Chapter 59
"Nie będę czekać wiecznie"
ROZDZIAŁ OCZAMI JAREDA LETO
Rozsiadłem się wygodnie na kanapie i przeciągnąłem. Od tygodnia
byliśmy w domu w Los Angeles, a ja dopiero teraz zacząłem odczuwać jak
zmęczenie opuszcza moje ciało. Zerknąłem na zdjęcie wiszące na ścianie
przedstawiające mnie z moją mamą i Shannonem. Powinienem teraz powiesić tam
zdjęcie, z jeszcze jedną osobą. Nie jestem człowiekiem jakoś szczególnie
sentymentalnym, ale sądzę, że zasłużyła by znaleźć się na tym honorowym
miejscu. Przeniosłem swój wzrok na schody. Klaudia teraz siedziała w swoim
pokoju, a Gosia w swoim. Nawet sam nie wiem kiedy zgodziłem się żeby ta
dziewczyna mogła u nas trochę pomieszkać. Co prawda to Shannon wyraził zgodę i
ja nie miałem za dużo do gadania, prócz akceptacji zaistniałej sytuacji, ale i
tak pogodziłem się z tym. Wiem, że może w ten sposób Klaudia nie poczuje się
taka osamotniona w tym obcym kraju i mieście, a poza tym dam kolejnej osobie
szansę na studiowanie w tym pięknym miejscu. Ta młoda Polka niesamowicie na
mnie wpływa. Jeszcze rok temu w życiu bym czegoś takiego nie zrobił, a teraz?
Dałem dach nad głową kolejnemu potrzebującemu. Nie znam za dobrze Gosi, zresztą
zauważyłem, że to z Shannonem ma lepszy kontakt. Może to i lepiej? W każdym
razie lubiłem tę dziewczynę i nie przeszkadzała mi. Nie chciała na mnie żerować,
co chwila pytała tylko, jak może pomóc w domu, więc wykorzystałem to. W końcu
mieliśmy kogoś kto umiał względnie gotować. I muszę przyznać, że jej potrawy,
mimo że proste to były całkiem niezłe. Usłyszałem kroki na schodach i po chwili
w salonie pojawiła się Gosia. Uśmiechnąłem się do niej biorąc do ręki gazetę.
- Gdzie się wybieracie?- zapytałem zaciekawiony strojem dziewczyny, która założyła obcisła sukienkę w czarno-białe pasy, a pod to leginsy.
- Do mojej roboty.- odpowiedziała radośnie.- Tego studia fotograficznego.- dodała widząc, że nie pamiętam, o co chodzi.
- A no tak! Tylko nic sobie nie zróbcie podczas jazdy tam.
- Spokojnie, dojedziemy całe.- zapewniła mnie ze spokojem i wyszła z domu.
Nie wiem jak ona jeździ samochodem, ale z własnego doświadczenia wiem, że młode to mają niezbyt mądre pomysły, a szczególnie za kierownicą. Choć ona wydawała mi się osobą zrównoważoną, która myśli perspektywicznie. Oby tak było. Nie musiałem długo czekać, gdyż po chwili i moja córka znalazła się w salonie. Widząc ją w spódnicy uśmiechnąłem się szeroko. Wcześniej to nie było takiej siły, by namówić ją do założenia sukienki, a teraz sama wkłada kiecki. Dobrze, że te kobiety czasem myślą o nas, mężczyznach. Pomachała mi na pożegnanie i także wyszła z domu. Nie mając nic do roboty, wstałem z kanapy zabierając laptopa i wyszedłem do ogrodu. Lubię siedzieć nad brzegiem wody i pracować. Ta niebieska tafla uspokaja mnie i powoduje, że łatwiej jest mi się skupić. Tak się zatraciłem w tej czynności, że dopiero trzaśniecie drzwiami sprawiło, że podniosłem głowę. Zapisałem
plik nad którym pracowałem i przymknąłem wieko laptopa. Zostawiłem sprzęt przy basenie i wszedłem do o wiele chłodniejszego domu. Rozejrzałem się po salonie, ale nie widząc córki, wszedłem po
schodach na górę. Zapukałem delikatnie w drzwi jej pokoju, lecz odpowiedziała mi cisza. Nacisnąłem klamkę i uchyliłem je zakładając do środka. Najpierw jej nie zauważyłem, bo praktycznie zasłaniało ja
łóżko, ale w końcu dostrzegłem jej ciemną czuprynę.
- Klaudia?- zapytałem chcąc zobaczyć jej reakcję.
Ani drgnęła. Dlatego też wszedłem do środka i okrążyłem łóżko stając obok niej. Głowę miała opartą na kolanach, ale nie widziałem jej twarzy zasłoniętej kaskada włosów. Jednak zdołałem zauważyć kable, które uznałem za słuchawki. I oto dostałem odpowiedź na pytanie czemu nie reaguje na to co mówię. Dotknąłem jej ramienia, a ona drgnęła podnosząc gwałtownie głowę. Ze zdziwieniem spostrzegłem, że ma zaczerwienione obwódki oczu. Patrzyła na mnie tak przerażająco smutnym
spojrzeniem, że od razu odwróciłem wzrok, by potem znów go na nią skierować.
- Co się stało?- zapytałem łagodnie.
Ona wyjęła słuchawki ze swoich uszu i poprosiła bym zniżył się do jej poziomu. Ukucnąłem nie wiedząc co się dzieje, a ona nagle przytuliła się do mnie. Objąłem ją niezdarnie ramionami i tak trwaliśmy chwilę w takim uścisku. Na szczęście dla moich pleców, dość szybko mnie puściła, a ja spokojnie mogłem usiąść obok niej.
- To co się stało?- zapytałem łagodnie.
- Jestem taka głupia!- powiedziała pociągając nosem.- Myślałam, że jest inny. Ale wszyscy jesteście tacy sami. Nawet nie wiecie, jak to boli. Nie rozumiem tylko czemu! Czy ja naprawdę jestem taka okropna? A może to przez mój wygląd? Co? Co jest ze mną nie tak, że wszyscy mnie traktują w ten sposób. No co?!- wykrzyknęła i znów łzy zaczęły lecieć po jej policzkach.
- O kogo chodzi?- zapytałem nie do końca rozumiejąc jej przemowę.
- Czemu zawsze ja mam pod górkę? Ja naprawdę zakochałam się w Macie! A on jak wszyscy... Czemu?
Znów wtuliła się w mój bok łkając. Miałem mętlik w głowie, nic nie rozumiałem z jej myślenia. Co się stało? Czemu płacze?
- Klaudia...- zacząłem, lecz ona mi przerwała odrywając się gwałtownie od mojego boku.
- Wyjdź z mojego pokoju. Muszę pobyć sama. Proszę.- dodała unikając mojego wzroku i znów oplatając ramionami kolana. Zdążyłem już na tyle poznać tę dziewczynę, że wiedziałem, że muszę
uszanować jej prośbę. Jeszcze raz przytuliłem ją do siebie, po czym wstałem z ziemi. Brunetka podniosła głowę i patrząc mi w oczy złapała się mojej nogawki.
- Okłamywał mnie przez cały czas. On ma dziewczynę.- wyszeptała, a potem schowała głowę w ramionach.
Nie wiedziałem co powiedzieć, więc milczałem. Klaudia nadal nie podnosiła głowy, była skulona w swoim kokonie cierpienia. Co więc mogłem zrobić? Musiałem się poradzić kogoś jak jej pomóc, bo Gosia wracała dopiero za 4 godziny, a nie chciałem by przez ten czas Młoda płakała. Czułem, że potrzebuje kogoś kto jej jakoś pomoże, a że byłem sam jedyny w domu, to nie miałem wyjścia. Wyszedłem z jej pokoju i udałem się na balkon, na piętrze. Wyjąłem telefon z kieszeni i zamknąłem drzwi.
- Gdzie się wybieracie?- zapytałem zaciekawiony strojem dziewczyny, która założyła obcisła sukienkę w czarno-białe pasy, a pod to leginsy.
- Do mojej roboty.- odpowiedziała radośnie.- Tego studia fotograficznego.- dodała widząc, że nie pamiętam, o co chodzi.
- A no tak! Tylko nic sobie nie zróbcie podczas jazdy tam.
- Spokojnie, dojedziemy całe.- zapewniła mnie ze spokojem i wyszła z domu.
Nie wiem jak ona jeździ samochodem, ale z własnego doświadczenia wiem, że młode to mają niezbyt mądre pomysły, a szczególnie za kierownicą. Choć ona wydawała mi się osobą zrównoważoną, która myśli perspektywicznie. Oby tak było. Nie musiałem długo czekać, gdyż po chwili i moja córka znalazła się w salonie. Widząc ją w spódnicy uśmiechnąłem się szeroko. Wcześniej to nie było takiej siły, by namówić ją do założenia sukienki, a teraz sama wkłada kiecki. Dobrze, że te kobiety czasem myślą o nas, mężczyznach. Pomachała mi na pożegnanie i także wyszła z domu. Nie mając nic do roboty, wstałem z kanapy zabierając laptopa i wyszedłem do ogrodu. Lubię siedzieć nad brzegiem wody i pracować. Ta niebieska tafla uspokaja mnie i powoduje, że łatwiej jest mi się skupić. Tak się zatraciłem w tej czynności, że dopiero trzaśniecie drzwiami sprawiło, że podniosłem głowę. Zapisałem
plik nad którym pracowałem i przymknąłem wieko laptopa. Zostawiłem sprzęt przy basenie i wszedłem do o wiele chłodniejszego domu. Rozejrzałem się po salonie, ale nie widząc córki, wszedłem po
schodach na górę. Zapukałem delikatnie w drzwi jej pokoju, lecz odpowiedziała mi cisza. Nacisnąłem klamkę i uchyliłem je zakładając do środka. Najpierw jej nie zauważyłem, bo praktycznie zasłaniało ja
łóżko, ale w końcu dostrzegłem jej ciemną czuprynę.
- Klaudia?- zapytałem chcąc zobaczyć jej reakcję.
Ani drgnęła. Dlatego też wszedłem do środka i okrążyłem łóżko stając obok niej. Głowę miała opartą na kolanach, ale nie widziałem jej twarzy zasłoniętej kaskada włosów. Jednak zdołałem zauważyć kable, które uznałem za słuchawki. I oto dostałem odpowiedź na pytanie czemu nie reaguje na to co mówię. Dotknąłem jej ramienia, a ona drgnęła podnosząc gwałtownie głowę. Ze zdziwieniem spostrzegłem, że ma zaczerwienione obwódki oczu. Patrzyła na mnie tak przerażająco smutnym
spojrzeniem, że od razu odwróciłem wzrok, by potem znów go na nią skierować.
- Co się stało?- zapytałem łagodnie.
Ona wyjęła słuchawki ze swoich uszu i poprosiła bym zniżył się do jej poziomu. Ukucnąłem nie wiedząc co się dzieje, a ona nagle przytuliła się do mnie. Objąłem ją niezdarnie ramionami i tak trwaliśmy chwilę w takim uścisku. Na szczęście dla moich pleców, dość szybko mnie puściła, a ja spokojnie mogłem usiąść obok niej.
- To co się stało?- zapytałem łagodnie.
- Jestem taka głupia!- powiedziała pociągając nosem.- Myślałam, że jest inny. Ale wszyscy jesteście tacy sami. Nawet nie wiecie, jak to boli. Nie rozumiem tylko czemu! Czy ja naprawdę jestem taka okropna? A może to przez mój wygląd? Co? Co jest ze mną nie tak, że wszyscy mnie traktują w ten sposób. No co?!- wykrzyknęła i znów łzy zaczęły lecieć po jej policzkach.
- O kogo chodzi?- zapytałem nie do końca rozumiejąc jej przemowę.
- Czemu zawsze ja mam pod górkę? Ja naprawdę zakochałam się w Macie! A on jak wszyscy... Czemu?
Znów wtuliła się w mój bok łkając. Miałem mętlik w głowie, nic nie rozumiałem z jej myślenia. Co się stało? Czemu płacze?
- Klaudia...- zacząłem, lecz ona mi przerwała odrywając się gwałtownie od mojego boku.
- Wyjdź z mojego pokoju. Muszę pobyć sama. Proszę.- dodała unikając mojego wzroku i znów oplatając ramionami kolana. Zdążyłem już na tyle poznać tę dziewczynę, że wiedziałem, że muszę
uszanować jej prośbę. Jeszcze raz przytuliłem ją do siebie, po czym wstałem z ziemi. Brunetka podniosła głowę i patrząc mi w oczy złapała się mojej nogawki.
- Okłamywał mnie przez cały czas. On ma dziewczynę.- wyszeptała, a potem schowała głowę w ramionach.
Nie wiedziałem co powiedzieć, więc milczałem. Klaudia nadal nie podnosiła głowy, była skulona w swoim kokonie cierpienia. Co więc mogłem zrobić? Musiałem się poradzić kogoś jak jej pomóc, bo Gosia wracała dopiero za 4 godziny, a nie chciałem by przez ten czas Młoda płakała. Czułem, że potrzebuje kogoś kto jej jakoś pomoże, a że byłem sam jedyny w domu, to nie miałem wyjścia. Wyszedłem z jej pokoju i udałem się na balkon, na piętrze. Wyjąłem telefon z kieszeni i zamknąłem drzwi.
Nie miałem pojęcia, jak jej
poprawić humor. Chyba pierwszy raz w życiu widziałem zapłakana dziewczynę z
powodu faceta. Naprawdę nie mogę uwierzyć, że Mat mógł jej zrobić coś takiego.
A teraz ona siedzi w swoim pokoju skulona przy ścianie i płacze. Co prawda do
końca nie wiem co się stało, ale... Jak go tylko zobaczę to uduszę go własnymi
dłońmi za to, że moja córka cierpi! Nacisnąłem zieloną słuchawkę i wybrałem
numer Emmy. Już za drugim sygnałem odebrała.
- Dałeś mi 3 dni wolnego Leto!- wydarła się.
- Wiem, wiem, ale to nagła sytuacja...- jęknąłem błagalnie.
- Rzucam tę pracę! Nienawidzę cię!- warknęła do słuchawki, lecz potem ciężko westchnęła.- To o co chodzi?
- O Klaudię.
- Co z nią?
- Źle. Ciągle ryczy z powodu Mata. Nie wiem co jej zrobił, ale... Co ja mam robić?
- Uuu... niedobrze.- oceniła smutno.
- Wy kobiety macie jakieś tam sposoby. Co mam zrobić, by jakoś poprawić jej humor.
- Weź ją na lody, powygłupiajcie się, weź ją do wesołego miasteczka... No nie wiem. Zrób coś, by nie myślała o nim.- odpowiedziała spokojnie i rzeczowo moja asystentka.- Nie pozwól jej choćby przez chwilę myśleć o nim.
- No dobra, spróbuję. A jak nie będzie chciała iść?- zapytałem przewidując tę sytuację jako najbardziej prawdopodobną.
- Jeśli naprawdę nie da się jej zmusić do wyjścia to... Coś wykombinujesz. Masz zawsze wiele pomysłów, więc i tym razem coś stworzysz. Dobra, a teraz kończę. Mam małe dziecko w ramionach, więc jeśli jeszcze raz zadzwonisz to cię zamorduje i nikt z tego twojego echelonu nie zdąży ci z pomocą.
- Nie mogłabyś...
- Owszem, mogłabym jeśli obudzisz małą. Pierwszy raz od 4 miesięcy mam szansę pobyć i w ogóle zobaczyć moją bratanice, więc bądź łaskaw i zajmij się swoim życiem tak bym nie była Ci potrzebna przez te kilka dni.
- Równo sekundę po północy w piątek zadzwonię.- oznajmiłem jej ze śmiechem.
- Spróbuj, a pożałujesz, że w ogóle się urodziłeś.- odpowiedziała chłodno, ale wyczułem w jej głosie nutkę rozbawienia.
Od tylu lat pracujemy ze sobą, że znamy się już jak łyse konie. Wiem kiedy ona żartuje, mimo że nikt inny tego nie zauważa. Dlatego tworzymy taki zgrany duet. Rozłączyłem się bez pożegnania, jak to
mieliśmy w zwyczaju i stanąłem przed drzwiami do pokoju Młodej. Trzeba zacząć działać! Bez pukania uchyliłem drzwi zauważając, że dziewczyna stoi ze słuchawkami na uszach przy oknie. Ani drgnęła, gdy zjawiłem się obok niej dotykając jej ramienia. Przynajmniej nie płakała, jednak
wyraz jej twarzy był tak łapiący za serce, że on razu ją do siebie przytuliłem. Stojąc tak popatrzyłem przez okno. Aż dziw człowieka bierze, że doczekałem w swoim życiu do takiej chwili. Może i Klaudia
nie była moim biologicznym dzieckiem, ale uważałem ją już za swoją córkę. A teraz musiałem pocieszyć ją po tym jak... No właśnie. Sam nie wiedziałem co się stało, co Mat takiego zrobił, że doprowadził Młodą do takiego stanu.
- Co powiesz na wycieczkę rowerową po mieście?- zapytałem zachęcająco.
- Nie dzięki. Nie wsiadam na rower.- odpowiedziała.
- Czemu?
- Ostatnio o mało co się nie zabiłam, serio nie chcę. W ogóle... Proszę zostaw mnie samą.
- To może do zoo? Wiesz jakie mamy tutaj wspaniałe okazy?- próbowałem dalej, jakbym nie usłyszał ostatniego zdania.
- Nie.
- To do największego w całym wszechświecie oceanarium?- zapytałem pokazując jej swoje wszystkie zęby w uśmiechu.
- Nie mam ochoty.
- To...wesołe miasteczko?
- Jared! Chcę zostać w domu!- powiedziała podniesionym głosem, potem spokojniej dodając.- Nie mam humoru na to.
Zacząłem więc gorączkowo myśleć co by tu zrobić. Do koni nie miałem jak jej zabrać, zresztą Mathias był na zawodach. I nagle do mojej głowy wpadł banalny, ale jakże genialny pomysł. Pocałował córkę w
czoło i wyszedłem z jej pokoju. Zbiegłem po schodach i wpadłem do kuchni w poszukiwaniu jednej bardzo ważnej rzeczy. Pierwsza szafka- pusta. Druga tak samo, jak i trzecia. Jasna cholera! Przecież
kupowałem dwie paczki! Zdenerwowany, że nie mam jednego z najważniejszych rekwizytów otworzyłem ostatnią szafkę i... O mało co nie wydarłem się na cały dom. Zamorduję, przysięgam, że ZAMORDUJĘ Shannona za to! Z szarej szafki wyjąłem dwa puste opakowania po popcornie. Boże, mój brat jest tak żałosnym bałaganiarzem... Aż brak mi słów. Wyrzuciłem papiery do kosza na śmieci i postanowiłem odwiedzić sklep na końcu przyległej ulicy. A co tam.
- Dałeś mi 3 dni wolnego Leto!- wydarła się.
- Wiem, wiem, ale to nagła sytuacja...- jęknąłem błagalnie.
- Rzucam tę pracę! Nienawidzę cię!- warknęła do słuchawki, lecz potem ciężko westchnęła.- To o co chodzi?
- O Klaudię.
- Co z nią?
- Źle. Ciągle ryczy z powodu Mata. Nie wiem co jej zrobił, ale... Co ja mam robić?
- Uuu... niedobrze.- oceniła smutno.
- Wy kobiety macie jakieś tam sposoby. Co mam zrobić, by jakoś poprawić jej humor.
- Weź ją na lody, powygłupiajcie się, weź ją do wesołego miasteczka... No nie wiem. Zrób coś, by nie myślała o nim.- odpowiedziała spokojnie i rzeczowo moja asystentka.- Nie pozwól jej choćby przez chwilę myśleć o nim.
- No dobra, spróbuję. A jak nie będzie chciała iść?- zapytałem przewidując tę sytuację jako najbardziej prawdopodobną.
- Jeśli naprawdę nie da się jej zmusić do wyjścia to... Coś wykombinujesz. Masz zawsze wiele pomysłów, więc i tym razem coś stworzysz. Dobra, a teraz kończę. Mam małe dziecko w ramionach, więc jeśli jeszcze raz zadzwonisz to cię zamorduje i nikt z tego twojego echelonu nie zdąży ci z pomocą.
- Nie mogłabyś...
- Owszem, mogłabym jeśli obudzisz małą. Pierwszy raz od 4 miesięcy mam szansę pobyć i w ogóle zobaczyć moją bratanice, więc bądź łaskaw i zajmij się swoim życiem tak bym nie była Ci potrzebna przez te kilka dni.
- Równo sekundę po północy w piątek zadzwonię.- oznajmiłem jej ze śmiechem.
- Spróbuj, a pożałujesz, że w ogóle się urodziłeś.- odpowiedziała chłodno, ale wyczułem w jej głosie nutkę rozbawienia.
Od tylu lat pracujemy ze sobą, że znamy się już jak łyse konie. Wiem kiedy ona żartuje, mimo że nikt inny tego nie zauważa. Dlatego tworzymy taki zgrany duet. Rozłączyłem się bez pożegnania, jak to
mieliśmy w zwyczaju i stanąłem przed drzwiami do pokoju Młodej. Trzeba zacząć działać! Bez pukania uchyliłem drzwi zauważając, że dziewczyna stoi ze słuchawkami na uszach przy oknie. Ani drgnęła, gdy zjawiłem się obok niej dotykając jej ramienia. Przynajmniej nie płakała, jednak
wyraz jej twarzy był tak łapiący za serce, że on razu ją do siebie przytuliłem. Stojąc tak popatrzyłem przez okno. Aż dziw człowieka bierze, że doczekałem w swoim życiu do takiej chwili. Może i Klaudia
nie była moim biologicznym dzieckiem, ale uważałem ją już za swoją córkę. A teraz musiałem pocieszyć ją po tym jak... No właśnie. Sam nie wiedziałem co się stało, co Mat takiego zrobił, że doprowadził Młodą do takiego stanu.
- Co powiesz na wycieczkę rowerową po mieście?- zapytałem zachęcająco.
- Nie dzięki. Nie wsiadam na rower.- odpowiedziała.
- Czemu?
- Ostatnio o mało co się nie zabiłam, serio nie chcę. W ogóle... Proszę zostaw mnie samą.
- To może do zoo? Wiesz jakie mamy tutaj wspaniałe okazy?- próbowałem dalej, jakbym nie usłyszał ostatniego zdania.
- Nie.
- To do największego w całym wszechświecie oceanarium?- zapytałem pokazując jej swoje wszystkie zęby w uśmiechu.
- Nie mam ochoty.
- To...wesołe miasteczko?
- Jared! Chcę zostać w domu!- powiedziała podniesionym głosem, potem spokojniej dodając.- Nie mam humoru na to.
Zacząłem więc gorączkowo myśleć co by tu zrobić. Do koni nie miałem jak jej zabrać, zresztą Mathias był na zawodach. I nagle do mojej głowy wpadł banalny, ale jakże genialny pomysł. Pocałował córkę w
czoło i wyszedłem z jej pokoju. Zbiegłem po schodach i wpadłem do kuchni w poszukiwaniu jednej bardzo ważnej rzeczy. Pierwsza szafka- pusta. Druga tak samo, jak i trzecia. Jasna cholera! Przecież
kupowałem dwie paczki! Zdenerwowany, że nie mam jednego z najważniejszych rekwizytów otworzyłem ostatnią szafkę i... O mało co nie wydarłem się na cały dom. Zamorduję, przysięgam, że ZAMORDUJĘ Shannona za to! Z szarej szafki wyjąłem dwa puste opakowania po popcornie. Boże, mój brat jest tak żałosnym bałaganiarzem... Aż brak mi słów. Wyrzuciłem papiery do kosza na śmieci i postanowiłem odwiedzić sklep na końcu przyległej ulicy. A co tam.
Wyprowadziłem rower z garażu i
zagwizdałem na Sky ‘a. Od razu przybiegł, a ogon o mało co mu się nie urwał z
radości. To taki radosny pies. Zupełnie inny niż Judas. Tęsknię za nim, ale
wiem, że on nie wróci. I żaden inny pies mi go nie zastąpi. Choć z drugiej
strony tęskniłem za własnym czworonogiem. Na razie jednak bycie w trasie nie
pozwalało mi na posiadanie psa, zresztą wystarczał mi Sky.
Przypiąłem smycz do jego szelek
i wsiadłem na mój biały rower. To w drogę! Ruszyłem dość szybko, ale zwierzak
był do tego przyzwyczajony, więc biegł równym krokiem przy moim rowerze. W ten
sposób dojazd do sklepu zajął nam 15 minut. Zostawiłem rower i psa, który miał
go pilnować i wszedłem do środka. Szybko znalazłem popcorn, którego kupiłem 10
paczek, tak na zapas, wielkiego sprite'a dla Młodej i sok ze świeżych marchwi z
jabłkami. Zapłaciłem za wszystko bardzo miłej pani Lizabeth, którą znałem już
przeszło 3 lata. Naprawdę urocza kobieta. Wyszedłem przed sklep i pogłaskałem
psa po głowie w nagrodę za pilnowanie mojego 'ghosta'. Wytarłem mu mordkę z
wody, która zawsze stała przy wejściu do sklepu właśnie specjalnie dla psiaków,
po czym ruszyliśmy w powrotną drogę. Tym razem kilka razy zatrzymaliśmy się na
wąchanie i sikanie. Sky czasami jak coś wywącha to trzeba mieć naprawdę dużo
siły, by go od tego czegoś odkleić. Na szczęście tym razem głównie sikał, a jak
już zatrzymywał się na wąchanie, to na krótko.
W końcu dotarliśmy do domu,
zostawiłem pojazd w garażu i położyłem siatki w kuchni. Zetknąłem za siebie i
zauważyłem Sky ‘a, który położył się na podłodze cały zziajany. No, no. Husky
znów stracił swoją kondycję, trzeba będzie nad tym popracować po powrocie z
trasy. Wyjąłem ogromną miskę i włożyłem dwie paczki popcornu do środka.
Nastawiłem czas na 2 minuty i zacząłem przygotowywać napoje. Córce zrobiłem
lekkiego drinka, sobie bezalkoholowego, a dodatkowo sprawdziłem, jak się mają
lody w zamrażalce. Gdy wszystko było już gotowe, zaniosłem to do salonu,
sprawdzając przy okazji, czy dobrze podłączyłem laptopa do telewizora.
Zadowolony z tego co przygotowałem, poszedłem przebrać się w wygodne dresy i
zapukałem do drzwi córki. Tym razem otworzyła mi ona sama. Znów miała całe
czerwone obwódki oczu i przygnębioną minę.
- Daj mi spokój.- jęknęła.
- Ciii!- szepnąłem kładąc jej palec na ustach i pociągnąłem ją w stronę salonu.
- Daj mi spokój.- jęknęła.
- Ciii!- szepnąłem kładąc jej palec na ustach i pociągnąłem ją w stronę salonu.
Na początku się opierała, ale
potem to już poszło, jak z płatka. Zdziwiona stanęła na progu salonu patrząc na
te rzeczy, które przygotowałem. Posadziłem ją na kanapie i podszedłem do
laptopa.
Jako, że zgubiłem do niego pilota, musiałem robić wszystko na nim, ale nie zajęło mi dużo czasu włączenie filmu. Szybko przeskoczyłem nad fotelem i usiadłem obok Młodej, która w końcu zaczęła się interesować czymś innym niż Matem. Z zadowoleniem spostrzegłem, że drink, który jej przygotowałem chyba jej smakował.
Jako, że zgubiłem do niego pilota, musiałem robić wszystko na nim, ale nie zajęło mi dużo czasu włączenie filmu. Szybko przeskoczyłem nad fotelem i usiadłem obok Młodej, która w końcu zaczęła się interesować czymś innym niż Matem. Z zadowoleniem spostrzegłem, że drink, który jej przygotowałem chyba jej smakował.
- Co będziemy oglądać?- zapytała.
- Twój ulubiony film.- odpowiedziałem z uśmiechem.- Naprawdę się
poświęcam, bo nie lubię kreskówek.
- Mustanga? To nie jest kreskówka!- wykrzyknęła, lecz na jej twarzy w
końcu pojawił się uśmiech.
- Jak zwał, tak zwał. Siedź cicho i zjadaj ten popcorn! –
odpowiedziałem wystawiając język.
- Chcesz żebym była gruba?!
- No oczywiście, w końcu to ja muszę być tu najpiękniejszy.-
zażartowałem.
W końcu udało mi się włączyć film, więc zasłoniłem wszystkie okna i
usiadłem obok córki na kanapie. Cisza jaka nastała podczas oglądania tego filmu
była niesamowita, gdyż Klaudia nigdy nie milczała oglądając filmy. Zawsze
musiała coś skomentować, a tu… cisza. Sam też się nie odzywałem, by jej nie
przeszkadzać. Co prawda, miałem kilka rzeczy do zrobienia, ale nie były one tak
ważne jak teraz polepszenie humoru Młodej. Dlatego dzielnie znosiłem przygody
animowanego konia, który… mi zaimponował. Niesamowite, że zwierzęta tak
potrafią walczyć o swoją wolność. Z jednej strony wiedziałem, że to tylko film,
lecz z drugiej zdawałem sobie sprawę, że w rzeczywistości zwierzęta wiele razy
już dowodziły swojej niezależności i odwadze. Poza tym soundtrack do tego filmu
mi się spodobał. Od lat podziwiałem Bryana Adamsa za to co robi, ale tymi
piosenkami tak ładnie dobranymi do samej treści filmu mi zaimponował. Może
kiedyś sam coś takiego stworzę, kto wie. Film w końcu się skończył, a Klaudia z
chusteczką przy nosie popatrzyła na mnie.
- No co? – zapytała widząc mój uśmiech.- Ja zawsze na tym filmie
ryczę!
- Ale ja przecież nic nie mówię.- odpowiedziałem.- Chcesz coś jeszcze
obejrzeć?
- Wybrałabym się na spacer. Możemy?
Pokiwałem twierdząco głową i wstałem z kanapy. Mimo tego, że z milion
razy upadł nam popcorn na ziemie, dywan był czysty. Sky jak zawsze robił za
bardzo dokładny odkurzacz. Wyłączyłem laptopa, a potem telewizor i sprzątnąłem
śmieci ze stołu, zanosząc brudne naczynia do kuchni. Gdy wróciłem, Klaudia
stała w holu już gotowa i próbowała przyczepić haskiemu smycz do obroży, jednak
on stwierdził, że lepiej będzie się wiercić i skakać dookoła niej. Ten pies to
istny wulkan energii. Sam też założyłem buty i skórzaną kurtkę na siebie, bo
wieczory robiły się chłodne. Stwierdziliśmy, że najlepiej będzie udać się na
górkę, która była co prawda kawałek stąd, lecz widok z niej był piękny, tym
bardziej wraz z zachodzącym słońcem. Tak też zrobiliśmy. Wejście na szczyt
zajęło nam godzinę z hakiem i to głównie dzięki Sky’owi, bo ciągnął nas z
niesamowitą siłą. Gdy stanęliśmy na szczycie Klaudia ukucnęła opierając się o
moje nogi i powiedziała, że nie ma już siły. Mnie też zmęczyło to wchodzenie,
ale zdecydowanie miałem lepszą kondycję od niej. Popatrzyłem przed siebie i
zobaczyłem widok, za którym tak się stęskniłem. Wiele miejsc na całej Ziemi
widziałem, może i były piękne, jednak ten widok był mi najbliższy,
najpiękniejszy. Westchnąłem i popatrzyłem pod swoje nogi. Klaudia klapnęła
tyłkiem przede mną i także podziwiała ten krajobraz. Sky za to buszował w
krzakach, biegając od prawej do lewej. W oddali było słychać szum jadących aut
z autostrady, jednak to miejsce wydawało się być bańką, która zachowała w sobie
to co kiedyś otaczało w większości to miasto. Nie bez powodu tutaj zamieszkałem
z bratem. Od zawsze pragnąłem być blisko natury i po prostu w każdej chwili móc
do niej uciec. Nagle tę ciszę przerwał pełen smutku głos Klaudii.
- Czemu on mi to zrobił?
- Nie wiem.- szczerze odpowiedziałem.- Widać nie jest ciebie godzien.
- Jasne… do końca życia pozostanę sama.- jęknęła opierając plecy o
moje nogi.
- Nie.. będziesz miała mnie.- zaśmiałem się. – Ja wciąż jestem wolny.
- A spadaj.- odpowiedziała już trochę weselej wstając na równe nogi.-
Dobra, czas chyba wracać, choć nie mam siły…
Wyszczerzyłem moje zadbane zęby i złapałem dziewczynę w pasie
przerzucając sobie przez ramię. Chwilę się rzucała, ale jakimś cudem udało mi
się ją utrzymać i jej nie zrzuciłem. Zagwizdałem na psa, który w mig się
poderwał i zacząłem schodzić. Nie powiem, było ciężko, ale jakoś dawałem sobie
radę.
- Wiesz, jestem pełna podziwu temu, że jesteś w stanie mnie podnieść i
nieść, ale wolę o własnych nogach schodzić, bo wypadków na ten rok mi starczy.-
jęknęła mi do ucha.
- Bądź cicho i korzystaj.- odpowiedziałem podrzucając ją lekko, bo
zaczęła mi się zsuwać.
Jednak w ¼ drogi się poddałem. Była za ciężka na mój wymęczony
organizm, poza tym dwa razy się potknąłem o mało co nie kończąc plackiem na
ziemi. Resztę drogi przebyliśmy już oddzielnie. Starałem się zająć ją myśleniem
o czymś innym, więc poprosiłem by opowiedziała mi o swojej przygodzie z końmi.
Na początku byłem znudzony, bo nie za bardzo interesują mnie konie, jednak gdy
opowiadała o swoim ukochanym koniu, który już prawdopodobnie nie żył, słuchałem
jej z zaciekawieniem. W tę historię włożyła tyle emocji, że aż czułem tę więź
pomiędzy nią, a tym koniem o dziwnej maści. Tak się rozgadała, że nawet nie
zauważyliśmy jak pokonaliśmy całą tę drogę i stanęliśmy przed drzwiami domu.
- Mogliście powiedzieć, że zamierzacie wyjść to bym wzięła swoje
klucze!- wykrzyknęła Gosia, którą dopiero co zauważyłem.
Siedziała bidula pod drzwiami i pewnie na nas czekała. Zrobiłem
przepraszającą minę i wyjąłem klucze. Oj dziewczyna była naprawdę na nas zła.
Wpuściłem obydwie nastolatki do środka, samemu zostając na dworze z psem.
Musiałem jeszcze zamknąć na klucz furtkę na teren naszej posiadłości. Po
zrobieniu tego, wpuściłem psa do domu i samego siebie. Zachciało mi się
herbaty, więc udałem się do kuchni, jednak zatrzymałem się na chwilę w salonie.
Klaudia siedziała wtulona w ramiona Gosi, która ją pocieszała. Ech, jak to
dobrze, że ona tutaj jest. Przynajmniej Klaudia ma bratnią duszę, której może
się wyżalić i która nie jest mężczyzną. Zawołałem psa i wszedłem do kuchni.
Wsypałem karmę do jego miski a sobie zaparzyłem zieloną herbatę. Ona czasami mi
pomaga na te cholerne ataki tej choroby. Zabrałem kubek z gorącą cieczą na górę
i zabrałem się do roboty. Klaudia teraz była w bezpiecznych rękach, więc mogłem
skupić się na pracy. I tak właśnie minęła mi reszta wieczoru. A z samego rana
musiałem jechać do wytwórni pozałatwiać sprawy z EMI. O 14 byłem już tak
nabuzowany, że zdecydowałem się przejść po centrum miasta, by choć trochę
uspokoić zszarpane nerwy. Kolejna rozprawa z EMI będzie jak wrócimy z trasy. Po
prostu mam tego już serdecznie dość. Że ja byłem taki głupi wierząc im, gdy
podpisywaliśmy te dokumenty. Do tego nasz prawnik nie za dużo może zdziałać. Ta
cała rozprawa z tą wytwórnią to cyrk na kiju po prostu. Ciężko jest w ogóle coś
z nimi ustalić. Tylko kasę ciągnął, cholery jedne. Idąc tak ulicą, zauważyłem
nowy sklep na rogu z Rodeo Drive. Zoologiczny. Stwierdziłem, że w takim razie z
dzisiejszego dnia przyniosę Sky’owi nową zabawkę, bo większość ze swoich
starych zdążył już rozszarpać. Sklepik co prawda był niewielki, ale dobrze
zaopatrzony. Stanąłem przy półce z zabawkami i zacząłem wybierać najlepszy
prezent dla haskiego. Ostatecznie wziąłem dużą piłkę materiałową, które Sky
wprost uwielbiał i stanąłem w kolejce do kasy. Nadal martwiłem się Klaudią,
choć od wczoraj jej nie widziałem. Biedna dziewczyna, ostatnio cały czas ma pod
górkę w życiu. Z zamyślenia wybudził mnie głos chłopaka stojącego przede mną.
Wydawał mi się znajomy. Niestety był odwrócony do mnie plecami, więc nie mogłem
dojrzeć kto to. Dopiero gdy zapłacił, odwrócił się profilem w moją stronę i
rozpoznałem w nim właśnie sprawcę złamanego serca mojej córki. Osz, ja mu
pokażę!
- Mat?- zapytałem.
Chłopak odwrócił się i uśmiechnął się na mój widok.
- Dzień dobry panie Leto.- przywitał się grzecznie, jak miał to w
zwyczaju.- Co pan tu robi? Myślałem, że jest pan w trasie.
- Mamy 2 tygodnie przerwy.- odpowiedziałem.- Mam do ciebie prośbę, czy
możemy pogadać?
- Hym… dobrze, ale nie długo. Zaraz kończy mi się przerwa w pracy.-
odpowiedział zakłopotany.
- Tylko zapłacę za tę zabawkę.- wskazałem na piłkę dla Sky ‘a.- To
dla…
- Sky ‘a. Pamiętam psinę.- przerwał mi z uśmiechem.
Zobaczymy do kiedy będziesz się tak uśmiechał, ty mendo jedna –
powiedziałem do siebie w myślach i zapłaciłem sprzedawczyni. Ceny jak przystało
na Rodeo Drive i okolice jak najbardziej wysokie. Ale cóż, tak to jest jak się
nie myśli, gdzie się kupuje. No trudno, niech już się pies cieszy. Włożyłem
zabawkę do torby i podszedłem do chłopaka, który na mnie czekał.
- Mat... Bo widzisz. Chciałem cię zapytać czy masz dziewczynę?
Chłopak zmieszał się i spuścił wzrok. No i tutaj jest pies pogrzebany.
Dam mu się tylko wytłumaczyć, co w Klaudii było nie tak i zamorduję go.
- Mam.- odpowiedział smutno.
- To czemu okłamywałeś moją córkę i...
- To nie tak panie Leto!- przerwał mi natychmiast.- Ja z Caroline chodzę od miesiąca.
Ze zdziwieniem uświadomiłem sobie, że możliwe, że nie okłamywał mojej córki. Ale czekałem wciąż na dalsze wyjaśnienia.
- Nigdy jej nie okłamałem...
- Wiesz, że bardzo ją zraniłeś?- zapytałem starając się opanować złość.- Po jaką cholerę tak za nią latałeś?
- Bo mnie zauroczyła. Panie Leto, ta dziewczyna jest naprawdę wyjątkowa. Ale...
- Co ale? Co jest w niej takiego co ci się nie podoba?
- Nie o nią tu chodzi.- westchnął.- Czekałem prawie cały rok na nią. Ale jej wciąż nie było. Gdy w końcu okazało się, że zamieszka tutaj...- przerwał podnosząc swój wzrok na mnie.- Ona wyjechała w
trasę z panem. Nie będę czekać wiecznie. Umiem jeszcze ocenić kiedy sytuacja jest beznadziejna i nic nie da się zrobić. Niech pan mi wierzy. Zakochałem się w niej, ale to nie ma sensu. A związek na
odległość to nie jest to czego oczekuję.
Cała złość na tego chłopaka wyparowała. Byłem zarazem oszołomiony jak i zdumiony. To co mówił było prawdą. W końcu nie raz to słyszałem od moich partnerek, gdy zrywaliśmy ze sobą. A teraz przeze mnie, moja córka musi to przeżywać. Mat powiedział to całkowicie szczerze, czułem to. I nie mogłem go już winić za to, że zrezygnował. Mało kto dawał radę.
- Niech pan jej powie, że kiedyś znajdzie mężczyznę swoich marzeń. I że ją przepraszam...- mówiąc te słowa przeniósł wzrok na swoje dłonie.- Przepraszam, praca wzywa. Do widzenia.
- Do widzenia.- odpowiedziałem ledwo co zauważając jego odejście.
Takiego scenariusza nie spodziewałem się w żadnym przypadku. Czułem się teraz jak totalna szmata. Przeze mnie rozpadł się niedoszły związek Klaudii. Ta dwójka wydawała się być stworzona dla siebie. A tu taka niespodzianka. Odwróciłem się idąc w przeciwną stronę do tej w którą poszedł Delord. Trzeba wrócić do domu, przyszykować się na wieczorne wyjście do klubu. Jednak ochota na nie zupełnie mnie opuściła, czułem się nie fair w stosunku do córki. Przede wszystkim poczucie winy zżerało moje sumienie. Z jednej strony zadaje sobie sprawę, że to nie do końca moja wina, lecz z drugiej wiem bardzo dobrze jak moje życie wpływa na życie tej młodej osóbki. Byłem i czułem się odpowiedzialny za te sytuację. Machnąłem ręką, zatrzymując przejeżdżającą pustą taksówkę. Wsiadłem do środka i podałem adres domu. Jechałem w milczeniu wsłuchując się w dźwięki Tiny Turner, której piosenka właśnie leciała w radiu. Próbowałem w jakiś, jakikolwiek sposób zmusić siebie do złości czy zawodu jeśli chodzi o postać Mata, jednak nie potrafiłem. Wszystko było tak szczere i smutne w tej ich historii, że nie miałem jak się na niego złościć. Jedynie żałowałem, że tak szybko się poddał. Choć, co ja mówię! Czekał rok na nią, praktycznie 12 długich miesięcy. Jestem niesprawiedliwy, ten chłopak czekał więcej niż ja bym był w stanie razem z Shannonem razem
wzięci. Choć... ostatnio nawet mój brat się zmienił. Uspokoił trochę hormony i swój popęd seksualny. Czeka na swoją ukochaną. Czasami mam ochotę parsknąć śmiechem widząc, że facet który wszystkie kobiety traktował jak swoje dziwki, teraz staje się przykładnym mężczyzną wiernym tej jedynej. Jestem wielce ciekawy czy mu się uda, bo partnerkę ma naprawdę trudną. Cóż, co kto lubi. Już się robi z niego pantoflarz, ale to nie moje życie, więc nie będę się wtrącał. W końcu auto zatrzymało się przed moim domem, a ja zapłaciłem taksówkarzowi. Przeszedłem przez furtkę i obszedłem dom. Przy basenie leżała na leżaku Gosia w kostiumie kąpielowym i prawdopodobnie opalała się. Tej to dobrze. Podszedłem do niej tak, by zasłonić jej słońce. Zdjęła okulary z nosa i popatrzyła na mnie pytająco.
- Gdzie Klaudia?
- Na spacerze z psem.-odpowiedziała.- Mógłbyś się przesunąć? Zasłaniasz mi słońce.- dodała po chwili.
- Wiem.- powiedziałem szczerząc do niej zęby.
W ostatniej chwili zapałem gazetę, którą we mnie rzuciła. Pokiwałem z politowaniem głową i nagle poczułem jak lecę do tyłu, a jako że byłem na krawędzi basenu... Jednak w ostatniej chwili złapałem się za rękę tej małej zbrodniary i tym sposobem razem z nią znaleźliśmy się w wodzie. Gdy się wynurzyłem zaatakowała mnie znów woda.
- Jako mogłeś!- usłyszałem krzyk Gosi, co mnie rozśmieszyło.
- Ja do wody nie wpadam samemu.- odpowiedziałem zasłaniając się rękoma przed kroplami wody.
- Co tu się dzieje?! - usłyszeliśmy głos Klaudii.
Gosia przestała mnie uraczać wodą, a ja w końcu mogłem popatrzeć na brzeg, na którym stała moja córka, a obok niej siedział biały Sky. Uśmiechnąłem się niewinnie do dziewczyny, przybierając minę
poszkodowanego.
- Twoja koleżanka wrzuciła mnie do basenu! Ja tu staram się jej dogodzić, pozwalam spać w swoim domu, a zaznaczam że każdy chciałby tu spać, pozwalam jej korzystać z naszego telewizora, leżaków, a nawet pozwalam oddychać moim powietrz...
- Oj już nie przesadzaj, bo będziesz musiał spać na zewnątrz.- powiedziała blondynka przegrywając mi mój wspaniały monolog.
- Czemu?- zapytałem zaskoczony.
- Bo się twoje ego w domu nie zmieści.- odpowiedziała wystawiając język.
O nie! Tego to już za dużo! Skoczyłem na nią, co skończyło się piskiem i moimi skopanymi żebrami, ale także jej podtopieniem. Nagle do basenu wpadło coś dużego i poczułem że złapało mnie za koszulkę i odciąga od dziewczyny. Gdy tylko odzyskałem zdolność widzenia, tym czymś okazał
się być... SKY! Ten zdrajca Odciągnął mnie od dziewczyny, którą Klaudia wyciągnęła na brzeg. Po tym jak mnie puścił też się wygrzebałem na brzeg.
- Co to było?!- zapytałem zaskoczony.
- Nowa sztuczka której nauczyłam go.- odpowiedziała uśmiechnięta córka.
- Słucham?
- Na komendę 'ratuj', Sky wskakuje do basenu i wyławia z niego osoby.- odpowiedziała dumna z siebie.- Taka umiejętność może się przydać, jak zorganizujesz imprezę i ktoś pijany wpadnie do basenu.- wytłumaczyła mi.
Nie powiem, całkiem dobry pomysł, bo już kilka razy zdarzyło mi się, że ktoś pijany wpadł do basenu i trzeba go było wtedy ratować. Przeniosłem znów wzrok na dziewczyny, które wpatrywały się we mnie z kamiennymi wyrazami twarzy. Zmarszczyłem brwi nie wiedząc o co chodzi i popatrzyłem na swoje ciało. No tak, koszulka przykleiła się do mojej klatki piersiowej i brzucha.
- Jared... Wyglądasz okropnie.- stwierdziła Klaudia, a Gosia pokiwała głową popierając ją.
- Mam.- odpowiedział smutno.
- To czemu okłamywałeś moją córkę i...
- To nie tak panie Leto!- przerwał mi natychmiast.- Ja z Caroline chodzę od miesiąca.
Ze zdziwieniem uświadomiłem sobie, że możliwe, że nie okłamywał mojej córki. Ale czekałem wciąż na dalsze wyjaśnienia.
- Nigdy jej nie okłamałem...
- Wiesz, że bardzo ją zraniłeś?- zapytałem starając się opanować złość.- Po jaką cholerę tak za nią latałeś?
- Bo mnie zauroczyła. Panie Leto, ta dziewczyna jest naprawdę wyjątkowa. Ale...
- Co ale? Co jest w niej takiego co ci się nie podoba?
- Nie o nią tu chodzi.- westchnął.- Czekałem prawie cały rok na nią. Ale jej wciąż nie było. Gdy w końcu okazało się, że zamieszka tutaj...- przerwał podnosząc swój wzrok na mnie.- Ona wyjechała w
trasę z panem. Nie będę czekać wiecznie. Umiem jeszcze ocenić kiedy sytuacja jest beznadziejna i nic nie da się zrobić. Niech pan mi wierzy. Zakochałem się w niej, ale to nie ma sensu. A związek na
odległość to nie jest to czego oczekuję.
Cała złość na tego chłopaka wyparowała. Byłem zarazem oszołomiony jak i zdumiony. To co mówił było prawdą. W końcu nie raz to słyszałem od moich partnerek, gdy zrywaliśmy ze sobą. A teraz przeze mnie, moja córka musi to przeżywać. Mat powiedział to całkowicie szczerze, czułem to. I nie mogłem go już winić za to, że zrezygnował. Mało kto dawał radę.
- Niech pan jej powie, że kiedyś znajdzie mężczyznę swoich marzeń. I że ją przepraszam...- mówiąc te słowa przeniósł wzrok na swoje dłonie.- Przepraszam, praca wzywa. Do widzenia.
- Do widzenia.- odpowiedziałem ledwo co zauważając jego odejście.
Takiego scenariusza nie spodziewałem się w żadnym przypadku. Czułem się teraz jak totalna szmata. Przeze mnie rozpadł się niedoszły związek Klaudii. Ta dwójka wydawała się być stworzona dla siebie. A tu taka niespodzianka. Odwróciłem się idąc w przeciwną stronę do tej w którą poszedł Delord. Trzeba wrócić do domu, przyszykować się na wieczorne wyjście do klubu. Jednak ochota na nie zupełnie mnie opuściła, czułem się nie fair w stosunku do córki. Przede wszystkim poczucie winy zżerało moje sumienie. Z jednej strony zadaje sobie sprawę, że to nie do końca moja wina, lecz z drugiej wiem bardzo dobrze jak moje życie wpływa na życie tej młodej osóbki. Byłem i czułem się odpowiedzialny za te sytuację. Machnąłem ręką, zatrzymując przejeżdżającą pustą taksówkę. Wsiadłem do środka i podałem adres domu. Jechałem w milczeniu wsłuchując się w dźwięki Tiny Turner, której piosenka właśnie leciała w radiu. Próbowałem w jakiś, jakikolwiek sposób zmusić siebie do złości czy zawodu jeśli chodzi o postać Mata, jednak nie potrafiłem. Wszystko było tak szczere i smutne w tej ich historii, że nie miałem jak się na niego złościć. Jedynie żałowałem, że tak szybko się poddał. Choć, co ja mówię! Czekał rok na nią, praktycznie 12 długich miesięcy. Jestem niesprawiedliwy, ten chłopak czekał więcej niż ja bym był w stanie razem z Shannonem razem
wzięci. Choć... ostatnio nawet mój brat się zmienił. Uspokoił trochę hormony i swój popęd seksualny. Czeka na swoją ukochaną. Czasami mam ochotę parsknąć śmiechem widząc, że facet który wszystkie kobiety traktował jak swoje dziwki, teraz staje się przykładnym mężczyzną wiernym tej jedynej. Jestem wielce ciekawy czy mu się uda, bo partnerkę ma naprawdę trudną. Cóż, co kto lubi. Już się robi z niego pantoflarz, ale to nie moje życie, więc nie będę się wtrącał. W końcu auto zatrzymało się przed moim domem, a ja zapłaciłem taksówkarzowi. Przeszedłem przez furtkę i obszedłem dom. Przy basenie leżała na leżaku Gosia w kostiumie kąpielowym i prawdopodobnie opalała się. Tej to dobrze. Podszedłem do niej tak, by zasłonić jej słońce. Zdjęła okulary z nosa i popatrzyła na mnie pytająco.
- Gdzie Klaudia?
- Na spacerze z psem.-odpowiedziała.- Mógłbyś się przesunąć? Zasłaniasz mi słońce.- dodała po chwili.
- Wiem.- powiedziałem szczerząc do niej zęby.
W ostatniej chwili zapałem gazetę, którą we mnie rzuciła. Pokiwałem z politowaniem głową i nagle poczułem jak lecę do tyłu, a jako że byłem na krawędzi basenu... Jednak w ostatniej chwili złapałem się za rękę tej małej zbrodniary i tym sposobem razem z nią znaleźliśmy się w wodzie. Gdy się wynurzyłem zaatakowała mnie znów woda.
- Jako mogłeś!- usłyszałem krzyk Gosi, co mnie rozśmieszyło.
- Ja do wody nie wpadam samemu.- odpowiedziałem zasłaniając się rękoma przed kroplami wody.
- Co tu się dzieje?! - usłyszeliśmy głos Klaudii.
Gosia przestała mnie uraczać wodą, a ja w końcu mogłem popatrzeć na brzeg, na którym stała moja córka, a obok niej siedział biały Sky. Uśmiechnąłem się niewinnie do dziewczyny, przybierając minę
poszkodowanego.
- Twoja koleżanka wrzuciła mnie do basenu! Ja tu staram się jej dogodzić, pozwalam spać w swoim domu, a zaznaczam że każdy chciałby tu spać, pozwalam jej korzystać z naszego telewizora, leżaków, a nawet pozwalam oddychać moim powietrz...
- Oj już nie przesadzaj, bo będziesz musiał spać na zewnątrz.- powiedziała blondynka przegrywając mi mój wspaniały monolog.
- Czemu?- zapytałem zaskoczony.
- Bo się twoje ego w domu nie zmieści.- odpowiedziała wystawiając język.
O nie! Tego to już za dużo! Skoczyłem na nią, co skończyło się piskiem i moimi skopanymi żebrami, ale także jej podtopieniem. Nagle do basenu wpadło coś dużego i poczułem że złapało mnie za koszulkę i odciąga od dziewczyny. Gdy tylko odzyskałem zdolność widzenia, tym czymś okazał
się być... SKY! Ten zdrajca Odciągnął mnie od dziewczyny, którą Klaudia wyciągnęła na brzeg. Po tym jak mnie puścił też się wygrzebałem na brzeg.
- Co to było?!- zapytałem zaskoczony.
- Nowa sztuczka której nauczyłam go.- odpowiedziała uśmiechnięta córka.
- Słucham?
- Na komendę 'ratuj', Sky wskakuje do basenu i wyławia z niego osoby.- odpowiedziała dumna z siebie.- Taka umiejętność może się przydać, jak zorganizujesz imprezę i ktoś pijany wpadnie do basenu.- wytłumaczyła mi.
Nie powiem, całkiem dobry pomysł, bo już kilka razy zdarzyło mi się, że ktoś pijany wpadł do basenu i trzeba go było wtedy ratować. Przeniosłem znów wzrok na dziewczyny, które wpatrywały się we mnie z kamiennymi wyrazami twarzy. Zmarszczyłem brwi nie wiedząc o co chodzi i popatrzyłem na swoje ciało. No tak, koszulka przykleiła się do mojej klatki piersiowej i brzucha.
- Jared... Wyglądasz okropnie.- stwierdziła Klaudia, a Gosia pokiwała głową popierając ją.
Popatrzyłem na nie obrażonym wzrokiem i gestem dłoni przywołałem
mokrego psa do siebie. Naprawdę uraziły mnie tym co teraz powiedziały.
Rozumiem, że może nie jestem w ich typie, ale takie zagranie było nie na
miejscu. Chłodno rozkazałem im dopilnować, by Sky wszedł do domu
suchy i ruszyłem do drzwi. Zanim wszedłem do środka, zdjąłem z siebie mokre ubrania i tylko w bieliźnie wszedłem do salonu. Było chłodno, więc czym prędzej ruszyłem do łazienki, by po pierwsze umyć się w normalnej wodzie i pozbyć się listków z włosów, które wczepiły mi się podczas 'pływania' w basenie, a po drugie by zacząć się przygotowywać na dzisiejsze wyjście do klubu. Teraz naprawdę żałowałem, że zaprosiłem tam dziewczyny. Otworzyłem białe drzwi i wszedłem do środka. Zegarek na mojej ręce wskazywał 18, więc jeszcze miałem 2 godziny na przyszykowanie się. Ech, założę szlafrok i w nim będę chodził, bez sensu zakładać czyste ubrania dosłownie na chwilę. Zdjąłem bieliznę i wszedłem pod prysznic. Od razu nastawiłem na chłodny strumień, w końcu byłem do tego przyzwyczajony. Po dwukrotnym umyciu włosów szamponem, nałożyłem na nie regenerującą, a zarazem wzmacniającą odżywkę, którą 3 minuty po jej nałożeniu zmyłem ledwie letnim strumieniem. Gdy skończyłem, owinąłem się moim ulubionym ręcznikiem w pasie i wyszedłem na zimną podłogę. Popatrzyłem w lustro i zacząłem się sobie przyglądać. Muszę zmienić kolor włosów na jaśniejszy. Teraz nie zdążę, ale jutro muszę udać się do fryzjera. No trudno, włosy przeżyją jeszcze jedno farbowanie. A tak poza tym to całkiem nieźle wyglądam.- pomyślałem i odwróciłem się od swojego odbicia.
suchy i ruszyłem do drzwi. Zanim wszedłem do środka, zdjąłem z siebie mokre ubrania i tylko w bieliźnie wszedłem do salonu. Było chłodno, więc czym prędzej ruszyłem do łazienki, by po pierwsze umyć się w normalnej wodzie i pozbyć się listków z włosów, które wczepiły mi się podczas 'pływania' w basenie, a po drugie by zacząć się przygotowywać na dzisiejsze wyjście do klubu. Teraz naprawdę żałowałem, że zaprosiłem tam dziewczyny. Otworzyłem białe drzwi i wszedłem do środka. Zegarek na mojej ręce wskazywał 18, więc jeszcze miałem 2 godziny na przyszykowanie się. Ech, założę szlafrok i w nim będę chodził, bez sensu zakładać czyste ubrania dosłownie na chwilę. Zdjąłem bieliznę i wszedłem pod prysznic. Od razu nastawiłem na chłodny strumień, w końcu byłem do tego przyzwyczajony. Po dwukrotnym umyciu włosów szamponem, nałożyłem na nie regenerującą, a zarazem wzmacniającą odżywkę, którą 3 minuty po jej nałożeniu zmyłem ledwie letnim strumieniem. Gdy skończyłem, owinąłem się moim ulubionym ręcznikiem w pasie i wyszedłem na zimną podłogę. Popatrzyłem w lustro i zacząłem się sobie przyglądać. Muszę zmienić kolor włosów na jaśniejszy. Teraz nie zdążę, ale jutro muszę udać się do fryzjera. No trudno, włosy przeżyją jeszcze jedno farbowanie. A tak poza tym to całkiem nieźle wyglądam.- pomyślałem i odwróciłem się od swojego odbicia.
___________________________
Trochę mi zeszło na napisaniu tego. Ale cóż, maturka. Rozdział przejściowy. Bardzo średni, ale i takie muszą być. Następny trochę ciekawszy no i zaczyna się główny wątek II części, że tak to nazwę. Jeśli chodzi o konswkwencje czynów Jareda… nie, nie poniesie on w moim opowiadaniu ich. Za dobra dla niego chyba jestem xD Co do akcji Jareda w tym stylu… ta była ostatnią o ile dobrze pamiętam. Teraz Jay’u będzie już grzecznym chłopcem. No prawie ;) Co do śmierci… don’t worry Shannon ma u mnie zapewnione długie calkiem szczęśliwe życie. A czy kogoś przy swoim boku będzie miał… może ;) A no i w końcu wprowadziłam te wiadomości o „związku” Klaudii i Mata. Ciekawe co Wy na to. Spodziewaliście się? A i informacja, że o ile wena pozwoli to rozdziały będą częściej :) 4 miesiące wakacji do czegoś zobowiązują :) poza tym tak bardzo chciałabym już Wam zaprezentować zakończenie! KOMENTOWAĆ!!!! :P
Rozdział dedykuję Disgrracee :)disgrracee
PS. Sorry za kłopoty z czcionką, ale teraz już powinno być ok. I jedno pytanko. Czcionka ma być takiej wielkości czy chcecie większą?
Klaudia w kiecce, normalnie rarytas na miarę 21 wieku xD
OdpowiedzUsuńco do Mata, w pierwszej chwili myślałam że jakaś duża zadyma z nim była i zacznie opowiadać o tym Jaredowi, potem że z niego świnia, a potem to już wszystko było true i true… mimo że ma tą dziewczynę to jako taki diabełek kopnęłabym ją w dupe na neptuna albo plutona i zajęło by to 29 sekund XD whatever, byleby jak najdalej xd myślałam że jako tako im sie uda a tu dupa. ale może jeszcze coś będzie ;> i sytuacje w której JARED LETO, JARED LETO kurna, nie umie sobie poradzić sam, są bezcenne *__* aż chce się żyć xD
dalej.. a la popcorn i film :P o, i tu ta cisza, ja bym tak nie wytrzymała XD co 2 wypowiedź byłaby komentowana xD ale nie… ona wolała siedzieć cicho, a zresztą… miała powody :P
gosia która czekała pod drzwiami. zastanawiałam się ile, ale tego już nie napisałaś. że też ona miała odwagę poruszyć kwestię jego ego, mocna dupa z niej xD hm.. co tam jeszcze a, no! ten basen xD mogła go tam przy okazji utopić, to śmierć w opowiadaniu miałabyś z głowy xD i sky. tego psa to ja kocham :D ogony tych psów są bardzo interesujące XD btw. ta sztuczka.. musiała się nieźle napracować żeby efekt był taki jaki jest, a dziadu tylko to swoje, że niezły pomysł xd no załamka.. mógł powiedzieć, że jest z niej dumny bardzo i jakieś komplementy jej na ten temat surnąć czy tam coś xD
szybko mi się czytało, minęło dokładnie Meds, Long Division, Slacker Bitch i Taste in Men XD rozdział całkiem ok, tak jak napisałaś, widać że przejściowy, nie ma jako tako nowego szałów po za tym Matem, ale to nie oznacza że jest źle, prawdaż? nieprawdaż? prawdaż! xD po maturze będzie lepiej. + można powiedzieć że zakładam kto zezgonuje, jeśli to tak mogę ująć, ale ciiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii!!! nikomu nie powiem xD zobaczę czy mam rację :P i ty się tak nie śpiesz z tym końcem, bo ja tu mam zamiar jeszcze 40 (ewentualnie 30) rozdziałów przeczytać ;> no, to chyba tyle ^^ dzięki za dedication ;) see ya <#
-Disgrracee
Rozdział czytałam w szkole, na przerwach i to moje niecierpliwe czekanie do dzwonka i pani „śpieszy wam się gdzieś?”. Ale przeczytałam! Wymachiwałam telefonem, bo było to białe tło przy niektórych zdaniach, ale mi się udało. Cieszę się, że to naprawiłaś :) I na wstępie, jakiego studia? I ten moment kiedy Jared wchodzi do Twojego pokoju, a ty zapłakana… I jeb, dzwonek, koniec przerwy! To był najgorszy moment w całym dzisiejszym dniu. „Ja naprawdę zakochałam się w Macie!”. Teraz zgaduj o którym macie pomyślałam, bo na pewno nie był to ten Milord x.x Tłumaczę się tym, że byłam przeciążona od nadmiaru wiedzy xD Dziwne, że zadzwonił do Emmy, ale faktycznie, oni są blisko :) Ach ta cudowna wycieczka rowerowa – tyle wspomnień! Mathias? Ale znów myślę o tym innym Macie. xD Aż brak ci słów, żeby opisać Twojego brata… Zastanów się nad sobą :3 Zostawił rower i psa przed sklepem, a ktoś przychodzi i nie dość, że ma psa to jeszcze rower! Mondry Letośek. A tu jest błąd! Zetknąłem – zerknąłem. Zauważyłaś, że Jarek zawsze jest zadowolony z tego co przygotował? No zawsze tak jest. :D „Na początku się opierała, ale potem to już poszło, jak z płatka.” – mi to tak dziwnie brzmi, Tobie też? xD Kocham humor w Twoim opowiadaniu. „Chcesz żebym była gruba?! – No oczywiście, w końcu to ja muszę być tu najpiękniejszy”. Epicko epickie! Uwielbiam też wszystko komentować *.* A mustanga nienawidzę, tak samo jak Rudolfa. Mam 7-letnią siostrę cioteczną i jak przychodziłam do niej i jej siostry, która ma 15, to cały czas albo Rudolf (w wakacje!) albo mustang. xD No szału można dostać od tego :P I ta piosenka, och co za los, och co za los, mieć taki nos! To Cię będzie dręczyć, do samego końca… Mój piesek, też robi za odkurzacz, a czasami skacze aż na ludzi, bo myśli, że masz coś niepożądanego w ręce i on chce się tego pozbyć, żeby cię np. to nie zabiło. Czyli woli słodycze. xD „Mnie też zmęczyło to wchodzenie, ale zdecydowanie miałem lepszą kondycję od niej.” On to ma sweet, duże ego. xP Jak można być znudzonym słuchaniem o koniach? Ja nic nie rozumiem, ale mimo wszystko wydaje mi się to ciekawe *.* Ja też zapomniałam o Gosi, że wgl. tam jest. *ups* #epicfail. Jakie sprawy z EMI? Czemu ja nic nie wiem? Kurna i tu się zaczyna najgorsza, część rozdziału, tudzież największe moje rozczarowanie w całym życiu! :c Dobra, Mat, no wiadomo Mat, to Mat, a że byłam w szkole i ostatnio dużo o Kill Hannah, to myślałam o Macie Devine! Wyobrażasz sobie moje rozczarowanie kiedy on powiedział Delord! Ale to też moja głupota, nigdy więcej nie będę czytać rozdziału na szybko w szkole (wszyscy dobrze wiedzą, że i tak to zrobię), bo takie są skutki, że myślałam, o innym Macie! Ale zawsze można zmienić nazwisko, to tylko kilka literek, a tyle radości! xD I moje „kuuufffa, to nie ten Mat” w myślach – bezcenne :D Ale grunt, że wszystko wyjaśnione, ale no mógł za tobą poczekać jeszcze ten miesiąc, menda jedna! I wzmianka o Shannonie i Ciastku (tak przypuszczam), oj w następnym rozdziale, będzie ciekawie! Masz cztery miesiące :D No i Jaredowskie(?) ego xD Wyglądasz okropnie, idź rozebrać się do gaci w salonie! A jak nauczyłaś psa sztuczki? Może nauczę mojego, hah :D Kolejne farbowanie? *bitch please!* Ale i tak nieźle wyglądasz no już nie płacz *ironia* xD
OdpowiedzUsuń-klauidush
Wolałabym, żeby czcionka właśnie była większa, oczy mniej się męczą. Rozdział fajny :) A jak tam maturka?
OdpowiedzUsuńI chciałam jeszcze dodać, że z niecierpliwością czekam na rozdział 60 i zarazem kolejny xD
Wiem, moja polszczyzna powala ;)
-Jess
Wiesz? Szkoda mi tej biedaczki. Weź jej znajdź jakiegoś chłopaka, bo normalnie załamka będzie..:)
OdpowiedzUsuńSmutno, że z Matem sie nie udało, bo fajny z niego chłopak a tu taaka dupa. Myślałam, że wypali… Osz ty, niczego sie nie można spodźewać :P
A co do maturki nadzieje mam, że poszło wprost cudownie :D
-Mad
Moje emocje co chwilę się zmieniały, tak samo jak Jareda. Było mi strasznie żal Klaudii. Najpierw pomyślałam o Macie „co za dupek”, później myślałam, że Jared go zabije, a potem taki zwrot akcji! Biedny Mat… Szkoda, że nie czekał wystarczająco długo. Ale coś mi się wydaje, że jeszcze wszystko się ułoży.
OdpowiedzUsuń2h do wyjścia? Czy Jared zdąży się wyszykować na czas? XD
Wcale nie jesteś dla niego mgła, skoro chcesz go zabić. Shannon ma być szczęśliwy… Z Renatą? :D
No i co tam z Fancy? Pojawi się jeszcze? Tak się Jaredowi podobała…
Życzę weny!
Co do czcionki… Dla mnie zawsze była za mała i nie podobało mi się to, że wszystko jest wyśrodkowane, ale jak na marginesie włączę rozdział, wtedy jest inne okno, tło, czcionka – to jest idealnie.
-Adka
Na początku byłam rozczarowana Matem, pomyślałam co za cham, jak on mógł.Jednak po tym co powiedział zmieniłam o nim zdanie. To co się wydarzyło jest po prostu smutne… Mogliby być razem, jednak przeszkodą jest wyjazd w trasę. Ciekawe co byłoby gdyby Klaudia się o tym dowiedziała. Rozdział interesujący. Brakowało mi tylko tego co czuła Klaudia, jej myśli. Do następnej. Pozdrawiam i życzę weny ;)
OdpowiedzUsuń-Izuu.
Na początek odpowiem na twoje pytanie co do czcionki. Mnie jest ona obojętna, bo i tak czytam na komórce, więc wszelkie jej zmiany się mnie nie imają.
OdpowiedzUsuńTeraz sam rozdział. Był tak uroczy i prawdziwy, że po prostu nie mogę się przestać uśmiechać. :) Jestem ciekawa jak się dalej potoczy wątek z Matem. Uwielbiam takie akcje. Świetnie to opisałaś.
Jakoś po tych maturach mam wyprany mózg. Więcej z siebie nie wycisnę.
P.s. Przepraszam, że tak późno dodaję komentarz, ale wiesz jak jest…
-OniSia
Właśnie zakończyłam czytanie całego opowiadania i jestem pod dużym wrażeniem.czytałam z zapartym tchem tak jak opowiadanie – you should be stronger than me. CZAD !!!! Nie komentowałam wcześniej,chociaż moze powinnam,bo domyślam się że pozytywy napędzają do działania :-) pisz tak dalej,czekam na więcej z niecierpliwością.
OdpowiedzUsuń-Karina
AAAAAAAAAAAAAA Gosia mieszka z Klaudią! *skacze z radości*
OdpowiedzUsuńW ogóle to od początku ja wiedziałam, że Matowi zależy na Klaudii, dlatego do końca nie chciało mi się wierzyć, że on takim chamem jest, chociaż nie powiem, mógł sobie darować tę dziewczynę. Emma *serduszko* kocham ją, naprawdę, z resztą bezradność Jr, który za każdym razem do niej dzwoni – bezcenne.
- Chcesz żebym była gruba?!
- No oczywiście, w końcu to ja muszę być tu najpiękniejszy.- zażartowałem.
hahaha xD Mustang *_* a potem ta górka *________*
Bidusia Gosia, musiała czekać pod drzwiami ;( Wpuściłem pas do domu i samego siebie hahahahahaha xD
Na początku spotkania Jr z Matem leżałam xD wkurzony Jared jest całkiem zabawny ;D Ale dobrze mówiłam, że mi to nie pasowało, że jest chamem? ha! I to w sumie chyba tyle, bo to taki przejściowy w sumie był rozdział.
-Lea
TO JEST NAJGORSZE NAJGŁUPSZE OPOWIADANIE EVER.
OdpowiedzUsuńNo dobra, You’ve been
LOKI’D !!!
Do całości:
To co najbardziej podoba mi się w twoim opowiadaniu jest lekkie,
niewymuszone poczucie humoru i niekończący się wahlarz wariackich zdarzeń,
które napędzają fabułę, i dzięki którym opo nie robi się nudne po mimo 58
długich ( jak dla mnie to kolejna zaleta) rozdziałów.
Pamiętam, że było w tym opo jakieś załamanie na poziomie kilku rozdziałów,
ale już dawno wyszłaś z tego podłamana.
No i nie brakuje także smutnych momentów jak np ten z konikiem.
Dobrze, że jest różnorodnie.
Bardzo podoba mi się również sposób w jaki kreujesz postaci.
To w jaki sposób one się zmieniają, dojrzewają z czasem, powoli,
ale jednak zmiany te są widoczne. Ciężko jest coś takiego uzyskać.
Co do rozdziałów pisanych ‘oczami’ kogoś innego to uważam je
za ciekawe urozmaicenie, ale nie wolno też tym przesadzać, ponieważ
osoby które nie lubią danej postaci mogą się zniechęcić.
Do plusów należy też zaliczyć twoją wyobraźnie oraz odwagę co do
opisywanych zdarzeń. Hardcore’owe fanki 30stm mogą nie mieć wystarczającego
dystansu i pewnie cię trochę gnębią.
Nie przejmuj się, taki już los tych co rzeczywiście reprezentują coś sobą.
To, że potrafisz ciągnąć to dalej po Hamburgu zachowując dawną sympatię
do Leto to też świadczy o Tobie dobrze. W opowiadaniu w ogóle nie czuć,
że Twoje uczucia do tego zespołu się zmieniły.
No dobra, to teraz wady :D
Zaraz będzie 60 rozdział (już jest, ale jeszcze nie doszłam). A ja dalej nie wiem
jak Klaudia poradziła sobie ze śmiercią bliskich opiekunów tak szybko.
Rozumiem, że nie było to jej pierwsza strata, ale do takich rzeczy chyba nie idzie się
przezwyczaić. Uważam, że powinien znaleźć się tu jakiś wątek wyjaśniający.
Pamiętam również, że Klaudia ma siostrę mieszkającą z babcią bodajże.
Fajnie bybłoby też uslyszeć, co się dokładnie stało, że Klaudia nie ma w opo z nią
w ogóle kontaktu.
-Vamp
Być może to odosobniona opinia, ale nie lubię Fancy. Wydaję się być jakaś taka…
OdpowiedzUsuńzbyt perfekcyjna. Zbyt wyidealizowana, denerwująca swoją osobą.
Następną wadą jest długość przejściówek. Niektóre były jednak zbyt długie
jak na przejściówki, nużące.
Mało mi Tomo. I Lokiego, ale nie wiem co on miały tu robić.
Chyba tylko bić sie z Jarkiem o to kto ma silniejszą armie
fangrillsów.
Co do bierzącego rozdziału, to był przyzwoity.
A to w jaki sposób opisałaś Jareda i jego 3 minutową
odżywkę do włosów spłukiwaną letnią wodą – mistrzostwo.
Już go sobie wyobraziłam pod prysznicem (ale z ręcznikiem, żeby
nie było:P) jak stoi ze stoperem w Blackberry, żeby wszystko było
idealnie w czasie :D
No i spodziwałam się, że Klaudii i Mattowi nie wyjdzie.
Za pięknie by było, ale muszę przyznać, że reakcja Klaudii
mnie zaskoczyła. Prędzej bym się spodziewała, że Jay
odda cały majątek na cele charytatywne niż, że ona będzie płakać
za chopakiem.
-Vamp.
Dobra, nie zdziw się jak komentarz będzie trochę pojechany, ale nawdychałam się octu bo gotowałam zalewę do ogórków XD
OdpowiedzUsuńKolejny rozdział oczami Jareda? Woow :)
On zmęczony, niemożliwe, pracoholicy nigdy nie są zmęczeni XD
No i bardzo dobrze że wreszcie staruszek pomyślała żeby powiesić zdjęcie z Klaudią, już ponad rok minął a on wciąż tego nie zrobił :P
Awww kochany Shannon, jak dobrze że się zgodził <3 A tak w ogóle ostatnio zorientowałam się że pokój mam na dole, a byłam pewna że na piętrze XD
„Wiem, że może w ten sposób Klaudia nie poczuje się taka osamotniona” osamotniona? Never :D oj Jaruś, żebyś ty wiedział jakie diaboliczne pomysły siedzą nam w głowach :D Ja i gotowanie? No nie wiem czy to jest taki dobry pomysł :P prędzej bym już coś upiekła niż ugotowała xP
„Nie wiem jak ona jeździ samochodem, ale z własnego doświadczenia wiem, że młode to mają niezbyt mądre pomysły, a szczególnie za kierownicą.” My i niemądre pomysły? Nigdy, on chyba nastolatki pomylił, przecież jesteśmy dziewiętnastoletnimi rozważnymi dziewczętami :D żadne głupie pomysły nie przychodzą nam do głowy XD
Gópi, gópi Mat chwilowo przestaję być jego fg, foch z przytupem -.-
Taa jak trwoga to zawsze do Emmy XD
Jared jest taki kochany, znaczy tylko czasami, bo przez większość czasu to zadufany w sobie dupek :) ale miło że chciał pocieszyć Klaudię po tak przykrym dniu :/
„Jednak w ¼ drogi się poddałem.” Nie powiem, dość szybko mu się „znudziło” XD
„Zobaczymy do kiedy będziesz się tak uśmiechał, ty mendo jedna” tak, zdecydowanie nie ma to jak złośliwy Jared :D Jak on mógł tak ni z gruchy ni z Pietruchy zapytać go czy ma dziewczynę? :O mógł choć trochę poowijać w bawełnę xP
„Ja z Caroline chodzę od miesiąca.” Caroline? To przed Stellą była jeszcze jakaś prukwa? O_O oj chyba dobrze że jeszcze raz czytam te rozdziały, bo części rzeczy nie pamiętam :/
Ech w sumie to nie mogę dziwić się Matowi, że nie wytrzymał i nie czekał na Klaudię, podziwiam że czekał ten rok, sam musiał wtedy cierpieć :(
„Jednak w ostatniej chwili złapałem się za rękę tej małej zbrodniary i tym sposobem razem z nią znaleźliśmy się w wodzie.” Szczerze mówiąc jeszcze kilka lat temu pomyślałabym że to jest sexy, lecz teraz dopinguję mej postaci by jak najmocniej skopała mu kościsty tyłek XD
„- Twoja koleżanka wrzuciła mnie do basenu! Ja tu staram się jej dogodzić, pozwalam spać w swoim domu, a zaznaczam że każdy chciałby tu spać, pozwalam jej korzystać z naszego telewizora, leżaków, a nawet pozwalam oddychać moim powietrz…
- Oj już nie przesadzaj, bo będziesz musiał spać na zewnątrz.- powiedziała blondynka przegrywając mi mój wspaniały monolog.
- Czemu?- zapytałem zaskoczony.
- Bo się twoje ego w domu nie zmieści.- odpowiedziała wystawiając język.” Ten fragment jest mistrzowski, uwielbiam go <333
„A tak poza tym to całkiem nieźle wyglądam.- pomyślałem i odwróciłem się od swojego odbicia.” No przecież jego napompowane ego nie pozwoli mu myśleć inaczej, przecież nasza gwiazdeczka jest najpiękniejsza na świecie xP
Komentarz według mnie całkiem przeciętny, wena jakoś mnie odpuściła, brak ciętych ripost, porażka niestety :<
-Megthehunter
Nie wiem co napisac. Chyba pierwszy raz. Bardzo czesto powtarza sie w opowiadaniu motyw: ktos nieszczesliwy – robimy popcorn- I przytulamy sie – a potem ogladamy film.
OdpowiedzUsuńOstatni rozdzial byl ciekawszy bo sie w nim cos dzialo.
Takie rozdzialy jak ten sa w porzadku, bo nie zawsze musi byc akcja, zeby bylo interesujaco. W koncu to co sie dzieje w glowach bohaterow tez moze byc „akcja”. Jednak kiedy jest ich za wiele, robi sie za spokojnie I za nudno. Wymysl cos corcia. Masz w tej glowie niezly smietnik to na pewno cos z niego stworzysz;)
Sytuacja z Mattem typowa I KAZDA nastolatka cos takiego przezywa. Nie ma co plakac po facecie bo jak mowi przyslowie „tego kwiata to pol swiata”.
I chyba kazda pierwsza milosc jest nieszczesliwa:)
Moze Matt moglby sie rozstac ze swoja dziewczyna? Wtedy moglby zostac niewolnikiem Klaudii:D
Poza tym Matt ma psa z durnym imieniem. Chociaz to Border Collie. Sama bym sie umowila z facetem ktory w miare dobrze wyglada I ma Bordera.
Sky za to jest kompletnie niewychowana. Widac ze pies Shannona. Mam nadzieje ze Ciasto zaprowadzi porzadek I wytrenuje psa I jego pana:D
Sky mi podpadl. Po co ratowal dziada? Mogl mu wskoczyc na glowe I go podtopic:D Ale byloby fajnie.
Gosia nie powinna opalac sie w kalifornijskim sloncu. Chce dostac raka?
Jared jest okropnie przewrazliwiony na punkcie swojego wygladu. Nie wiem jak moze sobie nie zdawac sprawy, ze jest prawie 40 letnim facetem i nastolatkom wydaje sie tatusiowaty I starawy;)
Chociaz jak byl na poczatku trzydziestki to wygladal ok. Chociaz kompletnie nie moj typ.
Do tego co to kurde znaczy, ze Shannonowi nie trafila sie latwa kobieta???
Zaluje, ze Jaredowi sie upiecze wszystko zlo ktore wyrzadzil. Ale takie zycie, tylko w bajkach zli ponosza kare a dobrzy zostaja wynagradzani.
Przepraszam za chaos ale jest 4 rano:)
-Mama
Hej ho:) no więc obiecany komentarz :)
OdpowiedzUsuńRozdział całkiem fajny, więc nie wiem czemu mówisz, że bardzo średni.. Śmiałam się jak zwykle, uwielbiam to jak przekazujesz emocje :)
Hahaha wyobraziłam sobie Gosię jako kuchareczkę xD co do Matta to złamane prącie z niego jak mówi Gosia :P ale w sumie cierpliwy był chłopak, związki na odległość nie są fajne.. mam nadzieję, że Klaudia się o tym dowie jaki był cierpliwy i chociaż zostaną przyjaciółmi? :)
No no no... Leto specjalnie jedzie po popcorn do sklepu, żeby podnieść na duchu Młodą? SZACUN :D milusi się zrobił :)
A jeszcze a propos związku Emma-Jay :) rozśmieszyło mnie jaki wredny czasem Jared może być xD "Równo sekundę po północy w piątek zadzwonię." Hahaha :) Wredzioch jeden nooo :P Na końcu już w ogóle padłam ze śmiechu :D:D:D "Po dwukrotnym umyciu włosów szamponem, nałożyłem na nie regenerującą, a zarazem wzmacniającą odżywkę.." W zasadzie nie wiem co w tym śmiesznego, ale lałam ze śmiechu xD a potem... Jared i jego kontemplacje na temat jego włosów ^^
Kocham styl Twojego pisania :) oby tak dalej!!!
`annMars88