było spojrzeć na tę historię ze strony osób, które nie są do końca związane z głównym wątkiem. Dzięki temu poszerzyłaby się nam percepcja, poznalibyśmy wszystkich bohaterów z różnych stron ;p Może jedna notka z perspektywy trzech różnych osób: Mata, Fancy i Ciacha? Przecież ciekawe jak oni znoszą rozłąkę i jak wyglądają ich kontakty z Jaredem, Shannonem i Klaudią, kiedy nie są razem :)
    -agi

    OdpowiedzUsuń
  7. Zacznę od tego, że Cię zbesztam, za to, że mi nie przypomniałaś, że mam Ci maila napisać, który miał dotyczyć tego oto opowiadania, chociaż nazwałaś to powieścią, więc tej oto powieści ;P więc: Jak mogłaś zapomnieć?!
    Ale też Cię pochwalę, bo czytałam ostatnio bardzo podobne opowiadanie, pewnie nawet wiesz jakie i zauważyłam, że tam jak autor zmieniał osobę, która opowiada, to nie pisał o tym i często się w tym gubiłam, zwłaszcza, że robił to parę razy w rozdziale, a Ty podpisujesz, że „rozdział oczami…” i wtedy wiem przynajmniej kto jest narratorem, więc dziękuję Ci za to ;)
    A teraz mogę spokojnie przejść do rozdziału, bo to co chciałam na wstępie umieścić, to umieściłam, mam nadzieję, że o niczym nie zapomniałam ;D
    Zabawa małego Jareda bardzo mi się spodobała, 40 mnie rozwaliła (hmm…ciekawe czemu? ;P) chociaż ja na jego miejscu to bym powiedziała coś w stylu „odejdź i nie wracaj”, czy coś xD Ale w życiu, bym się nie spodziewała, że chodzi mu o 69, nie wiem, może Shannona bardziej, ale myślałam, że coś innego wymyśli. ;P Chociaż nieogar Szynka też był świetny! Jaki chce kod? – no gdybym wiedziała, to bymjuż tam w środku była” hahahahahahahaha xD
    Porozumiewawcze spojrzenia Leto, też bym się spięła, ale to co wymyślili, to takie kochaniutkie..awwww <33 a potem jak się stuknęli czołami i ja sobie to wyobraziłam, to już w ogóle leżałam na ziemi i nie wstałam! hahahaha xD
    Potem zabawa w buziaczki, ja nie wiem co było w tej gondolce, ale na pewno coś palili i to ostro! ;P I ten tekst „Nie tylko ślinę zostawia!” No tu już naprawdę, spadłam poniżej podłogi (wtf?) i już totalnie nie mogłam wstać, hahahahahaha xD A później Jared wziął wytulił córeczkę i dał jej buziaka (mam nadzieję, że nie takiego jak w Mr Nobody, bo to jakaś porażka jak on całował własne dzieci, ale kiedyś Ci opowiem nasz wywód na ten temat ;P) aż poczułam się wtedy taka sama ;( I akcja z całowaniem obolałego Jareda! ha ha! Ten jego pisk! leżałam jeszcze niżej poziomu „pod podłogowego”, a do tego wczoaj jesteśmy z Ann na aqua i facet nam wyjeżdża z tekstem, że jak wychodzi z sauny i idzie pod lodowaty prysznic to zdarza mu się piszczeć! Ja taki brecht xD
    Rozczochrana Klaudia walczy o swoje! Dobrze, że zagroziła Leto, widać, że nie podda się bez walki, mądra dziewczyna ;)
    Jared ojciec. Nawet na klawiaturze dziwnie mi się to pisze xD Ale jak na ojca przystało, troskliwy i w ogóle, z córką chce czas spędzić wypytuje o chłopaka, no, no, stara się chłopina ;D I jego smutek na myśl, że Klaudia mogłaby nie studiować w LA ;( On ma uczucia! Ale tak szczerze, to mi się go żal trochę zrobiło, miejmy nadzieję, że Klaudia dobrze wybierze ;)
    „Ich idole właśnie im zwiali” mnie na ich miejscu, by coś chyba trafiło, ale dobra xD I pojawia się moja idolka, ulubiona i niezastąpiona…..EMMA! *tutaj krzyki i piski, owacje itd xD* Leto by bez niej zginęli, naprawdę ja Ci to mówię, tak samo jak nikt by sobie beze mnie nie poradził ;P W każdym razie jej opanowanie, ogarnianie strasznie mi imponuje. Jeszcze może z jednym Leto, na jej miejscu bym wytrzymała, ale dwoje to o dwóch za dużo wtedy xD I Shannona, który nie wyjdzie na scenę zanim nie zapali, no! To zabija!
    -lea

    OdpowiedzUsuń
  8. Z Klaudii się robi druga gwiazda, którą ludzie na ulicy rozpoznają xD I niespodzianka od Jareda, z jednej strony byłabym zła, że coś takiego zrobił bez mojej zgody, ale z drugiej może czułabym jakąś wdzięczność? Jared właśnie przyczyniał się do spełnienia jej marzenia i nie dziwią mnie jej obawy, ale mam nadzieję, że tam się właśnie dostanie :)
    Wywiad z Emmą, w sumie, to czego się spodziewałam, no może oprócz tekstu „dobrze, że nie muszę z nim do łazienki chodzić” xD chociaż gdyby kiedyś jej się to zdarzyło, to bym się pewnie nie zdziwiła ;P
    A teraz czas na chyba ulubiony moment wszystkich i to taki bardzo kulminacyjny…. opis FG pierwsza klasa! xD I mówię tutaj i o wyglądzie i zachowaniu. W ogóle cała akcja taka….musiałby być bardzo zdesperowane, jeszcze bardziej zakompleksione, a jeszcze bardziej chore psychicznie. Jednak to, co zrobiły…gdyby nic nie jechało, to nic by się nie stało, ale pech chciał ( i pewnie sama autorka też ;P) że coś musiało jechać, bo inaczej to scena trochę sensu nie miała. I Ci trochę ponarzekam jak inni, że zostawiłaś nas w takim momencie! To jest znęcanie się nad ludźmi! ;P Ale wydaje mi się, że nie mogą umrzeć, na pewno nie Klaudia, bo nie wydaje mi się, że chcesz już zakończyć przygodę z ITW, chociaż założyłaś nowego bloga…..dobra, ja już nic nie mówię ;P Emma musi przeżyć, bo inaczej mielibyśmy drugi zgon, ale mam na myśli tutaj naszego Jareda, który by zginął bez swojej asystenki, taka prawda.
    No nic, czekam na następny, z tego co widzę to już się szykuje, więc mam nadzieję, że się pojawi szybko ;) I niestety nie wyrobiłam się w „dzisiaj”, czyli dodaję już po północy, ale będziesz miała lekturę na przebudzenie ;) Więc jak już się obudzisz, to życzę Ci pięknych snów, które pewnego dnia zmienią się w rzeczywistość ;*
    -lea

    OdpowiedzUsuń
  9. troszke chaotyczne wszystko ale bardzo fajnie toczysz akcje, nie jest nudno. końcówka kurcze zwala z nóg! nie chce żeby tej Klaudii sie coś stalo, ej..
    intrygujesz mnie strasznie tymi fragmentami na tt! wrzucaj nowy jak bedziesz miała czas :) i miłego wypoczynku :)
    -ginger_hexe

    OdpowiedzUsuń
  10. O mój boże. O mój boże. O mój boże. O mój boże. O mój boże. O mój boże. O mój boże. O mój boże. O mój boże. O mój boże. O mój boże. O mój boże. O mój boże. O mój boże. O mój boże. O mój boże. O mój boże. O mój boże. czekam na kolejny i dodaję do linków. it-is-all-for-you.blog.onet.pl
    -jaredowaaa

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozdział czytałam kilka dni wcześniej, a moja pamięć jak sito, więc nie pamiętam wszystkiego. Rozpisywać też się nie będę, bo im więcej piszę, tym wygląda to gorzej.
    Rozdział mi się podobał (i to bardzo).
    Te wszystkie „rodzinne” sceny są cudownie opisane. Wszystko mogę sobie wyobrazić, so…
    Końcówka… Kuźwa. Jak ja nie lubię jak rozdział się kończy w takim momencie. Haha.
    Mam nadzieję, że Klaudii i Emmie nic poważnego nie będzie.
    Pisząc w podsumowaniu „końcówka” miałaś na myśli koniec opowiadania!? Mam nadzieję, że napiszesz jeszcze (co najmniej) kilkanaście rozdziałów.
    -adka

    OdpowiedzUsuń
  12. Takie fangirlsy to tylko do wytępienia. Mam nadzieję, że obie Emma i Klaudia będą tylko lekko poobijane i nie stało się nic gorszego. Oby ;). Lubię czytać twoje opowiadanie, bo wg mnie czyta się je z taką lekkością. Czekam na next;)
    -Izuu.

    OdpowiedzUsuń
  13. Wreszcie mam czas, żeby przysiąść i napisać ci ten komentarz, który wcięło przy wysyłaniu. Mam nadzieję, że jeszcze będę pamiętać, co chciałam powiedzieć… Na wszelki wypadek mam otwarty rozdział w drugiej karcie i będę tam zaglądać. ;)

    No to od początku.
    Ucieszyła mnie zmiana perspektywy na Klaudię, bo osobiście wolę zazwyczaj chaptery z punktu widzenia bohaterów wymyślnych niż „prawdziwych”.
    Zabawa z drzwiami(że tak to nazwę) bardzo fajny, zabawny akcent. Scenka fajnie podkreśliła, że bracia są siebie warci. ;)
    Później pomyślałam, że chyba bardziej chorej rodzinki niż ta to nie ma(tak, prawie napisałam chorszej… ja i moja polszczyzna.). Te wszystkie płyny… Bleh… Ja to bym od razu im przyłożyła. (ale w sumie większość osób wie, że ze mną nie ma lekko, bo agresja to moje drugie imię)
    Tak, czy inaczej. Momentami miałam wrażenie, że dobry humor troszeczkę cię poniósł, a sielankowa scenka jest trochę przydługawa, ale z drugiej strony tak uroczo czytało się o piszczącym Jaredzie, że ci wybaczam całkowicie. ;) Uwielbiam brutalny humor.
    Wstawka z Jaredem jak troskliwym tatusiem tez była świetna. Czekałam aż poruszysz między tymi bohaterami kwestię związków i dalszych życiowych planów Klaudii. Rozwiązałaś to tak gładko i naturalnie, że aż biję ci e-brawo. Mam tez nadzieję, że jeszcze nieraz zobaczymy młodszego Leto w roli stereotypowego tatuśka. No może nie aż tak stereotypowego… ale wiesz, co mam na myśli(mam nadzieję).
    Czytając ten rozdział miałam ogólne wrażenie, że główna bohaterka wreszcie pogodziła się z tym, co przyniósł jej los. No ale oczywiście musiałaś to szybko zburzyć. :P Jesteś okrutna, wiesz?
    A właśnie! Ja na miejscu dziewczyn, poprosiłabym support o fajki dla Shaniastego. Myślisz, że by się nie podzielili? ;> A oszczędziłoby to… wszystkiego.
    Poza tym pisałam ci już kiedyś, jak bardzo współczuję Emmie? Ciekawe, czy wiedziała na co dokładnie się pisze, przyjmując tę robotę. Kiedyś śniło mi się, że jestem asystentka Dziada. Powiem szczerze, że nie wiem, czy dałabym radę. (Mimo, że pewnie przez pewien czas taka robota sprawiałaby mi pewnego rodzaju przyjemność.)
    Złożenie przez Jarda papierów Kaudii na uczelnie, w ogóle mnie nie zdziwiło. Szczerze powiedziawszy dokładnie czegoś takiego się spodziewałam. Jak przeczytałam, że Klaudia nie jest pewna co do studiów w LA to wiedziałam, że to kwestia czasu, aż taka ‘intryga’ wyjdzie na jaw. A później będzie „ale ja już wpłaciłem zaliczkę” i słodkie oczęta, a biedna dziewczyna nie będzie miała wyboru. Chociaż osobiście mam nadzieję, że się postawi. (Głupi byłby to ruch, ale za to pewnie ciekawie byś to rozegrała.)
    -Onisia

    OdpowiedzUsuń
  14. Ale żeby nie było tak miło, teraz mały ochrzan. Pomijając fakt, że przez tytuł pewnie 9 na 10 czytelników myślało, że napisałaś kolejną zabawną scenkę z fg, ale szczerze. Czy ty na prawdę spotykasz tylko takie brzydkie solary? Zawsze opisujesz fg jakby były jakimiś monstrum z Mordoru(w sumie, to sama je tak określam, ale to bardziej ze względu na ich prosty sposób bycia i zdolność wynurzania się z podziemi w niespodziewanych momentach). Uwierz mi, dużo więcej jest takich, które zachowują się)i wyglądają) względnie normalnie, ale dopiero w specyficznych sytuacjach pokazują na co je stać. Rozumiem, że w każdej historii musi być czarny charakter, a w tym przypadku rola ta dostała się pewnej zbiorowości, no ale spójrzmy prawdzie w oczy. Patrzysz troszkę stereotypowo. Nie tego się człowiek spodziewa po kimś z takim talentem do kreowania świata przedstawionego. Jeśli już musisz wieszać na kimś psy, zrób to w bardziej wyrafinowany sposób, jak np w przypadku Jareda. Jeśli chodzi zaś samo zjawisko fg, to mnie osobiście bardziej przerażają to krypto-psycho-fanki, śliniące się w domach do teledysku do „Hurricane” i spamujące pożal się boże tekstami na twitterze. Prawda jest jednak taka, że większość z nich stając twarzą w twarz z Marsami zemdlałaby, zaczęła hiperwentylować, zachowywałaby się „uwodzicielsko”(co by im totalnie nie wychodziło), albo po prostu totalnie by się zawstydziło. A do ludzi z Mars Crew( a do tej grupy teoretycznie można zaliczyć Klaudię będąc tylko obserwatorem, jak fani) nawet by nie podeszło. Do nich podchodzą tylko normalni ludzie. (przynajmniej takie mam odczucia)
    Nie odbierz tego jako obronę tych dziwnych stworzeń, ale na prawdę… wbrew pozorom te laski to też ludzie.
    Po prostu ta cała sytuacja z atakiem na dziewczyny jest dla mnie wybitnie odrealniona. Subtelne sprzeczki ok, ale żeby coś takiego?
    Podsumuję to tylko jednym zdaniem: Nie popadaj w skrajności. (niestety masz do tego tendencję)
    Za to sama scena wypadku napisana jest bardzo dobrze moim zdaniem. Składnie, zgrabnie. Przemawia do emocji i wyobraźni czytelnika. BTW: Jak napisałaś o niebieskich trampkach, to jakoś nie wiem czemu, pomyślałam, że to był Braxton. (oczywiście wiem, że to nie on, bo teoretycznie był wtedy w hali) ;)
    Uśmiechnęłam się też gdy przeczytałam o przepustce. Dobrze, że o tym napisałaś. Diabeł tkwi w szczegółach, jak to mówią.
    Ogólnie rozdział jak dla mnie na 5+. :) Tylko błagam! Rozumiem, że cały ten wypadek ma czemuś służyć w dalszej fabule i że jakoś musiałaś to wpleść itd, ale nie wplataj tu jakiegoś shitu w stylu „Mody na sukces” jak amnezja, czy inny paraliż. No i oczywiście jeśli zabijesz Emmę, to masz ode mnie po głowie. (żeby nie było, że nie ostrzegałam)
    A FG MAS SPOTKAĆ SROGA KARA! No i miejmy nadzieję, że ta sytuacja da pewnej osobie( tak, dobrze się domyślasz, o kogo chodzi) trochę do myślenia o fanach i „fanach”.
    Ach! no i jeszcze coś! Już wiem czego mi brakowało, przez ten przeskok w czasie! Studniówki! ^^ (no chyba, że o czymś nie pamiętam, a to w sumie bardzo możliwe) Miałam cichą nadzieję, że jakoś to tam fajnie wpleciesz w fabułę i będzie jakaś ciekawa, zabawna sytuacja. No cóż. Liczę że skrobniesz coś na ten temat w obiecanej, późniejszej, rozszerzonej wersji opowiadania. ;)
    Na koniec kwestia kosmetyczna. Pozjadało ci parę literek, jak zwykle, ale w sumie przestało mi to nawet przeszkadzać. :P

    Jestem niemal pewna, że zapomniałam o czymś napisać, ale może mi się przypomni jak dostane od ciebie odpowiedź.(tak, jest to sugestia) A jak nie… to znaczy, że nie było to takie ważne. ;)

    OniSia

    OdpowiedzUsuń
  15. A więc piszę kolejny komentarz dla Ciebie :)
    Mam nadzieję że to docenisz bo strasznie boli mnie dzisiaj głowa :<
    Zacznę od komentarza do sytuacji z pociągu z poprzedniego rozdziału bo bardzo tego chciałaś :P
    Sytuacja gdy usnęłaś Jaredowi na udach zabawna ale też przesłodka :) Muszę powiedzieć że mi osobiście nigdy nie zdarzyło się zasnąć w pociągu, nawet jak jechałam ponad 8 godzin nad morze O_o w sumie to nie wiem czemu, może bałam się że mnie okradną czy coś.
    „Myśląc tak nawet nie zauważyłem, że zacząłem jeździć palcem po uchu dziewczyny, która przez sen mruczała dając mi tym znać, że jej się to podoba.” Hmmm mnie to by chyba raczej drażniło xD ale ja jestem zodiakalnym bykiem więc z natury mnie większość rzeczy drażni xD
    „Wyglądasz inaczej… Tak dorośle.” Ech zamiast dorośle przeczytałam dostojnie, coś czuję że coraz gorzej ze mną xD może i wygląda doroślej ale to i tak będzie wieczny dzieciak jak dla mnie :P
    „Dziewczyna poruszyła się wbijając mi łokieć w udo, a ja skrzywiłem się.” Jea, dobrze xD szkoda jednak że nie trafiłaś w jego 12 cali < podobno > xD trochę bólu by mu nie zaszkodziło, cierpienia dla Jareda nigdy za wiele :P
    „…przerzuciła dłonie przez moje nogi, tak że zwisały jej swobodnie z drugiej strony, a lewy policzek ułożyła na nich, zwracając tym samym swoją głowę w stronę mojego krocza.” No nie mogę, nie mogę, nie mogę!!!!!! Leże i kwiczę, ten fragment zawsze będzie mnie śmieszył xD Tak naprawdę Jared pewnie zawsze o tym marzył xP
    „Nagle dziewczyna uderzyła mnie w udo z taką siłą, że aż pisnąłem zaskoczony.” Ja się pytam why, why, noooooooo why???????? Dlaczego kurna nie w krocze????? xD wtedy wyciągnąłby piękną wysoką nutę xD „Shannon widząc to wszystko tarzał się po fotelu ze śmiechu.” Dołączam się w tarzaniu do ojca :D
    „Rozejrzała się wokół siebie i zamykając oczy, weszła mi na kolana, po czym wtuliła swoją głowę w zgięcie mojego ramienia znów zasypiając.” Awwwww jak słodko *______* chociaż nie wyobrażam sobie Ciebie śpiącej w takiej pozycji xD

    Chapter 51
    Na samym początku musze napisać że rozdział jest mega *__________* zwłaszcza końcówka :3
    Sytacja z kodem do pokoju Dziada strasznie mnie rozbawiła xD
    „Wredna jesteś.- zaśmiał się perkusista, lecz po tym w jego oczach pojawił się pewien błysk, a sam wyszczerzył zęby cicho mówiąc „co za świntuch”.- 69!” eee nie wiem czemu ale ja od razu pomyślałam o tej liczbie O_o co ta rodzina ze mną robi xD pewnie mam specjalne połączenie umysłowe z moim ojcem, a to niedobrze bo oznacza to że durnieję x P
    „a te głupki stuknęły się czołami” głupole, chcieli przytulanek to mają za swoje :)
    Fuuuuuuuj mokry całus od Jareda, jeszcze raz fuuuuj, ja to bym chyba dezynfekowała swój policzek przez najbliższy miesiąc ahahhaha xD i jeszcze ten komentarz Shannona, bleeee, aż mi się niedobrze zrobiło -.-
    Ahahahahaha Shannon całujący Jareda w policzek, to jest dopiero gej-moment, no nie mogę ahahahahahhaahahahaha xD nie wiem co ja mam z tymi momentami ale jakoś tak wszystko ostatnio dziwnie mi się kojarzy :P
    „uklęknęłam na wysokości jego tyłka” ee dobrze że tyłka a nie tego co ma z przodu xP ahahaha nie ma to jak soczysty ‘’liść’’ w tyłek i do tego jeszcze ten jego piska, padłam xD
    -megthehunter

    OdpowiedzUsuń
  16. „Już wiem czemu nie masz stałej partnerki.- wykrztusiłam.- Piszczysz gorzej niż fangirlsy, gdy podniesiesz koszulkę. Jak cię taka laska klepnie podczas stosunku to… o boże! Ja im się wcale nie dziwię, że tylko raz z tobą…- nie dokończyłam, bo zabrakło mi tchu ze śmiechu.” O fuck, fuck, fuck THIS no nie mogę, śmieję się z tego już od dobrych paru minut i nie mogę przestać xD najlepszy tekst ever :D
    „Mat nie nauczył cię co to delikatny dotyk?” uhuhuhuu mam złe skojarzenia, może poprzestanę na takim skomentowaniu tego zdania bo może się to skończyć źle xD jeju jaka szkoda że tacy chłopcy jak Mat praktycznie nie istnieją, przynajmniej ja takiego jeszcze niestety nie spotkałam :<
    „Wolałbym byś studiowała w Los Angeles. Nie chcesz… mieszkać z nami?” awww uwielbiam go za to w twoim opowiadaniu <3 chociaż nie wiem czy moim marzeniem byłoby mieszkanie z dwoma facetami po czterdziestce xD ale za to studia w LA, te wszystkie koncerty, imprezy, poznane osoby < ale się rozmarzyłam > *____*
    „Słyszałam jako jedna z 6 osób na całym świecie Valhalle i to w takim wykonaniu, że mogę już umierać.” Ahahahha w sumie też mogę powiedzieć że to „słyszałam” jestem dumna z tego powodu xD jak ja bym chciała żeby takie coś wydarzyło się w rzeczywistości *_*
    „Skończyły mi się! A ostatni wpadł do kibla!” ojej jak mi go szkoda, stracił ostatniego papierosa :< co za dzieciak, no dosłownie zachował się jak pięcioletnie dziecko xD
    Hmmm lubię Emme, ma w sobie coś co przyciąga czytelników :D no i oczywiście podziwiam ją za to że wytrzymuje z tymi popaprańcami xP
    Ach ja dobrze że Jared raz pomyślał i wysłał papiery do szkoły LA, a w tym momencie jestem dumna z mego brata <3
    O matko to teraz czas na komentarz do sytuacji z fg O_o
    „Spalony na solarium, blond plastik. Ohyda. I jeszcze ta tapeta.” Bleee nienawidzę takich dziewczyn, jak można robić takie rzeczy z własnym ciałem, fuj. O fuuu, bleee i co tam jeszcze, za mała bluzka i wylewający się tłuszcz po bokach, o bosz dlaczego ja musze zawsze tak dokładnie sobie wszystko wyobrażać -.-‘’
    „To nasz facet! Jeśli go jeszcze raz dotkniesz to wyrwę ci te kłaki suko, a potem połamię wszystkie kości tak, że zostanie z nich popiół” najbardziej przeraża mnie to że takie dziewczyny naprawdę istnieją, przecież one na serio mogłyby zrobić komuś krzywdę :O
    Jeju czytając to, na serio zaczęłam się o was obawiać, nie powiem ten fragment wzbudził we mnie wiele emocji :) matko i jeszcze to jak jedna zaczęła podduszać Emmę :O aaa i jeszcze to jak wpadłaś pod samochód, matko, matko, matko, głupia wyobraźnia, aż łzy zebrały mi się w oczach :<
    O mój boże istna masakra, tragedia, armagedon w twoim opowiadanie, siedzę i mówię sobie co ja paczę? Nie ogarniam całej tej sytuacji :O „Leżała twarzą do ziemi, a jej blond włosy były rozsypane w plamie czegoś gęstego i czerwonego” moja biedna Emma :(
    „‘Umieram? Chyba tak…’- pomyślałam i wszystko znów zniknęło.” Wcale że nie, nie umierasz bo to twoje opowiadanie i musisz przeżyć, zresztą Emma też przeżyje, pocierpicie, ale na pewno wyjdziecie z tego zwycięsko :)
    No to chyba tyle :) rozdział naprawdę świetny, trzymający w napięciu, lubię takie :D od teraz jest jednym z moich ulubionych ^ ^
    Bardzo cieszę się że dojechałaś już szczęśliwie do domu :*
    Oczywiście czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :D
    < przepraszam za wszelkie błędy ortograficzne, składniowe itp. >

    OdpowiedzUsuń
  17. Kuniku, jak wiesz, nie mam wielkiego talentu do pisania komentarzy. Więc powiem krótko. Kocham, ubóstwiam i uwielbiam Twój styl pisania(Powtarzam się..? XD). Uwielbiam Twój blog za to, że można się przy nim i pośmiać i jest ta nuta .. takiej niepewności, takie napięcie, takie .. jej, brak mi słów. No, mam nadzieje, że zrozumiesz mój skrót myślowy. Wiesz, jak tak czytałam ten moment jak Gej szedł z Klaudią, już przed wejściem do hali, to tak zaczęłam rozmyślać.. A jak to by było, spytać się go, czy zaadoptowałby którąś z fanek? XD Haha, czytam 51 rozdział twojej powieści i o dziwo, przyszło mi to do głowy DOPIERO teraz, także gratulacje w związku z moim rozumem. q-: Co do Twojego wyjazdu, to tam się baw dobrze. :D No i chyba kończę, bo nie wiem co napisać. :< Buziaaki. :* A, i ponawiam, kiedyś trzeba zorganizować tą kawę. Może jakoś w lutym? : >
    -ehwaz

    OdpowiedzUsuń
  18. Jared wydaje sie taki troszke opozniony;) Mialam kiedys nieprzyjemnosc znac czlowieka ktory bedac w wieku trzydziestu paru zachowywal sie jakby mial 15.
    Okropnie irytujaca i meczaca osoba. Do tego potwornie nudna oraz nieprzewidywalna.
    Nie ma nic zego kiedy ludzie sa mlodzi duchem pomimo kilku dziesiatek w metryce. Gorzej tylko kiedy z „niedoroslych” zachowan taka dorosla osoba bierze tylko te najgorsze.
    Nie lubie Twojego Jareda. Jest dla mnie za dziecinny i niezrownowazony emocjonalnie. Popada ze skrajnosci w skrajnosc. Jest okropnie „moody” i jest osoba z ktora chyba nigdy nie moglabym sie zaprzyjaznic.
    Wiem, ze Jared wiele przeszedl, jednak ciezkie przezycia duzo tlumacza ale niczego nie usprawiedliwiaja.

    Zakonczenie zaskakujace. Gdybym sama nie spotkala takich „fanek” idiotek to nie uwierzylabym ze cos takiego istnieje.
    Ale nic dziwnego. Jaki pan taki kram. Jaki zesppl tacy fani.
    Nie chce tutaj nikogo obrazac ale wiekszosc ludzi ktorych spotkalam I ktorzy uwazaja sie za „believers” byly totalnie oderwani od rzeczywistosci oszlolomami zachowujacymi sie jakby przeszli niezle pranie mozgu. Tacy ludzie sa niebezpieczni a z zespolem ktory hoduje sobie takich fanow jest cos wyraznie nie tak.

    Rozdzial generalnie ok.
    Dobra robota corcia:)
    Ale I tak na razie nic nie pobije Jareda w scieku:D
    -mama

    OdpowiedzUsuń