Chapter 74
„Come take my hand, I won’t let you go”
ROZDZIAŁ OCZAMI GOSI i pisany przez nią samą ;)
Prawie cały lot do Anglii przespałam. Lubię podróżować, ale
długie przebywanie w jednym miejscu w metalowej puszce nie należy do
najprzyjemniejszych rzeczy na świecie. Po dwóch godzinach już ledwo tam
wytrzymywałam, tym bardziej, że jakieś dziecko siedzące za mną strasznie się
kręciło i co chwilę waliło w mój fotel. Niech ten mały glut sczeźnie w piekle.
Po jakimś czasie młodzieniec się uspokoił i udało mi się zasnąć. Obudziłam się
będąc już w Anglii. Udało się, po tej jakże ciężkiej podróży byliśmy w końcu w
Londynie! Miałam wrażenie, że Klaudia czuje się tu jak u siebie. Za to ja i Mat
poruszaliśmy się po lotnisku raczej jak wystraszone sarenki. Wreszcie wśród
tłumu udało nam się dostrzec Chrisa i Rou.
- Cieszysz się z tego spotkania, nieprawdaż? – zapytała
nagle po polsku przyjaciółka.
- Ja… ja sama nie wiem co mam o tym myśleć. Niczego nie
oczekuję, co się wydarzy to się wydarzy, jeśli coś z tego wyniknie to będę
przeszczęśliwa, a jeśli nie, to cóż… takie jest życie. – uśmiechnęłam się do
niej blado.
Nie liczyłam na to, że coś między mną a Reynoldsem wydarzy
się podczas tego wypadu. Jesteśmy po prostu znajomymi, którzy mają zamiar
dobrze bawić się podczas sylwestra. Chłopcy z opóźnieniem także nas zauważyli,
podeszli pospiesznie i wyściskali tak jakbyśmy się z kilka lat nie widzieli.
Chris z Matem wymienili uściski dłoni i porozumiewawcze spojrzenia. Obserwując
ich wiedziałam, że coś się święci. Niby Chris powiedział, że chce być
przyjacielem Klaudii, ale coś mi mówi, że jego uczucia względem niej nie są
obojętne. Byle tylko się nie pobili, tak to będzie dobrze. Batten trochę nas
pospieszał, chciał żebyśmy jak najszybciej wyjechali z lotniska, żeby uchronić
nas przed staniem w korkach. Doczłapaliśmy się w końcu na parking i szczęka
opadła mi aż do ziemi. Staliśmy przed prześlicznym wiśniowym Land Roverem.
- Wow, to twój samochód? – zdołałam ledwo wydukać.
- Zgadza się. – uśmiechnął się szeroko brunet. – Całkiem
niezły co? – to pytanie skierował do Mata co trochę mnie uraziło.
Dlaczego w świecie krąży przekonanie, że kobiety nie
interesują się i nie znają się na motoryzacji? Żałosne.
- Czy ja wiem, raczej nie w moim guście. Wolę coś mniej
opasłego.
- O gustach się nie dyskutuje. Dobra wskakujcie szybko,
musimy zdążyć przed szczytem. – pospieszał nas muzyk.
Anglicy z przodu, reszta świata z tyłu. Podróż nie trwała
jakoś strasznie długo. Całą drogę rozmawialiśmy o tym co się u nas działo przez
ostatni czas. W ten oto sposób
dowiedziałam się, że chłopcy są przemęczeni z powodu nagrywania płyty, która ma
się ona ukazać w połowie stycznia. No a my opowiedziałyśmy o tym co działo się
w domu Letosów po tym jak wyjechali. O małych sprzeczkach, świętach spędzonych
w dość miłej atmosferze i o naszym locie. Gdy dotarliśmy do domu Chrisa,
szczęka opadła mi po raz drugi. Może będzie lepiej jak ja już jej nie będę
podnosić, tylko pozwolę żeby wlokła się za mną. Dom był ogromny. No dobra, może
nie ogromny, ale sporawy z dużym ogrodem.
- Czy ty masz jakiś kompleks, że wszystko musisz mieć takie
duże? – zapytałam, wpatrując się z niedowierzaniem na samochód i dom.
- Jaki kompleks? Nie wiem o co może ci chodzić. – basista
spojrzał się na mnie podejrzanie.
- Gosi chodzi o to czy przypadkiem kupując duże rzeczy nie
rekompensujesz sobie czegoś. – wtrąciła się roześmiana Klaudia.
Wszyscy oprócz biednego Chrisa zaczęli się głośno śmiać.
Muzyk postanowił nie komentować zaistniałej sytuacji i zaczął wnosić nasze
bagaże do domu. Rou w tym czasie poszedł do miejscowej kawiarni po śniadanie
dla nas. Po przepysznym posiłku zasiedliśmy w salonie i oglądaliśmy jakiś głupi
program w telewizji. Przez to, że prowadzący seplenił jakby osa go ugryzła w
język, nie mogłam nic zrozumieć.
Atmosfera stała się jakaś cięższa, rozmowa nam się nie kleiła. Chris
wciąż był trochę na nas zły, Klaudia w sumie nie czuła się pewnie w jego
towarzystwie, ja nie czułam się komfortowo w towarzystwie trójkącika. Znaczy w
towarzystwie Mata, Chrisa i Klaudii, to taka mieszanka wybuchowa. Tylko w
towarzystwie Reynoldsa czułam się w tej chwili w miarę swobodnie. Spojrzeliśmy
na siebie nawzajem. Mimo tego, że znaliśmy się niecały miesiąc, to doskonale
rozumieliśmy się bez słów. Jak na komendę wstaliśmy z kanapy i skierowaliśmy
się do wyjścia. Odwróciłam się żeby rzucić okiem na Klaudię, to był największy
błąd mojego życia. Dziewczyna dosłownie mordowała mnie i wokalistę Enter
Shikari wzrokiem. W życiu nie było mi tak głupio. Ale po prostu nie mogłam już
dłużej siedzieć z nimi w jednym pomieszczeniu, ta grobowa, niezręczna atmosfera
aż mnie dusiła, Rou chyba czuł to samo. Przebywanie w jednym pomieszczeniu z
Klaudią, Matem i Chrisem było dość przytłaczające. Niby chłopcy się lubili, ale
czuć było między nimi lekkie napięcie. A co, niech brunetka sama radzi sobie z
tym podwójnym ładunkiem testosteronu. Może i po części ja byłam odpowiedzialna
za tę atmosferę, ale niech teraz radzi sobie sama. Zaczęliśmy zakładać kurtki i
ciepłe buty, choć tego dnia było zimno, to świeciło przepiękne słońce. Idealny
dzień żeby się gdzieś przejść. Wokalista otworzył mi drzwi i czym prędzej
ewakuowaliśmy się z domu Chrisa. Wreszcie miałam okazję pozwiedzać to piękne
miasto, a kto mi je lepiej pokaże jak nie jego mieszkaniec. Byliśmy zmuszeni do
poruszania się komunikacją miejską, ponieważ Rou nie posiada samochodu. Anglik
śmiał się z tego, że Jared jeździ BMW, a sam nie posiada auta, paranoja. No
cóż, postanowiłam tego nie komentować. Lubię dogryzać innym, ale tego krasnala
darzę sympatią, więc postanowiłam sobie darować. Oglądanie widoków zza szyby
autobusu pochłonęło mnie całkowicie, bardzo podobał mi się ten kraj.
- Bo zaraz wypadniesz przez to okno. – powiedział w pewnej
chwili Rou.
- Bardzo śmieszne. – uśmiechnęłam się do niego. –To moja
pierwsza wizyta w Anglii, chcę zapamiętać jak najwięcej widoków. Szkoda, że nie
wzięłam ze sobą aparatu, ale chciałam jak najszybciej uciec z domu Chrisa.
- Jutro też jest dzień, przecież możemy iść na kolejny
spacer. Szczerze mówiąc nie wyobrażam sobie siedzieć z tamtą trójką w jednym
pomieszczeniu dłużej niż 15 minut.
- Zgadzam się, oni mają własne sprawy, które muszą ułożyć
między sobą, nie potrzebują do tego świadków.
Na tym skończyła się ta krótka wymiana zdań. Niby czułam się
w towarzystwie muzyka swobodnie, ale wciąż nie miałam do niego pełnego
zaufania. Nie wiedziałam ile mogę mu powiedzieć, na ile pokazać swoją prawdziwą
twarz. Jedną z moich największych wad jest to, że bardzo wolno otwieram się na
nowych ludzi. Choć ten Anglik miał w sobie coś takiego, że dość szybko
przyzwyczaiłam się do jego obecności i czułam się przy nim bezpiecznie. Nie
wiem, może to ten uśmiech, a może…
- Ekhym, czy panienka już wróciła do świata realnego? –
wyrwał mnie z zamyślenia blondyn.
- Eee… tak, przepraszam, zamyśliłam się. Pytałeś mnie o coś?
– palnęłam głupio.
- Pytałem czy idziemy na lodowisko? W centrum miasta ostatni
otworzyli nowe i pomyślałem, że fajnie byłoby pojeździć na łyżwach.
- Ale ja nie umiem za dobrze jeździć na łyżwach.
- No to co? Zobaczysz będzie fajnie. Nie pozwolę obić ci się
na lodzie. – mówiąc to uśmiechnął się do mnie szeroko.
- W sumie to co mam do stracenia, najwyżej sobie coś skręcę
albo złamię, niech będzie.
- No to musimy wysiąść teraz.
- Że co?! Ale kierowca właśnie zamyka…
Nie zdążyłam dokończyć zdania bo zostałam wypchnięta przez
zamykające się drzwi. Jakimś cudem udało mi się bez szwanku wylądować na
oblodzonym chodniku. Rou nie miał tyle szczęścia, drzwi autobusu przycięły mu
kaptur od kurtki. Kątem oka widziałam jak dzielnie walczy z zielonym potworem.
W pewnej chwili usłyszałam dźwięk rozdzierającego się materiału i dostrzegłam
lecącego wokalistę. Dobrze, że złapałam go w ostatniej chwili, bo inaczej
wylądowałby w zaspie śniegu obsikanej przez psa.
- Dziękuję, dziękuję, dziękuuuuję! Uratowałaś mą twarz przed
spotkaniem z tym obrzydlistwem. – powiedział zdyszany blondyn.
- Czy tobie totalnie odbiło?! Chciałeś nas oboje zabić! Czy
nie mogliśmy jak normalni ludzie wysiąść na następnym przystanku i przejść ten
kawałek? –jęknęłam.
- Nie. – odpowiedział ze spokojem. – Wtedy by nie było
takiej zabawy. – wyszczerzył zęby w uśmiechu.
- No tak, zapomniałam, że zachowywanie się jak normalny
człowiek, tobie nie przystoi. Zresztą zobacz jak ty teraz wyglądasz. –
odburknęłam.
- Ty za to zachowujesz się jak stara zrzęda, a nie
nastolatka.
- Dzięki. – odpowiedziałam oschle i odwróciłam się na
pięcie.
Chciałam już wreszcie dojść do tego przeklętego lodowiska.
- Eee… Meg? My musimy iść w drugą stronę. – powiedział Rou.
Gwałtownie zmieniłam kierunek marszu, nie zaszczycając
chłopaka spojrzeniem. Ten grzecznie szedł za mną nie odzywając się nawet
słowem.
Sama nie wiem czemu się tak poddenerwowałam. Może to,
dlatego że studiuję ratownictwo medyczne i jestem świadoma tego, co mogło nam
się stać. Przecież mogłam się poślizgnąć i uderzyć głową o chodnik,
wstrząśnienie mózgu lub coś gorszego gotowe. Blondyn mógł się poddusić tocząc
walkę z autobusem. Nieszczęścia czyhają na nas na każdym kroku. Wiem, że może
biorę to wszystko zbyt do siebie, ale nie nabrałam do tych spraw jeszcze
dystansu. Na studiach wszystko jest dla mnie świeże, chłonę wiedze jak mała
gąbeczka i mocno biorę sobie to wszystko do serca. Myślę, że czas na zdystansowanie się do
przyjdzie z czasem. Jak na razie jestem przewrażliwiona na tym punkcie,
pozostaje mi tylko czekać aż wszystko się unormuje. Mam tylko nadzieję, że po
jakimś czasie nie dotknie mnie wszechobecna znieczulica…
A może to poirytowanie wynikało z mojego charakteru. Czasem
wkurzają mnie najbanalniejsze rzeczy, na przykład to, że inni nie potrafią
zrozumieć mojego punktu widzenia. Strasznie mnie to irytuje. Jestem zodiakalnym
bykiem i mimo że nie wierzę w ten cały astrologiczny bełkot to ten znak
doskonale do mnie pasuje. Wystarczy malusieńka „czerwona płachta” a ja już
jestem gotowa do zadania ciosu. Niestety przez to bardzo często krzywdzę
najbliższych. Do tego jestem opryskliwa i złośliwa, mieszanka wybuchowa. Próbuję
pracować nad negatywnymi cechami mojego charakteru, ale czasem ciężko je
okiełznać. Nie mam pojęcia jak Klaudia i Letosy są w stanie znosić moje
towarzystwo w domu. Na korzyść pewnie działa to, że przez studia i pracę rzadko
tam przebywam. Przez swoje zachowanie czasem czuję się jak wrzód na rzyci tego
świata. I jak ja niby mam znaleźć sobie faceta który to wszystko przetrzyma?
Chyba taki się jeszcze nie urodził na tym świecie…
Roughton nagle potknął się i wpadł mi na plecy. Z moich usta
dało się usłyszeć piękne, polskie, soczyste „kurwa”.
- Co powiedziałaś? – zapytał zaskoczony.
- Nic, to nieważne.
- Przepraszam. – powiedział anglik skruszonym głosem.
- Nie masz mnie za co przepraszać. – odpowiedziałam ze
spokojem w głosie, co musiało być dla blondyna zaskoczeniem.
- Ale ja nie przepraszam Cię tylko za to że na ciebie
wpadłem ale też za wcześniejszą sytuację. Przemyślałem to sobie, to było
głupie. Przepraszam.
- Naprawdę nie masz za co, po prostu czasem reaguję zbyt
impulsywnie, to nie była twoja wina. – odpowiedziałam krzyżując zmarznięte ręce
na piersi i uśmiechnęłam się blado.
- To co powiesz na pojednawcze piwo? – zapytał wesoło
chłopak.
- Co? Piwo to możesz wypić sobie z kumplami po koncercie, a
nie ze znajomą która jest twoim gościem. – odpowiedziałam zaczepnie, ale
blondyn wyraźnie się zawstydził.
- Eee no to może kawa i jakieś ciastko? – zaproponował
mrużąc oczy i patrząc się na mnie.
Postanowiłam się z nim troszeczkę podroczyć, a co, niech ma
za swoje. Też zmrużyłam oczy i zaczęłam się w niego wgapiać. Ludzie musieli
mieć z nas niezły ubaw ponieważ staliśmy ośrodku chodnika i tak patrzyliśmy się
na siebie. Po jakiś 2 minutach stwierdziłam, że już wystarczy tego dobrego, bo
dostanę zmarszczek.
- Zgadzam się. – powiedziałam powili, przeciągając każde
słowo.
- Fantastycznie! A teraz chodźmy już na to lodowisko, bo
zaczyna się robić późno. Przecież nie chcemy aby trójkącik się o nas martwił,
albo żeby sobie coś o nas nieprzyzwoitego pomyśleli. – puścił mi oczko, a ja
lekko się zaczerwieniłam.
Chłopak złapał mnie nagle za rękę i pociągnął za sobą.
Szliśmy tak razem przez całą drogę prowadzącą na lodowisko. Okazało się, że ta
zamrożona kałuża znajduje się w parku. Miasto wyglądało cudownie. Wszędzie były
jeszcze świąteczne ozdoby, lampki przepięknie mieniły się na latarniach.
Wszędzie dało się zauważyć świąteczne motywy, płatki śniegu, mikołaje, bałwany,
renifery, lukrowane laski. Wyglądało to jak w jakiejś bajce dla dzieci.
Z drugiej strony
panował straszny harmider, który miał związek ze zbliżającym się wielkimi
krokami sylwestrem. Większość mieszkańców była w trakcie noworocznych
przygotowań. Ach, już nie mogłam się doczekać jutrzejszej nocy. Jestem ciekawa
co chłopcy przygotują. Swoją drogą mam nadzieje, że zrobili już zakupy na
imprezę, bo nie mam zamiaru stać w tych gigantycznych kolejkach w sklepie. Mogą
sobie być sławni, ale jestem pewna, że w sklepie nikt ich w kolejce nie
przepuści…
Zostawiliśmy swoje rzeczy w szatni i weszliśmy na lód.
Czułam się strasznie niepewnie, z milion lat nie jeździłam na łyżwach. Lodowisko
nie było jakiś monstrualnych rozmiarów. Na moje szczęście dziś nie jeździło za
dużo osób. To dobrze, w razie gdybym się wywaliła to niewielką będę miała
widownię. Mała ilość osób dawał też poczucie pewnej intymności. W stawianiu
moich pierwszych kroków na lodzie pomagał mi Roughton. Lekko mnie przytrzymywał
i tłumaczył jak mam się poruszać. Po kilku minutach śmigałam po lodzie już
sama. Byłam z siebie strasznie dumna, jednak takich rzeczy się nie zapomina. Poczułam
się na tyle pewnie, że zamiast patrzeć się na swoje stopy to zaczęłam się
przyglądać ludziom, zapatrzyłam się na pewną uroczą parę z małym dzieckiem.
Wyglądali strasznie uroczo, może i mi kiedyś będzie dane stworzenie takich
pięknych wspomnień z moją rodziną. W pewnym momencie usłyszałam świst za
plecami i mimo tego, że nie umiem jeździć tyłem, postanowiłam się odwrócić. Dostrzegłam,
że Rou pędzi na mnie roześmiany. Był już całkiem blisko.
- Oszalałeś?! – tylko to zdążyłam wykrzyczeć zanim upadłam
na… hmmm na tę dużą część ciała, na której się zazwyczaj siedzi.
Jestem pewna, że nie
będę siedziała na tej części ciała przynajmniej przez tydzień. Okropny ból
rozdzierał mi plecy, dobrze, że w głowę nic mi się nie stało. Zabije go, no
normalnie uduszę, przebywanie z tym osobnikiem jest zdecydowanie niebezpieczne.
Na milion procent będę miała ogromnego siniaka na tyłku i plecach. Będę cała
obolała, za karę będzie mnie musiał nosić na rękach przez cały mój pobyt w
Anglii. Złamie się pod moim ciężarem, ale nie obchodzi mnie to, niech też sobie
trochę pocierpi. W sumie to zaczęłam się zastanawiać gdzie on się teraz
podziewa. Skoro się przez niego przewaliłam, to chyba powinien mi pomóc się
podnieść, a nie dostrzegłam żeby się nade mną pochylał i raczył zapytać czy nic
mi się nie stało. Oj nagrabił sobie u mnie ten mały gnom.
Zaczęłam się powolutku podnosić do pozycji siedzącej. Po
małej gimnastyce i kilku jękach, jakoś się udało. To co zobaczyłam wprawiło
mnie w osłupienie. Przede mną na lodzie siedział Rou i trzymał się za policzek.
Po jego szyi płynęła stróżka krwi. Czym prędzej podpełzłam do niego i zaczęłam
tamować krwawienie swoim szalikiem.
- Jak żeś to zrobił? – zapytałam lekko zaniepokojona.
- Hmm ty mi to zrobiłaś… - powiedział zmieszany. – Tak
wierzgałaś nogami jak upadałaś, że dostałem ostrzem od łyżwy. Na szczęście
tylko mnie drasnęłaś. Myślę, że to nic poważnego. – próbował się uśmiechnąć,
lecz kiepsko mu to wyszło, bo zaraz skrzywił się z bólu. – A jak tam twoje
tyły?
- Jakoś przeżyję, teraz mamy poważniejszy problem na głowie
niż mój ból pleców i nie tylko. – odpowiedziałam szybko. – Chodźmy do szatni, w
torebce mam mini apteczkę.
- Nosisz ze sobą apteczkę? – zapytał zaskoczony.
- Mini apteczkę. – poprawiłam go. – Życie nauczyło mnie
tego, że zawsze należy mieć ze sobą jakieś opatrunki. Chodźmy już, bo zaraz mi
się tu wykrwawisz.
Zawołałam jakiegoś mężczyznę żeby pomógł mi się podnieść, bo
niestety sama nie dałam rady tego zrobić. Facet był nieźle zszokowany widząc
twarz Roughtona. No cóż, rany twarzy charakteryzują się dość dużym krwawieniem,
więc wcale się mu nie dziwię. Powoli wspólnymi siłami podnieśliśmy blondyna, po
czym ostrożnie pojechaliśmy do szatni. Tam zdjęłam łyżwy i założyłam kozaki,
nie chciałam się jeszcze raz przed przypadek wywalić, bo chyba już nigdy bym
nie wstała. Reynoldsa usadziłam na ławce. Wydobyłam apteczkę ze swojej torby i
zaczęłam wyjmować potrzebne mi rzeczy.
- Coś dużo tego, aż tak poważna jest ta rana?
- Nie, ale muszę ją oczyścić i założyć opatrunek, więc nie
narzekaj. – odpowiedziałam poirytowana. Nie dość, że mu ranę zaopatrzę, to
jeszcze mi tu narzeka.
- No ale przecież nie narzekam. Czemu w ogóle nosisz ze sobą
aż tyle rzeczy? – zapytał zaciekawiony.
- Długa historia. W skrócie, mój brat kiedyś rozwalił sobie
czoło otwierając drzwi od łazienki. – odpowiedziałam szybko, nie chciałam
wnikać w szczegóły tamtej historii.
Pamiętam doskonale
jak pędziłam samochodem do apteki po specjalne plastry i opatrunek. Przyrzekłam
sobie, że taka historia się już nie powtórzy, więc zawsze staram się mieć ze
sobą apteczkę.
- Musisz teraz odjąć szalik od policzka. Postaram się nie
pobrudzić ci ubrań, ale nic nie obiecuję.
Założyłam jednorazowe rękawiczki i szybko zaczęłam opatrywać
jego policzek. Najpierw przemyłam wszystko wodą utlenioną, później lekko
ścisnęłam skórę tak żeby brzegi rany się połączyły. Zwinnym ruchem zaczęłam
przyklejać plastry typu steri strip. Były niezawodne przy tego typu ranach.
Zapewniały to, że brzegi rany będą idealnie do siebie przylegały i nie
powstanie szpecąca blizna, co dla tego młodego mężczyzny było chyba ważne.
Założyłam na to jeszcze zwykły plaster na wypadek gdyby wystąpiło jeszcze
niewielkie krwawienie.
- Voilà! – powiedziałam zadowolona z efektu jaki uzyskałam.
– Jesteś jak nowy, tylko teraz masz uważać na ten opatrunek, nie zalecam zbyt
gwałtownych ruchów, bo wszystko może się poodklejać.
- Dziękuję, teraz pół twarzy mnie ciągnie, ale dziękuję. –
wyszczerzył zęby w uśmiechu.
- Przestań się szczerzyć, bo zaraz plastry puszczą i znów
zaczniesz krwawić. – skarciłam blondyna.
Przykucnęłam przed nim żeby jeszcze raz sprawdzić jak się
trzyma opatrunek. Chciałam przelotnie spojrzeć w jego oczy… nie wyszło. Dosłownie
porwała mnie fala zieleni. Nie potrafię opisać słowami jaki to dokładnie typ
zieleni, ale jest niezwykły, taki ciepły i intensywny zarazem… I nagle poczułam
jego usta na swoich. Byłam kompletnie oszołomiona tym co się właśnie stało.
Pocałunek był bardzo delikatny, tak jakby motyl usiadł mi na ustach i je
połaskotał, sprawiając mi tym ogromną przyjemność. Hmm mój motyl odleciał dość
szybko, całus może i był niespodziewany, ale nie chciałam żeby skończył się tak
szybko.
- Przepraszam… - wyszeptał wokalista.
- No i znów nie masz mnie za co przepraszać. –
odpowiedziałam, bujając jeszcze w obłokach.
- Przepraszam, że nie potrafiłem powiedzieć nic sensownego na
lotnisku gdy się żegnaliśmy.
- Przecież ja też nic nie powiedziałam. Praktycznie się nie
znaliśmy. Nie było takich słów które by wyraziły to co chcieliśmy powiedzieć,
czasem milczenie nie jest bardziej wymowne niż jakiekolwiek słowa.
Postanowiłam przetestować swoje szczęście. Zbliżyłam swoją
twarz do twarzy Rou i pocałowałam go tak namiętnie jak tylko potrafiłam. Ten
pocałunek był zdecydowanie dłuższy od poprzedniego i o wiele bardziej
intensywny. Czułam się tak jakby porwało mnie tornado. Tornado pełne uniesienia
i rozkoszy. Gdy nasze usta się rozłączyły oparliśmy się o siebie czołami.
- Chyba powinniśmy już wracać. – wyszeptałam.
- Tak. Lepiej już chodźmy, bo będą się o nas martwili. –
uśmiechnął się do mnie krzywo.
Tym razem postanowiliśmy zrezygnować z komunikacji miejskiej
i wróciliśmy taksówką. W samochodzie ustaliliśmy, że cześć rzeczy które się
wydarzyły jak na razie zachowamy dla siebie. W moim przypadku oznaczało to, że
pozostanie to tajemnicą aż nie zostanę z Klaudią sam na sam. Wiedziałam, że mogę
jej powiedzieć wszystko, bo dotrzyma tajemnicy.
Weszliśmy do domu Chrisa i zaczęliśmy się rozbierać. Kurtka
Rou nadawał się już tylko do wyrzucenia, nie dość, że nie miała kaptura to
jeszcze była poplamiona krwią. No ładnie, to miał być krótki przyjemny spacer,
a wyszła z tego mała katastrofa. Nie licząc oczywiście kilku chwil na
lodowisku.
Weszliśmy do salonu, jak na złość siedział tam Chris. Gdy
tylko Batten zobaczył Rou zaczął się śmiać, a raczej rechotać jak żaba. To
zwabiło do salonu resztę gości, czyli Klaudię i Mata.
- Haa, a nie mówiłem, że palniesz coś głupiego? Piękna rana
na policzku. – powiedział basista wyraźnie rozbawiony faktem, że jego
przyjaciel cierpi. – Powiedziałeś Gosi coś obraźliwego czy raczej zboczonego?
Znając ciebie to było pewnie coś perwersyjnego.
- Ech, zamknij się Chris. Nie powiedziałem nic złego.
Mieliśmy mały wypadek. Z mojej winy Gosia przewróciła się na łyżwach i drasnęła
mnie płozą. – wyjaśnił Reynolds.
- Mały wypadek? Bez udziału Klaudii? Niemożliwe. – skwitował
to pięknie Mat.
- Możliwe, gdyby ona była z nami, to pewnie teraz bym nie
miał pół twarzy. – zażartował Rou i schował się lekko za mną tak jakbym miała
go bronić przed ostrym spojrzeniem brunetki.
- No dzięki wielkie chłopcy. – powiedziała obrażona i wyszła
z pokoju.
Mat popędził za nią. Szkoda mi chłopaka, będzie musiał ją
teraz udobruchać. A wszyscy wiemy, że nie jest to takie proste, sama się o tym
przekonałam dość niedawno gdy nie odzywała się do mnie przez dobrych kilka dni.
A wszystko to było przez spisek ja-Chris-Mat. Ale tamte wydarzenia są już za
nami, na szczęście wszystko się jakoś ułożyło.
- No dobra, to teraz możecie mi powiedzieć całą prawdę o
tym, co się wydarzyło, słucham uważnie. – powiedział nagle basista i popatrzył
na naszą dwójkę wymownie.
- Co? Nie wiem o czym ty mówisz, przecież już powiedzieliśmy
co się stało. – odpowiedziałam, próbując zachować zimną krew.
- Jasne. – rzekł nienaturalnie przeciągając to słowo. –
Jakoś nie chcę mi się wierzyć, tym bardziej, że Rou cały czas się szczerzy mimo
bólu policzka. Pocałowałeś ją? – zwrócił się do blondyna tak jakby w ogóle nie
było mnie przy tej rozmowie.
- Chris, przestań drążyć ten temat, nic się nie wydarzyło… -
odpowiedział zmieszany muzyk.
- Meg, czemu się rumienisz? – nagle zwrócił się do mnie, a
już myślałam, że wykluczył mnie z tej rozmowy. – Ahh Rou, czyli jednak coś się
między wami zadziało, ty mały niegrzeczny krasnalu. Dobry chłopiec.
- Przestań już, nie twoja sprawa. – powiedziałam do bruneta.
– A ty Rou idź lepiej się wykąp, bo wyglądasz okropnie, masz jeszcze zaschniętą
krew na szyi. Jak skończysz to mnie zawołaj, zmienię Ci opatrunek.
- A ty gdzie? – zapytał zaskoczony Batten. – Nie idziesz mu
pomóc?
- Że co proszę?
- No nie idziesz się razem z nim wykąpać? Spójrz na niego,
przecież jest teraz taki biedny, taki pokrzywdzony, powinnaś mu umilić ten
czas. – powiedział Chris wykrzywiając usta w chytrym uśmiechu.
Mój kapeć poleciał w jego kierunku. Niestety złapał go tuż
przed twarzą. Na jego nieszczęście Rou stał blisko i klepnął go dłonią po
głowie.
- Może to wybije Ci z głowy głupie pomysły. Idę się przebrać
i ugotuję nam kolację. Znaj moją łaskę. – powiedziałam i wyszłam z pokoju
udając obrażoną. Tak naprawdę ledwo co powstrzymywałam śmiech. Co to w ogóle
miało być? Kąpiel z Rou? Hmm choć po dłuższym przemyśleniu tego co zaszło, może
to nie byłby taki zły pomysł. Ech, szybko odgoniłam od siebie te głupie myśli i
zabrałam się za przygotowywanie posiłku. Z tego co udało mi się znaleźć w
kuchni, stworzyłam zapiekankę z makaronem dla mięsożerców oraz naleśniki dla
Klaudii. Wszystkim smakowało, co mnie bardzo ucieszyło. Może i nie miałam zbyt
wielu talentów, ale tego, że nie potrafię gotować nie można mi zarzucić.
Po uczcie postanowiliśmy obejrzeć jakiś film. Ale przed
seansem Chris zadecydował, że po takim posiłku trzeba się trochę poruszać, więc
oprowadził nas po swoim domu. Może i sam budynek był duży, ale urządzony w
rozsądny sposób, rozmieszczenie pokoi było idealne. Na parterze z małego
przedpokoju wchodziło się wprost do salonu. Było to dość duże pomieszczenie
urządzone w starym stylu, z wyjściem na taras, który zasypany był teraz
śniegiem. W pomieszczeniu tym znajdował się także duży stół, ponieważ mieściła
się tutaj także jadalnia. Z dużego pokoju można było przejść bezpośrednio do
kuchni, w której urzędowałam jeszcze kilkanaście minut temu. Na parterze
znajdowała się jeszcze łazienka i mały pokój gościnny. Następnie wdrapaliśmy
się po schodach na górę. Po prawej stronie klatki schodowej znajdował się
kolejny pokój, w którym miało spać któreś z nas i następna łazienka, trochę
większych rozmiarów niż ta na dole. Tuż obok znajdowała się sypialnia siostry
Chrisa, która była przepięknie urządzona. Na samym środku stało duże łóżko, a
po lewej stronie przy ścianie stara toaletka, odrestaurowana w cudowny sposób,
w tak kunsztownie urządzonym pokoju bez wahania mogłabym zamieszkać. Do tego
zielonkawa tapeta na ścianach i zasłony w starym stylu. Dalej był kolejny pokój
gościnny, który w porównaniu z poprzednim pomieszczeniem wypadł dość blado.
Zatrzymaliśmy się nagle przed drzwiami na samym końcu korytarza.
- No to tutaj was nie wpuszczę. – skwitował Batten. – To
jest moja sypialnia, wolałbym żebyście tam nie zaglądali. Znajduje się tam też
kolejna łazienka, ale ona jest tylko do mojego użytku.
- Dlaczego nie pokażesz nam swojej sypialni? Ukrywasz tam
coś czy jak? Kochankę? Striptizerki? A może gromadę kociąt? – zapytała śmiejąc
się moja przyjaciółka.
- Niczego tam nie ukrywam… - powiedział zmieszany mężczyzna.
– Wolałbym po porostu żeby, nikt nie oglądał mojej sypialni, na parę dni to
będzie jedyne miejsce, w którym będę mógł się schować przed wami, potworami. –
tu Chris pokazał nam język i zaczął zganiać po schodach do na dół do salonu.
Po dość zażartej
dyskusji i groźbie strzelanie focha przeze mnie i Klaudię, padło na naszego
ukochanego Iron Mana. Ach nie ma to jak obślinianie Roberta Downeya Jr. Jeden z
moich ulubionych aktorów. Oraz jeden z moich ukochanych filmów. Klaudia i Mat
usiedli na mniejszej kanapie, a ja wraz z muzykami zaległam na tej większej.
Miałam do spełnienia bardzo ważne zadania, mianowicie trzymałam miskę z
popcornem. Aż miło się patrzyło jak Klaudia siedziała wtulona w swojego
chłopaka, Chrisowi patrzyło się na nich chyba trochę mniej przyjemnie, no ale
sam pomógł mi ich zeswatać, więc musiał się z tym pogodzić.
Nasz mini seans zakończył się koło 21. Byłyśmy jeszcze
wykończone po locie, więc postanowiłyśmy wcześniej iść spać żeby mieś siły
poszaleć na sylwestrowej imprezie.
- No to kto w którym pokoju śpi? – zapytał Chris widząc, że
zaraz zaśniemy.
Spojrzałam na wszystkich zebranych w pokoju. Oj chyba
szykuje się draka. Rou patrzył na mnie, Chris i Mat odbywali walkę na
spojrzenia, a Klaudia patrzyła się na mnie. Wiedziałam, że musze zareagować
szybko.
- Ja zaklepuję… Znaczy ja z Klaudią! – powiedziałam szybko,
żeby uprzedzić Rou i przy okazji Chrisa.
Męska część tego grona spiorunowała mnie wzrokiem.
Wiedziałam, że będą mieli mi to za złe, ale jak to mówią, przezorny zawsze
ubezpieczony. Z jednej strony uratowałam przyjaciółkę, która mogła być
postawiona w ciężkiej sytuacji. A z drugiej po części uratowałam siebie. Po
prostu stchórzyłam. Po tym co stało się na lodowisku, nie wiem co mogłoby się
stać gdybym spała w jednym łóżku z Rou. Jestem pieprzonym tchórzem. Rou nie
wydawał mi się typem faceta, który próbowałby czegoś już pierwszej nocy, ale
wolałam dmuchać na zimne.
- Ok, to ulokujcie się w pokoju tuż obok mojego, chce mieć
na was oko jak coś. – powiedział Batty robiąc poważną minę.
- No to my idziemy spać, dobranoc. – szybko wypchnęłam
brunetkę z salonu, zgarnęłyśmy swoje walizki i popędziłyśmy do sypialni.
Weszłam do pomieszczenia zziajana i rzuciłam się na łóżko. Byłam wykończona po
całym dniu, na dodatek tyłek bolał mnie niemiłosiernie.
- O matko, udało się. – powiedziałam zadowolona z siebie.
- No dobra, jestem śpiąca, ale nie aż tak żeby praktycznie
wybiec z pokoju. Aż tak do łóżka mi się nie spieszy. – skomentowała to moja
przyjaciółka. – To może opowiesz mi jak tam ci minął dzisiejszy dzień, co?
Odkąd wróciliście to zachowujecie się co najmniej podejrzanie.
- A nic ciekawego się
nie działo. Najpierw krótki spacer, podróż autobusem, mały wypadek, kłótnia,
lodowisko, znów mały wypadek, zaopatrywanie rany, wymiana śliny, powrót do
domu. Jak widzisz nic ciekawego się nie działo, ot taki zwykły dzień. –
skwitowałam.
- Łee tylko na wymianie śliny się skończyło? A co z innymi
płynami? –odpowiedziała wyraźnie zawiedziona.
- Że co? Jak to co z innymi płynami? Czyś ty oszalała?
Przecież ja ledwo go znam, a zresztą sam pocałunek spadł na mnie jak grom z
jasnego nieba. To było takie niespodziewane, a ty się jeszcze pytasz o inne
płyny.
- Niespodziewanie? Haa dobry żart. – zaczęła chichotać. –
Przecież widziałam jak cię nosiło po całym domu odkąd wyjechał. Nie mogłaś
sobie znaleźć miejsca dla siebie.
- No… ale… ech, widać tylko ja jestem taka niedomyślna i nie
zauważam najprostszych rzeczy. Jestem uczuciowym laikiem. – pożaliłam się.
- Przesadzasz, a teraz jazda przebieraj się w piżamę i idziemy
spać. Musimy mieć siłę na jutrzejsze szaleństwo. A tak w ogóle nie zgadniesz co
dostałam od Chrisa jako prezent bożonarodzeniowy!
- No co takiego?
- Jego posrebrzaną kostkę. – odpowiedziała przyjaciółka,
tuląc małe pudełeczko do piersi. – Jest cudowna!
- No to bardzo się cieszę, wreszcie masz jego kostkę i to na
dodatek nie przemieloną w jego ustach. A teraz pędzę się umyć i idziemy spać. –
powiedziałam to przeciągając się w drzwiach.
I tak właśnie zrobiłyśmy. Klaudia wierciła się
niemiłosiernie, miałam ochotę ją kopnąć i zrzucić z łóżka. Szczerze współczuję
jej przyszłemu mężowi, chyba będzie musiał ją na noc związywać.
Gdy się przebudziłam, spojrzałam na okno, na zewnątrz było
jeszcze całkowicie ciemno, złapałam za telefon i sprawdziłam godzinę. Było
dopiero parę minut po północy. Nagle poczułam potrzebę pójścia do toalety.
Wstałam powoli z łóżka i pokierowałam się w stronę łazienki. Gdy wracałam
dostrzegłam że na korytarzu stał Rou. Miał na sobie białą koszulkę i bokserki.
Cholera, niedobrze, bardzo niedobrze, na dodatek na kilometr czuć było od niego
alkohol. Chłopcy chyba sobie dzisiaj poszaleli jak poszłyśmy spać.
Stwierdziłam, że udam że go nie widzę – tak jakby to było możliwe – i
najnormalniej w świecie spokojnym krokiem skieruję się do swojego pokoju.
- A panienka to gdzie się szwenda po nocy? – muzyk wyraźnie
zainteresował się faktem, że nie jestem w łóżku.
- Byłam w łazience, a ty czemu nie śpisz?
- Czekałem na ciebie.
- Tak jasne, bo akurat wiedziałeś, że o tej porze będę tędy
przechodziła. – irytowała mnie już ta wymiana zdań, czułam w powietrzu, że coś
się zaraz stanie.
Drzwi od któregoś z pokoi nagle się otworzyły, zobaczyłam w
nich nieprzytomnego Chrisa. Poczułam tylko jak coś szarpie mnie za ramię i
wciąga przez drzwi, wylądowałam na podłodze na bolącej mnie części ciała.
Słyszałam tylko trzask zamykających się drzwi i pouczyłam jak wokalista ląduje
na mnie. Musiał potknąć się o dywan i się na mnie wywalić.
- Ałaa… - zaczęłam jęczeć ale blondyn zakrył mi usta dłonią.
- Shhh cicho, bo jeszcze nas usłyszą. – podniósł się na
łokciach i spojrzał na mnie. – Chris nie może się dowiedzieć, że tu jesteś. No
i nie możemy obudzić Mata.
- Co ty wyprawiasz? Jak to nie możemy obudzić… - i w tej
chwili usłyszałam donośne chrapanie.
Cholera jasna! Okazał się, że byłam w sypialni Rou, który
przecież nocował z Matem. No ładnie, nie ma to jak wylądować w pokoju z dwoma
pijanymi facetami, przy czym jeden na mnie leżał i wyraźnie miał na coś lub na
kogoś ochotę.
Blondyn złapał mnie za przedramiona i przystawił mi usta do
ucha.
- A może masz na coś ochotę? Może trochę zaszalejemy? –
powiedział tym swoim pijackim bełkotem.
On chyba oszalał, był napalony jak piec zimą. Ja miałbym to
zrobić? Tu? Gdy obok śpi Mat? Mowy nie ma, hell no. Musiałam szybko coś wymyślić
żeby wymiksować się z tej sytuacji. Do głowy przyszedł mi głupi pomysł, ale
lepszy taki niż żaden.
Naparłam rękami na tors chłopaka i zmusiłam go do tego żeby
położył się na plecach. Serce waliło mi jak oszalałe, mam nadzieję, że nie
wyczuł tego jak moje mięśnie napinają się ze zdenerwowania. Usiadłam na nim
okrakiem i złapałam go za nadgarstki. Ręce przeciągnęłam mu nad głową. Nie
walczył ze mną, wzrok miał utkwiony na mojej twarzy, był pewien, że zaraz dozna
ogromnej rozkoszy. Ja także czułam narastające podniecenie. Niestety musiałam
zaserwować nam tej nocy rozczarowanie. Pochyliłam się i przytknęłam usta do
jego ucha, poczułam jak się wzdryga.
- Dziś ci się nie poszczęści kochany, przykro mi. –
szepnęłam i podniosłam się najszybciej jak tylko potrafiłam.
Biegłam do swojego pokoju jak oparzona, dziw że o nic w tych
ciemnościach się nie potknęłam. Starałam się być najciszej jak tylko się dało,
nie chciałam żeby przyjaciółka się obudziła i zobaczyła ten cały cyrk na
kółkach. Lekko zamknęłam drzwi i przekręciłam kluczyk. To tak na wszelki
wypadek. Usiadłam zmachana przy drzwiach i zaczęłam nasłuchiwać. Cisza. I nagle
cichutkie, ledwo słyszalne pukanie do drzwi.
- Wpuścisz mnie? – zapytał wokalista Enter Shikari.
- Nawet nie ma mowy! Idź już spać, porozmawiamy rano jak
wytrzeźwiejesz. – syknęłam.
- Ale noo… To może chociaż mały całus na dobranoc?
- Nie, jazda wracaj do łóżka, bo zaraz cały dom obudzisz, do
widzenia. – powiedziałam już nieco delikatniej.
Usłyszałam tylko jak wlecze się do pokoju i trzaska
drzwiami. A to mała złośnica mi się trafiła. Kompletnie nie ogarniałam
sytuacji, która miała miejsce przed kilkoma minutami. Powoli wślizgnęłam się do
łóżka i ułożyłam do snu. Gdy tylko się położyłam Klaudia przekręciła się i
zaserwowała mi pięknego kopniaka by zasugerować jak głęboko gdzieś ma hałas,
który wywołaliśmy. Moje myśli jeszcze przez chwilę krążyły wokół zdarzeń, które
miały miejsce dzisiejszego dnia, po czym pogrążyłam się we śnie.
Świetnie,świetnie,świetnie !
OdpowiedzUsuńNie wiem jak inni ale po przeczytaniu kilku zdań już na pewno wiedziałam że to nie jest rozdział twojego autorstwa.Całkiem innym stylem napisany co nie oznacza że gorszym.Taka fajna odskocznia od twojego stylu pisania.
Pierwszy pocałunek !Achh... :)
Ciekawi mnie jak dalej się rozwinie ''znajomość'' Meg i Rou,z pewnością będzie gorąco.
Mam nadzieję że Mat i Chris dojdą do jakiegoś porozumienia i może chociaż się zakuplują.Fajnie by było.
Czekam na następny który mam nadzieję się pojawi jak najszybciej.Jeszcze większej weny niż dotychczas życzę Tobie i Meg,żeby wasze rozdziały były jeszcze bardziej zajebiste ! :)Pozdrawiam.
Dobra zwykle nie komentuje, mimo, że wiem, że z samego szacunku powinnam, ale niestety twoje prośby o komentarze działają na mnie jak płachta na byka. Uwierz mi, że takie coś raczej odstrasza niż motywuje do komentowania :)
OdpowiedzUsuńAle teraz muszę. Jakoś nie widzę wielkiej różnicy między twoim stylem, a stylem Gosi :) Rozdział mi się podoba. Niestety mam pytanie. Czy któraś z was miała kiedykolwiek coś odczynienia z ratownictwem? Jak się opisuje tak szczegółowo takie rzeczy to pasowałoby sprawdzić czy piszę się dobrze :)
Anyway rozdział na prawe fajny :)
XXX
odpowiem za nią. Gosia jest na studiach ratownictwa medycznego, więc raczej wie co pisze :)
UsuńCześć, to mój pierwszy komentarz tutaj, więc przygotuj się na niezły esej XD
OdpowiedzUsuńNa Twój blog natknęłam się za pośrednictwem Klaudiusha. Przeczytałam kilka rozdziałów i już wiedziałam, że umrę z ciekawości jeśli nie przeczytam do końca. No ale dobra, 70 rozdziałów, to niemało. Trudno, decyzja zapadła, challange accepted. I muszę Ci wyznać, że tak mnie wciągnęło, że wyrobiłam się w 4-5 dni.
Pomysł bardzo fajny, wreszcie nie na podstawie Jareda i jego przygód miłosnych, których mam już serdecznie dosyć. Jared adoptuje sobie córkę? Kiedy przeczytałam to zdanie jakoś nie mogłam w nie uwierzyć. No po prostu nie mogłam, no! Jared jako ojciec, jakoś mi się to nie widzi. Fakt, że K. jest pełnoletnia, ale to i tak odpowiedzialność. I muszę przyznać, że chłopak wywiązuje się z zadania. Może nie jest wzorowym ojcem, ale idzie mu lepiej niż przewidywałam. Ma z K. świetny kontakt, życzę im aby cały czas tak było ;)
Kolejny ważny dla mnie wątek. Choroba Jareda! A myślałam, że już niczym mnie nie zaskoczysz. Naprawdę zrobiło mi się smutno, głównie czytając część z jego perspektywy. To musi być okropne, z dnia na dzień dowiedzieć się o wyroku śmierci. No jasne, każdy z nas kiedyś umrze, ale Jared wiele się narobił w życiu bardzo poświęcając między innymi właśnie swoje zdrowie. Podążał za celami, zaniedbując siebie. Ale taką wybrał drogę, teraz niestety przyszły konsekwencje. Mam tylko wieeeeeelką nadzieję, że ten wątek zakończy się happy endem, bo po prostu nie mogę sobie tego inaczej wyobrazić. Bardzo optymistyczne opowiadanie, a tu takie BUM. Klaudia straciła najpierw rodziców, potem chrzestnych, teraz miałaby stracić jeszcze jednego opiekuna-przyjaciela? No ale dosyć już o tym , bo się rozpisałam.
Podoba mi się pomysł, żeby to Gosia pisała rozdział 'jej oczami'. Wasze style się różnią, ale broń Boże nie w złym sensie. Kiedy przeczytałam, ze to jej pierwsza praca myślałam, że to żart, bo świetnie wyszło.
Humorystyczne opowiadanie, w które wplecione zostały smutne wątki i ciekawe akcje, połączenie idealne c: Styl masz bardzo przyjemny, łatwo i luźno się czyta, zdarzają Ci się potknięcia, ale to jest jak najbardziej naturalne i potrzebne, bo nikt idealnie nie zaczyna c: zastanawia mnie,czy to Twoje pierwsze opowiadanie? pisałaś już coś?
Od teraz postaram się komentować na bieżąco, obiecać mogę tylko że nie przestanę czytać, bo ciekawi mnie jak to wszystko będzie trwało i jak się skończy c: Powodzenia, dużo weny i czasu na pisanie, a przede wszystkim żeby sprawiało Ci to przyjemność i żebyś nie musiała robić tego na siłę c: oprócz tego Ci jeszcze życzę dużo czytelników i jeszcze więcej komentarzy, bo sama piszę i wiem jaka to przyjemność c: do następnego!
Normalnie nie masz pojęcia jak się ucieszyłam widząc ten komentarz :D ale po kolei :D
UsuńKlaudiush to mój wspaniały promotor i mam nadzieję, że jeszcze więcej zdobędzie mi czytelników :)) W pewnym sensie to moja wychowanka :D
Obecnie to już raczej będzie tylko lepiej w relacjach Jared i Klaudia :) Staram się by nabierali do siebie zaufania, co zresztą pokażę w niedalekiej przyszłości.
Tu raczej Cię rozczaruję. Nie jestem fanką happy endów i raczej nie będzie tu takowego. Chociaż... zalezy jak na to patzreć, ale no nie mogę zdradzić co będzie dalej :) Co do Klaudii... dziewczyna ma po prostu "pecha", że to tak nazwę :)
Wolałam żeby ona to zrobiła, bo dla mnie byłoby bardzo ciężko napisać jej uczucia, myśli i emocje, skoro ona sama to czyta. Wybrałam więc takie rozwiązanie i myślę, że dobrze zrobiłam :))
To nie jest moje pierwsze opowiadanie. Pisałam inne, ogólnie to piszę od 2005/6 roku (już nie pamiętam dokładnie). Moje pierwsze skończone opowiadanie to 30 Seconds Story. Oczywiście mówie o opowiadaniach z Marsami, bo wcześniej pisałam też inne ;)
Bardzo mnie to cieszy i bardzo dziękuję, że znalazłaś chwilę by napisać taki wspaniały komentarz :)
No, no.... Proszę bardzo jaki rozdział :)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem jest różnica w stylu pisania Twoim i Gosi. Minimalna ale jest. Może to przez Twoje rady dla niej itd. Nie mniej jednak podobało mi sie :)
Rozdział przyjemny i śmieszny :)
Właściwie Gosia i Klaudia to takie dwie kaleki xD
Ale przynajmniej nie można sie nudzić.
Dlaczego Rou to krasnal? Aż taki mały jest? xD
Wydaje sie jak by mu baaaardzo zależało na Gosi.
Zreszta Gosi chyba tez :) Niech sie stara o ta mała zlosnice :)
W ogóle to *hi5*! Byłam kilka dni temu na łyżwach i obilam sobie i tak już moje zmasakrowane kolano tak, ze nie mogę go zginac:|
Ciekawe co tam sie świeci z Trojkacikem :D
Bo nie wydaje mi sie żeby obyło sie bez awantury. Chociaż mogę sie mylić :P
No czekam tak jak zawsze na nastepny :)
Powodzenia dalej na studiach, Gosia! :)
~ FELA
Rou...cóż... do najwyższych nie należy :P jest mniej więcej mojego wzrostu a mam 164cm ;) do teog nosi bordę i przez ot wygląda jak krasnal xD
Usuńkłaaaamstwo, on jest prędzej mojego wzrostu niż twojego :P
Usuńżadne kłamstwo. Ty byłaś tak podniecona faktem, że stoi obok Ciebie że nie zauważyłaś tego jaki jest niski xD
Usuńnieprawda -.-
UsuńCzyli właściwie jest mojego wzrostu xD
Usuń~FELA
on jest mojego wzrostu znaczy się 174 cm! xD przy tej wersji zostajemy dziewczęta :P
Usuńwmawiaj sobie :P on ma 165cm max. no chyba że skoro on ma 174cm to chris ma 185 cm a rob 2,5 metra :P
UsuńChris jest trochę wyższy ode mnie, no kuźwa, przecież widziałam jak wysocy są! ślepa nie jestem -.- za 2 tygodnie przyjrzę się bardzo uważnie! :P
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńROZDZIAŁ JEST SUPER! I to nie jest żadna grzeczność tylko stwierdzenie faktu.
OdpowiedzUsuńGosiu, masz poczucie humoru, a zostawienie tej trójki było super (a raczej byłoby gdybym wiedziała co się tam działo xD) i Rou z autobusem.... Hhhaha szkoda, że się nie przewrócił - byłoby jeszcze lepiej.
Kiedy Rou pocałował Gosię to po prostu AWWWWW, urocza scenka, chociaż pijany Reynolds, well... jest już mniej urokliwy.
Z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały!
awwww bardzo dziękuję za te przemiłe słowa, bardzo dużo to dla mnie znaczy :D
UsuńNie chciałam być dla niego aż tak okropna, oszczędziłam mu wywrotkę xD
Hah, mało który facet jest urokliwy gdy jest pijany :P
Dobra, tego jeszcze nei bylo bym komentowała swoje własne opo, ale niech Ci będzie hehe!
OdpowiedzUsuńMarudzisz z lataniem. Przeciez nie bylo tak źle :D "glut sczeźnie w piekle" nigdy nie ogarne tego wyrażenia ale mam zawsze ubaw jak je czytam xD wystraszone sarenki są pro. sama bym teog lepiej i śmieszniej nie wymysliła. hahahahahaahahhaa. chce do uk. 4 miesiące! <333
"- Cieszysz się z tego spotkania, nieprawdaż? – zapytała nagle po polsku przyjaciółka." nigdy bym nie powiedziała "nieprawdaż" :P ale co tam xD nie w ogóle... zupełnie na nic nie liczyłaś xD boże, ty wszystko widzisz, a Klaudia jest ślepa i nie widzi tej walki pomiędzy nimi ahahhahahah xD o kurde! pobiliby się i byłoby śmiesznie :D omg... szkoda, że tego nei wykorzystam. hahahah to jak Chris cię olal z samochodem ijest pro. mistrzowskie <3 najpierw sie debil pyta mata, a potem mówi że o gustach się nei dyskutuje. fuck logic xD ale tow końcu chris xD omg kompleks mnie rozwala :D pamiętam jak to pierwszy raz czytałam :D normalnie micha się cieszyła mi jak nie wiem :D klaudia powinna go jeszcze klepnąć w krocze wraz ze swoimi słowami by było to bardziej... wyraziste (żartuję ofc xD) a po cholere do kawiarni? sam powinien zrobić! choć to raczej dzialka roba xD jaki trójkącik! ona się źle czuła w towarzystwie roughtona i ciebie xD szkoda, że next rozdział to nie bedzie +18 wraz z trójkącikiem :D ale by się działo xD ciesz się, że na serio was nie zamordowała hahah :D jak można było ją tak zostawić?! :(( "A co, niech brunetka sama radzi sobie z tym podwójnym ładunkiem testosteronu." nie no dzięki siostra -.-" :(( chociaż wolalabym ich obydwu niż futro Rusi xxD ahahahaha nie chce cie martwić ale St.Albans pewnie musi być obskurnymm miejscem xD ale tam... nom... xD ja na miejscu rou bym zaczęła niedowierzać "pierwszy raz w uk?! jak to?! to musze cie przewieźć po całej anglii, jedź ze mną w traseeee" xD a może co??? :D zdradź mi co miałaś na myśli procz uśmiechu? xD futro? xD no bardzo jej pozwolił nie obijać się na lodzie...jak nie wiem... ech... ten reynolds.a szkoda, że nie wpadł twarzą w siki :D chris by się ucieszył xD Rou raz w zyciu miał rację. Zachowywałaś się strasznieee...jak można być takim ludziem bez poczucia humoru?? :(( zrsezta bez ryzyka nie ma zabawy. stoję dzielnie i raz w zyciu po stornie hobbita :D uuu pani medyk sie odzwya :P ahahahah kurwa jak zawsze działa :D no! i Gosia tzryma klasę :D hcoć ja teraz z chęcia napiłabym się ichniego piwa :D
no dobra, lodowisko a co z ciastkiem i kawą? zapominalscy!!! "albo żeby sobie coś o nas nieprzyzwoitego pomyśleli" to prędzej niż martwienie się xD ahahaha to z kolejką jest pro xD za dużo uroczości w jednym frg, tym o parze z dzieckiem, ale tam :) uuu musiało boleć :D na mnie tak kiedyś wpadł kolega po tym jak usłyszał, że się nie wywalam na nartach... a że byliśmy na czarnej trasie czyli ściana pionowa w dół, to na dupie zjechaliśmy tak. Boże myślałam, że umrę ze śmiechu xD no i co?? nie nosił cie dziad przez caly pobyt :(( uuu jak mi go szkoda dobrze mu tak! trzeba bylo rozciąć mu tylek! :P klamstwoooo nei nosisz apteczki :<< potrzebowalam jej i co? nie bylo :((( nooo...pocalunek :D szybciej niż K z Chrisem aahhahah :D love it :D Chris master of disaster :D uwielbiam gościa :D czy to ja go opisuje, cyz ty, czy w realu xD nie no, jego teksty są cudowne. aż to wredzioch <3 pasuje do K. xD uuuuu to z K. to poniżej pasa :(( co ona ma zrobić skoro z niej taka pierdoła :( ma pecha dziewczyna! eeeej a jak mnie udobruchał? :D "ty mały niegrzeczny krasnalu" 0mg. zawsze będę się z tego śmiać :D boże ale byłoby piękne, jakby dostał kapciem w twarz :D ahahahha :D nie no, żarcik. on by nie mógł dostać kapciem w twarz, bo ma za ładną by potem miał na niej brzydki ślad :( pomijajac fakt, że źle rozplanowąłaś dom chrisa, nei tak jak ci narysowałam to jest super :D troche sie fakty nie beda zgadzać, ale trudno xD może nikt nie zauważy! buuuu czemu nie wpuści. on nei chciał ciebie wpuścić! mnie chciał... chyba. striptizerki i gromada kociąt obok siebie = kunik turla sie ze smiechu :D RDJ <333333 boże, zaklepywanie pokoi a raczej osob z ktorymi sie bedzie spało, to jak w przedszkolu na zielonej szkole ahhahahahaa xD ej, jakie ratowanie mnie? chyba tylko siebie :P K by spala z matem i tyle. to jej facet, nie wazne jakie relacje ma z chrisem :P aha... chris majacy na nas oko, to nie wrózy nic dobrego xD jestem mistrzem ze zapytałam o te sline :D awww jak fajnie wplotlas to o prezencie! :D tylko ona nie była posrebrzana a w sreberku, takim jakby pudełeczku, nie wiem jak to nazwać xD whatever :P i szkoda, że bardziej sie na ten temat nei rozpisałaś :(( ej, ja sie wcale nie rzucam! dziś sprawdzałam i tylko niewiele dalej sie obudziłam od miejsca w ktorym zasnęłam! :( ahhahahahah "czekalem na ciebie" o boże. pijany rou jest rozwalający xD tak glupiego tekstu nie mogl nikt inny powiedziec tylko futrzak. a sposób w jaki go omamiła gosia i uciekkła. mistrzostwo!:D moja krew :D za każdym razem jak czytam o rusi stojacej pod drzwiami i blagajacej by ja wpuścić...buhahahhha mistrzostwo :D dobrze, że nie otworzyłas drzwi, a także że nei przysżlo mu do głowy by je próbować wywazyć. choć to też byloby śmieszne.
Usuńend :P
Kochana, ja już Ci wszystko wyjaśniam :D
UsuńEj wtedy marudziłam z lataniem bo nie miałam żadnego doświadczenia! Przecież pisałam to zanim poleciałyśmy do Anglii :P
Normalne wyrażenie, nie wiem co ty od niego chcesz xD ja nie mogę czytać własnego rozdziału bo się zastanawiam co ja ćpała pisząc niektóre rzeczy xD
„chce do uk. 4 miesiące! <333” ech, nic mi nie mów :(
Klaudia nie widzi, bo Klaudia to pierdoła :P
O taaak, zajebisty sylwester by był jakby się poboli, świetnie po prostu xD
No bo Chris liczył na aprobatę a nie na pojazd jego samochodu xP
„klaudia powinna go jeszcze klepnąć w krocze wraz ze swoimi słowami by było to bardziej... wyraziste” o kuźwa xD
No tak, zwalaj teraz na mnie i na Rou, tak najłatwiej.
„ahahahaha nie chce cie martwić ale St.Albans pewnie musi być obskurnymm miejscem xD” a mi się jakoś wydaje że to całkiem ładne miasteczko xD tak jak moje <3
„a może co??? :D” chcę jechać z nimi latem, proooooooooooooszę *~*
Nic, prócz uśmiechu nic nie miałam na myśli xD może ładną fryzurę… na klacie ahahahahaha xD
„stoję dzielnie i raz w zyciu po stornie hobbita :D” no jak możesz? :<
Ich piwa to i ja bym się napiła :/
„no dobra, lodowisko a co z ciastkiem i kawą? zapominalscy!!!” a kto powiedział że to miało być akurat tamtego dnia? :P
Oszczędziłam mu noszenia mnie, bo by się biedak jeszcze złamał pod moim ciężarem :/
Kuuurde, o tym nie pomyślałam….
Nie wiem jak Cię udobruchał, ty mi powiedz :P
„pomijajac fakt, że źle rozplanowąłaś dom chrisa, nei tak jak ci narysowałam to jest super :D” zrobiłam wszystko tak jak było na rysunku!
„on nei chciał ciebie wpuścić!” sama się wpuściłam ale o tym ciiii :D
„tylko ona nie była posrebrzana a w sreberku” kuźwa, to wyrażaj się jasno, trza było mi o tym napisać jak rozdział wysłałam to bym poprawiła xD
Nie rzucałaś się bo spałaś sama! :P
No comment na temat pijanej Rousi xD on był taki biedny pod tymi drzwiami :< xD
Wiesz...zaczęłam się zastanawiać i chyba nie polecę do uk. wydaje mi się, że nie zdążę kupić biletu na czas, mój tata będzie robił wąty i uj z tego ;( a tak bardzo bym chciała!
UsuńNie Kaludia pierdoła... ona po prostu... em... nie chce teog widzieć? jest ejj dobrze tak jak jest i nei chce komplikować sobie życia? :)
ej smiesznie by było :D taki mat z podbitym ok... o cholera. nie. chris z podbitym okiem dobrze by nie wygladał.
no dziura okorpna :P
ale gdzie chcesz z nimi latem jechać?XD
no tak to zabrzmiało, że to bedzie akurat tego dnia.. troche nielogicznie gdyby miało być innego :P
a no taki kurdupel by w pół się złamal. zostałby z niego placek :D i mógłyby grać z plackami w zepsole :D
ty wymyśliłaś to, to teraz sama musisz wymyślić jak udobruchał :D
no to jakim cudem pokój chrisa jest obok anszego???
ej ja tego nie czytałam przed wrzucaniem.z kostką było totalnym zaskoczniem :D
Może jakoś Ci się uda, będę trzymała kciuki :)
UsuńPff i tak ma skomplikowane, jak by jeszcze trochę sobie skomplikowała to nic by się nie stało xP
Nie byłaś to nie mów że dziura :< kiedyś musimy się tam wybrać xD
"ale gdzie chcesz z nimi latem jechać?XD" nie wiem xD do Polski np *___* i do Rosji xD
Oj tam cicho, wszystko było logiczne.
On i placki? w życiu sobie tego nie wyobrażę O_O
udobruchał i już, po co ci wiedzieć jak? xD
normalnym, kazałaś mi wybrać któryś z pokoi xD
jak mogłaś tego nie przeczytać przed wrzuceniem, wtf? :O
tiaa... nic by się nie stało, już to widzę xD nikt by nic z opo nie zrozumial xD
Usuńale znam male miasteczka w uk. i to jest dziura xD
loooooooool xD może coś pokombinuje :P
też tego sobie nie wyorbażam xD
no bo chce wiedzieć. mów! bo nie bedzie new rozdziału :P
przecież przepsiywałaś poaćzet 75 i tam jest że pokój chrisa jest na końcu korytarza...
no bo już rzygalam tym...co chwila jakieś bledy, poprawianie xD
ale tam nie byłaś więc nie wiesz!!! to miasto ma tyle ludności co moje Skierniewice więc dobrze bym się tam czuła xD
Usuńjak wymyślę to Ci powiem xD
no ale... ale... nieważne, w nocy się przeniosłyśmy xD
a myślisz że ja już tym nie rzygałam? xD
no ja raczej nie xD ja dobrze bym sie czula zyjac w londynie xD
Usuńno mam nadzieje, że szybko to sie stanie! :P
looooool xD ale troll z ciebie xD
mysle ze mialas ten sam prbl co ja xD
o nie, dla mnie Londyn chyba za duży :/ żeby się do niego przejechać raz na jakiś czas to spoko, ale chyba nie byłabym w stanie tam mieszkać :/
Usuńpff zobaczy się :D
nie jestem trolem xD
ja nie umialabym dlugo mieszkać w malym miescie. kocham duże miasta, gdzie jest wszystko :D
Usuńnie zobaczy sie!!!:((( ma byc!!
jesteś xD
bo ty się wychowałaś w dużym mieści :P ja powoli pnę się po drabinie z wielkością miast, do Londynu może kiedyś dotrę xD
Usuńpffff, jak będzie to będzie, nie jęcz -.-
nie xD
Wow! Rozdział naprawdę zajebisty, nie wiedziałam czego mam się spodziewać, ale bardzo, bardzo mi się podoba! Sytuacja między Matem, Chrisem a Klaudią mnie denerwuje -.- niech ona zostawii Mata i ucieknie z Chrisem! Proszę ;3
OdpowiedzUsuńCo do Gosi i Rou, to czekam na coś więcej między nimi ;> Naprawdę, przyda jej się taki powalony facet jakim jest Rou, rozluźni się dziewczyna przy nim i na pewno nie będzie nudzić.
Bardzo się cieszę że Ci się podoba :D
UsuńCo do M i R to jeszcze się zobaczy co z tego będzie, może będzie coś więcej, kto to wie :P
Dobra, tutaj było kilka linijek tekstu, że może jednak zdążę napisać ten komentarz, ale ni cholerę nie zdążyłam – po części to moja wina i mojego zamulanie po szkole, a po części laptopa, który postanowił nagle tak zamulić, że nic nie będę mogła zrobić. Taa, zgrywanie ponad 7gb z laptopa na komputer nie jest fajne, uwierz xD
OdpowiedzUsuńCzy tytuł to jest Beyonce? xD
Tak na wstępie bo zapomnę – styl Gosi mi się podoba, ale nie uważam, żeby jakoś tak bardzo różnił się od Kunika. Ciekawa jestem czy gdybyś nie napisała, że rozdział jest Gosi to ludzie by się zorientowali? :D
„Niech ten mały glut sczeźnie w piekle.” – rozpierdala na łopatki :D
Klaudia to przecież cały świat zwiedziła, ona jest jak ryba w wodzie, przyzwyczaisz się, chyba :P
Tutaj jest chyba ta część, przez którą idzie wykryć, która to pisała – dialogi :D
„- Cieszysz się z tego spotkania, nieprawdaż? – zapytała nagle po polsku przyjaciółka.
- Ja… ja sama nie wiem co mam o tym myśleć. Niczego nie oczekuję, co się wydarzy to się wydarzy, jeśli coś z tego wyniknie to będę przeszczęśliwa, a jeśli nie, to cóż… takie jest życie. – uśmiechnęłam się do niej blado.” To nieprawdaż mi nie pasuje do Kunika, ale nie opierdalam, bo to Twój pierwszy raz (chociaż ty chyba coś po kryjomu piszesz, nie? :D) i Twój tekst taki.. głęboki, szczery, prawdziwy. Plusik za niego :3
Chris i Mat uścisnęli sobie dłonie – wiedz, że coś się dzieje! Oj, będzie się działo, oj będzie. Na pierwszy raz już planowałam bitwę, albo jakieś walczenie o Klaudię. No w mojej głowie w każdym razie wyglądało to brutalnie!
Land Rover *-* hmm… pierdzielnęłabym tekstem, że większość kobiet się nie zna na motoryzacji i jak ktoś tak na siłę próbuje się wyróżnić, to to jest dopiero żałosne, ale może lepiej się zamknę bo wykopię sobie taki dół, że już nie wyjdę, nawet z pomocą drabiny. :P Lubię takie opasłe auta. W ogóle fajne określenie – „wolę coś mniej opasłego” :D
„Anglicy z przodu, reszta świata z tyłu.” Już lubię Twój styl pisania, jest taki z humorem :D albo mi coś z rana wali na mózg…
„- Gosi chodzi o to czy przypadkiem kupując duże rzeczy nie rekompensujesz sobie czegoś. – wtrąciła się roześmiana Klaudia.” Dowaliła xD ej, a może walniecie rozdział plus osiemnaście i się przekonamy? :D No sorry, ale zaraz to wszystko będzie zmierzać do jednego, w sensie, że kolejny rozdział xD
Niech mi ktoś wytłumaczy skład zespołu, kto jest wokalistą, kto jedzie na gitarze i bębnach bo czytam i mi się plącze i miesza :s
„(…)choć tego dnia było zimno, to świeciło przepiękne słońce.” – znam to aż za dobrze, a mianowicie jak siedziałam sobie w domku, na dworze śnieg, a ja spojrzałam na górę, na niebo, na słoneczko, to normalnie widziałam wakacje. Tak, autyzm dziecięcy chyba, po jakimś czasie dopiero sobie uświadomiłam, że jest środek zimy, ok. xD
Ile Rou ma wzrostu, że zwiesz go krasnalem? :D Bo szynki to chyba nikt nie pobije ^^
„- Zgadzam się, oni mają własne sprawy, które muszą ułożyć między sobą, nie potrzebują do tego świadków.” – ale jak ktoś kogoś pobije, albo w najgorszym przypadku zabije to świadkowie będą potrzebni. Nawet bardzo.
Co wy wszyscy z tym lodowiskiem? :D ale łyżwy są fajne w sumie :D
Zielony autobus, co, co, to tam nie ma czerwonych, co?!
Zachowujesz się jak stara zrzęda, pff, popieram Rou. Jeszcze może tupnij nogą i foch forever na cały świat xD
Tak, w tytule jest Beyonce, uwielbiam ją :D chyba jako jedyna to zauważyłaś :P
UsuńNic nie piszę po kryjomu, jedyne co tworzę to rozdziały dla Klaudii :)
" Na pierwszy raz już planowałam bitwę, albo jakieś walczenie o Klaudię. No w mojej głowie w każdym razie wyglądało to brutalnie!" no bez przesady, bić się nie będą :D
"pierdzielnęłabym tekstem, że większość kobiet się nie zna na motoryzacji " no bo większość się nie zna :) moje koleżanki wielce się dziwią że czasem udzielam się z kolegami z uczelni w motoryzacyjnych dyskusjach xD
"ej, a może walniecie rozdział plus osiemnaście i się przekonamy? :D" nie bez przyczyna takie rozdziały mają +18, oznacza to że nie są dla dzieci :P
Rou jest wokalistą, Chris basistą, Rory gitarzystą, Rob jest perkusistą :)
"Ile Rou ma wzrostu, że zwiesz go krasnalem? :D" jak dla mnie jest mojego wzrostu (174 cm) ale Klaudia twierdzi że jest taki sam jak ona, a dzieli nas 10 cm... XD sprawdze dokładnie za tydzień i Ci odpowiem na to pytanie :P
"Co wy wszyscy z tym lodowiskiem? :D" musiała być jakaś masakra, a wszyscy wiemy że najlepiej jest się poobijać właśnie tam :P
"Zielony autobus, co, co, to tam nie ma czerwonych, co?!" przeprowadziłam małe śledztwo i tam jeżdżą właśnie zielone :D
nie zachowuję się jak zrzęda -.-"
kilka słów ode mnie. W rozdziałach gdzie Enterzy pojawiali się po raz pierwszy i po długiej przerwie przypominałam kto jest kim. Dlatego nie będę w kółko tego pisać, zresztą przecież czasami zamiast "rob" piszę "perkusista" czy zamiast rou "wokalista" itd.
Usuńa Gosia zachowje się jak zrzęda xD
nieprawda.
Usuńprawda!
Usuńnie :)
UsuńNie nabrałaś dystansu?! Gorzej ode mnie, a ja się boję prawie wszystkiego, ale może nie aż tak, że się poślizgnę i będzie wstrząśnienie mózgu! xD
OdpowiedzUsuńO ho, ho! Byka mamy :D Fajny taki opis Twojej postaci, charakteru, teraz można wiedzieć z kim mamy do czynienia bo ja osobiście myślałam, że jesteś śmiałą osobą, a tu bum xD
Fajna akcja z takim patrzeniem. :D
„Po jakiś 2 minutach stwierdziłam, że już wystarczy tego dobrego, bo dostanę zmarszczek.” Dobre :D Starość nie radość, szkoda Twojej twarzy na takiego krasnala :)
„Przecież nie chcemy aby trójkącik się o nas martwił, albo żeby sobie coś o nas nieprzyzwoitego pomyśleli.” Ha! Mówiłam! Niedługo będzie pewnie scenka dla dorosłych :P
Taa, ja bym ich nie przepuściła, co to, to nie! A kolejki w sklepach… masakra. Ale oni są tacy ogarnięci, że wiesz „zrobili” xD
Taa, ja ostatnio jak jeździłam i się wyglebałam to tak zawaliłam w bandę, że wszystkie osoby, które były na lodowisku się zatrzymały i się na mnie gapiły xD to było z jakieś 15 osób! D:
Tak, ja też nie jeździłam strasznie długo, ale teraz śmigam :D
Yea, piona, tak się wyjebałam, że od wczoraj do dzisiaj mnie boli i jestem pewna, że jeszcze przez tydzień nie przestanie xD
Właśnie, mini apteczka, wtf. Ja wiem, że ty na medycynę poszłaś, ale w dalszym ciągu – wtf?! xD
Musiałam przez Ciebie iść zobaczyć do Google co to plastry steri strip ;_;
„Zapewniały to, że brzegi rany będą idealnie do siebie przylegały i nie powstanie szpecąca blizna, co dla tego młodego mężczyzny było chyba ważne.” – kurde, normalnie doktor z Ciebie, co dla tego mężczyzny było chyba ważne, mwahhah xD
On jest rudy, nie? Rudy i zielone oczy, asdfghjkl *-* Nielubię zielonych Oczków, ale jak są ładne, takie super zielone, to asdfghjkl *-*
„No ładnie, to miał być krótki przyjemny spacer, a wyszła z tego mała katastrofa.” Zdarza się, zwłaszcza Wam :D
„- Mały wypadek? Bez udziału Klaudii? Niemożliwe.” – piękne zdanie <3
Zwaliliście wszystko na Mata, teraz biedak będzie musiał się męczyć, żeby ją udobruchać, a wy będziecie się śmiać. Witamy w domu wariatów! ;)
Chruścik mnie zaskoczył :D Jezu, udzieliło mi się od Klaudii, Chruścik, wtf. xD
Chris jest zboczony, ale jakoś mnie to nie dziwi xP
I znowu latające kapcie! Strzeżcie się! O.o
Nie wiem czy się przyznawać, czy nie, ale zamiast „poruszać” (Po uczcie postanowiliśmy obejrzeć jakiś film. Ale przed seansem Chris zadecydował, że po takim posiłku trzeba się trochę !poruszać!, więc oprowadził nas po swoim domu.) przeczytałam „trzeba się trochę poruchać”. Omg, nie, nie, to naprawdę nie moja wina, Nieee! xD
Tak szybko czytałam opis mieszkania, że nic nie zrozumiałam, ok., ok.
Nie lubię iron Mana. Nie lubię żadnych herosów, superbohaterów i innych. Wiem, wiem, jakoś można. xD
Wymienianie śliny i innych płynów… pozwolicie, że zostawię to bez komentarza bo niedługo to się zrobi ff dla dorosłych! Jak 50 twarzy Greya! No dobra, nie będą Was porównywać do tego czegoś bo to nawet na książkę się nie nadaje, za to Wasze… jakbyście to przetłumaczyły i wysłały do kilku osób… byłoby ciekawie, nie ma co :D
Zawsze jak śpisz z Klaudią (zboczeńcy – bez skojarzeń!) to masz ochotę ją wywalić z łóżka. Ona serio jest taka okropna? :D
Em… nie fajna sytuacja z Rou, oj nie fajna!
Ciekawa jestem co będzie rano, czy w ogóle będzie pamiętał.. :D
Oni serio tak dużo piją? xD
Jezu, wreszcie skomentowałam, mam nadzieję, że łagodnie, moim marudzeniem się nie przejmuj, fajny rozdział, fajny styl, chcę przeczytać jeszcze kilka rozdziałów od Ciebie i mam nadzieję, że będzie mi to dane :)
Komentarze na ponad 1000 słów rządzą! \m/ XD
Pamiętaj że w opo jestem dopiero na pierwszym roku, dopiero początek studiów więc pisałam to co czułam w tamtym czasie. teraz to wygląda zupełnie inaczej :)
Usuń"O ho, ho! Byka mamy :D Fajny taki opis Twojej postaci, charakteru, teraz można wiedzieć z kim mamy do czynienia bo ja osobiście myślałam, że jesteś śmiałą osobą, a tu bum xD" no cóż, taki psikus :P
"Taa, ja ostatnio jak jeździłam i się wyglebałam to tak zawaliłam w bandę, że wszystkie osoby, które były na lodowisku się zatrzymały i się na mnie gapiły xD" ahahahaha gratuluję xD
"Właśnie, mini apteczka, wtf. Ja wiem, że ty na medycynę poszłaś, ale w dalszym ciągu – wtf?! xD" co w tym takiego dziwnego? xD w rzeczywistości też zawsze przy sobie mam rękawiczki, plaster, gazik z alkoholem i jakieś plastry :P a no i maseczkę :)
"Musiałam przez Ciebie iść zobaczyć do Google co to plastry steri strip ;_; " no widzisz, nauczyłaś się czegoś nowego :D
"On jest rudy, nie?" jest blondynem :P
"Jezu, udzieliło mi się od Klaudii, Chruścik, wtf. xD" ahaha Chruścik to chyba najlepsze przezwisko jakie kiedykolwiek wymyśliłam xD
O nieee, wyrasta nam nowe pokolenie zboczuchów O_O
"Zawsze jak śpisz z Klaudią (zboczeńcy – bez skojarzeń!) to masz ochotę ją wywalić z łóżka. Ona serio jest taka okropna? :D" nikt nie pomyślał o niczym zboczonym dopóki tego nie napisałaś! xD no czasem zdarzy jej się porządnie wierzgnąć i oczywiście zabiera kołdrę :'(
"Ciekawa jestem co będzie rano, czy w ogóle będzie pamiętał.. :D" oj będzie...
"Oni serio tak dużo piją? xD" zależy co dla kogo znaczy dużo :P
Bardzo się cieszę że się podobało :D myślę że kolejny rozdział Cię w pewnym stopniu usatysfakcjonuje xD
Gosia wcale nie ma apteczki ze sobą. jak chciałam by mi opatrzyła nogę w birmigham to nie było czym... musiałam saa soboe zrobić opatrunek z wacików i taśmy klejącej! :(
Usuńskąd Ci przyszło do głowy że jest rudy? O.O Rudy jest tylko i wyłącznie rory :D
A chruścika wymyśliłam ja, nie Gosia :)
Ejjj...ja jestem kochana w łóżku :D
ahahahahah tak, dużo piją. Dla mnie to juz w ogóle na potęgę xD skoro wypili śliwowicę jak wódkę i całkiem nieźle się czuli xD
no bo ja ją przy kluczach noszę, a one zostały u ciebie...
Usuńja wymyśliłam Chruścika jak robiłyśmy koszulki u mnie :P
zaprzeczam. nie jesteś kochana w łóżku, nie dla mnie...
pfff... czyli nie masz zawsze. wtedy gdy poytrzeba to nie masz :P
Usuńnie, ja wymyśliłam. Mam to nawet zapisane w telefonie :))
Cóż... nie jesteś Battym ani Matem xD
a mam kiedy potrzeba, to ty obcierasz sobie nogi kiedy niepotrzeba :P
Usuńa byłam pewna że to ja coś z tym Chruścikiem dowaliłam -.-" a później coś o jamniku mówiłam xD nvm
No i jakoś nie żałuję :P
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie wolalabym na ziecia Chrisa gdybym zieciow oceniala po samochodach. Ma absolutnie piekny samochod. Marka I kolor to po prostu marzenie. Nie wiem czy Ci to tak wyszlo przypadkiem ale jeden z nowszych modeli ma taki kolor I ktos go ma w mojej wiosce. Zawsze jak przechodze to obsliniam.
OdpowiedzUsuńCzy przypadkiem ze Stanow do UK nie leci sie dluzej niz 2h?;)
Trojkacik jest przepocieszny. Widze naburmuszona Klaudie, szpanerskiego Mata "the Ferrari" I pucolowatego Chrisa, zamknietych w jednym pokoju:D
Nie dziwie sie, ze Gosia I Rou sobie poszli w ciul a raczej w Londyn.
Ciapowaty Rou jest totalnie na drugim koncu ostroznej Gosi. Kurde, ona nosi ze soba apteczke. Gdzie chowa gasnice i zestaw do reanimacji;)
Wyprawa na lodowisko byla dosc pechowa. Cale szczescie nie dla Gosi. Dziwie sie, ze ona ze swoja przezornoscia nie zabandazowala calego kurdupla a tylko przywalila mu plaster na twarz.
Po przeczytaniu rozdzialow z ES w roli glownej nieodparcie odnosze wrazenie ze on naokraglo pija;)
A jak nie pija to wlasnie trzezwieja albo lecza kaca.
I jakie okropne tchorze z dziewczyn. Mialy szanse z chlopakami ktorzy im sie podobaja a nia skorzystaly;)
Styl Gosi nie odbiega bardzo od twojego corcia.
-mama
Gosia napisała rozdział! :D szczerze to mi się to na początku nie spodobał ten pomysł, bo dla mnie oznaczał zboczenie z drogi tego opowiadania, z resztą po pobycie Enterów w LA trochę mi ich już było za dużo, no ale przebrnęłam przez ten rozdział i bardzo mi się spodobał ostatecznie. Wątek z Rou....no, no, sis ;> w ogóle jestem z Ciebie dumna, że Ci się udało tak ładnie to wszystko napisać, podziwiam i w sumie nie wiem co więcej mogę napisać, bo mi się już oczka zamykają, ale kocham Cię za wszystkie teksty, m.in.o kompleksie Chrisa :D umarłam! :D
OdpowiedzUsuńOoo kurczę rozdział z perspektywy mojej imienniczki i jeszcze przez nią napisany! Świetny jest! Oj te wypadki coś często chodzą po naszych bohaterach xd
OdpowiedzUsuńGosia
Chciałam Ci tylko dać znać, że jestem w szoku, że ktoś jeszcze o tym opo pamięta i mega mega MEGA mi miło,jak widzę Twoje komentarze.
UsuńZmotywowałaś mnie do pisania i po 3 latach (albo 2 juz nie pamietam) postanowiłam wrócić do pisania tego. Zaczęłam pisać 99 rozdział, a 100 już mam napisany :)) Dzięki za czytanie i komentowanie! Chyba jednak uda mi się to skończyć haha